Strony

czwartek, 29 września 2011

Restauracja meksykańska „The Mexican” w Poznaniu, ul. Kramarska 19

Dwa tygodnie temu wybraliśmy się do Poznania – tak w ramach pożegnania lata. Trzeba było gdzieś zjeść obiad, więc poszperaliśmy w sieci i wybraliśmy restaurację meksykańską – kilka kroków od starego rynku. Restauracja miała wiele opinii... najpierw dobrych, potem gorszych, a od kilku miesięcy były same pozytywne... Widocznie właściciele wzięli sobie do serca opinie internautów i poszli po rozum do głowy ponownie stawiając na jakość. I to warto docenić.  
Byliśmy, jedliśmy i nie żałujemy. Miejsce bardzo klimatyczne, choć nie luksusowe – zdecydowanie bardziej na obiad, kolację i spotkanie z przyjaciółmi niż na randkę – stoliki stoją dosyć blisko siebie, więc o intymnej rozmowie raczej mowy nie ma. Nam udało się znaleźć miejsce w ogródku – całkiem sporym jak na restaurację w centrum starego miasta.  
Kelnerki ubrane w meksykańskie stroje i całkiem sympatyczna muzyka tworzą fajną atmosferę – lekkiej niedbałości i nonszalancji. Na stołach królują jednorazowe serwety, które na pierwszy rzut oka wcale tak nie wyglądają – niestety kuchnia meksykańska jest dosyć „zachlapana”, więc trudno się dziwić, że wybrano takie rozwiązanie. Nigdy w Meksyku nie byłam, ale klimat restauracji jest zdecydowanie luźny, taki jak mnie się kojarzy z tym krajem :-)


No dobrze, ale restauracja to nie tylko wygląd (choć to też jest istotne), ale przede wszystkim jedzenie. Menu nie jest bardzo rozbudowane, ale to dla mnie raczej zaleta niż wada. Znajdziemy w nim kilka przystawek, chyba trzy zupy, trzy sałatki i kilkanaście dań głównych. Są dania mięsne i dania rybne. Osoby, które nie jedzą mięsa i ryb również znajdą coś dla siebie.
W restauracji króluje margarita w różnych wersjach smakowych i tequila, ale i piwosze też znajdą coś dla siebie.
Wybór dań jest ciekawy i ja jak zawsze w takich miejscach miałam problem z wyborem dania. Najchętniej popróbowałabym kilku dań, ale w małych porcjach... Jest możliwość zamówienia dania pod tajemniczą nazwą Mix – Mex, czyli talerza rozmaitości (31,50 zł) – ale nie do końca było na nim to, czego chciałabym spróbować, więc odpuściłam.
Przed posiłkiem podawane jest czekadełko, na które składa się mała miseczka nachos i sos pomidorowo - paprykowy.  


Oboje skusiliśmy się na fajitas drobiowo – wieprzowe czyli kawałki mięsa smażone z cebulą i papryką, podawane na gorącej patelni w towarzystwie trzech sosów i pszennych tortilli ( zestaw 29 zł). Ja wzięłam wersję ostrą, a Zielonooki bardzo ostrą... choć przyznaję, że już moje danie było mocno doprawione.


Zielonooki znalazł w sosie kawałek skruszonej ceramiki z miseczki... ot taki mały gratis :-) Ale to nie popsuło nam całego dobrego wizerunku restauracji i posiłku, który nam podano.
A... zapomniałabym - do naszego dania obowiązkowe były śliniaczki, które założyła nam pani kelnerka - w sumie pomysłowe, bo jedząc to danie można się było upaćkać :-))) Zielonooki w śliniaczku wyglądał całkiem, całkiem :-)


Na deser już nie wystarczyło miejsca, bo porcja była naprawdę spora... a taką miałam ochotę na sernik podany przez samego Zorro :-)))
Ale nic to... pewnie jeszcze kiedyś tam zajrzymy, wybiorę sobie jakieś mniejsze danie i skuszę się na tego Zorro :-) Ups... na sernik podany przez Zorro :-)

19 komentarzy:

  1. uwielbiam ich sałatki, pieczone ziemniaczkiz boczkiem i potrawe solomino del cedro;)) A margarita niczego sobie, nawet ta bezalkoholowa, bo taką teraz mogę pic;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, następnym razem popróbuję czegoś innego, bo na raz nie da się kilku potraw zjeść :-) Margarity nie piłam, ale co się odwlecze... :-))

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem tam częstym gościem:)Pyszne szaszłyki, polecam. A sernik od samego Zorro, to nie lada przeżycie, polecam. Najciekawiej jest, kiedy odwiedzisz restaurację w jakiejś"chodliwej" godzinie, kiedy jest tam mnóstwo ludzi. Wielu zamawia sernik, a za 8-10 razem widać jak wszyscy po zgaszeniu świateł czekają na zmęczonego Zorro:)
    Karola

    OdpowiedzUsuń
  4. Do Poznania mam nie po drodze, ale próbowałam już smaków kuchni meksykańskiej. Uwielbiam burrito, i tortille. Ich kuchnia jest smaczna, podobnie jak włoska. W ogóle lubię obce kuchnie, szczerze to dużo lepiej mi smakują od naszej polskiej. Lubię upichcić coś nie-polskiego. Mój co prawda zawsze chętnie zje jakąś nową potrawę, ale ogólnie woli nasze tradycyjne potrawy, ja odwrotnie :) Widzę Margarytko, że Twój Zielonooki też chętnie zje coś "nie-naszego".

    OdpowiedzUsuń
  5. Karola, gdybym mieszkała w Poznaniu też pewnie byłabym tam częstym gościem :-) A tak to ciężko wyboru dokonać, bo jednak trochę pozycji w karcie jest :-) A na ten sernik i tak się kiedyś wybiorę :-))

    Nikko, ja generalnie nie mam nic do polskiej kuchni, chętnie ją przerabiam (odchudzam), ale nie bronię się przed nowymi smakami. A jeśli chodzi o Zielonookiego to też chętnie próbuje innych kuchni i nie domaga się schabowego ;-)))
    Meksykańska i indyjska kuchnia smakuje mi chyba dlatego, że jest dobrze doprawiona :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Meksykanska chyba jeszcze w Łodzi jest;))

    OdpowiedzUsuń
  7. Aniu, do Łodzi mam jeszcze dalej, więc raczej sprawdzać nie będę :-))

    OdpowiedzUsuń
  8. Też lubię meksykańska kuchnię, ogólnie lubię ostre potrawy. A ten twój Zielonooki to fajny chłopak jest ;), chyba pierwszy raz go pokazałaś - albo coś przegapiłam. Pozdro dla Zielonookiego :). Mój małżowin zazdrości mu Twoich zdolności kulinarnych (bo oboje jesteśmy czytaczami-próbowaczami twojego bloga)
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  9. W Poznaniu wolę Czerwone Sombrero - byłabyś 100 razy bardziej zadowolona - polecam koło Kinepolis - Piekary 17.
    A meksykańskie jedzenie w Polsce jest lepsze niż w Meksyku:) i takie lubię, bo w Sombrero smakuje mi wszystko:)
    Pozdrawiam Margarytko

    OdpowiedzUsuń
  10. OJ, pomyliło mi się z tym Kinepolis, bo jeden lokal jest właśnie koło Kinepolis(nie byłam) a pierwszy, starszy na Piekarach.

    OdpowiedzUsuń
  11. Hm... No ciągle o tym Zorro mówi, to jest cosik podejrzane... ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Elu, ja mało znam kuchnię meksykańską, ale bardzo mi smakowało to, co miałam okazję już spróbować.
    A Zielonookiego "pokazałam" już dawno - jest jego zdjęcie w zakładce "O mnie" - na górnym pasku. No i zdjęcie było przy okazji opisywania pierogarni w Toruniu :-))

    Ewelajna, dziękuję - kolejne ciekawe miejsce na liście do odwiedzenia. Nigdy w Meksyku nie byłam, więc trudno mi porównać :-) Ale to co jadłam było smaczne.

    Dareczku... no bo wiesz, to niecodzienne zjawisko, gdy sernik podaje Zorro :-))

    OdpowiedzUsuń
  13. haha na Zorro się skusisz? bo wiesz- pierwsze słowo się liczy:D lubię kuchnię meksykańską więc jak kiedyś zdarzy mi się zawitać do Poznania to chętnie tam zajrzę:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj tam Moniko... Zorro to jedno, a sernik to drugie :-))) Jak będziecie w Poznaniu to wpadnijcie - jedzenie polecam, bo naprawdę smaczne.

    OdpowiedzUsuń
  15. Uwielbiam mexicane :) mniam

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja lubię drinki stamtąd :) Ale jedzenie mają przeciętne, meksykańskie danie jadałam już zdecydowanie lepsze i bardziej wyraziste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byliśmy dwa razy i nam smakowało. Ale jak to mawiają: jeden lubi córkę, drugi teściową :)

      Usuń
  17. Wybrałam sie z mężem i dziećmi. Najpierw mąż dostał w cukierniczce sól zamiast cukru, na sernik czekaliścmy równo godzinę (nie miał kto się przebrać za Zorro), a póżniej okazało się, że w serniku było szkło, które znalazł mój synek. Kierownik był bardzo miły, przeprosł, ale juz nigdy więcej tam nie wrócimy. Jedzenie równiez niczym nas nie zaskoczyło, tzn mało smaczne...Szkoda, bo myslałam, że bedzie dobre...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja recenzja jest sprzed 6 lat, dobrze wiedzieć, że się zmieniło, niekoniecznie na lepsze. Ale nie omieszkam sprawdzić przy kolejnej wizycie w Poznaniu.

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl