Konkurs z werandą w tle rozstał rozstrzygnięty... Przyznam się, że miałam ogromne obawy, że nikt nie zechce wziąć w nim udziału... i chyba moje obawy nie były takie bezpodstawne, bo w zasadzie tylko trzy osoby zdecydowały się na ten krok... Nie wiem, czy ten konkurs był trudny czy nagroda mało atrakcyjna, czy czasu mało... Ważne jednak, że mam kogo obdarować i uczynię to z przyjemnością.
Zgodnie z tym, co napisałam w zasadach – ja wybrałam jedną osobę, a Zielonooki z dwóch pozostałych jeszcze jedną.
Mój wybór padł na Lekką i jej brioszkę... determinacja, zapał i cudowny efekt tak mnie zaczarowały, że nie mogłam wybrać inaczej.
Między karpatką Pauliny a brzoskwiniowym serowcem Marty wybór należał do Zielonookiego... i los padł na Paulinę.
Tak więc Lekka i Paulina lada dzień staną się posiadaczkami książki pt. „Weranda pełna słońca”.
Ale postanowiłam, że i Marta nie zostanie bez nagrody, bo podzieliła się nowym, ciekawym i pięknym ciastem, które chętnie wypróbuję i do niej powędruje książka niespodzianka.
Wszystkie trzy zaangażowane w konkurs kobietki proszę o przesłanie na maila: margarytka75@vp.pl adresów, na które mam wysłać książki. Jeśli dostanę wszystkie adresy jeszcze dziś, to obiecuje, że jutro podjadę na pocztę i wyślę książki.
ja się czuję usprawiedliwiona nie wzięciem udziału w konkursie. Nie wstrzeliłaś się czasowo ;D
OdpowiedzUsuńDziękuję, Margarytko, cieszę się jak dziecko, bo to jest zawsze miło, jak staranie przynosi jakiś efekt.:)
OdpowiedzUsuńChoć trzeba przyznać, że czasem samo staranie wystarcza, żeby sprawić radość.I tak właśnie było w tym przypadku.
Dziękuję Ci więc przede wszystkim za ten konkurs, który mi otworzył drzwi w całkiem nowym kierunku.:)
Uściski.:)
Bardzo, bardzo się cieszę, dziękuję za możliwość wzięcia udziału w konkursie. :) Być może był tak mały odzew, bo upieczenie placka wymaga jednak czasu... Pracując, nie zawsze znajdzie się chwilę wolną... Jako zapalony mól książkowy, nie mogę się doczekać nagrody. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
hahahhahahhahaaa szalejesz :))
OdpowiedzUsuńOjj dziękuję za uznanie w formie niespodzianki :) Adres już przesyłam mailem. Co do głównej wygranej przyznaję że zasłużone 1 miejsce tak zabawnego opisu jak i ciekawego pomysłu jeszcze nie widziałam i NA PEWNO przetestuję :)
OdpowiedzUsuńA więc gratuluję Lekka zwycięstwa jak i nowej ścieżki mocy którą mam nadzieję kroczyć będziesz dumnie i wypełniona będzie samymi sukcesami pieczeniowymi :)
Pozdrawiam :)
Dzięki, Tusiu!.:)
OdpowiedzUsuńNiesamowite, żeby pod wpływem jednej Margarytki, człowiek zaczął robić nagle takie rzeczy, których nie robił dotąd przez całe swoje długie życie.:)
I jeszcze jaki jest z tego zadowolony.:)
Ten człowiek.:)
Margarytka jest niebezpieczna i tego się będę trzymać.:)
Jak wiesz - ja piec nie umiem :( Jakbyś nakazała makaron, to i owszem :) Jedyne, co piekę, to sernik - bez cukru, bez tłuszczu, prawie bez smaku, wiec na pewno by nie wygrał, ale za to zaspakaja moje zapotrzebowanie na jakaś słodkość :D A zwyciężczyniom bardzo gratuluję!
OdpowiedzUsuńPolly, no tak... jak się pości to piec nie ma po co :-)
OdpowiedzUsuńLekka, i ja się cieszę, że wzięłaś udział... I masz rację, czasem nasza własna satysfakcja i zadowolenie jest nagrodą ;-) Cieszę się, że chce Ci się chcieć...
A tak poza tym to ja wcale, ale to wcale nie jestem niebezpieczna... zapewniam, nie wyglądam jak niewypał ;-))))))
Paulino, cieszę się, że przyłączyłaś się do zabawy... i udało się. Masz racje, gdy się pracuje to trudno w tygodniu zabrać się za pieczenie, choć wiem po sobie, że jak się chce to się da :-)
Aguś, oj tak troszeczkę... stęskniłam się za Wami...
Tusiu, dziękuję, że podzielasz moje zdanie ;-)) Lekka pokazała, że jak się chce to można... mnie zaczarowała i bez żadnych wyrzutów sumienia uznałam jej brioszkę za najlepszą ;-))
Przesyłki zapakowane, zaraz je wyślę :-)
Xsymeno, dobrze... jak będzie następna okazja to zarządzę makaronowe szaleństwo :-))
A z tym pieczeniem to tak sobie myślę, że Twój piekarnik robi Cię w konia... nie wiem jaki ma cel, żeby Ci wmówić, że nie umiesz piec ;-)))
Margarytko, sorki, że nie wzięłam udziału w tym konkursie. Ja się po prostu nie czułam na siłach. Nie jestem w pieczeniu na tyle dobra, aby konkurować i w ogóle nie lubię rywalizacji. Ala
OdpowiedzUsuńAlu, nie ma problemu... wszak nie każdy i nie zawsze musi we wszystkim uczestniczyć :-)) Ja sama jeśli biorę udział w konkursie to raczej dla zabawy niż dla nagrody, choć zdarza mi się wygrać małe co nieco :-)
OdpowiedzUsuńAle w pieczeniu jesteś coraz lepsza i sama dobrze o tym wiesz... samozadowolenie jest najlepszą nagrodą :-)