Strony

poniedziałek, 14 lutego 2011

Owoce... czekolada... czyli walentynkowa rozpusta


Dziś Walentynki.
My, z przyczyn oczywistych świętować nie będziemy, bo jak się pracuje w dwóch różnych miejscach, oddalonych o ponad 400 km i przez cały tydzień żyje na odległość to raczej jest to trudne.. dlatego dla nas każdy wspólny weekend, święta, urlop to takie Walentynki. Ale dostałam kurierem pudełko czekoladowych serduszek i jeszcze mojego Połówka opierdzieliłam, że niepotrzebnie wydaje pieniądze... a on tylko chciał mi sprawić przyjemność. I sprawił. To cudne, że po kilku latach jeszcze chce mu się chcieć i starać.
Nigdy jakoś specjalnie nie byłam przekonana do tego święta, bo kocha się zawsze... ale tak samo można powiedzieć np. o Dniu Matki – jeden dzień w roku, a przecież kocha się stale... No więc są Walentynki, wpisują się coraz bardziej w polski krajobraz i aż żal, że nasza słowiańska Noc Świętojańska nie ma takiego wymiaru jak Walentynki.

No dobra, ale do sedna, czyli do dzisiejszego deseru, który jest prosty do przygotowania i sycący... no i jest bombą witaminową i niestety kaloryczną też... ale zawiera w sobie wiele witamin, magnezu i niewątpliwie jest afrodyzjakiem, więc od czasu do czasu można zaszaleć :-)
Kiedyś dowiedziałam się, że to rozpusta... cóż, niech i tak będzie


Składniki na porcje dla 2 osób:

2/3 tabliczki czekolady (gorzkiej lub mlecznej, choć ja uważam, że gorzka w połączeniu z owocami smakuje lepiej)
100 ml gęstej śmietanki (ja używam czarnkowskiej 12%, ale każda inna zagęszczana będzie dobra)
2-3 łyżki mleka jeśli czekolada jest zbyt gęsta
ulubione owoce

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, dodać śmietanę i mleko i dokładnie wymieszać.
Dowolne świeże owoce: ananasa, arbuza, melona, truskawki, winogrona, kiwi, brzoskwinie, banany... umyć, pokroić jeśli to konieczne, wyłożyć na duży okrągły talerz, a w środek wstawić miseczkę z przygotowaną czekoladą.

Można wykorzystać widelczyki do fondue albo patyczki do szaszłyków, które są dostępne w każdym większym sklepie. Nadziewamy owoc, zanurzamy go w czekoladzie i wkładamy do ust... a całe reszta niech będzie milczeniem...

14 komentarzy:

  1. Uwielbiam twój blog. Jeszcze trochę i się uzależnię. Zawsze z niecierpliwością czekam na nowy przepis. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś za bardzo te Walentynki do mnie nie przemawiają.Ale jak ktoś lubi,uznaje, to czemu nie? Margarytko nie złość się na Zielnookiego. Każda by tak chciała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Justyno, przepisy będą się pojawiać systematycznie, nie ma obawy ;-)
    A takie "uzależnienie" chyba groźne nie jest ;-)))

    Danusiu, ja specjalnie nie świętuję, ale zaakcentować warto to co się pomału wpisuje w polską rzeczywistość.
    A na Zielonookiego zła nie jestem, to był bardzo miły gest :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Walentynki i do mnie za bardzo nie przemawiają, wolę nasze święta, polskie. Ale walentynkowy deserek - i owszem ...
    JaGa

    OdpowiedzUsuń
  5. mmm... takie fondue czekoladowe z owocami... prawdziwa rozkosz dla podniebienia:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pięknie kolorowa ta Wasza rozpusta walentynkowa - aż oczy cieszy. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. JaGo, ja też zdecydowanie wolę nasza święta, ale Walentynki w sumie są sympatyczne :-))

    Ago, nie da się ukryć :-))

    Haniu, od czasu do czasu można poszaleć :) W końcu najpierw się je oczami :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. witam, mam na imie ola :) od wigilii zeszlego roku, tzn od moich pierwszych prawdziwie udanych pierogow z Twojego przepisu jestem Twoja wielka fanka :)) przekopuje sie ciagle przez oba blogi, choc musze przyznac ze kopanie jest duzo przyjemniejsze i latwiejsze na bloggerze. pozdrawiam cieplo, piekne jest to co tworzysz. gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  9. Olu, bardzo miło mi Cię gościć. Cieszę się, że wigilijne pierogi były udane ;-) Kop ile chcesz, nie mam nic przeciwko temu :-)
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  10. Mam pytanko:) Czy czekoladę należy przygotować od razu przed spożyciem, czy można troszkę wcześniej? Planuję podać tak owoce na dzień dziecka:)
    Marta

    OdpowiedzUsuń
  11. Marto, od razu przed podaniem - chodzi o to, aby czekolada była lekko ciepła i płynna. Jeśli ją zrobisz wcześniej zastygnie i nici z maczania w niej owoców :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrobiłam i wyszło pyszne, bardzo słodko się zrobiło :))
    Monia*

    OdpowiedzUsuń
  13. Wprawdzie do walentynek jeszcze trochę, ale bardzo ciekawy przepis :)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl