Strony

czwartek, 20 października 2011

Kopytka (poznańskie szagówki) - przepis podstawowy

Już kilka osób pytało mnie o przepis na kopytka, czyli poznańskie szagówki, więc dziś przepis dla tych, którzy dopiero zaczynają przygodę z kuchnią i nie bardzo wiedzą jak dobre kluchy zrobić. Nie ukrywam, że miałam z tym mały problem, bowiem nie mam jakiś określonych proporcji na kopytka... ale spróbuję, w końcu do odważnych świat należy. To będzie chyba jedyny przepis bez konkretnych proporcji.  
Ja robię kopytka z samych ziemniaków, ale spotkałam się też z kopytkami z dodatkiem twarogu, choć ich nie nazwałabym już kopytkami, a po prostu kluskami. Całkiem niedawno koleżanka powiedziała, że robi kopytka z samego twarogu - takie u mnie w domu nazywano leniwymi pierogami/kluskami i tego się trzymam.
Ilość mąki dodana do ziemniaków zależy w dużej mierze od tego jakich ziemniaków użyjemy. Jeśli ziemniaki są mączyste mąki potrzeba mniej. Poza tym wiele też zależy od tego czy lubimy kopytka miękkie czy twardsze – to też regulujemy mąką – im jej więcej dodamy tym nasze kluski będą twardsze.  
Ciasto na kopytka trzeba zagnieść szybko, bo im dłużej będzie zagniatane tym bardziej będzie się kleić.
Tradycyjne kopytka do dziś jemy polane usmażoną cebulką, a do tego ugotowana kapusta kiszona (taka jak do szarych klusek).



Składniki na 4 porcje:

1 kg ziemniaków (najlepiej klasy C albo BC – ja używam do klusek przeważnie odmiany Satina)
około 150 -200 g mąki pszennej 
opcjonalnie 1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 jajko
sól


Ziemniaki ugotować, wysypać z garnka, ostudzić i przepuścić przez maszynkę albo praskę (ja wykorzystuję maszynkę, gdy ziemniaki mam "wczorajsze" albo praski, gdy są świeżo ugotowane). Do zimnych ziemniaków dodać mąkę, jajko i posolić (około 1/2 łyżeczki). Szybko zagnieść ciasto (ważne, aby go długo nie miętolić, bo będzie się lepić, a ciągłe podsypywanie mąką sprawi, że kopytka będą twarde - ja wykorzystuję robot, bo zimne mieszadło nie ociepla ciasta). Jeśli jest bardzo lepiące to podsypać jeszcze mąką - trudno określić jej konkretną ilość, bo różne ziemniaki różnie mąkę "zbierają".  Ciasto musi być gładkie ale nie lepiące. 
Uformować wałki, delikatnie je spłaszczyć i pokroić na skośne kopytka - na tzw. szagę (używam do tego noża posmarowanego oliwą).
W dużym garnku zagotować wodę z solą. Wrzucić kopytka na wrzątek, od wypłynięcia na górę gotować przez chwilę, żeby się w środku ugotowały, ale nie rozlazły.
Ugotowane przełożyć od razu na talerz, albo wrzucić na kilka sekund do miski z bardzo zimną wodą i od razu wyciągnąć - wtedy nie będą się lepiły, ale pozostaną gorące.
Polać przesmażoną cebulką albo skwarkami, podawać z gotowaną kapustą kiszoną. Można też kopytka podać jako dodatek do mięsa w sosie i do tego np. buraczki. Znam też osoby, które jedzą kopytka z bułką tartą zrumienioną na maśle... ale w końcu każdy ma jakiś swój smak.




105 komentarzy:

  1. Kopytka to bardzo smaczne, jednocześnie niedrogie danie.
    Twoje wyglądają baaardzo apetycznie.Ala

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiedziałam, że kopytka są takie proste do zrobienia:D Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Alu, dokładnie tak, rzekłabym nawet, że bardzo tanie :-) Ja oczywiście najbardziej lubię z dodatkiem gotowanej kapusty kiszonej :-)

    Patka, są bardzo proste i szybkie :-) Trzeba wyczuć tylko ile mąki dodać, żeby nie były ani za twarde ani za miękkie. Myślę, że wystarczy je zrobić ze dwa, trzy razy i dojdzie się do idealnych kopytek :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie w domu tak samo podaje się kopytka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki Tobie nauczyłam się robić kopytka doskonałe. Gdyby nie to, że cierpliwie odpowiadałaś na moje maile i tłumaczyłaś jak dziecku pewnie nigdy bym się nie odważyła nawet pomyśleć o samodzielnym zrobieniu kopytek. A teraz to takie proste. Zresztą, a co z Tobą jest trudne? Jak się czyta Twoje przepisy to wydają się dziecinnie proste. A to sztuka tak napisać, żeby każdy zrozumiał. Może niektórych wkurza Twoja dokładność, ale ja Ci jestem za nią wdzięczna, bo inaczej nie nauczyłabym się gotować. A z Tobą to nie tylko łatwe, ale i przyjemne. A kopytka robię lepsze niż mama i teściowa razem wzięte, przynajmniej tak twierdzi mój mąż.
    Pozdrawiam zajadając się risotto z dynią.

    OdpowiedzUsuń
  6. A u mnie leniwe pierogi to własnie takie z ziemniaków i twarogu :)

    Uwielbiam kopytka, ale sama jeszcze nie robiłam

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm, a ja do kopytek oprócz mąki pszennej dodaję łyżkę ziemniaczanej, wychodzą całkiem dobre :) Ale następnym razem spróbuję bez :)

    OdpowiedzUsuń
  8. mniam, az mi smaku narobilas. u mnie zawsze sie jadlo kopytka jako samodzielne danie polane tluszczem i maczane w smietanie i takie ja lubie najbardziej. u mojego narzeczonego znowu kopytka jada sie zamiast ziemniakow do mniesa- co mi akurat srednio przypadlo do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie wyglądają! Już dawno nie jadłam, trzeba sobie przypomnieć.
    Dzięki za przepis!

    OdpowiedzUsuń
  10. jak widać nie trzeba cudów, żeby stworzyć cudowny obiadek :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Szukałam przepisu na krokiety i trafiłam do ciebie ,moje uznanie ,dawno nie naczytałam sie tylu przepisów,pozdrawiam serdecznie
    http://zagubiona-minelo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  12. Tu-tusia, no i słusznie ;-))

    Dorota, ja naprawdę bardzo lubię te Twoje maile z pytaniami :-) I cieszę się, że chce Ci się chcieć. A kopytka to żadna filozofia, wystarczy wyczuć proporcje i po kłopocie.

    Margolka, jak z ziemniakami to oszukane leniwe :-) Kiedyś gospodynie dodawały do sera ziemniaków, gdy miały do nakarmienia dużą gromadkę a sera było mało ;-)) A próbowałaś kiedyś leniwych z samego sera? Spróbuj, to zupełnie inne kluchy niż te z ziemniakami.

    Algra, ziemniaczaną dodaję do klusek śląskich, do kopytek nie i prawdę powiedziawszy nie słyszałam o tym. Ciekawe to.

    K, bo co dom to obyczaj :-) Każdy ma jakieś swoje smaki. U nas przeważnie z kapustą i okraszone cebulką, albo cebulką ze skwarkami. Ale do mięsa w sosie też się je czasem podaje.
    Ale o maczanych w śmietanie nie słyszałam.

    Długopisarko, koniecznie trzeba sobie przypomnieć. Proste i pyszne.

    Veggie, raz na jakiś czas można "zaszaleć" :-)

    Anonimowa, dziękuję za dobre słowo :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ach kopytka, bardzo lubię je jadać niemalże ze wszystkim: ze śmietaną i cukrem waniliowym (wnuczki moje bardzo je lubią), z kapustą, ze skwarkami, z różnymi sosami. Dla mnie "niebo w gębie".

    Serdecznie pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. JaGo, i ja bardzo je lubię, ale zdecydowanie w wersji wytrawnej. Na słodko tylko leniwe :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Właśnie zrobiłam ... no i wyszła papka :)Może dlatego, że wylałam je razem z wodą na cedzak, a nie wyciągałam z wody łyżką? :) To było moje drugie podejście do kopytek. Po przeczytaniu szczegółowego opisu Margarytki rozumiem dlaczego te pierwsze dla odmiany wyszły twarde.

    Mam pytanie - czy można wyrabiać ciasto z ciepłych ziemniaków? Czy trzeba czekać aż będą zimne? (zrobiłam z ciepłych)

    Jaki to jest mączasty ziemniak? Taki co się rozwarstwia po ugotowaniu? Zazwyczaj w sklepie nie jest podawana odmiana ziemniaka. Te moje się rozwarstwiały.

    Będę próbowała dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tez papka bo za malo maki,zrobilam jeszcze raz tylko wiecej maki dodalam i wyszlo super nie byly twarde tylko takie w sam raz. :)

      Usuń
    2. Tak jak napisałam - ilość mąki jest rzeczą trudną do wyliczenia, bo to w dużej mierze zależy też od samych ziemniaków.

      Usuń
    3. Ja kupując ziemniaki na placki, kluchy, przekrawam jeden, jeśli się zlepia, to ma dużo skrobi i się nadaje.

      Usuń
  16. Mam książkę z przepisami, w której piszą, że przecisnąć ziemniaki "najlepiej jeszcze ciepłe" (nie wyszły). W innej, że zimne.
    W każdym bądź razie w żadnej z nich opis nie jest tak szczegółowy :)
    Wielkie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przecisnąć przez praskę oczywiście ciepłe możesz (łatwiej idzie), ale trzeba zostawić je do zupełnego wystygnięcia. Ja albo ciepłe ubijam na pure (i zostawiam do ostygnięcia) albo zimne przepuszczam przez maszynkę.
    Mam nadzieję, że kolejny raz będzie tym udanym :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Kopytka - pyszna sprawa, mój mąż uwielbia. Tylko mnie się nigdy nie udały, zawsze papa wychodziła, ale teraz już wiem dlaczego :). Dzisiaj znów próba, zobaczymy czy to czego się tutaj dowiedziałam coś pomoże ;).

    OdpowiedzUsuń
  19. No i się udało . Pyszne. Margarytka DZIĘKUJĘ pięknie za przepis :*.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jolenko, cieszę się, że przepis się przydał, a kopytka udały :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. mnie również wyszły ;)musiałem tylko dodać nieco więcej mąki bo ziemniaki były zbyt wodniste.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A bo z tymi pyrami już tak jest, czasem są bardziej, czasem mniej wodniste... tylko jak to sprawdzić przed zakupem? :-))

      Usuń
  22. Właśnie zjedliśmy je z mężem. Pyszności. Z mąką to faktycznie trochę na oko trzeba wymierzać, ale czy wyjdą trochę za twarde czy za miękkie to i tak pyszne !!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie tak z tą mąką jest, bo ziemniaki ziemniakom nierówne :-) Trochę wprawy i kopytka nie mają prawa nie wyjść :-)

      Usuń
  23. W moim domu kopytka jemy z przróżnymi dodatkami i w różnych wariacjach, do sosów zamiast ziemniaków, z podsmażoną cebulką i boczkiem na wytrawnie, z masłem i cukrem a nawet z podsmażonymi mielonymi orzechami z miodem i masłem, to zaczerpnięte od Makłowicza. Zgadzam się z tobą, że ziemniak ziemniakowi nierówny i ilość mąki trzeba po prostu dostosować na wyczucie. Ale raz zabierając się za robienie kopytek dostrzegłam w lodówce resztkę białego sera i żal mi się zrobiło że się marnuje. Dodałam do ziemniaków, było go tak na oko spora łyżka, ziemniaków pewno ze dwa kilogramy, bo jak robię to hurtowo i część zamrażam, ugniotłam razem i po ugotowaniu okazało się że to najlepsze kopytka jakie w życiu jadłam i robiłam. I od tej pory zawsze dodaję białego sera, nie więcej jak łyżkę ale rodzina już innych nie chce. Intryguje mnie dodatek kiszonej kapusty do kopytek, bo w takiej wersji nie jadłam nigdy. Nawet jak robię szare kluski według twojego przepisu to tylko z cebulką i skwarkami, żeby mi nic ich cudownego smaku nie zakłócało. A tak przy okazji, to masz może przepis na pyzy? Gdybyś miała, to wiesz, głodny naród czeka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznaję się bez bicia, że próbowałam różnych dodatków do kopytek, ale właśnie takie najzwyklejsze smakują mi najbardziej, choć zastanowił mnie ten dodatek orzechów i miodu - bardziej mi to chyba do leniwych pasuje. Ale nie omieszkam spróbować właśnie tej wersji. Robię kopytka bardzo rzadko i jeśli już są to dodatkiem zawsze jej gotowana kiszona kapusta. Tak się od zarania jadało w Wielkopolsce i tak się nauczyłam od babci :-)
      A skoro mowa o pyzach to chodzi Ci o takie drożdżowe gotowane na parze? Czy może o jakieś inne? Bo parowańce to oczywiście robię (jak miałam 6 - 7 lat) to już robiłam je z dziadkiem :-)

      Usuń
    2. W moich stronach drożdżowe gotowane na parze nazywami "parzakami" albo "pampuchami". Też je robię od dawna i w różnej wresji podaję, ale mnie chodzi o przepis na pyzy z mięsem, z ciasta z surowych, tartych ziemniaków. Podobne trochę do sinych klusek, tylko że nadziane mięskiem. Wiesz, fajny taki dziadek, z którym można było coś razem upichcić. Mój robił niezrównaną jajecznicę na boczku i cebuli. Ociekała tłuszczem, do dziś mam ją w biodrach, ale smak i wspomnienia zostały. Pozdrawiam.

      Usuń
    3. No proszę, co region to inna nazwa. Mój dziadek mówił na parowańce "kluchy na łachu" i ja do dziś tak na nie mówię :-)
      A jeśli chodzi o pyzy to mam przepis od mojej teściowej, ale to połączenie ziemniaków surowych z gotowanymi. Z samych surowych nie robiłam, choć z pewnością się da. Tylko zastanawiam się, czy nie byłby zbyt twarde, bo jednak nawet do sinych klusek daje się sporo mąki. A dodatek ugotowanych ziemniaków sprawia, że są bardziej miękkie. Tak mi się przynajmniej wydaje :-) Muszę spróbować :-)

      Usuń
    4. A może właśnie o to chodzi żeby dodać ugotowanych ziemniaków, żeby ciasto było miękkie i plastyczne? Spróbuj, czekam na to z utęsknieniem.

      Usuń
    5. No właśnie ja dodaję ugotowane ziemniaki i pyzy wychodzą pyszne :-)

      Usuń
    6. No to tym bardziej nalegam na podzielenie sie przepisem, bo to jedno z moich ulubionych dań a niestety nie wychodzą mi takie dobre jak bym chciała. Pozdrawiam.

      Usuń
    7. Nie wiem kiedy, ale zrobię i się podzielę :-)

      Usuń
  24. a ja kiedś jadłam kopytka z makiem , pyszne. mak ukręcony z cukrem jak do klusek z makiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O takich jeszcze nie słyszałam i nawet nie wyobrażam sobie wyobrazić jak to może smakować, bo ja kopytka jadam na wytrawnie.

      Usuń
  25. Margarytko, a co zaproponujesz do klusek śląskich? Zrobiłam właśnie kluski śląskie i zastanawiam się co by najbardziej do nich pasowało:)

    Pozdrawiam

    Inka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas do klusek śląskich rolady albo kaczuszka i modra kapusta z jabłkiem :-)

      Usuń
  26. Niestety, zamiast kopytek wyszła... gęsta zupa - prawie jak cebulowa. Nie wiem jaki błąd popełniłam, w każdym razie już kopytek robić samodzielnie nie będę :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to ja nie wiem co Ty do garnka wrzucałaś, że Ci zupa wyszła. Toż kluski mają określony kształt i takie jak się wrzuci takie trzeba wyciągnąć. Tak jak napisałam we wstępie - ilość dodanej mąki zależy od wielu czynników i trzeba po prostu dać tyle, aby ciasto było zwarte, nie lepiące, ale też nie może być twarde.
      Ziemniaki niestety są różne, nie wszystkie się nadają do kopytek.

      Usuń
  27. Kluski leniwe to ziemniaki mąka i ser!A kopytka to ziemniaki i mąka.Przynajmniej tak mnie nauczyła moja babcia:-)Pozdrawiam:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No widzisz, mnie moja babcia nauczyła inaczej i myślę, że słusznie, bo tak też podają różne źródła. Leniwe to twaróg + jajko + mąka + sól, a kopytka to ziemniaki + jajko + mąka + sól. A dodawanie ziemniaków do leniwych wynika stąd, że były tanim wypełniaczem, gdy trzeba było nakarmić sporą rodzinę. Do prawdziwych leniwych nie dodaje się ziemniaków.

      Usuń
  28. Witam Margarytko.Kopytka robię tak samo jak Ty,ale polecam do polania smażoną śmietanę z cebulką.Naprawdę niebo w ,,gębie,,.Danuta z Piły--blog fantastyczny-dziękuję, że mi o nim powiedziałaś-na razie skorzystałam z ryb w zalewie-fantastyczne.Pozdrawiam z Iwonicza Zdroju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Mam nadzieję, że odpoczynek udany :-) I cieszę się, że rybka smakowała.
      A jeśli chodzi o śmietanę to ja niekoniecznie za nią przepadam, więc pewnie dlatego moja wersja na ubogo - z samą cebulką :)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  29. Jestem w stanach 8 lat i nigdy nie robilam kopytek, a dawniej w rodzinnym domu jadalo sie je regularnie. Dzisiaj po raz pierwszy zrobilam swoje wyszly niezle, chyba musze bardziej zmielic ziemniaki bo wyczuwa sie w nich troche grudek. Dziekuje za przepis. Maria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To mam nadzieję, że następnym razem będą jeszcze smaczniejsze :-)

      Usuń
  30. Wczoraj z wielkim zapałem wzięłam się do robienia kopytek. Wszystko było ok do momentu wrzucenia kopytek na wodę, a właściwie do ok. 2 minut gotowania. Jeszcze w środku się nie ugotowały, a już się rozpadały i robiła się ciapa. Próbowałam ratować sytuację i do pozostałych kopytek dodałam więcej mąki, ponownie zagniotłam... i powtórka :(. Angielskie ziemniaki są chyba zbyt wodniste do takich specyfików, albo to ja jestem totalnym beztalenciem w dziedzinie kopytkowej ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiam ziemniaki, bo jeśli kopytka się nie lepiły po uformowaniu, a rozpadały w wodzie to wygląda na to, że ziemniaki są zbyt wodniste na kopytka.

      Usuń
  31. Witaj Margarytko!

    Trafiłam tutaj szukając przepisu na kopytka. Świetna strona! Taka swojska i... domowa. Gratuluję!
    Margarytko, dzięki za Twój przepis na kopytka. Naszła mnie dziś przeogromna ochota na nie. A nie robiłam ich już wieki! Kiedyś, jak zapomniałam proporcji ziemniaków, mąki, ile jaj, to dzwoniłam do Mamy i po kłopocie. Teraz, niestety, nie mogę już zadzwonić...
    Mieszkam w Niemczech i mój niemiecki mężuś będzie po raz pierwszy jadł kopytka. Mówi On, że to "coś podobnego do włoskich gnocci". Ciekawe, co powie, jak zaserwuję mu lekko podsmażone z cebulką i boczkiem pokrojonym w kostkę. Niestety, On nie lubi kefiru, a ja zawsze jadłam z kubkiem pysznego kefiru albo mleka zsiadłego. Smakują super!
    Jak na razie widzę, że wyszły troszkę, dosłownie ociupinkę za delikatne. Próbowałam, są jeszcze ciepłe. Może jak ostygną, będą nieco twardsze... Za mało mąki dałam. Ale to nic. Następnym razem zrobię trochę bardziej zwarte.

    Margarytko, dzięki za przypomnienie przepisu! Coś mi się zdaje, że zaraz dodam adres Twojej strony do ulubionych i będę tu zaglądać częściej :)

    A korzystając z okazji, życzę Ci, droga Margarytko, samych Sukcesów w Nowym 2013 Roku, aby słoneczko w Twoim serduszku nigdy nie zachodziło a uśmiech nigdy nie znikał z Twojej twarzy. Aby każdy dzień przynosił niesamowitą pozytywną zmianę :)
    pozdrawiam
    Ania Knobelsdorf

    ------------------------------
    Z językiem niemieckim za pan brat
    http://niemieckiskutecznie.pl

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo za dobre słowo :-)
      Z kopytkami, choć wydają się banalne wcale nie jest tak prosto, bo wiele zależy od samych ziemniaków. Ja już jestem w stanie ocenić konsystencję ciasta na etapie zagniatania, ale to przychodzi z czasem :-)
      Jestem ciekawa jak smakowały Twojemu mężowi kopytka w takim wydaniu z cebulką i boczkiem?
      Jeśli będziesz do mnie zaglądać będzie mi bardzo miło. Pozdrawiam ciepło, dziękuję za życzenia i odwzajemniam z całego serca. Wszystkiego dobrego.

      Usuń
  32. Witaj kochana Margarytko!
    Dziś już mogę Ci powiedzieć, jak smakowały mojemu Skarbowi. Powiedział, że w skali 1-10 daje 7.
    Dla Niego były "zbyt kluskowate". Ale smakowały. Mój Skarbek uwielbia jednak mięsko ponad wszystko.
    Ale... powiedział, że wkrótce mogę znowu ugotować kopytka. Tylko musiałyby być nieco twardsze. Dodam więcej mąki. I najlepiej z jakimś sosikiem mają być :) No i oczywiście zrobimy jako dodatek do mięska :)

    Ziemniaczki miałam odpowiednie - lekko klejące się, trzymały się "kupy", mączyste.
    Tu jest do kupienia kilka rodzajów ziemniaków. Mączyste również. Pakowane w siateczki po 2 lub 4kg. Bajka!

    A'propos bajki... Twoja strona, Margarytko jest po prostu rewelacyjna! Jak pisałam wcześniej - taka domowa, a do tego kolorowa, przejrzysta - łatwo znaleźć to, czego się akurat szuka.

    Mam jedno pytanko.... Czy możesz mi zdradzić, jak na zdjęciach umieszczałaś napis "Fot. Margarytka" ????? Odpowiedz, proszę, na maila :) będę wdzięczna :)

    pozdrawiam z wiosennej, noworocznej Bawarii
    Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hihi, kluski zbyt kluskowate... podoba mi się to :-) No, ale skoro uwielbia mięsko to rzeczywiście najlepszym dodatkiem do kopytek będzie po prostu gulasz, albo inne mięso w sosie.

      U nas też w zasadzie nie ma problemu z kupieniem różnych odmian ziemniaków. Dziś pan na targu miał chyba z 6 gatunków i widać było, że na czym jak na czym, ale na ziemniakach to się zna. Kupiłam na próbę takie, których jeszcze nie kupowałam i to jest to - idealne, nie rozsypują się.

      Dziękuję, staram się jak mogę.

      A napis robię w programie graficznym - FastStone. Teraz trochę zmieniłam i daję napis przez środek zdjęcia z adresem bloga, bo za dużo zdjęć mi kradziono, obcinano podpis i wykorzystywano w innych miejscach.

      Usuń
  33. Dziękuję za przepis. Dziś z niego gotowałam :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  34. Wlasnie odpoczywam po pysznym obiadku. Kopytka wyszly idealne, nie za miekkie i nie za twarde. Poklon w Twoja strone Margarytko. B-) Pozdrawiam Justyna

    OdpowiedzUsuń
  35. właśnie robię pyzy , ależ to pracochłonne

    OdpowiedzUsuń
  36. A później płacz , jak mi dupa urosła ?
    Prawda wygląda inaczej , od kopytek się nie tyje , tylko od dodatków do nich .
    Pozdrawiam ,Karol.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż, podobnie jak z makaronami i ziemniakami - to dodatki sprawiają, że są dużo bardziej kaloryczne. U nas do kopytek jest przeważnie podsmażona cebulka (na małej ilości tłuszczu) i gotowana kiszona kapusta.

      Usuń
  37. zrobilam pierwszy raz kopytka z tego oto przepisu i choc bylam dosc pesymistycznie nastawiona ze zrobi sie jak ktos wyzej napisal "zupa" to jednak udaly sie;) pierwsze rozgotowalam troszke ale kolejna tura troszke gotowane i wyszly rewelacja;) pozdrawaiam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ufff... cieszę się, że mimo pesymistycznego podejścia kopytka się udały :-) To niby proste danie, ale jednak odrobiny wprawy trzeba. Robię je od lat i zawsze wychodzą jak trzeba, ale prawda jest taka, że wyrabiając ciasto czuję czy trzeba jeszcze dosypać mąki czy już dosyć. Praktyka sprawia, że stają się proste.

      Usuń
  38. No i poczyniłam dziś na obiad. I się udały:) dziekuję. u mnie z żeberkiem i młoda kapustka podana z masełkiem:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie, że się udały :-) A zestaw bardzo smaczny.

      Usuń
  39. Ja również robiłam już wiele razy ale te z kapustą i skwareczkami są poprostu przepyszne dziękuję za przepis Margarytko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo proszę. Cieszę się, że taka wersja podania smakowała.

      Usuń
  40. Witaj!
    Dziewicze kopytka ;) WYSZŁY SUPER!
    Dzieciaki nie mogły się oderwać od podjadania - na obiad kopiec - po obiedzie kopczyki;)
    Dziękuję po raz kolejny;)
    Pozdrawiam śnieżnie z Kujaw:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gratuluję udanego debiutu :-) Cieszę się, że smakowały... ale mi ochoty na kopytka narobiłaś. Chyba jutro zrobię.

      Usuń
  41. mniam mniam.... JA TO LUBIE Z SOSEM TAKIM MIĘSNYM PIECZENIOWYM A NA WIECZÓR PORCJA PRZYSMAŻONE NA PATELNI :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z sosem też pyszne :-) Chyba każda wersja kopytek jest smakowita.

      Usuń
  42. jedna uwaga do przepisu; ziemniaki trzeba ugotować dzien wczesniej

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście można, ale wcale nie trzeba. Nie widzę różnicy miedzy kopytkami z ziemniaków ugotowanych dzień wcześniej i tych ugotowanych np. rano i dobrze ostudzonych :-)

      Usuń
  43. Umarlabys..... ze smiechu gdybys zobaczyla moje kopytka. No coz maczne nie sa moja mocna strona:) U mnie w domu zadko sie je robilo, bo wymagaja wiecej czasu niz pyry czy kasza, a rodzice caly czas pracowali, a babci nie mialam. Moje "kopyta" byly bardzo duze i wygladaly jak pol pierogi:) Ale mimo wszystko dobre w smaku. Maz byl caly szczesliwy. Prawdopodobnie popelnilam kilka gaf. Ugotowalam ziemniaki wczoraj i zostawilam w tym samym garnku. Nie schowalam do lodowki. Ciasto wyrabialam mixerem ktory Ty tez posiadasz. Uzylam do tego drugiej koncowki. A najgorsze, ze po wsypaniu 200 g maki ciasto nadal sie lepilo, a mi zabraklo maki, bo wczoraj pieklam ciasto z malinami:) I dodalam troche ziemniaczanej, zeby jednak cos z tego wyszlo. Ale jak juz pisalam byly dobre w smaku. Tylko nierowne, przerozych ksztaltow:) Te ostatnie to prawie spychalam garscia z deski, bo doprowadzaly mnie do szalu. Ale nadal bede probowala. Teraz co tydzien. Bede pisala o efektach i prosila o korekte:)
    Pozdrawiam cieplo Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, to niezłe miałaś przeboje z tymi kopytkami. Robiłaś pewnie z młodych ziemniaków, a one mają więcej wody i potrzebują czasem więcej mąki (w ogóle ilość mąki zależy od typu ziemniaków). To, że je zostawiłaś w garnku i nie wstawiłaś do lodówki z pewnością nie miało żadnego znaczenia.
      Ja ciasto w tej chwili też wyrabiam w robocie (mieszadłem K), szybciej i nie ogrzewa się ciasta rękoma. Więc zrobiłaś bardzo dobrze.
      Dodatek mąki ziemniaczanej sprawia, że są bardziej jak kluski śląskie niż jak kopytka, ale jeśli smakowały, to najważniejsze. Mam nadzieję, że kolejna próba będzie już pełnym sukcesem.
      Powiem Ci, że moja mama też raczej kluch nie robiła - czasem, gdy miała wolną sobotę i bardzo marudziliśmy (pierogi też były może ze dwa razy w roku), ale na szczęście miałam babcię :-)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  44. Kopyta to jedna z dwóch najpyszniejszych poznańskich.wielkopolskich potraw! Drugą są szare kluchy :)
    Wychowałam się na nich. Niby tanie ale u mnie w dom to taki rarytas - jak się słyszy że na obiad będą szagówki to wszyscy wracają punktualnie do domu :)
    Podajemy je z sosem pieczeniowym i cebulką. SUper pasowałyby do kruchego mięska typu rolada. To taka pyszniejsza wersja dla pyz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że można z sosem. Ja akurat najbardziej lubię wersję z kapuchą :-) Ale jakie by nie były, takie zjem :-)

      Usuń
  45. Hihi,jutro beda kopytka z zeberkami i mloda kapustka z koperkiem.Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli na bogato :-) Och, ale mi narobiłaś ochoty na taka młodą kapustkę... ale muszę poczekać do wiosny.

      Usuń
  46. Ja do kopytek dodaję gulaszu z mięsem. Ale podstawa todobry przepis na same kopytka. Dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A pewnie, że można z gulaszem. Dodatki to zawsze pełna dowolność. Ja lubię z kapuchą :-)

      Usuń
  47. Zrobiłam pierwszy raz w życiu i wyszły! Dziękuję za przepis:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super, że przepis się przydał i sprawdził. Brawo za ten pierwszy raz.

      Usuń
  48. Cześć Margarytko :)

    Robiłam dzisiaj kopytka z Twojego przepisu (ostatnio nagminnie wykorzystuję Twoje przepisy) i niestety nie wyszły mi dobre. Przede wszystkim już w trakcie ugniatania ciasta, musialam dodać duuuużo więcej mąki, niż Ty zasugerowałaś a mimo wszystko ciasto okropnie lepiło mi się do rąk. Później w smaku niestety było czuć nadmiar mąki. Czy masz może jakiś pomysł, gdzie popełniłam błąd? :) Będę bardzo wdzięczna za pomoc. Pozdrawiam!

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, po pierwsze i najważniejsze: ziemniaki - ich rodzaj ma znaczenie, powinny być sypkie i zawierać dużo skrobi. Po drugie, ciasto na kopytka zagniata się bardzo szybko i bardzo krótko, im dłużej gnieciesz tym bardziej robi się lepiące i ciągłe podsypywanie mąką nic nie daje.
      Nie wiem, co mogłaś zrobić nie tak, bo nie widziałam jak je robiłaś :-) Ale generalnie ziemniaki to podstawa, ja używam Satiny, ale świetnie nadaje się też np. Bryza. Możesz też dodać łyżkę czy dwie mąki ziemniaczanej, ona przy mało sypkich ziemniakach powinna pomóc.
      Może następnym razem wsyp mąkę do ziemniaków, dodaj jajko i wymieszaj łyżką, a jak już się składniki połączą, to krótko zagnieć, żeby ciasto było gładkie. Ogrzewanie ciasta dłońmi daje efekt lepienia. No i ciasto na kopytka nie może leżeć, bo robi się rzadkie. Trzeba od razu robić kluski i gotować.

      Usuń
  49. Uwielbiam takie klasyczne kopytka:) U mnie w domu mama tak samo jak Ty robi je tylko z ziemniaków. Zawsze stanowią dodatek do mięsa w sosie i surówki, ale ja mogę je wyjadać takie same, bez dodatków i ciepłe i zimne są takie pyszne:) Moja mama opracowała swój patent na formowanie kopytek i nie formuje wałków tylko wyrobione ciasto trzyma w misce i łyżką nabiera zgrabne porcje i wrzuca do garnka:) zawsze wychodzą takie kształtne kluseczki. Pozdrawiam Doti:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jakby Ci to powiedzieć - jeśli chodzi o kopytka, to mam dokładnie tak samo jak Ty, nawet na zimno dobrze mi wchodzą :-)
      Fajny pomysł Twojej mamy, choć przyznaję bez bicia, że ja lubię takie podłużne, krojone na szagę, bo są wspomnieniem tych babcinych :-)

      Usuń
  50. Ja uwielbiam staropolskie przepisy i zbieram te od Naszych pra pra babć.
    Takie kopytka jadamy zazwyczaj zamiast ziemniaków do mięsa z sosem (czy to jest wołowina, czy cielęcina). Do tego gotowana malutka marchewka lub zielona, żółta fasolka, buraczki.
    Jeśli chodzi o propozycję podania z gotowaną kapustą i zasmażonym boczkiem są to kluski szare, które robi się nieco inaczej (trze się na tarce surowe ziemniaki, oddaje jajko i mąkę i puszcza się takie kluseczki na wrzątek) :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, właściwie nie wiem jak się odnieść do tego komentarza, bo brzmi jak lekcja tego co można z czym jeść :)
      Więc powiem tak - w Wielkopolsce kopytka jada się z kiszoną kapustą z dziada pradziada i taką wersję lubię najbardziej, oczywiście opcja z sosem też jest dozwolona, nikt nikomu tego nie broni,
      A szare kluski znam, przepis na nie również jest na blogu i też je podaję z kapustą.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  51. We wtorek będę robić kopytka albo leniwe, jeszcze nie wiem. W każdym razie kluchy. ;)
    Ja robię kopytka trochę inaczej. Wkładam zmielone ziemniaki do miski, wyrównuję, wykrajam 1/4 nożem, uzupełniam mąką i dodaję wcześniej odłożone ziemniaki. Też wychodzą super. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tą metodą robię kluski śląskie, ale jeśli kopytka Ci tak wychodzą, to najważniejsze :-)
      O, leniwe, dawno nie robiłam :-)

      Usuń
    2. Aha i ja właśnie jem z bułką tartą i cukrem. :P Szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie kopytek na słono. ;)

      Usuń
  52. 1 kg. ziemniaków surowych czy ugotowanych ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aniu, surowych. Gdyby miały być ugotowanie, to nie pisałabym, żeby ugotować :-)

      Usuń
  53. Moja mama dodawała do ciasta na kopytka starego twarogu. Były pyszne można podawać je na słodko. Na przykład ze śmietaną lub jogurtem truskawkowym. ����

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością smaczne. Ja na słodko robię leniwe, na wzór kopytek, ale z samego sera. Za to ciasto ziemniaczano - serowe lubię do knedli z owocami :-)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  54. Dzień dobry. Dzisiaj zrobiłam kopytka wg Pani przepisu. Mam za sobą kilka prób i dopiero dzisiaj wyszły mi idealne. Przepis jest fantastyczny. Zapisuję w zeszycie dla "potomności". Dziękuję bardzo :) Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że się udały i smakują. Duże znaczenie przy kluskach ma rodzaj ziemniaków.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  55. A wiesz, że nie wpadłbym na podanie ich z kiszoną kapustą? U nas kiszona obowiązkowo do klusek ziemniaczanych, tych szarych czyli. Na czwartek planuję golonki w kapuście właśnie i zastanawiałem się, co do tego - ziemniaki z wody, kluski śląskie, frytki... ale te kopytka pasują mi tu idealnie! Pozdrawiam znad torebki po świętomarcińskim rogalu (jednak biały mak to podstawa! matko, jakie to dobre było) :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a mnie się wydawało, że to takie oczywiste połączenie. Do golonek kopytka będą pasowały idealnie.
      Oj tak, rogale marcińskie są pyszne... a jeszcze jak są zrobione w domu na maśle i z dużą ilością masy makowej, to już poezja :-)

      Usuń
    2. Mnie się wydaje, że czasami mamy tak silne przyzwyczajenia kulinarne, wyniesione z domu, że nie potrafimy spojrzeć na daną potrawę inaczej, niż przez swój własny, "rodzinny pryzmat". Przykładem może być ogórkowa z ryżem - u nas nie do pomyślenia! A skoro pomidorówka z ryżem jest OK, to dlaczego ogórkowa już nie? ;) Te moje, kupne rogale, były wyjątkowo dobre (ale wiem, że to w sumie loteria). Roboty z nimi tyle, że samo czytanie przepisu mnie męczy ;) Pozdrawiam!

      Usuń
    3. Coś w tym jest :-) Ja kiedyś też nie wyobrażałam sobie ogórkowej z ryżem, aż nie spróbowałam u kuzyna. Dziś sama chętnie taką robię, bo bardzo mi smakuje.
      No tak, z rogalami to już tak jest, że jak trafisz. U nas chyba tylko w jednej cukierni są naprawdę dobre. Ale cóż się dziwić, to bardzo wymagający i czasochłonny produkt :-) Ja w tym roku nie piekłam i nie kupiłam. Jak nie ja ;-)

      Usuń
  56. Margarytko, czy dzisiaj nie mija 15 lat, odkąd prowadzisz bloga? Coś mi mówi, że tak :P Wszystkiego najlepszego zatem i jeszcze wielu owocnych lat w kulinarnej blogosferze! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, w rzeczy samej :-) Wczoraj minęło 15 lat tego blogowego szaleństwa. Dziękuję bardzo :-)

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl