Już kilka osób pytało mnie o przepis na kopytka, czyli poznańskie szagówki, więc dziś przepis dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z kuchnią i nie bardzo wiedzą jak dobre kluchy zrobić. Nie ukrywam, że miałam z tym mały problem, bowiem nie mam jakiś określonych proporcji na kopytka... ale spróbuję, w końcu do odważnych świat należy. To będzie chyba jedyny przepis bez konkretnych proporcji.
Ja robię kopytka z samych ziemniaków, ale spotkałam się też z kopytkami z dodatkiem twarogu, choć ich nie nazwałabym już kopytkami, a po prostu kluskami. Całkiem niedawno koleżanka powiedziała, że robi kopytka z samego twarogu - takie u mnie w domu nazywano leniwymi pierogami/kluskami i tego się trzymam.
Ilość mąki dodana do ziemniaków zależy w dużej mierze od tego jakich ziemniaków użyjemy. Jeśli ziemniaki są mączyste mąki potrzeba mniej. Poza tym wiele też zależy od tego czy lubimy kopytka miękkie czy twardsze – to też regulujemy mąką – im jej więcej dodamy tym nasze kluski będą twardsze.
Ciasto na kopytka trzeba zagnieść szybko, bo im dłużej będzie zagniatane tym bardziej będzie się kleić.
Tradycyjne kopytka do dziś jemy polane usmażoną cebulką, a do tego ugotowana kapusta kiszona (taka jak do szarych klusek).
Składniki na 4 porcje:
1 kg ziemniaków (najlepiej klasy C albo BC –
ja używam do klusek przeważnie odmiany Satina)
około 150 -200 g mąki pszennej
opcjonalnie 1 łyżka mąki ziemniaczanej
opcjonalnie 1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 jajko
sól
Ziemniaki ugotować, wysypać z garnka, ostudzić i przepuścić przez maszynkę albo praskę (ja wykorzystuję maszynkę, gdy ziemniaki mam "wczorajsze" albo praski, gdy są świeżo ugotowane). Do zimnych ziemniaków dodać mąkę, jajko i posolić (około 1/2 łyżeczki). Szybko zagnieść ciasto (ważne, aby go długo nie miętolić, bo będzie się lepić, a ciągłe podsypywanie mąką sprawi, że kopytka będą twarde - ja wykorzystuję robot, bo zimne mieszadło nie ociepla ciasta). Jeśli jest bardzo lepiące to podsypać jeszcze mąką - trudno określić jej konkretną ilość, bo różne ziemniaki różnie mąkę "zbierają". Ciasto musi być gładkie ale nie lepiące.
Uformować wałki, delikatnie je spłaszczyć i pokroić na skośne kopytka - na tzw. szagę (używam do tego noża posmarowanego oliwą).
W dużym garnku zagotować wodę z solą. Wrzucić kopytka na wrzątek, od wypłynięcia na górę gotować przez chwilę, żeby się w środku ugotowały, ale nie rozlazły.
Ugotowane przełożyć od razu na talerz, albo wrzucić na kilka sekund do miski z bardzo zimną wodą i od razu wyciągnąć - wtedy nie będą się lepiły, ale pozostaną gorące.
Ugotowane przełożyć od razu na talerz, albo wrzucić na kilka sekund do miski z bardzo zimną wodą i od razu wyciągnąć - wtedy nie będą się lepiły, ale pozostaną gorące.
Polać przesmażoną cebulką albo skwarkami, podawać z gotowaną kapustą kiszoną. Można też kopytka podać jako dodatek do mięsa w sosie i do tego np. buraczki. Znam też osoby, które jedzą kopytka z bułką tartą zrumienioną na maśle... ale w końcu każdy ma jakiś swój smak.
Kopytka to bardzo smaczne, jednocześnie niedrogie danie.
OdpowiedzUsuńTwoje wyglądają baaardzo apetycznie.Ala
Nie wiedziałam, że kopytka są takie proste do zrobienia:D Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńAlu, dokładnie tak, rzekłabym nawet, że bardzo tanie :-) Ja oczywiście najbardziej lubię z dodatkiem gotowanej kapusty kiszonej :-)
OdpowiedzUsuńPatka, są bardzo proste i szybkie :-) Trzeba wyczuć tylko ile mąki dodać, żeby nie były ani za twarde ani za miękkie. Myślę, że wystarczy je zrobić ze dwa, trzy razy i dojdzie się do idealnych kopytek :-)
U mnie w domu tak samo podaje się kopytka :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tobie nauczyłam się robić kopytka doskonałe. Gdyby nie to, że cierpliwie odpowiadałaś na moje maile i tłumaczyłaś jak dziecku pewnie nigdy bym się nie odważyła nawet pomyśleć o samodzielnym zrobieniu kopytek. A teraz to takie proste. Zresztą, a co z Tobą jest trudne? Jak się czyta Twoje przepisy to wydają się dziecinnie proste. A to sztuka tak napisać, żeby każdy zrozumiał. Może niektórych wkurza Twoja dokładność, ale ja Ci jestem za nią wdzięczna, bo inaczej nie nauczyłabym się gotować. A z Tobą to nie tylko łatwe, ale i przyjemne. A kopytka robię lepsze niż mama i teściowa razem wzięte, przynajmniej tak twierdzi mój mąż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zajadając się risotto z dynią.
A u mnie leniwe pierogi to własnie takie z ziemniaków i twarogu :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam kopytka, ale sama jeszcze nie robiłam
Hmm, a ja do kopytek oprócz mąki pszennej dodaję łyżkę ziemniaczanej, wychodzą całkiem dobre :) Ale następnym razem spróbuję bez :)
OdpowiedzUsuńmniam, az mi smaku narobilas. u mnie zawsze sie jadlo kopytka jako samodzielne danie polane tluszczem i maczane w smietanie i takie ja lubie najbardziej. u mojego narzeczonego znowu kopytka jada sie zamiast ziemniakow do mniesa- co mi akurat srednio przypadlo do gustu :)
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają! Już dawno nie jadłam, trzeba sobie przypomnieć.
OdpowiedzUsuńDzięki za przepis!
jak widać nie trzeba cudów, żeby stworzyć cudowny obiadek :-)
OdpowiedzUsuńSzukałam przepisu na krokiety i trafiłam do ciebie ,moje uznanie ,dawno nie naczytałam sie tylu przepisów,pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńhttp://zagubiona-minelo.blog.onet.pl/
Tu-tusia, no i słusznie ;-))
OdpowiedzUsuńDorota, ja naprawdę bardzo lubię te Twoje maile z pytaniami :-) I cieszę się, że chce Ci się chcieć. A kopytka to żadna filozofia, wystarczy wyczuć proporcje i po kłopocie.
Margolka, jak z ziemniakami to oszukane leniwe :-) Kiedyś gospodynie dodawały do sera ziemniaków, gdy miały do nakarmienia dużą gromadkę a sera było mało ;-)) A próbowałaś kiedyś leniwych z samego sera? Spróbuj, to zupełnie inne kluchy niż te z ziemniakami.
Algra, ziemniaczaną dodaję do klusek śląskich, do kopytek nie i prawdę powiedziawszy nie słyszałam o tym. Ciekawe to.
K, bo co dom to obyczaj :-) Każdy ma jakieś swoje smaki. U nas przeważnie z kapustą i okraszone cebulką, albo cebulką ze skwarkami. Ale do mięsa w sosie też się je czasem podaje.
Ale o maczanych w śmietanie nie słyszałam.
Długopisarko, koniecznie trzeba sobie przypomnieć. Proste i pyszne.
Veggie, raz na jakiś czas można "zaszaleć" :-)
Anonimowa, dziękuję za dobre słowo :-)
Ach kopytka, bardzo lubię je jadać niemalże ze wszystkim: ze śmietaną i cukrem waniliowym (wnuczki moje bardzo je lubią), z kapustą, ze skwarkami, z różnymi sosami. Dla mnie "niebo w gębie".
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
JaGo, i ja bardzo je lubię, ale zdecydowanie w wersji wytrawnej. Na słodko tylko leniwe :-)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zrobiłam ... no i wyszła papka :)Może dlatego, że wylałam je razem z wodą na cedzak, a nie wyciągałam z wody łyżką? :) To było moje drugie podejście do kopytek. Po przeczytaniu szczegółowego opisu Margarytki rozumiem dlaczego te pierwsze dla odmiany wyszły twarde.
OdpowiedzUsuńMam pytanie - czy można wyrabiać ciasto z ciepłych ziemniaków? Czy trzeba czekać aż będą zimne? (zrobiłam z ciepłych)
Jaki to jest mączasty ziemniak? Taki co się rozwarstwia po ugotowaniu? Zazwyczaj w sklepie nie jest podawana odmiana ziemniaka. Te moje się rozwarstwiały.
Będę próbowała dalej :)
U mnie tez papka bo za malo maki,zrobilam jeszcze raz tylko wiecej maki dodalam i wyszlo super nie byly twarde tylko takie w sam raz. :)
UsuńTak jak napisałam - ilość mąki jest rzeczą trudną do wyliczenia, bo to w dużej mierze zależy też od samych ziemniaków.
UsuńJa kupując ziemniaki na placki, kluchy, przekrawam jeden, jeśli się zlepia, to ma dużo skrobi i się nadaje.
UsuńMam książkę z przepisami, w której piszą, że przecisnąć ziemniaki "najlepiej jeszcze ciepłe" (nie wyszły). W innej, że zimne.
OdpowiedzUsuńW każdym bądź razie w żadnej z nich opis nie jest tak szczegółowy :)
Wielkie dzięki :)
Przecisnąć przez praskę oczywiście ciepłe możesz (łatwiej idzie), ale trzeba zostawić je do zupełnego wystygnięcia. Ja albo ciepłe ubijam na pure (i zostawiam do ostygnięcia) albo zimne przepuszczam przez maszynkę.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kolejny raz będzie tym udanym :-)
Kopytka - pyszna sprawa, mój mąż uwielbia. Tylko mnie się nigdy nie udały, zawsze papa wychodziła, ale teraz już wiem dlaczego :). Dzisiaj znów próba, zobaczymy czy to czego się tutaj dowiedziałam coś pomoże ;).
OdpowiedzUsuńNo i się udało . Pyszne. Margarytka DZIĘKUJĘ pięknie za przepis :*.
OdpowiedzUsuńJolenko, cieszę się, że przepis się przydał, a kopytka udały :-)
OdpowiedzUsuńmnie również wyszły ;)musiałem tylko dodać nieco więcej mąki bo ziemniaki były zbyt wodniste.
OdpowiedzUsuńA bo z tymi pyrami już tak jest, czasem są bardziej, czasem mniej wodniste... tylko jak to sprawdzić przed zakupem? :-))
UsuńWłaśnie zjedliśmy je z mężem. Pyszności. Z mąką to faktycznie trochę na oko trzeba wymierzać, ale czy wyjdą trochę za twarde czy za miękkie to i tak pyszne !!
OdpowiedzUsuńNo właśnie tak z tą mąką jest, bo ziemniaki ziemniakom nierówne :-) Trochę wprawy i kopytka nie mają prawa nie wyjść :-)
UsuńW moim domu kopytka jemy z przróżnymi dodatkami i w różnych wariacjach, do sosów zamiast ziemniaków, z podsmażoną cebulką i boczkiem na wytrawnie, z masłem i cukrem a nawet z podsmażonymi mielonymi orzechami z miodem i masłem, to zaczerpnięte od Makłowicza. Zgadzam się z tobą, że ziemniak ziemniakowi nierówny i ilość mąki trzeba po prostu dostosować na wyczucie. Ale raz zabierając się za robienie kopytek dostrzegłam w lodówce resztkę białego sera i żal mi się zrobiło że się marnuje. Dodałam do ziemniaków, było go tak na oko spora łyżka, ziemniaków pewno ze dwa kilogramy, bo jak robię to hurtowo i część zamrażam, ugniotłam razem i po ugotowaniu okazało się że to najlepsze kopytka jakie w życiu jadłam i robiłam. I od tej pory zawsze dodaję białego sera, nie więcej jak łyżkę ale rodzina już innych nie chce. Intryguje mnie dodatek kiszonej kapusty do kopytek, bo w takiej wersji nie jadłam nigdy. Nawet jak robię szare kluski według twojego przepisu to tylko z cebulką i skwarkami, żeby mi nic ich cudownego smaku nie zakłócało. A tak przy okazji, to masz może przepis na pyzy? Gdybyś miała, to wiesz, głodny naród czeka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się bez bicia, że próbowałam różnych dodatków do kopytek, ale właśnie takie najzwyklejsze smakują mi najbardziej, choć zastanowił mnie ten dodatek orzechów i miodu - bardziej mi to chyba do leniwych pasuje. Ale nie omieszkam spróbować właśnie tej wersji. Robię kopytka bardzo rzadko i jeśli już są to dodatkiem zawsze jej gotowana kiszona kapusta. Tak się od zarania jadało w Wielkopolsce i tak się nauczyłam od babci :-)
UsuńA skoro mowa o pyzach to chodzi Ci o takie drożdżowe gotowane na parze? Czy może o jakieś inne? Bo parowańce to oczywiście robię (jak miałam 6 - 7 lat) to już robiłam je z dziadkiem :-)
W moich stronach drożdżowe gotowane na parze nazywami "parzakami" albo "pampuchami". Też je robię od dawna i w różnej wresji podaję, ale mnie chodzi o przepis na pyzy z mięsem, z ciasta z surowych, tartych ziemniaków. Podobne trochę do sinych klusek, tylko że nadziane mięskiem. Wiesz, fajny taki dziadek, z którym można było coś razem upichcić. Mój robił niezrównaną jajecznicę na boczku i cebuli. Ociekała tłuszczem, do dziś mam ją w biodrach, ale smak i wspomnienia zostały. Pozdrawiam.
UsuńNo proszę, co region to inna nazwa. Mój dziadek mówił na parowańce "kluchy na łachu" i ja do dziś tak na nie mówię :-)
UsuńA jeśli chodzi o pyzy to mam przepis od mojej teściowej, ale to połączenie ziemniaków surowych z gotowanymi. Z samych surowych nie robiłam, choć z pewnością się da. Tylko zastanawiam się, czy nie byłby zbyt twarde, bo jednak nawet do sinych klusek daje się sporo mąki. A dodatek ugotowanych ziemniaków sprawia, że są bardziej miękkie. Tak mi się przynajmniej wydaje :-) Muszę spróbować :-)
A może właśnie o to chodzi żeby dodać ugotowanych ziemniaków, żeby ciasto było miękkie i plastyczne? Spróbuj, czekam na to z utęsknieniem.
UsuńNo właśnie ja dodaję ugotowane ziemniaki i pyzy wychodzą pyszne :-)
UsuńNo to tym bardziej nalegam na podzielenie sie przepisem, bo to jedno z moich ulubionych dań a niestety nie wychodzą mi takie dobre jak bym chciała. Pozdrawiam.
UsuńNie wiem kiedy, ale zrobię i się podzielę :-)
Usuńa ja kiedś jadłam kopytka z makiem , pyszne. mak ukręcony z cukrem jak do klusek z makiem.
OdpowiedzUsuńO takich jeszcze nie słyszałam i nawet nie wyobrażam sobie wyobrazić jak to może smakować, bo ja kopytka jadam na wytrawnie.
UsuńMargarytko, a co zaproponujesz do klusek śląskich? Zrobiłam właśnie kluski śląskie i zastanawiam się co by najbardziej do nich pasowało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Inka
U nas do klusek śląskich rolady albo kaczuszka i modra kapusta z jabłkiem :-)
UsuńNiestety, zamiast kopytek wyszła... gęsta zupa - prawie jak cebulowa. Nie wiem jaki błąd popełniłam, w każdym razie już kopytek robić samodzielnie nie będę :(
OdpowiedzUsuńNo to ja nie wiem co Ty do garnka wrzucałaś, że Ci zupa wyszła. Toż kluski mają określony kształt i takie jak się wrzuci takie trzeba wyciągnąć. Tak jak napisałam we wstępie - ilość dodanej mąki zależy od wielu czynników i trzeba po prostu dać tyle, aby ciasto było zwarte, nie lepiące, ale też nie może być twarde.
UsuńZiemniaki niestety są różne, nie wszystkie się nadają do kopytek.
Kluski leniwe to ziemniaki mąka i ser!A kopytka to ziemniaki i mąka.Przynajmniej tak mnie nauczyła moja babcia:-)Pozdrawiam:-)
OdpowiedzUsuńNo widzisz, mnie moja babcia nauczyła inaczej i myślę, że słusznie, bo tak też podają różne źródła. Leniwe to twaróg + jajko + mąka + sól, a kopytka to ziemniaki + jajko + mąka + sól. A dodawanie ziemniaków do leniwych wynika stąd, że były tanim wypełniaczem, gdy trzeba było nakarmić sporą rodzinę. Do prawdziwych leniwych nie dodaje się ziemniaków.
UsuńWitam Margarytko.Kopytka robię tak samo jak Ty,ale polecam do polania smażoną śmietanę z cebulką.Naprawdę niebo w ,,gębie,,.Danuta z Piły--blog fantastyczny-dziękuję, że mi o nim powiedziałaś-na razie skorzystałam z ryb w zalewie-fantastyczne.Pozdrawiam z Iwonicza Zdroju.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że odpoczynek udany :-) I cieszę się, że rybka smakowała.
UsuńA jeśli chodzi o śmietanę to ja niekoniecznie za nią przepadam, więc pewnie dlatego moja wersja na ubogo - z samą cebulką :)
Pozdrawiam serdecznie.
Jestem w stanach 8 lat i nigdy nie robilam kopytek, a dawniej w rodzinnym domu jadalo sie je regularnie. Dzisiaj po raz pierwszy zrobilam swoje wyszly niezle, chyba musze bardziej zmielic ziemniaki bo wyczuwa sie w nich troche grudek. Dziekuje za przepis. Maria
OdpowiedzUsuńTo mam nadzieję, że następnym razem będą jeszcze smaczniejsze :-)
UsuńWczoraj z wielkim zapałem wzięłam się do robienia kopytek. Wszystko było ok do momentu wrzucenia kopytek na wodę, a właściwie do ok. 2 minut gotowania. Jeszcze w środku się nie ugotowały, a już się rozpadały i robiła się ciapa. Próbowałam ratować sytuację i do pozostałych kopytek dodałam więcej mąki, ponownie zagniotłam... i powtórka :(. Angielskie ziemniaki są chyba zbyt wodniste do takich specyfików, albo to ja jestem totalnym beztalenciem w dziedzinie kopytkowej ;). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńObstawiam ziemniaki, bo jeśli kopytka się nie lepiły po uformowaniu, a rozpadały w wodzie to wygląda na to, że ziemniaki są zbyt wodniste na kopytka.
UsuńWitaj Margarytko!
OdpowiedzUsuńTrafiłam tutaj szukając przepisu na kopytka. Świetna strona! Taka swojska i... domowa. Gratuluję!
Margarytko, dzięki za Twój przepis na kopytka. Naszła mnie dziś przeogromna ochota na nie. A nie robiłam ich już wieki! Kiedyś, jak zapomniałam proporcji ziemniaków, mąki, ile jaj, to dzwoniłam do Mamy i po kłopocie. Teraz, niestety, nie mogę już zadzwonić...
Mieszkam w Niemczech i mój niemiecki mężuś będzie po raz pierwszy jadł kopytka. Mówi On, że to "coś podobnego do włoskich gnocci". Ciekawe, co powie, jak zaserwuję mu lekko podsmażone z cebulką i boczkiem pokrojonym w kostkę. Niestety, On nie lubi kefiru, a ja zawsze jadłam z kubkiem pysznego kefiru albo mleka zsiadłego. Smakują super!
Jak na razie widzę, że wyszły troszkę, dosłownie ociupinkę za delikatne. Próbowałam, są jeszcze ciepłe. Może jak ostygną, będą nieco twardsze... Za mało mąki dałam. Ale to nic. Następnym razem zrobię trochę bardziej zwarte.
Margarytko, dzięki za przypomnienie przepisu! Coś mi się zdaje, że zaraz dodam adres Twojej strony do ulubionych i będę tu zaglądać częściej :)
A korzystając z okazji, życzę Ci, droga Margarytko, samych Sukcesów w Nowym 2013 Roku, aby słoneczko w Twoim serduszku nigdy nie zachodziło a uśmiech nigdy nie znikał z Twojej twarzy. Aby każdy dzień przynosił niesamowitą pozytywną zmianę :)
pozdrawiam
Ania Knobelsdorf
------------------------------
Z językiem niemieckim za pan brat
http://niemieckiskutecznie.pl
Dziękuję bardzo za dobre słowo :-)
UsuńZ kopytkami, choć wydają się banalne wcale nie jest tak prosto, bo wiele zależy od samych ziemniaków. Ja już jestem w stanie ocenić konsystencję ciasta na etapie zagniatania, ale to przychodzi z czasem :-)
Jestem ciekawa jak smakowały Twojemu mężowi kopytka w takim wydaniu z cebulką i boczkiem?
Jeśli będziesz do mnie zaglądać będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam ciepło, dziękuję za życzenia i odwzajemniam z całego serca. Wszystkiego dobrego.
Witaj kochana Margarytko!
OdpowiedzUsuńDziś już mogę Ci powiedzieć, jak smakowały mojemu Skarbowi. Powiedział, że w skali 1-10 daje 7.
Dla Niego były "zbyt kluskowate". Ale smakowały. Mój Skarbek uwielbia jednak mięsko ponad wszystko.
Ale... powiedział, że wkrótce mogę znowu ugotować kopytka. Tylko musiałyby być nieco twardsze. Dodam więcej mąki. I najlepiej z jakimś sosikiem mają być :) No i oczywiście zrobimy jako dodatek do mięska :)
Ziemniaczki miałam odpowiednie - lekko klejące się, trzymały się "kupy", mączyste.
Tu jest do kupienia kilka rodzajów ziemniaków. Mączyste również. Pakowane w siateczki po 2 lub 4kg. Bajka!
A'propos bajki... Twoja strona, Margarytko jest po prostu rewelacyjna! Jak pisałam wcześniej - taka domowa, a do tego kolorowa, przejrzysta - łatwo znaleźć to, czego się akurat szuka.
Mam jedno pytanko.... Czy możesz mi zdradzić, jak na zdjęciach umieszczałaś napis "Fot. Margarytka" ????? Odpowiedz, proszę, na maila :) będę wdzięczna :)
pozdrawiam z wiosennej, noworocznej Bawarii
Ania
Hihi, kluski zbyt kluskowate... podoba mi się to :-) No, ale skoro uwielbia mięsko to rzeczywiście najlepszym dodatkiem do kopytek będzie po prostu gulasz, albo inne mięso w sosie.
UsuńU nas też w zasadzie nie ma problemu z kupieniem różnych odmian ziemniaków. Dziś pan na targu miał chyba z 6 gatunków i widać było, że na czym jak na czym, ale na ziemniakach to się zna. Kupiłam na próbę takie, których jeszcze nie kupowałam i to jest to - idealne, nie rozsypują się.
Dziękuję, staram się jak mogę.
A napis robię w programie graficznym - FastStone. Teraz trochę zmieniłam i daję napis przez środek zdjęcia z adresem bloga, bo za dużo zdjęć mi kradziono, obcinano podpis i wykorzystywano w innych miejscach.
Dziękuję za przepis. Dziś z niego gotowałam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Bardzo proszę. Pozdrawiam ciepło.
UsuńWlasnie odpoczywam po pysznym obiadku. Kopytka wyszly idealne, nie za miekkie i nie za twarde. Poklon w Twoja strone Margarytko. B-) Pozdrawiam Justyna
OdpowiedzUsuńFajnie, że się udały i smakowały :-)
Usuńwłaśnie robię pyzy , ależ to pracochłonne
OdpowiedzUsuńOj tam, troszeczkę :-)
UsuńA później płacz , jak mi dupa urosła ?
OdpowiedzUsuńPrawda wygląda inaczej , od kopytek się nie tyje , tylko od dodatków do nich .
Pozdrawiam ,Karol.
No cóż, podobnie jak z makaronami i ziemniakami - to dodatki sprawiają, że są dużo bardziej kaloryczne. U nas do kopytek jest przeważnie podsmażona cebulka (na małej ilości tłuszczu) i gotowana kiszona kapusta.
Usuńzrobilam pierwszy raz kopytka z tego oto przepisu i choc bylam dosc pesymistycznie nastawiona ze zrobi sie jak ktos wyzej napisal "zupa" to jednak udaly sie;) pierwsze rozgotowalam troszke ale kolejna tura troszke gotowane i wyszly rewelacja;) pozdrawaiam;)
OdpowiedzUsuńUfff... cieszę się, że mimo pesymistycznego podejścia kopytka się udały :-) To niby proste danie, ale jednak odrobiny wprawy trzeba. Robię je od lat i zawsze wychodzą jak trzeba, ale prawda jest taka, że wyrabiając ciasto czuję czy trzeba jeszcze dosypać mąki czy już dosyć. Praktyka sprawia, że stają się proste.
UsuńNo i poczyniłam dziś na obiad. I się udały:) dziekuję. u mnie z żeberkiem i młoda kapustka podana z masełkiem:)
OdpowiedzUsuńFajnie, że się udały :-) A zestaw bardzo smaczny.
UsuńJa również robiłam już wiele razy ale te z kapustą i skwareczkami są poprostu przepyszne dziękuję za przepis Margarytko:)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Cieszę się, że taka wersja podania smakowała.
UsuńWitaj!
OdpowiedzUsuńDziewicze kopytka ;) WYSZŁY SUPER!
Dzieciaki nie mogły się oderwać od podjadania - na obiad kopiec - po obiedzie kopczyki;)
Dziękuję po raz kolejny;)
Pozdrawiam śnieżnie z Kujaw:)
Gratuluję udanego debiutu :-) Cieszę się, że smakowały... ale mi ochoty na kopytka narobiłaś. Chyba jutro zrobię.
Usuńmniam mniam.... JA TO LUBIE Z SOSEM TAKIM MIĘSNYM PIECZENIOWYM A NA WIECZÓR PORCJA PRZYSMAŻONE NA PATELNI :-)
OdpowiedzUsuńZ sosem też pyszne :-) Chyba każda wersja kopytek jest smakowita.
Usuńjedna uwaga do przepisu; ziemniaki trzeba ugotować dzien wczesniej
OdpowiedzUsuńOczywiście można, ale wcale nie trzeba. Nie widzę różnicy miedzy kopytkami z ziemniaków ugotowanych dzień wcześniej i tych ugotowanych np. rano i dobrze ostudzonych :-)
UsuńUmarlabys..... ze smiechu gdybys zobaczyla moje kopytka. No coz maczne nie sa moja mocna strona:) U mnie w domu zadko sie je robilo, bo wymagaja wiecej czasu niz pyry czy kasza, a rodzice caly czas pracowali, a babci nie mialam. Moje "kopyta" byly bardzo duze i wygladaly jak pol pierogi:) Ale mimo wszystko dobre w smaku. Maz byl caly szczesliwy. Prawdopodobnie popelnilam kilka gaf. Ugotowalam ziemniaki wczoraj i zostawilam w tym samym garnku. Nie schowalam do lodowki. Ciasto wyrabialam mixerem ktory Ty tez posiadasz. Uzylam do tego drugiej koncowki. A najgorsze, ze po wsypaniu 200 g maki ciasto nadal sie lepilo, a mi zabraklo maki, bo wczoraj pieklam ciasto z malinami:) I dodalam troche ziemniaczanej, zeby jednak cos z tego wyszlo. Ale jak juz pisalam byly dobre w smaku. Tylko nierowne, przerozych ksztaltow:) Te ostatnie to prawie spychalam garscia z deski, bo doprowadzaly mnie do szalu. Ale nadal bede probowala. Teraz co tydzien. Bede pisala o efektach i prosila o korekte:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo Ania
Aniu, to niezłe miałaś przeboje z tymi kopytkami. Robiłaś pewnie z młodych ziemniaków, a one mają więcej wody i potrzebują czasem więcej mąki (w ogóle ilość mąki zależy od typu ziemniaków). To, że je zostawiłaś w garnku i nie wstawiłaś do lodówki z pewnością nie miało żadnego znaczenia.
UsuńJa ciasto w tej chwili też wyrabiam w robocie (mieszadłem K), szybciej i nie ogrzewa się ciasta rękoma. Więc zrobiłaś bardzo dobrze.
Dodatek mąki ziemniaczanej sprawia, że są bardziej jak kluski śląskie niż jak kopytka, ale jeśli smakowały, to najważniejsze. Mam nadzieję, że kolejna próba będzie już pełnym sukcesem.
Powiem Ci, że moja mama też raczej kluch nie robiła - czasem, gdy miała wolną sobotę i bardzo marudziliśmy (pierogi też były może ze dwa razy w roku), ale na szczęście miałam babcię :-)
Pozdrawiam.
Kopyta to jedna z dwóch najpyszniejszych poznańskich.wielkopolskich potraw! Drugą są szare kluchy :)
OdpowiedzUsuńWychowałam się na nich. Niby tanie ale u mnie w dom to taki rarytas - jak się słyszy że na obiad będą szagówki to wszyscy wracają punktualnie do domu :)
Podajemy je z sosem pieczeniowym i cebulką. SUper pasowałyby do kruchego mięska typu rolada. To taka pyszniejsza wersja dla pyz :)
Pewnie, że można z sosem. Ja akurat najbardziej lubię wersję z kapuchą :-) Ale jakie by nie były, takie zjem :-)
UsuńHihi,jutro beda kopytka z zeberkami i mloda kapustka z koperkiem.Ewa
OdpowiedzUsuńCzyli na bogato :-) Och, ale mi narobiłaś ochoty na taka młodą kapustkę... ale muszę poczekać do wiosny.
UsuńJa do kopytek dodaję gulaszu z mięsem. Ale podstawa todobry przepis na same kopytka. Dzięki :D
OdpowiedzUsuńA pewnie, że można z gulaszem. Dodatki to zawsze pełna dowolność. Ja lubię z kapuchą :-)
UsuńZrobiłam pierwszy raz w życiu i wyszły! Dziękuję za przepis:)))
OdpowiedzUsuńSuper, że przepis się przydał i sprawdził. Brawo za ten pierwszy raz.
UsuńCześć Margarytko :)
OdpowiedzUsuńRobiłam dzisiaj kopytka z Twojego przepisu (ostatnio nagminnie wykorzystuję Twoje przepisy) i niestety nie wyszły mi dobre. Przede wszystkim już w trakcie ugniatania ciasta, musialam dodać duuuużo więcej mąki, niż Ty zasugerowałaś a mimo wszystko ciasto okropnie lepiło mi się do rąk. Później w smaku niestety było czuć nadmiar mąki. Czy masz może jakiś pomysł, gdzie popełniłam błąd? :) Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam!
Kasia
Kasiu, po pierwsze i najważniejsze: ziemniaki - ich rodzaj ma znaczenie, powinny być sypkie i zawierać dużo skrobi. Po drugie, ciasto na kopytka zagniata się bardzo szybko i bardzo krótko, im dłużej gnieciesz tym bardziej robi się lepiące i ciągłe podsypywanie mąką nic nie daje.
UsuńNie wiem, co mogłaś zrobić nie tak, bo nie widziałam jak je robiłaś :-) Ale generalnie ziemniaki to podstawa, ja używam Satiny, ale świetnie nadaje się też np. Bryza. Możesz też dodać łyżkę czy dwie mąki ziemniaczanej, ona przy mało sypkich ziemniakach powinna pomóc.
Może następnym razem wsyp mąkę do ziemniaków, dodaj jajko i wymieszaj łyżką, a jak już się składniki połączą, to krótko zagnieć, żeby ciasto było gładkie. Ogrzewanie ciasta dłońmi daje efekt lepienia. No i ciasto na kopytka nie może leżeć, bo robi się rzadkie. Trzeba od razu robić kluski i gotować.
Uwielbiam takie klasyczne kopytka:) U mnie w domu mama tak samo jak Ty robi je tylko z ziemniaków. Zawsze stanowią dodatek do mięsa w sosie i surówki, ale ja mogę je wyjadać takie same, bez dodatków i ciepłe i zimne są takie pyszne:) Moja mama opracowała swój patent na formowanie kopytek i nie formuje wałków tylko wyrobione ciasto trzyma w misce i łyżką nabiera zgrabne porcje i wrzuca do garnka:) zawsze wychodzą takie kształtne kluseczki. Pozdrawiam Doti:)
OdpowiedzUsuńNo jakby Ci to powiedzieć - jeśli chodzi o kopytka, to mam dokładnie tak samo jak Ty, nawet na zimno dobrze mi wchodzą :-)
UsuńFajny pomysł Twojej mamy, choć przyznaję bez bicia, że ja lubię takie podłużne, krojone na szagę, bo są wspomnieniem tych babcinych :-)
bardzo dobre!
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam staropolskie przepisy i zbieram te od Naszych pra pra babć.
OdpowiedzUsuńTakie kopytka jadamy zazwyczaj zamiast ziemniaków do mięsa z sosem (czy to jest wołowina, czy cielęcina). Do tego gotowana malutka marchewka lub zielona, żółta fasolka, buraczki.
Jeśli chodzi o propozycję podania z gotowaną kapustą i zasmażonym boczkiem są to kluski szare, które robi się nieco inaczej (trze się na tarce surowe ziemniaki, oddaje jajko i mąkę i puszcza się takie kluseczki na wrzątek) :)
Hmmm, właściwie nie wiem jak się odnieść do tego komentarza, bo brzmi jak lekcja tego co można z czym jeść :)
UsuńWięc powiem tak - w Wielkopolsce kopytka jada się z kiszoną kapustą z dziada pradziada i taką wersję lubię najbardziej, oczywiście opcja z sosem też jest dozwolona, nikt nikomu tego nie broni,
A szare kluski znam, przepis na nie również jest na blogu i też je podaję z kapustą.
Pozdrawiam.
We wtorek będę robić kopytka albo leniwe, jeszcze nie wiem. W każdym razie kluchy. ;)
OdpowiedzUsuńJa robię kopytka trochę inaczej. Wkładam zmielone ziemniaki do miski, wyrównuję, wykrajam 1/4 nożem, uzupełniam mąką i dodaję wcześniej odłożone ziemniaki. Też wychodzą super. :)
Tą metodą robię kluski śląskie, ale jeśli kopytka Ci tak wychodzą, to najważniejsze :-)
UsuńO, leniwe, dawno nie robiłam :-)
Aha i ja właśnie jem z bułką tartą i cukrem. :P Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie kopytek na słono. ;)
Usuń1 kg. ziemniaków surowych czy ugotowanych ?
OdpowiedzUsuńAniu, surowych. Gdyby miały być ugotowanie, to nie pisałabym, żeby ugotować :-)
UsuńMoja mama dodawała do ciasta na kopytka starego twarogu. Były pyszne można podawać je na słodko. Na przykład ze śmietaną lub jogurtem truskawkowym. ����
OdpowiedzUsuńZ pewnością smaczne. Ja na słodko robię leniwe, na wzór kopytek, ale z samego sera. Za to ciasto ziemniaczano - serowe lubię do knedli z owocami :-)
UsuńPozdrawiam.
Dzień dobry. Dzisiaj zrobiłam kopytka wg Pani przepisu. Mam za sobą kilka prób i dopiero dzisiaj wyszły mi idealne. Przepis jest fantastyczny. Zapisuję w zeszycie dla "potomności". Dziękuję bardzo :) Kasia
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakują. Duże znaczenie przy kluskach ma rodzaj ziemniaków.
UsuńPozdrawiam.
A wiesz, że nie wpadłbym na podanie ich z kiszoną kapustą? U nas kiszona obowiązkowo do klusek ziemniaczanych, tych szarych czyli. Na czwartek planuję golonki w kapuście właśnie i zastanawiałem się, co do tego - ziemniaki z wody, kluski śląskie, frytki... ale te kopytka pasują mi tu idealnie! Pozdrawiam znad torebki po świętomarcińskim rogalu (jednak biały mak to podstawa! matko, jakie to dobre było) :P
OdpowiedzUsuńO, a mnie się wydawało, że to takie oczywiste połączenie. Do golonek kopytka będą pasowały idealnie.
UsuńOj tak, rogale marcińskie są pyszne... a jeszcze jak są zrobione w domu na maśle i z dużą ilością masy makowej, to już poezja :-)
Mnie się wydaje, że czasami mamy tak silne przyzwyczajenia kulinarne, wyniesione z domu, że nie potrafimy spojrzeć na daną potrawę inaczej, niż przez swój własny, "rodzinny pryzmat". Przykładem może być ogórkowa z ryżem - u nas nie do pomyślenia! A skoro pomidorówka z ryżem jest OK, to dlaczego ogórkowa już nie? ;) Te moje, kupne rogale, były wyjątkowo dobre (ale wiem, że to w sumie loteria). Roboty z nimi tyle, że samo czytanie przepisu mnie męczy ;) Pozdrawiam!
UsuńCoś w tym jest :-) Ja kiedyś też nie wyobrażałam sobie ogórkowej z ryżem, aż nie spróbowałam u kuzyna. Dziś sama chętnie taką robię, bo bardzo mi smakuje.
UsuńNo tak, z rogalami to już tak jest, że jak trafisz. U nas chyba tylko w jednej cukierni są naprawdę dobre. Ale cóż się dziwić, to bardzo wymagający i czasochłonny produkt :-) Ja w tym roku nie piekłam i nie kupiłam. Jak nie ja ;-)
Margarytko, czy dzisiaj nie mija 15 lat, odkąd prowadzisz bloga? Coś mi mówi, że tak :P Wszystkiego najlepszego zatem i jeszcze wielu owocnych lat w kulinarnej blogosferze! :)
OdpowiedzUsuńTak, w rzeczy samej :-) Wczoraj minęło 15 lat tego blogowego szaleństwa. Dziękuję bardzo :-)
Usuń