Gdy wróciłam we wtorek do domu
(po weekendzie spędzonym w Radomiu) czekała na mnie przesyłka od
Kotanyi... Otworzyłam i zaczarował mnie delikatny cytrynowy zapach.
Zastanawiałam się co tak pachnie i odkryłam, że torebka z
pieprzem cytrynowym lekko się uszkodziła. Miałam już wcześniej
pieprz cytrynowy, ale zawierał czosnek, którego zwolenniczką
nie jestem. Ten czosnku nie ma i jest obłędnie aromatyczny. Niby
nic szczególnego: pieprz, skórka cytrynowa i naturalne
aromaty. A jednak... Wczoraj ugotowałam łososia w parowarze (w
towarzystwie brokułów i ziemniaczka), a dziś zrobiłam
łososiowe spaghetti... ot tak wrzuciłam to co miałam. Nie chciało
mi się już iść do sklepu po makaron pełnoziarnisty, więc
wykorzystałam ten, który miałam w domu – z mąki durum.
Danie wyszło pyszne, choć kompletnie
nie fotogeniczne. Ale nic to... zostało zjedzone ze smakiem.
Składniki na 2 porcje
150 -180 g makaronu spaghetti albo
tagliatelle (w zależności od apetytów)
150 g surowego łososia (filet)
4 łyżki startego sera grana padano
2 jajka
2 łyżki mleka
sok z ½ cytryny
½ łyżeczki pieprzu cytrynowego
(u mnie Kotanyi)
szczypta soli (u mnie morska Kotanyi)
½ łyżeczki ziół
włoskich z młynka Kotanyi
¾ szklanki mrożonego groszku
1 łyżeczka oliwy
W dużym garnku zagotować wodę na
makaron (dodając 1 łyżeczkę soli), w mniejszym zagotować wodę
na groszek (ze szczyptą soli i 1 łyżeczką cukru). Do wrzącej
wody włożyć makaron, przykryć i ugotować al dente. Groszek
wsypać do wrzącej wody i gotować bez przykrycia około 7 minut
(spróbować – groszek powinien być miękki).
Łososia opłukać, osuszyć papierowym
ręcznikiem, delikatnie posolić i posypać pieprzem cytrynowym. Na
dużej patelni albo w woku (użyłam mojego ceramicznego woka
Delimano) rozgrzać 1 łyżeczkę oliwy, włożyć łososia i smażyć
go po kilka minut z każdej strony (czas zależy od grubości
fileta). Gdy łosoś będzie usmażony ściągnąć do z patelni i
podzielić na kawałki.
Jajka wbić do miseczki, dodać 2 łyżki
mleka, sok z cytryny i 3 łyżki sera, zioła włoskie i wszystko
dobrze roztrzepać.
Makaron i groszek odcedzić. Przełożyć
na patelnię razem z łososiem. Wlać sos i szybko wymieszać, żeby
nie zrobiła się jajecznica. Przełożyć na ogrzane talerze,
oprószyć ziołami, posypać resztą sera i podawać.
co za smaki, mniammm:)
OdpowiedzUsuńUwielbiam makaron, ale łososia z groszkiem jeszcze nie jadłam :))
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawa kombinacja :)
Aga, pysznie było.
OdpowiedzUsuńNikko, ja uwielbiam i łososia i groszek, a w makaron wkomponowały się idealnie :-) Sos podobny jak do carbonary, tylko lekko cytrynowy.
A ja bym się z wielką chęcią wprosiła na taki obiadek!!
OdpowiedzUsuńPychowato wygląda!:)
Pozdrawiam serdecznie!
Cześć Margarytko!
OdpowiedzUsuńPozazdrościłam Ci tej rybki i od razu u siebie w Składzie umieściłam przepis na ulubioną rybę mojego głodnego stada:)
Połączenie palącego, lekko gorzkiego smaku imbiru z ostrością limonki ,no i ta chrupiąca panierka:))
Jak będziesz miała czas to zajrzyj.
Gaga Skład Towarów Różnych
Siedzę i chichoczę jak głupia - Margarytko, w środę robiłam łososia (tylko, że dzwonka) pieczonego z warzywami a do tego makaron pełnoziarnisty z taką zupełnie wymyśloną na szybko mieszanką- olej, jajko, cytryna, pietruszka! :D
OdpowiedzUsuńChomikowi uszy się trzęsły jak jadł, wcisnął w siebie taką porcję, że zastanawiałam się, czy będzie mógł się ruszać :)
mniam. narobiłaś mi ochoty na łososia:)
OdpowiedzUsuńz groszkiem nigdy nie jadłam, więc chętnie bym się skusiła na porcję takiego dania:)
O widzisz a ja właśnie dzisiaj mam łososia na obiadek, szkoda że wcześniej nie spojrzałam do Ciebie na bloga bo bym tak spróbowała zrobić, no ale nic straconego, następnym razem :)
OdpowiedzUsuńA ja wczoraj robiłam tagliatelle z kurczakiem i brokułami w sosie serowym, może Cię zainteresuje, mam na blogu przepis :)
Margarytko sama nie wiem jak dawalam rady ale w ciazy smaki sie zmieniaja sama sie sobie dziwie jak ja to pozeralam.
OdpowiedzUsuńCo do smakow i przypraw to full wypas sklepow indyjskich arabskich chinskich bez liku dominuje jednak kuchnia indyjska,jak sie wchodzi do sklepu to mozna oczoplasow dostac od przypraw warzyw ziol i roznosci.Gdybys potrzebowala przypraw to nie problem wrzucic do koperty dla mnie i wyslac.
A spagetti wyglada cudnie znow sie poslinilam:):)Iwona
Asiek, następnym razem dam znać :-)) Danie rzeczywiście wyszło pyszne.
OdpowiedzUsuńGago, przeczytałam przepis ;-)) Bardzo ciekawy i chętnie wypróbuję.
Fajnie, że dzielisz się takimi pomysłami.
Panno Pandko, no to żeśmy się zgrały :-) Ja też się uśmiechnęłam, gdy przeczytałam Twój komentarz. Osobiście bardzo lubię taki makaron z sosem jajeczno- serowym, a ta cytrynowa nuta jeszcze go podkręciła :-)
Leno, smakuje naprawdę dobrze. Jeśli lubisz groszek to szczerze polecam.
Majemi, pewnie, że nic straconego, w końcu gotujemy praktycznie codziennie i będzie okazja do wypróbowania.
A tagliatelle z kurczakiem i brokułami w sosie serowym bardzo lubię, od czasu do czasu robię, ale chętnie przyjrzę się bliżej Twojemu przepisowi :)
Iwona, no ja wiem, że smaki w ciąży się zmieniają, ale żeby aż tak :-)) Ubawiłaś mnie serdecznie.
Moja mama jak była ze mną w ciąży to jadła tylko jabłka i popijała mlekiem. Prawie całą ciążę tak jadła, a drzwi od kuchni musiały być zamknięte, bo zapachy ją drażniły. Tata gotował dla mojego starszego brata i dla siebie. I w sumie nic dziwnego, że mama w ciąży zamiast przytyć to schudła. Lekarz się głowił, sprowadził jakiegoś specjalistę z kliniki... a jak ten specjalista zapytał, co mama je to już przestał się dziwić, że schudła ;-))
Dobra, jak będę czegoś potrzebowała to dam znać. Na razie mam zapas orientalnych przypraw, bo brat przywiózł mi prawie 1 kg różnych przypraw. A w te klasyczne zaopatruje mnie Kotanyi :-)
A ja, choc dotad sie nie ujawnialam, to kazdy dzien zaczynam od przejrzenia Twojego bloga. Jutro zamierzam zrobic szaszlyki, a ze nie bardzo mialam na nie pomysl (poza filetem i papryka) to pomyslalam, ze u Ciebie znajde przepis na takie danie... Nie pomylilam sie... Maz juz pojechal do sklepu po ananasa...
OdpowiedzUsuńPoza tym wiele przepisow juz wyprobowalam (tych ze starego bloga rowniez) i zawsze byly strzalem w dziesiatke!
Madisa26, bardzo mi miło, że zaglądasz, że próbujesz i cieszę się, że smakuje - wygląda na to, że mamy podobne gusta :-) Fajnie, że się odezwałaś - dla mnie to sygnał, że warto dalej robić tę robotę :-)
OdpowiedzUsuńA szaszłyki z ananasem są pyszne. Mam nadzieję, że i to danie spełni Twoje oczekiwania.
U mnie dziś schab z cebulką i marchewką.
Pozdrawiam
za łososiem nie przepadam.. ale na takie spaghetti bym się skusiła:) kiedyś zrobiłam z tuńczykiem (tym z puszki) i było bardzo dobre (ale też średnio wyglądało;p)
OdpowiedzUsuńMoniko, tuńczyk też jest jak najbardziej ok., ale osobiście wolę łososia :-) Danie na talerzu wyglądało całkiem całkiem, tylko jakoś zdjęcia nie bardzo chciały ładnie wyjść ;-))))
OdpowiedzUsuńPychotka az czuc wiosnę;)
OdpowiedzUsuńLeno, było pyszne :-)
OdpowiedzUsuń