Przy piątku proponuję potrawę zwaną gzikiem – bardzo popularną w Wielkopolsce, znaną chyba w każdym wielkopolskim domu. Prostota i doskonały smak.
Gdy byłam dzieckiem ta potrawa pojawiała się u nas w domu dosyć często, bo wszyscy bardzo ją lubimy. Potem odeszła na boczny tor, choć nie wiem, czym sobie na to zasłużyła, bo ani tłusta ani niezdrowa.
Ja pyry z gzikiem przywróciłam do łask i co jakiś czas serwuję taki obiadek, szczególnie w okresie letnim, gdy stanie przy garnkach do najprzyjemniejszych nie należy ale i w zimowy piątek smakuje bardzo dobrze. A to danie robi się bardzo szybko, no i żadnych kulinarnych zdolności do tego nie potrzeba.
Moja babcia podawała z olejem lnianym, ale ja go nie lubię, więc wybieram płatki masła.
Moja babcia podawała z olejem lnianym, ale ja go nie lubię, więc wybieram płatki masła.
Spotkałam się z tym, że co niektórzy mówią nie gzik, a gzika. Zaciągnęłam języka u zaprzyjaźnionej polonistki, poszperałam tu i ówdzie, czyli po encyklopediach dostępnych, włącznie ze słownikiem współczesnej polszczyzny i nijak gziki nie znalazłam. Z pyrami zawsze jest gzik. Tak mówiła moja babcia, tak mówiła mama, tak podają słowniki i niech tak zostanie, przynajmniej na tym blogu. A inni niechaj mówią jak chcą, co będę bronić.
Składniki na 2 porcje obiadowe:
300-400 g dowolnego twarogu (ja używam chudego albo półtłustego)
100 -150 ml gęstej śmietany 12% -18%
1 duża albo dwie mniejsze cebule
sól i pieprz
Ziemniaki – tyle, ile każda z osób zje
płatki masła albo olej lniany
Składniki na 2 porcje obiadowe:
300-400 g dowolnego twarogu (ja używam chudego albo półtłustego)
100 -150 ml gęstej śmietany 12% -18%
1 duża albo dwie mniejsze cebule
sól i pieprz
Ziemniaki – tyle, ile każda z osób zje
płatki masła albo olej lniany
Ziemniaki wyszorować, ugotować w mundurkach w lekko osolonej wodzie. Po ugotowaniu można je obrać albo podawać z łupiną.
Cebulkę obrać pokroić w bardzo drobną kostkę.Twaróg rozdrobnić, dodać śmietanę, pokrojoną cebulę. Wszystko dobrze połączyć. Doprawić solą i dosyć mocno pieprzem. I gotowe.
Podawać z ugotowanymi ziemniakami, które można wcześniej obłożyć płatkami masła albo skropić olejem lnianym.
Pycha..
Pycha..
Słyszałam też, że niektórzy do gziku dają czosnek, szczypiorek, rzodkiewkę czy paprykę, ale to już wtedy nie jest gzik, a twarożek z warzywami zwany awanturką. Ja pozostanę przy wersji mojej babci, która z poznańskiego pochodziła i taki gzik nam serwowała. Kiedyś gzik był uważany za tradycyjną wielkopolską potrawę postną, niby jest nią do dziś, choć w naszych czasach do postu nie podchodzi się w taki sposób jak jeszcze 50 lat temu...
A na koniec poznańska rymowanka, żeby co niektórzy mogli zobaczyć jak fajna jest poznańska gwara :-))
"W antrejce na ryczce
Stały pyry w tytce
Przyszła niuda, spucła pyry
A w wymborku myła giry"
Stały pyry w tytce
Przyszła niuda, spucła pyry
A w wymborku myła giry"
Rymowanki nauczył mnie mój ukochany dziadek Stasiu... a że dziś danie wielkopolskie to i wierszyk się wpasował...
najpyszniejsza jest kuchnia regionalna. gdy jeszcze schowane są w niej jakieś wspomnienia..
OdpowiedzUsuńAsieja, zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości :-))
OdpowiedzUsuńpyrki z gzikiem to moje piatkowe danie. pochodze z poznania, u nas zawsze z cebulka jeszcze
OdpowiedzUsuńDobrze, że utworzyłaś nowy dział" Potrawy wielkopolskie". Zawsze się zastanawiałam, czy ziemniaki mają być gorące czy zimne do gzika. Ala
OdpowiedzUsuńVanilla... u nas może nie co piątek, ale często... w przepisie jest cebulka :-))
OdpowiedzUsuńAlu, zdecydowanie ziemniaki powinny być gorące :-)
Tak sobie pomyślałam o dziale wielkopolskim, bo mam jeszcze kilka potraw, które robię, a które mają wielkopolskie korzenie :-)
Pyry do gzika muszą być gotowane w mundurkach i bez soli . Gotowane z solą dają zupełnie inny smak o wiele gorszy . Proszę spróbować bez soli . Pochodzę z Wielkopolski i babcia nigdy by nie podała do gzika solonych pyrek. No i obowiązkowo należy dodać olej lniany - PYCHA.
UsuńŻycie pokazuje, że wcale nie muszą. Ja akurat uważam, że ziemniaki w mundurkach muszą dostać trochę soli, bo inaczej są mdłe (gotuję bez soli do sałatki i znam ich smak). Ale to moje zdanie, Ty masz prawo do własnego.
UsuńMieszkam w Wielkopolsce od zawsze, ale moja babcia zawsze lekko soliła wodę do ziemniaków gotowanych w mundurkach.
A co do oleju, to cóż - nie lubię i pewnie nigdy nie polubię, więc u mnie obowiązkowy nie jest, ale jak napisałam w przepisie, jak się chce to można go użyć.
Margarytko wszystkie przepisy są super. Zastanawiam się tylko, czy nie myślałaś o tym, aby tamte przepisy z porzedniego bloga zostawić i nie przenościć, a tutaj dodawać tylko twoje nowe szaleństwa i pomysły. Wszak tamte już znamy (ewentualnie w każdej chwili możemy do nich wrócić), a pewnie przydałoby się coś nowego.
OdpowiedzUsuńpodrawiam Justyna
oooo a ja nawet ten wierszyk gwarą rozumiem ;D
OdpowiedzUsuńPS. mam już w domku lejkopieroga którego polecałaś ;DDDDD mamie też kupiłam i też mamy żółte :)
Też mi zawsze wydawało, że ziemniaki powinny być gorące, ale mam koleżankę, która je taką potrawę na zimno. Twaróg jest u niej z dużą ilością czosnku i śmietany, no i nie nazywa tego jedzonka gzikiem, bo pochodzi z Podkarpacia. Ja staram się jak najwięcej poznać potraw borowiackich i kociewskich, bo są proste i smaczne. Ala
OdpowiedzUsuńU mnie w domu jadało się (i jada)pyrki z gziką; do tego nieodłącznie podaję maślankę lub kefir. Niezależnie od nazwy potrawa jest pyszna i najlepiej smakuje letnią porą (choć i zimą rozsmakowuję się w niej, a i męża do niej przekonałam, a co). aga
OdpowiedzUsuńJustyna, już w pierwszej notce na tym blogu napisałam, że nowe przepisy będą się przeplatały ze starymi. Nowe się pojawiają, stare przenoszę, ulepszam, modyfikuję. Chcę przenieść wszystko w jedno miejsce i tej koncepcji nie zmienię.
OdpowiedzUsuńPolly, no to gratuluję :-)) Mój lejek jest żółty, mamy czerwony... a chciałam zielony, coby mi do kuchni kolorystycznie pasował ;-)))
Alu, widocznie co region to zwyczaj, choć ja nie wyobrażam sobie zimnych ziemniaków do tego dania... A co możesz mi zaproponować z potraw kociewskich i borowiackich? Chętnie spróbuję, bo sama wiesz, że proste potrawy lubię :-))
Aga, dlatego też czepiać się nie zamierzam ani gziki ani gzika... najważniejsze, że pyszne. U nas tez maślanka, choć ja nie przepadam :-) Ja i Zielonookiego i teściową przekonałam do gziku i wcale nie było to trudne ;-))
Margarytko, napiszę Tobie parę przepisów, ale po weekendzie, dobrze?
OdpowiedzUsuńWiesz, że teraz jestem zakręcona. Życzę miłego spędzania czasu z Zielonookim :)Ala
Alu, nie ma sprawy ;-)) Życzę udanej imprezy :-))
OdpowiedzUsuńNigdy nie jadłam pyrów z gzikiem, choć wiele słyszałam o tym daniu. Wygląda kusząco. Muszę sobie kiedyś zrobić. Wypadałoby w końcu spróbować, tym bardziej, że moje korzenie po części sięgają Wielkopolski.
OdpowiedzUsuńHaniu, warto wypróbować - to proste i naprawdę bardzo smaczne połączenie.
OdpowiedzUsuńU mnie tą potrawę podaje się z olejem lnianym... pycha i podobno pomaga w trawieniu :) Pozdrawiam. Anuszka
OdpowiedzUsuńAnuszka, moja babcia też dawała, ale ja nie lubię z olejem.
OdpowiedzUsuńHallo Margaryta,wspaniale przepisy, szkoda tylko, ze nie ma wersjii do druku.Pochodze z Bydgoszczy , i wielkim zdziwieniem moim bylo ,jak przeczytalam przepis Pyry z gzikiem.....Moja Mama robila i robi Gziczek, tej nazwy nikt nie zna.My robimy jeszcze z rzodkiewkami. PYCHA! pozdrawiam Ewa
OdpowiedzUsuńMała uwaga: to twarożek, a nie gzik. 60 lat temu gzik (skład się zgadza) był rozcierany w makutrze, nie mogłobyć najmniejszej grudki, moja babcia mówiła, że trzeba ucierać aż będzie aksamitny.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś zna prawdziwy przepis na szabel słodko-kwaśny? Chodzi o specyficzne zioła, które były dodawane pod koniec gotowania.
Fantastyczne przepisy, gratulacje!
Ewo, zawsze można skopiować i wydrukować. Szukałam, ale nie widzę możliwości opcji druku (muszę się w to bardziej zagłębić i jak będzie taka możliwość to ją udostępnię).
OdpowiedzUsuńI ja robię z rzodkiewka, ale raczej nie do ziemniaków ;-)
Gziczek - fajna nazwa :-))
Romanie, no cóż - moja śp. babcia robiła właśnie tak i z całą pewnością jest to gzik :-) Skoro Twoja babcia robiła to inaczej to świadczy tylko o różnorodności poznańskiej kuchni. I pierwsze słyszę o gładkim gziku - zapytałam nawet mamy - też o gładkim nie słyszała.
Ser w makutrze to ucierała babcia na sernik, ale nigdy nie na gzik :-) Ale co tam, niech każdy ja tak jak lubi :-)
Niestety, przepisu na wspomniany przez Ciebie szabel nie znam. Znam tylko zupę szabelkową ( z zielonej fasolki szparagowej), a właściwie znam jej smak, ale sama nie robiłam. Pamiętam tylko, że babcia doprawiała cukrem i octem, a na końcu dodawała trochę gałki muszkatołowej.
Mój Tato zawsze robił gzik ale nie do ziemniaków tylko do kanapek i był to tak jak u ciebie twarożek z mlekiem i drobno posiekaną cebulką. Pamiętam jak stał w kuchni i siekał cebulkę robił to powoli i dokładnie chuba lubił to robić ;) ja tak drobno nie potrafię, pozdrawiam gorąco.
OdpowiedzUsuńGosiu, można i do kanapek, wszak kto nam zabroni ;-) Ja lubię z ziemniakami, bo tak się jadło u nas od zawsze :-) No i też cebulkę kroję w bardzo drobniutką kosteczkę - jak Twój Tata :-)
Usuńniby proste danie, ale jak ja je lubię :) U mnie dokładnie robi się tak samo, każdy sobie obiera swojego ziemniaka i je z gziką :) U mnie jest to gziczka, ale w innych rejonach jest to gzik, gzika, a jeszcze gdzieś indziej po prostu twaróg :)
OdpowiedzUsuńAga, ja też... ale masz rację, co region to inaczej. U nas zawsze to był gzik :-) Najważniejsze, że smakuje.
Usuńu nas w piątki były ruskie pierogi lub placki ziemniaczane, tego dania nie znam...ale to zmienię:)
OdpowiedzUsuńAgata, u nas różnie... czasem placki ziemniaczane i zupa ogórkowa (do dzisiaj robię czasem taki zestaw), czasem naleśniki, ale najczęściej właśnie gzik, bo robiło się go najszybciej :-)
UsuńPolecam, bo mój Zielonooki, choć wcześniej nie jadł to bardzo polubił.
A wiesz mój mąż nie znał ruskich, jak u mnie bywał w domu to ich nie cierpiał,uważał jak ciasto można jeść z ziemniakami:)...a teraz je uwielbia najbardziej lubi mocno wysmażone na patelni,a synek woli gotowane
UsuńZestaw placki i zupa ogórkowa też robię nauczyłam się do teściowej(pisałam już kiedyś) ogórkowa koniecznie z ryżem:)
Podobno smaki się zmieniają, więc wcale się Twojemu mężowi nie dziwię, że polubił ruskie :-) Ja ruskie lubię i z wody i odsmażane...
UsuńA ogórkową czasem robię z ryżem a czasem bez... zależy co mi do głowy przyjdzie :-)
Jestem ,,poznańską pyrą ud urodzenia i u nas dodatkowo dodaje się kminek i świeżo tłoczony kupowany w fabryce oleju w Szamotułach olej lniany.Nieziemsko pachnie;)
OdpowiedzUsuńJa akurat ani kminku ani oleju lnianego nie lubię, ale owszem, w niektórych znanych mi domach występują w połączeniu z gzikiem :-)
UsuńBywając u rodziny w Wielkopolsce pamiętam tą potrawę - gzik zawierał jednak również szczypior z dymki oprócz cebuli, za to pieprzu w nim w zasadzie nie było.
OdpowiedzUsuńOd zawsze mieszkam w Wielkopolsce i w życiu nie jadłam gziku z dodatkiem szczypiorku, a pieprz jest nieodzownym składnikiem tego dania. Polecam "Dni Pyry" w Poznaniu, a sam/a się przekonasz czym jest prawdziwy gzik :-))
UsuńNie zmienia to faktu, że ludzie dziś modyfikują potrawy nadając im innego charakteru i też są pyszne, ale niestety nie można ich nazwać tradycyjnymi.
Pani Margarytko, ja też od zawsze mieszkam w "Pyrlandii" i u nas zawsze była to "gzika" a co do szczypiorku to taką wlaśnie robię. też z dodatkiem szczypiorku. Wersje "bez" robię dla Męża, który takowego nie trawi. bardzo lubię gziczkę, zwłaszcza z młodymi, swoimi ziemniaczkami. Pozdrawiam.
UsuńJako że danie wielkopolskie to polecam zmienić w przepisie nazwę twaróg na biały ser :)
OdpowiedzUsuńJako, że jest to mój blog to zostanie w przepisie twaróg, bo potem będę tłumaczyć, co jest ukryte pod hasłem "biały ser" :-)
UsuńPozdrawiam.
REWELACJA! Tak szybko się to robi, a jest takie pyszne! kolejne danie które mnie zaskoczyło, ziemniaki z twarogiem, dziwnie to dla mnie brzmiało, ale nie żałuje tego kulinarnego ''szaleństwa'' :)))
OdpowiedzUsuń*Monia
Super, że dałaś się skusić. Pyry z gzikiem to naprawdę pychota, nawet mój mięsożerny Zielonooki bardzo polubił to danie.
UsuńLubię "zabawę" z polską kuchnią regionalną. Dlatego też wypróbowałem i ten przepis. Można powiedzieć, że banalnie prosty i wyjątkowo smaczny:-))
OdpowiedzUsuńWszak prosta kuchnia, to często dobra kuchnia... nie ma co zepsuć :-)
UsuńPrzepyszne te nasze wielkopolskie przepisy! A pyry z gzikiem to majstersztyk:)))
OdpowiedzUsuńBo to dobra kuchnia jest :-)
Usuń