...pod takim hasłem postanowiłyśmy z Asią wspólnie coś ugotować (każda w swoim domu, bo jednak za daleko od siebie mieszkamy, aby wspólnie kucharzyć). Tematem przewodnim uczyniłyśmy pesto – Asia zrobiła czerwone, ja zielone. Z makaronem spaghetti... Dwie Asie, dwa rodzaje pesto - doprawione solą i pieprzem Kotanyi... każdy może coś dla siebie skubnąć.
Dawno już nie robiłam pesto. I choć nie lubię czosnku to do pesto go dodaję, ale w minimalnej ilości (pół ząbka). Kiedyś, w jednym z programów kulinarnych pojawiło się pesto z selerem naciowym. Oczywiście wypróbowałam i okazało się, że w takiej wersji smakuje mi dużo bardziej, bo seler sprawia, że czosnek nie jest tak wyczuwalny.
Sos można przygotować z pomocą moździerza (wtedy oliwę wlewa się wolnym strumieniem) albo blendera. Obie (Asia i ja) wykorzystałyśmy rozdrabniacz ręcznego blenderaTriblade HB724 firmy Kenwood
Składniki na 2 – 3 porcje:
10 dorodnych łodyżek bazylii
2 nieduże ząbki czosnku (ja dałam ½ ząbka)
1/3 szklanki oliwy z oliwek (extra virgin)
1 łyżka orzeszków piniowych (można zastąpić orzechami nerkowca albo słonecznikiem)
3 łyżki startego parmezanu (użyłam sera grana padano)
sól morska w młynku Kotanyi
pieprz biały Kotanyi
opcjonalnie 1 łodyga selera naciowego
200 -250 g makaronu spaghetti
parmezan do posypania
Opłukane i osuszone listki bazylii oderwać od łodyżek. Wrzucić do pojemnika, w którym będzie robiony sos. Czosnek również pokroić i dodać do pojemnika. Wlać część oliwy i zmiksować.
Dodać parmezan, a następnie zrumienione na suchej patelni orzeszki pinii i resztę oliwy. Dokładnie zmiksować. Dodać sól i pieprz do smaku, ewentualnie odrobinę cukru i jeszcze raz zmiksować.
W dużym garnku zagotować wodę z 1 łyżeczką soli i 1 łyżką oliwy. Makaron ugotować al dente. Odcedzić. Sos wlać do gorącego makaronu i szybko wymieszać. Przełożyć na talerze i posypać tartym parmezanem.
dziękuję za wspólne gotowanie :) Myślę, że jeszcze to powtórzymy :) Pyszne pesto!
OdpowiedzUsuńAsiu i ja myślę, że jeszcze pogotujemy :-) To fajna zabawa. I pyszne dania nam wyszły :-) I ja dziękuję.
OdpowiedzUsuńjakis czas obserwuje Twoj blog Margeritko i musze przyznac ze dawno tak fajnych i prostych przepisow nie widzialam...a kazdego dnia zastanawiam sie co ugotowaci teraz mam problem z glowy..dziekuje i pozdrawiam
UsuńDziękuję za dobre słowo i oczywiście zachęcam do gotowania :-)
UsuńAle super zabawa. Może Magarytko wymyślisz dla nasz jakieś wpólne gotowanie i będziemy Ci podsyłać nasze fotki. A pesto robię z Twojego przepisu, bo jest pyszne. I faktycznie jak doda się seler naciowy smak jest dużo fajniejszy.
OdpowiedzUsuńno i które teraz mam wybrać skoro oba takie apetyczne?! to jest znęcanie się!
OdpowiedzUsuńPysznie jest u Joasi ale u Ciebie Joasiu też pyszności...w miłym towarzystwie zawsze lepiej sie gotuje choćby wirtualnie:-)
OdpowiedzUsuńWspaniały pomysł miałyście !!!
OdpowiedzUsuńJa, do momentu, kiedy zobaczyłam u Ciebie na onecie przepis na pesto, twierdziłam, że pesto nie lubię. To gotowe po prostu mi nie smakuje i już. Zrobiłam ten sos po raz pierwszy dokładnie według Twojego przepisu ( oprócz orzeszków pinii) i zakochałam się w nim. Od tej pory robiłam pesto nie tylko z bazylii, ale też z rukoli, pietruszki, melisy, grillowanej cukinii, suszonych pomidorów. Używałam pestek słonecznika, dyni, migdałów. Wszystkie wersje i kombinacje bardzo mi smakowały. Zaraziłam tym niebiańskim smakiem parę osób, ale wszystko się zaczęło od Ciebie, Asiu. Dziękuję Tobie jeszcze raz za inspirację!!! Ala
pesto pasta! uuuuuuwielbiamy,musze sprobowac z Twojego przepisu bo zwykle jemy z kupnym (jest duzy wybor i te prawdziwe wloskie sa przepyszne). Dzieki temu jest to wedlug mnie najsmaczniejsza i najszybsza i dosc tania kolacja/obiad :)
OdpowiedzUsuńDorota, nie widzę problemu. Pomyślę o Twojej propozycji :-)) Prawda, że seler wzbogaca smak?
OdpowiedzUsuńOj tam Pyzuniu, zaraz znęcanie - to zachęta do próbowania :-)
Dorota, masz rację - wspólne gotowanie zawsze jest przyjemniejsze :-)
Alu, bardzo się cieszę, że przekonałaś się do pesto i że ja miałam w tym swój mały udział ;-)) O tak, pesto z pietruszki i ze słonecznikiem też bardzo lubię - ale nie dodaję do niego czosnku i robię z dodatkiem oleju z pestek winogron. Z rukoli jednak nie probowałam, ale za to z pieczonym bakłażanem i pomidorami tak :-)
Kasiu, to faktycznie bardzo szybkie danie - potrzeba tyle czasu ile trwa ugotowanie makaronu. Gdy wstawiam wodę na makaron zabieram się za sos - szybko, prosto i smacznie. A domowe zawsze lepsze, bo to w słoiczkach ma jednak trochę konserwantów :-))
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNa blog wchodzę regularnie - teraz się ujawniam "z imienia" :)
Mam pytanko - co na Halloween? Masz propozycję czegoś krwistego i masakrycznego? Bo, szczerze pisząc, szukam pomysłu by zaskoczyć rodzinkę :)
Pozdrawiam. Kasia
a ja z innej beczki ,dziękuje ci za przepis na pierogi z mięsem,są przepyszne ,takie jak kiedyś robiła moja babcia,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKasiu, miło mi, że się "ujawniłaś" - wiem, że wiele osób czyta, ale zawsze miło, gdy powiedzą, że są :-)
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o Halloween to pewnie Cię rozczaruję, ale nie świętuję. Jest to dla mnie zupełnie obce święto. Staram się nie ulegać tym amerykańskim wariactwom.
Calinko, cieszę się, że pierogi smakowały :-)
fenomenalny pomysł z tym selerem naciowym, ja akurat czosnek lubię, ale selera też!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Margarytko,
OdpowiedzUsuńCzęsto tu zaglądam, ale rzadko zostawiam komentarze. Pora to zmienić :)
Bardzo dziękuję Ci za świetnego bloga i bardzo fajne przepisy. Nie są zbyt udziwnione, a jednocześnie urozmaicone z dużą ilością warzyw Trafia to w mój gust i podniebienie.Niektóre potrawy dzięki Tobie robiłam po raz pierwszy np. risotto.
Czytając bloga da się też wyczuć, że jesteś niesamowicie ciepłą i sympatyczną osobą, co jeszcze bardziej przyciąga mnie tu :)
Jeszcze raz dziękuję i życzę powodzenia. Jeśli mogę coś zasugerować to poproszę o więcej przepisów na zupy i sałatki w szczególności zupę-krem z zielonego groszku :)
Pozdrawiam serdecznie
paaryska - Karolina
Moniko, seler naciowy dodaje ostrości i decydowanie wzbogaca smak. Jak dla mnie - super.
OdpowiedzUsuńKarolina, dziekuję Ci za dobre słowo - masz rację - jestem dosyć ciepłą osobą pozytywnie nastawioną do świata i ludzi. Bardzo się cieszę, że to czuć też tu - na blogu.
Przepisów na sałatki jest trochę więcej na starym blogu, ale systematycznie będą się pojawiać. A jeśli chodzi o krem z zielonego groszku to gotuję go często, bo lubię, ale znika tak szybko, że gdy przypominam sobie o zdjęciu to zupy nie ma. Następnym razem postaram się nie zapomnieć :-)
Pozdrawiam.
wygląda pycha :) SUPER BLOG :)
OdpowiedzUsuńchciałam ostatnio kupić seler naciowy ale okazało się, że go sprzedają w takich pęczkach po kilka a ja potrzebowałam jeden ;/ zastanawiałam się co potem zrobię z resztą ;]
OdpowiedzUsuńWiesz Asiu, że ja już nawet nie mam kiedy kawy sobie zrobić, a kuchnię odwiedzam jedynie w weekendy i wtedy gotuję na zapas. A pamiętam, że kiedyś tak lubiłam kuchnię... Popatrz jak to wszystko się zmienia... Jednak Moniuszki to był mój dom... Coraz częściej tak czuję.
OdpowiedzUsuńBuziak. Zadzwonię. Tak. Tak obiecuję sobie każdego dnia. Ale zadzwonię :**
It-inspires-me, bardzo dziękuję.
OdpowiedzUsuńPolly, bo seler naciowy jest sprzedawany jako bulwa - kilkanaście połączonych "pędów". Nigdy nie widziałam, aby łączono je w pęczki.
Agnieszko... wiem, wiem, ale mam nadzieję, że w tym całym zabieganiu odnajdujesz swoje szczęście.
Ps. Na Moniuszki było bardzo klimatycznie...
no tak bulwa a nie pęczek, no to zabłysnęłam ;/
OdpowiedzUsuńPolly, oj tam, ja też nie wiem, czy to fachowo się nazywa bulwa, ale tak mi się kojarzy :-))To bardzo zdrowe warzywo, można zrobić sałatki, zapiec je z serem, dodać do zapiekanek makaronowych. Ma mało kalorii i bardzo dużo składników odżywczych i bardzo dobry wpływ na nas organizm :-)
OdpowiedzUsuńchętnie bym Waszych pesto spróbowała:) i chętnie bym i ja Asiu coś z Tobą zgotowała.. ale proponuję wypieki:D
OdpowiedzUsuńMoniko, nie ma sprawy - ja bardzo chętnie z Tobą pogotuję albo popiekę :-)
OdpowiedzUsuńAsiu to ja proponuję, oczywiście o ile innych planów nie masz, 11 listopada coś upichcić:D albo 10 ale to tak późniejszą porą
OdpowiedzUsuńMoniko, no właśnie na 11.11 będę piekła rogale marcińskie, a z nimi jest dużo pracy. Prawdopodobnie też gdzieś pojedziemy (choć to jeszcze nic pewnego). No chyba, że chcesz się przyłączyć do rogalowego szaleństwa :-)
OdpowiedzUsuńAle następny weekend jestem wolna, więc jak najbardziej skora do pichcenia :-)
Asiu, wolę jednak następny weekend:) w ten wybieramy się z Przemkiem do Torunia, więc nie będę piec słodkości, ale w przyszły week chętnie:D
OdpowiedzUsuńNo popatrz, a my się w sobotę wybieramy (o ile nic się w naszych planach nie zmieni) do Przysieka - chyba 7 km od Torunia - Darek zwariował na punkcie gęsiny :-))
OdpowiedzUsuńSzukałam inspiracji na kolację ze znajomymi i widzę, że znalazłam :D
OdpowiedzUsuńCieszę się, mam nadzieję, że będzie smakowało - robi się je szybko i nawet mnie, choć nie lubi czosnku pesto smakuje ;)
UsuńMargarytko, a jak długo tak sporządzone pesto można przechowywać?
OdpowiedzUsuńInka
Ja nie przechowuję, zawsze robię świeże - tyle ile potrzeba.
UsuńMargarytko, bo zwariuję.. Chciałam zrobić to pesto, mam seler naciowy, ale nie widzę, co z nim zrobić.. oślepłam czy co? Mam ten seler zmiażdzyć w pesto czy podsmażyć w plasterkach i dodać do pesto? Nie wiem. Pozdrawiam. Ela
OdpowiedzUsuńJeśli zdecydujesz się dodać seler (on jest opcjonalny, więc nie trzeba), to zmiksuj go razem z bazylią.
Usuńoo, dziękuję za błyskawiczną odpowiedź. oboje z mężem uwielbiamy seler naciowy więc jak najbardziej chciałam go dodać. tym razem przesmaża się już z suszonymi pomidorami na oliwie, ale następnym razem zblenduję :) Ela.
OdpowiedzUsuńJednym słowem pesto na bogato :-)
Usuń