Strony

sobota, 25 lutego 2012

Próbuję, smakuję, testuję: Słomka ptysiowa i przysmak świętokrzyski

Jakiś czas temu w ramach współpracy z portalem Uroda i Zdrowie dostałam do przetestowania Słomkę ptysiową firmy Brześć i Przysmak Świętokrzyski. Jako, że oba produkty należą do przekąsek postanowiłam je opisać w jednym poście, choć raczej porównywać nie będę, bowiem to dwa różne produkty.
Oba dosyć kaloryczne, ale w końcu nie jada się tego codziennie. Raz na jakiś czas można poszaleć.

Ze słomką ptysiową firmy Brześć spotkałam się po raz pierwszy, ale okazała się naprawdę dobrym produktem. To mała, słodka przekąska, która jest świetnym, lekkim dodatkiem do kawy czy herbaty... ma tylko jedną wadę – szybko znika. Otworzyłam paczkę z tymi drobnymi słodkościami, gdy przyszła do mnie koleżanka... i tak nam się dobrze gadało przy kawie, że w misce pokazało się dno. Zanurzenie słomki w gorącym napoju sprawia, że rozpływa się w ustach.  


Słomka zrobiona jest z ciasta ptysiowego, pieczona z odrobiną cukru. Gdy przeczytałam skład to byłam mile zaskoczona, bowiem słomka składa się z naturalnych składników, takich jak mąka, jajka, tłuszcz, cukier - jedynym dodatkiem jest proszek do pieczenia, ale w końcu stosuję go do wypieków, więc trudno się czepiać.


Ja miałam okazję próbować słomki słodkiej, ale znalazłam też wersję fitness, z dodatkiem lnu, sezamu, słonecznika i czarnuszki. Jeśli uda mi się ją kupić to chętnie wypróbuję.
Słomka ptysiowa otrzymała certyfikat, który przyznała Loża Ekspertów Ogólnopolskiego Programu Promocyjnego „Doceń polskie”.


Przysmak Świętokrzyski, produkowany przez WSP Społem w Kielcach, to produkt, z którym spotkałam się już wcześniej, bowiem kupuje go od czasu do czasu mama Zielonookiego. Wiedziałam, że istnieje, ale nie przygotowywałam go jednak, ani nie próbowałam, można by rzec, że znałam produkt jedynie z widzenia, więc byłam ciekawa jak smakuje.  


No i nastąpił ten pierwszy raz, który prawdę powiedziawszy na kolana mnie nie powalił. Ale może dlatego, że ja fanką tego typu przekąsek nie jestem. Jednak, aby uczciwie ocenić produkt zaprosiłam do spróbowania znajomych, którzy stwierdzili, że to świetna alternatywa dla chipsów czy innych chrupek. No i ma tę zaletę, że można ją dowolnie doprawić, np. cukrem pudrem, cynamonem albo solą, papryką, ziołami itp. Każdy może zjeść w wersji, którą lubi. Spróbowałam i na słodko i na pikantnie. Bardziej smakowała mi wersja pikantna, nadała snackom charakteru.
Snacki są przeznaczone do smażenia i robi się je dosyć szybko. Trzeba dobrze rozgrzać olej, musi być go sporo, bo snacki powiększają swoją objętość i wypływają na wierzch. Trwa to dosłownie kilka sekund. Warto je odsączyć na papierowym ręczniku z ewentualnego nadmiaru tłuszczu, choć gdy olej jest odpowiednio rozgrzany to na ręczniku wiele go nie pozostaje.


Ja dostałam snacki w kształcie kratki, w opakowaniach po 400 g, które wystarcza na przygotowanie 10 litrów gotowego produktu. Skład produktu to: mąka pszenna, woda, sól i substancja spulchniająca. Podobnie jak w przypadku słomki do składu nie mam zastrzeżeń.


WSP Społem produkuje pellet z pszenicy, ziemniaka, kukurydzy, ryżu jak również mieszanek mącznych (np. pszenno – ziemniaczanych). W ofercie znajdują się m.in. wyroby cięte z matrycy, sztancowane, perforowane, laminowane, z nadrukiem (np. popularny bekon) a nawet przestrzenne (tzw. 3-D). W chwili obecnej w ofercie dostępne są następujące kształty: kratka, sitko, listek, rybka, owal, owal ryflowany, owal laminowany, koralik, bekon, frytka, kwadrat, miś, poduszka 3D, french freis. Jednym słowem wybór jest spory i można przygotować chrupki w różnych kształtach nadając im określone smaki.


Reasumując mogę powiedzieć, że warto spróbować i samemu się przekonać, bo produkt jest ciekawą alternatywą dla chipsów czy paluszków... chwila pracy, a można znajomych zaskoczyć fajną przekąską.

32 komentarze:

  1. Do groszku ptysiowego zaczynam się przyzwyczajać, bo to raczej mało kaloryczna przekąska, ale takich snacków nie lubię :( Generalnie staram się gotować i piec zdrowo więc jak pozwolę sobie na coś smażonego to to są jakieś kotleciki czy pączki. Tutaj jednak (kiedyś się na jedną paczkę skusiłam) miałam ciągle wrażenie, że tłuszczu jest za dużo i nie daje się go idealnie odsączyć, ot taka maruda ze mnie. Zresztą od dłuższego czasu nie mogę nawet patrzeć na czipsy więc tego rodzaju przegryzki mnie nie pociągają :) mimo wszystko to bardzo ciekawy post Margarytko, będę zwracała uwagę na skład mojego groszku, nie wiedziałam, że robione są z takich "normalnych" składników! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Groszek ptysiowy bardzo lubię, szczególnie do kremowych zup. Ale przyznaję się bez bicia, że ta słomka bardzo mi smakowała, szkoda, że nie znalazłam jej u nas w sklepach, bo chętnie bym spróbowała tej zdrowszej wersji z ziarnami.
      A jeśli chodzi o snacki to tak jak napisałam - mnie nie powaliły. Uczciwie napisałam jak jest... przecież nie wszystko musi nam smakować.
      A tak na marginesie, ja to ja każdy produkt biorę w rękę i czytam skład... no chyba, że kupuję to co już znam, wtedy nie oglądam z każdej strony, jedynie sprawdzam datę ważności.

      Usuń
    2. I właśnie dlatego lubię wpadać na Twój blog, bo uczciwie powiesz, że coś jest warte lub nie warte zakupu :) Jak ja się teraz na zakupy wybieram to to trwa i trwa, niby bardzo szybko czytam ale zawsze trochę schodzi zanim znajdzie się coś dobrego ;)

      Usuń
    3. Cieszę się bardzo :-) Ja tylko pod takim warunkiem się zgodziłam, że mogę pisać prawdę, a nie robić suchą reklamę :-) Sama nie lubię, gdy ktoś mnie robi w konia... choć oczywiście trudno tu o pełen obiektywizm, bo każdy z nas ma swój smak. Moje opinie są subiektywne, ale szczere.
      Oj tak i właśnie dlatego, że zakupy zabierają sporo czasu nie lubię na nie chodzić... no chyba, że do sklepu z filiżankami, talerzykami itp - tam mogę spędzić godzinę :-))

      Usuń
    4. Tak jak ja w papierniczym, hihi. Ale prawda jest teraz taka, że największą ofertę mają jednak sklepy internetowe, przymierzam się do zakupów a aledobre bo chciałabym kupić sobie ładną foremkę na ciasto (obecnie mam jedną bardzo zaawansowaną wiekiem keksówkę i tortownicę). Przydałaby mi się np. kwadratowa.

      Usuń
    5. Ja kiedyś tak miałam z papeteriami :-) Pisałam dużo listów i starałam się, aby nic się nie powtarzało - niezłą kolekcję miałam :-)
      Masz rację, sklepy internetowe są świetnie zaopatrzone i zawsze można znaleźć to czego nam trzeba (szkoda, że nie wszystko w jednym sklepie :-)).
      A sklep AleDobre polecam, sama tam kupuję, błyskawiczna przesyłka, a produkty doskonałej jakości. Polecam blaszki Wiltona. Sama sobie w styczniu kupiłam nową i jestem z niej bardzo zadowolona.

      Usuń
  2. ojoj przypomniałaś mi te stare dobre czasy dzieciństwa, gdy snacki smażone jadłam w ogromnych ilościach :) I teraz przyznam, zę zatęskniłam za tym smakiem! Chyba wiem co jutro przekąszę ;]
    Kleopatra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No proszę,a jednak są smakosze snacków :-) A ja nigdy wcześniej tego nie jadłam. Jakoś ani rodzice, ani ja sama nie sięgałam po ten produkt.

      Usuń
  3. Ptysiowych nie jadłam, ale wyglądają ciekawie, szczególnie wersja na słono mnie zaciekawiła. Za to przysmak świętokrzyski znam bardzo dobrze i baaardzo lubię! Jak ja dawno tego nie jadłam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu i mnie wersja na słono interesuje, ale jeszcze nie spotkałam. Jak znajdę to nie omieszkam spróbować.
      I kolejna smakoszka snacków :-)

      Usuń
  4. Bardzo kiedys lubiłam te Snacki...musze zobaczyc czy gdzieś je teraz kupię:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorota, można kupić. Moja teściowa kupuje od czasu do czasu. Musiałabyś się rozejrzeć w sklepie :-)

      Usuń
  5. O, ja zawsze lubiłam Snacki, nawet bardzo, ale nigdy nie wpadłam na to, żeby jeść je na słodko... Jutro koniecznie wypróbuję taką wersję! :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O widzisz, one są praktycznie bezsmakowe, więc można je potraktować i na słodko i na słono. Spróbuj, jeśli lubisz snacki to może Ci będą smakować w słodkiej wersji :-)

      Usuń
  6. Słomkę ptysiową jadłam nie raz, ale taką kupowaną na wagę, a nie paczkowaną i rzeczywiście jedzenie jej jest zajęciem wciągającym ;) A snacki to również i mój smak z dzieciństwa; fajnie było patrzeć jak wrzucona na gorący olej "surowa" kratka pęcznieje i robi się taaaka duża i ten smak... lubię :) Smakowały mi zawsze same bez żadnych dodatków. Dawno nie jadłam, no ale to już nie ten wiek kiedy człowiek jadł co chciał i wagi mu nie przybywało, teraz trzeba uważać co się je i w jakich ilościach ;)
    Dodam jeszcze tylko że te snacki ciężko wypatrzeć w sklepie, bo nie w każdym są, a jeśli już to gdzieś schowane na najniższej półce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja prawdę powiedziawszy nigdy wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi na słomkę ptysiową :-) Ale jest naprawdę fajną przekąską.
      No właśnie, tak czytam i się zastanawiam, że wiele osób zna Snacki a moja mama nigdy ich nie kupowała, więc zupełnie ich nie znałam. A i w sklepie nie wpadły mi w oko.

      Usuń
  7. Ja jakiś czas temu jadłam słomki, były pyszne :) A snaki tez uwielbiam, chociaż jem rzadko, bo smażone :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, raz na jakiś czas można sobie pozwolić jeśli się lubi :-)

      Usuń
  8. Snacki świętokrzyskie UWIELBIAM :) to mój smak dzieciństwa, pamiętam jak moja babcia świętej pamięci mi je smażyła na oleju...teraz niestety zbytnio nie mogę ich jeść ze względu na problemy brzuszne, bo za dużo oleju :( choć czasem warto mieć pod ręką garść rapacholinu i ponieść się ochocie ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smaki dzieciństwa jak widać zostają na długo :-) No, ale jeśli problemy gastryczne nie pozwalają to lepiej za bardzo nie szaleć, aby potem nie cierpieć :-))

      Usuń
  9. Achhh, snacki, smak mojego dzieciństwa! :))) Wieki tego nie jadłam! Nawet myślałam, ze już tego nie produkują, nie rzuciło mi się w oczy w sklepie czy markecie. W ogóle wśród jakich produktów się tego szuka? Słodycze? Czy może tam gdzie jakieś kasze i maki. A może z olejem? Orintujesz się? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz co, ja nawet nie zwróciłam na nie w sklepie uwagi, ale się rozejrzę - mnie się wydaje, że powinny być tam, gdzie chipsy, orzeszki, popcorn do samodzielnego przygotowania itp. Tak mi się jakoś kojarzy :-)

      Usuń
  10. Ja też bardzo lubię przysmak świętokrzyski i również jest to smak z mojego dzieciństwa :))) Zaciekawiło mnie to ile różnych rodzajów jest tych snacków, niestety ja jeśli je widzę w sklepie to tylko te najpopularniejsze 'okienka' a szkoda, bo bym sobie popróbowała tych innych form. Może gdzieś znajdę :) A te słomki też są pychotka :)
    Ilona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie, kształtów jest całkiem sporo, ale i ja dostałam do testowania same kratki (okienka). Ciekawe, gdzie je można dostać? Z ciekawości luknę na najbliższych zakupach, choć jeszcze jedna paczka mi została i pewnie kupować nie będę.

      Usuń
  11. Ten przysmak świętokrzyski znam dość dobrze od lat, choć jadłam go może ze dwa razy. Widuję go w sklepach , ale szczerze mówiąc - smakuje mi tak sobie. Generalnie za chipsami i snackami nie przepadam, choć jako nastolatka chętnie je jadałam. Warta spróbowania wydaje mi się ta słomka.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martuś, to mamy podobnie z owym przysmakiem, bo mnie też specjalnie nie zachwycił. Chipsy raz na jakiś czas kupujemy, ale zdarza się to może ze 2 - 3 razy w roku :-)
      A słomka jest bardzo smaczna, choć nigdzie jej nie mogę upolować.

      Usuń
  12. przysmak znam już od wieelu lat...a słomka -zajadam się często bardzo lubię..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale kupujesz tą z Brześcia czy może jakąś inną? Bo ja tej z Brześcia spotkać nie mogę.

      Usuń
  13. przepraszam..nie wchodziłam już na ten wpis..no niestety nie z Brześcia..(dziś szukałam pomsłu na sernik..skuszę się na Tusi lub wiedeński..mam wspanialy przepis ale duuużo roboty,przekłada się go potem do góry nogami i na noc do lodówki aby ciato pozostało kruche..)pozdrawiam i życzę udanych Świąt

    OdpowiedzUsuń
  14. a ja je inaczej zawsze robiłam brałam garnek wlewałam olej czekałam aż będzie bardzo gorący wtedy wrzucałam na spód te snaki i one leciały na spód a potem jak się zrobiły takie idealne pyszne to szły do góry i takie je wyciagałam...
    kurde ale czemu tak?? bo u koleżanki zobaczyłam hmm...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i super - każdy ma jakiś swój sposób. Ja w zasadzie nie robię. Wszystko oddałam teściowej, bo ona lubi :-)

      Usuń
  15. Kochana taka słomka jest w biedronce ale nie tej firmy, przepyszna:)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl