Strony

niedziela, 29 stycznia 2012

Próbuję, smakuję, testuję: Kawa MoonLightCoffee


Od jakiegoś czasu, na prośbę portalu Uroda i Zdrowie testuję różne produkty spożywcze. Nie przeczę, że całkiem fajne to zadanie, bo można spróbować tego, na co normalnie nie zwróciłoby się w sklepie uwagi. A przy okazji można przekonać się czy dokonujemy właściwych wyborów sięgając po swoje ulubione produkty.  
Będę się więc z Wami dzielić moimi wrażeniami – bardzo subiektywnymi, bo przecież nie chodzi o to, aby chwalić wszystko, ale o to, aby mądrze wybierać dobre produkty. Każdy test przeprowadzam bardzo rzetelnie i nie piszę tylko po to, aby coś napisać. Oczywiście nie musicie się ze mną zgadzać, bo to co pasuje jednemu niekoniecznie będzie odpowiadać komuś innemu. Ja to rozumiem i dzieląc się z Wami moją opinią, szanuję Wasze wybory.  

Dziś test kawy. Jako kawoszka, która wybiera zawsze kawę w ziarnach dostałam do spróbowania pięć rodzajów Arabiki firmy MoonLightCoffee. Mogłam sobie wybrać, czy chcę kawę w ziarnach czy zmieloną przez producenta. Nauczona doświadczeniem wybrałam kawę w ziarnach i nie żałuję, bo nie ma to jak zapach świeżo mielonej kawy o poranku.


Trafiły w moje ręce, a potem do mojej filiżanki i kubka następujące kawy:

Columbia Supremo – kawa swoim smakiem przypomina delikatną mleczną czekoladę z nutą orzecha. Można odnaleźć w niej nutę kardamonu i orientalne przyprawy. Charakterystyczna łagodna kwaskowatość, która nie sprawia, że cierpnie nam skóra.

Brazil Yellow Bourbon – kawa o niepozornych ziarnach jest niezwykle aromatyczna, uznawana za najlepszą kawę z Brazylii. Daje łagodny smak i przyjemny, słodki aromat.

India Plantation AA- najlepsza z indyjskich odmian Arabiki, co sprawia, że napar jest mocny, o pełnym, wyraźnym i lekko pikantnym smaku. Jest minimalnie kwaskowa, co mnie bardzo odpowiada. W tej kawie jest harmonia.

Kenia AA Tom Quality- ma wyrazisty smak, bardzo intensywny aromat. Jej wytrawny, nieco winny smak miesza się z lekko owocowym aromatem. Ma dużą zawartość kofeiny, co sprawia, że jest bardzo pobudzająca.

Ethiopia Yirgacheffe – ponoć najbardziej szlachetna z afrykańskich Arabik. Bardzo naturalna w smaku, zrównoważona i średnio kwaskowata. Ma lekki słodki kwiatowo – owocowy aromat, w którym można odnaleźć woń moreli, cytryny, brzoskwini a nawet miodu. Popularnie nazywana jest „kawą łąki”


Wszystkie kawy były świeżo palone (na początku stycznia, czyli tuż przed wysyłką). Każda kawa smakuje inaczej, choć przyznam, że dla mnie są trochę za mocno palone – wolę wersje łagodniejsze i bardzo chętnie takich delikatniej palonych kaw bym spróbowała. Jednak nie zmienia to faktu, że każda z tych kaw mi smakuje, choć moim faworytami są Ethiopia Yirgacheffe i India Plantation. Najmniej przypadła mi do smaku Brazil Yellow Bourbon – ale to oczywiście sprawa indywidualnych preferencji.
Wszystkie kawy parzyłam z tej samej ilości i na dwa sposoby: po turecku i w ekspresie ciśnieniowym. Kawa znacznie zyskuje, gdy jest zaparzona pod ciśnieniem – jest łagodniejsza i jeszcze bardziej aromatyczna, co sprawia, że można odkryć jej prawdziwy smak. Poranna filiżanka kawy nie ma sobie równych.
Dziś zaprosiłam też do testowania i oceny kawy moją rodzinkę: mamę, brata i bratową (Zielonooki kawy w zasadzie nie pija). Zaparzyliśmy 5 filiżanek kawy i próbowaliśmy z każdej po kolei – tak najłatwiej wybrać tę kawę, która smakuje najbardziej. Mamie najbardziej smakowała Columbia Supremo i Kenia AA Tom Quality, brat zdecydowanie opowiedział się po stronie Kenia AA Tom Quality, a bratowa podzieliła moją opinię wybierając Ethiopia Yirgacheffe i India Plantation. Wyszło na to, że te intensywniejsze kawy smakowały bardziej mamie i bratu, a te delikatniejsze mnie i bratowej. Tata wypił Kenia AA Tom Quality i uznał, że jest bardzo dobra, ale nie próbował innych, więc porównania nie miał.

Kawy MoonLightCoffee są świeżo palone i powstają z najwyższej jakości ziaren, pochodzących m.in.: z Brazylii, Kolumbii, Etiopii, Meksyku czy Indonezji. Firma ma w ofercie bardzo różne kawy z różnych stron świata, a jednocześnie zapewnia, że wybiera tylko najlepsze ziarna, które wypala według własnych i niepowtarzalnych receptur. Ziarna kawy są ręcznie sortowane a kawa jest wypalana tuż przed dostarczeniem do odbiorcy, a więc zachowuje swój aromat.
Kawy MoonLightCoffee przygotowywane są pod konkretne zamówienia. Oznacza to tyle, że można nie tylko wybrać swój ulubiony rodzaj kawy, ale również zdecydować o sposobie jej wypalenia, postaci w jakiej chce się ją otrzymać (kawa mielona czy ziarno) oraz rozmiarze opakowania (100g, 250g, 500g, 1000g).


Ceny kawy są bardzo zróżnicowane i zaczynają się od 15 zł za 100 g do 250 zł za 100 g. I nie ma znaczenia, czy wybieramy kawę mieloną czy w ziarnach, cena jest ta sama - to znaczy, że dostajemy dokładnie ten sam produkt, tylko w różnych postaciach. Jeśli macie ochotę kupić i spróbować, albo poczytać o dobrej kawie to polecam stronę MoonLightCoffee, gdzie można znaleźć wiele cennych informacji i dowiedzieć się ciekawych rzeczy o kawie. 

22 komentarze:

  1. Zainteresowała mnie Twoja recnzja, faktycznie rzetelnie zrobiona. A kawy chętnie bym się napiła:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak już się czegoś podejmuję to robię to jak najbardziej rzetelnie. Takie opinie są zawsze subiektywne, ale nie uznaję ściemniania :-)

      Usuń
  2. Ja tez jestem kawoszką i sama chętnie wypróbowałabym takie kawki...a co do rzetelności Twojej opinii to ja nie mam żadnych wątpliwości:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorotko, dziękuję Ci bardzo. A kawy polecam, bo warto choć spróbować tego, co różne kawowe plantacje nam dają :-)

      Usuń
  3. Lubię czytać takie opinie. Kiedyś kupiliśmy sobie z mężem kilka rodzai kaw po 100g, właśnie w celach testowych. I nie wierzyłam, że kawy mogą się od siebie czymś różnić. A jednak:) Z opisanych przez Ciebie kaw próbowałam Etiopię, Kenię i chyba Indię. Mi najbardziej z tych trzech smakowała Etiopia. Teraz mam spory zapas kawy, ale jak już wypiję to znów sobie pozamawiam różne:) I zgadzam się, że ziarnista najlepsza:)
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Asiu, widzę, że Wy już wcześniej pomyśleliście o testowaniu kawki :-) Ja dotychczas byłam raczej monotematyczna - przez lata zmieniłam kawę raz... hihihi... Ale to testowanie otworzyło mi oczy i uświadomiło, że warto próbować, bo każda kawa jest inna. Nie jestem tylko w stanie przełknąć Robusty - już sam jej zapach mnie odrzuca... i nie sądziłam, że Arabiki mogą być tak różne. A Etiopia faktycznie smakowała nam z bratową najbardziej. Próbowałyśmy oczywiście czarnej kawy, choć ja pijam ją normalnie z mlekiem.
      Ja podzieliłam się kawą z rodzinką - każdy dostał to co mu smakowało i odłożyłam dla teściowej dla degustacji :-) Też mam jeszcze spory zapas ziarenek mojej ulubionej.

      Usuń
  4. Uwielbiam kawę, nie wyobrażam sobie dnia bez tego aromatycznego, gorącego napoju :) ja ostatnio zmieliłam jakieś espresso z odzysku, ale zaparzałam w zwykłym ekspresie, bo taką kawę najbardziej lubię - była dobra. Przedtem miałam jakąś meksykańską i mi nie podeszła.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też pijam kawę - jedną, czasem dwie dziennie. I przyznam się, że mam swoją od dawna ulubioną. Ale z przyjemnością próbuję innych smaków, choćby dla celów poznawczych :-)
      Ja kiedyś też używałam zwykłego ekspresu, ale odkąd kupiłam sobie małą ciśnieniówkę to tamten przelewowy dałam sąsiadce.
      Pijam też całkiem sporo herbaty (zielonej, czerwonej, owocowej) - jakaś równowaga u mnie jest zachowana, bo np. moja mama herbaty nie bierze do ust.

      Usuń
    2. ja piję jej ciut więcej - 2-3 kubki, ale zawsze z mlekiem :) kawa nie smakuje mi tylko wtedy gdy jestem chora, wtedy mnie do niej zupełnie nie ciągnie.
      Ja ciśnieniówki nie posiadam, moja koleżanka zawsze mnie częstuje kawą zaparzoną w taki sposób. Wypiję ją, jest dobra, ale wolę taką z ekspresu - już tak mam :)
      uuuu herbaty też piję sporo o przeróżnych smakach (zwykła czarna, biała zielona, czerwona, ale nie owocowa), ostatnio pierwszy zakupiłam zieloną z dodatkiem opuncji i nagietka, jest b. smaczna. Niezależnie jaką herbatę akurat parzę, nigdy nie moze być z dodatkami (cukier, miód, cytryna itd) bo moim zdaniem zabijają one jej naturalny smak :))

      Usuń
    3. A ja dla odmiany czarnej prawie nie pijam, a jeśli już się zdarzy to z cytryną i cukrem albo miodem :-) Owocowych, zielonych, czerwonych, białych nie słodzę niczym - masz rację, dodatki zabijają smak... I lubię wszystkie herbaty pić z kubka, ale taką czarną z cytryną wolę ze szklanki :-) Ale czasem te nasze upodobania są dziwne :-)
      Ja w piątek kupiłam zieloną na wagę - z melonem i trawą cytrynowa - pyszna :-)

      Usuń
    4. Faktycznie, mamy przeróżne upodobania :) ja miód do herbaty stosuję tylko w wyjątkowych sytuacjach, gdy czuję, że mnie łapie przeziębienie, wtedy go stosuję. Zaciskam zęby, bo mi nie smakuje, ale wówczas wypiję :) do tego sjesta w łóżku, jeśli jest możliwość wylegiwania się i przeziębienia mam z głowy, bez używania medykamentów :) już kilka razy w taki sposób wyratowałam się z przeziębienia.
      Też tak masz, że kupujesz nowe smaki herbat zanim skończysz te zaczęte? Ja mam jedną całą szafkę zapchaną herbatami i ciągle dokupuję nowe :)

      Usuń
    5. Ale w sumie fajnie, że wszyscy nie jesteśmy tacy sami i że lubimy różne rzeczy :-)
      Hahaha... dokładnie tak mam, szafka jest pełna różnych herbat i czasem Zielonooki jak robi i pyta "którą Ci zrobić" to mam zagwozdkę, bo mam ochotę np na trzy różne :-)

      Usuń
    6. Pewnie, że fajnie, gdyby wszyscy mieli identyczne upodobania, byśmy się zanudzili :)
      hmmm.. niech zgadnę, wtedy Zielonooki zaparza do jednego kubka trzy różne?? :D

      Usuń
    7. Hahaha... nie, aż tak dobrze nie ma - muszę się zdecydować na jedną :-) Choć takich mieszanek z różnych herbat zielonych już parę zrobiłam. Całkiem niedawno kupiłam zieloną śmietanowo - truskawkową i drugą "kolory tęczy" - to dopiero pyszotka.

      Usuń
  5. uwielbiam zapach kawy mielonej i świeżo parzonej, kojarzy mi się z delikatesami sprzed lat prawie 30, kiedy w wyżej wzmiankowanych stały ogromniaste młynki do kawy, a na półkach leżały baryłki wedlowskie i galaretka w ciemnej czekoladzie... mmmm... tak, to zdecydowanie jeden z zapachów dzieciństwa... od tamtej pory szukam tego zapachu, ale jak go połączę ze smakiem, czar zaczyna się rozmywać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja nie pamiętam tych młynków - może ich u nas nie było :-) A może nie zwracałam na nie uwagi?
      Ostatnio koleżanka kupiła zapachową świeczkę... pachniała jak landrynki z dziecięcych czasów... wąchałam tą świeczkę niczym narkomanka :-)))

      Usuń
  6. Bardzo fajnie napisałaś o tej kawie, jest rzeczywiście ciekawa. Poszperałam po ich stronie i powaliła mnie ta jedna cena. Ale większość kaw jest jak najbardziej na naszą kieszeń i chyba się skuszę na spróbowanie kilku gatunków.
    Fajnie, że dzielisz się opiniami i wiem, że Twoje są zawsze rzetelne, bez ściemniania.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorota, ja też oczy wytrzeszczyłam, ale gdy poczytałam to zrozumiałam skąd ta cena się wzięła :-) Jak się skusisz to daj znać - jestem ciekawa jak Wam będą smakować.

      Usuń
  7. Podzielam zdanie innych, fajnie,że dzielisz się z nami różnymi opiniami. Był czas, że kupowałam ciągle jakieś herbaty owocowe na wagę o pięknym zapachu i smaku, później kupowałam różne kawy ziarnise, teraz raz na jakiś czas kupię sobie inna kawę ziarnistą dla odmiany:)Może nawet skuszę się na którąś z tych.

    P.S.Dziękuję za pochwałę:) te ciemne paseczki to dzięki gorzkiej czekoladzie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata, dziękuję :-) Staram się dzielić nie tylko przepisami, ale i tym co można fajnego dostać na rynku :-) Właśnie hoduję kiełki w specjalnym woreczku lnianym - też niebawem się podzielę wrażeniami ;-)
      Jeśli chodzi o kawę to dotychczas byłam bardzo monotematyczna, ale z herbatami szaleję na całego.
      Ps. Sernik piękny - tak myślałam, że to gorzka czekolada daje ciemniejsze paski :-)

      Usuń
  8. I love coffee :)I marzę o ekspresie ciśnieniowym. A jak już będę go miała, oj, będę szaleć :)
    Chętnie spróbowałabym tych łagodniejszych odmian :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Margo, ja mam taki mały, ale na moje potrzeby w sam raz... Zielonooki tylko od czasu do czasu pije latte...
      Wymieszałam te dwie łagodniejsze odmiany i to dopiero była pyszna kawa :_)

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl