Jestem fanką kuskusu, cukinii i kurczaka, więc na tej bazie często 'kombinuję” jakieś dania, które są i smaczne i zdrowe, bo z niewielką ilością tłuszczu.
Te papryczki przygotowałam w sylwestra... przed wyjściem na ślub przyjaciółki przygotowałam całe danie, włożyłam do parowaru, aby po powrocie ze ślubu szybko przygotować obiad i wyszykować się na Sylwestra. Miał być tylko ślub, ale M. zaprosiła nas na obiad do restauracji... i papryczki musiały poczekać... i tym sposobem mieliśmy smaczny obiad w Nowy Rok :-)
Składniki na 2 porcje
4 białe papryki
1/2 szklanki kuskusu
1 duży filet z kurczaka (ok 200 – 250 g)
1 mała cukinia
1 czerwona papryczka chili albo piri-piri
1 czerwona cebula
1 mała biała cebula albo dymka ze szczypiorkiem
1/2 szklanki pokrojonej w kostkę kolorowej papryki
natka pietruszki albo kolendra – może być świeża albo mrożona
sól, pieprz, chili
1 łyżka oleju z pestek winogron (albo każdego innego do smażenia)
Sos pomidorowy
½ cebuli
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
½ papryczki chili
karton pokrojonych pomidorów albo tomatery (czyli gęsty sok pomidorowy)
sól, pieprz, cukier do smaku
zioła: bazylia, kolendra, etc.
Filet z kurczaka dobrze umyć i zmielić w maszynce do mięsa, albo bardzo drobno pokroić. Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę. Z papryczki chili usunąć nasiona i również pokroić bardzo drobno. Cukinię umyć, pokroić w kostkę. Paprykę – jeśli mamy świeżą również pokroić w kostkę (zimą korzystam z mrożonej).
Na patelni rozgrzać 1 łyżkę oleju, wrzucić cebulę i zeszklić. Dodać papryczkę chili i razem chwilę przesmażyć. Dodać mięso, sól, pieprz, szczyptę chili i podsmażyć (3-4 minuty). Dolać ok 1/3 szklanki wody, dodać pokrojoną cukinię i paprykę i jeszcze przez 3-4 minuty razem dusić – aż woda odparuje.
Kuskus lekko osolić (ok 1/3 łyżeczki soli) zalać wodą (1 cm nad powierzchnię), przykryć.
Do napęczniałego kuskusu dołożyć podsmażonego kurczaka z warzywami, posiekaną natkę pietruszki albo kolendrą i dobrze wymieszać.
Papryki umyć. Delikatnie odciąć górę, oczyścić z pestek i napełnić papryczki farszem. Zamknąć papryczki przy pomocy wykałaczek.
Ułożyć w parowarze i ustawić czas na ok 20-25 minut. Jeśli nie mamy parowaru można wykorzystać garnek do gotowania na parze, czy specjalny koszyk bambusowy albo metalowy przeznaczony do takiego gotowania.
W międzyczasie przygotować prosty sos pomidorowy:
Czosnek pokroić w plasterki i wrzucić na rozgrzaną oliwę (najlepiej wykorzystać do tego rondelek). Gdy czosnek zacznie ciemnieć zdjąć i wyrzucić (ma tylko oddać oliwie smak). Papryczkę chili oczyścić z pestek i posiekać drobno. Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę i razem z papryczką chili zeszklić. Dodać krojone pomidory albo tomaterę. Doprawić solą, pieprzem i ulubionymi ziołami.
Papryczki polać sosem i podawać z ulubioną surówką.
Ps. Ja przygotowałam więcej farszu i wykorzystałam go do przygotowania pierogów (też były pyszne)
Margarytko. Dzięki Tobie już jakiś czas temu ściągnęłam parowar z pawlacza i używam głównie do warzyw. Ale te papryki są boskie. I to nadzienie. Jesteś jednak kopalnią doskonałych pomysłów. Muszę poszukać białych papryk. Ostatnio je w sklpie widziałam i nawet się zastanawiałam do czego mogą służyć. No to mam odpowiedz i to jaką smaczną odpowiedz.
OdpowiedzUsuńBędę działać.
Dorota
O, masz parowar. Ale Ci zazdroszczę. Już od dłuższego czasu na niego choruje, ale zawsze jakiś pilniejsze wydatki. Mieszkam sama, jedna pensja, więc trudno uciułać. A przydałby się do szybkiego gotowania. Jesteś zadowolona z tego egzemplarza? Ile masz misek? Bo na zdjęciu to chyba tylko jedna jest.
OdpowiedzUsuńPrzyszłam za Tobą z Onetu i podoba mi się tu dużo bardziej. Tylko tamtych przepisów mi tu brakuje.
O nie podpisałam się, to pisałam ja - Grażyna
OdpowiedzUsuńłaaaaaa papryczki ekstra! I faktycznie wyjdą też dobre w garnku do gotowania na parze? Bo ja mam tylko taki metolowy :/
OdpowiedzUsuńWitam w nowym miejscu,teraz już wiem dlaczego od razu poczułam do Ciebie sympatię,chociaż to zdjęcie jest miniaturowe,ciepło i serdeczność aż biją od całej postaci,właśnie tak sobie wyobrażałam autorkę tych smakowitości.Parowara nie mam,więc o przepisie się nie wypowiadam.imienniczka
OdpowiedzUsuńDorotko, super, że parowar znowu ni wylądował w pawlaczu. Zdecydowanie jego miejsce jest w kuchni ;-))) A papryczki polecam, bo pyszne.
OdpowiedzUsuńGrażynko. Dosyć często korzystam z tego urządzenia, bo lubię dania przygotowane na parze. Od jakiegoś czasu gotuję w parowarze pulpeciki i są o niebo lepsze niż te gotowane w klasyczny sposób w wodzie.
Mój parowar jest potrójny + miska na ryż. Ma też sitko na zioła. Jestem z niego bardzo zadowolona.
Fajnie, że Ci się tu podoba, a przepisy z czasem przeniosę, ale to bardzo czasochłonne zajęcie :-)
Xymenko, spokojnie można je ugotować w klasycznym garnku na parze - gdy nie miałam parowaru korzystałam właśnie z podwójnego garnka. Nie różni się smakiem. Tyle, że parowaru nie muszę pilnować - sam się wyłączy po określonym czasie ;-)
Imienniczka? Rozumiem, że Joasia? Cieszę się, że tu zagościłaś... jak klikniesz w zakładkę "o mnie" - na górnym pasku, to zdjęcie będzie większe, a potem kliknięcie w zdjęcie też je powiększy :-)
Pozdrawiam ciepło.
Margarytko,podziel się proszę przepisami na dania z parowaru jak Ci coś wpadnie w oko,mam taki sam jak Ty używam go sporadycznie bo brakuje mi pomysłów a przecież to takie zdrowe.
OdpowiedzUsuńAnia-się nie podpisała.
OdpowiedzUsuńAniu, ja w zasadzie wszystko, co można ugotować w sposób tradycyjny gotuję często na parze. Np zwykłe kotlety mielone (ale takie mniejsze) gotuję na parze i są o niebo lepsze - czuje się ich prawdziwy smak. Do tego np. sos pomidorowy czy pieczarkowy i gotowe. Gotuję mięsko, ryby, warzywa. I robię do tego różne sosy na bazie jogurtów.
OdpowiedzUsuńNawet warzywa na sałatkę jarzynową gotuję w parowarze - sałatka jest pyszna.