Strony

niedziela, 25 września 2011

Cannelloni z mięsem, papryką i groszkiem

Ostatnio trwa u mnie jakieś makaronowe szaleństwo :-)
Makaron cannelloni to bardzo wdzięczny materiał do nadziewania... można nadziać go tym co się lubi... tym, co ma się akurat pod ręką. Jadłam go już w kilku wersjach – z ricottą i brokułami, ze szpinakiem i fetą, z mięsem, z kurkami... Każda wersja mi smakowała, choć do tej ze szpinakiem podchodziłam z ogromnym dystansem... ale przełamałam się i nie żałuję.
Dziś proponuję moją ulubioną wersję cannelloni – z mielonym mięsem, warzywami i sosem pomidorowym.
Do farszu, który jest dosyć suchy (używam chudego mięsa) dodaję jajko i kaszę manną, co sprawia, że farsz jest zwarty, miękki i soczysty.


Składniki na 16 rurek (3 – 4 porcje)

500 g zmielonego mięsa od szynki
2 duże cebule
1 papryczka chili
½ papryki czerwonej
½ papryki żółtej
½ papryki zielonej
½ puszki zielonego groszku
1 jajko
3 – 4 łyżki kaszy manny (albo bułki tartej)
2 łyżki oleju
sól, pieprz, chili
suszona bazylia (u mnie jak zawsze Kotanyi – cudownie pachnąca)
zioła włoskie z młynka Kotanyi

Sos:
500 ml tomatery
1 mała cebulka
1 ząbek czosnku
1 łyżka oliwy
sól, pieprz
cukier
2 łyżki posiekanej świeżej bazylii

16 rurek cannelloni
100 g startej mozzarelli
50 g tartego parmezanu albo innego twardego sera


Farsz: Cebule obrać, pokroić w drobną kostkę. Na dużej patelni rozgrzać 2 łyżki oleju. Wrzucić cebulę i smażyć 4 -5 minut, aż się lekko zrumieni. Dodać mięso, wsypać łyżeczkę soli (albo więcej jeśli ktoś uzna, że za mało słone), 1 łaską łyżeczkę mielonego pieprzu, szczyptę chili i smażyć około 15 minut, żeby mięso nie było surowe (mięso pewnie puści trochę wody – powinna całkiem odparować).
W tym czasie obrać papryki, pokroić w drobną kostkę. Papryczkę chili pozbawić pestek i drobno posiekać. Usmażone mięso przełożyć do miski i poczekać aż ostygnie. Dodać pokrojoną paprykę , papryczkę chili i odcedzony groszek. Wbić jajko, wsypać kaszę manną, doprawić bazylią i dobrze wymieszać.

Sos: cebulkę pokroić w drobną kostkę, czosnek przepuścić przez praskę albo rozetrzeć a desce nożem. W rondelku rozgrzać oliwę, wrzucić cebulę i lekko ją podsmażyć, dodać zmiażdżony czosnek, smażyć 2 minuty. Wlać tomaterę, zagotować, doprawić wg własnego smaku solą, pieprzem, cukrem i ziołami. Wsypać posiekaną bazylię.


Do naczynia żaroodpornego wlać połową sosu. Rurki (suche) nadziewać przygotowanym farszem (ja to robię za pomocą małej łyżeczki) i układać w naczyniu. Polać resztą sosu, posypać startym parmezanem i mozzarellą. Całość oprószyć ziołami i wstawić do nagrzanego do 200 stopni piekarnika i zapiekać bez przykrycia około 30 - 40 minut, aż rurki będą miękkie (wbijam widelec – jeśli wchodzi bez oporu to znaczy, że danie jest gotowe), a ser ładnie zrumieniony.
Smacznego.


35 komentarzy:

  1. Takie danko to coś dla mnie! Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. a ja już pojutrze zjem kolację we włoskiej trattorii albo osterii .... ehhhh .....

    OdpowiedzUsuń
  3. Alu, a ja miałam nadprodukcję :-) Zielonookiego nie ma, więc podzieliłam się z sąsiadka a i tak jadłam dwa dni... ale przynajmniej nie musiałam dziś gotować :-)

    Polly, całkiem otwarcie zazdroszczę Ci tego urlopu w Toskanii... tyle lat już nie byłam we Włoszech...

    OdpowiedzUsuń
  4. Margarytko miła , a co to takiego ta tomatera w sosie (nie znam tej nazwy)?,chociaż nie raz robiłam to danie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Alutko, tomatera taki gęsty sok (przecier) pomidorowy - nie koncentrat, niczym nie przyprawiony. Ja kupuję w kartonikach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Oj kochana, ja nie umiem mało ugotować. Miałam dzisiaj piersi z kaczki z jabłkami na obiad.
    Syna nie ma, ja nie lubię, piersi było 6, zostały 4 i śmieję się, że Gosia będzie miała obiady na cały tydzień:) Ala

    OdpowiedzUsuń
  7. Alu, jesteś lepsza niż ja :-))) zdecydowanie powinnyśmy mieć duże rodziny, wtedy gotowanie byłoby prawdziwą frajdą :-) Lubię gotować dla wielu osób :-)
    Nie znudzi się Gosi ten sam obiad przez kilka dni?

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiesz, ja tak żartuję. Jutro wydam przyjaciółce 3 piersi i Gosia będzie miała tylko jeden obiad. Musiałam to mięso już zrobić w całości, bo kończył się termin jego przechowywania w zamrażalniku. Ty lubisz mięso z kaczki? Ala

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli chodzi o kaczkę to lubię ją średnio - zjeść zjem, ale nie jestem fanką. Kiedyś jadłam kaczkę po pekińsku (podana w naleśniku) i nawet mi smakowała - była fajnie doprawiona.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja jeszcze nie robiłam cannelloni, ale chyba się za to wezmę:) smakowite:)

    OdpowiedzUsuń
  11. o ja Cię!!! Pychotka!! Jedno z moich ulubionych dań!! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetna wersja! U mnie makaron jest! Czyli powinnam teraz zaszaleć w kuchni ta jak TY ;-)



    www.przysmakiewy.pl

    OdpowiedzUsuń
  13. O jakie pyszności. To grzech znęcać się nade mną o takiej porze. Koniecznie muszę wypróbować to danie, bo wygląda cudownie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Od dawna planuję się zabrać za cannelloni, jednak miałam pewne obawy... Będę jednak musiała zrobić bez papryki, bo Mama nie lubi. Może dodam ryż i zrobię coś na kształt farszu do gołąbków. Mam tylko pytanie, może głupie... Napisałaś, żeby nie przykrywać. Ja wszystkie "zapiekane potrawy" zawsze przykrywam... Chodzi o to, żeby zagęścić sos z tomatery? Bo w sumie i tak makaron wchłonie część płynu... Jaka w tym wypadku byłaby różnica, gdybym jednak przykryła? Przepraszam, że tak dopytuję, ale nigdy nie robiłam tego rodzaju makaronu, a planuję- jednak wszystkie zapiekanki zawsze przykrywałam, bo myślałam, że w przeciwnym razie piekarnik "zaparuję" a potrawa się wysuszy. ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. A wiesz, że ja takiego makaronu jeszcze nie miałam okazji spróbować? Ale teraz jak mam przed nosem sprawdzony przepis, nic (poza lenistwem)nie stoi na przeszkodzie, żeby w końcu spróbować :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Muszę się pochwalić że w sobotę zrobiłam twoje szybkie ciasto z owocami i kruszonką. I nikt nie wierzył (dopóki nie skosztował) że to nie jest drożdżowe :) hihi nabrał ich wygląd. Pięknie wyrosło i przepyszne było - zrobiłam z gruszkami. Dziękuję za przepisy - będę je często wykorzystywać ;) chyba że masz prawa autorskie :)
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Tyna, to szczerze zachęcam. To bardzo fajna odmiana.

    Nikko, ja robię rzadko, ale też lubię :-)

    Ewciu, tych wersji to można wymyślać całą masę. Ta mi smakuje bardzo.

    Dorota, jak Cię znam to zrobisz cannelloni lada dzień :-)

    Paulinko, jeśli mama nie lubi papryki to możesz dodać np. cukinię pokrojoną w drobną kostkę, kukurydzę z puszki, marchewkę startą na grubych oczkach - ja te farsze zmieniam w zależności od tego co mam w lodówce. Ale połączenie makaronu z ryżem? Hmm... nie przemawia do mnie, choć może byłoby to całkiem smaczne.
    A zapiekanki makaronowe piekę zawsze bez przykrycia. Tak mnie nauczyła kuzynka, która pracowała we Włoszech w restauracji. Podobno chodzi o to, że bez przykrycia makaron wciągnie tyle wilgoci ile potrzebuje, a jak się go przykryje to nadmiar nie odparuje i może zrobić się paćka z makaronu. Poza tym ja jeszcze lubię, gdy ser jest zrumieniony i lekko przypieczony.
    A i jeszcze jedno - nie zdarzyło mi się nigdy, aby piekarnik zaparował - w końcu ma wentylację :-)
    Jeśli jesteś przyzwyczajona do przykrywania to myślę, że możesz to zrobić, ale jakieś 10 minut przed końcem odkryj, żeby jednak trochę tej wilgoci odparowało.
    Ostatnio moja sąsiadka zrobiła lasagne z mojego przepisu i stwierdziła, że jej pływa w sosie (i faktycznie cała wilgoć została w środku). Namówiłam ją, żeby wstawiła jeszcze na 10 minut do piekarnika bez przykrycia - no i zdecydowanie pomogło :-)
    Ps. Nie ma głupich pytań, a kto pyta nie błądzi. Zawsze uważam, że lepiej coś uściślić jeśli ma się wątpliwości.
    Jak wszędzie tak i tu są różne szkoły - ja piszę tak jak robię, a co wychodzi widać na zdjęciach :-)))

    Margo, no to czas najwyższy spróbować :-))) A lenistwo jest do pokonania :-)

    Kobieto O, bardzo się cieszę, że ciacho się udało i smakowało. U mnie też wszyscy się nabierają, że to drożdżówka.
    Z przepisów korzystaj ile chcesz, gdybym miała coś przeciwko to bym ich nie publikowała. Prawem autorskim objęte są zdjęcia, na ich publikowanie zgody nie wyrażam (choć i tak znalazłam wiele swoich zdjęć w necie użytych bez mojej zgody).

    OdpowiedzUsuń
  18. Masz rację, makaron z ryżem to chyba poroniony pomysł. A co do przykrywania- fakt, nie wpadłam na to, że z przykryciem makaron może się najzwyczajniej w świecie rozgotować... Dlatego na pewno nie przykryję. ;) Dziękuję za odpowiedź, pozdrawiam.
    P.S. Mój piekarnik ma wentylację, ale i tak skubaniec lubi się parować. :D

    OdpowiedzUsuń
  19. Margarytko, dziękuję za wyjaśnienie:)) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  20. Paulina, oj tam zaraz poroniony. W kuchni indyjskiej np. połączenie ziemniaków i ryżu występuje dosyć często, więc i makaron można nadziać ryżem :-))
    No popatrz, a moja kuchenka już zalicza się do kategorii "zabytki", a piekarnik nie paruje ;-)))

    Alutko, nie ma za co :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. oj faktycznie Asiu szalejesz z tymi makaronami:)

    OdpowiedzUsuń
  22. Moniko, a tak mnie jakoś wzięło :-))

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie miałambym nic przeciwko temu, żeby takie danie znalazło się teraz przede mną na stole. Co prawda, pora trochę późna na kolację, ale małą porcyjkę chętnie bym zjadła. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  24. hm, widzę, że cuda się dzieją podobne, jak na onecie - już drugi raz wcięło komentarz :/

    no nic, rozpisywać się już nie będę, cannelloni wyglądają tak pięknie, że może nawet przełknęłabym groszek. albo wydłubała i smakowałoby mi jeszcze bardziej :D

    OdpowiedzUsuń
  25. Pyszna propozycja. Zwłaszcza gotowe, przypieczone z wierzchu danie wygląda bosko :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Haniu, chętnie bym Cię tym daniem poczęstowała - jest naprawdę bardzo smaczne :-)

    Xymano, nic nie wiem o znikających komentarzach, nie dostałam nawet maila, aby coś się pojawiło :-)
    A z groszku zawsze można zrezygnować, choć ja osobiście uwielbiam :-)

    Turlaczku, dziękuję... to jedno z tych dań, które nie zawsze chce się ładnie zaprezentować, ale smakuje świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  27. Pyszne danie, robiłam je przedwczoraj na kolację,ja uwielbiam takie dania, zostało mi trochę mięsa, więc wczoraj była zapiekanka ziemniaczana, trochę się rozsypywała, ale równie pyszna :)
    wogóle zapiekanki co fajna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Agatini, trudno się z Tobą nie zgodzić... zapiekane dania mają swój niepowtarzalny urok, a ja lubię takie kombinacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. Koniecznie muszę spróbować tego dania, myślę że wyjdzie wspaniale i całą moja rodzina zje ze smakiem:) Polecam nawet do podsmażania używać oliwy:) nie zawiedziecie się:)

    OdpowiedzUsuń
  30. Pyszna zapiekanka znów u mnie zagościła, nie miałam grubego makaronu więc użyłam też rurek, ale trochę chudszych, ułożyłam warstwami i wyszło pyszne danie. Mój mąż nie mógł odejść od stołu, ja pewnie też bym nie odeszła, ale rozsądek mówi co innego hihihi:)
    A jutro na obiad polędwiczki w kapuście oczywiście z Twojego przepisu, zobaczymy jak mi wyjdzie;)

    OdpowiedzUsuń
  31. Agatini, świetnie, że wykorzystałaś taki makaron jak miałaś. O to też chodzi w gotowaniu, aby tworzyć :-) Super, że wyszło Ci pyszne danie. Ja też bardzo lubię cannelloni, ale ja w ogóle jestem makaroniara :-)

    OdpowiedzUsuń
  32. zrobiłam w sobotę ten makaron,tyle ze z innym farszem no i niestety były twarde (nie przykryłam jak w przepisie tomatera i makaron z tej samej firmy)z tym że nie miałam jasnego sosu tylko ciemny..rurek miałam 16 akurat szerokość naczynia ..dotąd robiłam pod beszamelem ale w zapiekance kalafiorowej mi pisałaś ze nie przepadasz skusilam sie na ten pomidorowy sos ..nie wiem za duża temp???miałam 200st. nawet niecałe a piekarnik bez obiegu//

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... zastanawiam się co się stało. Często robię takie rurki i zawsze są miękkie. Może i farsz ma znaczenie - taki jak robię: mięso - warzywny jest dosyć wilgotny, więc pewnie też część wilgoci oddaje rurkom makaronowym. Kolor sosu nie ma znaczenia - widocznie miałam jaśniejszą tomaterę. Może rzeczywiście jest to zależne od piekarnika?
      Beszamel to zdecydowanie nie moja bajka, więc robię albo pomidorowy albo serowy sos.
      A makaron wpił Ci cały sos?

      Usuń
    2. generalnie prawie wpił cały ..moze (tak myślałam zapiec pod przykryciem) -makaron zły??ale uzywam go dosć często do wielu rzeczy.. to było tak że tam gdzie makaron że tak powiem "wystawał" ponad sos to tam było suche ..ja zrobiłam sos -idealnie jak Ty ,a farsz inny -mięso od łopatki(zostało nie usmażone mielone z dnia poprzedniego) +pieczarki +warzywa+cebula.Powiem że kupiłam pierwszy raz ten makaron bo wcześniej bywała lubella ale cena 8,99zł! to przesada!!nawet czarnecki tańszy.A tę tomaterę używam od dawna też i ja mówiłam na to przecier pomidorowy bo tak pisze na cenie w kauflandzie..i powiem szczerze że lepszy smak ma pomidorowy chyba ten sos jak beszamel ..

      Usuń
    3. A to jesteśmy w domu - wystający makaron niestety pozostanie suchy, musi być cały przykryty sosem, wtedy równo się "napije" i będzie miękki. Może trochę więcej sosu i byłoby po sprawie?
      Ja używam różnych makaronów do cannelloni i żaden mi psikusa jeszcze nie zrobił, więc nie obwiniałabym niewinnego makaronu :-) Tak lasagne jak cannelloni musi być całe pokryte sosem - wtedy będzie miękkie.
      O widzisz, ja też czasem kupuję tomaterę w Kauflandzie, ale dawno tam na zakupach nie byliśmy.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl