Ciasto jest szybkie, zawsze mi się udaje i pięknie pachnie podczas pieczenia.
Najbardziej lubię je jesienną porą, gdy na dworze szybko robi się ciemno... Zapach cynamonu roznoszący się po domu, a potem kawałek ciasta na ciepło i filiżanka herbaty jabłkowo - cynamonowej – nie ma nic lepszego w połączeniu z dobrą książka.
Już nie pamiętam skąd mam przepis na to ciasto. Po raz pierwszy upiekłam je jeszcze w szkole podstawowej, czyli ponad 20 lat temu ;-)) Przez kilka ładnych lat go nie piekłam... dwa lata temu, przeglądając zeszyt z zapiskami, przypomniałam sobie o nim i powtarzam od czasu do czasu.
W ostatni czwartek również je upiekłam, ale wprowadziłam kilka zmian... Jeśli ktoś ma ochotę na pierwotną wersję to można ją znaleźć na moim starym blogu, tu podaję wersję zdrowszą i wg mnie jeszcze smaczniejszą.
Składniki:
1 szklanka mąki tortowej
1 szklanka mąki orkiszowej (typ 700)
1 szklanka* brązowego cukru trzcinowego
4 duże jajka
szczypta soli
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżeczka sody
3 łyżeczki cynamonu (u mnie jak zawsze Kotanyi)
1 łyżeczka przyprawy do piernika (użyłam nowej przyprawy Kotanyi – pachnie obłędnie)
1 duża łyżka miodu
2/3 szklanki* oleju
2-3 jabłka pokrojone w kostkę
5 dkg posiekanych orzechów włoskich
5 dkg migdałów (dałam płatki migdałowe)
5 dkg rodzynków
*szklanka ma u mnie 250 ml
Przygotowanie ciasta najlepiej rozpocząć od obrania i pokrojenia w kostkę jabłek i posiekania orzechów, bo to zabiera najwięcej czasu :-)) A potem zrobić resztę.
Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli, stopniowo dodawać cukier i po jednym żółtku. Utrzeć na gładką masę i dodać miód.
Mąkę przesiać, wymieszać z sodą, proszkiem, przyprawą piernikową i cynamonem i dodawać powoli do ubitej masy jajecznej. Powoli wlewać olej i miksować do uzyskania jednolitej konsystencji.
Na koniec dodać pokrojone w kostkę jabłka, orzechy, rodzynki oraz migdały. Wymieszać łyżką.
Ciasto przelać do natłuszczonej i wysypanej mąką tortownicy (u mnie 24 cm średnicy), piec w 180 stopniach ok. 50 - 60 minut.
Ciasto można polukrować, polać czekoladą... ja posypuję cukrem pudrem i uważam, że wystarczy.
oooooo spróbuję kiedyś tylko nie mam mąki orkiszowej ;/
OdpowiedzUsuńJa dziś będę piekła orzechowe ciasteczka z włoskiego przepisu bo mi z Carbonary białko zostało ;]
Poluśka, to dawaj przepis, mnie zostały białka od kruchego ciasta do wczorajszego sernika krakowskiego. Może być na maila :-)
OdpowiedzUsuńNasze ulubione jesienne ciasto,.Mąka orkiszowa, powiadasz, trzeba wypróbować.
OdpowiedzUsuńMogę wykorzystać też przyprawę do piernika, którą dostałam od Ciebie.
U nas słonecznie i w miarę ciepło. Życzę przyjemnego weekendu. Ala
Alu, super, że lubicie to ciacho :-) Wczoraj zabrałam do pracy i bardzo smakowało ;-)
OdpowiedzUsuńU nas też dziś ładnie, ale ten weekend niestety spędzam samotnie, bo Zielonooki właśnie jest w Lublinie, na grobie dziadka...
Upiekłam blachę sernika i wybieram się do rodziców i brata :-)
I Tobie życzę miłego weekendu.
poszło na maila :)
OdpowiedzUsuńDostałam, dzięki... zmyliłaś mnie tymi orzechami :-) Makaroniki już kiedyś piekłam, pyszności. Ale z trochę innego przepisu. Wypróbuję i ten.
OdpowiedzUsuńno tak, przepraszam, orzechy są w mojej wersji a w oryginale migdały :)))
OdpowiedzUsuńPS. skąd ja znam tą filiżankę ;D
Poluśka, nie ma za co przepraszać... jako fana orzechów się napaliłam ;-)) A filiżanka... hm, jakby Ci to powiedzieć ;-))
OdpowiedzUsuńhmmm bardzo chetnie bym go zrobila teraz od razu ale nie mam najmniejszych szans na kupienie maki orkiszowej... :(
OdpowiedzUsuńKasiu, możesz zrobić ze zwykłej mąki. Ja też zawsze piekłam z pszennej, pierwszy raz dałam orkiszową. Na starym blogu jest ten sam przepis ze zwykłą mąką i białym cukrem :-)
OdpowiedzUsuńciasteczka już w piecu, zrobiłam takie troszkę większe i wyszło dosłownie 9 sztuk ... zobaczymy czy będą jadalne ;]
OdpowiedzUsuńPolly, to czekam na wrażenia :-)
OdpowiedzUsuńGdyby nie to, że przez ostatnie dwa miesiące robiłam tylko szarlotki (z drobną przerwą na muffinki), to pewnie bym się skusiła :) Musi pięknie pachnieć! Patrzyłam w dwóch sklepach i wychodzi na to Margarytko, że nowe Kotanyi jest tylko w Almie :/
OdpowiedzUsuńciasteczka wyszły ale smakowo bez rewelacji nawet bym powiedziała, że mało ciekawe. Zrobię jeszcze raz stricte wg przepisu z migdałami i jak wtedy będą też marne smakowo to sobie ten przepis podaruję. Generalnie włoskie ciasta i ciastka mnie nie ruszają. Nawet słynny cantucini z migdałami smakuje dla mnie jak suchary ale za to desery .... to już inna bajka ;))))
OdpowiedzUsuńPanno Pandko, przeczekaj i zrób za jakiś czas. Naprawdę warto :-)
OdpowiedzUsuńA nowe przyprawy Kotanyi są już w Inter Marche - przynajmniej u mnie :-)
Poluśka, no to chyba sobie odpuszczę. Ja mam przepis na makaroniki, które wychodzą bardzo smaczne.
A wiesz, że ja nie pamiętam włoskich słodkości i deserów? Jakoś nigdy już mi na nie miejsca nie wystarczało w brzuszku. Jedynie lodom nie mogłam się oprzeć, zawsze były przepyszne.
ojej ja sobie nie odmawiałam. Lody pycha ale do tego desery śmietanowe i na mascarpone i w tym roku szalałam za tartuffo bianco i nero normalnie na samo wspomnienie ślinka leci :))) no i tiramisu ... klasyka ;D
OdpowiedzUsuńPolly, ja widzę, że Ty faktycznie szalałaś :-) Ale w końcu jak się jest we Włoszech to odrobina szaleństwa nie zaszkodzi, poza tym trzeba próbować jak się ma okazję :-)
OdpowiedzUsuńJa przeważnie z deserów rezygnuję, bo te restauracyjne porcje (również w Polsce) są tak duże, że na deser nie mam miejsca.
aj tam Margarett to się wtedy bierze jeden deser i dwie łyżeczki ;D nie raz wyjadłam Lu albo on mnie. Jadaliśmy jeden na połowe jak już nie mieliśmy miejsca a oczy chciały jeść dalej :)
OdpowiedzUsuńna początku myślałam, że dodałaś kakao ale domyślam się, że tą piękną barwę ciasto zawdzięcza przyprawie do piernika? :)
OdpowiedzUsuńPolly, a to jest jakiś sposób. Ostatnio nawet w indyjskiej restauracji doszłam do wniosku, że jak bierzemy przystawki (pakorę i samosy) to jedno danie główne w zupełności nam wystarcza... może tym sposobem i na deser by się miejsce znalazło :-))
OdpowiedzUsuńMoniko, kolorek to częściowo od przyprawy, ale przede wszystkim od cynamonu. Uciecha dla oczu, a bez kakao :-)))
zrobilam!!! ciasto stygnie a my wcinamy jeszcze cieple :))) pieknie pachni i ma taki wspanialy korzenny smak. Podoba mi sie to ze nie jest slodkie i troche rozumiem ze sa ludzie ktorzy by je z tego powodu od razu lukrowali i polewali czekolada:) Dziekujemy Margarytko!
OdpowiedzUsuńMargarytko, upiekłam to ciasto dwa lata temu, gdy podzieliłaś się przepisem na Onecie i oszalałam na jego punkcie. Uwielbiam je, bo wystarczy mi 20 minut, aby znalazło się w piekarniku, a przy tym jest pyszne. Dawno go nie piekłam, ale jak przypomniałaś to od razu poszłam do kuchni, upiekłam wg zmienionego przepisu i połowy już nie ma. Faktycznie z mąką orkiszową i brązowym cukrem jest jeszcze lepsze. Coś mi się zdaje, że jutro machnę jeszcze jedno, żeby zabrać w poniedziałek do pracy.
OdpowiedzUsuńŁadnie się prezentuje. Lubię wszystko, co z cynamonem, na dodatek ta przyprawa jest korzystna dla zdrowia.
OdpowiedzUsuńKasiu, jesteś niesamowita. Zapału Ci nie brakuje. Cieszę się, że ciasto smakuje. Faktycznie, nie jest za słodkie, ale dla mnie to zaleta, bo nie lubię, gdy ciasto jest za słodkie.
OdpowiedzUsuńDorota, pamiętam jak szalałaś z tym ciastem. Fajnie, że mogłam Ci o nim przypomnieć i widzę, że historia się powtarza :-))
Haniu, to jedno z tych zdrowszych ciast, więc myślę, że bez większych wyrzutów sumienia na kawałek można sobie pozwolić. Ja też uwielbiam wszystko, co z cynamonem.
Przepyszne ciacho!!! Zreszta jak Wzystkie przepisy !!!Zniklo w mgnieniu oka ;)Polecam i proboje dalej ;)
OdpowiedzUsuńMarysiu, bardzo się cieszę, że smakowało :-)
OdpowiedzUsuńMargarytko muszę się od Ciebie nauczyć robienia tak pysznych wypieków, do których mam dwie lewe ręce - niestety. Chociaż raz już upiekłam, chyba to było ciasto kokosowe, które było pyszne.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
JaGo, jak to mówią trening czyni mistrza. Piec może nauczyć się każdy. Najważniejsze to dobrze znać swój piekarnik i wiedzieć na co go stać :-)
OdpowiedzUsuńA pewnie mówisz o tym kokosowym z malinami i gruszkami? Faktycznie, jest pyszne.
Niestety ciasto to wyszło mi z zakalcem. Widzisz, tak to już ze mną jest, ze co jakiś czas tak mam :)
OdpowiedzUsuńZawsze mi wychodziło dobrze i za mało uwagi mu poświęciłam, robiąc kilka rzeczy naraz. Najgorsze, że muszę coś innego wymyślić na imprezę:) Ala
Alu, jakże mi przykro. A wydawało mi się, że w tym cieście zakalec jest niemożliwy.
OdpowiedzUsuńUpiekłam to ciasto! Pyyyyyyyyyyyszne jest! :-) dziekuje za przepis.
OdpowiedzUsuńJoanna
Cieszę się, że smakuje :-)
UsuńPrzez przypadek weszłam na twój profil i czuję, że szybko z niego nie wyjdę.Zdjęcia ciast są tak apetyczne, że mogłabym je piec codziennie. Dzisiaj upiekłam ciasto jabłkowo cynamonowe i zapach wszystkich przypraw zwabił do kuchni nawet mojego męża który to za ciastami nie przepada.Nie muszę chyba pisać że blacha rozeszła się w mig :) pyszne...
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowało i oczywiście zapraszam do dalszego próbowania i eksperymentowania :-)
UsuńPozdrawiam.
dostałam 2 skrzynki jabłek od koleżanki, więc czas na wypróbowanie kolejnego Twojego przepisu:)) bp poza chlebem to ciasta wszystkie wychodzą:))
OdpowiedzUsuńTo ciasto musi się udać :-) Trzymam kciuki.
UsuńSmaczne ciasto upiekłam wczoraj:-) Zamiast orzechów włoskich dałam ziemne prażone, dosypałam też trochę wiórków kokosowych zamiast migdałów.. Dziś jest jeszcze lepsze:-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze to dopasować do siebie. Cieszę się, że ciasto się udało i smakowało.
UsuńMargarytko, o ile mnie pamięć nie myli na twoim starym blogu był też ten przepis, ale chyba w wersji bez mąki orkiszowej. Pamiętam, bo piekłam to ciasto kilka razy właśnie z tego starego przepisu. Niestety nigdzie go sobie nie zapisałam a chciałabym znów upiec to ciasto w starej wersji. Może mogłabyś udzielić mi wskazówki jak zastąpić tą mąkę orkiszową?
OdpowiedzUsuńDaj po prostu zwykłą mąkę pszenną tortową :-) I wszystko będzie w porządku :-) Ja trochę "uzdrowiłam" to ciasto :-)
UsuńCiasto proste w wykonaniu.Pyszne,puszyste,oblędne..Balam sie,że wyjdzie mi zakalec ale udał sie w 100%.Jedynie to nie wiem czy dałam za duzo cynamonu czy przyprawy do piekrnika ,bo czuję lekką gorycz,ale nie przeszkadza mi to zupełnie w konsumpcji.To już kolejne ciasto Twojego przepisu,dziękuje.Aga
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakował :-)
UsuńA skąd takie obawy? Mnie w tym cieście nigdy zakalec się nie pojawił. A jeśli był nieco gorzki to może za dużo cynamonu.
Pozdrawiam.
i Margarytko piecze się ale zmienilam zamiast surowych jabłek dałam ze słoika zobacze czy wyjdzie ,nie dałam też rodzynek bo córka nie lubi ale rośnie i pachnie odpisze jaj sie upiecze pozdrawiam kochana
OdpowiedzUsuńI jak wyszło? Nie rozciapały się ze bardzo jabłka ze słoika?
UsuńZrobiłam ciasto i wyszło super! Smakuje bardzo dobrze i każdy w rodzinie był zachwycony :) Dziękuję za wspaniały blog i przydatne przepisy, oby tak dalej!
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało :-)
Usuń