Kilka lat temu jadłam wyśmienity placek po węgiersku... i wcale nie na Węgrzech, ale w malutkiej miejscowości na Pomorzu o wdzięcznej nazwie Łobez... Karczma klimatyczna, a jedzenie pyszne...
I wtedy „wgryzałam się” w ten placek chcąc dojść do tego, co sos w sobie zawiera... postanowiłam zrobić sama.
Od tego momentu ta potrawa pojawia się na stole raz na jakiś czas i zawsze smakuje świetnie:-)) I być może nie ma ona nic wspólnego z prawdziwym węgierskim jedzeniem ale jakoś nazwać to trzeba... a jak wiadomo, wariacje kulinarne zabronione nie są :-)))
Do sosu można dodać kukurydzę, groszek czy pieczarki, ale ja osobiście lubię w takiej wersji mocno paprykowej, bez dodatkowych warzyw.
Przepis na placki ziemniaczane znajdziecie TU.
Składniki na 4 porcje:
700 g mięsa od szynki, łopatki albo wołowiny
3 - 4 papryki różnokolorowe (zależy od wielkości papryk i smaku tych, którzy jedzą)
1 marchewka
2 cebule żółte
1 cebula czerwona
1 ząbek czosnku (można dać więcej jeśli ktoś lubi)
przyprawy: sól, pieprz, papryka słodka, papryka wędzona, chili, odrobina majeranku
1 czubata łyżeczka mazeiny albo mąki pszennej
1 łyżka smalcu albo oleju
Mięso opłukać, pokroić w dużą kostkę, podsmażyć na smalcu aż się zrumieni i przełożyć do rondelka albo brytfanki.
Czosnek posiekać bardzo drobno, cebulę pokroić w pół talarki a marchewkę zetrzeć na tarce albo pokroić w drobne słupki. Paprykę oczyścić z gniazd nasiennych (ja dodatkowo obieram ze skórki) i pokroić w paseczki.
Na patelni po smażeniu mięsa podsmażyć czosnek, cebulkę. Następnie dorzucić marchew i połowę pokrojonej papryki. Podlać wodą, wymieszać i przełożyć do mięsa. Dodać przyprawy pamiętając o tym, że gulasz powinien być dosyć ostry, a więc pieprz, ostra papryka i chili powinny w tym garnku rządzić.
Dusić około 40 - 50 minut, aż mięso będzie miękkie (gdy używamy wołowiny czas duszenia znacznie się wydłuża - do około 80 – 90 minut), Pod koniec duszenia dodać pozostałą paprykę aby się nie rozgotowała.
Mąkę dobrze rozprowadzić w niewielkiej ilości zimnej wody (tak, aby nie było grudek) i zaprawić sos. Sos powinien być dosyć gęsty. Jeśli ktoś lubi można dodać odrobinę śmietany.
Podawać z plackami ziemniaczanymi. Można usmażyć duże placki i złożyć je na pół ale równie dobrze można wykorzystać małe placki i polać je sosem... smaku to nie zmieni. I tak przeważnie robię, bowiem wielki placek to dla mnie zdecydowanie za duża porcja.
Tak przygotowaną potrawę można udekorować kleksem kwaśnej śmietany - ja osobiście nie lubię, ale nikomu nie bronię.
Gulasz smakuje świetnie również z pyzami na parze, kluskami ziemniaczanymi czy kaszą... ale wtedy trudno nazwać to „plackiem po węgiersku” :-))
Wychodzę jednak z założenia, że przepisy są po to, aby z nich korzystać w sposób najbardziej odpowiadający naszym gustom i podniebieniom :-))
Ulubiony placek mojego męża
OdpowiedzUsuńJa taki placek jadłam podczas ferii w Zakopanem :) ... jest przepyszny, muszę w końcu sama go zrobić!
OdpowiedzUsuńEch... Powinnaś mi wypłacić odszkodowanie za zaślinioną klawiaturę. xD Aż się głodna zrobiłam. Kurcze, o tej porze nie powinno się jeść, a co dopiero smażyć placki. ;)
OdpowiedzUsuńMargarytko tak w ogóle uwielbiam placki ziemniaczane, a ten po węgiersku, to już nad miarę. A pierwszy raz jadłam go gdy byłam jeszcze bardzo młoda w pewnej węgierskiej restauracji, tak mi zasmakował, że postanowiłam sama go zrobić. Udało się !! I teraz na stałe wszedł do mojego menu ...
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Ani ja ani Pan Chomik nie przepadamy za ziemniakami ale placek po węgiersku należy do tych potraw, które się nie je a pożera ;) Dlatego nie robię go często. Dla mnie z obowiązkowym kleksem z jogurtu, u Chomika absolutnie bez. Tak to już jest jak się ma TŻ-ta niejadka...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Renato, wcale się ie dziwię :-)
OdpowiedzUsuńSmakowidło, zrób sama, a zobaczysz, że będzie dużo lepszy, bo po Twojemu ;-)
Paulino, a kiedy Ty śpisz? (gdy pisałaś komentarz ja już od trzech godzin byłam w objęciach Morfeusza) Mam nadzieję, że jednak nie smażyłaś tych placków w środku nocy :-))
JaGuś, to znaczy, że obie mamy duszę eksperymentatorek :-)) U mnie niezbyt często się pojawia, ale bardzo lubię.
No tak, zapomniałabym - Margarytko a jak myślisz ile czasu wystarczyłoby dusić mięsko w szybkowarze? Niedawno dostałam to cudo i zwykle gotuję "na oko" (i nawet wychodzi) ale wołowiny w nim jeszcze nie robiłam. No i co ja się w ogóle tłumaczę - młoda kucharka jeszcze ze mnie ;)
OdpowiedzUsuńPanna Pandka i ja nie robię go często, ale lubię bardzo. Ja tak jak Chomik, bez żadnych białych dodatków :-) U Zielonookiego może być jogurt czy śmietana.
OdpowiedzUsuńPanna Pandka, nasz szybkowar kilka lat temu wystrzelił... ale i wcześniej służył głównie do gotowania gołąbków, grochówki, fasolki po bretońsku - mięsa nigdy w nim nie robiłam. A nie dali Ci jakieś książeczki z czasem gotowania różnych rodzajów potraw? Bo ja bez bicia przyznaję się, że nie wiem jak bardzo skrócić czas w przypadku wołowiny ;-)
OdpowiedzUsuńOstatnio rzuciłam sie do robienia placków po węgiersku jak miałam gości.. Uwielbiam to danie :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczka jest, ale są tam tylko bardzo przykładowe rzeczy więc chyba najlepiej będzie jak znowu będę gotować na wyczucie. Najwyżej jeszcze potem podgotuję.
OdpowiedzUsuńUwielbiam placki po węgiersku. Twoje wyglądają pysznie.
OdpowiedzUsuńnajlepsze jest to, że Węgrzy nie znają placka po węgiersku ;)
OdpowiedzUsuńNo, ja mam dość nietypowy tryb życia. ;) Jestem tzw. "sową". Jeśli tylko się da, chodzę spać bardzo późno, nie raz nad ranem, a wstaję przed południem.
OdpowiedzUsuńGrażyna, to pełen szacunek... smażyć placki dla gości to nie lada wyzwanie, szczególnie, gdy tych gości sporo :-)
OdpowiedzUsuńPanna Pandka, to chyba najlepsze rozwiązanie, aby próbować samemu... metoda prób i błędów jest chyba najlepsza.
Degustatorka, dziękuję :-)
Polly... czyli tak jak Grecy nie znają ryby po grecku, a w Bretanii nie słyszeli o naszej fasolce po bretońsku :-)))
Paulina to podziwiam Cię. Gdy chodziłam jeszcze do liceum też tak miałam - mogłam do rana siedzieć i czytać książki, potem mi się odmieniło - zdecydowanie wolę wstać wcześniej niż siedzieć w nocy.
W moich rodzinnych stronach często nazywano go również czarcim jadłem - uwielbiam tam przygotowane placki!
OdpowiedzUsuńAaaaj Asiu takie pysznosci serwujesz, że człowiek od razu się głodny robi... ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam placek po węgiersku :)
Pozdrawiam :)
I ja raz w roku robię takie placki,ale najlepiej smakują mi takie chrupiące ze śmietaną lub jorgurtem, mąż uwielbia z cukrem.Serdeczności przesyłam.
OdpowiedzUsuńjadłam kiedyś ale sama nigdy nie robiłam, chyba powinnam spróbować bo to pycha danie :-)
OdpowiedzUsuńmm palce lizać:D
OdpowiedzUsuńmoja mama robi bardzo podobny, przypomniałaś mi o tym i naraz poczułam ten smak i zapach..
Od dłuższego czasu taki placek za mną chodzi, tylko nie mogłam zdecydować się na konkretny przepis - tyle teraz tego. A tu proszę, problem z głowy - wykorzystam Twój. Tylko kto mi te ziemniaki na placka zetrze? :(
OdpowiedzUsuńOd-kuchni, nazwa bardzo mi się podoba, może wzięła się od tego, że sos jest dosyć ostry :-)
OdpowiedzUsuńAniu, to chyba wina zdjęć - pobudzają śliniaki :-) I ja ciepło pozdrawiam.
Alutko, to mamy podobnie z tym smażeniem placków... no tylko takie ze śmietaną czy cukrem trudno nazwać "po węgiersku" ;-))
Anno, jeśli nie robiłaś to koniecznie spróbuj, bo proste i smaczne.
Moniko, no to trzeba sobie przypomnieć i zrobić :-) Albo przyjechać do mnie :-)
Margo, to proste danie, szczerze polecam... mnie ziemniaki przeważnie uciera maszyna, ale jeśli mam wenę to robię to ręcznie, bo placki z ziemniaków startych na tarce są jednak smaczniejsze - raz na jakiś czas można się poświęcić :-)
Margarytko! Zrobilam to danie dzis na obiad!!! Byl wspanialy... maz zachwycony bo jadl to danie w Polsce ale tylko w restauracji a tu dostal w domu :))) Dziekujemy bardzo za kolejny udany posilek :)
OdpowiedzUsuńkasiade
Kasiu, fantastycznie, że mogłaś uraczyć męża tym, co lubi. A ja się cieszę, że przepis się przydał.
OdpowiedzUsuńHej, Margarytko! Właśnie robię placek po węgiersku, mam nadzieję. że będzie super. Rano upiekłam murzynka z serem. Jeszcze moment i zacznę uchodzić za osobę , która dobrze piecze!!! Dzisiaj nasza rocznica ślubu, więc może powinnam coś bardziej wykwintnego ugotować, ale mój mąż uwielbia placek. Do dziś jedliśmy go w restauracjach, toteż chyba się ucieszy. Tortu jednak jeszcze nie upiekłam. Ten zaplanowany wypadł, bo w tym czasie jak szaleni jeździliśmy na grzyby, co oboje uwielbiamy!Ale w końcu się zbiorę. Pozdrowionka, Mania
OdpowiedzUsuńManiu, ja też mam nadzieję, że będzie smakowity - szczególnie w taki dzień jak dziś. Wszystkiego najlepszego dla Was - kolejnych wielu pięknych lat Wam życzę.
OdpowiedzUsuńNie chodzi o to, aby było wykwintnie, ale o to, aby było smacznie.
Dziękuję za życzenia. Wszystko było super i bardzo smakowało mojej drugiej połowie, mnie rownież(zwłaszcza z dobrym winkiem, które zakupił mój mąż).A dziś znów byliśmy na grzybach, nazbieraliśmy mnóstwo- przecudnej urody egzemplarze!Właśnie niedawno zakończyliśmy obróbkę. Jesteśmy uzależnieni od tej rozrywki,nie wiem ,po co nam tyle grzybów-jesteśmy tylko we dwoje!W sprawie restauracji meksykańskiej-bardzo dobry wybór! Bywam tam.Zresztą uwielbiam poznański Stary Rynek. Pozdrowionka -jak zwykle
OdpowiedzUsuńManiu, fajnie, że rocznicowy obiad się udał i smakował... o tak, dodatek winka w taki dzień zawsze jest miłym akcentem.
OdpowiedzUsuńJa na grzybki wybieram się rzadko, bo mój Połówek nie lubi, ale czasem uda mi się załapać na grzybobranie w towarzystwie taty i brata :-)
Placek jest boski. Od córki usłyszałam - "Mamuś musisz robić to częściej". Rewelacyjny sos.Córka, która nie lubi papryki była zachwycona. Dzięki za przepisy, często z nich korzystam
OdpowiedzUsuńHalina
Halino, bardzo się cieszę, że sos smakował. Twoja córcia jak moja Teściowa - też nie lubi papryki a w tym sosie i w zupie gulaszowej jej nie przeszkadza :-)
OdpowiedzUsuńSprobowalam dzis na obiad - i polecam sos :) jest pyszny, az ciezko sie oderwac (skutkiem tego jest pekajacy brzuch, taaaaaka jestem najedzona :]). Naprawde pycha.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Julka
Cieszę się, że smakowało :-)
UsuńPrzepis wypróbowany i oczywiście nic tylko zachwalać. Rodzinka uraczona smacznym i bardzo sycącym obiadkiem.
OdpowiedzUsuńA... Łobez jest mi bardzo dobrze znany , ponieważ spędzałam tam najcudowniejsze wakacje w dzieciństwie hehehe jaki ten świat mały... hehe
Pozdrawiam Gosiaczek : )
Fajnie, że rodzinka najedzona i zadowolona :-)
UsuńNo popatrz - a ja przez Łobez co najwyżej przejeżdżam zatrzymując się w tej knajpce :-)
nie jestem kucharzem ale od czasu do czasu lubie zrobic zonie niespodzianke, i tym razem sie udalo, skorzystalem z przepisu i wyszedl pyszny placek po wegiersku, zona byla zachwycona. dzieki :-)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-) Cieszę się, że smakowało :-)
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńWłaśnie przygotowuje sosik , placki będą w produkcji jutro. Pierwszy raz komentuje potrawę ,ale wypróbowałem już wiele przepisów z Pani strony. Wszystkie rewelacyjne!!! Jestem pod ogromnym wrażeniem inwencji twórczej i dużej dozy wyobraźni.Odkrycie tej strony to mój największy sukces ostatnich lat.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam serdecznie. Bardzo mi miło, mam nadzieję, że choć to pierwszy komentarz to nie ostatni. Dziękuję za miłe słowa. Cieszę się, że przepisy się sprawdzają, mimo, że moja kuchnia jest dosyć prosta... tradycyjna z nutą nowoczesności.
UsuńAle chyba w dzisiejszym świecie pełnym fantazyjnych dań wielu z nas chętnie sięga po tradycję, taką lekko odświeżoną :-)
Właśnie je robię, gulasz się dusi a placuszki czekają na smażonko;)Czekam na gości tj. rodziców, muszę im wynagrodzić nasz wakacyjny wypad na nie właśnie. Będąc w nadmorskiej restauracji (raczej barze) zamówiliśmy ot takie i ku naszemu zdziwieniu...otrzymaliśmy 4 małe placuszki polane 2 łyżkami (dosłownie) sosu ciemnego z paczki;/ Uśmiałąm się strasznie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asia ( ta od kory orzechowej i braku likieru w Pile).
No to pięknie Was załatwili z tymi plackami. Mnie chyba nie byłoby do śmiechu, raczej bym się nieźle wkurzyła i odmówiła jedzenia czegoś takiego :-)
UsuńMam nadzieję, że dzisiejsze będą Ci smakować. Daj znać jak wyszły.
Ps. Ja też Asia i też z Piły :-)
mniam mniam:) wlasnie je robie na smaka dla ciezarowki i mojego cieazrnego mezusia:D na ten zimny wieczor:)
OdpowiedzUsuńSmacznego :-)
UsuńDroga Margarytko,bardzo często korzystam z Twoich przepisów i jestem po prostu wniebowzięta tym,jak smaczne są Twoje dania i jak łatwo je wykonać.A przepis na te placki,jest po prostu cudowny:)Agnieszka
OdpowiedzUsuńAgnieszko, cieszę się, że przepisy się przydają - staram się pisać je tak, aby każdy sobie poradził.
UsuńMargarytko, po raz kolejny pyszny placek z sosem :) chcialam zapytac czy moze wiesz jaka jest przyczyna, ze moja wieprzowina (od szynki) zamiast sie smazyc puscila mnostwo wody... no i sie nie smazyla tylko dusila. olej byl rozgrzany tak zeprawie dymil, a patelnie mam ceramiczna :( to samo dzieje mi sie z kurczakiem. praktycznie nie jestem w stanie nadac koloru zadnemu miesku.... pomoz. aha kuchenka jest elektryczne i szczerze jej nienawidze.
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało.
UsuńA jeśli chodzi o mięso to niestety tak już z nim teraz jest. Mięso, które kupujemy w sklepie często jest "naszprycowane" wodą. Gdy mięso puści na patelni wodę to po prostu trzeba pozwolić jej całkowicie odparować i dopiero wtedy zrumienić mięso. Innego sposobu nie ma. Pocieszę Cię, że u mnie jest podobnie. No chyba, że mam mięso ze świnki kupionej w ubojni, wtedy tego problemu nie ma.
Bardzo ciekawie wygląda :-)
OdpowiedzUsuńI dobrze smakuje.
UsuńAsiu dzis moja corka robiła i ponoć wyszedł rewelacyjny sos!!ponoć bo ona ponad 300km studenckie zycie..
OdpowiedzUsuńBrygida, bardzo się cieszę, że i młodzież tu zagląda i korzysta z przepisów :-) Przekaż córce pozdrowienia, będzie mi miło, jak czasem też zostawi po sobie ślad.
UsuńSerdeczności.
Wczoraj zrobiłam placek z Pani przepisu, zarówno mnie jak i mojemu chłopakowi bardzo smakowało :) to nie pierwszy przepis z Pani bloga, z którego jestem bardzo zadowolona. Serdecznie pozdrawiam i dziękuję za fantastyczne przepisy.
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że placek smakował. No miło mi bardzo, że korzystasz, a przepisy się sprawdzają i dania smakują.
UsuńPozdrawiam ciepło.
WItam. Mogłabys mi podać Margaretko promocje i skladniki jakbym zrobila z 3 km ziemniaków ? Pozdrawiam Monika
OdpowiedzUsuńMoniko, to prosta matematyka, zwiększ sobie proporcje wszystkich składników.
UsuńA czy można dodać kukurydzę?
OdpowiedzUsuńTo już nie będzie po węgiersku, ale w kuchni nic nie jest zabronione i można kombinować do woli.
Usuń