Kilka dni temu zostałam poproszona o przetestowanie kremów firmy „Delecta”... w zasadzie nie widziałam powodu, dla którego miałabym odmówić. Dotychczas nie używałam żadnych ich produktów, poza tym kremy zawsze robiłam sama – na bazie śmietany, serka mascarpone, czekolady, budyniu czy serka homogenizowanego. Ale w końcu testowanie produktów spożywczych jest ściśle powiązane z tematyką bloga...
Dostałam trzy kremy: cytrynowy, truskawkowy i z owoców leśnych... dziś do babeczek wykorzystałam cytrynowy, a do ciasta biszkoptowego truskawkowy (ale o nim będzie kiedy indziej). Połączenie kremu cytrynowego ze słodyczą truskawek i polewy okazało się bardzo udanym eksperymentem, choć jak dla mnie krem mógłby być mocniej cytrynowy.
Krem ubił się bardzo szybko. Początkowo miałam wrażenie, że jest trochę za rzadki, ale 10 minut w lodówce sprawiło, że ściągnął się dosyć mocno i w efekcie miał bardzo fajną konsystencję.
Do upieczenia babeczek wykorzystałam mój ulubiony przepis na kruche ciasto – jest idealne do tarty i babeczek.
Składniki na 18 – 20 babeczek:
500 g mąki
125 g cukru pudru
250 g masła
4 żółtka
szczypta soli
masło do posmarowania foremek
2 opakowania kremu cytrynowego Delecta ( + 300 g jogurtu naturalnego i 500 ml mleka)
500 g truskawek
przezroczysta polewa albo galaretka truskawkowa rozpuszczona w 350 ml wody
125 g cukru pudru
250 g masła
4 żółtka
szczypta soli
masło do posmarowania foremek
2 opakowania kremu cytrynowego Delecta ( + 300 g jogurtu naturalnego i 500 ml mleka)
500 g truskawek
przezroczysta polewa albo galaretka truskawkowa rozpuszczona w 350 ml wody
Mąkę przesiać na stolnicę, dodać masło i posiekać wszystko nożem (albo przyrządem do siekania ciasta, którego jeszcze się nie dorobiłam ;-)). Dodać cukier puder, żółtka i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto.
Ciasto zawinąć w folię spożywczą i włożyć na pół godziny do zamrażarki. Po wyciągnięciu podzielić na 18 – 20 części, rozwałkować ciasto i wylepić nim posmarowane masłem foremki. Ciasto nakłuć widelcem w kilku miejscach.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 185 stopni i piec około 10 -15 minut - do lekkiego zrumienienia.
Zostawić do wystygnięcia.
Krem ubić wg przepisu wykorzystując mleko i jogurt. Gotowym kremem wypełnić babeczki. Ozdobić truskawkami i polać tężejącą galaretką albo polewą do ciast (wykorzystałam polewę).
Zrobiłam babeczki z połowy porcji, a resztę ciasta zamroziłam – będzie idealne na szybką tartę, gdy pojawią się jagody.
pyszne to testowanie. i cudne babeczki.
OdpowiedzUsuńAsieja, całkiem niezłe :-) A babeczki wyszły pyszne.
OdpowiedzUsuńMargarytko, zaskoczyłaś mnie stwierdzeniem, że nie używałaś gotowych kremów. Moja mama odkąd się pojawiły przestała robić kremy sama i korzysta z gotowców. I ja jak już robiłam jakiś krem to też przeważnie z paczki.
OdpowiedzUsuńA te Delekty polecasz? Ale tak szczerze, dobrze?
Dorotko, chyba raz zdarzyło mi się kupić masę śmietanową do ubicia ze śmietaną i raz krem do tortu - masa była ok, a krem porażka, więc broniłam się przed tymi gotowcami.
OdpowiedzUsuńNatomiast jeśli chodzi o ten krem to trudno mi powiedzieć, czy jest lepszy czy gorszy, bo nie mam porównania. Ma dosyć fajną konsystencję, nie czuć go surowizną, nie jest zbyt słodki. Czyli w sumie chyba ok. Ma niewątpliwą zaletę - robi się go bardzo szybko :-)
Nie używaj gotowców, sama chemia, przez taką reklamę i wiarygodność spada bloga.
OdpowiedzUsuńjadzia, bez przesady - wszystko jest dla ludzi a Margarytka pisze, że jest to świetne rozwiązanie dla osób, które nie umieją albo nie mają akurat czasu zrobić krem samemu. Też staram się nie używać gotowców, ale czasami ratują w nagłych sytuacjach :-)
OdpowiedzUsuńa może Pani zamiescić przepisy na kremy? bo szczerze ja etż gotowych używam bo nie potrafie sama zrobić :)
OdpowiedzUsuńMuszę wkońcu kupic foremki i zrobic babeczki!
Pozdrawiam , Asia:)
Lubię tego typu babeczki.
OdpowiedzUsuńKremy Delecty są całkiem smaczne - kiedyś miałam na nie fazę, tzn. robiłam sobie od czasu do czasu taki krem i zjadałam jako deser, ale na szczęście mi przeszło. Piszę na szczeście, bo słodycze należy jeść z umiarem.
Kurczę, ale twórcza jesteś przez ten weekend. A jak tam curry? Ala
OdpowiedzUsuńJadziu, pozwól, że to ja będę decydowała co jest na tym blogu i czego używam. To nie blog polityczny, aby zależało mi na wiarygodności. Uczciwie opisuję wrażenia, a każdy ma prawo wyboru :-)
OdpowiedzUsuńIzo, dziękuję. O to właśnie chodzi. Dostałam do wypróbowania to się podzieliłam wrażeniami. Nie znaczy to jednak, że zawsze będę używała gotowców.
Asiu, przepisy na kremy znajdziesz np. przy tortach - kremy na śmietanie, przy tarcie z porzeczkami, przy babeczkach z kremem - kremy budyniowe.
Haniu, to moje pierwsze spotkanie z kremami Delecty. Nigdy wcześniej nie próbowałam. Masz rację, zbyt częste jadanie takich deserów na dobre nie wychodzi.
Alu, a jakoś tak mnie wzięło :-) Curry wyszło znakomite. Fotki są, muszę je zgrać do komputera.
Ciasteczka wyglądają obłędnie! Ale mi ochoty narobiłaś.. A Delectę znam, chwalę i mogę polecić:)
OdpowiedzUsuńMoniko, wszystkim, którzy spróbowali bardzo smakowały... zniknęły szybko, a to chyba najlepsza rekomendacja.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to kruche ciasto, zawsze sprawdza się znakomicie. A krem też pasował, choć doszłyśmy z mamą do wniosku, że gdyby tak zetrzeć do niego skórkę z cytryny byłby lepszy, bardziej cytrynowy.
ja używam z delekty błyskawiczny krem karpatka ;DDD bardzo sobie chwalę ;D
OdpowiedzUsuńMargarytko kochana - wiedz że nawet jeśli polecisz zwykły kamień polny z sosem cynamonowym to ja go zjem i będę wszem i wobec głosić że dobry. Nie straciłaś u mnie na wiarygodności nic a nic.
OdpowiedzUsuńP.S. nawet wiejskim babom zdarza się użyć gotowców ;)
Polly, no popatrz, a ja do karpatki zawsze gotuję krem sama... skoro mówisz, że Delecty dobry to może następnym razem spróbuję... choć akurat ten "karpatkowy" gotuje się szybko.
OdpowiedzUsuńPaproszku, teraz to mnie rozłożyłaś na łopatki. Uśmiałam się niesamowicie... Powiadasz kamień z sosem cynamonowym? No i co narobiłaś? Teraz będę myślała o sosie cynamonowym... np do ryżu :-)))
A z tymi gotowcami to jest tak, że wiele osób ich używa a niewiele się do tego przyznaje (w końcu jakimś cudem znikają ze sklepowych półek). Ostatnio tak się wkopała kumpela, która zawsze się zarzekała, że gotowców nie używa - pech chciał, że spotkałam ją w sklepie. Sosy w torebkach, zupki chińskie... Raczej nie zaglądam ludziom do koszyków, ale rozmawiałyśmy, wymieniałyśmy się informacjami i coś mi w tym koszyku pokazywała. I na moje słowa: "a mówiłaś, że gotowców nie używasz"- odpowiedziała cicho: "no wiesz, czasem nie chce się gotować"...
haha, święta prawda:) Czasem po prostu nie chce się gotować:)
OdpowiedzUsuńU mnie mój Kochany wygrał konkurs Winiary na Dzień Matki. Moja mama dostała piękny bukiet a my zestaw winiary, w skład którego wchodzą same gotowce:) No więc i to trzeba jakoś spożytkować:)
Bardzo dobry jest krem Delecty karpatkowy,ale ten tradycyjny...gotowany. Ukazała się również wersja błyskawiczna (tylko do wymieszania z mlekiem),ale jak dla mnie niestety paskudna. Tzn. pewnie jak dla kogo.....ale ja również robię kremy sama i mogę być bardziej wybredna :). Właściwie jeśli już robię gotowy to tylko ten karpatkowy!. Ale to jest jakiś inny przepis na kruche ciasto niż miała tarta. W tym jest mąka tortowa? W sobotę mieliśmy znów tarty :) tylko z kremem budyniowym robiłam(bez śmietany),ale już w niedzielę po południu musiałam zacząć robić sernik na zimno :). To będzie na dziś do kawki!! :) Pozdrawiam Kaśka :)
OdpowiedzUsuńMoniko i ja jakiś czas temu wygrałam konkurs z Winiar i tych gotowców trochę było. Rozdzieliłam między mamę a teściową, sobie zostawiłam dwie zupy w proszku: brokułową i ogórkową - jedna jeszcze jest i jakieś danie typu fix, ale jeszcze go nie używałam - nawet nie pamiętam co to jest, muszę chyba zrobić porządki w szafce :-))))
OdpowiedzUsuńZielonooki, gdy ma dyżur też czasem jada zupki z proszku :-))
Ps. A te bukiety były przepiękne - mama pewnie była szczęśliwa :-)
Kasiu, skoro tak mówisz to wierzę na słowo, ja do karpatki zawsze gotuję sama :-))) A jeśli chodzi o ciasto, to tamto na tartę było raczej półkruche, bo zawierało proszek i śmietanę, a to jest typowo kruche :) Ja lubię jedno i drugie. Mąka może być krupczatka albo tortowa - tym razem robiłam z tortowej, bo nie chciało mi się iść do sklepu, a krupczatka już mi z szafki wyszła :-))
Jesteś niesamowita z tymi wypiekami... ale skoro łasuchów w domu nie brakuje to aż się chce coś robić :-)
tak....łasuchów nie brakuje :) dalej jest nas trójka,a gości nie było!! HI!HI! Kaśka
OdpowiedzUsuńDawno nie zaglądałam a tu tyle pyszności się pojawiło :-).Babeczki śliczne i na pewno pycha.Sama zaopatrzyłam się w foremeczki do tych cudeniek ,ale nie miałam okazji ich wypróbować bo co chwile jakieś infekcje łapałam i sił brakowało.A z kremami to tak, jak z właścicielami jamników.Dzielą się na takich co śpią ze swoimi pupilami i takich ,którzy sie do tego nie przyznają.Mam jamniorka ;-).Pozdrawiam serdecznie Efka
OdpowiedzUsuńz delekty są dwa karpatkowe. Jeden błyskawiczny a drugi do gotowania. Ja używam błyskawicznego ;D
OdpowiedzUsuńKasiu, trójka łasuchów to całkiem sporo :-))) Jest się komu bić o ostatni kawałek ;-))
OdpowiedzUsuńEfka, to trzymam kciuki za babeczki i życzę zdróweczka... pogoń te wirusy, niech się nie panoszą tam, gdzie ich nie zapraszano :-))
Hahaha... niezła teoria z tymi jamnikami, nie słyszałam wcześniej, ale chyba coś w tym jest :-) T jesteś z tych śpiących czy z tych nieprzyznających się?
Polly, to teraz mnie obie z Kasią skołowałyście. Ona mówi, że błyskawiczny jest be, Ty mówisz, że ok... no i co ja mam teraz jak ta żaba stanąć na środku? Hmm... a może po prostu wypróbuję oba :-))
Nie chciałam wprowadzać zamieszania :) z tym kremem. Dla mnie gotowany jest lepszy,bo smakuje jak tradycyjny,budyniowy.Błyskawiczny wydaje mi się bardziej sztuczny w smaku(jeśli w ogóle można tak to określić) i pozostawia w buzi specyficzny, tłustawy posmak. Za to jego zrobienie zajmuje chyba z 2 minuty, więc bez wątpienia w tej kwestii wygrywa :). Dla mnie kremy na maśle mają lepszy smak, a te błyskawiczne smakują jak "pianki"....i właśnie dlatego ich nie używam. Ale to kwestia gustu i każdemu smakuje coś innego. Ważne by ciasto było własnej roboty, bo to zawsze warto docenić!! Pozdrawiam serdecznie....i czekam na Twoją opinię :) Kaśka
OdpowiedzUsuńKasiu, ale ja to tak z przymrużeniem oka napisałam :-) Lubię mój krem do karpatki gotowany samodzielnie. Ostatnio bratowa o jakimś jeszcze gotowym wspominała, ale nie pamiętam. Będę musiała zasięgnąć języka :-)
OdpowiedzUsuńJa również mogę polecić krem karpatkowy Delecty (ten normalny, nie błyskawiczny) bo używamy go z Mamą od lat i wszystkim smakuje. Robiłam też oczywiście ten błyskawiczny, który nazywa się "Krem karpatka 5 minut bez gotowania", i choć też jest dobry, to jednak nie to samo co tamten z masłem. Po za tym ten tradycyjny po wyjęciu z lodówki jest mocno ścięty, a ten błyskawiczny jednak rzadszy.
OdpowiedzUsuńZaś krem cytrynowy, o którym mowa w przepisie, jak dla mnie jest pyszny. Lekko cytrynowy i orzeźwiający, po schłodzeniu w lodówce przypominający jakby piankę.
Evelino, bardzo Ci dziękuję za tę opinię. No proszę, jesteś już kolejną osoba, która ten krem poleca - chyba wypróbuję, choć dotychczas sama gotowałam kem do karpatki :-)
OdpowiedzUsuńTak, tak,,,,ja tu zaglądam i czekam na Twoją opinię :);) . A dziś zabieram się za sałatkę szwedzką.....i ciekawe co mnie podkusiło?! ( a raczej kto) A miałam tyłek płaszczyć na tapczanie po południu!!!!! Pozdrawiam Kaśka :)
OdpowiedzUsuńKasiu, no wiesz... ja myślę, że sałatka szwedzka zimą się przyda :-)
OdpowiedzUsuńA karpatki nie robiłam już całe wieki i nie wiem kiedy znowu zrobię :-)
?Ja kilka razy chciałam zrobić krem z torebki ale nie smakowały mi czułsam chemię. Najlepsze są naturalne swojej roboty.
OdpowiedzUsuńAnonimowa, dostałam kremy, przetestowałam, wyraziłam swoją opinie i to wszystko. Nie wszystko musi nam smakować.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Babeczki wyszły bardzo kruche...były przepyszne!
OdpowiedzUsuńMalina
Bardzo się cieszę :-)
UsuńMargarytko, kupilam dzis male ceramiczne foremki na tarte o srednicy 8 cm. Chcialabym zrobic babeczki i tak sie zastanawiam czy mam uzyc tego przepisu czy tego na babeczki z kremem budyniowym i owocami. Ktory lepiej sie sprawdzi przy takich ceramicznych foremkach?
OdpowiedzUsuńTo zależy tylko od Ciebie, oba przepisy są sprawdzone i smaczne. Te są typowo kruche i ciasto nie rośnie tak jak przy tych drugich babeczkach. Więc jeśli chcesz je porządnie wypełnić kremem to ten przepis będzie lepszy.
Usuńok, dziekuje. Ale przy tym drugim przepisie powinnam obciazyc ciasto tak jak ty?
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, jak jest napisane :-)
UsuńWitaj Margarytko chcę zrobić babeczki z Twojego przepisu wnusi na urodzinki i mam pytanie odnośnie polewy zrobiłaś ją sama czy to była gotowa polewa?z góry dziękuję za odp.Pozdrawiam Kasia.
OdpowiedzUsuńUżyłam gotowej polewy Tortenguss klar (przezroczystej), można kupić też czerwoną.
Usuń