Gdy chodziłam do szkoły podstawowej
mieliśmy przedmiot zwany zajęciami praktyczno – technicznymi.
Pomijam ten czas, gdy z piłką, pilnikiem i imadłem tworzyliśmy
karmniki, półki na kwiaty i inne tego typu przedmioty... ale
z przyjemnością wracam do klasy ósmej, gdy przez cały rok
zajęcia ZPT mieliśmy w kuchni. Dla jednych to była katorga, dla
innych przyjemność. Na tych zajęciach uczyliśmy się
przygotowywać proste dania i wypieki. I właśnie wtedy po raz
pierwszy zrobiłam rogaliki topione, które potem piekłam w
domu i które nauczyła się robić moja Mama... a jeśli Mama
sobie z nimi radzi doskonale to znaczy, że łatwiejszych nie ma :-))
Nie piekłam ich dobre 10 lat... aż do
wczoraj. Przewertowałam mój zeszyt i na stronie czwartej znalazłam rogaliki. Przyjrzałam się przepisowi i postanowiłam
zmniejszyć ilość drożdży i zamienić mleko na jogurt naturalny,
w połączeniu z którym drożdże pracują znacznie lepiej.
Kuchenna praktyka mi pokazała, że nie ma co przesadzać z ilością
drożdży. Kiedyś stosowało się większe ilości drożdży – wg
mnie zupełnie niepotrzebnie.
Rogaliki robi się szybko, ciasto
zagniata się bardzo przyjemnie. No i nie trzeba czekać zbyt długo,
aby wyrosło. Wystarczy je po wyrobieniu włożyć do dużego
woreczka i wrzucić do miski z bardzo zimną wodą na 15 – 20
minut. Spotkałam się z różnymi sposobami topienia ciasta –
jedni to robią w ściereczce, inni bez niczego, a ja stosuję
technikę woreczkową, której nauczyłam się w szkole. Myślę,
że każdy sposób jest dobry.
Do przygotowania rogalików
wykorzystałam tym razem konfiturę z kaktusa (wg mnie to opuncja figowa - ale mogę się mylić), którą brat z
bratową przywieźli mi jeszcze w ubiegłym roku z Tunezji. Gdy
otworzyłam puszkę i spróbowałam to z niczym nie mogłam
tego smaku skojarzyć. Konfitura jest obłędnie pyszna, ale i
niezwykle słodka. Do rogalików, w których cukru jest
niewiele pasuje znakomicie.
Część rogalików zrobiłam z
konfiturą z kaktusa, a część z konfiturą wiśniową własnej
roboty – ot tak, żeby przypomnieć sobie zapach lata...
Składniki na 32 rogaliki:
500 g mąki pszennej luksusowej typ 550 albo tortowej typ 500
200 g roztopionego masła
30 g drożdży
2 łyżki cukru
2 łyżki mleka
½ szklanki jogurtu naturalnego
2 jajka
1 szklanka dowolnej, gęstej konfitury
albo dżemu
1 rozkłócone jajko do
posmarowania rogali przed pieczeniem
cukier puder do oprószenia
rogalików po upieczeniu
Mleko podgrzać, wsypać cukier,
drożdże i dobrze rozetrzeć. Zostawić na 10 minut do wyrośnięcia.
Do miski przesiać mąkę, dodać
jajka, jogurt naturalny i wlać rozpuszczone i ostudzone masło.
Wszystko wymieszać łyżką, dodać wyrośnięte drożdże i wyrobić
gładkie ciasto. Gdy ciasto przestanie się błyszczeć włożyć je
do dużego woreczka na mrożonki. Woreczek zawiązać albo ściągnąć
gumką recepturką. Dużą miskę napełnić bardzo zimną wodą.
Wrzucić woreczek z ciastem i poczekać aż wypłynie na wierzch
(około 15 - 20 minut) – ciasto podwoi swoją objętość.
Ciasto wyciągnąć z woreczka,
podzielić na 4 części. Każdą część rozwałkować na koło o
średnicy około 30 cm (placek nie musi być idealnie okrągły),
podzielić na 8 trójkątnych części. Na podstawie każdego
trójkąta ułożyć po łyżeczce konfitury i zwinąć
rogaliki.
Rogaliki układać na blaszce wyłożonej
papierem do pieczenia albo posmarowanej masłem – zachować spore
odstępy, bo rogaliki rosną. Odstawić na 20 minut, posmarować
rozkłóconym jajkiem, wstawić do piekarnika nagrzanego do 180
stopni i piec około 15 - 20 minut do ładnego zrumienienia.
Upieczone, ostudzone rogaliki posypać
cukrem pudrem, albo polukrować. Jeśli użyjemy słodkiej konfitury
to wystarczy cukier puder.
Rogaliki są dobre również
następnego dnia, ale trzeba pamiętać, aby przykryć je albo
kloszem do ciasta albo bawełnianą ściereczką.
pyszne rogaliki, ale najbardziej zainteresowała mnie ta konfitura. Ciekawa jestem jak smakuje :)
OdpowiedzUsuńIzo, trudno mi ten smak z czymś porównać, ale wolałabym chyba mniej słodką. Kolor ma taki jak na zdjęciu - coś jak jabłka z cynamonem :-)
Usuńi ciekawie rośnie ..w wodzie ..warte zrobienia ..nie wiem co się ostatnio dzieje czy mąka nie taka .robiłam ciacho -i klapa zakalec na całego -co prawda mojej rodzinie absolutnie to nie przeszkadzało w pałaszowaniu i tylko okruchy sie ostały ..Czy masz może jakąs konkretna makę do polecenia>>??(na swięta makowiec był zakalcowaty(co mi sie jeszcze nie zdazyło nigdy!!)Buszuję tu sobie dzis na tym blogu i przepis na karczek z kapustą podałam dalej -koleżance -dla mnie sos słodko-kwaśny ..nie wiem a moze być inny??//
OdpowiedzUsuńZ tą mąką to różnie bywa, ja też nie zawsze jestem zadowolona z efektu. Ostatnio używam mąki tortowej "Basia".
UsuńJa z innym sosem karkówki nie robiłam, ale spróbować zawsze można :-)
Dziękuje!!
UsuńJa nie mogę!! Szalona kobieto!! Ty z kuchni chyba w ogóle nie wychodzisz :D ;-)
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam tytuł, pomyślałam "skąd ona do licha wytrzasnęła konfiturę z kaktusa"? Bladego pojęcia nie mam jak ona smakuje.
Rogaliki cudnie wyglądają. Szkoda, że nie piekę nic co zawiera drożdże (oprócz swojskiej pizzy).
Też pamiętam zajęcia z techniki w podstawówce, gdzie oprócz majsterkowania i robótek ręcznych, pichciło się w kuchni. To właśnie w czasie tych lekcji ugotowałam moją pierwsza zupę w życiu (ogórkową), usmażyłam pierwsze placki ziemniaczane, naleśniki, upiekłam pierwsze ciasto (babkę piaskową). Wcześniej bowiem w ogóle nie ciągnęło mnie do kuchni :)))
Wychodzę, wychodzę... więcej czasu zabiera mi pisanie niż kucharzenie :-)))
UsuńHahaha... no widzisz, czary mary i konfitura jest :-)
A dlaczego nie pieczesz nic na drożdżach - ze względów zdrowotnych czy może po prostu nie lubisz?
Te zajęcia z podstawówki wspominam całkiem fajnie. Moja wychowawczyni uczyła nas ZPT i robiła to naprawdę dobrze. Pamiętam jeszcze jajka faszerowane, potem smażone razem ze skorupką - to była dla mnie nowość, bo w ósmej klasie to ja już całkiem nieźle w kuchni sobie radziłam (a wszystko dzięki babci).
Mam wrażenie, że ciasta drożdżowe to za wysoki próg dla mnie, że to wyższa szkoła jazdy :) Piec ich nie umiem, ale jeść tak, bardzo je lubię, szczególnie makowce, rogale i ciasto cynamonowe na drożdżach :)
UsuńNo ja w 8. klasie zaczęłam stawiać pierwsze kroki w kuchni :)
Nikko, to spróbuj tych rogalików, one udają się nawet mojej mamie, która ma dwie lewe ręce do pieczenia :-) Ciasto jest banalnie proste i dzięki topieniu nie trzeba się martwić o to, że nie wyrośnie.
UsuńA to mnie zaintrygowałaś tym nadzieniem z kaktusa ... :)
OdpowiedzUsuńA wiesz Margarytko, właśnie mi przypomniałaś, że my też na pracach technicznych też uczyliśmy się przygotowywania różnych smakołyków. Piekliśmy faworki, różyczki z ciasta na faworki )o tym już na swoim blogu napisałam). A Ty mi znowu przypomniałaś o tych pracach i o tym, ze robiliśmy też pyszne różyczki z ryżu preparowanego i mam właśnie zamiar o nich u siebie też napisać.
No a te rogaliki są przepięknie i aż mi ślinka po brodzie kapie, gdy na nie patrzę.
Pozdrawiam serdecznie.
No proszę, jakie miłe wspomnienia przywołałam :-)) Fajnie, że uczono nas w szkole takich rzeczy... dziś już niestety takich zajęć nie ma, a szkoda.
UsuńPozdrawiam ciepło.
mam wielką ochotę zrobić te rogaliki :) wyglądają apetycznie :D
OdpowiedzUsuńa ile zajmuje Ci wyrobienie ciasta drożdżowego? Bo to mnie najbardziej odstrasza... ;/ Tak się zastanawiam czym moge zastąpić konfiturę kaktusową...? a może być nutella, budyń..??:) Pozdrawiam Ania
Aniu, zrób, bo są bardzo proste. Wyrobienie ciasta nie trwa długo, od wlania zaczynu to jakieś 3 - 4 minuty. Ładnie się łączy i wyrabianie nie jest zbyt trudne, bo ciasto jest dosyć miękkie.
UsuńNapisałam w przepisie, że można użyć dowolnej konfitury, dżemu, ale oczywiście również budyniu czy nutelli. Wszystko zależy od smaku :-)
ooo tak krótko ?!:D to mi sie podoba :)) Ostatnio robiłam mini pączki to chyba z pół godz męczyłam to ciasto bo bałam się że gumowe wyjdą, ale wyszły super :) Moja prawie 4 letnia córeczka uwielbia pomagać mi w kuchni, będzie zachwycona tworzeniem rogalików :)
Usuńna weekend zrobię na pewno :)
Pozdrawiam Ania
Nie trzeba tego ciasta długo wyrabiać, jest bardzo plastyczne, a rośnie potem w woreczku. Mam nadzieję, że pięknie Ci się udadzą
UsuńPozdrawiam.
Ja też bardzo miło wspominam zajęcia z ZPT. Ale u nas się nie piekło, raczej kanapki, sałatki itp... Pięknie wyglądają te Twoje rogaliki! Mam straszną ochotę na nie już od dłuższego czasu, przepis mi się podoba, więc w końcu pewnie je zrobię:) A co do tej konfitury, to wydaje mi się, że jak najbardziej możesz mieć rację z tą opuncją... (bardzo dobra jest herbata z opuncji)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Asiu, bo to pewnie zależało też od wyposażenia pracowni. U nas kuchnia była naprawdę nieźle wyposażona, można było poszaleć. A i nasza wychowawczyni na to szaleństwo pozwalała :-)
UsuńRogaliki są super... właśnie do kawki zjadłam ostatniego i nawet po dwóch dniach był pyszny, choć wiadomo, że najlepsze są pierwszego dnia :-)
No właśnie tak mi ten kaktus na opuncję wyglądał (na zdjęciu na puszce). O, ja często kupuję zieloną herbatą z opuncją figową - bardzo lubię :-)
O Asia w naszej dawnej szkole miałyśmy świetną salę do ZPT z kuchnią, ciebie uczyła P. Majewska, może dlatego tyle gotowałyście. Mnie P. Zawadzka a jej konikiem była makrama i my w 7 i 8 klasie głównie to robiłyśmy, uwielbiałam wiązać sznurki, choć dziś już niewiele z tego pamiętam ale się zebrało na wspomnienia.
OdpowiedzUsuńNo tak, każda z nich miała jakiegoś swojego konika :-) Cały jeden rok gotowałyśmy i bardzo nam to pasowało. Sznurki też wiązałyśmy, ale jakoś wcześniej (chyba w 7 klasie) - do dziś w piwnicy gdzieś leży taki zwis ze sznurka na doniczkę -)
UsuńA pani Bożenka była naszą wychowawczynią - zresztą bardzo dobrą, choć niezwykle wymagającą, ale to dzięki niej byliśmy najlepszą klasą w szkole. Gdy tylko zobaczyła, że komuś wpadła słabsza ocena od razu organizowała "grupę wsparcia", co nas strasznie wtedy wkurzało, ale zawdzięczamy jej naprawdę wiele. Dziś z przyjemnością z nią rozmawiam, gdy tylko się spotkamy, bo jest fajną babeczką :-)
Uwielbiam te "pływające"rogaliczki,a te niesamowicie pachną...już czuję....
OdpowiedzUsuńProste i naprawdę pyszne :-)
UsuńJa bardzo miło wspominam zajęcia praktyczne, z racji tego, że zajęcia prowadził Pan,(który obecnie jest dyrektorem i uczy mojego syna informatyki) było więcej robienia podstawek pod garnuszki, karmniki, lutowanie, mnie to bardzo pasowało, gotowania nie było wogóle, raz robiliśmy sałatkę i kanapki:)Teraz chyba nie ma takich zajęć w szkołach, a szkoda;(
OdpowiedzUsuńRogaliczki piękne, a tzw. "topielca" juz nie pamiętam kiedy piekłam, a swoja drogą też się zastanawiam jak smakuje taka konfitura, sok z kaktusa jest dobry a takie cuś....
No proszę, jak się nam zebrało na wspomnienia :-) Fajne to były czasy i tego, co przeżyłyśmy nikt nam nie odbierze :-)
UsuńMy mieliśmy bardzo nowoczesną (jak na tamte czasy) kuchnię i korzystaliśmy z niej dużo.
No właśnie, ja też nie piekłam tych topionych rogali wiele lat... a to błąd, który zamierzam naprawić :-)
A konfitura smakuje słodko i jest bardzo smaczna :-))
Ja po ZPT pamiętam tylko robienie znaków drogowych, po których do dzisiaj mam szramę na placu. Do kuchni nawet nie weszliśmy. Rogaliki przepiękne, a konfitury nie widziałam jeszcze nigdy. Ciekawa jestem jak smakuje.
OdpowiedzUsuńNo nie, znaków drogowych to u nas się nie robiło, za to w kuchni można było poszaleć :-)
UsuńJa też pierwszy raz się spotkałam z tą konfiturą, jest bardzo smaczna.
W moim przepisie na rogaliki topione na tę samą ilość mąki daje się oczywiście 5 dag drożdży i kubek kwaśnej śmietany. Moje rogaliki są mniejsze, bo dzielę ciasto na 5 kół o średnicy ok. 25cm - wykorzystuję do wycięcia kół talerz o takiej wielkości. Rogale robię mniejsze specjalnie, aby były na jeden kęs i żeby się usprawiedliwiać w razie czego. Na nic się to zdaje, bo upieczone w sobotę nie doczekały nawet niedzieli, a jedzone były głównie przeze mnie:)
OdpowiedzUsuńPięć lat temu byłam w Tunezji i miałam okazję jeść owoce kaktusa i konfitury też. Konfitury i dżemy różne jedliśmy zawsze na śniadania, były rzeczywiście bardzo słodkie i nam Polakom to po paru dniach przestało odpowiadać, tak,że nawet nie przywiozłam żadnych konfitur do domu:)
Owoce kaktusa lubiłam, ale bez rewelacji, wolę nasze rodzime Jabłka, gruszki itp. Ala
Alu, no właśnie w moim przepisie też było 5 dag, ale z powodzeniem zmniejszyłam ilość drożdży i rogaliki też pięknie wyrosły. Ja śmietany w przepisie nie miałam, ale mleko, które zamieniłam na jogurt :-)
UsuńNo tak, można zrobić mniejsze rogaliki, wszystko wg potrzeb... ale ja za leniwa jestem :-)A z tym talerzem to przestałam się wygłupiać tak około 20-stki. Kiedyś też tak robiłam, ale uznałam, że to nie ma sensu, bo w końcu rogale nie idą na wystawę i szkoda mi na to czasu :-) I tak przeważnie równe wychodzą :-)
No to masz podobne zdanie jak moja rodzinka, też im się te słodkie konfitury szybko przejadły, ale przywieźli dla mnie i miałam okazję spróbować. Zostało mi jeszcze pół słoiczka (przełożyłam z puszki) i właśnie się zastanawiam, czy nie ugotować trochę jabłek i nie wymieszać z tą konfiturą - może być całkiem fajny efekt.
Twoje rogaliki i bez talerza dużo ładniejsze od moich:)
OdpowiedzUsuńW pieczeniu chyba jeszcze długo będę początkująca, z różnych względów, przede wszystkim brak mi zdolności manualnych i już. Ale radzę sobie i wspomagam różnymi sposobami swoje braki. Ala
Alu, myślę, że trochę przesadzasz... dawno już nie jesteś początkująca :-) Ale oczywiście jeśli pomocne Ci są różne techniki to w sumie czemu z nich nie korzystać :-))
UsuńA moja wałkowanie - tak jak na zdjęciu widać, niezbyt idealne... technika zwijania się liczy :-)
moja Mama też robi takie właśnie drożdżowe - topione w misce z wodą, w ściereczce. i są pyszne!
OdpowiedzUsuńAsieja, o właśnie to ta druga metoda - w ściereczce :-))
Usuń....a niech mnie :) robie w weekend :))))))
OdpowiedzUsuńRób, rób i daj znać czy smakowały :-)
UsuńMargarytko, nie wytrzymałam, ciasto już w misce z wodą, zaraz będę wałkować. Mam dżem jagodowy. Już się nie mogę doczekać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pięknie Ci się udadzą :-)
UsuńWyszły przepyszne. I jak łatwo się je robi. Normalnie zaczarowały mnie te rogaliki. Wiesz, że już połowę zjedliśmy? Chyba jutro zrobię jeszcze raz.
UsuńCieszę się, że smakują :-)
UsuńRogaliki wyszły przepyszne, strasznie kuszą więc dobrze, że niedługo wychodzę, bo .....
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że coś zostanie jak przyjadę:)
Prawda, że ręce same się po nie wyciągają? I co zostało coś jak wróciłam z aerobiku?
UsuńZostało, ale niewiele, już widziałam ciasteczka, więc będą następne, za jakis czas, bo jutro idziemy na 18-tkę, to "cudzego" pojemy, hihihi
UsuńJak dadzą coś oryginalnego do jedzenia to od razu proś o przepis :-)))
UsuńAle mi narobiłaś smaka tymi rogalikami! Powiedz mi tylko, dlaczego nazywają się topione? (od topienia w wodzie?)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę Ci tej konfitury:)
Moniko, rogaliki są przepyszne, warto je zrobić. Sama sobie odpowiedziałaś na pytanie - nazwa "topione" od tego, że topi się je w wodzie :-)
UsuńDziś z okazji Dnia Kobiet strzeliłam te rogaliki - w trzech wersjach:jagodowe, kiwi,nutella, wyszły pyszne, chociaż topienie mi troszkę nie wyszło (dziurawy woreczek - ciasto zamiast wypłynąć zatonęło:-)), koniec końców jednak po dodaniu odrobiny mąki zostało odratowane i pięknie się odwdzięczyło - "Chłopstwo" domowe zadowolone, My Babki też:) Najlepszego dla wszystkich Kobitek,zwłaszcza dla mojego Guru Kulinarnego, pozdrawiam serdecznie! Aga
OdpowiedzUsuńJak widać zatopione statki też da się czasem uratować :-))) Cieszę się, że się udały i smakowały :-)
Usuńpyszne są ! naprawde nie ma duzo roboty przy nich...:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakują. I faktycznie, robi się je szybko :-)
UsuńKochana zrobilam z marmoladą wieloowocową, pomalowane rozmąconym jajem i posypane cukrem i są PYSZNE!!!! Prosto, milo i przyjemnie. Daga
OdpowiedzUsuńI o to właśnie chodzi... taka ma być kuchnia - prosta, miła i przyjemna :-)
UsuńPozdrawiam.
Zabierając się za rogaliki topione, myślałam, że w kuchni spędzę wieki...a tu proszę...szybko i jak smacznie. Pozdrawiam Kinga
UsuńW takim razie cieszę się bardzo, że się udały :-) To bardzo szybkie rogaliki :-)
UsuńMargarytko wraz z córka zrobiłysmy rogaliki według Twojego przepisu,ciasto nie wypłyneło z wody lecz pomimo tego wyszły bardzo dobre.:)
OdpowiedzUsuńTo może za krótko było w wodzie? Czasem trwa to krócej, czasem dłużej. Ale cieszę się, że mimo wszystko wyszły.
UsuńWitam! Mam pytanie czy mogę zrobić je z drożdży w proszku? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak,możesz. Ja wolę świeże, ale jak nie ma to suszone są jakimś rozwiązaniem.
UsuńGenialne ciasto, genialne ciasto i jeszcze raz genialne ciasto!!!!!! Rogaliki wyrosły pięknie, w środku marmolada różana.... nie wiem sama co pisać, polecam wszystkim, smakują obłędnie, ale do tego już się przyzwyczaiłam jak robię coś z tego bloga to nie dość, że wychodzi znakomicie to do tego smakuje..... mmmmmmm..... bajecznie. P O L E C A M ! ! !
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasiu, cieszę się, że przepis się sprawdził :-) To nasze ulubione rogaliki, widzę, że i u Ciebie się przyjęły :-)
Usuń
OdpowiedzUsuńDziś wykonałam te rogaliki topione i rzeczywiście wyszły wspaniale,trochę mnie niepokoiło,że konfitura wiśniowa(moja domowa)wypłynęła odrobinę z niektórych rogalików zanim włożyłam je do piekarnika.Upieczone i wystudzone posypałam cukrem pudrem i prezentowały się i smakowały znakomicie.Jedyne "ale" ,że zeszło mi się z nimi ze dwie godziny.Trochę to było uciążliwe, bo dziś był spory upał.Moje chłopaki( w tym kolega syna) i rodzinka byli zachwyceni. Jutro powtórka, bo zostało tylko niewiele,pozdrawiam.Anna G.
No trochę czasu z nimi schodzi, choć to dla mnie najszybsze rogaliki, bo czasu wyrastania w wodzie nie liczę (robię sobie coś innego w tym czasie)
UsuńNabierzesz wprawy i będzie szło szybko. Cieszę się, że smakują.
A konfitura czasem tak ma, że się wydostaje. A była taka klasyczna, czy dodawałaś do niej czegoś żelującego?
Dodałam Konfiturexu,ale cieszę się,że zrobiłam własne, wiśniowe dżemy,choć mają konsystencję bardziej miękką od tych sklepowych.Rogaliki wspaniałe, jak pisałam,to jutro znów biorę się za wypieki.Masz rację,że kolejny raz lepiej zaplanuję działania w kuchni.Niedługo kończę urlop i zamierzam zabrać do pracy te rogaliki!Jestem ciekawa opinii moich koleżanek, którym już wcześniej polecałam Twój blog. Dzięki Tobie rozwijam swe umiejętności kulinarne.Pozdrawiam serdecznie. Anna G.
OdpowiedzUsuńNo i pewnie właśnie dlatego konfitura lekko wyciekła :-) Ale i tak taki domowy lepszy niż kupny, tu się zgadzam w całej rozciągłości.
UsuńMam nadzieję, że koleżankom rogaliki również zasmakują :-)
Dzisiaj powtórka rogalików, już są w piecu. Miałaś rację dziś poszło mi szybciej.Mimo upału wciąż mam ochotę wykonywać potrawy wg Twoich przepisów, pozdrawiam.Anna G.
OdpowiedzUsuńSzalejesz, ale cieszę się bardzo, że masz ochotę na kucharzenie i pomagają Ci w tym moje przepisy.
UsuńMistrzostwo świata. Piękne i smaczne.zresztą jak wszystkie pani przepisy:-)zawsze udane. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakują. Pozdrawiam ciepło.
UsuńJa też się skusiłam na te rogaliki, wlaśnie część siedzi w piecu a cześć jeszcze czeka. Napisze jeszcze czy wyszły smaczne. Ja je nadziałam konfitura różaną.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że smakowały.
UsuńMargarytko. Rogaliki wg Twojego przepisu robię już nie pamiętam który raz. Są tak dobre i tak szybko znikają że dla moich dwóch smerfów muszę robić z podwójnej porcji. Z niecierpliwością czekam na każdy Twój nowy przepis i to nie koniecznie na słodko. Pozdrawiam serdecznie Daga
OdpowiedzUsuńFajnie, że rogaliki smakują i mają branie. Cieszę się, że przepisy się przydają.
UsuńIzabela
OdpowiedzUsuńNastępny super przepis. Zawsze się udają. Dla dzieci robię z czekoladą. W sobotę wieczorem robiłam z podwójnej porcji, a w niedzielę została resztka. Pozdrawiam!!!
Cieszę się, że przepis się sprawdził i rogaliki mają takie wzięcia :-)
Usuńbardzo ciekawy blok, weszłam z ciekawości a widzę tu tyle przepisów na różne pyszności że cieszą mi się oczy pyszczek no i cała się uśmiecham Pozdrawiam Ciepło : )
OdpowiedzUsuńW takim razie zapraszam do próbowania :-)
UsuńJajku znalazłam dziś ten przepis i odrazu wysłałam córkę do sklepu po marmoladę. Zdziwiłam się, że trzeba ciasto włozyć do zimnej wody. To, że ma być ciepło bo ciasto drożdżowe nie wyrośnie to tak. Ale do zimnej wody? No musiałam je zrobić i tak oto zjadłam juz ciepłego. Są przepyszne i tak mogę wkłóko mówić.
OdpowiedzUsuńKto jeszcze nie robił tych rogalików niech się ani chwili nie zastanawia!
Asiu ja Cię po prostu kocham :D
Buziaki :D
A widzisz Basiu, to taki mały psikus, ciasto rośnie w zimnej wodzie :-)
UsuńBardzo się cieszę, że rogaliki smakują, no i że moje przepisy się przydają.
Serdeczności.
Dumałam i dumałam aż w końcu zrobiłam dziś te rogaliki. Muszę wszystkim Wam powiedzieć, że ciasto obłędne, wyrabia się pięknie, po wyrośnięciu jest aksamitne w dotyku. Kiedy się upiekły i przestygły to normalnie można się rozpłynąć z rozkoszy po spróbowaniu. Polecam wszystkim, którzy nie próbowali, zwłaszcza, że szybko się robi. PYCHOTA!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, z takiego dumania czasem fajne rzeczy wychodzą. A z ciastem rzeczywiście super się pracuje. Cieszę się, że przepis się przydał i sprawdził.
UsuńPozdrawiam.
czy zamiast jogurtu naturalnego mogę dać owocowy czy lepiej zagęszczoną śmietanę?
OdpowiedzUsuńŚmietana nie spełni swojej roli, bo nie zawiera kultur bakterii, a to o nie chodzi, więc możesz użyć owocowego, choć naturalny najlepszy.
UsuńTe rogaliki to mistrzostwo Świata! Za pierwszym razem ciężko było mi się oprzeć, ale kiedy dziś moja żonka zrobiła je znowu, to całą blachę zarezerwowałem :) Bardzo dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńMichał, w takim razie cieszę się, że rogaliki mają wzięcie :-) Są rzeczywiście przepyszne i fajnie się je produkuje :-)
UsuńMargarytko, a co sądzisz o zrobieniu tych rogalików z nadzieniem do rogali marcińskich? Będzie pasowało?
OdpowiedzUsuńPewnie, że będzie. Te rogaliki można nadziać, czym dusza zapragnie :-)
Usuńzrobiłam ;) ale dodałam 170 g masła, a i tak ciasto wydawało mi się tłuste.
OdpowiedzUsuńJako nadzienie dałam dżem wiśniowy słodzony zagęszczonym sokiem jabłkowym oraz... marmoladę z truskawek z nalewki truskawkowej :D fajny smak :D POLECAM!!!
Nie wiem jak to zrobiłaś, ale mi to ciasto tłuste nie wychodzi :-)
UsuńDżem wiśniowy z sokiem jabłkowym brzmi smakowicie :-)
Dzień dobry :) Chciałabym wykonać te rogaliczki i wysłać paczuszką do swojej babci :) jak długo zachowają świeżość jeśli dobrze "ukryję" je pod folią spożywczą? chyba, że Pani ma jakieś lepsze rozwiązanie? Serdecznie dziękuję za odpowiedź i wszelkie rady. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńOne najsmaczniejsze są świeże. Można je zamknąć w jakimś plastikowym pudełku, ale jeśli paczka będzie szła dwa dni, to one już pierwszej świeżości nie będą.
UsuńPozdrawiam.
Zrobiłam już kolejny raz - nie ma się co rozwodzić "niebo w gębie". Po kilkukrotnym zatapianiu rogalików obecnie wrzucam ciasto na kilka godzin do lodówki. Do środka powidła ze śliwek i marmolada dyniowo-pomarańczowa (oczywiście swojego wyrobu) i na wierzch płatki migdałowe. Rewelacja. Wielkie dzięki za udostępnienie przepisu na te cudeńka, a także wiele innych przepisów (pierogi mistrzostwo świata). Sylwia
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z ta lodówką :-) wypróbuję. Dziękuję za podzielenie się tym sposobem.
UsuńAsiu, znowu je zrobiłam! Najlepsze rogaliki jakie jadłam i oczywiście z podwójnej porcji 🙂 Daga
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakują :-)
UsuńWitam! Często korzystam z tego przepisu i robię wnukom rogaliki na różne okazje i bez okazji. Robię z nutella i z marmolada. Rogaliki długo zachowują świeżość. Mam pytanie czy ciasto takie jak do rogalików można użyć do rolady makowej. Ciasto drożdżowe jednak wg mnie szybko robi się nieświeże a nie mam miejsca żeby zamrozić taki makowiec drożdżowy. Dziękuje.
OdpowiedzUsuńNie próbowałam, więc nie odpowiem na to pytanie. Można spróbować. Ja bardzo lubię moje ciasto do rolady makowej, wg mnie całkiem długo zachowuje świeżość. Ale oczywiście eksperymentować nikt nie broni. Ja zrobisz, to proszę podziel się wrażeniami. Jestem ciekawa.
UsuńPozdrawiam i życzę udanych wypieków :-)