Dziś obiecany sos do parowanych pulpecików – jeden z moich ulubionych.
Sosy warzywne mają to do siebie, że można dodać do nich praktycznie większość warzyw, które lubimy. Ja takich wariacji robię wiele i są świetne do pulpecików, kurczaka, ryżu czy makaronu. Niewiele tłuszczu, dużo warzyw i bez mąki... No i zdecydowanie mam słabość do pomidorów i bazylii...
Bardzo lubię te sosy robić na mojej dziurawej patelni Dry Cooker, bo warzywa zachowują jędrność, a jednocześnie są miękkie i aromatyczne. Muszę tylko uważać, żeby były łaskawe pozostać na patelni a nie uciekać dziurkami ;-)
Składniki na 4 porcje
5 - 6 łodyg selera naciowego
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
1 duża marchew
1 papryka czerwona
1 łyżeczka oliwy
500 ml gęstego soku pomidorowego albo 2 puszki krojonych pomidorów
1 liść laurowy
sól, pieprz
1 łyżeczka cukru
zioła suszone tymianek, bazylia, oregano – po 1 łyżeczce
świeża bazylia
Robienie sosu najlepiej zacząć od przygotowania wszystkich warzyw. Seler naciowy pokroić w grubą kostkę. Cebulę, czosnek, paprykę i marchewkę obrać. Cebulę i paprykę pokroić w drobną kostkę, a czosnek w 4 grubsze plasterki. Marchewkę zetrzeć na tarce o grubych oczkach.
Na głębokiej patelni albo w rondlu rozgrzać 1 łyżeczkę oliwy, wrzucić plasterki czosnku, a gdy zaczną lekko brązowieć szybko usunąć z patelni, aby oliwa nie zgorzkniała (zamiast tego można użyć oliwy aromatyzowanej czosnkiem). Wrzucić pokrojoną cebulę i ją lekko podsmażyć (ale tak, aby nie ściemniała), dodać liść laurowy, seler naciowy i marchewkę, wsypać ½ łyżeczki soli i ½ łyżeczki pieprzu. Podlać niewielką ilością wody i dusić około 10 minut.
Następnie dodać pokrojoną paprykę i pomidory z puszki albo sok pomidorowy. Gotować razem kolejne 10 minut. Na koniec doprawić cukrem, ulubionymi ziołami (niekoniecznie tymi, które ja proponuję). Spróbować i jeśli trzeba to dodać jeszcze soli czy pieprzu wg własnego smaku (wszystko zależy od pomidorów – ja przeważnie jeszcze dosypuję trochę pieprzu, bo solę mało, ale pieprzu nie żałuję)
Na samym końcu wrzucić posiekaną świeżą bazylię i gotowe.
Ja sosu niczym nie zaciągam, warzywa czynią go wystarczająco gęstym.
Świetny do pulpecików, pieczonego mięsa czy makaronu... U mnie w trójkącie z makaronem razowym i pulpecikami ugotowanymi na parze.
I wyszło Ci, Margarytko, danie doskonałe - jeśli tak odżywiałaby się ludzkość, to byśmy nie tylko dożywali 120 lat, ale przede wszystkim w ekstra kondycji.:)
OdpowiedzUsuńCzy wspominałam, że piękne zdjęcia cyknęłaś temu talerzowi zdrowia?:)
Lekka, mówisz danie doskonałe? Hmm... to znaczy, że można zdrowo i pysznie ;-))) Ryż pełnoziarnisty pokochałam... do makaronu byłam nastawiona sceptycznie po mojej przygodzie z nim kilka lat temu, ale ten okazał się pyszny, więc pewnie będzie rządził w kuchni ;-)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia ciągle uczę się robić... letnie światło sprawę bardzo ułatwia :-) Dziękuję za dobre słowo :-)
Absolutnie można zdrowo i pysznie!
OdpowiedzUsuńZaszczepione gdzieś, kiedyś i nie wiadomo przez kogo przekonanie, że zdrowe musi oznaczać z automatu niedobre, bardzo trudno jest wykorzenić.
Wszystko jest zrobić łatwiej, nawet polecieć w kosmos, niż zmienić ludzkie przekonania.:)
Lekka, Ty to wiesz i ja to wiem... i widzę, że jednak coraz więcej ludzi daje się do tej prawdy przekonać :-) Może nie będziemy musiały w ten kosmos lecieć ;-))
OdpowiedzUsuńPamiętam, że byłam w przedszkolu jedynym dzieckiem, które nie grymasiło, gdy na podwieczorek była tarta marchewka z jabłkiem... nie grymasiłam, bo w domu nauczona byłam, że warzywa są dobre.
Masz rację - zaszczepione przekonania trudno zweryfikować... choć nie jest to niemożliwe ;-)))
Brzmi pysznie i chętnie wypróbuję, bo do tej pory nie zawiodłam się na żadnym Twoim przepisie. Margarytko, odkąd wpadłam kiedyś przypadkiem na Twój stary blog wiele się zmieniło. Z kuchennej ofermy, która nie umiała prawie nic, stałam się całkiem niezłym materiałem na kucharkę. A wszystko dzięki Tobie, Twoim przepisom napisanym tak, że wszystko wydaje się dziecinnie proste do zrobienia i wychodzi pysznie.
OdpowiedzUsuńJuż nie jemy schabowych i mielonych w kółko. Jemy dużo smaczniej i dużo zdrowiej. I mnie i mężowi to odpowiada i służy. Nawet jeśli robię moje ukochane filety w cieście ziemniaczanym (z Twojego zresztą przepisu) to dodaję do tego słuszną porcję warzyw, a kiedyś schabowy, ziemniaki i łyżka buraczków albo ogórek kiszony. Pewnie nieświadomie, ale przeprowadziłaś niezłą rewolucję w naszym odżywianiu. I to ogromnie smaczną rewolucję. Śmieję się, że teściowa nawet gdyby chciała to nie ma się do czego przyczepić, bo sama wcina wszystko aż miło patrzeć i jest pełna podziwu dla moich "zdolności".
Pozdrawiam i dziękuję. Chyba nigdy Ci się nie odwdzięczę za to czego mnie nauczyłaś.
Dorotko, dziękuję Ci za te miłe słowa. Aż się zawstydziłam. Cieszę się, że gotujesz, że eksperymentujesz, ale to tylko Twoja zasługa. Gdybyś nie chciała i nie próbowała to moje przepisy na nic by się zdały. A jedzenie dobrze jest urozmaicać. Choć ja czasem przez 2 dni jem to samo, ale jak nie ma Zielonookiego to trudno mi ugotować jedną porcję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że zapału do dalszego gotowania Ci nie zabraknie :-)))
Margarytko ten sosik to jak najbardziej moje klimaty. Ja zawsze instynktownie, bez żadnych teorii lubiłam zdrowe jedzenie i w zasadzie dopiero po czterdziestce zaczęło mi smakować ciasto. Już sobie tego za bardzo nie wypominam, bo jakieś przyjemności trzeba w życiu mieć:)
OdpowiedzUsuńSposób odżywiania jak najbardziej wpływa na nasze zdrowie, tylko niektóre choroby rozwijają się niezależnie, niestety. Ala
Alu i to jest najwłaściwsze podejście ;-) Ale co racja to racja, na pewne choroby nasz sposób odżywiania wpływu nie ma.
OdpowiedzUsuńwlaśnie kończę robić ten sos ,korzystam z twoich przepisów od ok, 2 lat natomiast pierwszy raz piszę na blogu,mogę tylko powiedzieć,że nie potrtafię już gotować bez wpisania do internetu ulubiogne ,,Kulinarne szaleństwa Margatytki,, DZIĘKUJE i Pozdrawiam ,Grażka
OdpowiedzUsuńTo jeden z moich ulubionych sosów, mam nadzieję, że smakował i Tobie :-)
UsuńDziękuję za miłe słowa i cieszę się bardzo, że znajdujesz tu coś dla siebie :-) Zapraszam do częstszego dzielenia się wrażeniami, dla innych to często bardzo pomocne.
Pozdrawiam.
Ja wlasnie gotuje sobie owy sosik do makaronu :) Uwielbiam spaghetti, ale czesto (przyznaje sie bez bicia) korzystam z gotowych sosow :/ Ale to sie pomalu zmienia :) Sosik super pachnie a taki zrobiony w domu to jest TO co misie lubia najbardziej :) Zaraz tylko fotke trzeb zrobic, coby zostawic slad w galerii :) Pozdrawiam I milego dnia zycze, a ja ide sie zajadac niby zwyklym a niezwyklym w swej prostocie I smaku :)
OdpowiedzUsuńAnia K
Aniu, dziękuję za fotkę i bardzo się cieszę, że smakował. Ja już dawno gotowcom powiedziałam NIE, bo w imię czego mamy jeść konserwanty i inne sztuczności, skoro sama niewielkim nakładem pracy mogę przygotować coś pysznego :-)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Chyba przegapilam ten sos..niestety wiem ze u mnie takie fajne sosy (jak I pieczarkowy) to tylko ja jadam .Asiu probowalam kiedys ciemny makaron z lubelli byl malo smaczny jak ryz brazowy lubie tak makaron ...nie ...polecisz jakis ??
OdpowiedzUsuńJa kupuję różne makarony pełnoziarniste i w zasadzie każdy mi smakuje, te z Lubelli też.
UsuńA sos polecam, możesz zrobić i zamrozić w pudełeczkach, będziesz miała dla siebie :-)
I już wiem, co będzie u mnie na piątkowy obiad:). Sos w duecie z makaronem razowym, który bardzo lubię, a nie jadłam sto lat (mąż-konserwatysta kulinarny go nie lubi). A może jeszcze rybka z parowara jakaś do tego?
OdpowiedzUsuńParowar przyniósł wczoraj kolega do pracy, twierdząc, że w domu niepotrzebnie zalega, a nam może się przyda. Mamy jednak kuchenkę mikrofalową, więc zaproponowałam K., że parowar odkupię. Kolega się zgodził, za niewygórowaną cenę, a póki co zasugerował przetestowanie "ustrojstwa". Mam chętkę na ten zakup i nadzieję, że nie znudzi mi się jego używanie. Twoje przepisy zachęcają...
Pozdrawiam serdecznie i jeszcze raz dziękuję za miły podarunek - ten zapowiedziany na piątek:) Dopiero poszaleję! :-)
Ciekawy mógłby być też sos z suszonych pomidorów...
OdpowiedzUsuńRita
Dodać można wszystko na co ma się ochotę.
UsuńWitaj.Dostałam od teściowej ogromnego kabaczka i tak się właśnie zastanawiam co by z niego zrobić. Jak myślisz nada się do tego sosiku zamiast np selera naciowego? Czy taki sosik można zrobić w większej ilości i zawekować? A może masz jeszcze jakieś pomysły na kabaczka bo w najbliższym czasie spodziewam się "dostawy" od teściowej :) pozdrawiam Doti
OdpowiedzUsuńDoti, można zastąpić i można zawekować. A w zakładce "Coś na zimę" znajdziesz sos pomidorowo - warzywny z pieczonymi warzywami - jest bardzo dobry.
UsuńPrawdę powiedziawszy nie kupuję kabaczków, bo są dla mnie za wielkie, wybieram mniejsze i zgrabniejsze cukinie, ale ich nie wekuję, zjadamy na świeżo - duszone, pieczone, gotowane itp.
O super dziękuję za pomoc. No ja właśnie też kupuję cukinię i ją od razu przerabiam do obiadu albo na placuszki, ale teraz zostałam obdarowana kabaczkiem i nie chcę żeby się zmarnował. Pomyślałam sobie, że może najwyższa pora porobić jakieś przetwory. Nawet zaopatrzyłam się w kolorowe nalepki na słoiki. Chciałam też podziękować teściowej i obdarować ją jakimiś przetworami. Na pewno będę chciała w tym roku zrobić powidła śliwkowe. Pozdrawiam Doti
UsuńJa prawdę powiedziawszy z przetworów to najbardziej lubię ogórki i buraczki, no i fasolkę. Ale już wszelkiego rodzaju sałatki niekoniecznie (choć wszystkie warzywa osobno jak najbardziej). Zielonooki lubi, więc dla niego coś tam robię.
UsuńMożesz zrobić taki sos, niewątpliwie będzie fajnym dodatkiem do makaronu czy mięsa. A teściowa z pewnością się ucieszy i doceni :-)
U nas powidła to punkt obowiązkowy, w końcu świąteczny piernik trzeba czymś przełożyć ;-)