W poniedziałek do moich drzwi zapukał kurier i dostarczył mi moją nagrodę... patelnię ceramiczną Dry Cooker włoskiej marki Delimano... Patelnia od początku wzbudziła moje zainteresowanie... bo jest dziurawa ;-))) Zaciekawiło mnie w niej też to, że wystarczy kropla oleju... oczywiście sceptyczna byłam, no bo jak można usmażyć chrupiącą rybkę na tak niewielkiej ilości oleju? No normalnie jako niewierna Margarytka musiałam się przekonać na własnej skórze. I się przekonałam. Pół łyżeczki oleju wystarczyło mi do usmażenia ok kilograma pstrąga... i to na złoto – tak jak lubię. Mogę się teraz przyznać bez bicia, że miałam potworne obawy, że moja ryba się ugotuje a nie usmaży... a ugotowanej nie lubię. I co? I jestem zaczarowana tą patelnią... będę eksperymentować dalej, bo pomysłów pełna głowa. No i mam dwa przepisy na ciasto do wypróbowania. Tak, tak... na ciasto. Sama nie mogłam uwierzyć, że na patelni można zrobić ciasto. A jednak... ale sama mam zamiar się o tym przekonać i to już niebawem.
Patelnia ma jeszcze kilka innych zalet: powłoka ceramiczna sprawia, że potrawy nie przywierają, patelnia nie rysuje się, a gdy wystygnie wystarczy kilka ruchów miękką gąbką i wygląda jak nowa. Poza tym patelnia robi czary mary i sygnalizuje gotowość do użycia :-)
Czarne – pstryk – czerwone.
Zdaje mi się, że to będzie moja ulubiona patelnia... może z czasem dorobię się też innych naczyń Delimano, bo bardzo mi się podobają, choć do najtańszych nie należą... Ale tak sobie ostatnio pomyślałam, że kupiłam patelnię Tefala za 90 zł – i jakoś nie dumałam nad ceną, a te ceramiczne są dużo bardziej wytrzymałe, zdecydowanie ładniejsze i w podobnych cenach (99 -139 zł w zależności od wielkości). Niestety żywotność naczyń przy kuchenkach gazowych (a taką dysponuję i nie mam możliwości zainstalowania elektrycznej płyty ceramicznej) jest znacznie krótsza niż przy płytach ceramicznych, więc jakość ma ogromne znaczenie. I to do mnie przemawia najsilniej. Zobaczymy jak będzie wyglądało dalsze użytkowanie tej patelni – nie omieszkam się tym z Wami podzielić. Zauważyłam, że ta patelnia staje się coraz popularniejsza wśród kuchennej braci blogowej, ale jednak będę o niej wspominać jeśli okaże się dobrym pomocnikiem kuchennym. Przygotowałam z jej pomocą już dwie potrawy... Dziś jedna z nich – ryba w zalewie octowej, a o samej patelni można przeczytać TUTAJ.
W mojej zamrażarce zalegały od grudnia pstrągi... wyciągnęłam, zostawiłam na noc do rozmrożenia... trochę tego było, więc oprócz obiadu przygotowałam moją ulubioną rybę w zalewie octowej... Pyszna wyszła, dlatego też chętnie dzielę się z Wami przepisem – oczywiście prostym – u mnie nie może być inaczej.
Składniki na salaterkę (+ dwa kawałki ryby na obiadek)
ok 1 kg pstrąga (albo każdej innej ryby)
pieprz cytrynowy
olej do smażenia
opcjonalnie mąka do obtoczenia (nie użyłam)
Zalewa:
1 duża cebula
1 szklanka octu 10 %
1 czubata łyżka cukru
1 płaska łyżeczka soli
½ łyżeczki pieprzu
4 ziarna ziela angielskiego
1 duży liść laurowy
kilka ziaren czarnego pieprzu
1 łyżka oleju
Pstrąga (oczyszczonego) pokroić w dzwonki, osuszyć papierowym ręcznikiem, przyprawić pieprzem cytrynowym, ewentualnie solą (ja nie używam do ryby). Na patelni rozgrzać olej (u mnie całe pół łyżeczki) i wkładać kawałki ryby (jeśli używamy mąki to wcześniej każdy kawałek obtoczyć w mące) i smażyć na złoto.
Usmażoną rybę przełożyć do naczynia żaroodpornego.
Cebulę pokroić w półtalarki. W garnku (ja użyłam tej samej patelni, nawet jej nie myłam) rozgrzać olej, wrzucić cebulę i lekko ją zeszklić. Wlać 2 szklanki wody, wrzucić liść laurowy, ziele, pieprz. Zagotować. Dodać 1 szklankę octu, cukier i sól. Gotować ok 5 minut. Spróbować, czy zalewa nie jest zbyt ostra (ja lubię ostrą), ewentualnie dolać trochę gorącej wody.
Tak przygotowaną zalewą zalać rybę i zostawić przynajmniej na 24 godziny.
Gdy ostygnie odstawić do lodówki albo w chłodne miejsce. Najlepsza na drugi albo trzeci dzień.
A tak wygląda pstrąg z patelni Dry Cooker w duecie z surówką - obiad idealny :-)
Efekt końcowy wygląda rewelacyjnie. Narobiłaś mi smaku.
OdpowiedzUsuńFaktycznie taka patelnia to fajna sprawa, zdrowiej się je!
OdpowiedzUsuńA rybka wygląda fantastycznie :) Dawno pstrąga nie jadłam, ostatnio robiłam dzwonki ze szczupaka, ale ma cholernie dużo ości ;)
No, nie , patelni to niestety na razie kupić nie mogę. Te które mam ledwo mieszczą się w szafie.
OdpowiedzUsuńRybka rewelacyjna, robię ją zupełnie tak samo jak Ty, zresztą moja mama też tak robiła. A wiesz, że np. w Krakowie ryby w occie nie są powszechnie znane. Ala
niesamowicie jestem ciekawa czy i mnie przypadnie do gustu przygotowywanie pysznych potraw na tej patelni. niebawem pierwsza próba..
OdpowiedzUsuńNo tak, to ja się zastanawiam nad kupnem grilla elektrycznego, a ty znowu mnie czymś zaskakujesz. I jestem w kropce. Co by tu sobie kupić ?
OdpowiedzUsuńMój mąż mówi ,że jak się tak długo będę zastanawiała, to Ty znowu mi podsuniesz jakiś pomysł i znowu będę go go zamęczała prośbą o radę. Właśnie teraz wychodzi na spotkanie służbowe w pełnej gali i mówi ;" kupuj co chcesz tylko mnie nie męcz" - i zrozum tu facetów !
Aha, byłabym zapomniała , czy może to być filet z dorsza, tylko takowego w chwili obecnej posiadam w większej ilości ?
OdpowiedzUsuńHaniu i smakuje też świetnie. Odkąd odkryłam pieprz cytrynowy to nic innego do ryby nie dodaję.
OdpowiedzUsuńMonico, mnie patelnia zaskoczyła totalnie. Bardzo mi odpowiada i myślę, że będzie często w użyciu. Już kolejne danie w niej zrobiłam. A szczupaka też lubię, choć faktycznie ości ma więcej niż pstrąg - odkąd odkryłam (a właściwie mój brat) w pobliskiej miejscowości hodowlę pstrąga różowego to innego już nie chcę.
Alu, ja już też nie mam gdzie tego wszystkiego trzymać, ale wygrałam i cieszę się - chwilowo stoi na pochłaniaczu ;-))))
A nie wiedziałam, że ryba w occie nie jest powszechnie znana - dla mnie to oczywista oczywistość, bo zawsze u nas w domu się ją robiło. I ja się trzymam przepisu mamy... trochę więcej octu daję.
Asieja, to czekamy na relacje, ja już wczoraj popełniłam pulpeciki w warzywach i sosie pomidorowym - pycha, przepis jutro :-))
Danusiu, to Ty jesteś jeszcze lepsza niż ja - bo ja się miesiącami nad tym grillem zastanawiałam i nie mogłam się zdecydować i też ciągle Zielonookiego męczyłam :-))) A patelnię wygrałam na Facebooku - na stronie Delimano - mój łosoś z warzywami okazał się godny nagrody :-))
Danusiu, jeśli chodzi o rybkę to filet z dorsza jak najbardziej może być - osobiście uwielbiam dorsza... ale miałam pstrąga i musiałam go zużyć. Jeszcze jeden różowy mi został, ale na niego już mam pomysł - będzie upieczony w całości i nafaszerowany :-))
Ha... no to nie ma się nad czym zastanawiać, rozmrażam dorsza i jutro do roboty!
OdpowiedzUsuńA pączki z Twojego przepisu to rewelacja!
Patelnia, patelnią, ale takie rybki usmażone i w ocet włożone - uwielbiam. Niekoniecznie tylko pstrągi, ino co się na wędkę męża złapie ...:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko.
A ja mam grill elektryczny jeszcze w spadku po rodzicach, ale nie lubię tej wielkiej "kolubrynyJ". Z powodu rozmiarów nie mieści się na półce w szafce i musi stać pod stołem. Toteż marzy mi się patelnia grillowa.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi w zwykłe patelnie, nie ma dla mnie lepszej niż moja żeliwna, którą jeszcze rodzice jako świeżo upieczeni małżonkowie nabyli u Cyganów (bo tylko u nich można było taką dostać, nie wiem, jak dziś). Jest niezniszczalna! Ale pewnie nie daje takich możliwości jak ta z Twojego postu.
Niedawno mąż uszczęśliwił mnie prezentem - szklaną żaroodporną brytfanną zakupioną za punkty w aptece. Ładne to i atrakcyjne, więc się cieszę, ale wystarczała mi zupełnie tradycyjna brytfanna. I nie trzeba było tak na nią uważać.
Octu w przeciwieństwie do wielu osób, nie lubię i unikam, ale rybka wygląda bardzo apetycznie. Smacznego!
Zrobiłam Asiu rybę zgodnie z Twoim przepisem. Wprowadziłam tylko jedną małą innowację....a mianowicie dałam mniej octu, natomiast tak dla podkolorowania tej potrawy, dołożyłam po dwie łyżki keczupu i przecieru pomidorowego. Zobaczymy co z tego wyszło!
OdpowiedzUsuńJaGo, ja wszystkie rybki lubię ( z wyjątkiem śledzi)... a w occie to już szczególnie :-) Zresztą i w pomidorach i w sosie greckim... A moją najulubieńszą rybą jest dorsz.
OdpowiedzUsuńMartusiu, patelnia grillowa to świetne rozwiązanie, sama jej często używam, gdy nie chce mi się wyciągać grilla. Za jakiś czas będę musiała wymienić, bo przy tak intensywnej eksploatacji jednak się zużywa (i kupię sobie właśnie ceramiczną Dalimano, bo teflonowe są dużo mniej wytrzymałe)
Zgadzam się z Tobą, patelnie od Cyganów (u nas czasem na targu można jeszcze kupić) były doskonałe. Ja już takiej nie mam.
Natomiast szklane, żaroodporne naczynia bardzo lubię, mam ich trochę i często korzystam :-)
Danusiu, ilość octu dobrze regulować pod siebie, dlatego napisałam, że warto próbować... ale keczupu chyba bym nie dała, bo obawiałabym się, że mój ulubiony smak ryby w occie się zmieni... ale czekam na wrażenia smakowe u Ciebie :-)
Ps. Cieszę się, że pączki smakowały.
Margarytko, rybke w zalewie robie z płatów śledzia zielonego,wycinam tylko płetwy,kroje na mniejsze kawałki,ja obtaczm w jajku i bułce tartej, smaże,układam w słoiku .Zalewa taka jak u Ciebie,ziele angielskie i liśc laurowy,goraca zalewam rybki,zakrecam.Takie rybki przygotowuje przewaznie na jakąs uroczystosc.Może stać w słoikach nawet 3-tygodnie.Pychotka,polecam.
OdpowiedzUsuńAlutko, cały problem w tym, że śledzie to jedyne ryby, których nie lubię... niestety taką mam przypadłość :-) Ale dorsza robię podobnie, przed imprezą jak znalazł ;-)
OdpowiedzUsuńAsiu dodanie keczupu i przecieru nie było złym pomysłem. Rybka wszystkim bardzo smakowała, nawet mojemu mężowi,który często bardzo nieufnie podchodzi do wszystkich moich wynalazków.
OdpowiedzUsuńDanusiu, w takim razie Twój dodatek przecieru i keczupu okazał się udanym eksperymentem :-)) Cieszę się bardzo, że smakowało.
OdpowiedzUsuńwłąśniezamówiłam patelnię,mam nadzieję ,że się nie rozczaruję :)) jolka
OdpowiedzUsuńJolu, ja używam jej bardzo często i jestem zadowolona.
OdpowiedzUsuńbardzo smaczne danie. dzięki za przepis
OdpowiedzUsuńEmi, bardzo proszę - u nas na światecznym stole gości zawsze :-)
OdpowiedzUsuńoo o takiej marzę ..ale teraz jest promocja 2+3 gratis ..aż mnie korci.
OdpowiedzUsuńWidziałam tę promocję, rzeczywiście kusząca :-) Ja sobie bardzo chwalę te garnki, większość już mam :-)
UsuńCzesc Babeczki, czytam wasze rozmowki i tak mi przyjemnie poczytac jak Panie w Polsce gotuja. Wyjchalam z Polski 53 lata temu, ale dalej utrzymuje polska kuchnie na tyle ile to jest mozliwe. Naprzyklad u nas niema octu 10% jest tylko 5% i 7% do marynowania. Ale Margarytko bardzo mi sie podobaja Twoje przepisy. Dzisiaj zrobilam papryke nadziewna i byla pyszna. Dziekuje.
OdpowiedzUsuńLusia
No to rzeczywiście już kawał czasu :-) A kuchnia polska ma swój urok, ja ją bardzo lubię. Moc octu zawsze można dopasować - dać go więcej, albo zmniejszyć ilość wody - grunt to się nie zniechęcać.
UsuńCieszę się, że papryka smakowała.
Pozdrawiam ciepło.
Witam.Dzisiaj przyszła mi ochota na Pani rybkę w occie.Właśnie skończyłam ją robić.Troszkę pozmieniałam .Dodałam morele i śliwki.Wiadomo,że każdy robi pod swój smak.Zasadnicze proporcje zachowałam-tak jak u Pani.Teraz będę wstawiała na bloga.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny pomysł z tymi śliwkami i morelami. Nigdy tak nie próbowałam, ale nadrobię, bo pomysł mi się podoba. A i śliwki i morele lubimy. Aż jestem ciekawa jak z taką słodką nutką smakuje.
UsuńCieszę się, że przepis zainspirował, a przy okazji ja się czegoś nauczyłam.
Pozdrawiam.
Witam.
OdpowiedzUsuńMam pytanie odnośnie patelni Delimano jakiej wielkości jest i czy po 2 latach użytkowania jeszcze jest w dobrym stanie i można z czystym sumieniem polecić garnki tej firmy ?
Pozdrawiam. Wanda
Moja ma się dobrze, nic jej nie jest, ale używam jej obecnie kilka razy w miesiącu, nie codziennie.
UsuńInne garnki i patelnie używam cały czas i ciągle są w idealnym stanie.
Ja to mam zawsze problem z patelniami, co kupię to coś mi nie odpowiada. Mąż latem chodzi na ryby - łowi szczupaki i sandacze, z nich robię taką przekąskę. Fajne jest to, że ości pod wpływem octu są miękkie i praktycznie nie wyczuwalne.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń