Jesienną porą dania z dyni pojawiają się u mnie przynajmniej raz w tygodniu i właśnie uświadomiłam sobie, że ani jednego dyniowego dania nie sfotografowałam i nie umieściłam na blogu.
Już jako dziecko uwielbiam bobofruty dyniowo – jabłkowe. I do dziś to połączenie bardzo lubię. Najczęściej po protu jem dynię pieczoną. Kiedyś piekłam ją z cynamonem, obecnie z przyprawą do jabłecznika Kotanyi – jest doskonała. Pieczona dynia jest też doskonałą bazą do zupy – kremu, do sałatki z rukolą i łososiem. Oczywiście można upiec dynię klasycznie – z odrobiną oliwy i soli. Ale ja lubię tą słodkawą, cynamonową nutę.
Dziś wykorzystałam dynię do przygotowania risotto. Trochę się obawiałam, ale kto nie ryzykuje ten nie próbuje pyszności. Ryzyko się opłaciło i wyszło mi całkiem smaczne danie... ale ja bardzo lubię dynię, więc chyba nie mogło być inaczej :-)
Składniki na 4 średnie porcje:
250 g ryżu arborio
1 średnia cebula
125 ml białego wytrawnego wina
750 - 850 ml bulionu
szczypta białego pieprzu i gałki muszkatołowej
1 łyżka ghee (klarowanego masła)
2 łyżeczki zwykłego masła
2 łyżki tartego parmezanu
400 g obranej dyni
2 łyżki dobrej oliwy
2 płaskie łyżeczki przyprawy do jabłecznika Kotanyi
Dynię pokroić na kawałki, posmarować oliwą, wyłożyć na blaszkę i posypać przyprawą do jabłecznika. Piekarnik nagrzać do 200 stopni, wstawić blaszkę z dynią i piec około 20 minut.
Upieczoną dynię pokroić w kostkę.
Cebulę obrać, pokroić w bardzo drobną kosteczkę. Na głębokiej patelni (ja wykorzystałam ceramiczny wok Delimano) rozgrzać ghee, wrzucić pokrojoną cebulkę i podsmażyć, ale w taki sposób aby raczej zeszklić niż przypiec. Cebulka powinna pozostać jasna. Na patelnię wsypać suchy ryż i chwilę podsmażyć, aż ziarenka zaczną robić się szkliste. Uważać, aby nie przypalić, bo risotto będzie gorzkie.
Do podsmażonego ryżu wlać białe wino, wymieszać i poczekać aż ryż je wchłonie a alkohol odparuje. Następnie wlewać bulion po 1 chochli i za każdym razem zamieszać (można przykryć). Kiedy ryż wchłonie całkowicie jedną porcja bulionu wlać kolejną. Gotować w ten sposób przez około 12 - 15 minut, wlewając kolejne porcje bulionu co jakiś czas mieszając. Przed wlaniem ostatniej porcji bulionu dołożyć upieczoną dynię, wymieszać i gotować jeszcze 2 – 3 minuty. Cały płyn powinien zostać wchłonięty przez ryż. Doprawić białym pieprzem i szczyptą gałki muszkatołowej.
Pod sam koniec odstawić z ognia, dołożyć 2 łyżeczki zimnego masła, starty parmezan i szybko wymieszać.
takie słoneczne, piękne! ja też dzisiaj kupiłam dyńkę i coś wymodzę :-)
OdpowiedzUsuńSuper Tobie wyszło! Piękne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńJa się trochę boję tego dania, wiesz, tego łączenia smaków. No, ale skuszę się na nie, bo uwielbiam eksperymentować.
Mam tylko dwa pytania.
Co wchodzi w skład przyprawy do jabłecznika Kotanyi i czym można ewentualnie ją zastąpić?
Widziałam niedawno wok z powłoką ceramiczną w Biedronce za 30 zł.
Nie kupiłam go, bo myślę, że jest słabej jakości.
Czy Twój wok jest z pokrywką?Ala
Izuniu, wymodź... ja chętnie podpatrzę, bo dań z dyni wiele nie robię.
OdpowiedzUsuńAlu, wyszło naprawdę pyszne i na pewno powtórzę jeszcze nie raz.
W skład przyprawy wchodzi: cynamon, cukier, skórka cytrynowa, goździki i imbir... Jeśli poczekasz chwilkę to jutro Ci paczuszkę wyślę - mam zapas :-)
Mój wok niestety nie ma pokrywki (używam od innego naczynia), ale powoli dokupuję sobie elementy Delimano - nabyłam sobie jeden mały zestaw. Teraz przymierzam się do zestawu dwóch patelni i właśnie pokrywki do woka. Te garnki mnie urzekły i naprawdę świetnie mi służą. Nie są tanie, ale kilka warto mieć.
O jakie piękne to risotto. A wiesz, że ja sama nigdy z dyni nic nie robiłam? Pewnie dlatego, że nie znalazłam u Ciebie przepisu. Ale lubię dynię, moja mama robi marynowaną. Sok z dyni z marchewką i jabłkiem też w jej wykonaniu bardzo lubię. To risotto wypróbuję, bo już mi ślinka na nie cieknie.
OdpowiedzUsuńDorota, postaram się, aby to nie był ostatni przepis na dyniowe danie :-)) A risotto jest przepyszne, więc skoro lubisz dynię to będzie Ci smakowało.
OdpowiedzUsuńByłoby mi niezmiernie miło, gdybyś mi przysłała tę przyprawę:)
OdpowiedzUsuńPrzymierzam się do kupna woka, bo coraz bardziej kręci mnie kuchnia azjatycka. Czytałam, że te pokrywki z Delimano są szklane i tłuką się szybko, ale może to tylko taka przypadkowa opinia. Ala
Alu, mówisz - masz, jutro przyprawę wyślę :-)
OdpowiedzUsuńA pokrywki z Delimano istotnie są szklane, mam dwie i jak na razie bez zastrzeżeń - zresztą ja mam prawie wszystkie pokrywki szklane, przez lata żadna mi się nie stłukła, więc sądzę, że takie opinie są trochę na wyrost :-)
Ja woka wykorzystuję głownie do kuchni indyjskiej, ale i wiele innych dań w nim robię - jest duży i bardzo wygodny.
Wygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńAsiu, tak też smakuje.
OdpowiedzUsuńMmmm wygląda przepysznie. I ten kolor :)
OdpowiedzUsuńTurlaczu, równie dobrze smakuje :-)
OdpowiedzUsuńHej Margaytko czy masz jakis przepisy na dobra zupe z dyni?
OdpowiedzUsuńBeata
Beata, robię krem z pieczonej dyni z sokiem marchewkowym. Jest pyszny. Jak znajdę chwilę to znów go ugotuję i wstawię przepis.
OdpowiedzUsuńMargarytko,
OdpowiedzUsuńwłaśnie zastanawiałam się, co zrobić z połówki dyni przywiezionej z działki od Taty. I jak zwykle na Tobie można polegać. Jutro na obiad risotto z dynią i jak znam życie wejdzie on na stałe do naszego jadłospisu.
Pozdrawiam serdecznie
Małgosiu, ale Ci zazdroszczę tej dyni :-)) Ja niestety nie mam takiej prosto z działki, ale staram się kupować od działkowców - wtedy jest szansa, że chemii w niej nie ma.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że risotto będzie Wam smakowało. Pozdrawiam ciepło.
Fakt Margarytko, nie ma to jak działka bez chemii. Ale gdyby nie Tata i Jego upór aby sadzić to nic z tego by nie było. A tak z tegorocznej cukinii mamy spory zapas weków na zimę. Teraz pora na dynię. Czekam na Twoje przepisy może coś podpowiesz.
OdpowiedzUsuńPS
Wok z powłoką ceramiczną sprawdza się w 100%. Po risotto już śladu nie ma, a że smakowało nie muszę pisać - było wspaniałe!!!
Pozdrawiam
Małgosiu, dobrze to rozumiem, bo sami też mieliśmy przez wiele lat działkę - ale tylko tata ją uprawiał i na szczęście nie zmuszał nikogo z nas do pomocy - to był jego azyl po pracy umysłowej. Na działce mógł się odstresować i choć fizycznie zmęczył to psychicznie odpoczął. A my mieliśmy dzięki tej pracy pyszne owoce i warzywa. Kilka lat temu rodzice się przeprowadzili do domu, działkę sprzedali, bo mają ogród, ale już nie uprawiają warzyw (oprócz ziół, szczypiorku, ogórków i pomidorów).
OdpowiedzUsuńDynię kupuję, ale jej nie zaprawiam - nie przepadam za marynowaną, więc jesienią się nią zajadam. Nie robiłam nigdy wielu dyniowych dań, ale coraz chętniej zaczynam eksperymentować.
Cieszę się, że risotto smakowało :-) A woka nie oddałabym za nic w świecie - jest doskonały.
Och, Margarytko, ileż to musiałam się postarać, żeby móc zrobić to risotto. Najpierw przysłałaś mi przyprawy, za co jeszcze raz bardzo dziękuję. Potem spostrzegłam, że skończył mi się parmezan. Poszłam do kilku sklepów, ale niestety sera nie dostałam. Dzisiaj specjalnie udałam się na targ warzywny po dynię. Na kawałki nie sprzedawano, zależało mi, więc wzięłam najmniejszą, ważącą 9 kg. Nie podobała mi się ona za bardzo, bo jej skórka jest żółta, a kolor miąższu nie jest taki pomarańczowy, tylko jasny, podobny do kabaczka. Ale co tam, jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, że risotto wyszło pyszne. Starałam się nie przekombinować z przyprawami, jest tak jak powinno być.
Ale dyni mi zostało dużo, więc muszę coś z nią zrobić. Może u Ciebie na blogu pojawi się coś jeszcze. Ja myślę o zupce i dżemie.
Nigdy nie mów, że mieszkasz w małym mieście, bo zawsze będę się na to denerwować. Mnie czasem jest nawet głupio o coś się u nas pytać, bo patrzą na mnie tak jakoś dziwnie.
Siedzę sobie i myślę, czy Gosia zaakceptuje smak risotta z dynią. Ala
Alu, jestem pod wrażeniem Twoich starań. Faktycznie musiałaś się natrudzić, żeby zjeść to danie.
OdpowiedzUsuńAle jestem zdziwiona, że nie można u Was kupić dyni w kawałkach. U nas nie ma z tym problemu - w sklepie i owszem, trzeba wziąć całość. Jednak na targu każdy kto ma duże dynie sprzedaje je na kawałki. Można kupić tyle ile się potrzebuje. Ja dziś kupiłam trochę ponad kilogram i pan mi obiecał na czwartek zieloną dynię z mocno pomarańczowym miąższem - taką lubię najbardziej, a ciężko ją dostać. Dziś kupiłam ładną pomarańczową. Jutro chyba zrobię krem z dyni. Nie znam się na gatunkach dyni, wiem tylko które mi smakują :-) Dżemu nie robiłam, ale też się nad nim zastanawiałam.
A wiesz, że u nas z parmezanem jest problem? Czasem udaje mi się go dostać, ale proste to nie jest. Ostatnio grana padano udało kupić mi się w Lidlu za całkiem przyzwoitą cenę.
Hahaha... nie złość się Alu, ja wiem, że Piła maleńka nie jest, ale jeśli chodzi o wiele zakupów to ciągle jest w tyle i mam wrażenie, że to takie prowincjonalne miasteczko. Szukałam ostatnio świeżej kolendry i nie dostałam. Orzeszków piniowych też nie dostałam - zamówiłam w internecie przy okazji zakupu białego maku. Podobno powstaje u nas ekobazar - zobaczymy co będzie można na nim dostać.
I jak Gosia zareagowała na nowy smak?
Tak, dyni w kawałkach nie można u nas kupić. A za swoją zapłaciłam tylko 5 zł, więc nie mam czego żałować, tylko muszę całą wykorzystać, bo nie lubię marnowania jedzenia. Poza tym suszę pestki, które później przydadzą się np. do pesto.
OdpowiedzUsuńJeśli zrobisz krem, to proszę podziel się przepisem.
Grana padano kupiłam też kiedyś w Lidlu, ale do najbliższego sklepu mam 25 km.
Gosia stwierdziła, że risotto dobre, ale zjadłaby je raczej w wolny dzień od szkoły. Kiedy jest bardzo głodna, wolałaby coś mięsnego. Ja i tak cieszę się, że je zaakceptowała i zjadła nawet dokładkę.
Margarytko, tak już z nami smakoszami jest, że ciągle poszukujemy nowych smaków i produktów. Jeśli mieszkałabyś np. w Gdańsku, dziwiłabyś się, że coś jest w stolicy, a u Ciebie nie ma. Te wieczne starania i poszukiwania też mają swój urok:))) Ala
Dostałam dzisiaj w prezencie piękną, niedużą dynię, cudownie pomarańczową. Teraz to mogę poszaleć. Ala
OdpowiedzUsuńAlu, 5 zł za 9 kg dyni? Toż to jak za darmo :-) U nas za kilogram trzeba zapłacić około 2 zł. I wszyscy cenią się równo. Ja najchętniej pojechałabym na jakieś pole i dogadała się z właścicielem. Kiedyś jechaliśmy na jakąś weekendową wycieczkę i widziałam całe pole pięknych dyniek, ale nie pamiętam już gdzie.
OdpowiedzUsuńSuper, że stałaś się posiadaczką pięknej pomarańczowej dyni - lubię ten słoneczny kolor, od razu poprawia mi się nastrój. Krem z dyni będzie jutro, bo nagotowałam za dużo pomidorowej i jadłam ją jeszcze dzisiaj :-))
O, to faktycznie masz kawałek drogi do Lidla - ja na szczęście mam prawie pod nosem. Dziś kupiłam kolejny kawałek grana padano - jak dobrze, że ten ser może długo leżeć :-)
Super, że Gosi risotto zasmakowało, czekałam na jej reakcję, bo dynię jednak nie wszyscy lubią :-)
Hahaha... pewnie masz rację, ale myślę, że w Warszawie to już mało czego nie ma :-) Jednak bliżej mam do Berlina niż do Warszawy :-)
Margarytko czy można ominąć wino wytrawne robiąc to risotto ? (co ew. dodać zamiast wina? Chce zrobić to danie mojemu synkowi a jest zdecydowanie za mały na wino ;)
OdpowiedzUsuńpaaryska
Paaryska, można spokojnie pominąć wino. Ale prawda jest taka, że alkohol w trakcie gotowania odparowuje zupełnie. Można to risotto podawać dzieciom ale i spokojnie wsiąść za kierownicę po jego zjedzeniu. Winno tylko oddaje smak. Pozdrawiam i mam nadzieję, że będzie smakowało.
OdpowiedzUsuńNo to teraz chyba muszę sobie takie zrobić :) Kawałek dyni akurat leży w lodówce, więc kto wie, może nawet dzisiaj :)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo wychodzi pysznie :-)
Usuń