Kochani, przepraszam Was bardzo, ale z przyczyn zupełnie ode mnie niezależnych wcięło notkę konkursową i wszystkie komentarze, które zostały dodane... Te konkursowe komentarze mam jednak w mailu, więc są do odtworzenia. Jednak tylko te, bo na nie jeszcze nie zdążyłam odpowiedzieć. Wszystkie pozostałe komentarze, które się pojawiły wczoraj po południu i na które odpowiedziałam też poszły w niebyt. Nie mam pojęcia, co to była za awaria na blogspocie, ale widzę, że nie dotyczy tylko mnie ale praktycznie wszystkich... wczorajsze notki po prostu wyparowały razem z komentarzami.
Na szczęście moje obrzydliwe zorganizowanie spławiło, że mam zapisane wszystkie notki w Wordzie i nie ma problemu z ich odtworzeniem...
Przepraszam Was za to zamieszanie i mam nadzieję, że to Was nie zniechęci do udziału w konkursie... Pojęcia nie mam, czy notka, która zniknęła pojawi się ponownie... ale postanowiłam ją odtworzyć.
Dziś o kawie będzie trochę... bo mam dla Was konkurs... ja go organizuję, a nagrody sponsoruje Tchibo. Zgodziłam się na organizację tego konkursu, bo sama jestem kawoszem. Z materiałów, które dostałam dowiedziałam się kilku ciekawych rzeczy na temat kawy i chętnie się nimi z Wami podzielę... a potem podam szczegóły dotyczące konkursu.
Botanicy wyróżniają około 60 rodzajów z gatunku kawowców, ale tylko dwa z nich mają znaczenie dla kawoszy, bowiem 99% kawy uprawianej na plantacjach zalicza się do jednej z dwóch grup: Robusta i Arabika. Plantatorzy skłaniają się raczej ku uprawie drzew Robusty (pochodzi z lasów deszczowych Kongo), bo ta odmiana jest dużo mniej wymagająca, szybko owocuje i jest bardziej odporna na choroby. Uprawa Arabiki stanowi dla plantatorów dużo większe wyzwanie, bo te drzewa mają dużo większe wymagania dotyczące równomierności opadów oraz poziomu temperatury niezbędnych na etapie dojrzewania. Ale wysiłek plantatorów nie idzie na marne, bo cenne ziarna Arabiki mają niezwykły aromat i delikatny smak (ja osobiście nie znoszę Robusty, sam zapach jest dla mnie nie do zniesienia). Ale jak się okazuje nie wszystkie ziarna odmiany Arabiki są takie same – wszystko zależy od tego gdzie rosną. Podobno ponad połowa kawy na świecie uprawiana jest w Brazylii (tu molom książkowym polecam świetną książkę Any Veloso „Zapach kwiatów kawy” - powieść niezwykła i wciągająca) i ta kawa ma raczej łagodny smak. Kawa z Afryki jest kawą bardziej intensywną, bardziej aromatyczną, a ta z Ameryki Środkowej ma lekko kwaskowy posmak.
Istnieje jednak jedna cecha zupełnie niezależna od kraju czy regionu: im wyżej uprawiana tym kawa jest lepsza... czyli jakość pochodzi z gór. Na dużych wysokościach panuje chłodny klimat i dzięki niemu ziarna kawy mają wiele czasu, aby ich smak i aromat mogły dojrzeć. Jednak zbiory na tych terenach są mniejsze i dużo trudniejsze niż na nizinach, więc i cena tej kawy jest wyższa.
Ale nie od dziś wiadomo, że za jakość się płaci...
No dobrze, nie będę Was zanudzać... ogłaszam konkurs na najciekawsze mini opowiadanie pt.
„Mój pierwszy raz z kawą Arabica”
czyli wspomnienie o tym kiedy i w jakich okolicznościach kawa Arabica zagościła w moim życiu.
Można dołączyć swój ulubiony przepis na dania z dodatkiem kawy Arabica (chętnie wypróbuję).
Pewnie nie jest to najłatwiejsze zadanie, ale w końcu każdy z nas ma jakieś swoje wspomnienia – warto pogrzebać w pamięci... albo po prostu zaangażować swoją wyobraźnię... nie będę dociekać na ile prawdziwe są to wspomnienia ;-)))
Czas trwania konkursu: 12 - 17 maja. W konkursie wezmą udział tylko opowiadania umieszczone w komentarzach pod tym postem. Wybiorę pięć najciekawszych (najzabawniejszych, wzruszających, intrygujących) a wyniki podam 18 maja i przez trzy dni będę czekała na dane adresowe zwycięzców.
I te osoby zostaną nagrodzone przez sponsora czyli przez Tchibo (więc to nie ja będę wysyłała nagrody). Do wygrania jest 5 nagród w postaci 2 filiżanek Tchibo oraz 2 x 250g kawy Tchibo Exclusive 100% Arabica.
Weekend przez nami, więc liczę na to, że będzie się Wam chciało chcieć... ja dla odmiany jadę na dwudniową wycieczkę (z pracy).
Na zachętę powiem Wam jak zaczęła się moja przygoda z kawą Arabica (bo tylko taką pijam). Otóż mając lat naście stałam w długich kolejkach na tyłach sklepu właśnie za kawą. Czasem, zanim rodzice dotarli z pracy ja już odstałam dwie kolejki (sprzedawali po 1 paczce 100g) i byłam szczęśliwą posiadaczką dwóch paczek... a potem z rodzicami jeszcze raz kupowałam. I zawsze po takiej „akcji”, gdy wracaliśmy do domu to mama parzyła mi maleńką filiżankę kawy (filiżanka niestety nie ocalała, nad czym ubolewam, bo była niezwykła)... z cukrem i mlekiem. I taką właśnie kawę – parzoną, słodką i z mlekiem lubię do dziś... Od pewnego czasu kupuję kawę tylko w ziarnach, sama ją mielę i wiem, że piję kawę dobrej jakości. Zaparzona w ekspresie ciśnieniowym smakuje wspaniale... ale poranna, parzona po turecku jest jedyna w swoim rodzaju i chyba nigdy z niej nie zrezygnuję.