Dziś znowu po indyjsku :-)
Brat z bratową i młodym wyjechali na wakacje a rodzice zostali sami ze studentem i ja w niedzielę dla nich gotowałam... Mama była zadowolona, bo w przeciwieństwie do mnie nie znosi garów (gotuje z konieczności i dziś dla odmiany ja się załapałam na obiad u niej)... Wertowałam książkę i zastanawiałam się, co mogę przygotować u nich w domu, a przy okazji nie wywozić połowy mojej kuchni... I padło na pikantne curry... To był dobry wybór... z dodatkiem ryżu był świetnym i o dziwo szybko przygotowanym posiłkiem.
Przepis oczywiście pochodzi z mojej ulubionej już książki pt. „Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy”. Zmieniłam trochę proporcje, dałam więcej mięsa i kolorowej papryki a efekt okazał się naprawdę znakomity. Student dokładał sobie dwa razy i jeszcze na poniedziałek mu wystarczyło, bo nagotowałam cały gar. Podaję jednak składniki na 4 normalne porcje.
Składniki na 4 porcje:
700 - 800 g fileta z kurczaka
2 średniej wielkości cebule
1 papryka czerwona
1 papryka zielona
1 papryka żółta
2 łyżki oleju
¼ łyżeczki nasion kozieradki
¼ łyżeczki nasion cebuli (trudne do kupienia, można pominąć)
½ łyżeczki rozgniecionego czosnku
1 łyżeczka startego świeżego korzenia imbiru
2 łyżeczki mielonej kolendry
½ łyżeczki sproszkowanego kardamonu
1 i ½ łyżeczki sproszkowanego chili
1 i ½ łyżeczki soli
400 g pomidorów z puszki
250 ml tomatery (soku pomidorowego)
2 łyżki soku z cytryn
2 łyżki posiekanej świeżej kolendry
3 posiekane świeże zielone chili (dałam czerwone)
opcjonalnie:1 łyżeczka cukru trzcinowego albo miodu
kolendra do przybrania
Kurczaka pokroić w kostkę. Cebulę obrać pokroić w niewielką kostkę. Z papryki usunąć gniazda nasienne i pokroić w grube paski.
W rondlu z grubym dnem rozgrzać olej, wrzucić nasiona kozieradki i cebuli i smażyć około minuty. Dodać posiekaną cebulę, starty czosnek i imbir. Podsmażać przez 5 minut często mieszając, aż cebula zrobi się złota (ale nie spalona). Zmniejszyć płomień do minimum.
W misce połączyć zmieloną kolendrę, kardamon, sproszkowane chili, sól, pomidory,sok z cytryny i dokładnie wymieszać.
Przełożyć wszystko do rondla i zwiększyć płomień do połowy. Smażyć 3 minuty cały czas mieszając. Dodać kawałki kurczaka i podrumienić przez 5 – 7 minut Wlać sok pomidorowy. Wsypać świeżą posiekaną kolendrę, zielone chili i kawałki kolorowej papryki. Zmniejszyć płomień, przykryć rondel i dusić na wolnym ogniu około 10 minut, aż mięso się ugotuje. Pod koniec gotowania spróbować i dodać 1 czubatą łyżeczkę cukru albo miodu (ale nie jest to konieczne jeśli smak nam odpowiada – ja dodałam).
Curry można podawać z ryżem, z chlebem naan czy czapati. U nas był ryż.
Margarytko, wygląda i brzmi pysznie. Ja jeszcze się trochę boję tak poważnych eksperymentów, ale mąż mnie namawia na zakup zestawu przypraw. Mam nadzieję, że pomożesz mi mailowo z wyborem tych najpotrzebniejszych?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
cała masa indyjskich przypraw, do tego papryka, nic dziwnego że 2 dokładki chłopak brał ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam curry, każde :D. To zaznaczam do wypróbowania :)
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo obiecująco. Z przyprawami nie ma u mnie problemu, bo mam ich dużo. Jedynie kozieradkę musiałabym kupić. Tak sobie myślę, że skoro Twój Zielonooki polubił kuchnię indyjską, to i mój syn nie będzie jej przeciwny. Zwłaszcza, że moja kuchnia zawsze była bardzo aromatyczna.
OdpowiedzUsuńPs. Tarta mi wyszła, tylko śmietana do kremu lekko się zważyła, nie wiem dlaczego, bo była świeża i zimna. Ala
Dorota, nie ma sprawy. Wszystko masz już w mailu :-)) I kto jak kto, ale Ty sobie spokojnie poradzisz :-))
OdpowiedzUsuńVanilla - trochę się obawiałam, że jednak nie będzie chciał jeść, ale już jak gotowałam to mówił, że pięknie pachnie :-)
Wcinajto, polecam, bo pyszne... choć to moje pierwsze indyjskie curry ;-)
Alu, kozieradkę dostałam bez problemu w moim ulubionym sklepie z przyprawami. Nawet nie wiedziałam, że jest tak aromatyczna. Myślę, że skoro Twój syn wcina gulaszową, to i dania kuchni indyjskiej mu podejdą. Są dobrze doprawione, a skoro Twoja kuchnia zawsze była aromatyczna to jest już do pewnych smaków przyzwyczajony :-)
Ps. A nie przebiłaś czasem śmietany? Moja mama kiedyś zrobiła ze śmietany słodkie masło (za długo ją ubijała)... ciasta nie było, ale masło do pieczywa z dżemem sprawdziło się nieźle ;-))
A... właśnie... Alu, Ty chyba świętowałaś wczoraj imieniny. Moc serdeczności przesyłam... przez to moje zakręcenie przedwyjazdowe zupełnie mi umknęło. Właśnie kończę pakowanie, jadę na chwilę do firmy i w drogę... A Wam życzę wielu wrażeń i przemiłych chwil... pozdrów ode mnie Paryż :-)
Kozieradkę znam, bo swego czasu musiałam poznać tę roślinę organoletycznie i nie tylko. Nasiona kozieradki mają duże zastosowanie lecznicze, stad mogę je dostać u siebie.
OdpowiedzUsuńZe śmietaną pewnie masz rację, ja zawsze muszę coś sknocić:)
Bardzo dziękuję za życzenia. Tobie życzę również miłego pobytu. Nigdy nie byłam w tamtych okolicach, a chciałoby się. Ala
Joasiu ja też chcę takie danie:))) też w końcu jestem(jeszcze)studentką:D Pycha:)
OdpowiedzUsuńbardzo apetyczne te Twoje przepisy Margarett ale przeraża mnie czasem ,ze nie znam przypraw których używasz i nawet nie wiem gdzie je kupić a poza tym jak bym już nabyła to nie zużyję i dlatego niektóre przepisy odpadają na starcie niestety w moim przypadku ;]
OdpowiedzUsuńMargarytko. śledzę każdy przepis, wchodzodzę na stronę 2 razy dziennie,pozdrowionka, renata.
OdpowiedzUsuńWygląda wspaniale, bardzo lubię takie dania.
OdpowiedzUsuńTakie curry to jest wspaniały obiad. Uwielbiam curry w każdej postaci i Twojego bym nie odżałowała gdyby się znalazło pod moim nosem :)
OdpowiedzUsuńsuper danie, smakowicie :)
OdpowiedzUsuńAlu, no tak - zupełnie nie pomyślałam, że oprócz zastosowania kulinarnego kozieradka ma też inne zalety :-)))
OdpowiedzUsuńPs. Mam nadzieję, że wyjazd cudnie się udał :-)
Moniko, nie ma sprawy - jak tylko się zapowiesz masz jak w banku :-)
Poluśka, nie taki diabeł straszny jak go malują. Gdy robiłam to curry to wsypałam przyprawy do woreczka i zabrałam ze sobą - więc taką "jednorazówkę" do tego curry mogę Ci spakować i podesłać (jeśli wyrazisz taką ochotę :-))
Ja początkowo też myślałam, że nie wykorzystam tych przypraw... ale teraz wiem, że będę uzupełniać zapasy, bo kuchnia indyjska zdecydowanie przypadła nam do smaku :-)
Renato, bardzo mi miło :-) Fajnie wiedzieć, że komuś strona jest potrzebna.
Degustatorka, smakuje dużo lepiej niż wygląda :-)
Monico, chyba każde curry ma w sobie coś takiego, że kusi nasze zmysły i trudno mu się oprzeć.
Pyszotka, no nie będę zaprzeczać :-)
Wygląda tak, że ślinka leci :)Uwielbiam pikantne żarełko,czego nie mogę powiedzieć o reszcie domowników. Tylko doprawię coś ciut mocniej i już się krzywią, że ostre. Co za ludzie!
OdpowiedzUsuńpoważnie byś mi podesłała na taki jeden obiad ??? nie chciałabym Cię fatygować specjalnie ;]
OdpowiedzUsuńMargo.... no to nie poszalejesz. U mnie na szczęście jedzą na pikantnie i nie marudzą ;-))
OdpowiedzUsuńPoluśka, komu jak komu, ale Tobie zawsze. Zaraz przygotuje zestaw, jutro wyślę i będziesz mogła zrobić to curry :-))
o ja Cię ... no to trzeba się zaopatrzyć w pozostałe składniki .... wielkie dzięki z góry, jesteś kochana ... mam tylko nadzieję, że damy radę zjeść i nie będzie za ostre ... :DDD
OdpowiedzUsuńPolly, zapakowane, jutro pójdzie :-)
OdpowiedzUsuńehhh .... jesteś niezwykła ... DZIĘKUJĘ !!!!
OdpowiedzUsuńOj tam, oj tam... Poluska, ja Cię po prostu lubię :-)
OdpowiedzUsuńale mam fory ;DDD czekam niecierpliwie na paczuszkę ;DDD
OdpowiedzUsuńPolly, wysłałam dziś około 10.00 poleconym, więc przed weekendem powinnaś dostać :-) Instrukcja w środku ;-)
OdpowiedzUsuńHa pytanie tylko czy poczta dostarczy w weekend:)
OdpowiedzUsuńMoniko, w weekend to poczta raczej odpoczywa :-)
OdpowiedzUsuńZrobiłam wczoraj czerwone curry z kurczakiem. Potrawa wyszła bardzo dobrze i wszystkim smakowała.
OdpowiedzUsuńTylko jakby tu powiedzieć - za mało było dla mnie egzotyki, której się spodziewałam. Może wynika to stąd, że ja od dawna używam dużej ilości przypraw i dzisiejsza kompozycja mnie nie zaskoczyła.
Nie zrozum mnie źle, to nie jest krytyka, tylko moje myśli, których nie umiem do końca wyrazić.
Może od tego curry powinno się zaczynać przygodę z kuchnią indyjską?
Za jakiś czas spróbuję kurczaka tikka masala. Szkoda, że nie mogę porozmawiać z Tobą na żywo. Ala
Alu, ależ ja Cię doskonale rozumiem, bo i dla mnie tej egzotyki w tym daniu trochę za mało, choć bardzo mi smakowało... ale już w tikka masala jest więcej różnorodnych przypraw.
OdpowiedzUsuńW sobotę robiłam kurczaka tandori masala, ale zrobiłam tylko zdjęcia kurczaka w marynacie, a potem podałam na stół i zniknął zanim sobie o fotkach przypomniałam (miałam gości). Kuchnia indyjska jest bardzo specyficzna, ale mnie odpowiada, choć w sumie jest prosta. I ja zawsze używałam sporo przypraw, choć takich połączeń nie stosowałam.
Alu, a korzystasz ze Skypa? Mogłbyśmy pogadać :-)
Mnie też to curry bardzo smakowało oczywiście. A jak szybko zniknęło, o tym nie pisałam:)
OdpowiedzUsuńSkypa rzadko używam, bo w zasadzie nie mam z kim rozmawiać.
W tym miesiącu zrezygnowałam w końcu z telefonu stacjonarnego i od sierpnia skorzystam z jakiejś formy telofonii internetowej. Z kilkoma osobami mam darmowe rozmowy przez komórkę i to mi wystarcza.
Nic nie stoi na przeszkodzie, abym korzystała ze Skypa, tylko się trochę podszkolę, dobrze?
Ala
Alu, może to curry powinno się nazywać "szybko znikające" ;-)))
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Skypa to ja go używam głównie do rozmów z Zielonookim, gdy cały tydzień go nie ma. Zawsze to wygodniejsze niż telefon, choć mamy sieć rodzinną i dużą ilość minut do wykorzystania.
Czasem pogadam z jakąś koleżanką czy kolegą, który od lat mieszka w Stanach.
Telefonu stacjonarnego nie mam już ponad 6 lat. Nie jest mi do niczego potrzebny, tylko generował dodatkowe koszty w postaci abonamentu. Używam tylko komórki i spokojnie mieszczę się w limicie.
Jak już "zaprzyjaźnisz" się ze skypem to chętnie pogadam :-)
nasiona cebuli i kozieradki gdzie moge kupic bardzo podoba mi sie przepis tylko w calym Brzegu ich nie ma a 17 urodziny meza i chcialam niespodzianke mu zrobic. :-(
OdpowiedzUsuńGdzie mozna kupic nasiona cebuli?
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, że w Polsce nie kupisz. Mnie koleżanka przywiozła z Indii, ale też już nie mam, więc pomijam.
UsuńSpokojnie możesz pominąć, a kozieradkę kupisz w Polsce z firmy Kotanyi.