Moje pierwsze spotkanie z kuchnią indyjską miało miejsce dawno temu... i w zasadzie od razu ta kuchnia okazała się przyjazna, więc gdy tylko miałam okazję to próbowałam indyjskich potraw. Niestety w moim mieście nie ma restauracji indyjskiej, więc gdy byliśmy ostatnio w Gdyni namówiłam Zielonookiego na wizytę w Tandoor Hause (polecam!!!) - okazało się, że i jemu te smaki bardzo odpowiadają. W końcu kuchnia indyjska jest niezwykle aromatyczna.
Potem, przy okazji wizyty w Empiku nabyłam książkę pt. „Kuchnia indyjska. Najlepsze przepisy”. Studiowałam ją przez miesiąc, a Połówek uśmiechał się pod nosem, bo ja już tak mam, że zanim się zabiorę za coś, co jest dla mnie nowością muszę się z tym „zaprzyjaźnić” i tak zaprzyjaźniałam się z kuchnią indyjską. A zaczęłam od skompletowania zestawu przypraw. Znalazłam sklep, złożyłam zamówienie i czekałam. Po dwóch dniach zadzwoniła do mnie pani i powiedziała, że chwilowo (do lipca) nie ma pasty z tamaryndowca, proszku mango i czarnego kardamonu i spytała, czy chcę czekać, czy pozostałe 15 przypraw ma mi wysłać. Oczywiście czekać nie chciałam... i tak stałam się posiadaczką pokaźnego zestawu przypraw do dań indyjskich...
Wybrałam dwa przepisy i zapytałam Zielonookiego:
- Co mam zrobić: tikka masala czy balti z kurczaka?
- Cokolwiek to znaczy niech będzie ta tikka - odpowiedział.
No i wkopałam się, bo przygotowanie tikka masala zabiera dwa razy tyle czasu co balti... ale cóż, skoro pozwoliłam Połówkowi wybierać to wybrał i miałam za swoje.
A tak poważnie mówiąc nie było źle, choć po raz pierwszy w życiu gotowałam w towarzystwie książki rozłożonej na blacie. I pewnie, gdybym pomyślała i przygotowała pastę tikka wcześniej to czas przygotowania obiadu znacznie by się skrócił. Ale nie żałuję ani jednej minuty spędzonej w kuchni, bo to było naprawdę pyszne danie. Trochę zmniejszyłam proporcje, ale i tak nie zjedliśmy wszystkiego i resztę Zielonooki zabrał sobie na dyżur. Danie jest bardzo sycące.
Tikka masala z kurczaka to jedna z potraw dobrze znanych i lubianych na Zachodzie, mniej popularna w Indiach, choć jednak ciągle indyjska. To miękkie kawałki kurczaka najpierw opieczone (oryginalnie w piecu tandoor), a potem gotowane w kremowym, pikantnym sosie pomidorowy i podawane z chlebem naan. Oczywiście chlebek też upiekłam. W końcu jak szaleć to szaleć.
Przepis pochodzi z w/w książki (z moimi niewielkimi zmianami). Ważne, aby wszystkie produkty przygotować sobie wcześniej, bo w trakcie gotowania nie ma już na to czasu.
Składniki na 4 porcje:
700 g filetów z piersi kurczaka
6 łyżek pasty tikka (ja zrobiłam sama, ale można kupić gotową)
7 łyżek niskotłuszczowego jogurtu naturalnego
1 łyżka oleju
1 duża pokrojona w kostkę cebula
1 rozgnieciony ząbek czosnku
1 świeże zielone chili, bez pestek, drobno posiekane (dałam czerwone, bo zielonego nie udało mi się kupić)
2 ½ centymetrowy kawałek świeżego korzenia imbiru – starty na drobnych oczkach
2 łyżki pasty pomidorowej (może być przecier)
250 ml wody
1 łyżka soku z cytryny
1 łyżka miodu
1 łyżka roztopionego ghee albo masła
Z kurczaka usunąć tłuszcz i pokroić w 2 ½ centymetrową kostkę. Do miski włożyć 3 łyżki pasty tikka i 4 łyżki jogurtu i dobrze wymieszać. Dodać pokrojonego kurczaka, dobrze wymieszać i odstawić na minimum 20 minut.
W rondlu o grubym dnie rozgrzać 1 łyżkę oleju, wrzucić pokrojoną cebulę, czosnek, chili i imbir i podrumieniać przez 5 minut, uważając aby się nie przypaliło. Dołożyć resztę pasty tikka i smażyć 2 minuty. Wymieszać, dodać pastę pomidorową (przecier) i wlać wodę. Doprowadzić do wrzenia i gotować 15 minut na wolnym ogniu.
Kawałki zamarynowanego kurczaka nabić na drewniane szpadki do szaszłyków (to doskonale zrobił Zielonooki). Nagrzać kuchenny grill, opiekacz czy piekarnik – albo tak jak ja patelnię grillową. Mięso lekko posmarować roztopionym ghee albo masłem i piec 15 minut w średniej temperaturze (smażyłam na patelni grillowej).
Sos tikka wlać do malaksera lub blendera i zmiksować na gładką pastę (użyłam ręcznego blendera). Przełożyć ją z powrotem do rondla. Dodać pozostały jogurt, sok z cytryny, 1 łyżkę miodu i podgrzać.
Kurczaka zdjąć ze szpadek, wrzucić do rondla i gotować 5 minut na małym ogniu.
Przybrać świeżą kolendrą – nie miałam, więc nie przybrałam ;-)) Można dodatkowo polać jogurtem i posypać kminkiem. Podawać z chlebem naan.
Ja zrobiłam jeszcze sałatkę z pomidora z cebulką... obiad bez warzyw to dla mnie nie obiad :-))) I nie wnikam czy to pasowało czy nie – ważne, że smakowało :-)
Ps. Przepis na pastę tikka i chlebek naan niebawem :-)
Jestem ciekawa, co to jest ta pasta tikka. Zakładam, że jakiś zestaw przypraw i już się nie mogę doczekać przepisu, bo chętnie bym takie danie zjadła. Wygląda bardzo apetycznie, a ten chlebek kusi podwójnie. Margarytko, jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńZdradzisz w jakim sklepie kupowałaś przyprawy? Może być na maila.
Margaryto - Jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńJak wiesz, nie znam w ogóle kuchni indyjskiej, ale jak Ty polecasz, to na pewno będę usilnie próbowała zrobić to danie. Poczekam na dalsze przepisy, a potem będę się starała o składniki ( pewnie długo).
Dopiero od niedawna mam garam masalę :)
Pozdrawiam serdecznie Ala
Toż to uczta była! JA z indyjskimi smakami jeszcze zaprzyjaźniona nie jestem, ale i na nie przyjdzie czas :) Póki co uskuteczniam chińskie, wietnamskie i pokrewne :)
OdpowiedzUsuńDanie bardzo smakowicie wygląda.. czekam na dalsze przepisy kuchni indyjskiej:) A i też bym prosiła o nazwę sklepu:)
OdpowiedzUsuńKuchnia indyjska to dla mnie mocno nasycone smaki, intensywność doznań wizualno, węchowo smakowych! Ale nigdy nie przyrządzałam sama nic z tej kuchni, jadłam jedynie w restauracjach, akurat w Łodzi jest parę. Dzięki Tobie może się skuszę w końcu na przyrządzenie takiej choćby tikki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
www.efektnimbu.blogspot.com
P.S. swoją drogą podobają mi się nazwy tych potraw hinduskich ;)
Dorotko, ta pasta to nic innego jak przyprawy połączone w odpowiednich proporcjach i usmażone. Bardzo aromatyczne i dosyć pikantne.
OdpowiedzUsuńA sklep, w którym robiłam zakupy to: http://swiatprzypraw.com.pl/
Alu, ja też jestem jeszcze pod wrażeniem, że mi się to udało - jadłam tikkę masalę w restauracji w Gdyni i ta moja praktycznie niczym się nie różniła. Ja zamówiłam od razu zestaw przypraw, żeby dwa razy nie płacić za przesyłkę. Ale rozmawiałam z panią z tego sklepu i mówiła, że w lipcu będą mieli dostawę i brakujące produkty się pojawią, więc pewnie jeszcze nie raz tam zrobię zakupy. Dobrze, że są takie sklepy internetowe, bo nawet w moim zaprzyjaźnionym sklepie pani Ania nie miała wielu przypraw i jej też podesłałam sms-em adres strony :-)
A garam masala to jeden ze składników pasty tikka :-)
Tu-tusiu, oj była... Zielonooki tak się objadł, że nie mógł się ruszyć :-) Bardzo nam smakowało. Kuchnia indyjska jest specyficzna i pewnie nie każdemu smakuje, ale ja choć jestem amatorką polskiej, choć odchudzonej kuchni to indyjskie potrawy uwielbiam. Chińszczyznę zjem raz kiedyś, wietnamskiej kuchni w zasadzie nie znam... a te cudowne indyjskie dania mogłabym codziennie...
Moniko, z pewnością będą następne dania... już obiecałam, że w weekend ugotuję coś indyjskiego u rodziców. Adres strony ciut wyżej ;-)
Mnemonique, trudno się z Tobą nie zgodzić... kuchnia indyjska w istocie pełna jest smaków i zapachów, a i nazwy faktycznie cudnie brzmiące... Ech, zazdroszczę tych indyjskich restauracji... gdybym miała je pod ręką to pewnie raz w miesiącu na coś innego bym się wybrała :-)
Ale niestety, nie mam takiej możliwości - najbliższa w Poznaniu - jakieś 100 km... Ale nic to, nauczę się i będę miała indyjską kuchnię we własnym domu ;-))
wiele razy sie przymierzalam i nici z tego.. twoj przepis wyjatkowo przypadl mi do gustu~! zawijam rekawy :)
OdpowiedzUsuńPatrząc na zdjęcia, poczułam się, jakbym znalazła się nagle w indyjskiej restauracji. Bardzo apetycznie Ci wszystko wyszło.
OdpowiedzUsuńPS. Ta książka to świetny zakup - też ją mam. Są w niej świetne przepisy, po kupieniu także ją długo studiowałam. Polecam Ci z tej książki kormę z kurczaka - jest pyszna i mniej pracochłonna.
OdpowiedzUsuńSzana, to ja trzymam kciuki.
OdpowiedzUsuńHaniu, a no się udało, choć chlebki nan mogłam zrobi w wersji mini a nie maksi :-)) Ale co tam, trening czyni mistrza... będę próbować dalej :-)
Powiadasz korma? Wieczorem przejrzę po raz kolejny książkę i poszukam ;-)
Skoro przepis na tikka później, więc ja się teraz pozachwycam masala.:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe/a/y masala!!!
Robi wrażenie, naprawdę!:)
Oryginalnego kurczaka tikka massala nie jadłam, tylko takiego, co go to sama w domu - bardzo podobnego zresztą, więc wiem, jaki jest pyszny.:) Twój wygląda obłędnie dobrze.:)
Lekka, dziękuję bardzo :-) Ja jadłam tikka masala w restauracji, ale chciałabym spróbować takiego ugotowanego w Indiach :-)) Ten wyszedł nieźle... choć smaku oryginału też nie znam.
OdpowiedzUsuńSprobowalam, bardzo dobry przepis, paste uzylam ze sklepu, chlebki naan tez kupne. Maz poprosil zeby nastepnym razem upiec wedlug twojego przepisu... Pozdrowienia Kasiade
OdpowiedzUsuńKasiade, ogromnie mi miło, że zechciałaś wypróbować i podzielić się opinią. Cieszę się, że smakowało. Ja pewnie też bym użyła pasty ze sklepu, gdybym ją dostała, a tak musiałam zrobić sama :-)
OdpowiedzUsuńA chlebki warto upiec, są proste i naprawdę pyszne.
Pozdrawiam i zapraszam do wspólnego gotowania.
Jeju... każdy zawsze ten tikka masala, ja tam wole Jalfrezi i Rogan Josh... Tika Masala to jedno z najgorszych i pospolitych curry... nawet nie popularne w Arabii, a mieszkałam w Dubaju 4 lata a Indje co jakiś czas odwiedzam.... No cóż, tak to już jest, mimo wszystko, polecam Jalfrezi lub nawet Korma. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle w sumie co Ci to przeszkadza? Każdy je to, co lubi. Robię wiele pospolitych dań i bardzo je lubimy. Więc pospolite curry tikka masala też może być. I zapewniam, że wcale nie jest najgorsze, bo przygotowane z dobrej jakości produktów i dobrze przyprawione.
UsuńA Jalfrezi i Kormę znam i też lubię. I nawet od czasu do czasu robię :-)
Margarytko do przygotowania tego dania kupiłam gotową pastę http://www.rajahspices.co.uk/pastes_TikkaCurryPaste.htm i danie wyszło okrutnie ostre, nie do przełknięcia. Sos próbowałam złagodzić jogurtem jednak ten pomysł niewiele pomógł.Wystarczyła odrobina na czubku języka iby w ustach zapanowało piekło ;) Znasz może tę pastę? Może mogłabyś polecić jakąś sprawdzoną kupną zanim zbiorę przyprawy, z których mogłabym taką pastę przyrządzić sama. Myślałam, że to kwestia proporcji, ale niestety zbyt mała ilość pozbawiała danie tego charakterystycznego smaku...
OdpowiedzUsuńJulia, nie znam tej pasty, nigdy jej nie kupowałam. Pastę tikka robię sama, jest dosyć ostra, ale buzi nie wypala. Niestety nie znam żadnej gotowej, abym mogła polecić. Tę pastę robi się dosyć sprawnie, ale rzeczywiście trzeba mieć wszystkie przyprawy.
UsuńBardzo, bardzo, baaaardzo dobre danie. Brak słów po prostu ;-) Początkowo wydawało mi się za ostre, chociaż lubię ostre dania, ale z każdym kolejnym kęsem przekonywałam się, że jest idealne :-) Upiekłam też chlebki naan i chyba zbyt cienko rozwałkowałam ciasto, bo nie wyszły takie puszyste jak u Ciebie. Jaką grubość przed pieczeniem powinny mieć chlebki? Przepis na pewno do powtórzenia już wkrótce, bo na samo wspomnienie dania uśmiech nie schodzi z twarzy...
OdpowiedzUsuńDziękuję, pozdrawiam,
RudyLoczek
Ono jest dosyć ostre, ale takie właśnie ma być :-) Cieszę się bardzo, że smakowało.
UsuńA jeśli chodzi o chlebki to ja je też bardzo cienko wałkuję, ale im lepiej wyrobione ciasto, tym wychodzą bardziej puchate - w środku robią się puste i mogą służyć za kieszonkę. Trudno mi powiedzieć ile milimetrów mają, ale są dosyć cienkie.
Pozdrawiam ciepło.
Mnie drożdżowe wypieki po prostu nie lubią, nieważne, słodkie czy słone ;-) Ale nie poddaję się i piekę, najważniejsze, że domownicy chwalą i jedzą z apetytem, a w końcu chyba o to chodzi w gotowaniu :-)
UsuńOj tam, zaraz nie lubią. Trzeba do nich z sercem, a z pewnością się odwdzięczą :-)
UsuńA jeśli domownicy doceniają, to znaczy, że jest bardzo dobrze.
czy do przyzadzenia tej potrawy moge uzyc tika masale ale w proszku;? niestety tylko taka udalo mi sie kupic.
OdpowiedzUsuńMożesz, ale zrób z niej pastę. Przyprawa to nie to samo, co pasta. Zerknij w link do pasty.
Usuńw tym co kupiłam skład jest następujący:kolendra,czosnek,pomidory,kumin,skórka cytrynowa,sól. u ciebie jest dużo więcej przypraw. Proszę pomóż mi i podpowiec co mam jak zrobić.....z góry dziękuje. p.s. PIĘKNE ZAPACHY MAJĄ TE INDYJSKIE PRZYPRAWY Cudeńka...
UsuńJeśli masz jeszcze jakieś inne przyprawy z mojej listy, to po prostu domieszaj. Jeśli nie masz, to zrób pastę z tego czym obecnie dysponujesz. Wszak kuchnia to nie apteka i żal rezygnować z dania, bo się nie ma jakiejś przyprawy. Nie przejmuj się tym, będzie smacznie.
UsuńKuchnia indyjska przyprawami stoi, więc wszystkie dania są aromatyczne. Już niewielka ilość mieszanki daje fajny efekt.