I jeszcze jeden przepis w ramach przeprowadzki...
Danie pod taką nazwą jadłam podczas ubiegłorocznego urlopu... Mała, przytulna restauracja w Karpaczu serwuje świetne jedzenie (to znaczy serwowała w zeszłym roku, jak jest teraz nie wiem). Ceny średnie (70 zł za obiad dla dwóch osób) ale jedzenie bardzo smaczne.
Ja zamówiłam sobie polędwiczki alla Corleone a Zielonooki tagliatelle z polędwiczkami, borowikami, cukinią i czosnkiem. Moje polędwiczki były smaczne i bardzo pikantne, a ja nie mogłam wyczuć, co tej pikanterii im dodaje... Powszechnie wiadomo, że diabeł tkwi w szczegółach, więc zapytałam co jest w tym pysznym sosie... I się dowiedziałam – przesympatyczna pani kelnerka przyniosła mi mały, niepozorny słoiczek z papryczkami piri-piri. Nigdy wcześniej o nich nie słyszałam (człowiek uczy się całe życie), ale gdy tylko wróciliśmy do domu to odkryłam je w jednym z marketów i znalazły się w mojej lodówce :-)) W restauracji pokazano mi słoiczek z czerwonymi i zielonymi papryczkami, ja dostałam same czerwone.
I zrobiłam polędwiczki na obiad... Oczywiście nie wiem, jak były przyrządzane w restauracji, ale ja je zrobiłam po swojemu i efekt, który osiągnęłam był więcej niż satysfakcjonujący :-))
Danie jest bardzo ostre, więc spokojnie można zmniejszyć ilość papryczek i zamiast czterech dać tylko dwie.
Składniki na 4 porcje
ok 60 -80 dag polędwiczki wieprzowej (najlepiej dosyć grubej)
3 łyżki mąki pszennej do oprószenia polędwiczek
2 - 4 łyżki oleju do smażenie polędwiczek
sól, pieprz
puszka pomidorów pelati bez skórki albo 1 kg świeżych, mięsistych pomidorów sparzonych i obranych ze skóry i pozbawionych pestek
½ litra tomatery (karton gęstego soku pomidorowego)
1 średnia cebula (albo 2-3 szalotki)
1 ząbek czosnku (można dać 2 albo i 3, ale ja osobiście za czosnkiem nie przepadam, dodaję tylko do smaku)
4 papryczki piri-piri (są małe ale bardzo ostre, a ja dałam razem z pestkami)
sól, pieprz, chili, cukier, sok z cytryny
1 łyżka suszonej bazylii
1 łyżka suszonego oregano
1/3 pęczka świeżej bazylii
1 łyżka oliwy z oliwek
1 łyżeczka masła
Danie to dobrze jest zacząć od przygotowania sosu.
Cebulę i czosnek obrać i drobno pokroić (czosnek rozetrzeć na desce). Na dużej, głębokiej patelni rozgrzać łyżkę oliwy i podsmażyć czosnek z cebulką.
Papryczki piri – piri rozdrobnić (ja wrzuciłam do rozdrabniacza dodając dwie łyżki tomatery). Pomidory również rozdrobnić (melakserem, mikserem, czy po prostu nożem). Do podsmażonej cebulki i czosnku dodać rozdrobnione papryczki i chwilę razem podsmażyć, a następnie dodać rozdrobnione pomidory, tomaterę i przyprawy (sól, pieprz, chili). Doprowadzić do wrzenia i gotować ok 10 minut. Dodać suszone zioła, odrobinę soku z cytryny i cukru do smaku (spróbować czy jest ok) i gotować jeszcze chwilę, aż sos zgęstnieje. Pod sam koniec dodać łyżeczkę masła i posiekaną świeżą bazylię.
W czasie, gdy sos się gotuje polędwiczki pokroić na 12 grubych plastrów ( po 3 plastry na osobę). Delikatnie je rozbić (najlepiej dłonią a nie tłuczkiem). Kawałki mięsa oprószyć mąką i usmażyć na rozgrzanym oleju. Proces smażenia powinien trwać krótko, żeby polędwiczki nie były twarde jak podeszwy. Usmażone polędwiczki przełożyć do gorącego naczynia żaroodpornego i dopiero wtedy posolić i popieprzyć. Przykryć, żeby zachowały ciepło i nie wyschły.
Na talerz wlać trochę sosu, wyłożyć plastry polędwiczek i polać sosem (mój był bardzo ostry). Podawać z czym kto chce... u nas były młode ziemniaki i surówka z młodej kapusty... w restauracji jadłam z sałatą z pomidorami, ogórkiem i oliwkami...
Ps. Tak sobie pomyślałam, że następnym razem spróbuję dodać do tego sosu jedną startą marchewkę i trochę kaparów... w końcu jak eksperymentować to na całego :-))
Faktycznie, danie jest pyszne i ostre. Ale my z mężem takie lubimy. Gdy zrobiłam je pierwszy raz w ubiegłym roku wiedziałam, że będę je powtarzać częściej. I w ciągu roku robiłam je kilka razy. Dziękuję i za ten przepis.
OdpowiedzUsuńJeśli ostre, tzn., że jego nazwa jest trafiona w punkt.:) Bardzo fajna potrawa - choć skojarzenie z nią może wydać Ci się dziwne, bo nie pomyślałam o gotowaniu, tylko mi się zechciało gdzieś w Polskę i do jakiejś knajpy na obiad. Doprawdy nie mam pojęcia dlaczego.:)
OdpowiedzUsuńDorota, kilka razy? To naprawdę jestem pod wrażeniem :-) Cieszę się, że Wam tak zasmakowały.
OdpowiedzUsuńLekka, rzekłabym nawet, że bardzo ostre :-)) Hahaha... w Polskę powiadasz? A Wielkopolska może być? To zapraszam :-)))
Margarytko, ja tak trochę z innej beczki. Podglądam Twój blog już od dawna, przyszłam tu za Tobą z Onetu i ciągle mnie zachwycasz swoimi pomysłami. Stąd też moje pytanie: czy nie myślałaś, aby wydać swoje przepisy w formie książki? Na rynku jest wiele książek kulinarnych, ale w żadnej nie ma tak cudownych, dokładnych i pysznych przepisów jak Twoje. Co nam po książkach Francuzów, Anglików czy Włochów, skoro to nijak nie jest dostosowane do tego co można kupić w naszych sklepach, szczególnie w mniejszych miastach. A Twoje przepisy są takie dla nas, dla polskich kobiet, które nie mogą pozwolić sobie na szastanie pieniędzmi i kupowanie drogich, sprowadzanych produktów. Poza tym Twoje przepisy są tak cudownie napisane, że po samym przeczytaniu człowiek wie co i jak i chce mu się od razu to robić. Z pewnością taka książka miałaby wzięcie. Sama bym kupiła dla siebie i moich córek, które na swoim zaczęły się uczyć gotować. A Twoje pomysły są naprawdę doskonałe. Pomyśl o tym. Masz cudowny blog, piękne zdjęcia i doskonałe wyczucie smaku, więc książka byłaby sukcesem.
OdpowiedzUsuńMargarytko, w jakim sklepie kupujesz tę ostrą paprykę? Wypróbowałabym przepis, ale nie mam tego składniku.
OdpowiedzUsuńMargarytko, Twoja propozycja jest nie do odrzucenia:) Ala
OdpowiedzUsuńGrażyno, bardzo Ci dziękuję za tak miłe słowa, ale na razie nie myślę o tym... może kiedyś :-)
OdpowiedzUsuńNikko, kupuję papryczkę w Tesco, ale widziałam też w Piotrze i Pawle :-)
Alu, ale mówisz o polędwiczkach czy o foremkach? ;-)))
Pyszny obiadek, aż zrobiłam się głodna, patrząc na zdjęcie.
OdpowiedzUsuńO ile pamiętam don Vito Corleone często składał " propozycje nie do odrzucenia" :) Ala
OdpowiedzUsuńHaniu, polecam, bo naprawdę pyszne...
OdpowiedzUsuńAlu, hihihi... o tym nie pomyślałam, a co prawda to prawda :-))
Dzięki za info :)
OdpowiedzUsuń"alla Corleone" to brzmi groźnie, ale dostojnie! Zdecydowanie moje smaki :)
OdpowiedzUsuńPasja, groźnie brzmi, ale świetnie smakuje :-)
OdpowiedzUsuńProces smażenia polędwiczek powinien trwać krótko – czyli ile minut?
OdpowiedzUsuńRita
Tyle, aby nie były w środku surowe. Nie wiem ile minut, bo nie mierzę czasu, ale trwa to naprawdę krótko. To mięso nie wymaga długiej obróbki cieplnej.
Usuń