Taki ryż przygotowywała moja babcia
Waleria i bardzo go lubiłam, więc nauczyłam się go robić. Jest
to jeden ze smaków mojego dzieciństwa, który
przywołuje wiele pięknych, radosnych, beztroskich wspomnień.
Zapach wanilii przeplata się z aromatem cynamonu i sprawia, że od
razu świat staje się bardziej przyjazny.
Pamiętam jak babcia zawijała garnek
(z zagotowanym w mleku ryżem) w ręcznik, wynosiła do sypialni i
opatulała pierzyną. Zastanawiałam się zawsze po co to robi, aż
pewnego dnia babcia zdradziła mi swój sekret. Otóż
chodziło o to, aby ryżu za długo nie mieszać (a przy gotowaniu w
mleku jest to konieczne), żeby nie połamać ziarenek.
Danie jest pyszne, choć dosyć
kaloryczne, ale przecież nie je się go codziennie. Raz na jakiś
czas można sobie pozwolić na trochę szaleństwa. Ja robię je jako
deser, ale równie dobrze może stanowić obiad czy kolację,
ale wtedy trzeba zwiększyć ilość składników.
Ryż z jabłkami można przygotować w
jednym większym naczyniu, albo w małych kokilkach i wtedy każdy ma
swoją osobną porcję. Wg mnie lepiej smakuje, gdy jest przygotowany
w większym naczyniu z pokrywką i nakładany na talerz, ale dla
potrzeb zdjęciowych zrobiłam go w kokilkach.
Składniki na 3 małe porcje (na deser)
Masa ryżowa:
120 g ryżu (trochę więcej niż pół
szklanki*)
1 i ¼ szklanki mleka (użyłam
1,5%, ale może być tłuściejsze)
kawałek kory cynamonu
½ laski wanilii
2 łyżki cukru
szczypta soli
1 łyżeczka świeżego masła
100 ml śmietany kremówki
1 żółtko z dużego jajka
Masa jabłkowa:
2 duże słodkie jabłka
1 łyżka cukru trzcinowego
1 łyżka masła
½ łyżeczki cynamonu (użyłam
Kotanyi)
½ łyżeczki przyprawy do
jabłecznika (użyłam Kotanyi)**
dodatkowo: cynamon do oprószenia
ryżu na talerzu i opcjonalnie słodka śmietanka do polania
*używam szklanki o pojemności 250 ml
* jeśli nie mamy przyprawy do
jabłecznika to po prostu dodać więcej cynamonu i też będzie
dobrze
Ryż wypłukać w zimnej wodzie. Wsypać
go do garnka, dodać1 łyżkę cukru, szczyptę soli, kawałek kory
cynamonowej i pół laski wanilii (przeciętej wzdłuż na pół
– razem w wyskrobanymi ziarenkami). Wlać mleko, doprowadzić do
wrzenia i gotować na małym ogniu przez 5 minut, pamiętając o
częstym ale delikatnym mieszaniu, aby ryż nie przywarł do dna.
Wyłączyć gaz, a gorący garnek przykryć, zawinąć w ściereczkę
kuchenną, a potem w duży ręcznik kąpielowy i wstawić pod kołdrę,
aby doszedł (przynajmniej na 40 minut).
W tym czasie przygotować masę
jabłkową. Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o grubych oczkach. W
rondlu rozpuścić masło, dodać cukier a gdy się rozpuści dołożyć
jabłka. Smażyć przez 5 minut, aby lekko zmiękły. Dodać cynamon
i przyprawę do jabłecznika. Wymieszać i wyłączyć.
Ryż wyciągnąć spod kołdry,
sprawdzić czy wchłonął całe mleko (powinien być prawie miękki).
Z żółtka i 1 łyżki cukru
ukręcić gładki kogel – mogel. Wlać do niego 100 ml śmietany
kremówki i wymieszać. Do gorącego ryżu dodać 1 łyżkę
masła, wlać kogel – mogel ze śmietaną, szybko wymieszać (masa
powinna być dosyć luźna, ale nie lejąca).
Naczynie do zapiekania (albo kokilki)
wysmarować masłem. Włożyć połowę ryżu, na to położyć
warstwę jabłek i przykryć resztą ryżu. Na wierzchu można
położyć jeszcze wiórki masła, ale ja tego nie robię.
Przykryć (przykrywką albo folią aluminiową) i wstawić do
piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Zapiekać około 30 minut - w
dużym naczyniu albo 15 minut - w kokilkach
Po zapieczeniu wyłożyć na talerzyki,
posypać niewielką ilością cynamonu. Można dodatkowo polać
słodką śmietanką i jeśli trzeba to dosłodzić (dla mnie jest
dosyć słodki).
mniam!!!
OdpowiedzUsuńPewnie, że mniam :-)
Usuńbrzmi zachęcająco i pysznie jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńO Jezu, Margarytko. Kiedyś uwielbiałam ryż z jabłkami, ale nie jadłam go chyba z 20 lat. Nie wiem jak, ale jutro go zrobię, mam nadzieję, że mi wyjdzie. Wygląda przepysznie i już czuję jak mi pachnie.
OdpowiedzUsuńCiekawy sposób z tym chowaniem pod pierzyną, wypróbuję.
Ja go robię zaledwie kilka razy w roku, ale 20 lat to chyba bym nie wytrzymała :-)
UsuńUda się, bo niby dlaczego miałoby być inaczej. Daj znać, co wyszło.
Cudowne wspomnienie z dzieciństwa. Każdej niedzieli po obiedzie u babci, dostawałyśmy z siostrą porcje ryżu z jabłkami. Pamiętam ten cudowny zapach cynamonu i delikatny kwaskowy smak jabłek.
OdpowiedzUsuńA może trzeba by było wrócić do starych tradycji.... hehe :)
Ale jak na razie dzisiaj czeka sernik z krówką ... pięknie wyrósł, pięknie pachnie,a jak smakuje okaże się przy popołudniowej kawie... ")
Pozdrawiam Gosiaczek :)
Taki ryz to chyba smak nie tylko Twojego dziecinstwa. A co do "opatulania" ryzu to sprobuj tez tego sposobu przy golabkach. Wychodza 100 razy lepsze niz z "normalnym" ryzem. Nie wiem dlaczego, ale zawsze zdjecia Twoich potraw powoduja u mnie slinotok... :))
UsuńGosiaczku, no pewnie, że trzeba wrócić do starych tradycji, babcie wiedziały co dobre :-)
UsuńDaj znać jak Wam sernik smakował :-)
Madisa, domyślam się, że wielu z nas ma takie wspomnienia z dzieciństwa :-) Ryżu do gołąbków nie opatulam, ale też go nie gotuję cały czas. Zagotowuję, wyłączam, przykrywam i odstawiam. Sam "dochodzi" :-) Ale spróbuję następnym razem opatulić i zobaczę czy jest różnica :-)
Hahaha... a szczerze powiedziawszy moje zdjęcia do najlepszych nie należą :-))
Ryżu z jabłkami nie robiłam już parę lat, trochę o nim zapomniałam. Kiedyś gościł często na moim stole, ale nigdy tak perfekcyjnie jak Ty go nie przygotowywałam, zawsze pośpiesznie, byle jak. Sposób z dochodzeniem ryżu pod kołdrą czy kocykiem stosuję do dzisiaj, jak np. mam gości. Tak mnie zachęciłaś tymi wspaniałymi zdjęciami, że ryż z jabłkami zrobię najszybciej jak to będzie możliwe:))) Ala
OdpowiedzUsuńAlu, moja babcia zawsze mówiła, że dobry ryż wymaga czasu i chyba miała rację :-) Widzę, że przepis działa zachęcająco :-)
UsuńTak, patent z ryżem pod kołderką jest świetny, gdy spodziewamy się gości, a nie wiemy czy będę punktualnie to dobrze jest go opatulić (np. moja rodzinka rzadko przybywa na czas - mimo, że o tym wiem, to zawsze się wkurzam).
Piękne i smaczne wspomnienie! Dziś już wiem jaki deser zagości w moich nowo zakupionych kokilkach :).Co do sposobu na "dochodzenie ryżu" - nie wyobrażam sobie innej metody na ugotowanie go(Babcia i Mama też tak robiły)Ta sama metoda u mnie dotyczy wszystkich kasz.Ma ten sposób ogromną zaletę - ryż i kasza są sypkie,ciepłe,nie musimy ich doglądać tylko spokojnie pracujemy w kuchni - farsz,gulasz...a ryż czy kasza sama dochodzi.Duża oszczędność czasu.Mroźnie,serdecznie pozdrawiam Magda z Gna
UsuńMagda, dokładnie tak. Co prawda dziś wiele osób korzysta z ryżu czy kaszy w woreczkach (ja czasem też), ale generalnie bardziej mi smakują takie uparowane - odpowiednie proporcje ryżu/kaszy i wody i w efekcie mamy czas na inne zadania.
UsuńMoja mama kaszę gotowała jeszcze inaczej - do garnka dawała kasze, sól, wodę i to stawiała na większy garnek z gotującą się wodą - efekt tez był bardzo smaczny i nie trzeba było pilnować, bo nic się nie przypalało.
Tak tak ...wspomnienie dzieciństwa...pyszota:-)
OdpowiedzUsuńMiło wrócić do radosnych dziecięcych wspomnień.
UsuńDziękuję!!Matko nie jadłam tego ponad 30 lat!!nie mam tylko kremówki ..zabiorę sie za to dzisiaj !!!!(a tak u mnie yż dochodzi na gołabki!!)uwielbiam ryz z cynamonem i jabłkami!!!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Mam nadzieję, że się uda i będzie smakował.
Usuńmmmm pycha :) chyba jutro na obiad dla siebie i mojej dwuletniej diablicy zrobię, bo z niej niejadek i strasznie wybredna jest a ryż lubi (tylko mamie pomysłów już brak ;) dzięki Margarytko za natchnienie w sprawie gotowania i pieczenia :D pozdrawiam i miłej niedzieli życzę
OdpowiedzUsuńZrób, może w takiej wersji też Małej będzie smakowało :-) Pozdrawiam ciepło.
UsuńSuper, smaki z przedszkola:)Jutro zrobię mojej Zuzi bo też uwielbia ryż:) Tylko pierzyny u nas brak:) Ale jest ciepła kołderka-musi wystarczyć ;) Pozdrawiam serdecznie,Agnieszka.
OdpowiedzUsuńHihihi... u mnie też pierzyny nie mam, ale wkładam pod kołdrę i nie ma problemu :-)
UsuńHm... Od jakiegoś czasu mam zapas szarych renet, przygotowany na szarlotkę, jednak czuję, iż przez jakiś czas nie będzie mi dane zjeść tego ciasta. xD Ryż będzie miał pierwszeństwo. Na obiad. A co! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Do szarych renet ciut więcej cukru i będzie smakowicie. Oj jak ja Ci tych renet zazdroszczę. U nas tak ciężko je dostać, a o tej porze roku nieosiągalne.
UsuńTo jedno z tych dań, do których chętnie się wraca i z którym są miłe wspomnienia. Lata całe nie jadłam, bo prawda jest taka, że najlepszy ryż z jabłkami to mama mi robiła, a, że w domu już daaaawno nie mieszkam... cóż, chyba będę musiała sobie sama zrobić. Moja Mama ubijała jeszcze lekko śmietanę i polewała ryż... pyszności! A, i jeszcze czasami robiła to samo, ale z makaronem. I też było pysznie:) A chowanie w pościeli też znam:)
OdpowiedzUsuńAsiu, moja mama też robi ryż... ale dopiero od jakiegoś czasu. Mnie go zawsze robiła babcia i był to najlepszy ryż na świecie. Oczywiście można polać śmietaną, jest jeszcze pyszniej :-) A wersji z makaronem nie znam... ciekawe.
UsuńUkładała warstwami makaron, najlepiej długie nitki, na przemian z ryżem i tak zapiekała w żaroodpornym naczyniu. Dobre:)
UsuńMoja Babcia właśnie też zapiekała makaron, nie ryż. :) Wybierała długie wstążki.
UsuńAsiu, zaintrygowałaś mnie tą mieszanką makaronowo - ryżową, chyba będę musiała spróbować, żeby się przekonać jak smakuje :-)
UsuńPaulina, a to jeszcze ciekawsze - tego też nie znałam.
Moje wnuczki bardzo lubią taki ryż zapiekany z jabłkami i babcia im często go robi. Zresztą, babcia sama lubi :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
No i taka babcia to skarb :-)
Usuńtak dawno nie jadłam i właśnie zamierzam sobie zrobić ta pyszność:)) dziękuję za przypomnienie i zapraszam również na mojego bloga:)
OdpowiedzUsuńCzasem warto przypomnieć sobie dawne smaki :-)
UsuńDziękuję za zaproszenie.
Dziękuję za ten przepis, na pewno go wypróbuję.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak ridos72 i Dorotka nie jadłam takiego ryżu już całe wieki temu. A na tych zdjęciach wygląda bardzo apetycznie. Szkoda tylko,że tego zapachu nie czuć ...
Renia
Reniu, jeszcze tak daleko technologia niestety nie poszła, ale i ja żałuję, bo zapachy są dla mnie najważniejsze :-) Od dziecka zanim coś zjadłam najpierw wąchałam :-) I mój chrześniak robi dokładnie to samo :-)
UsuńWitam.
OdpowiedzUsuńU mnie jutro obowiazkowo na deser po obiedzie:)
Bardzo fajny przepis, troszeczke zapomniany u mnie.
W wielu domach chyba zapomniany... ale trudno się dziwić, tyle nowości, że o prostych daniach czasem się zapomina.
Usuńprzepysznie wygląda:)Nie znałam sposobu z okręcaniem ręcznikiem i chowaniem pod pierzyną, fajnie że mogę się tego od Ciebie dowiedzieć:)
OdpowiedzUsuńMoniko, to bardzo wygodny sposób, nie ma obawy, że ryż nam się przypali :-)
UsuńMoja babcia też tak opatulala ryż i kaszę :)
OdpowiedzUsuńChyba większość naszych babć korzystała z tego patentu :-)
UsuńAsiu, dziś danie gości na moim stole. Pachnie cudownie, cynamonowo, domowo. Zawijanie w pierzyny to patent znany w moim rodzinnym domu, odkąd pamiętam. Mama każdą kaszę "traktowała" w ten sposób, a ja tę tradycję kontynuuję. W pierzyny (termin umowny, bo może być przecież równie dobrze koc czy poduszki ; pierzyny w ogóle nie posiadam) wkładało się również obiad czekający na spóźnionych domowników, np. na mnie wracającą z pracy. Nie trzeba go było odgrzewać, bo czekał ciepły. Co do ryżu, to nigdy nie wiedziałam, jak długo go piec i zwykle wychodził mi za suchy. Dziękuję za klarowną instrukcję:)
OdpowiedzUsuńNo teraz to już nie mam wątpliwości, że stare domowe sposoby na kaszę i ryż przetrwają wieki :-) I ja kontynuuję metodę kołderkową (bo pierzyny też nie posiadam) - ale mam sypialnię, więc włożenie garnka pod poduchy nie jest problemem.
UsuńI moja mama stosuje tę metodę, która była obecna u Ciebie w domu - szczególnie jeśli chodzi o ziemniaki, kasze itp. Bo o ile sos można odgrzać, a kotlety usmażyć na bieżąco, o tyle gotowanie ziemniaków, kasz czy ryżu na 2 albo i trzy razy jest nieekonomiczne... Rodzice i młody jedzą obiad wcześniej, brat z bratową, gdy wrócą z pracy (około 17), więc np. ziemniaki wygrzewają się w sypiali :-)
P.S. Wyczytałam gdzieś w internecie, że kasz nie trzeba mieszać, bo jakieś tam kanaliki powietrzne powodują, że nie powinna przywierać do dna. Tylko broń Boże nie wolno zamieszać choćby jeden raz, bo wtedy już przypalenie murowane. Wypróbowałam już kilka razy i... jest to prawda. Nie mieszam więc, a po zagotowaniu "dochodzić" pozwalam w pierzynach. Przy odpowiednich proporcjach wody i kaszy (ryżu) po pierzynowym seansie z pewnością stanie się miękkie i pozostaną ciepłe.
OdpowiedzUsuńNo proszę, to i o tym w internecie można przeczytać :-) To też jeden ze starych sposobów babci - tę tajemną wiedzę posiadłam już jako dziecko. Nigdy kaszy nie mieszam :-) Ale ryż na mleku i owszem, bo razu pewnego próbowałam sprawdzić, czy metoda zadziała i w tym przypadku i klapa. Ryż miał niezły zapaszek spalenizny, bo jednak przywarł do dna, więc z bólem serca, ale wyrzuciłam, żeby nie zepsuć całego dania.
UsuńNo, faktycznie, z ryżem nie zawsze mi się udaje, ale wczoraj jakoś miałam szczęście. Tak do końca nie byłam pewna, jak to z nim jest. Ja z takiego przywartego do dna ryżu ratuję jednak co się da, bo bardzo nie lubię wyrzucać żywności.
UsuńZostało mi jeszcze tego dania na dziś i bardzo dobrze, bo mając mnóstwo roboty z pączkami, nie musiałam już gotować obiadu. A jak wiesz, klientelę mam wymagającą, dwóch dań jej się zachciewa:)
Mój niestety cały jechał spalenizną, więc nie miałam wyjścia, też staram się nie wyrzucać żywności, ale ten ryż nie nadawał się do jedzenia :-)
UsuńNo tak, dwudaniowy obiad to nie byle co :-))
Uwielbiam ryż na mleku z cynamonem i cukrem...Ale z jabłkami to już pełnia szczęścia!
OdpowiedzUsuńTwój wygląda tak,że oszaleć można!
No to koniecznie musisz spróbować i zrobić :-)) Jest pyszny.
Usuńja osobiście nie przepadam za ryżem w takiej postaci ,ale moi panowie baaardzo (syn i mąż ) i raz w tygodniu przygotowuję ryż z jabłkami w dużym naczyniu żaroodpornym,starcza do pracy i szkoły oraz na popołudniowy deser tego samego dnia.Uwielbiają to bardzo.Margarytko przy okazji dziękuję za super przepisy ,bardzo często zaglądam tu i szukam ,,cos dobrego,,lub konfrontacji z moimi przepisami.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo robisz jak moja mama - w dużym naczyniu. U mnie by to nie przeszło, bo nie miałby kto tego zjeść :-)
UsuńAle skoro Twoi panowie lubią to wcale się nie dziwię, że robisz dużą porcję :)
Cieszę się, że przepisy są przydatne :-)
Asiu jak ja się cieszę, że znalazłam Twój blog. Nie ma dnia żebym tu nie zaglądała. Zrobiłam dziś ryż z jabłkami Twojego przepisu i jak zwykle napiszę reeweelacjaa, lepszego nie jadłam. Rzadko robię dosłownie raz na rok, ale u mnie zawsze taki suchawy wychodził. Robię a raczej do tej pory robiłam ( bo zostaję przy Twoim przepisie już na zawsze ) Ryz gotowałam z solą i cukrem też w kołdrę dawałam do tego jabłka starte z cynamonem lekko przesmażone i do prodiża. Tak robiła moja mama i ja też. Ale teraz będę wierna temu i tylko temu przepisowi...Ten zapach wanilii, cynamonu, no i te żółtka ze śmietaną, a ta kosystencja ryżu. Mogłabym tak pisać i pisać.Zrobiłam z czterokrotnej proporcji, jest po 18tej a ja na noc taka objedzona jestem, ze lewo siedzę i piszę.
OdpowiedzUsuńPolecam tym którzy jeszcze nie spróbowali zrobić.
Pozdrawiam.
Buziaki
Basiu, czasem niewielkie zmiany dają ogromny efekt. Moja babcia robiła z żółtkiem i śmietaną i ja też tak robię. Właśnie ta konsystencja, delikatność i smak sprawia, że za tym ryżem przepadam, choć robię go dosyć rzadko, bo jednak jest bardzo kaloryczny.
UsuńOgromnie się cieszę, że Ci smakuje.
Znowu napiszę a coo, Robie często ten ryz z jabłkami jest obłędnie przepyszny dzisiaj znowu robiłam z duzej porcji czyli 600g ryzu i 0,5l smietany miałam gosci a i jabłek dostałam i trzeba było je wykorzystac. Smakowało bardzo wszystkim a i moja mama była zdziwiona smakiem, bo jak pisałam wczesniej robiła całkiem inaczej.
OdpowiedzUsuńZazwyczaj robie mniej z potrujnej porcji. Teraz lece szukac ciasto z jabłkami. Asiu doradzilabys które? bo nie umiem wybrac :))
Buziaki.
Pozdrawiam.
Basiu, cieszę się, że kolejny sukces i goście zadowoleni.
UsuńA jeśli chodzi o szarlotkę i wiosenne jabłka, to zdecydowanie polecam szarlotkę babci Walerii - dla mnie jest numerem jeden.
Asiu mam pytanko.Już tak długo robię ten ryż, ale teraz tak myślę czy Ty dajesz cynamon w całości czy go ścierasz na tarce? :) Jest przepyszny właśnie robię rodzince bo ja na diecie :P
OdpowiedzUsuńBuziaki i pozdrawiam serdecznie Asiu
Basiu, daję mielony. Tylko do mleka wrzucam laskę.
UsuńAsiu jak zrobić ryz z malinami albo truskawkami?Też je przesmażyć? Teraz mam mrożone :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jak świeże, to nie trzeba nic z nimi robić. Jeśli mrożone, to rozmrozić, odsączyć z soku i dodać cukru.
Usuń