Zakochałam się w tej zupie, gdy po raz pierwszy zobaczyłam jak gotuje ją Nigella Lawson i nawet fakt, że nazwała ją zupą bagienną mnie nie zniechęcił. Pierwszy raz zrobiłam ją zgodnie z przepisem Nigelli, a potem zaczęłam eksperymentować i pozmieniałam co nieco.
Jesienną i zimową porą często na kolację przygotowuję zupy kremy... marchewkowy, dyniowy i groszkowy mogę jeść na zmianę. Dwa pierwsze już na blogu są – dziś przyszedł czas na krem z groszku. W sumie nie wiem dlaczego wcześniej nie wstawiłam tego przepisu, bo krem gotuję regularnie, a paczka mrożonego groszku zawsze czeka w gotowość :-)
Krem jest sycący i naprawdę pyszny, a przy tym bardzo łatwy do przygotowania. Najlepszy oczywiście na domowym bulionie.
Składniki na 2 duże porcje:
300 g mrożonego groszku
1 średnia cebula
1 ziemniak (100 g)
1 cebulka ze szczypiorkiem (dymka)
700 ml bulionu albo wody
8 mini kuleczek mozzarelli (80 g) – można dać więcej jeśli ktoś ma ochotę
½ małej łyżeczki białego pieprzu (u mnie Kotani)
szczypta gałki muszkatołowej - najlepiej świeżo startej
1 łyżeczka masła klarowanego
½ łyżeczki cukru
Bulion zagrzać.
Cebulę obrać i pokroić w grubą kostkę. W garnku roztopić 1 łyżeczkę masła, wrzucić cebulę i zeszklić (nie rumienić). Po 2 – 3 minutach wrzucić obranego, pokrojonego w kostkę ziemniaka i mrożony groszek. Wszystko razem wymieszać, dodać cebulę dymkę i zalać gorącym bulionem, wsypać ½ łyżeczki cukru i gotować około 20 minut bez przykrycia (jeśli przykryjemy to groszek może stracić swój piękny zielony kolor). Gdy ziemniaki i groszek będą miękkie to wyciągnąć dymkę (wyrzucić). Dodać do smaku biały pieprz i gałkę muszkatołową. Odłożyć 1 łyżkę groszku do dekoracji, do garnka wrzucić mozzarellę i całość zmiksować na gładki krem (blender Triblade HB724 firmy Kenwood od kilku miesięcy ułatwia mi pracę w kuchni).
Gorący krem wlać do miseczek albo dużych filiżanek i posypać odłożonym groszkiem.
Fajnym dodatkiem do kremu jest groszek ptysiowy czy grzanka ziołowa (albo czosnkowa). Ale znakomicie sprawdzają się też paluchy z ciasta francuskiego, które można przygotować w kilka minut.
Ma przepiękną barwę! Taką słoneczną- idealna zupka na poprawę humoru;)
OdpowiedzUsuńMalwino, ładny, soczysty kolor to zasługa gotowania groszku bez przykrywki. Nie wiem na czym to dokładnie polega (trzeba by jakiegoś chemika zapytać), ale tego nauczyła mnie babcia - podobnie robię z brokułami i brukselką :-)
OdpowiedzUsuńA nastrój poprawia znakomicie :-)
O nie, ja idę spać, bo dostałam ślinotoku. Piękny kolor ma ta zupka, a jutro ugotuję i sprawdzę jak smakuje i dam znać.
OdpowiedzUsuńMargaytko czy mala mozzarella to jest tak zwana swieza mozzarella (tak u nas na nia mowia mieszkam poza Polska) . Zupka wyglada apetycznie a ten kolorek.........hm
OdpowiedzUsuńmniam mniam
Czy mozna wiedziec co to za patyczek na tej zupce lezy
OdpowiedzUsuńBeata
Dorota, no to czekam na wrażenia :-) Jestem ciekawa jak Wam będzie smakowała.
OdpowiedzUsuńBeato, ta mała mozzarella to taka sprzedawana w zalewie. Można użyć takiej większej kulki - ja miałam akurat w wersji mini, bo kupowałam do sałatki.
A te "patyczki" to paluszki przygotowane z gotowego ciasta francuskiego.
Mozna dostac przepis na takie smaczne patyczki
OdpowiedzUsuńTo juz wiem jaki to serek no I bedzie zupka u nas wszyscy lubia groszek
OdpowiedzUsuńBeata, wzięłam gotowe ciasto francuskie (świeże, nie mrożone), pokroiłam radełkiem w paski i każdy paseczek zwinęłam w spiralkę. Ułożyłam na blaszce, posmarowałam wodą, posypałam ziołami. Wstawiłam do piekarnika nagrzanego do 220 stopni i piekłam kilka minut do ładnego zrumienienia. Proste a efektowne :-)
OdpowiedzUsuńTak, tak! Rośliny strączkowe powinno się gotować bez przykrycia, tylko mnie pytaj dlaczego:)
OdpowiedzUsuńZupka piękna! Bardzo kusząca, a do tego szybka. Zrobię i a sobie:)
Pozdrawiam serdecznie!
Margarytko, Twoja zupka jest zdecydowanie ładniejsza od bagiennej Nigelli! Ma cudowny kolor, co jest bardzo ważne i przepis jest jak zwykle perfekcyjny. Ala
OdpowiedzUsuńcudny kolor, niesamowicie energetyczny na jesienne dni... i ten paluszek do pogryzania - idealne połączenie. Uwielbiam krem z zielonego groszku!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
Asiu, no właśnie chciałabym, aby ktoś mi wytłumaczył dlaczego. Kiedyś coś słyszałam, że chodzi o chlorofil zawarty w zielonych warzywach. Podobno podczas gotowania uwalnia się kwas szczawiowy, który niszczy chlorofil. A gotowanie bez przykrycia sprawia, że owy kwas ulatnia się wraz z parą. Ale czy to prawda to nie wiem :-) Babcia mi tylko zawsze mówiła, że zielone warzywa gotować w dużej ilości wody (zawsze zalewać wrzątkiem) i bez przykrycia.
OdpowiedzUsuńA zupa jest pyszna, mam na dziś drugą porcję :-)
Alu, no bo coś mi się wydaj, że Nigela przykrywała groszek (ale głowy nie dam, bo dawno oglądałam ) i nie zachował tego pięknego koloru.
Nie przecierasz przez sito? U mnie zawsze zostają drobne kawałki skórek z groszku i muszę przecierać. Coś robię źle? Czy mozzarella ciągnie się w zupie? Dodaje smaku? Pierwszy raz widzę ją w przepisie. Grzebię Ci na blogu, bo szukam inspiracji :) :-*
UsuńAnna, nie przecieram. Wg mnie po prostu zbyt krótko miksujesz. Ja albo przelewam do kielicha blendera i na wysokie obroty albo ręcznym dosyć długo miksuję.
UsuńMozzarella dodaje smaku i czyni zupę jeszcze bardziej kremową. Nie ciągnie się ani trochę :-)
Moniko, zupka faktycznie idealna na zimne dni. Rozgrzewa i poprawia humor... poza tym jest pyszna. Można ją jeść łyżką albo popijać filiżanki, bo choć to krem to nie jest tak gęsty, że łyżka stoi :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie moje smaki. Fajny pomysł z tą mozzarellą do środka zupy, ja dawałam zawsze dwa ziemniaki i przecierałam przez gęste sito a grzankę z mozzarellą podawałam oddzielnie. Ale zrobię według twojego przepisu bo bardzo jestem ciekawa smaku. Włączę się do dyskusji dotyczącej gotowania warzyw. W jakimś programie kulinarnym, dawno, dawno temu usłyszałam, że do gotowania zielonych warzyw właśnie typu groszek, brokuły, fasolka szparagowa należy wrzucić szczyptę sody oczyszczonej to warzywa zachowają piękny zielony kolor i szybciej się ugotują. I tak robię i faktycznie warzywa koloru nie tracą, ale uzasadnić tego zjawiska nie potrafię.
OdpowiedzUsuńależ to pięknie wygląda!
OdpowiedzUsuńKurcze nie sądziłam, że krem z groszku może być taki smaczny :) U nas był z groszkiem ptysiowym :) no i kolor jak z czasopisma o gotowaniu :) Fajne danie pokazowe na imieniny :)
OdpowiedzUsuńKurczę, to musi smakować pysznie! Jestem groszkową panią i wiesz co dobre! :D
OdpowiedzUsuńZupa przepyszna. Ale jesteś niedobra, że wcześniej się nim nie podzieliłaś. Tyle dobroci mnie ominęło. Zdecydowaliśmy z mężem, że jutro powtórka z zielonego kremu. Obłędnie smaczny. Nie mogłam się najeść.
OdpowiedzUsuńNadio, jeśli tylko masz ochotę to wypróbuj. Mnie bardzo ten smak odpowiada. Ja za leniwa jestem, żeby przecierać przez sito, miksuję wszystko razem na gładko :-)
OdpowiedzUsuńTeż o tej sodzie gdzieś słyszałam, ale jakoś nie mam odwagi - będę musiała w końcu spróbować.
Robertowa i cudownie smakuje :-)
Kuchnia Niedoskonała, a widzisz - pyszności :-)) Danie z pewnością nadaje się na przystawkę na jakąś imprezkę.
Sue, zapewniam, że tak właśnie smakuje :-)
Dorota, a jakoś tak wychodziło, że nigdy fotki nie zrobiłam. Ale już masz i możesz jeść do woli :-) Bardzo się cieszę, że Wam smakuje.
Już chciałam Ci zaproponować pyszny krem ze szpinaku, ale przypomniałam sobie, że gdzieś w komentarzach napisałaś, że "jeszcze do szpinaku nie dorosłaś";) A szkoda...
OdpowiedzUsuńKarola
Karola, faktycznie, pamiętasz znakomicie :-)
OdpowiedzUsuńMargarytko, zupka wyglada ślicznie!! Ja znam wersję na bulionie z przecieranym groszkiem z puszki i u nas jadło się ja z makaronem.
OdpowiedzUsuńAle Twoją też mam ochote spróbować...
pozdrawiam Monika
Moniko, Twoje wersja też ciekawa, tylko groszek z puszki nie ma już tego ślicznego koloru.
OdpowiedzUsuńniestety nie lubię groszku więc taki krem odpada :))
OdpowiedzUsuńZupa właśnie się gotuje. Już nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńJa nie wiem co to jest Margarytko - potrzebuję jakiegoś przepisu, nie wiem co zrobić na obiad, a tu bach! I na Twoim blogu jakiś nowy przepis, który mi IDEALNIE pasuje :D
OdpowiedzUsuńMam grypę, więc za dużo przy kuchni nie stoję, ale ta zupa była błyskawiczna, nawet w mojej wersji z makaronem (bo chleb "wyszedł") i z tartym żółtym serem (nie miałam siły wyjść na zakupy) wyszła znakomicie. Dość powiedzieć, że razem z Chomikowatym zjedliśmy wszystko (!) na jeden raz i już sobie zapisałam, żeby zawsze mieć w zamrażarce paczkę groszku :)
pozdrawiam Cię bardzo serdecznie!
Polly, a ja tam wierzę, że gdybyś spróbowała to byś się przekonała, że w takim wydaniu groszek smakuje inaczej :-) Wiem, że sama pewnie nie ugotujesz :-)
OdpowiedzUsuńNatali i jak wrażenia?
Panno Pandko, grunt to pomysłowość i wykorzystanie tego, co się ma pod ręką :-) Cieszę się, że zupka smakowała. Następnym razem wypróbuj z mozzarellą - będziesz miała porównanie :-)
Zdrowiej, wyleż się i wracaj do sił.
Polly groszek w tej postaci jest niesamowicie smaczny. Przygotowanie zajmuje tylko chwilę, a efekt rewelacyjny. Pyszna zupa nawet mężulkowi smakowało chociaż na widok zielonego jedzenia miał dość specyficzny wyraz twarzy.
OdpowiedzUsuńMargarytko jesteś wielka :)
Natalii, prawda, że groszek w tej zupie smakuje zupełnie inaczej? Fajnie, że pomysł Wam się spodobał, a zupka smakowała :-)
OdpowiedzUsuńJa lubię ten zielony kolorek :-)
no właśnie zamierzałam zrobic krem z groszku ale trochę boję się że nie będzie mi smakował....
OdpowiedzUsuńNie przekonasz się jeśli nie spróbujesz. Ja osobiście go uwielbiam i robię bardzo często.
Usuńmuszę się skusić:) Dam znać jak wypróbuję:)
UsuńPodobno do odważnych świat należy :-)
UsuńWłaśnie zajadam się powyższą cudownością i normalnie chyba będzie ciężko zostawić coś w garnku :-P Generalnie nie lubię zielonego groszku, wybieram go z wszelkich sałatek i potraw, ale ten krem jest genialny. Nie wiem może to kwestia mozzarelli i przypraw. Serdecznie polecam również tym co groszku nie lubią. Ja z braku mrożonego groszku we wszystkich okolicznych sklepach musiałam zrobić z konserwowego a i tak wyszło pyszne i zieloniutkie :-)
OdpowiedzUsuńSerdecznie dziękuję za umieszczenie tego przepisu :-) Na pewno zagości na stałe w moim menu :-)
Bardzo się cieszę, że mimo niechęci do zielonego groszku spróbowałaś tego kremu :-) No i że Ci zasmakował.
UsuńJak będziesz miała możliwość spróbuj z groszku mrożonego, jest jeszcze smaczniejszy niż z konserwowego :-)
Pozdrawiam.
właśnie skończyliśmy jeść ten kremik;) rewelacja! lekki, wiosenny obiad:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do mnie:)
Cieszę się, że smakował :-)
UsuńDzisiaj zagości u mnie ten krem jako przystawka na rocznice ślubu :) wyszło super,kolor fantastic bardzo apetyczny mi smakuje a na ocene męża musze poczekać aż wróci z pracy :) pięknie wygląda a na środek mam zamiar położyć ćwiartke jajka i przysypać lekko groszkiem no i strzele jakiś ślaczek ze śmietany :) Bardzo dziękuje za ten przepis Margarytko
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Mam nadzieję, że mężowi również smakował :-)
UsuńWszystkiego najlepszego z okazji rocznicy, niech takich dni będzie jak najwięcej.
A kiedy dodajemy mozarele?
OdpowiedzUsuńAle przecież jest napisane :-)
UsuńMargarytko,
OdpowiedzUsuńW Norwegii jesienna plucha, ciemno, zimno, buro i ponuro.
Ale w garnku zielony wywar cicho pyrka.
Te będzie miły i smaczny wieczór.
Dziękuje za przepis
:)
U nas niestety też jesiennie. Ale zawsze można sobie poprawić nastrój czymś ciepłym i pysznym :-)
UsuńMam nadzieję, że krem smakował.
Czy ta zielona część dymki którą dodajemy podczas gotowania ma jakiś duży wpływ na smak zupy czy jeśli się z niej zrezygnuje to nie wpłynie to znacząco na ostateczny smak?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Eve
Nigdy bez dymki nie robiłam, więc nie wiem na ile wyczuwalna jest różnica. Jeśli nie lubisz, nie dodawać :-)
UsuńWspaniały przepis! Oczywiście trochę przepieprzyłam,ale i tak jest pyszna. Polecam serdecznie i bardzo dziękuje za przepis ;)
OdpowiedzUsuńW takim razie cieszę się, że smakowała :-)
UsuńJoasiu,
OdpowiedzUsuńJeśli tylko ktoś lubi zielony groszek, a nawet jak nie lubi to jak tylko spróbuje tej zupy jest w szoku jaka jest pyszna. Ja nie dodaję gałki muszkatołowej tylko szczyptę chili. Zupa obłędna :)
Dziękuję.
Iza
Bardzo się cieszę, że smakowała :-) Chili też super, choć ja uwielbiam gałkę.
UsuńPozdrawiam.