Deser dosyć łatwy do wykonania, ale warto zrobić go wcześniej, aby stężał. Połączenie ananasa i płatków migdałowych zaskoczyło mnie trochę, bo nie tego się spodziewałam... zaskoczenie jednak było bardzo pozytywne.
Granaty to owoce, które odkryłam kilka lat temu i które mogę jeść codziennie. A do tego deseru są idealne, bo przełamują słodki smak ananasa wnosząc odrobinę orzeźwienia. Nie robiłam tego deseru już bardzo dawno, ale w ramach przenosin ze starego bloga postanowiłam go przypomnieć ;-)
Nie wiem jak to zrobię, ale kiedyś w końcu przeniosę tu wszystkie przepisy, żeby wszystko było w jednym miejscu.
Składniki na dwa pucharki
100 ml śmietany kremówki (30%)
180 g jogurtu naturalnego
4 krążki ananasa
2 łyżki soku ananasowego
4 łyżki płatków migdałowych albo obranych i posiekanych migdałów
1 łyżka cukru pudru
1 łyżeczka żelatyny
1 owoc granatu
czekolada i posiekane orzechy do dekoracji
Żelatynę rozpuścić w niewielkiej ilości (ok 1/6 szklanki) gorącej wody, ostudzić. Dodać sok ananasowy i wymieszać. 4 krążki ananasa pokroić w drobną kosteczkę.
Śmietanę wlać do wysokiego naczynia i ubić na puszystą masę z cukrem pudrem, dodać jogurt i jeszcze ok minuty ubijać. Dodać rozpuszczoną żelatyną z sokiem a następnie ananasa i płatki migdałowe. Dobrze wymieszać i przełożyć do dwóch pucharków. Wstawić do lodówki na min 2 godziny.
Udekorować pestkami granatu, startą czekoladą i orzechami.
Wygląda absolutnie przepysznie!
OdpowiedzUsuńAle co Ty robisz z tymi pesteczkami granatu?
One cały czas tam są?
Lekka i zapewniam, że jest absolutnie pyszny... muszę go trochę przerobić i śmietanę zamienić na jogurt. A pestki granatu zjadam... no chyba, że nie o to pytałaś?
OdpowiedzUsuńMargarytko, muszę się przyznać, że tego deseru jeszcze nie robiłam, chociaż wygląda bardzo zachęcająco.
OdpowiedzUsuńChcę opowiedzieć o mojej pierwszej przygodzie z granatem. Będąc u kuzyna w Krakowie( gdzieś około 10 lat temu) poszłam do sklepu i kupiłam granaty. Wróciłam do domu i zabrałam się do obierania tego owocu. Oczywiście nie bardzo wiedziałam jak się do tego zabrać i intensywnie czerwony sok rozprysnął się na całą ścianę. Wyobrażasz sobie, jak się wtedy czułam? Ściany nie udało się niczym zmyć i skończyło się na malowaniu:(
Od kiedy granaty można kupić i u nas, nauczyłam się z nimi obchodzić, Pozdrawiam Ala
Alu, to miałaś przygodę z tym granatem. Nie zazdroszczę, bo faktycznie samopoczucie w takich okolicznościach jest fatalne.
OdpowiedzUsuńJa granaty zaczęłam kupować, gdy już wiedziałam, jak się do nich zabrać i na szczęście żadnej przygody nie miałam :-)
mimo tego, iż za granatem nie przepadam to sam deser zapowiada się przepysznie!
OdpowiedzUsuńDeser już mnie nęcił na onecie :) Na pewno smaczna jest ta śmietana z jogurtem. Ananasa z migdałami uwielbiam, znam parę dobrych przepisów z tym połączeniem. A granatów tych w naszych sklepach razcej nie kupuję, za to będąc gdzieś w ciepłych krajach, najadam się nimi na zapas, bo są nieporównywalne w smaku... to samo mam z mango :)
OdpowiedzUsuńWspaniały ! Aż mi ślinka cieknie :)
OdpowiedzUsuńPaula, zawsze można dać na wierz jakieś inne owoce. Ja lubię granaty, więc nie żałuję ;-)
OdpowiedzUsuńBeti, smakuje naprawdę nieźle... a że do ciepłych krajów w zasadzie nie jeżdżę, bo od kilku lat zwiedzamy polskie zakątki to pocieszam się tym co można kupić u nas... a i granaty i mango uwielbiam.
Grażyna, to do dzieła, prosty w wykonaniu :-)
Bardzo fajny deser - prosty i na pewno pyszny. Będę musiała wypróbować Twój przepis. Uwielbiam granat, nie tylko jako dodatek do deserów, ale także do sałatek na słono. Raz dodałam ziarenka granatu do pilawu i fajnie się sprawdziły w tym daniu. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMniam, egzotycznie się zrobiło. :) Mnie wczoraj wzięła ochota na jakieś połączenie ananasa z kokosem. Muszę coś prędko wymyślić. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. Książka doszła. Dziękuję. :)
Faktycznie deserek wygląda zachęcająco i zapewne i ja się na niego skuszę :)
OdpowiedzUsuńJa również potwierdzam odbiór książki... zaskoczyłaś mnie bardzo, książka zapowiada się bardzo ciekawie, nie omieszkam powiadomić jak skończę czytać, tylko zanim się zabiorę za czytanie muszę skończyć aktualną książkę :)
Pozdrawiam i jeszcze raz dziękuję :)
Ahhh zapomniałabym, dziękuję za kubusiowo-puchatkową dedykację :)
OdpowiedzUsuńJaka szkoda, że niezbyt mogę jadać takie słodkości (staram się dbać o linię), ale sobie chociaż ślinkę przełknę ... :))
OdpowiedzUsuńHaniu deser faktycznie jest prosty, ale jak wiesz, ja wszystko staram się komponować tak, aby było proste ;-)) I ja granaty mogę dodawać do wielu potraw bo bardzo lubię. Z ryżem nie próbowałam, ale nic straconego, wszystko przede mną :-)
OdpowiedzUsuńPaulina jak już wymyślisz to podziel się na Facebooku, chętnie wypróbuję :-)
Cieszę się, że książka dotarła, mam nadzieje, że lektura będzie ciekawa.
Tusiu, takie desery na szybko wymyślone często są zaskakująco pyszne :-)... a co czytasz, jeśli mogę zapytać? Jestem ciekawa, czy po przeczytaniu tej książki będziesz miała ochotę na bliższe poznanie Nowej Zelandii... ech, żeby to nie było tak daleko ;-)
JaGo, ja też już dawno nie jadłam tego deseru, ale on jest dosyć lekki... dziś za to zrobiłam tort czekoladowy na urodziny Taty... a że amatorką czekolady nie jestem to pewnie tylko uszczknę dla spróbowania, co też wymodziłam :-)
Robiłam coś bardzo podobnego jeszcze na starym blogu-> http://wino-i-oliwki.blog.onet.pl/Deser-migdalowy-z-granatem,2,ID377486553,n
OdpowiedzUsuńMuszę spobować wersji z ananasem :) Takie desery to bomby kaloryczne, ale nie można się im oprzeć :) I te pestki granatu rozpryskujące się na podniebieniu mmm..
O rety Margarytko co czytam pytasz... Ja mam tak dziwne gusta że aż ciężko wymienić co lubię i co w danej chwili czytam... Mój mąż czasem nie nadąża...
OdpowiedzUsuńOgólnie czytam 3 książki na raz (zależy od nastroju). Pierwsza to mój ulubiony temat wampiry - Czysta Krew, kolejna to Władca pierścieni i ostatnia Jedz, módl się, kochaj...
Muszę skończyć chociaż dwie by zacząć książkę od Ciebie... tematyka Nowej Zelandii na pewno mi się spodoba gdyż zawsze marzyłam o tych zakątkach :)
Monico, pamiętam tamten Twój deser ;-) piękny był :-)
OdpowiedzUsuńTusiu, to jesteś już kolejną osobą, która czyta trzy książki na raz... ja tak nie umiem. Jedną kończę, zaczynam drugą.
Ale rozbieżność tematyczna u Ciebie jest niezła ;-)) podziwiam szczególnie za "Władcę pierścieni", bo to zupełnie nie moja bajka :-)
Deser pyszny. Właśnie zajadam bo granatów teraz opór w każdym sklepie. Przepis bardzo prosty a smaczny, bardzo lekki. Dziękuje za przepis :-) Daga
OdpowiedzUsuńBardzo proszę i cieszę się, że smakował. No i to dowód na to, że w prostocie siła :-)
Usuń