To już mój drugi przepis na nocne bułeczki. Ten przepis znalazłam na blogu Agneeś (a źródło przepisu jest TU - autorem jest Krystyna) i wypróbowałam... Pierwszy raz upiekłam je ponad pół roku temu i od razu przepis przypadł mi do gustu. Nie robię ich zbyt często, ale z pewnością są godne uwagi :-)
Bułeczki są pyszne, robi się je łatwo, lekko i całkiem przyjemnie. Przepis podaję za Agneeś, ale z własnymi komentarzami, wg mnie dosyć istotnymi. Jako doświadczony „garkotłuk” poradziłam sobie z niejasnościami, ale myślę, że pewne informacje są ważne dla osób mniej obytych z kuchnią.
Aby zjeść bułeczki na śniadanie należy zająć się ich przygotowaniem wieczorem dnia poprzedniego. Potrzeba na to kilkunastu minut i gotowe. Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Jedynie mleko lekko podgrzewam, aby drożdże lepiej pracowały.
Składniki na 12 bułeczek
3 szklanki mąki pszennej luksusowej typ 550
1 łyżka skrobi ziemniaczanej
1 łyżeczka soli
1 łyżka cukru
40 g drożdży (dałam całą małą kostkę - 42g)
½ szklanki mleka
½ szklanki wody
1/3 szklanki oleju
1 jajko do posmarowania bułeczek
ziarna sezamu i mak do posypania
Wieczorem:
W dużym kubku rozkruszyć drożdże, dodać 1 łyżkę cukru, 1 łyżkę mąki i 2 łyżki ciepłego mleka. Odstawić zaczyn na około 5 - 10 minut, aż zacznie pracować i zwiększy swoją objętość.
Do miski przesiać mąkę pszenną i skrobię ziemniaczaną. Dodać sól, mleko, wodę, olej i wyrośnięty zaczyn. Wymieszać drewnianą łyżką do połączenia składników, a potem ręką wyrabiać ciasto przez około 5 minut. Miskę z ciastem przykryć ściereczką i odstawić na 5 minut w ciepłe miejsce (uważać, żeby ciasto nie stało w przeciągu). W międzyczasie przygotować sobie drugą dużą miskę*, wysmarować ją odrobiną oleju. Gdy ciasto odpocznie przez 5 minut ponownie wyrobić je ręką (3-4 minuty), przełożyć do miski wysmarowanej olejem, przykryć folią spożywczą i wstawić na całą noc do lodówki.
Rano:
Wyciągnąć wyrośnięte ciasto na blat (powinno podwoić albo i potroić swoją objętość). Podzielić na 12 części **. Z każdej części uformować długi cienki wałeczek (ok. 30 cm). Z wałeczka uformować bułeczki w następujący sposób: zrobić pętelkę z dziurką w środku, tak, aby pozostały dosyć długie końcówki, następnie końcówkę przeplecioną od dołu włożyć od góry do dziurki, a tę od góry przepleść od dołu, również do dziurki. Brzmi może skomplikowanie, ale jest naprawdę proste, wystarczy zrobić jedną bułeczkę :-)
Przygotowane bułeczki ułożyć na blaszce w odległości około 4 cm, przykryć ściereczką i zostawić na 20 minut do wyrośnięcia. W międzyczasie nagrzać piekarnik do 220 stopni.
Gdy bułeczki wyrosną posmarować je rozkłóconym jajkiem. Jedną część posypać makiem, a drugą sezamem (albo czym kto chce: kminkiem, siemieniem czy słonecznikiem).
Piec 25 minut w piekarniku nagrzanym do 220 stopni (ja piekłam około 30 minut w 200 stopniach w termoobiegu z dolną grzałką)
Wyciągnąć z piekarnika i wystudzić (choć częściowo) na kratce.
*Duża miska jest konieczna z tego względu, że ciasto dosyć mocno rośnie ;-) Niektórym wydaje się dziwne, że ciasto drożdżowe rośnie w lodówce, ale jakby nie patrzeć jest to oczywista oczywistość, którą można zobaczyć na własne oczy.
Bułki można przygotować w sposób klasyczny, czyli odstawić ciasto do wyrośnięcia na godzinę i od razu robić bułki. Nocne leżakowanie ciasta jest dla tych, którzy chcą ciepłe bułki na śniadanie.
Bułki można przygotować w sposób klasyczny, czyli odstawić ciasto do wyrośnięcia na godzinę i od razu robić bułki. Nocne leżakowanie ciasta jest dla tych, którzy chcą ciepłe bułki na śniadanie.
** Można zrobić 8 bułeczek, będą większe, ale należy pamiętać, że wtedy trzeba wydłużyć czas pieczenia o około 5 minut.
Kolejny wypiek przede mną. Zachwycam się nimi, ale trochę się jeszcze boję zrobić, wszystko w swoim czasie. Dzisiaj gotuję lasagne według Twojego przepisu, drugi już raz zresztą. Na kolację przychodzi do mnie siostra (wegetarianka), zaserwuję jej cannelloni z ricottą i szpinakiem w sosie beszamelowym. Na makaron mnie naszło dzisiaj. Ala
OdpowiedzUsuńTo proste ale jak zepsujesz jedna to ta 12 będzie już napewno piękna smacznego
UsuńAlu, nie ma co się bać... to naprawdę dosyć proste bułki. Robiłam je kilka razy i za każdym wyszły tak jak powinny.
OdpowiedzUsuńLasagne nie robiłam już całe wieki, ale cannelloni pojawia się u nas częściej, choć przeważnie z mięskiem, albo z brokułami i ricottą... U mnie dziś łosoś... ale nie wymyśliłam mu jeszcze "towarzystwa" (normalnie moje zorganizowanie poszło chyba wiosny szukać ;-))
Piękne te bułeczki. Mam pytanko czy można zrobić je np na mące orkiszowej (1000 lub 630?) i zamiast mleka dodać mleko sojowe? U ciebie wszystko wygląda pięknie, ale z alergikami nie mogę sobie na to pozwolić:(. Pozdrawiam
UsuńMyślę, że na orkiszowej 630 można, bo tej 1000 drożdże mogą nie udźwignąć. A mleko sojowe jak najbardziej. Wiadomo, że to glutenowa mąka daje efekt puszystości, ale orkiszowe robiłam i choć nie były takie puszyste to były smaczne.
UsuńDziękuję bardzo spróbujemy:)Bywałam u Pani jeszcze na starym blogu, uwielbiam przepis na kruche ciasteczka :) Oczywiście musiałam je trochę zmodyfikować. Lubię też bardzo surówki. Babkę z białek zawsze mam zrobić, ale tracę zapał.Ten Pani Łosoś też wygląda apetycznie. Pozdrawiam serdecznie Asia
UsuńBardzo proszę :-) Mam nadzieję, że wyjdą, choć jak już wspomniałam tak puszyste nie będą. Gdy robię z orkiszową to często mieszam ją z pszenną, ale rozumiem, że w Twoim przypadku to niemożliwe.
UsuńWiem, że szpinak i sos beszamelowy to nie są Twoje klimaty, ale moja siostra lubi wszystko co pod beszamelem. Dla Ciebie proponuję np. makaron z pesto i łosoś, co Ty na to? Ala
OdpowiedzUsuńWitam Margarytko,bułeczki jak marzenie ,ale to przeplatanie; góra dół to "wyższa szkoła jazdy".Takie cudeńka to tylko u Ciebie można spotkać(mogę o nich tylko pomarzeć).Miłego dnia życzę
OdpowiedzUsuń.
Ale pyszniutkie :) Chętnie bym zjadła kawałeczek .. i do tego kubek kakao. :-)
OdpowiedzUsuńAlu, no bo beszamel ma swoich fanów, choć ja istotnie się do nich nie zaliczam ;-)) Makaron z pesto brzmi jak poezja... ale bazylii mam w doniczce resztkę, a nowej jeszcze nie wysiałam, a po orzeszki piniowe musiałabym lecieć do Aldika (bo nigdzie indziej dostać nie można), a nie chce mi się wychodzić, bo deszcz pada (a ja rano umyłam samochód - buuuu). Chodzi mi po głowie pikantna salsa ze świeżego ananasa i papryczki chili do tego mojego łososia, ale mam też paczkę sałat, więc sama nie wiem, co stworzę ;-))
OdpowiedzUsuńAlutka, to przeplatanie jest proste jak bułka z masłem ;-)) wystarczy raz spróbować i potem idzie szybko... I ja życzę miłego dnia :-)
Grażynko, chwilowo nie poczęstuję, bo nie mam... ale jak upiekę to zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńMargarytko, ja tak tylko chciałam pozostać we włoskim klimacie. Pesto robię również z rukoli czy pietruszki, a orzeszków piniowych nie jadłam nigdy, zastępuję je np. ziarnami słonecznika. Ala
OdpowiedzUsuńAlu i zdecydowanie Ci się udało :-) Ja z pietruszki ani rukoli jeszcze nie próbowałam (mam chwilowo tylko mrożoną pietruszkę ;-))) A orzeszki piniowe nie dość, że drogie to jeszcze ze zdobyciem ich nie tak prosto... pójdę Twoim śladem i wypróbuję ze słonecznikiem :-)
OdpowiedzUsuńzapisuję na weekend. będą idealne na leniwe niedzielne śniadanko;) takie ciepłe i świeżutkie z masełkiem i kolorowymi warzywkami. ach zgłodniałam;)
OdpowiedzUsuńjakie sliczne sa te buleczki:) az mam ochote siegnac choc po jedna na kolacyjke:)
OdpowiedzUsuńzdecydowanie Twoje wyglądają lepiej niż moje... hm... ale wiesz, ten mój regres... ;)
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała spróbować zrobić taki wypiek i taki respekt przy tym czuję...
OdpowiedzUsuńTo ja sobie na razie może w cichości do tego pieczenia podojrzewam, a głośno będę podziwiała Twój niewątpliwie wielki kunszt kulinarny, Margarytko.
Przepiękne te bułeczki.:)
Piekę te bułeczki już od wakacji i stałam się ich niewolnicą z własnej woli. Rodzina zachwycona. A ja doszłam do takiej perfekcji, że bułeczki robię w mig. Jest to dla mnie bardzo wygodny przepis, który czasem ratuje rodzinę przed "głodem" ;). Braknie w niedziele wieczorem pieczywa, raz dwa robię ekspresowo i jeszcze na II śniadanie syn ma do szkoły. Córka gdy przyjeżdża do domu, bułki są obowiązkowo. Zażyczyła sobie nawet na urodziny.(Mam już dorosłe bułkojady). Mąż na niedzielne śniadanie nie chce nic innego jeść, tylko te bułki. A dla nie to przyjemność bawić się w przeplatanie i posypywanie. Pozdrawiam serdecznie. Nie ma się czego bać, zawsze wychodzą, nawet z lepiącego się ciasta.
OdpowiedzUsuńPanno Malwino, z pewnością się sprawdzą na niedzielne śniadanie - u nas jeśli są to też właśnie w niedzielę :-))
OdpowiedzUsuńAgo, niestety przez ekran komputera nie da się wyciągnąć :-))
Agnieszko, oj tam... ładne czy nie, ważne, że smaczne :-)
Lekka, nie trzeba się ich bać, one są tak prościutki, że Twoje curry z halibuta to Mont Everest przy moich plecionkach. Ja już się przekonałam, że im bardziej próbuję drożdżowe dopieścić tym bardziej ono ma mnie w nosie, więc robię ot tak, od niechcenia i wtedy wychodzi. I podobnie z chlebem - zamieszam, zamieszam i jest :-))
Gospocha, to ja jestem pełna podziwu dla Ciebie :-)) Ale faktycznie, trochę wprawy i bułki powstają bardzo szybko... A córka Twoja to niezła jest - bułki zamiast tortu... a może bułki jako dodatek?
Jak malowane!
OdpowiedzUsuńChylę czoła, ja jeszcze nie brałam się za żadne bułeczki i u innych wywierają na mnie same zachwyty, ochy i achy ;)
Robiłam bułeczki już kilkakrotnie bo są pyszne!Za pierwszym razem miałam trochę kłopotu z ich pleceniem bo nie były tak piękne jak twoje,kiedy wydawało mi się że doszłam do wprawy to mi się ciasto skończyło :).Teraz wychodzą piękne, ale nie mogę ich jeść, bo są za piękne.Moim chłopcom to jednak nie przeszkadza i bułeczki znikają szybciutko.Za chwilkę będę piekła niedzielne,mają bardziej "tradycyjny"wygląd i na pewno jedną zjem.Miłego dnia!Efka
OdpowiedzUsuńhahhahahahhahaa fakt ;) ważne, że były smaczne. Chociaż blade...
OdpowiedzUsuńMonico, to naprawdę nic trudnego. Zachęcam do wypróbowania :-)
OdpowiedzUsuńEfka, niemożliwa jesteś :-) Nie możesz jeść, bo są za piękne? Cóż, Twoje chłopaki mają więcej.
Ja pierwsze dwie tez zaplotłam koślawo, ale potem już szło jak burza ;-)
Agnieszko, najważniejsze, że pyszne i zniknęły szybciutko ;-)
Witaj.
OdpowiedzUsuńPiekłam ciasto drożdżowe przechowywane przez noc w lodówce- pychota :)
A Twoje bułeczki- czuję ich zapach pomimo odległości :)
Pozdrawiam cieplutko :)
Przepiękne te Twoje bułeczki, Margarytko. Podziwiam, że takie wspaniałe wypieki wychodzą spod Twoich rąk, bo ja niestety nie jestem specjalistką w tym zakresie. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMorgano, bułeczki są fantastyczne, z pewnością warto je upiec :-))
OdpowiedzUsuńHaniu, dziękuję ;-) Ja bardzo lubię piec i pewnie robiłabym to częściej, ale po prostu nie ma kto tego jeść. Pieczenie lubię tak samo jak gotowanie :-)
witam. wlasnie upieklam Twoje buleczki. bardzo prosty przepis. byleczki pyszne i chrupiace, musialam juz sprobowac jedna, bo pieknie wygladaja :) a to przeplatanie to bardzo proste, myslalam ze bedzie to skomplikowane, ale to bulka z maslem :) pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńAgnieszko, bardzo się cieszę, że pięknie Ci się bułeczki udały. A przeplatanie faktycznie nie jest trudne :-)
OdpowiedzUsuńKorzystam z Pani bloga od miesiaca i naprawde moge polecic-wszystko super sie udaje, do dzisiejszych bułeczek- zrobilam wedlug przepisu, piekłam 25 minut w temp. 220 stopni i niestety bułki mają ładny kolor, ale są suche jak suchary, co się stało? Lemoniadka
OdpowiedzUsuńLemoniadko, szczerze? Pojęcia nie mam jak to mogło się stać. Piekę je co jakiś czas i nigdy takiego zjawiska nie zaobserwowałam. Są mięciutkie w środku. Jeśli masz odwagę spróbuj może je zrobić raz jeszcze i upiec w niższej temperaturze.
OdpowiedzUsuńwitam :) właśnie zajadam się bułeczkami :) są pychotka. Przeplatanie faktycznie nie jest takie trudne choć do twoich pięknych okazów to mi jeszcze daleko, ale co tam i tak je zjemy ;) pozdrawiam i udanego urlopu życzymy. Monika Ł.
OdpowiedzUsuńMoniko, podobno trening czyni mistrza, więc z pewnością kolejne będę nie tylko smaczne ale i okazale piękne :-)
UsuńCieszę się, że smakują.
i właśnie takie bułeczki kocham...i ten zapach pieczonego pieczywa w domu z rana :)
OdpowiedzUsuńTeż lubię, gdy pachnie jak w piekarni :-)
UsuńDziś pora na bułeczki!!! Pizza super... zaresztą wszystko mi się udaje jak tylko mam Twoje przepisy:) Już dawno nie usłyszałam od męża i reszty rodziny tak wielu pochwał:)
OdpowiedzUsuńNa podstawie jednego z sosików zrobiłam nawet własną wersję i wyszła super:) Wczoraj znów upiekłam orzechowca, a w najbliższym czasie zrobię te ciasteczka serowe z marmoladą.
Kiedy można się spodziewać przepisu na makowiec? Chciałabym jeszcze przed świętami go upiec, by się przekonać czy mi się uda;)
Wczoraj pomyślałam, że z czystej ciekawości chyba przetestuję wszystkie przepisy, które tu są:), bo wszyakie wychodzą REWELACYJNIE!!!!
Pozdrawiam
Basia od makowca:)
A ja dziś wypróbowuję nowy przepis - na bułeczki z przedziałkiem, u nas zwane wrocławskimi - jak wyjdą to wrzucę przepis na blog :-)
UsuńOgromnie się cieszę, że moje przepisy się przydają i że są inspiracją.
Przepis na makowiec wysłałam :-) Mam nadzieję, że się uda i będzie smakował, też muszę się za niego znowu zabrać, zrobić zdjęcia i wrzucić na blog.
Pozdrawiam serdecznie.
Makowiec zrobię jeszcze w tym tygodniu. Muszę tylko składniki pościągać do domu:) Ale stała się rzecz niesłychana...mój tata zajadał się moim wyrobem, mianowicie ciasteczkami serowymi z marmoladą. Zjadł je prawie wszystkie, a mąż szybko zjadł resztę, by już nikt więcej mu ich nie wyjadał. Jestem zaskoczona, że tyle bliskich mi osób nareszcie docenia to co robię!!!:) Za 2 tygodnie urodziny mojego synka i pierwszy raz w życiu wszystko do jedzenia wykonam SAMA:)
OdpowiedzUsuńZatem następne w kolejności są: makowiec oraz pączki;)
DZIĘKUJĘ:)
Basia
Basiu, w takim razie ogromnie się cieszę, że odnosisz takie spektakularne domowe sukcesy kulinarne. Dobrze wiem jak cieszy fakt, że naszym bliskim smakuje to, co przygotujemy. Gratuluję Ci ogromnego zapału do działania. Ale widzę,że im dalej tym bardziej chce Ci się szaleć w kuchni. I tak trzymaj :-) I niech Ci się wszystko pięknie udaje.
UsuńMam jeszcze kilka pytań, czy do babeczek z kremem lepiej zastosować foremki silikonowe czy metalowe? Czy od foremek silikonowych ciasto po upieczeniu lepiej odchodzi? Jaką najlepiej średnicę foremki metalowej wybrać?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Basia
Ja używam metalowych foremek. Kruche ciasto odchodzi ładnie i od metalowych i od silikonowych foremek, bo ma dosyć dużo tłuszczu. A średnica też nie ma znaczenia - jaką sobie wybierzesz będzie dobra :-) Ja mam i większe (takie do mini tart) i małe, ale wyższe - oba rodzaje sprawdzają się dobrze.
UsuńDwa tygodnie temu dojrzałam w końcu do własnoręcznie robionych bułeczek i te według nas są najlepsze( robiłam wszystkie z Twoich przepisów). Od tego czasu nie kupiłam pieczywa w sklepie i nawet nie zamierzam:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Dorotka
Cudnie, że zdecydowałaś się na domową piekarnię :-) Bo tak naprawdę piekąc pieczywo samemu wiemy, co jemy :-)
UsuńJa też lubię te bułki, choć moje ulubione to wrocławskie :)
Jestem uzależniona od tych bułeczek. Bardzo lubię je piec. Dzisiaj następne wydanie. Będą na kolację i niedzielne śniadanie. Robię podwójną porcję. Oczywiście, ze nie dla siebie ;) Moja rodzinka je uwielbia :) Gospocha
OdpowiedzUsuńRządzisz na całego. Ale fajnie, że przepis się przydaje :-)
UsuńBułeczki prześliczne.Wczoraj przygotowałam ciasto , i zaraz będę się brała za pieczenie :)Dam znać jak wyszły :)Pozdrawiam serdecznie.AGA.
OdpowiedzUsuńBułeczki upieczone i wyszły rewelacyjne :) Zaraz pędzę zanieść siostrze do pracy na śniadanko :)Pierwszy raz w życiu piekłam i się udało.Dziękuję za tak wspaniały przepisi tak genialnie opisany.AGA.
UsuńCieszę się, że się udały i smakowały :-)
Usuńświetne i proste...wyszły super.Od dziś nr.1 na liście śniadaniowej:)
OdpowiedzUsuńEwa M. pozdrawiam
Fajnie, że smakują :-)
UsuńMy ostatnio szalejemy z bułeczkami,nawet zaplatanie to już pestka:P Mój syn uwielbia te bułeczki a ja go nimi rozpieszczam.Wszystko co robiliśmy i bułeczki i chałka i sernik wiedeński i barszczyk..wszystko rewelacyjnie się udało
OdpowiedzUsuńW końcu trening czyni mistrza :-) Super, że Wam się chce i że smakują. Miło mi ogromnie, że korzystasz z przepisów.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Dzien dobry...przepis znalazłam przez przypadek w necie i od razu przypadł mi do gustu tak ze go sobie zapisałam w zakładkach...
OdpowiedzUsuńWczoraj wieczór miałam ochote na cos nowego wiec wzięłąm sie do przygotowania bułeczek...chciałam zanaczyc że mieszkam we Włoszech i do pieczenia użyłam mąki" manitoba" były gotowe dzisiaj na obiadek takie pyszne jeszcze cieplutkie...z makiem...
Mój 5-letni synek i mąż zachwycali sie ich smakiem.
Dziekuje bardzo za ten przepis i polecam.
Edyta
Miło mi bardzo, że przepis się przydał, choć nie ja go stworzyłam. No i fajnie, że bułeczki się udały i smakowały.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Nie da rady... jak czlowiekowi tak ladnie pachnie, to sie zabiera za buleczki jeszcze gorace :-) Bardzo dobre i takie ladne... Plecienie trudne do opisania, ale latwe do wykonania - po pierwszej poszlo szybciutko.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dlatego ostatnio prawie nie piekę bułeczek, bo nie mogę się im oprzeć, gdy tak pachną :-) Cieszę się, że smakują. A plecenie rzeczywiście proste, tylko opisanie tego jakieś takie przekombinowane :-)
UsuńWitam! jestem właśnie w trakcie pieczenia, wszystko zapowiada się dobrze, plecenie wcale nie trudne ;)rodzinka czeka w łóżku na ciepłe bułeczki ze słonecznikiem ;) to już drugi przepis od Pani który wykorzystuję. Pierwszy to zapiekanka ziemniaczana z mięskiem mielonym i była wyborna!! Dziękuje i inspiruję się dalej ;) pozdrawiam Ania
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przepis się przydał. Mam nadzieję, że bułeczki się udały i rodzince smakowały.
Usuńowszem! smakowały i to bardzo!! córka i mąż walczyli o ostatnią ;P jeszcze raz dziękuję! Ania
UsuńSuper, bardzo się cieszę :-)
UsuńMam pytanie czy te bułeczki to są z takiego ciasta jak bułki chałki (takie plecione w warkocz) czy to inny rodzaj ciasta? Od dłuższego czasu szukałam przepisu na bułki chałki ale wszystkie były pogmatwane i wykonanie wyglądało na wyższą szkołę jazdy. Twój przepis jest jasny przejrzysty i od zdjęć zamieszczonych przez Ciebie od razu mam ochotę stanąć przy kuchni :)
OdpowiedzUsuńTo drożdżowe pieczywo, więc pracuje się z nim podobnie jak z ciastem na chałkę. Nie jest trudne, a bułki robi się dosyć sprawnie. Tylko czas wyrastania długi, choć można je zostawić do wyrośnięcia klasycznie - na godzinę w ciepłym miejscu. I też będzie dobrze :-)
UsuńBułeczki są przepyszne, chyba jedyne , które wychodzą tak chrupiące ( a piekę ich wiele ) . Ja odstawiam swoje na 5h i piekę wieczorem. Rano mamy super bułeczki na śniadanie. Zamiast mleka daję więcej wody, no i nie dodaję cukru ( do żadnych bułek, rosną bez niego ) . Polecam !
OdpowiedzUsuńA to nie chodzi o to, że bez cukru nie rosną, dla mnie są po prostu smaczniejsze, gdy odrobinę go dodam :-)
UsuńAle najważniejsze, że smakują.
REWELACYJNE !!!!! Najlepsze jakie do tej pory robilam, a przerobilam wiele przepisow na bulki, bo mieszkajac w UK stale brakuje mi polskich bulek. Robie je przynajmniej raz w tygodniu, ale rosnie 1-3h w ciagu dnia i zmniejszylam troszke ilosc oleju, bo za pierwszym razem z 1/3 szklanki oleju (80ml) wyszly wg mnie za tluste i dodaje tylko jedno opakowanie drozdzy instant (7g) - nie ufam swiezym drozdzom po przebyciu drogi PL - UK, a instant mam w domu zawsze i nigdy mnie nie zawiodly. Poza tym te buleczki sa idealne, proste do zrobienia i czasem jak mam wyjatkowego lenia, to nawet nie bawie sie w ich zaplatanie, tylko robie kulke albo daje 6-latkowi, ktory z waleczkow ciasta robi bulki-slimaczki i ma swietna zabawe. Dla mnie ten przepis na bulki jest numerem 1 i nic tego nie zmieni. Buleczki maja tylko jedna wade - znikaja w kilka godzin :D
OdpowiedzUsuńDziekuje - Lucy.
Super, że przepis przypadł Ci do gustu. Ja dla odmiany wolę świeże drożdże, bo suszone najwyraźniej mnie nie lubią :-) Ale jak muszę to używam. Ale rozumiem Cię doskonale, po przebyciu takiej drogi z drożdżami może być różnie.
UsuńSuper wyglądają !!!
OdpowiedzUsuńO takie bułeczki mi chodziło bo juz słyszałam o tym nocnym w lodówce wyrastaniu.
Po niedzieli upiekę - dziekuję .
I są bardzo smaczne, zachęcam do wypróbowania :-)
UsuńMam akurat do wykorzystania pół kostki drożdży tzn. 50g, czy to nie będzie za dużo? Tydzień temu robiłam bułeczki niedzielne i były pyszne, choć wyszły mniejsze od Twoich:) dziękuję za inspirację! Stała miłośniczka bloga - Aneta
OdpowiedzUsuńMoże być 50 g, choć ja osobiście zmniejszam ilość drożdży, bo ciasto i tak w nocy ładnie wyrośnie. Ale nic się nie stanie, jeśli dasz ich trochę więcej.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Margarytko, wracam po ten przepis po raz trzeci już chyba - leniwiec ze mnie i nie przepisałam go sobie, ale chyba to zrobię... Moje buły na suszonych drożdżach, z dodatkiem mąki pszennej pełnoziarnistej, piekę w sobotę rano z podwójnej porcji, a gdy wracam z pracy, to zwykle zostaję 4 - 5 sztuk z 16 upieczonych bułek... Mąż i dzieci skutecznie je unicestwiają. W drożdżowych ciastach jestem początkująca, więc na razie to mój ulubiony przepis, ale na pewno skorzystam z innych. Zaglądam tu od czasu do czasu, a trafiłam na Ciebie, gdy szukałam przepisu na kruche ciasteczka - chyba jeszcze na starym blogu to było... Dziękuję za wszystkie przepisy, wykorzystane, i te, które dopiero wypróbuję. Nawet do gotowania mnie zachęciłaś, bo gotować organicznie wręcz nie cierpię, za to piec mogłabym ciągle. ;) Pozdrawiam serdecznie i wybacz przydługi wpis.
OdpowiedzUsuńKasia
Kasiu, zawsze możesz wydrukować - przy każdym przepisie jest taka opcja :-)
UsuńAle jestem pod wrażeniem znikania bułeczek, cieszę się jednak, że mają wzięcie i smakują.
Z drożdżami warto się zaprzyjaźnić i nie trzeba się ich bać. Dobrze wyrobione ciasto odwdzięczy się pięknym wypiekiem.
Dziękuję za komentarz i za to, że się odezwałaś. Oczywiście bardzo zachęcam do dzielenia się wrażeniami.
Pozdrawiam ciepło.
Parę dni temu piekłam te bułeczki i wszystko dobrze szło, a i przeplatanie nie jest trudne. Ty Asiu tak to pokazałaś, że każdy potrafi. Ale coś spartoliłam i nie wiem co, ponieważ wyszły mi takie twarde.Nie wiem co jest przyczyną. Nie trzymałam całą noc tylko po 5 godz zaczęłam robić bułki. Ale ładne mi wyszły :)
OdpowiedzUsuńOd kąd upiekłam bułki wrocławskie to tylko je piekę, nawet chleba nie chcą hihi.
Dziękuję i pozdrawiam. :)
Basiu, one po prostu CI nie wyrosły wystarczająco i dlatego wyszły twarde. Jeśli nie chciałaś czekać całą noc, to nie trzeba było wstawiać do lodówki, tylko zostawić do wyrośnięcia na godzinkę, jak każde inne bułki. 5 godzin wyrastania w lodówce to za mało.
UsuńWitam! Bułeczki zdominowały weekend majowy, raz w wersji nocnej, za drugim razem wyrobione w maszynie do chleba o poranku... W drugiej wersji jeszcze pulchniejsze... Przepyszne z masełkiem. Pozdrawiam w Rzeszowa;)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowały :-)
UsuńZdecydowanie są znacznie pulchniejsze, gdy są dobrze wyrobione, ale to jak każde drożdżowe ciasto. Ja już od roku korzystam z porządnego robota, więc drożdżowe wypieki są moimi ulubionymi :-)
Pozdrawiam ciepło (chwilowo urlopowo - ze Szczawnicy).
Dodam, że w maszynie do pieczenia chleba do wyrobienia i wyrośnięcia ciasta wystarczy połowa drożdży;)
OdpowiedzUsuńJa wyrabiając w robocie też daję mniej drożdży, ale przepis podaję na ręczne wyrabianie ciasta, a wiadomo, że nasze dłonie nie mają tej mocy co maszyna :-)
UsuńMuszę upiec te bułeczki, ale z dodatkiem suszonych drożdży (wyrabiam w robocie), bo świeże chyba mnie nie lubią ;)
OdpowiedzUsuńTo u mnie jest odwrotnie, suche mnie nie lubią :-)
UsuńMargarytko narobilłaś mi apetytu tak bardzo, że właśnie wyrabiam ciasto.:) Magda. K.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się udały i smakowały.
Usuńświetnie Ci wyszły:)
OdpowiedzUsuńZawsze pięknie się udają.
UsuńAleż pysznie wyglądają. Moja domowa piekarnia musi wypróbować ten przepis, chlebki już piekę, więc pora wypróbować bułki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie pora na bułeczki, skoro chlebki już opanowane.
Usuńzastanawiam sie dlaczego nie mozna wydrukowac tego wspanialego przepysznego przepisu ;(
OdpowiedzUsuńJak nie można, jak można? Każdy przepis ma opcję do drukowania na dole, po lewej stronie przepisu.
UsuńJesteś fantastyczna, dzięki Twojemu blogowi polubiłam gotowanie i coraz więcej rzeczy mi wychodzi, a te bułeczki to szał ciał dla moich dzieci :D
OdpowiedzUsuńW takim razie bardzo się cieszę, że moja pisanina na coś się przydaje :-) Gdy gotowanie sprawia frajdę, to okazuje się, że nie ma rzeczy trudnych :-)
UsuńA czy dając połowę (czyli 1,5szklanki) mąki pszennej razowej zamiast tylko pszennej bułeczki wyjdą? :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, nie próbowałam robić tych bułek z mąką razową. Piekłam z orkiszową i były ok. Ale orkiszowa była typ 630, a razowa pszenna to typ 2000. Nie wiem na ile drożdże sobie z tym poradzą.
UsuńMam małe pytanko.......ponieważ nie posiadam świeżych drożdży ile muszę dodać suchych drożdży, czy paczuszka czyli 7 g wystarczy? Lila.
OdpowiedzUsuńO ile się nie mylę to paczuszka 7 g jest przeznaczona na 500 g mąki, więc jak najbardziej powinna wystarczyć.
UsuńMargarytko, to dzięki Tobie jestem od dwóch tygodni posiadaczką robota Kenwood Chef Titanium, bo Twoja wspaniała recenzja tylko przyśpieszyła decyzje o zakupie tego cuda, a plecione bułeczki były pierwszym wypiekiem z jego pomocą. Bułeczki wyszły idealne, dzięki oczywiście Twojemu precyzyjnie napisanemu przepisowi. Na Twój blog kulinarny zaglądam już od dawna, ale jakoś nie chciało nigdy pisać mi się komentarzu, teraz postanawiam to zmienić. Dziękuję za inspiracje. Pozdrawiam Otylia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że bułeczki wyszły znakomicie, no i że robot sprawdził się świetnie. Mam nadzieję, że będzie Ci tak dobrze służył jak mnie.
UsuńDziękuję za to, że jednak postanowiłaś czasem coś napisać.
Pozdrawiam ciepło.
Bułeczki naplecione właśnie wyrastają na blaszce :D nastawiłam termoobieg, troszkę mam obawy bo drożdżowe zawsze piekłam góra-dół bo skoro nie lubią przeciągów itp to termoobieg ma wentylator i zawsze bałam się że ciasto padnie, no ale w końcu trzeba wypróbować i się przekonać, prawda? :) Oczywiście dam później znać jak smakowały i podzielę się zdjęciem :) Tymczasem pozdrawiam :) Kasia M.
OdpowiedzUsuńNo i cóż...bułki rewelacja :D jakże mogłoby być inaczej ;) Super chrupiące, pieknie się upiekły na tym termoobiegu. Moje 9 bułeczek piekło się 20 minut, Dzisiaj zabieram się ponownie za grahamki.Pozdrawiam :)
UsuńKasiu, bardzo się cieszę, że bułeczki się udały i smakowały :-) Ja kiedyś wszystko piekłam w termoobiegu, teraz większość piekę góra - dół, ale obserwując wypieki widzę, że nie ma to dla nich specjalnego znaczenia :-)
UsuńDziękuję za fotkę i pozdrawiam ciepło.
Witam mam pytanie.... jaka inna maka moge zastopic make zwykła podana w przepisie? czy moge zastapic tą mąke mąką tortowa? bede wdzieczna za szybka odp dziekuje os jestes swietna
OdpowiedzUsuńTak, można mąkę luksusową zastąpić mąką tortową, ale być może trzeba będzie jej podsypać trochę więcej.
UsuńDziekuje za szybką odpowiedz :-) ale co to znacz podsypac wiekszą iloscią maki? Jest w przepisie 3 szkl to mam dac wiecej np 3,5 szkl ? przepraszam ze tak pytam ale pierwszy raz bede piekła cokolwiek zwiazanego z pieczywem i boje sie ze nie wyjdzie :-(
OdpowiedzUsuńMąka tortowa jest delikatniejsza od luksusowej, ma inny typ i wyrabiane ciasto może potrzebować trochę więcej mąki, żeby się nie kleiło. Nie jestem w stanie określić ile więcej, może to być łyżka a mogą być 3 łyżki - wszystko zależy od wilgotności mąki. Ciasto ma odchodzić od ręki. Lepiej za dużo mąki nie dosypywać, żeby bułki nie wyszły twarde, wystarczy trochę dłużej wyrabiać i ciasto przestanie się kleić.
UsuńDziekuje bardzo za odpowiedz no to do boju bede robic :-) moze wyjdzie :-)
OdpowiedzUsuńZrobiłam bułeczki jupiii pierwszy raz dzieki Tobie :-* DZIEKUJE!!!!! zastanawiam sie nad jednym a mianowicie czy te bułki maja tak "pachniec" drozdzami? bo mi strasznie było nimi czuc
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że wyszły. Ale drożdżami pachnieć nie powinny. Może drożdże za mało przepracowały przy zaczynie. A robiłaś ze świeżych czy z suszonych?
UsuńDzisiaj zrobilam buleczki i prawie sa ok. Mysle, ze za krotko wyrabialam ciasto i chyba za duzo maki, lub za malo plynow, bo gdy wyrobilam bylo dosyc twardawe, potem coprawda wyroslo przez noc, ale gdy zaczelam formowac waleczki to ciasto bylo bardzo scisle i bardzo latwo sie z nim pracowalo. Potem nie bardzo chcialy rosnac. Po upieczeniu w srodku byly super, ale z wierzchu mialy dosyc gruba, twarda skorke. Napewno bedzie kolejny raz. Wiem , ze sie powtarzam, ale przepisy sa super napisane. Gotowanie i pieczenie z nimi to sama przyjemnosc. Dziekuje i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAnia
Jeśli ciasto było twarde, to za dużo mąki. Mąka mące nierówna i wystarczy inna wilgotność i już ciasto ma inną konsystencję. Ta twarda skórka to pewnie efekt tego, że ciasto było za gęste i nie wyrosło tyle ile powinno po uformowaniu bułek.
Usuńps. zrobilam do nich paste jajeczna i wyszla super. Uzylam tylko 2 jajek, bo nie wiedzialam czy bedzie ok dla mnie, ale nastepnym razem uzyje 4. A chrzan tylko podkresla smak, wiec polecam go dodac nawet tym, ktorzy za nim nie przepadaja.
OdpowiedzUsuńAnia
Cieszę się, że pasta smakowała :-)
UsuńCudne bułeczki - polecam! Łatwe, szybkie i smaczne. Wczoraj w ten sam dzień zrobiłam, ale większe cztery, gdyż chciałam je pokroić jak chleb. Składniki (drożdży dałam 50g) i czasy między wyrabianiem ciasta jak w przepisie. Jednak ostatni czas wyrastania ciasta zmodyfikowałam, tzn: włożyłam do nagrzanego do 75 stopni C piekarnika i ustawiłam na dolnym poziomie, zostawiłam na ok. 45 minut. Ciasto było świetne i łatwo się je wyrabiało. Margarytko jesteś świetna!
OdpowiedzUsuńSylwiu, super pomysł z tymi mini chlebkami :-) Dziękuję za fotkę i cieszę się, że przepis się przydał.
UsuńMniammmm....piękne są te bułki:) Zrobiłam je raz i niestety nie były takie cudne jak Twoje Margarytko;( ale może to wina mąki bo ta angielska taka szara...ale jutro zrobię z naszej polskiej i mam nadzieje,że będą wyglądały tak jak Twoje. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPodobno trening czyni mistrza. Moje pierwsze też nie były wcale cudnej urody, więc głowa do góry, będzie lepiej :-)
UsuńNabrałam ochoty na te bułeczki, zaraz popędzę do sklepu po drożdże :) oczywiście się obawiam, że źle wyjdą, że będą suche albo twarde, ale jak nie spróbuję to się nie przekonam! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńStrach ma wielkie oczy. Trzeba spróbować, żeby się przekonać. Ja lubię piec te bułki, bo zawsze mi wychodzą delikatne i puszyste.
UsuńMoje obawy okazały się słuszne... Zacznijmy od tego, że w sklepie nie było akurat mąki typu 550, więc użyłam takiej, jaką miałam w domu (dostałam od mamy taką swojską, mieloną w młynie z własnego zboża), nie mam pojęcia jaki to typ ;) Musiałam więcej dosypać niż w przepisie, bo ciasto się kleiło. Piekłam w temp. 200 na termoobiegu, ale szybko zaczęły mi bardzo brązowieć te bułeczki, jakbym poczekała dłużej to bym pewnie jakieś spaleniuchy wyjęła, a tak to się bałam, żeby nie wyszły niedopieczone w środku. No i ta skórka taka niefajna wyszła, za gruba i twarda, ogólnie też chyba jakieś takie za tłuste były... Sądząc po wpisach, przepis jest świetny, tylko ja coś spartoliłam :( a też chciałam delikatne i puszyste :(
UsuńJa bym obstawiała, że to jednak wina mąki. Za dużo mąki nie można dosypywać, bo bułki nie wyrosną jak powinny i będą twarde, a nie puszyste, lepiej chwilę dłużej wyrabiać, a ciasto przestanie się lepić.
UsuńA piekarnik piekarnikowi niestety nierówny. To, co u siebie piekę na 200 stopni, to u mojej mamy na 180, bo ich przypieka.
cześć Margarytko :) zrobiłam dzisiaj te bułeczki z Twojego przepisu (każdy Twój przepis to jak dla mnie 100% sukcesu) i są wspaniałe! nie dość, że cieszą oko to jeszcze takie pyszniutkie :) ja zrobiłam je na wieczorną imprezę jako dodatek do bigosu, dlatego zrobiłam mniejsze - 16 bułeczek piekłam w 20min w 220 stopniach bez termoobiegu :). pozdrawiam, Kasia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakowały :-) Rzeczywiście one cieszą oko. Ja bardzo lubię je piec :-)
UsuńWitam!Mam w domu alergika i zastanawiam się czy te bułeczki wyszły by np. z mlekiem owsianych zamiast krowiego.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSpokojnie możesz zamienić na mleko owsiane, nie widzę problemu.
UsuńDziękuję za odpowiedź, dam znać jak wyszly:-)
OdpowiedzUsuńI jak? Udały się?
Usuńa moje bułeczki wyszły twarde, niestety. Nie wiemdlaczego. Piekłam tak jak w przepisie.
OdpowiedzUsuńPrzykro mi, ale ja też nie wiem dlaczego, bo mi zawsze te bułki wychodzą miękkie. Może nie dałaś im wystarczająco dużo czasu na wyrośnięcie po zwinięciu. Może masz niższą temperaturę w lodówce niż ja i ciasto się dłużej ogrzewało? Naprawdę trudno mi powiedzieć.
Usuń