Strony

poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Gosia - nowa lokatorka... czyli dziś bez przepisu :-)


Wprowadziła się dziś do nas Gosia... podobno sprząta, gotuje i piecze... 
Hm, konkurencja w domu? Nie... zdecydowanie nie, na to bym nie pozwoliła. Ona będzie tylko pomagać, mam nadzieję, że skutecznie, bo inaczej... ech, nie będę jej straszyć, bo się zniechęci ;-) Została przyjęta na okres próbny od 11 kwietnia do świąt... a potem zobaczymy jak się spisze :-) Obserwacjami chętnie się z Wami podzielę...
A teraz już poważnie – zostałam poproszona o wzięcie udziału w kampanii promocyjnej i o przetestowanie produktów marki „Gosia”. Dostałam cały karton najróżniejszych produktów – od rękawa, torebek i papieru do pieczenia, po przez folię spożywczą, zmywaki, ściereczki, wiadro aż po innowacyjnego mopa z mikrofibry, który podobno jest jedynym takim produktem na rynku (opatentowanym). Mop wygląda jak sukienka i ma piękny słoneczny kolor (ciekawe jak będzie wyglądał po użyciu). I właśnie wobec tego mopa mam ogromne oczekiwania, bo do tej pory nie trafiłam na takiego, który sprawiłby, że zamieniłabym swoją porządną ścierkę i szruber na mopa. Zobaczymy, czy Gosia swoją atrakcyjną sukienką zmieni moje podejście do mycia podłóg.
Interesują mnie też torebki foliowe do pieczenia, które w swoim gotowaniu wykorzystuję często. Do tej pory używałam torebek innej firmy, ale nie będę taka i pozwolę Gosi się wykazać. Podobnie z papierem do pieczenia – używam chętnie, bo nie lubię szorować blach, zobaczymy co sobą w tej materii reprezentuje Gosia.
Tak więc przez najbliższe dwa tygodnie Gosia będzie mi towarzyszyć podczas pieczenia, gotowania i sprzątania, bo na rządzenie to jej nie pozwolę – panią w domu jestem ja :-)) A że święta tuż tuż to będę ją sprawdzać, testować i dzielić się wrażeniami. I zapewniam, że będą to szczere oceny, bo tylko pod takim warunkiem zgodziłam się wziąć udział w tej akcji. Jeśli któryś z produktów będzie godny uwagi to nie będę się z tym kryć, dowiecie się pierwsi... ale jeśli któryś okaże się bublem to też nie zapomnę o tym napisać, bo nie będę robić z siebie wariatki i udawać, że nie wiem o co chodzi. Tak więc moi mili czytelnicy przedstawiam Wam Gosię w wielu postaciach:



18 komentarzy:

  1. Świetnie. To wspaniała sprawa takie testowanie. Jestem ciekawa wyników, bo wciąż szukam produktów idealnych do mojego mieszkanka. A nie wiesz przy okazji gdzie produkty Gosi można dostać w sklepach?

    OdpowiedzUsuń
  2. Shinju, masz rację, to całkiem fajna sprawa. Wrażeniami się będę dzielić na bieżąco. Myślę, że po prostu trzeba się porozglądać za tymi produktami. Ja spotkałam je w moim osiedlowym sklepie, ale np. w Tesco nie było - jednak nie wiem czy w każdym jest ten sam asortyment.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm, przyznaję bez bicia, że nie spotkałam się z tą marką. I niestety od razu mam na wstępie zastrzeżenie: bardzo nie podoba mi się nazwa :P To oczywiście nie ma żadnego wpływu na jakość produktów, ale pod względem marketingowym u mnie leżą. Z "imiennych" nazw toleruję jedynie Jana Niezbędnego ;)

    Jednakowoż takie testowanie to super sprawa! Ciekawa jestem wyników!

    OdpowiedzUsuń
  4. Margarytko, zaciekawiłaś mnie tym mopem. Już się nie mogę doczekać aż napiszesz o nim coś więcej. No i na opinie o papierze i torebkach do pieczenia też czekam. Używałam słynnego Jana, ale jeśli uznasz za dobre to może i ja na Gosię się przerzucę. Wiesz, że komu jak komu, ale Tobie w kwestiach kuchennych ufam jak nikomu innemu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Będę w takim razie na bieżąco śledzić Twoje relacje z testowania. Jako początkująca samodzielna gospodyni interesuję się tego typu nowinkami, by odpowiednio wyposażyć się. A pytałam o dostępność po kojarzę, że jedna z blogowiczek testowała właśnie niedawno Jana Niezbędnego i nie wszystkie produkty które ona testowała udało mi się wypatrzeć w sklepach.

    OdpowiedzUsuń
  6. W pierwszej chwili pomyślałam, że zatrudniłaś jakąś pomoc domową, a po chwili śmiałam się w głos, aż wnuk przybiegł zobaczyć, co się stało. I skomentował "o babcia znowu do kwiatuszka zagląda to będzie coś pysznego" :-D
    Bardzo lubię czytać Twoje teksty, a na tym blogu też mi się podoba, ale jeszcze nie wiem jak się zalogować. Ale się dowiem :-D
    Przepraszam Cię Margarytko, że tak dawno mnie u Ciebie nie było, ale chorowałam i jakoś tak straciłam chęci do wszystkiego. Ale wracam do pełni sił i znowu będę w kuchni szalała, oczywiście z Tobą, bo to Ty mi pokazałaś na stare lata jakie gotowanie może być fajne. No i czekam na te recenzje produktów. Tak jak Dorotka nie mogę się doczekać co napiszesz o mopie.
    Pozdrawiam Cię słonecznie :-D
    Basia

    OdpowiedzUsuń
  7. pierwsze słyszę o takiej firmie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. I ja będę czekać na relację.:)
    Zwłaszcza o mopie.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja w pierwszej chwili pomyślałam, że przygarnęłaś do domu jakieś zwierzątko...

    OdpowiedzUsuń
  10. Xymena, mnie w zasadzie jest obojętne jak się marka nazywa :-) Do pieczenia czasem używam np Kasi ;-)
    Wypróbuję produkty Gosi, w sumie nie mam nic do stracenia :-)

    Dorotko, ja też używałam dotychczas Jana... ale testowanie nic mnie nie kosztuje i może okazać się całkiem fajne. Mop ma ciekawy kształt, ale więcej o nim napiszę gdy już wypróbuje.

    Shinju, aż sama jestem ciekawa jak sprawa się ma w innych sklepach, przy okazji zakupów rozejrzę się po półkach... a przy okazji porównam ceny, bo ja nawet nie wiem ile ta Gosia kosztuje :-))

    Basiu, nie przepraszaj... cieszę się, że wracasz do zdrowia i znowu masz ochotę na gotowanie. Mam nadzieję, że to miejsce będzie dla Ciebie równie przyjazne.
    No proszę jakie mop wzbudził zainteresowanie ;-) Obiecuję, że o nim napiszę.

    Polly, a ja już widziałam na półkach wcześniej, ale jestem do nowości trochę sceptycznie nastawiona, ale skoro dostałam to przetestuję :-)

    Lekka... widzę, że mop ma niezłe branie ;-)))

    Haniu, no nie... to zdecydowanie nie zwierzątko :-)) Kota to ja mam w głowie i chyba wystarczy ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Pamiętam, że w moim rodzinnym domu znajdowało się takie ręczne ustrojstwo do odkurzania dywanów i rodzice mówili na nie Gośka. Napis na ustrojstwie nie był zbyt czytelny, ale sugerował to imię. Było to ze 30 lat temu i już wtedy stanowiło domowy, nieużywany zabytek. Stąd moje przypuszczenie, że Gosia to firma z nie lada przeszłością. Ale nie wiem.
    Znam osoby, które uznają mycie podłogi wyłącznie na kolanach,ale ja do nich nie należę. Jako dziecko nabawiłam się dziwnej choroby stawów, której nikt nie umiał zdiagnozować. Guzy na kolanach mam do dziś i klęczeć nie mogę, bo mnie to boli. Jestem więc za Gosią:).
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Ech... Produkt może dobry, ale na wstępie, sama nazwa mnie odrzuca. ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Była taka bajka o Jasiu i Małgosi... Czyli Janek i Gosia. Gosia była ta mądrzejsza, pamiętacie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Co do mnie, to nazwa nie ma najmniejszego znaczenia. Ci wielcy marketingowcy tak nas ponauczali, że wielkie marki, że wielkie nazwy, to wszystko musi być najlepsze. Wcale tak nie musi być i bardzo często nie jest w rzeczywistości. Bardzo się cieszę, że zaczynasz taką ciekawą akcję. Jestem ciekawa efektów.

    OdpowiedzUsuń
  15. Martusiu, urządzenie, o którym mówisz u nas nazywało się "Kasia" - rzadko używane zostało komuś wydane ;-))
    Ja podłogi na kolanach nie myję, ale nakładam ścierkę na szruber (czyli twardą szczotkę). Zobaczymy, czy Gosia mnie oczaruj na tyle, aby została na dobre ;-))

    Paulino, mnie tam nazwa ni ziębi ni parzy - ot jak każda inna :-)

    Anonimowy/a... zupełnie nie pomyślałam, ale coś w tym jest ;-))

    Anonimowy/a, ja też uważam, że nazwa jest najmniej ważna. A produkty z górnej półki często są dokładnie takie same jak inne, a cenowo mocno odstają. Ja jestem ciekawa tych produktów i cieszę się, ze dostałam je do wypróbowanai. Na razie podoba mi się folia spożywcza z ucinarką zamontowaną na pudełku. No i zmywak też jest fajny - ale dopiero drugi dzień go używam, więc trudno o opinię. Przejdę się jeszcze po sklepach i zobaczę ile te produkty kosztują, bo nawet nie mam porównania.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rety Margarytko Ty wciąż coś testujesz... czy jest to wielką tajemnicą żebyś powiedziała skąd tyle rzeczy do testowania u Ciebie...
    Co do produktów "Gosia" to tak jak wyżej napisano dla mnie ta nazwa również jest wielkim minusem ale nie skreślę czegoś przez samą nazwę więc czekam na wieści z frontu kuchenno-porządkowego :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tusiu, to żadna tajemnica... jak się okazuje mój blog jest w sieci bardzo popularny (na ten Onetowski wchodzi czasem kilka tysięcy osób dziennie w poszukiwaniu przepisów) i firmy same się do mnie zgłaszają. Ja mam produkty a oni reklamę :-))
    Mnie tam nazwa nie przeszkadza, a nawet zaczyna mi się podobać :-) Śmieję się, że Jasiek się z Gosią w szufladzie spotkał... oby kuchni mi nie zdemolowali :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl