Na święta piekłam trzy ciasta: babkę karmelową, eksperymentalny sernik czekoladowy i stare, sprawdzone cappuccino.
Ciasto jest w sumie szybkie, łatwe do przygotowania, lekkie, smaczne i uwielbiane przez moją rodzinę. Znika z blaszki w ekspresowym tempie :-)) Kiedyś robiłam je bardzo często, potem jego miejsce zajęły różne moje eksperymenty...
Na świąteczny stół przygotowałam je w tortownicy (średnica 26 cm). Jak już wspomniałam, ostatnio bardzo spodobało mi się pieczenie w tortownicy i jeśli tylko mogę to zmieniam proporcje i piekę okrągłe torciki. Zmieniłam też przepis na biszkopt, bo ten poniższy zawsze wychodzi mi idealnie.
Biszkopt z 4 jaj (można upiec z własnego przepisu)
4 jaja
2/3 szklanki cukru
4 czubate łyżki mąki tortowej (czasem mieszam tortowa z krupczatką)
3 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka octu
Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić z cukrem na sztywną pianę. Do żółtek dodać proszek i ocet, szybko wymieszać i dodać do białek. Ubić a na końcu dodać wymieszaną mąkę i wymieszać.
Ciasto przelać do tortownicy o średnicy 27-28 cm.
Piec ok 25-35 minut, 160-170 stopni.
Składnik na masę:
700 ml schłodzonej śmietanki kremówki
1 galaretka cytrynowa
4 łyżki cukru pudru
1 szklanka kawy cappuccino śmietankowej/czekoladowej/orzechowej - proszku kawowego
2 czubate łyżeczki żelatyny rozpuszczone w ¼ szklanki gorącej wody
Poncz do biszkoptu:
1/2 szklanki wody
2 łyżeczki cukru
sok z połowy cytryny
Wszystkie składniki ponczu wymieszać.
Biszkopt przeciąć na pół. Jedną część biszkoptu włożyć do blaszki, skropić przygotowanym ponczem (ja obręcz torownicy owijam folią spożywczą, bo inaczej śmietana wchodzi w reakcję z metalem, ciemnieje i robi się brzydka obwódka).
Galaretkę rozpuścić w 2/3 szklanki gorącej wody. Poczekać aż ostygnie (ale będzie płynna). 350 ml śmietany ubić z 2 łyżkami cukru pudru (cukier wsypać pod koniec ubijania, gdy śmietana będzie prawie ubita), dolać wolnym strumieniem galaretkę i jeszcze chwilę miksować na niskich obrotach. Całość wyłożyć na jedną część biszkoptu. Przykryć drugą częścią biszkoptu (skropić ponczem).
Kawę cappuccino rozpuścić w ¼ szklanki gorącej wody, dobrze rozmieszać. Pozostałe 350 ml śmietany ubić z 2 łyżkami cukru pudru. Dodać ostudzoną kawę, rozpuszczoną i przestudzoną (ale nie zupełnie zimną) żelatynę i ubijać jeszcze chwilę. Masa powinna być dosyć gęsta. Wyłożyć na biszkopt. Wstawić do lodówki na co najmniej 2-3 godziny.
Posypać startą czekoladą albo kakao. Przechowywać w lodówce.
Najsmaczniejsze jest na drugi dzień.
Ps. Zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia, ale w trakcie świąt zrobienie ich łatwe nie było ;-))
fajnie wygląda :)
OdpowiedzUsuńCiasto pyszne :-)Zrobiłam je mężowi na urodziny a ten niewdzięcznik mi powiedział,że ciasta z kremem to już mu się troszkę przejadły.Pomyślałam więc przyjaznie "ja ci jeszcze torta upiekę"!Satysfakcje jednak miałam nakrywając Błękitka nocą w kuchni jak wyjadał cappucino z patery- łapami.I nawet go mdliło :-)W niedzielę zapytał czy mam ochote na cappucino,i owszem miałam ale myślałam o płynnym choć za nim nieprzepadam-bo ja chętnie bym zjadł ;-)A mówi się,ze to kobieta zmienną jest :-)Będzie w niedziele.Pozdrawiam słonecznym popołudniem Efka
OdpowiedzUsuńZ radością donoszę, że jadłam - nie takie, ale tego typu, więc przynajmniej mniej więcej wiem, w jakich klimatach smakowych się poruszamy i że to są baardzo miłe klimaty.:)
OdpowiedzUsuńCiasto wygląda bomba!:)
Zauberi, dziękuję.
OdpowiedzUsuńEfka, no to niezły ten Twój małżonek. Ja jeszcze nigdy Zielonookiego na nocnym wyjadaniu ciasta nie nakryłam ;-))) U mnie w weekend nic nie będzie, bo jadę na wycieczkę z pracy... no chyba, że w piątek coś upiekę i obdzielę wesoły autobus :-))
Lekka, radość Twa cieszy mnie ogromnie :-) A klimaty w istocie miłe bardzo, choć ja akurat ni kawałka tym razem tego ciasta nie zjadłam...
ech, tutaj takie pyszności zawsze, na które nijak sobie nie mogę pozwolić, ale przynajmniej najadam się oczami :)
OdpowiedzUsuńoooo, to czekam z niecierpliwością na risotto, bo szparagi z ryżem zawsze wychodzą mi twarde i włókniste :( może masz na to jakiś sposób? :)
OdpowiedzUsuńa kremik wyborny!
Xsymeno, ja się przyznam, że nie jadłam tym razem tego ciasta... skusiłam się tylko na kawałek sernika, choć też nie powinnam.
OdpowiedzUsuńA do risotta dodaję lekko podgotowane szparagi (na parze), wtedy wychodzą idealnie miękkie w połączeniu z ryżem.
Margarytko, cappuccino to moje ulubione ciasto z Twojego bloga.
OdpowiedzUsuńPiekę je na wszystkie ważniejsze uroczystości, bo zawsze wychodzi i jest pyszne.Ala
Alu, wiem i bardzo się cieszę, że u Ciebie się sprawdza... u mnie w pracy zawsze myślą, że to ciasto z cukierni :-)
OdpowiedzUsuńBardzo efektowne ciasto!
OdpowiedzUsuńHaniu, dziękuję - masz rację, prezentuje się nieźle. Wiele osób myśli, że jest z cukierni ;-))
OdpowiedzUsuńBoski biszkopt, a ciasto rewelacja. Wczoraj zrobione, dzisiaj zjedzone. Mniamuśne.
OdpowiedzUsuńKolejna impreza opędzona oczywiście z sukcesem dzięki przepisom z Twojego bloga. Dziś w menu było oprócz cappucino:
1. sernik zebra - słodziutki (trochę wyszedł mi niski ale pewnie dlatego, że robiłam go w dużej blaszce.
2. dwie surówki z młodej kapusty (koperkowa i z papryką) - po prostu rewelacyjne.
3. kurczak grilowany na elektrycznym cudeńku zakupionym kilka dni temu.
Dzięki wielkie Margarytko :)
pozdrawiam
Anka
Alu, wiem i cieszę się z tego bardzo :-))
OdpowiedzUsuńAniu, bardzo mi miło, że zechciałaś "zaprosić" moją kuchnię na swoją imprezę... Powiem Ci, że właśnie to, że inni korzystają z przepisów i im smakują dania wg nich przygotowane cieszy mnie najbardziej.
A sernik niski pewnie faktycznie ze względu na większą blaszkę - bo to w sumie jedno z tych ciast, że ile wlejesz tyle wyciągniesz ;-)))
Jeszcze sama "CAPPUCCINA" nie piekłam, ale dałam przepis koleżance, która upiekła je na urodziny. Było pysze.
OdpowiedzUsuńAnonimowa, cieszę się, że smakowało i trzymam kciuki za Twój własny wypiek :-)
OdpowiedzUsuńMargaretko jak jest z tą ilością śmietany? Piszesz, że trzeba 700ml a później podczas wykonywania wychodzi 600ml. Proszę o wyjaśnienie:) Ciasto wygląda smakowicie:)
OdpowiedzUsuńM
M, już poprawiłam. Gamoń jestem i zamiast 350 ml wpisałam 300 ml :-) Dziękuję za zwrócenie uwagi, oczywiście 700 ml na pół, czyli po 350 ml :-)))
OdpowiedzUsuńwitam serdecznie.Przymierzam się do tego ciasta, ale trochę obawiam się pieczenia biszkoptu.Wiem że wszystko pieczesz z termoobiegiem - ale czy biszkopt też.Opinie są różne co do biszkoptu, ale ja polegam na Twoim doświadczeniu. Grażka
OdpowiedzUsuńGrażko, ja piekę dosłowie wszystko z termoobiegiem, biszkopt także :-)
OdpowiedzUsuńŚlicznie dziękuję za błyskawiczną odpowiedź.Właśnie zabieram się biszkopt.Mam nadzieję,że się uda:).
OdpowiedzUsuńPowiedz mi jeszcze proszę, temp. które podajesz w przepisach np.160 - 170st.inf,że niższa temp.dotyczy termoobiegu,a wyższa pieczenia góra-dół - dobrze myślę? Dzięki Twoim przepisom odkryłam cudowny świat ciast i ciasteczek domowej roboty i chce go poznać jak najlepiej :)Grażka
Grażko, ja piekę biszkopty na 160 stopni w termoobiegu (tylko biszkopt do rolady w wyższej temperaturze), ale jak wiadomo piekarnik piekarnikowi nierówny. Mój już jest dosyć wiekowy i prosi się o zmianę. Zasada jest prosta - trzeba się nauczyć własnego piekarnika przez obserwację. Ja np bułki, które kupuję u mnie w sklepie (gotowe do upieczenia) piekę na 190 stopni, a u mojej mamy w tej temperaturze trochę je spiekłam (u nich wystarczy 175).
OdpowiedzUsuńTemperaturę podaję orientacyjnie. Ja zawsze piekę w tej niższej z podanych.
Wiem, że każdy piekarnik jest inny i aby dobrze piec trzeba poznać swój.Chodziło mi tylko o orientacyjne temp i zasady.A wracając do cappucino-wczoraj upiekłam biszkopt, bez proszku do pieczenia i z 5 jaj.Urósł pięknie, prosty jak stół i wysoki jak tortownica. Jak się tylko upiekł walnęłam nim o podłogę z wys. 60 cm. Ani drgnął.Wsadziłam go z powrotem do piekarnika i poszłam spać/była 23/.Dzisiaj rano zaglądam do piecyka-a tam moje cudo nic nie opadło taki jak się upiekł,taki został-wysoki i prosty.Przekroiłam go i dzisiaj daję dodatki.Jestem w szoku to mój 1-szy biszkopt.Mam nadzieję, że będzie wszystkim smakował.Pozdrawiam Cię serdecznie z cieplutkiego Śląska.Grażka
OdpowiedzUsuńGrażko, to ja Ci gratuluję udanego biszkoptu - ja sama długo szukałam dobrego przepisu, a Tobie wyszło idealnie za pierwszym razem. Masz talent do pieczenia. Ja nie rzucam biszkoptem - raz spróbowałam, ale niczego to nie zmieniło (ten przepis z octem jest dla mnie idealny i biszkopt nigdy nie opada).
OdpowiedzUsuńA jak efekt końcowy? Ciacho smakowało?
Pozdrawiam ciepło.
Byłam w rozjazdach,dzisiaj wróciłam i już zaglądam do Ciebie co tu upiec. Chyba zrobię piernik ze starego blogu.Czy jest on kapryśny?.Bo u mnie w domu przebojem jest murzynek serowy-zawsze się udaje - i babka karmelowa,tez zawsze się udaje.Nie wiem jak będzie z piernikiem.Co do cappucino to okazało się,że moi nie przepadają za ciastem biszkoptowym.Smakowało im,ale i tak poprosili o murzynka.I co z nimi zrobić. A taka byłam dumna ze swojego biszkoptu - a tu zero entuzjazmu.Muszę chyba piec co im smakuje albo zapraszać na słodkości rodzinę.Pozdrawiam ze słonecznego ale zimnego Śląska.
OdpowiedzUsuńGrażka
Grażko, ja też nie przepadam za biszkoptowymi ciastami, więc rozumiem Twoją rodzinkę. Piernik raczej nie jest kapryśny - jak do tej pory zawsze mi wychodził.
OdpowiedzUsuńBabka karmelowa też ma u nas wzięcie i jeszcze taka gotowania (dawno jej nie robiłam, a kupiłam sobie nowa formę do gotowanej baby).
No widzisz, czasem tak to już jest, że nie wszystko zostaje docenione, choć my same jesteśmy z tego dumne. Spróbuj im zrobić gniazdka ptysiowe - moja rodzinka za nimi szaleje :-)
Pozdrawiam ciepło.
Przygotowałam wszystko do pieczenia piernika, a moi wpadają i rozmowa; co pieczesz? piernik, a my chcemy murzynka - wrrrr.... Zrobiłam im tego murzynka - już połowe zjedli. Ale było trochę zawodu / cały ser pierwszy raz opadł na dno i na wierzchu zostało ciasto/ myśleli że zapomniałam o serze, ale się uśmiałam z ich min.Dziękuję za podpowiedź z gniazdami, jutro je zrobię/oby mi tylko wyszły/ bo murzynek na pewno dzisiaj zjedzą cały. A ja robię dzisiaj buraczki/mam z działki/ wg Twojego przepisu-już się pasteryzują.Skosztowałam je po przyprawieniu i są rewelacyjne.Do tej pory robiłam je inaczej/buraki z cebulą,czosnkiem zalewałam zalewą z octem,cukrem i przyprawami na 24 godz., potem przecedzałam i pasteryzowałam w słoikach/ale Twoje lepiej mi smakują.Masz świetne przepisy.Bardzo Ci za nie dziękuję.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGrażka
Dopiero dzisiaj doczytałam o gotowanej babie. Zaintrygowałaś mnie tą babą.Kiedyś jadłam ją u koleżanki i bardzo mi smakowała-nawet chciałam przepis,ale powiedziała,że to strasznie dużo tłumaczenia i na tym się skończyło.Czy umieścisz przepis na blogu,to musi być chyba specjalna forma? Narobiłaś mi smaka na nią:-)
OdpowiedzUsuńGrażka
Grażko, ale mnie rozbawiłaś tym murzynkiem serowym. Ciekawe, czy kiedyś im się znudzi :-) A ser czasem tak ma, że opada - zresztą u mnie na zdjęciu też widać, że sobie opadł :-) Ale w sumie niczemu to nie przeszkadza.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o buraczki to takie nauczył mnie robić tata. Są bazą w zasadzie do każdej sałatki z buraczkami, ale spokojnie można je też wykorzystać do ugotowania barszczyku. Cieszę się, że Ci smakują.
A jeśli chodzi o babkę gotowaną to faktycznie trzeba mieć do niej specjalną formę zamykaną do babki i dosyć wąski, ale wysoki garnek (ja mam taki, co ma z 40 lat, ale tylko do gotowania babki go wykorzystuję i modlę się, żeby się nie rozleciał, bo kupienie podobnego z cudem graniczy).
Przepis jest bardzo prosty, a babka zawsze wychodzi pyszna. Jak mnie najdzie to ją ugotuję i wtedy podzielę się przepisem. Mam jakieś jedno zdjęcie zrobione chyba ze 2 lata temu, ale nie jest najlepszej jakości.
Pomimo iz zrobilam biszkopt w formie o srednicy 24 (taki ze mnie madry misiu) i wyszly mi 3 pietra (jedno zjadla Tonia na raty oczywiscie ;) to chyba zastawie stol Wigilijny Twoimi ciastami Taki mam niecny plan:) Oooo taaaaak !!! Pozdrawiam serdecznie!!!
OdpowiedzUsuńMarysiu, gdy mam za dużo biszkopty (gdy wyjdzie za wysoki) to go kruszę, suszę i czasem wykorzystuję jako spód np. do sernika :-)
OdpowiedzUsuńA plan masz faktycznie niecny - mam nadzieję, że wszystko co upieczesz wspaniale Ci się uda :-)
Hm. Zachwyciła mnie fotka ciasta ze starego bloga, stwierdziłam, że w miarę prosty przepis, może dam radę (bom kulinarna noga delikatnie mówiąc). No i zaczeło się. Ubij śmietanę z cukrem pudrem... Wrzuciłam jedno i drugie na raz. Błąd żółtodzioba, nie ubiło się. Drugie podejście - najpierw śmietana, potem cukier. Sukces. Dodałam galaretkę - zaczęło być podejrzanie płynne, więc nie dodałam całej galaretki. Uff. Uratowałam. Masam druga - śmietana z cukrem już pryszcz, wyszło. Dodałam zimną kawę - było ok. Dodałam żelatynę - doooopa, zrobiły się płynne kluchy, objętości pierwotnej jedna trzecia, kawowa woda o obrzydliwym wyglądzie. Drugie podejście - tym razem już po dodaniu kawy wszystko siadło - zrobiła się skrupiała płynna masa. Proporcje wg przepisu, kawę dodawałam po łyżeczce, to samo z żelatyną. Wszystki traktowałam mikserem. Co zrobiłam źle? Help!!!
OdpowiedzUsuńBasia
Basiu, prawdę powiedziawszy nie wiem co się stało, bo ja zawsze robię tak jak napisałam i przenigdy żadna z mas (ani ta z galaretką, ani ta z kawą) nie jest płynnna. Do ubitej na sztywno śmietany z cukrem dodaję ostudzoną galaretkę (wlewam małym strumieniem ciągle ubijając) - jest trochę luźniejsza, ale nie płynna. A kawę wlewam dokładnie tak samo. Robiłam to ciasto wiele razy i nigdy nie miałam z nim żadnych problemów. Być może jest to wina smaje śmietany.
OdpowiedzUsuńchyba nie, brałam dwie różne śmietany. Rozumiem, że najpierw śmietana z kawą, a potem żelatyna? Też małym strumyczkiem? A jak wlewasz kawę i żelatynę to też mikserem ubijasz, czy już delikatnie łyżką? Sorki za takie szczegóły, ale już nie wiem, czego się czepić....
OdpowiedzUsuńBasia
Basiu, dokładnie tak, najpierw kawa, potem żelatyna. Wlewam powoli, cały czas miksując na najniższych obrotach - tak do połączenia się składników. Masa powinna być gładka - zresztą na zdjęciu widać, że nie ma tam żadnych grudek. Przyznam, że z tym ciastem przygód nie miałam nigdy.
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam zrobiłam to ciasto na weekend, wyszło przepyszne. Od dziś będzie to jedno z moich ulubionych ciast :) Chociaż nie będę mogła go robić zbyt często, ze względu na tę ilość kremówki. Po prostu nie mogę mu się oprzeć i wcinam ile widzę :) Jedyne co nie do końca mi wyszło to masa kawowa - trochę zbyt luźna, ale to wyłącznie moja wina, bo miałam w domu tylko 2 skromne łyżeczki żelatyny, a nie chciało mi się iść do sklepu.
OdpowiedzUsuńDodałam już ciasto na swoim blogu i jeśli nie masz nic przeciwko dodam Twój blog do mojej listy obserwacyjnej :) Będzie to już cały drugi link ;)
pozdrawiam serdecznie i na pewno jeszcze nie raz wproszę się tu po jakiś przepisik :)
Stonko, oczywiście nie mam nic przeciwko. Gdybyś dodała przepis z podaniem źródła też nie miałabym nic przeciwko, więc jeśli tylko masz ochotę to możesz to zrobić :-)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że ciasto się udało i smakuje :-)))
jejku ale cudoooooooooo:) Kasia Ż.
OdpowiedzUsuńKasiu :-)))
OdpowiedzUsuńCiasto pyszne, zrobiłam na Święta i już prawie nie ma, a była duża blacha. Ja bardzo lubię takie ciasta z kremówką (np. migdałowiec) jednak duża ilość kremówki mi nie służy:(, ale i tak nie mogę się oprzeć takim ciastom jak Twoje i cóż ja na to poradzę, nic, jem i cierpie, hihihi
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Agatini
Agatini, cieszę się, że ciacho smakuje. Ja też lubię ciasta na śmietanie, choć robię ich niewiele i bardzo sporadycznie. Na szczęście nic mi po nich nie jest ;-) Na te święta nie robiłam cappuccio, ale zrobiłam torcik na śmietanie z pomarańczami.
OdpowiedzUsuńCzy można zastąpić kawę cappuccino w tym cieście , kawą nescafe (rozpuszczalną) - czy cos z tego wyjdzie?? i ewentualnie ile jej wtedy potrzeba tez szklankę? dzięki za odpowiedz.pozdrawiam ,Ala
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie bardzo, bo to ma zupełnie inną konsystencję i smak.
UsuńJesuuuuuu zrobiłam je dzisiaj!!!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci margarytko, że ostro się na nim napracowałam!
Pieczenie, miksowanie , dodawanie, mieszanie - jak dla mnie było trudne :)
Jutro się okaże czy warte :) coś czuję, że taaaaak :))))
Tak czy siak już coraz więcej potrafię upiec czy ugotować :)
Pozdrawiam!!!
W takim razie mam nadzieję, że wysiłek był wart efektu :-) Dla mnie to jedno z najłatwiejszych ciast, ale wiadomo - piekę od wielu lat ;-)
UsuńDaj znać czy smakowało.
Pozdrawiam.
Uwaga, uwaga - udało się :-) Aczkolwiek stały się dwie ciekawe rzeczy które mnie czegoś nauczyły a czego nie wiedziałam.
OdpowiedzUsuń1. Okazało się, że przy miksowaniu śmietanki kremówki ścięła się na masło. Mój mąż wpadł na wspaniały pomysł, że to może przez to że nie była schłodzona! Drugą wsadziłam do lodówki , po godzinie zmiksowałam i wszystko było OK. (kupiłam kremówkę w kartoniku i nie trzeba było jej trzymać w lodówce)
2. To masa capuccino było dość rzadka i wsiąkła w biszkopt ale i tak się nikt nie pokapował :) Ważne , że była super smaczna :)
Margarytko no i co zrobić aby biszkopt łanie podzielić? mój wyszedł krzywy ale i tak byłam szczęśliwa, że wyszedł (przepis rewelacja)
Pozdrawiam!
Cieszę się, że się udało. A człowiek uczy się całe życie. Ja po ponad 20 latach gotowania i pieczenia ciągle uczę się wielu rzeczy :-)
UsuńWiesz, dla mnie rzeczą oczywistą jest, że śmietana powinna być schłodzona, ale dopisałam w przepisie, bo to co dla mnie jasne jak słońce, nie musi być takie dla innych.
Ale jeśli ze śmietany zrobiło Ci się masło to znaczy, że ją po prostu przebiłaś (nie ma w tym przypadku znaczenia, czy była schłodzona czy też nie). Moja mama jest specjalistką od przebitej śmietany :-)
Masa cappuccino nie ma prawa być rzadka - niewiele wody się dodaje, więc po ubiciu śmietany, połączeniu jej z kawą i żelatyną powinna być dosyć zwarta. Na przyszłość - jeśli wyjdzie Ci rzadka to po prostu pozwól jej trochę związać i dopiero wtedy wylewaj na biszkopt.
Ja biszkopt przecinam nitką, to najwygodniejszy dla mnie sposób (cały opis znajdziesz w poście o biszkoptach)/
Asiu czy przepis można wykorzystać na dużą blaszkę?
OdpowiedzUsuńMarta
Można, ale trzeba zwiększyć składniki mniej więcej o 1/3.
UsuńDroga Margarytko, z Twoich przepisów korzystałam już wielokrotnie, jak dotąd poza wszelką konkurencją jest sernik złota rosa (wypróbowany jeszcze za czasów starego bloga i pieczony już wiele razy). W ubiegłym tygodniu (z okazji "pracowych" imienin) upiekłam cappuccino, co prawda trochę z duszą na ramieniu, bo po raz pierwszy, ale było warto. Upiekłam na dużej blaszce zwiększając składniki o 1/3. Ciasto jest przepyszne i pomimo takiej ilości śmietany kremówki, jest wyjątkowo lekkie a przy tym naprawdę nie wymaga wiele pracy. Mój mąż twierdzi, że jest bardzo reprezentacyjne :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowało. Rzeczywiście jest dosyć reprezentacyjne i u nas zawsze ma wzięcie :-)
UsuńCappucino rowniez zostalo zrobione i to juz kilkakrotnie, zawsze wychodzilo super. Od dzisiaj postanowilam, ze bede komentowac kazdy przepis z ktorego korzystam, poniewaz wiem jak wazne sa komentarze dla osob ktore chca z niego korzystac. Margarytko musze przyznac sie do uzaleznienia od Twojego bloga, nie ma dnia zybym tu nie zajrzala. Zarazilam tym rowniez moja cala rodzinke. Dzisiaj bylam u bratowej, ktora miala bialka z jaj. A ja do niej, ze na blogu Margarytki jest fajny przepis na babke z bialek. No i babka zostala wykonana, oczywiscie rewelacyjna. Pozdrawiam. Justyna.
OdpowiedzUsuńW takim razie miło mi, że przepisy się przydają :-) A cappuccino rzeczywiście zawsze wychodzi, moja rodzinka też je lubi.
UsuńCieszę się, że dzielisz się moim blogiem z rodzinką - to dla mnie najlepsza nagroda :-)
Witam, zamierzam jutro zrobic to cudo, ale żeby nie zaliczyć wpadki to proszę mi napisać jak dokładnie postąpić z żelatyna rozpuścić ją tylko w zimnej wodzie tak? Bo ile razy robiłam jakieś ciasto do którego trzeba bylo użyć żelatyny to byly później grudki żelatyny w masie i tym razem chciałabym tego uniknąć :-) pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńŻelatynę trzeba rozpuścić w gorącej wodzie, w zimnej jej nie rozpuścisz, jedynie napęcznieje. W przepisie napisałam, aby dostać przestudzoną, ale nie zupełnie zimną żelatynę - jak dodasz zupełnie ostudzoną to zrobią Ci się kluski.
UsuńOk, czyli taka letnią mogę wlać? Dziękuję Ci za radę :-) właśnie biorę się za robienie biszkopta jutro Twoje ciasto wystąpi w roli głównej na urodzinach męża dam znac po jak wyszło i jak wszystkim smakowało :-) Monika
OdpowiedzUsuńTak, ja wlewam letnią, ale trzeba to zrobić delikatnie. Mam nadzieję, że ciasto się uda i będzie smakowało :-)
UsuńCiasto wyszło znakomite, biszkopt idealny, mąż był zachwycony, zresztą goście też wszystkim smakowało :-) dziękuję za rady z żelatyną nie było żadnej wpadki serdecznie pozdrawiam :-) będę tu częściej zaglądać i korzystać z Twoich przepisów bo są w moich klimatach :-) Monika
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udało i smakowało :-) No i że żelatyna nie kaprysiła, bo z nią to nigdy nic nie wiadomo :-)
UsuńPozdrawiam.
Margerytko ! mam pytanko - czy te proporcje starczą na standardowa prostokątną blaszkę ?
OdpowiedzUsuńNie, to proporcje na tortownicę o średnicy 26 cm.
Usuńjak myślisz czy na blaszkę prostokątną wystarczy podwoić składniki ?
UsuńNie wiem jaką masz dużą blaszkę, ich jest całe mnóstwo. Trzeba po prostu przeliczyć proporcję. Ja na taką klasyczną 40 x 30 robiłam z podwójnej porcji.
Usuń