Uwielbiam chrupać kalarepę na surowo, ale też tworzę z niej różne inne dania, dodaję do zup jarzynowych (kalafiorowa z kalarepą jest boska), duszę nadziewane mięsem i warzywami, a także robię surówki... Dziś propozycja na jarzynkę... smakuje trochę jak młoda kapusta i jest pyszna, choć bardzo prosta do przygotowania. Kiedyś robiła ją moja Mama, od czasu do czasu tę wersję i ja przygotowuję. Duszona kalarepa i filet kurczaka z grilla wystarcza mi za cały obiad. Tak było i dziś... polecam.
Składniki na 2 porcje
2 młode kalarepy średniej wielkości
1 łyżeczka klarowanego masła
3 łyżki posiekanego koperku (około ½ pęczka)
sól, pieprz
1 łyżeczka cukru (można z niego zrezygnować)
1 łyżeczka skrobi kukurydzianej (mazeiny) albo 1 łyżka mąki pszennej
Kalarepę opłukać i obrać. Pokroić w kostkę mniej więcej 1x1 cm.
W rondelku rozpuścić masło, ale uważać, aby się nie przypaliło i wrzucić na nie kalarepę. Obsmażyć, podlać odrobiną wody – tak, aby kalarepa się nie przypaliła. Dusić około 10 minut, posolić, popieprzyć i jeszcze kilka minut dusić, aż kalarepa będzie miękka, ale nie rozgotowana.
Dodać pokrojony koperek i cukier.
Mazeinę (mąkę) rozprowadzić niewielką ilością wody i wlać do kalarepy. Dobrze wymieszać, chwilę potrzymać kalarepę na ogniu (stale mieszając), aby mazeina straciła smak surowizny i od razu podawać.
Super jedzonko! Ślinka cieknie, a ja jeszcze dwie godziny w pracy:(
OdpowiedzUsuńAla
Alu, a ja prawie cały dzień dziś bumeluję - rano miałam tylko spotkania, a teraz udaję, że pracuję :-))) Znaczy się zrobiłam wszystko, co zrobić miałam, ale mam takiego "niechcemisia" do roboty, że nic nadprogramowo nie zrobiłam :-))
OdpowiedzUsuńA po jedzonku zostało wspomnienie :-)
Tą kalarepę robię od zeszłego roku, odkąd znalazłam ją na Twoim starym blogu. I o dziwo mojemu mężowi też bardzo smakuje, choć surowej nie je.
OdpowiedzUsuńWcześniej nawet bym nie pomyślała, że można w taki sposób wykorzystać to cudowne warzywo.
Ps. Ja też mam dziś lenia i nie chce mi się nic. W pracy obijałam się jak nigdy.
A ja pracowałam dziś intensywnie 11 godzin i już wszystkiego mam dość :-(( Na kolację była pizza na wynos, bo nie miałabym siły po tylu godzinach pracy jeszcze gotować. Wołałabym taki pyszny domowy obiadek jak na Twoim zdjęciu. Ciekawie wygląda tak przyrządzona kalarepka, a przyrumieniony filet z kurczaka po prostu miodzio. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDoroto, to jestem pełna podziwy do męża, że zdecydował się spróbować. Zielonooki nie jada kalarepy pod żadną postacią, więc robię ją tylko dla siebie.
OdpowiedzUsuńHaniu, 11 godzin to naprawdę sporo. Po takim czasie człowiekowi nic się nie chce - dobrze to rozumiem, bo czasem też tak mam... na takie okazje zawsze mam coś w zamrażarce i na szybko mogę przygotować coś do zjedzenia... w ostateczności kończę na kanapce.
Mnie na pracę wzięło dopiero po 17.00 i przez 3 godziny zrobiłam więcej niż sama się spodziewałam.
A taka kalarepka smakuje naprawdę nieźle... i doskonale pasuje do kurczaka.
No proszę! Genialny pomysł na kalarepkę! Tak ją lubię, a tak rzadko jadam, to aż... niesmaczne.;)
OdpowiedzUsuńDzięki za ten przepis.:)
Lekka, ja dla odmiany jadam kalarepę często... uwielbiam pod każdą postacią. Ale Ty musisz się naprawić, nie godzi się zapominać o tym pysznym i zdrowym warzywku :-)
OdpowiedzUsuńJoasiu ta pierś wygląda bardddzo apetycznie:) Kalarepka zresztą też.. choć ja ją chyba wolę na surowo:)
OdpowiedzUsuńMoniko i ja na surowo bardzo lubię. Zawsze twierdziłam, że kalarepy na ciepło nie da się zjeść - okazuje się, że polubiłam tą wersję.
OdpowiedzUsuńja znów nie w temacie. Mam już wszystkie składniki na mięcho po indyjsku i w niedzielę będziemy degustować ;DDD przysłałaś tyle przypraw, że będziemy mieli na dwa obiady ;DDDD
OdpowiedzUsuńPoluśka, to trzymam kciuki za udany efekt :-) A przyprawy są na taką porcję jak na blogu - czyli na 4 osoby, więc spokojnie będą dwa obiady :-)
OdpowiedzUsuńJestem zawsze ciekaw przepisów na kalarepę. Nie ma ich wiele, to chyba niedoceniane warzywo. Fajna jarzynka!
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy pomysł na kalarepkę. Muszę powiedzieć, że troszku za mało jej jadamy, rzadko gości na naszych stołach ...
OdpowiedzUsuńSerdeczności zostawiam.
JaGa
A widzisz jak ty jesteś pomysłowa :) Ja zawsze wcinałam kalarepkę na surowo, albo tarłam do zup :)
OdpowiedzUsuńŚwietna taka jarzynka, do obiadu :)
Margarytko, czy bierzesz udział w konkursie na Kulinarny blog roku? Bo nie widzę linka, a może przegapiłam, a chciałam zagłosować :D
OdpowiedzUsuńWitaj :)
OdpowiedzUsuńPysznie tu u Ciebie i kolorowo- tak jak lubię :)
Miłego weekendu :)
Jadanlepijalne, masz rację - to bardzo niedoceniane warzywo, a bardzo zdrowe. Ja osobiście bardzo lubię faszerowane kalarepki, które od czasu do czasu przygotowuję.
OdpowiedzUsuńJaGo, nie da się ukryć, wiele osób kalarepę pomija, a ona ma tyle cudownych właściwości.
Monico, to pomysł mojej mamy - można też wmieszać z marchewką - jest równie smaczna. Polecam też faszerowane kalarepki - są przepyszne.
Xsymeno, przyznam się, że nie ogarniam tych wszystkich konkursów. Jakiś czas temu dodałam przepis na krem ze szparagów na stronie Kulinarnego Bloga Roku, ale brakuje mi czasu na stałą tam obecność. Jestem pełna podziwu dla osób, które na wielu stronach dodają przepisy.
Morgano, dziękuję bardzo i również życzę miłego weekendu :-)
mięsko na jutro już się rozmraża, nie będę robiła dzisiaj bo chcemy zjeść świeżo zrobione ;DDDD
OdpowiedzUsuńHmm ,znów super przepis na warzywo ,które jadłam w dzieciństwie(a było to ze 100 lat temu)Czytam Pani przepisy od ponad pół roku i wiele z nich wypróbowałam.A chleb wieloziarnisty z Pani przepisu jest jedynym pieczywem jaki jem."Jarzynka z kalarepy" pyszna szczególnie dla osoby warzywnożernej, a ja taką jestem.Pozdrawiam.Aneta
OdpowiedzUsuńPolly, indyjskie dania na świeżo najsmaczniejsze. Mam nadzieję, że nie będzie dla Lu za ostro :-))
OdpowiedzUsuńAneto, cieszę się, że zaglądasz do mnie i że znalazłaś "swój" chleb. A jarzynkę z kalarepy polecam, bo jest naprawdę smaczna.
Jeszcze nigdy w takiej postaci kalarepy nie jadłam.
OdpowiedzUsuńJest przepyszna. Robię ja już piaty raz.
Na prawde godna polecenia. :)
Pozdrawiam
Basiu, cieszę się, że smakuje. Też ją bardzo lubię i powtarzam co jakiś czas.
UsuńKalarepę do tej pory jadłam tylko jako przekąskę.
OdpowiedzUsuńNie spodziewaliśmy się, że można też na ciepło!? ;)
Inspirujesz, to fajnie ;)
poz
Anna Marcin Bliźniakowscy
Można, można. Ja bardzo lubię na ciepło. Czasem robię samą, czasem z dodatkiem marchewki czy kukurydzy.
Usuńkocham ten przepis i ta kalarepe!!! ta slodycz i ten zapach plus duzo koperku :)
OdpowiedzUsuńKasiu, cieszę się bardzo, że Ci się przepis przydał :-)
UsuńPrzyznam (ze wstydem), że kalarepę chrupię na surowo, albo dodaje do zupki jarzynowej. Pod inną postacią nie robiłam nigdy, chociaż przymierzam się do takiej polanej bułeczką już ... któryś sezon :)) Twoja wersja na ciepło z kopereczkiem super wygląda i pewnie tak smakuje. Czas więc rozwinąć skrzydła w temacie kalarepkowym:)) Zaraz przejrzę pozostałe Twoje przepisy ;-) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAle jaki tam wstyd. Kalarepka jest niedoceniana, a szkoda, bo jest zdrowa, smaczna i można z nią zrobić wiele fajnych rzeczy. Ja robię jeszcze taką pokrojoną w słupki i polaną bułką, kalarepkę z marchewką, surówkę z kalarepki, kremową zupę (wiem, wiem, kremy to nie Twoja bajka)...
UsuńMoże trzeba zrobić jakąś kalarepkową akcję? Burza mózgów i od razu pojawi się wiele przepisów.
Zrobiłam kalerepkę wg tego przepisu i wyszła super. Jedynie mąkę zamieniłam na ziemniaczaną i przyznam, że znakomite. A czy są jakieś surówki z kalarepką? Uwielbiam kalarepkę, chrupię ją pokrojoną w plasterki do dipu z jogurtu i bazylii wieczorami do filmu zamiast czipsów :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowała. Ja używam mazeiny, czyli skrobi kukurydzianej, ona jest bardzo podobna do mąki ziemniaczanej.
UsuńSurówka z kalarepką jakąś jedna na blogu jest - zakładka z warzywami. Też lubię kalarepę i przeważnie jem ją po prostu bez niczego, pokrojoną w słupki.
Kalarepę robiłam już parę razy, bardzo nam smakuje :) Asiu co Ty robisz z tymi liśćmi? Jak gotuję zupę jarzynową z kalarepą to lubię trochę liści wrzucić. Jak robię tak na gęsto zostają i tak się zastanawiam.. :) Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuńBasiu, kupuję przeważnie kalarepę bez liści, więc się specjalnie nie zastanawiam. Ale gdy trafi mi się taka z listkami, to dokładnie tak jak Ty dodaję je do zupy jarzynowej.
UsuńPozdrawiam ciepło.