Strony

czwartek, 21 kwietnia 2011

Odrywane brioszki waniliowe z rodzynkami


Mam urlop, więc postanowiłam wykorzystać obecność „Gosi” w domu i upiekłam odrywane brioszki. W pierwszym momencie miałam wrażenie, że nic z tego nie będzie, bo ciasto nie chciało rosnąć, ale po pół godzinie ruszyło i brioszki wyszły puszyste i smaczne. Dodałam olejek waniliowy i rodzynki namoczone w likierze miodowym, który przywieźliśmy w ubiegłym roku z Starych Hradów i którego już niewiele zostało. W trakcie pieczenia pachniały nieziemsko. Przepis pochodzi ze starej "Burdy" - rocznika nie znam, bo przepisałam go do zeszytu.


Składniki na 12 brioszek:
400 g mąki tortowej
170 g miękkiego masła
50 g cukru
100 ml ciepłego mleka
7 g suchych drożdży
2 duże albo 3 małe jajka
1 łyżeczka soli
2 łyżki rodzynek
2 łyżeczki olejku waniliowego
alkohol do namoczenia rodzynek

Rodzynki zalać alkoholem, zostawić na 10 minut i odsączyć na papierowym ręczniku. Do dużej miski przesiać mąkę, dodać cukier, sól, jajka, drożdże, mleko, sól, olejek waniliowy i wymieszać drewnianą łyżką. Zagnieść rękoma do połączenia składników, dodać odsączone rodzynki a także pokrojone miękkie masło i wyrobić aż ciasto będzie gładkie i plastyczne. Włożyć do miski, przykryć ściereczką i odstawić na godzinę do wyrośnięcia.
Tortownicę 26 – 27 cm wyłożyć papierem do pieczenia (użyłam papieru marki „Gosia”). Wyrośnięte ciasto podzielić na 12 części. Z każdej uformować kulę i ułożyć w tortownicy wyłożonej papierem. Odstawić na 30 minut do wyrośnięcia.
Brioszki można  upiec również w foremkach do muffinów czy babeczek, ale wtedy trzeba ciasto podzielić na 15 - 16 części.


Piekarnik nagrzać do 170 stopni i piec około 35 minut. W połowie pieczenia otworzyć piekarnik i przykryć brioszki folią aluminiową (aby się nie spiekły). Po upieczeniu wyciągnąć z piekarnika i ostudzić.


Kubek herbaty i łyżeczka dobrej konfitury dopełnią całości :-)



26 komentarzy:

  1. ależ one muszą byc pyszne...a jeszcze ten dżem...mniam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. drożdżowe i z dżemem! MNIAM! musi być dobre, bo też dzisiaj mam drożdżowe tylko że z powidłami ;-) mimo to, odrywam kawałek dla siebie :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Jolu, są bardzo smaczne... a dżem to galaretka jeżynowa produkcji rady starszych... czyli moich rodziców :-)

    Kabka, ciasto jest mało słodkie, więc dżem sprawdza się doskonale... częstuj się :-0

    OdpowiedzUsuń
  4. Wyglądają też nieziemsko :) Nie piekłam jeszcze takich "przytulonych" brioszek, ale kiedyś się w końcu skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Flusso, dziękuję, choć ja do ich wyglądu mam małe "ale", pewnie dlatego, że nie rosły tak jak powinny :-)) polecam takie przytulone, bo nie obsychają tak szybko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Margarytko, są piękne i zachęcają, aby po nie sięgnąć. Może upiekę je jeszcze dziś, żeby na rano były do pracy. Tylko muszę małżonka poprosić o spacer do sklepu po drożdże, bo nie mam w domu. Ja nie wiem jak Ty to robisz, ale jak podajesz nowy przepis to ja od razu mam ochotę spróbować.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dorotko, nie mam wątpliwości, że mąż poleciał do sklepu jak na skrzydłach ;-)) Piecz dziewczyno i daj znać jak wyszło... A, cieszę się, że Cię inspiruję do działania. To znak, że moja robota nie idzie na marne :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Już zawsze słowo brioszka będzie mi się kojarzyć najmilej i... z Tobą.:)
    Przepis trochę podobny do tego, którego użyłam ja, więc i brioszki pewnie wyszły podobnie pyszne.:) A takie przytulone jedna do drugiej wyglądają uroczo.:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo apetyczne, szczególnie po oderwaniu, gdy widać, jakie są puszyste. Podziwiam Twoje zdolności,Margarytko, w zakresie wypieków.

    OdpowiedzUsuń
  10. Lekka, no popatrz... a mnie brioszka zawsze będzie przywoływać na myśl Ciebie :-)
    Są pyszne... choć na drugi dzień to już nie to samo - właśnie zjadłam jedną na śniadanie (zboczenie jakieś - mam urlop a wstałam o 6.00).

    Haniu, ja lubię piec, robię to od ponad 20 lat i po prostu nabrałam wprawy... jak powszechnie wiadomo "trening czyni mistrza" ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! Ale mi narobiłaś smaku od samego rana! Pysznie!

    OdpowiedzUsuń
  12. Asiu, chwila roboty, trochę czasu i już można się delektować brioszkami ;-) Polecam, bo pyszne.

    OdpowiedzUsuń
  13. Margarytko, upiekłam wczoraj, wyszły pyszne. Pan mąż bez marudzenia poszedł do sklepu i był niesamowicie ciekawy, co zrobię, bo jeszcze suchych drożdży nie używałam. Brioszki wyszły cudownie puszyste i obłędnie pyszne. Wczoraj po dwie wciągnęliśmy, a dziś zabraliśmy do pracy na śniadanie. Poczęstowałam koleżanki i oczywiście musiałam im pokazać przepis, bo smakowały. Dziękuję Ci kochana za te cudowne, proste przepisy. Dla mnie jesteś najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
  14. Dorotko, cieszę się, że smakowały :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. NIebo w gębie. Właśnie dojadam ostatnie kawałki. Z dzemem z czarnej porzeczki są rewelacyjne.
    Mała brakowało a nic by mi z nich nie wyszło. Dodałam za mało mąki, i po godzinie była lipa. Ani objętości ani wysokości. Ale w desperacji dowaliłam jeszcze sporo mąki i uratowałam dzieło. Teraz siedzię i nie mam siły przetransportować się do łóżka.
    Od jutra basta, trzeba przejść na dietę, przynajmniej do następnego weekendu.
    pozdrawiam
    Ania
    ps. skorzystałam z przelicznika wagi i wyszło mi że 400 gr mąki to 2,35 szklanki. Chyba mało, pewnie dlatego te moje problemy.

    OdpowiedzUsuń
  16. Aniu, cieszę się, że brioszki jednak wyszły mimo początkowych niepowodzeń. Powiem Ci, że sama nie wiem, co ostatnio z tą mąką się dzieje, ale i ja czasem muszę dosypać. Wynika to pewnie z wilgotności mąki, czym bardziej wilgotna tym więcej trzeba dosypać i czasem można otrzymać kamień zamiast ciasta. Staram się kupować dobrą mąkę, ale okazuje się, że i ona czasem płata figle.

    OdpowiedzUsuń
  17. Brioszka wyszła jak najbardziej smakowicie...
    Mój 5 latek zajadał się gdy została posmarowana masłem i dżemem truskawkowym i do tego gorące mleko... mniam pycha... :)

    A co do wyrośnięcia to również ciasto miało małe problemy i nie urosło tak duże jak Twoje :) Ale przy najbliższej okazji może wy testuje drożdże świeże... :)

    Jutro wolne, a więc biorę się za sernik z masą korówkową :)
    Pozdrawiam i życzę udanego weekendu
    Gosiaczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się udała i smakowała. Lubię z konfiturą :-)
      Ja staram się zawsze piec na świeżych drożdżach, jeszcze mi się nie zdarzyło, aby nie wyrosły.

      No to jutro poszalejesz :-) Mam nadzieje, że serniczek będzie smakował.

      Usuń
  18. Wybrałam ten przepis ponieważ uwielbiam piec i jeść drożdżowe wypieki.Robię je dla mich dzieci, które jedzą drożdżowe ciacha z kubkiem ciepłego kakao. Jest to zawsze pyszny zestaw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Izo, jeśli wybrałaś sobie ten przepis na konkurs to wpisz komentarz pod notką konkursową i podaj jaki przepis wybrałaś. Inaczej tego nie ogarnę :-))

      Usuń
  19. Margarytko, a którą stroną folii przykrywasz bułeczki? błyszczącą do wewnątrz czy na zewnątrz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To bez znaczenia, bowiem już dawno udowodniono, że strona folii aluminiowej nie ma najmniejszego znaczenia. Właściwości jednej i drugiej są takie same, a fakt, że z jednej strony jest błyszcząca, z drugiej matowa jest tylko i wyłącznie wynikiem technologii produkcji.
      W internecie niestety wiele mitów na ten temat :-)
      Reasumując, którą stroną być nie przykryła, będzie dobrze :-)

      Usuń
  20. a czym mozna namoczyc rodzynki ,zamiast alkoholu?pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl