Bezy... o nich już tyle napisano, że zastanawiałam się, czy dodawać swoje trzy grosze. Ale skoro właśnie je upiekłam to może warto podzielić się moimi własnymi obserwacjami związanymi z tymi lekkimi ciastkami (czy bezy można nazwać ciastami?)... mój brat bardzo je lubi i to właśnie z myślą o nim napiekłam ich cała michę i jutro dostarczę pod właściwy adres :-)
Niby proste, a okazuje się, że często się nie udają. Ja bezy piekę od pewnego czasu i zawsze osiągam efekt o jaki mi chodzi. Tajemnica chyba tkwi w znajomości własnego piekarnika :-)
Małe beziki są śnieżnobiałe, kruche i super suche, a duże blaty na Pavlovą czy tort decquoise z zewnątrz kruche, spękane, a w środku lekko ciągnące czyli takie jak lubię najbardziej.
Te małe bezy suszę w niskiej temperaturze 100 stopni przez około 2 - 3 godziny, w lekko uchylonym piekarniku (wkładam drewnianą łyżkę, aby drzwiczki nie zamknęły się do końca), a po upieczeniu zostawiam w piekarniku do wystygnięcia. Te bezy wychodzą jasne i suche. Jeśli chcecie zrobić takie lekko ciągnące w środku to wystarczy skrócić czas suszenia (najlepiej jedną wyjąć po godzinie i spróbować)
Bezę na Pavlową czy decquoise wstawiam do piekarnika nagrzanego do 180 stopni, a po 5 minutach zmniejszam temperaturę do 130 stopni i suszę około 100 minut (w termoobiegu). Ona zawsze jest kremowa, nigdy śnieżno biała, bo dostaje na wejściu wyższej temperatury.
Aby białka dobrze się ubiły trzeba trzymać się kilku prostych, ale i ważnych zasad:
- miska i rózgi miksera (albo trzepaczka) muszą być suche – już niewielka ilość wody może zniweczyć całą naszą pracę
- białka muszą być dobrze oddzielone od żółtek i nie powinny mieć żadnych zanieczyszczeń
- cukier trzeba dodawać stopniowo
-jeśli chcemy, aby bezy po upieczeniu nie były błyszczące wystarczy je oprószyć cukrem pudrem przed wstawieniem do piekarnika
-jeśli chcemy, aby bezy po upieczeniu nie były błyszczące wystarczy je oprószyć cukrem pudrem przed wstawieniem do piekarnika
Składniki na ok 60 - 70 małych bezików
3 białka ze średnich jajek
szczypta soli
150 g cukru
1 łyżeczka białego octu winnego (ewentualnie zwykłego)
ewentualnie jakieś dodatki: kawa, kakao, sok z cytryny, likier miętowy
(można zastosować jeszcze inną proporcję: pół szklanki białek + szklanka cukru + 1 łyżeczka octu i wyjdzie idealnie)
Białka wlać do suchej miski, dodać szczyptę soli i ubijać do uzyskania gęstej, ale jeszcze nie sztywnej konsystencji. Od tego momentu dodawać po 1 łyżce cukru (mniej więcej w odstępach półminutowych) i cały czas ubijać. Po dodaniu ostatniej łyżki cukru wlać 1 łyżeczkę octu plus ewentualne dodatki i ubijać jeszcze około 7-10 minut, aż masa będzie jednolita i błyszcząca.
Na blaszki wyłożone papierem do pieczenia wykładać porcje masy w odstępach około 2 cm – można posłużyć się tak jak ja rękawem cukierniczym albo zwykłą łyżką. Piekarnik nagrzać do 100 stopni (bez termoobiegu), wstawić blaszki (można trzy na raz) i suszyć bezy około 2 - 3 godziny w lekko uchylonym piekarniku (jak już wspomniałam świetnie sprawdza się drewniana łyżka włożona od góry). Po 2 godzinach sprawdzić, czy bezy w środku są suche i wyłączyć piekarnik. Zostawić w piekarniku do ostygnięcia. Jeśli beza, którą wyciągniemy jest jeszcze w środku lekko ciągnąca to przedłużyć czas suszenia o około 30 minut i ponownie sprawdzić (choć ja lubię takie lekko ciągnące). Czas suszenia zależy od wielkości bez – ja robię niewielkie.
Margarytko, po trzeciej i ostatniej sromotnej klęsce zapowiedziałam sobie, że już nigdy więcej, ale... Spróbuję raz jeszcze.
OdpowiedzUsuńPrzez Ciebie.
;)
Margarytko, one są prześliczne. A ta filiżanka zwaliła mnie z nóg, ciekawe ile masz jeszcze takich śliczności. A to zdjęcie z filiżanką to mistrzostwo świata.
OdpowiedzUsuńLekka... mnie bezy od początku wychodziły, może dlatego lubię je robić. Mam nadzieję, że za czwartym razem pięknie Ci się udadzą - trzymam kciuki :-)
OdpowiedzUsuńDorotko, są malutkie, bardzo słodkie ale jeśli ktoś lubi to satysfakcja pełna... A filiżanek jeszcze kilka się znajdzie - mam do nich słabość :-)
A mnie wszystko wychodzi z Twoich przepisów :). I za to Cię skrycie uwielbiam.
UsuńO kurcze, ale wyznanie :) Ale cieszę się, że przepisy się przydają.
UsuńNo bezy sa pyszne
UsuńO matuchno! jakie śliczne! wyglądają lepiej niż sklepowe i się błyszczą :) niesamowite, takie równiutkie! na pewno też smaczne...
OdpowiedzUsuńpiękne te beziki!
OdpowiedzUsuńMargarytko jakże artystycznie wykonana fotka, i bezy Twe - ślicznie, cudo !!!
OdpowiedzUsuńMasz rację, że trzeba znać swój piekarnik - nie każdy tak samo piecze. Moje jakoś mi nie wychodzą, i zaprzestałam robić je !
Pozdrawiam cieplutko
Prześliczne i piękna zastawa w róże.
OdpowiedzUsuńBeti... bo wiesz, w domu to się człowiek przykłada do roboty i chce mieć efekt :-))
OdpowiedzUsuńSkawola, dziękuję.
JaGo, bezy nie są trudne, ale dużo zależy od piekarnika, one są wybredne i potrzebują określonej temperatury, żeby były śnieżono białe i chrupiące. Dziękuję - to chyba jedna z niewielu moich fotek, która mi się naprawdę podoba. Wiele jeszcze muszę się w tej materii nauczyć.
Haniu, dziękuję :-)
Margarytko,ale jestś kusicielka (jestem na diecie),posmakoałam wzrokiem i już uciekam,bo ślinka leci coraz patrząc na te ślicznotki.Pozdrawiam wiosennie....)
OdpowiedzUsuńAlutka, ja zjadłam dwie i wywiozłam, żeby nie kusiły, bo krówkom i bezom oprzeć się nie umiem ;-)))
OdpowiedzUsuńwyglądają perfekcyjnie. moje czasem nie zachowują pożądanego kształtu, skorzystam z Twoich rad
OdpowiedzUsuńKaś, zawsze robię tak samo i zawsze efekt jest podobny :-) Polecam, bo kruche i pyszne.
OdpowiedzUsuńwitam :)) Margarytko! jest to najlepszy na świecie przepis na beziki:)...wyszły po prostu rewelacyjnie, pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńGrusiu, fajnie, że skorzystałaś z przepisu i wyszły Ci pyszne bezy :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie wstawiłam beziki do piekarnika... piana wyszła gęsta aż ciężko było nabierać łyżką, pięknie błyszcząca i śnieżnobiała... chyba tak powinno być... wreszcie 1 raz :)
OdpowiedzUsuńTeraz 2-3 godzinki pieczenia, ciekawe czy będą kruche czy tak jak to zawsze mi wychodziło żabowate... Pewnie skrobnę o tym jutro :) Ale i tak Margarytko jak na razie jest najlepiej ze wszystkich (2 jak dotąd) prób :)
Tusiu, piana wyszła w takim razie idealna, taka jak być powinna. Mam nadzieję, że efekt końcowy też był w porządku :-)
OdpowiedzUsuńMargarytko jesteś moją mistrzynią kulinarną :D Bezy wyszły cudowne, mówi się że do 3 razy sztuka i mój 3 raz wyszedł doskonały. Następny etap torcik bezowy :D
OdpowiedzUsuńA dziś piekę bułeczki plecione :) ciekawe co z tego wyniknie :)
Tusiu, w takim razie ja się bardzo cieszę, że bezy wyszły jak trzeba ;-) Podziwiam za zapał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ciasto na bułeczki rośnie,a ja sobie siedzę i przeglądam Twoje przepisy, trafiłam na bezy, które bardzo lubię, ale nie wiem czy odważę się je upiec, nie wspomnę już o torcie bezowym, ach. Może kiedyś w przypływie weny kulinarnej, hihihi. Wygląda na to, że mamy takie same ulubione słodkości, bo ja krówki także uwielbiam, tylko te kruche. Jak pojedziemy na Dymarki Świętokrzyskie (m.in. pokaz wytopu żelaza)można coś zjeść z kuchni regionalnej czyli swojski chleb, smalec itp., a także są stragany z krówkami, całe mnóstwo, chyba w każdym smaku, totalny zawrót głowy, no i oczywiście ja obojętnie koło niego nie przejdę:)
OdpowiedzUsuńAgatini, odważ się, to wcale nie takie trudne :) Torty bezowe to moje ulubione, już chodzi za mną następny :-)
OdpowiedzUsuńO tak, za krówkami przepadam i wiem o czym mówisz - prawie na wszystkich festynach można je spotkać :-)
Odważyłam się, właśnie piecze się duża beza na Pavlovą, napatrzyłam się na FB i myślę sobie a co, mam białka jeśli się uda super jeśli nie trudno, tylko nie wiem jeszcze co na wierzch, bo jagody wykorzystałam do pierogów, może masa kajmakowa-trochę ciężka, a może samo zostanie.... pomyślę, ale najpierw muszę ją wyjąć całą i żeby się upiekła, a potem będę się zastanawiać:-)
UsuńAgata, ja na Pavlową piekę taką bezę jak do tortu bezowego - w środku lekko ciągnącą, a nie całą kruchą tak jak małe beziki (we wstępie napisałam), ale mam nadzieję, że Ci się udała :-)
UsuńU nas na Pavlowej wylądowały jagody, poziomki i czerwone porzeczki :-)
I następnym razem tak zrobię, ta beza upiekła się tylko klapnęła środkiem może za krótko piekłam, tylko muszę opracować inny krem bo ten który zrobiłam w rezultacie wszystko wyszło okrutnie słodkie. Ja juz wiem jaki wypróbuję kem;-))))))
UsuńAgata, najlepszym kremem do Pavlovej jest po prostu bita śmietana i to z niewielką ilością cukru, bo beza jest wystarczająco słodka :-)
Usuńmaja piekny ksztalt:)az trudno uwierzyc ze takie moga wyjsc;)Jak Ty to robisz.P.s dzisiaj trafilam na ten blog i znalazlam kilka ciekawych przepisow.:)Aneta
OdpowiedzUsuńUżyłam rękawa cukierniczego z ozdobną końcówką :-) Zawsze mi takie ładne wychodzą :-)
UsuńMam nadzieję, że coś z przepisów się przyda :-)
Udały się perfekcyjnie :)jak już kiedyś pisałam - bardzo sympatyczny blog i świetne przepisy. Pozdrawiam, M.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że się udały :-)
UsuńPierwsze bezy ktore mi wyszly jak nalezy!!! Ciesze sie niezmiernie a jeszcze bardziej moje i moich bliskich podniebienie :) Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńSuper, że się udały i jesteś zadowolona z efektów. Smacznego :-)
UsuńBezy siedza w piekarniku :) juz nie moge doczekac sie efektu :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będą smakowały. Sprawdzaj je co jakiś czas :-)
UsuńNo i klops... moj szalony piekarnik brzydko je przypalil choc bylo ustawione na 80-90 stopni... w domu siwy dym i musialam obejsc sie smakiem no coz... widze tu wine tylko i wylacznie piekarnika, bo to nie pierwszy raz taka niespodzianka z jego strony.
UsuńNo to rzeczywiście niezły ten Twój piekarnik. Skoro ustawiony na 90 stopni spalił bezy to rzeczywiście jest szalony.
UsuńApetytu narobiłaś;)
OdpowiedzUsuńTo trzeba go zaspokoić i beziki upiec :-)
UsuńMargarytko ::)) mam już trochę lat ale po raz pierwszy wyszły mi bezy tak piękne jak Twoje :::))) Pozwoliłam sobie polecić Twoje przepisy przyjaciółkom. Pozdrawiam serdecznie :::)))
OdpowiedzUsuńW takim razie gratuluję udanych bezików. Cieszę się, że przepis się przydał :-)
UsuńWczoraj po drożdżówkach zostały mi białka, więc porwałam się na zrobienie bezików. Wyszły cudowne. Bałam się, że będą miękkie, a tu proszę wyszły kruchutkie i pyszniutkie. Oj Margarytko co ja bym bez Ciebie zrobiła:)Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSuper, że się udały. W sieci jest wiele przepisów, w których mnie dziwi trochę krótki czas suszenia. Ja suszę długo i wtedy beza jest chrupiąca i krucha, a nie ciągnąca w środku.
UsuńMam pytanie, czy cały czas pieczesz w termoobiegu, czy tylko suszysz w nim? Będę robiła pierwsze bezy w życiu, bo Twój przepis na Eton Mess zainspirował mnie do zrobienia czegoś podobnego, tylko, że z jeżynami i bardzo bym chciała żeby mi wyszły ;)
OdpowiedzUsuńTe malutkie suszę bez termoobiegu, bo inaczej by fruwały po piekarniku :-)
UsuńDziękuję za odpowiedź! O dziwo deser się udał :))
UsuńCiesze się, ale w sumie dlaczego miałby się nie udać?
UsuńZ powodu bezów. Nie mogłam nigdzie znaleźć ciągutkowych w środku, a obawiałam się, że moje pierwsze bezy w życiu będą całkowicie nieudane (albo przynajmniej przesuszone na wiór). :)
UsuńW takim razie cieszę się, że obawy się nie sprawdziły.
UsuńWłaśnie spróbowałam bezę. O jejku takich pysznych to jeszcze nie jadłam. Wystarczyło 2 godz suszenia i teraz sobie stygną.
OdpowiedzUsuńPowiem tak. Za bezami to ja nie przepadałam i wsumie nie kupowałam, bo te za sklepu są przesłodzone. Te są super i będę robiła częściej, jak tylko białka mi zostaną :D
To był mój pierwszy raz i udany :D Bałam się trochu jak tak czytałam, że nie wychodzą.
Asiu a co daje ocet?
Dziekuję i pozdrawiam :D
Basiu, ocet ścina białka (podobnie ja w biszkopcie).
UsuńBardzo się cieszę, że bezy się udały i smakowały. I że mimo obaw nie zrezygnowałaś i spróbowałaś je zrobić.
Rogaliki upieczone no i jest okazja na powtórkę :) bezy się suszą w piekarniku. Tym razem dołożyłam trochę kawy. Mam nadzieję, że wyjdą hihi
OdpowiedzUsuńPo wczorajszych ani śladu. Córka rano gdzie są bezy, a one tyko ze 4 godz były na półmisku.
Pozdrawiam :)
O kawowe też super. Mam nadzieję, że udały Ci się równie pysznie. Widzę, że rodzinka pokochała bezy? Pozdrawiam.
UsuńTo będzie moja n-ta proba. I chyba już ostatnia. Pierwsze się spalily. Potem wyszly w sumie niezle, ale zaraz po upieczeniu. Bo następnego dnia były rozciapciane. Kurcze nie mam pomysłu jak do tych bez podejść.
OdpowiedzUsuńA piekłaś z tego przepisu? Bo spalić to one się nie powinny, a i o rozciapaniu mówić trudno, bo one są dobrze wysuszone.
UsuńMam nadzieję, że kolejne próba jednak okaże się udana.
Mysle, ze tamte się rozciapcialy, bo były mało wysuszone. Teraz piekłam w 60 stopniach, bo mój piekarnik bywa szalony. I WYSZLY. Normalnie, az się wzruszyłam. Az bym Cie usciskala za to. ale zdaje się, ze daleko mieszkasz :)
UsuńCieszę się w takim razie, że się udały i są takie jak być powinny :-) Teraz już wiesz, że bezy to nic trudnego, tylko trzeba cierpliwości :-)
UsuńMargarytko ! po raz kolejny się nie zawiodłam :) przepis na bezy jest po prostu rewelacyjny !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńPiekłam je dzisiaj po raz drugi ,z małymi przygodami ,gdyż nie miałam papieru do wyłożenia blaszek i myślałam ,że nic z tego nie będzie ,że wszystkie beziki się rozkruszą ,ale po upieczeniu położyłam blaszki na mokry ręcznik i super super super ,dziękuje i pozdrawiam Wiola B.
Wiolu, widzę, że doskonale sobie poradziłaś. Cieszę się, że bezy się udały i smakują.
UsuńJa mam pytanie techniczne. Wiem, ze tez używasz Kenia (ja mam co prawda większego). Jak w najprostszy sposób wyciagnac ta sztywna piane? Normalnym robotem to nie było problemów. Ale ten ubija na tak sztywno, ze ciagle się mecze.
OdpowiedzUsuńWyciągnąć z miski? Ja to robię po prostu silikonową łopatką.
UsuńNie z miski, tylko z trzepaczki.
UsuńTeż silikonową łopatką. Nie mam z tym żadnego problemu.
UsuńHmm to może to kwestia wprawy. Dziekuje
UsuńHmm, a ja nie wiem dlaczego ubijąjac pianę piękna puszysta dosypałam cukier i ocet dałam , a po chwili opadły co nie tak zrobiłam? Ciekawe..
OdpowiedzUsuńBasiu, może przebiłaś pianę zanim dodałaś cukier? Wtedy piana może opaść. Ubijałaś pewnie robotem, tu trzeba uważać, żeby jej nie przebić.
UsuńZrobiłam drugi raz od razu bo jeszcze miałam białka i wyszło mi takie rzadsze, ale dałam na blache i suszyłam i nawet wyszły, a zawsze takie geste miałam. I już zostawiłam kuchnię wolna na resztę dnia żeby znowu coś nie sknocić. Być może i przebiłam pianę ale tak uważałam i patrzyłam, hmm dodałam kawę cappuccino i wtedy tak opadło. A na jakiej prędkości ubijasz Ty Asiu pianę, bo ja dałam na 4..
OdpowiedzUsuńBasiu, a to w sumie ciekawe. Ja odkąd mam robota robię bezy dosyć często, bo są tak fantastycznie ubite, że nożem można kroić.
UsuńBasiu, ja pianę ubijam na maksa. Gdy widzę, że sztywnieje dosypuję partiami cukier i zawsze jest mega sztywna.
Dodam, że wcześniej też ubijałam robotem, ale zelmerem...
OdpowiedzUsuńMoje pierwsze w zyciu bezy udaly sie kapitalnie wg Twojego Joasiu przepisu. Tylko krocej suszylam i w nizszej tem. (80st). Maz i corka zachwyceni wiec czegoz chciec wiecej. Zrobie powtorke tylko dodam troche startej skorki z cytryny. Pozdrawiam z Łazisk Gornych
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się bardzo, że się udały i smakowały. Czas suszenia jest kwestią własnych upodobań, jedni lubią bezy ciągnące, inni kruche :-)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Asiu wtedy co pisałam, że bezy sie nie udały to było przez kawę cappucino którą kupiłam w Aldi. Jak robię bez niej to jest super sztywne. Hmm ciekawe czy z inną kawą tez by takie niepowodzenie było..
OdpowiedzUsuńNo to mamy Basiu winowajcę nieudanych bezów :-)
UsuńWitam! Zrobiłam już trzeci raz i wyszły super.Lubie zaglądać też na inne blogi , ale z przepisów korzystam Twoich. U Ciebie jest przejrzyście, czytelnie i fachowo !!! Pozdrawiam serdecznie -Grażyna
UsuńGrażynko, w takim razie bardzo mi miło, że moje przepisy Ci odpowiadają i się sprawdzają w Twojej kuchni.
UsuńPozdrawiam.
Margarytko bardzo fajne sa p. przepisy czeso zagladam do nich i oczywiscie pieke i wszystkie sie udaja teraz mam pytanie ma sloik od dzemu bialek zamrozonych i maly sloik i niewiem ile cukru dac bardzo prosze o porade
OdpowiedzUsuńNie wiem ile masz białek w tym słoiku, więc trudno mi powiedzieć ile masz dodać cukru. Skorzystaj z opcji, którą podałam przy składnikach i odmierz na szklanki.
UsuńCo znaczy suczymy czyli pieczemy ???
OdpowiedzUsuńTak. Tyle, że to jest na tyle niska temperatura, że nazywamy to suszeniem, a nie pieczeniem :)
UsuńAch te beziki mniam :) znowu je jem :) Twoje najlepsze :)
OdpowiedzUsuńBuziaki :)
Oj dawno nie robiłam... aż mi ślinka leci :)
UsuńWitaj Margarytko! Dzisiaj piekłem ciasteczka z maszynki, jak zwykle pyszne i beziki z kawa, które siedzą jeszcze w piekarniku. Pozdrawiam serdecznie i życzę udanego weekendu - Grażyna
OdpowiedzUsuńSuper, że smakują :-)
Usuń