Polly tak mnie długo męczyła, aż
się zabrałam za ten przepis... Odwlekałam to zadanie, bowiem
zdjęcia wychodziły dramatyczne... te dzisiejsze też mnie nie
satysfakcjonują, ale już nie mam pomysłu jak je zrobić, żeby ta
zupa „wyglądała” tak dobrze jak smakuje...
Taką zupę cebulową gotowała moja babcia...
moja wychodzi prawie tak samo dobra. Sekret tkwi w cierpliwości...
Tak, tak... tego trzeba nam najwięcej, aby zupa wyszła smaczna. A
wszystko dlatego, że cebuli trzeba bardzo pilnować, aby się ładnie
przyrumieniła, ale nie spaliła. Inaczej zamiast słodyczy cebuli
będziemy mieli gorzki posmak spalenizny.
Bardzo ważnym składnikiem tej zupy
jest białe, wytrawne wino (ja daję francuskie Chardonnay, ale może
być oczywiście inne – wg upodobań). I jeśli ktoś mnie zapyta,
czy można tę zupę ugotować bez wina to mu odpowiem, że nie
można... bo rezygnacja z wina oznacza zupełnie inną w smaku
zupę... Czy gorszą czy lepszą - nie mnie sądzić... ja wolę taką
z winem (alkohol odparuje, cudowny smak zostanie).
Moja babcia cebulę po usmażeniu
oprószała mąką, ale ja mąki do tej zupy nie używam. Po
prostu połowę zupy miksuję na krem i to pozwala mi uzyskać
pożądaną konsystencję potrawy.
Składniki na zupę cebulową (4 porcje):
1 kg cebuli cukrowej (tej
najzwyklejszej ale niezbyt dużej)
1,5 l bulionu (użyłam drobiowego
domowego)
200 ml białego wytrawnego wina (użyłam
Chardonnay)
2 łyżki koniaku albo brandy
1 łyżka klarowanego masła (w
ostateczności dwie łyżki oleju)
1 łyżeczka miodu
1 liść laurowy
2 ziarna ziela angielskiego
½ łyżeczki białego pieprzu
1/3 gałki muszkatołowej (świeżo
startej)
opcjonalnie: świeży tymianek
opcjonalnie: świeży tymianek
8 kawałków bułki paryskiej
albo bagietki (po 2 na porcję)
50 -80 g startego żółtego sera (ostrego i dobrej jakości)
Zupa cebulowa - przygotowanie:
Cebule obrać, każdą przekroić na 4
części i pokroić w plasterki. W rondlu, albo głębokim garnku rozgrzać masło, wrzucić
cebulę i bardzo powoli smażyć (często mieszać i uważać, aby
nie przypalić). Gdy będzie dosyć mocno zrumieniona wlać wino i
smażyć do chwili, aż prawie w całości się zredukuje. Wlać
bulion, dodać ziele angielskie, liść laurowy, przykryć i gotować
przez godzinę na wolnym ogniu (od czasu do czasu zamieszać).
Wyciągnąć ziarenka ziela angielskiego i liść laurowy. Połowę
zupy odlać do osobnego naczynia, a resztę zmiksować na gładki
krem (ja to zrobiłam od razu w garnku, bom leniwa i nie chciałam brudzić kolejnego naczynia). Połączyć krem z odlaną zupą, zagotować. Dodać miód,
koniak, doprawić pieprzem i świeżo startą gałką muszkatołową.
Kawałki pieczywa opiec w tosterze
(albo w piekarniku), posypać startym serem i zapiec, aby ser się
rozpuścił.
Zupę cebulową przelać do miseczek, podawać z
grzankami, opcjonalnie posypać listkami świeżego tymianku.
Można też grzankę (albo kilka
malutkich) wrzucić do zupy, posypać serem, wstawić do piekarnika i
zapiec. Ja jednak wolę wersję z grzanką zapieczoną osobno i dopiero wrzuconą do zupy, bo
takie rozmiękczone już nie bardzo mi smakują.
Jeśli ktoś lubi może grzankę przed
posypaniem serem posmarować ząbkiem czosnku (ja nie lubię).
teraz to ja Ciebie uwielbiam :DDD
OdpowiedzUsuńJutro cebulowa na obiad !!!!
Ciekawa jestem, czy będzie Wam smakować.
Usuńwłaśnie sobie powoli pyrka na ogniu ;D
UsuńJestem ciekawa, czy Wam będzie pasowała.
UsuńLu jest chyba zupnym tradycjonalistą więc zjadł ale jakoś specjalnie się nie zachwycił ale za to ja to w życiu tak pysznej cebulowej nie jadłam !!! to wino i koniak daje super smak nawet się nie spodziewałam, że to takie będzie pyszne. Zostało mi jeszcze na jutro ;DDDDD
UsuńNajlepsza cebulowa jaką jadłam bez wątpienia !!!!
Polluśka, w takim razie cieszę się, że Tobie smakuje :-) Mam nadzieję, że warto było poczekać na przepis :-)
Usuńno jasne, że było warto. Już sobie przepis skopiowałam i wydrukowałam i włożyłam do mojego przepiśnika obok innych Twoich przepisów. Najmniej w tym przepisie odpowiada mi tylko krojenie kilograma cebuli .... brrrrr ale da się wytrzymać ;D
UsuńHahaha... no jakby nie patrzeć, nie da się pominąć krojenia cebuli... też tego nie lubię :-)
UsuńJeszcze trochę podrukujesz i książkę kucharską będziesz miała :-)
niom a wtedy ją wydrukuję, zabinduję i podeślę do Ciebie po autograf ;DDD
UsuńHahaha, kopnięta jesteś, wiesz? :-)))
Usuńczasami ale mnie to nie przeszkadza i podejrzewam, że Tobie tym bardziej nie ;DDD
UsuńAniu ciut, ciut :-))
Usuńale w sensie, że konkretnie to co ???? :)))
UsuńA konkretnie, że ani ciut, ciut mi nie przeszkadza :-)
UsuńNormalnie teraz mnie rozbawiłaś do łez :-)
aaaaaaa no bo napisałaś Aniu zamiast ani to mnie się coś poprzestawiało :D
UsuńA bo mi się to "u" jakoś wcisnęło... ale że niby Ty taka niedomyślna? :-)))
Usuńwidać mam czasem zaćmienie ;)
Usuń:-))))
Usuńzainspirowałaś mnie swoim przepisem i postawiłam także zrobić taką zupę :) przepis trochę zmodyfikowałam pod swój gust. moje wypociny widoczne na blogu zapraszam: http://bonappetitmalgorzaty.blogspot.com/2012/05/zipa-cebulowo-serowa-w-swoim-wykwintnym.html dzięki za wenę :)
UsuńDobra inspiracja nie jest zła :-) Najważniejsze, że zrobiłaś tak jak lubisz :-) Wygląda bardzo zachęcająco.
UsuńCo Ty Margarytko mówisz, zdjęcia są super. Aż chce się jeść. Koniecznie jutro zrobię tę zupę. Nigdy jeszcze cebulowej sama nie robiłam, a bardzo lubię. Wino mam, cebulę też, tylko bulion muszę ugotować.
OdpowiedzUsuńDorota, no skoro tak mówisz :-)) Mam nadzieję, że cebulowa przypadnie Wam do smaku :-)
UsuńJadłam wiele zup cebulowych, ale ta bije wszystkie na głowę. Jest przepyszna i taka prosta. Zrobiłam tak jak w przepisie 4 porcje, a zjedliśmy na jeden obiad. Dolewaliśmy aż dno zobaczyliśmy. Czemu ja nie gotowałam takiej wcześniej? A wiem czemu, bo przepisu u Margaytki nie było.
UsuńJesteś niezastąpiona, wszystko mi się z Tobą udaje. Dziękuję.
Dorota, no to ładnie poszaleliście, ale super, że Wam smakowała :)
UsuńHm...brzmi pysznie:)Uwielbiam cebule, wiec koniecznie musze wypróbować:)
OdpowiedzUsuńAle...ja bym zmienila nazwe:D
Na:
Pijana zupa cebulowa:D:D:D
Hahaha, dobre... pijana zupa cebulowa :-) Choć tak naprawdę ona już alkoholu nie zawiera, bo odparował w trakcie gotowania... oddał tylko swój smak :-)
UsuńDzięki za przepis :) mi również już ślinka leci :) zdjęcia są super i jeszcze te piękne żółte tulipany, cudo.
OdpowiedzUsuńP.S. Ja dziś dostałam tulipany ale różowe ;) pozdrawiam
Monika Ł.
Moniko, bardzo proszę :-)
UsuńPs. Różowe też piękne... tulipany mają coś w sobie niezależnie od koloru :-)
Zupa cebulowa.....moja ulubiona!!!! Pychotka!!!
OdpowiedzUsuńAż tak? Ja tę lubię, ale ulubione mam inne :-)
UsuńJa bardzo lubie zupy.... wiec mam wiele ulubionych.... hihihi :-) ale cebulowa zaliczam do jednej z pierwszych!!! Pozdrawiam!
UsuńNo to możemy sobie podać rękę - też lubię zupy, prawie wszystkie :-) A najbardziej zielone: ogórkową, krem z groszku, z brokułów, z brukselki...
UsuńA ja robie zupe cebulowa, ale nie taka wytrawna. Najprostsza i najszybsza z serkiem topionym, aczkolwiek ta moja to z tysiac kalorii pewnie ma:P no, ale skoro luby taka uwielbia... Nastepnym razem zrobie Twoja, bo wiem, ze na pewno sie nie zawiode:) dobranoc i wszystkiego kobiecego na ta koncowke naszego dnia:)
OdpowiedzUsuńo widzisz :) Takiej jeszcze nie jadłam :) Ja tez cebulowa inaczej robię i tez serek dodaję :) Taką z winem i grzankami koniecznie muszę wypróbowac bo zapowiada sie rewelacyjnie!!! A zdjęcia mi smaka narobiły :D
OdpowiedzUsuńEliza, mi bardzo smakuje, może i Wam smak będzie pasował :-) Pomysłów na cebulową jest wiele i warto próbować, nawet dla jednego razu, aby się przekonać, czy smak nam pasuje czy też nie.
UsuńWygląda pięknie! Pachnie aż tutaj, jestem jeszcze przed śniadaniem i zgłodniałam na maksa!
OdpowiedzUsuńPyszna zupa, potwierdzam! Też robię z alkoholem, ale koniakiem albo brandy;) Podaję ją na szczególne okazje!
Dziękuję :-) Hihih... ja też dodaję koniak, ale niewiele i już pod sam koniec. A robię ją, gdy mam ochotę :-)
UsuńDwa dni temu, po "nauce" jazdy na nartach, jadłam pierwszy raz w życiu taką zupę i powiem, że nie była może cudowna ale z pewnością intrygująca. Niestety dostałam grzanki bezpośrednio do zupy, a podobnie jak Ty, nie lubię jak się namoczą :( Szkoda, że kończy mi się powoli zamrożone białe wino, bo może bym zrobiła na weekend :) Chociaż może jeszcze starczy... Tylko Margarytko, czy koniecznie potrzebny jest ten dodatkowy koniak? U mnie w domu innego alkoholu poza tym zamrożonym nie ma...
OdpowiedzUsuńMożesz z tego dodatkowego koniaku zrezygnować, nie widzę problemu, choć on nadaje takiego lekkiego fajnego posmaku, ale zdarzało mi się robić bez koniaku i była w porządku.
UsuńU nas akurat w barku pełno - jakoś tak mam, że ciągle coś w nim jest... a że pijamy niewiele to zawsze mam coś, co mogę wykorzystać do gotowania :-) A koniak, który właśnie ostatnio otworzyłam do nasączenia tortu kupiłam jakieś 12 lat temu :-)
Buahaha! To jak w moim domu rodzinnym :D Całe szczęście, że moja mama robi orzechówkę na niestrawność, bo wódka weselna sprzed nie-wiadomo-ilu lat dalej by się kurzyła ;) Ja za to nawet nie mam barku i nie sądzę, żebym go nawet potrzebowała (zawsze to jedna szafka mniej), bo żadne z nas nie pije. Tylko najczęściej mam, od teścia zresztą, jakieś wino w lodówce. Teraz jest białe, ale mrożę i białe i czerwone.
UsuńHahaha... no to pięknie :-)) My barek mamy, ale jest on częścią witrynki z kieliszkami :-) Pijemy alkohol, ale rzadko i w niewielkich ilościach. Ja osobiści lubię wino, najchętniej sięgam po wytrawne i czerwone. Ale białe też może być :-)
UsuńPiękna, pachnie aż tutaj. Zupełnie nie rozumiem co ty chcesz od zdjęć. Piękne, wyraźne i zachęcają do wypróbowania potrawy. Zaintrygowałaś mnie mocno koniakiem, bo w zasadzie resztę robię podobnie, ciut inaczej przyprawiam, wino obowiązkowo, zresztą bez wina to nie zupa cebulowa dla mnie, nie lubię zapiekaną z grzanką bo identycznie jak ty nie lubię rozmokniętych, grzanka ma chrupać, ser ma się ciągnąć i już, ale koniak? Muszę wypróbować twoją wersję.
OdpowiedzUsuńEch, no dobra już nic na temat zdjęć nie mówię :-) Koniak dodany pod sam koniec fajnie podkreśla smak zupy - mnie pasuje. Widzę, że więcej jest takich, co nie lubię rozmiękniętych grzanek :-)
UsuńDziękuję za przepis, napewno ją wypróbuję, muszę tylko wino zakupić, bo wytrawnych nie pijam, więc nie mam w domu:)
OdpowiedzUsuńA zdjęcja są fantastyczne, ja nie wiem Margarytko co Ty od nich chcesz:)?
Ta zupa, którą jadłam niech się się schowa, Twoje zdjęcia same w sobie zachęcają do wypróbowania, a smak z pewnością bez porównania:)
Agato, wypróbuj, może akurat Ci posmakuje. Ja wino głównie wytrawne pijam (choć dosyć sporadycznie), choć częściej czerwone niż białe :-)
UsuńCebulową bardzo lubimy, choć robię ją inaczej - bez wina, trochę dodaję mąki i całą miksuję.
OdpowiedzUsuńI jednak bez sera - kiedyś spróbowałam z serem, ale była dla mnie za ciężka.
Ale musiałabym spróbowac z tym winkiem. Mam w domu jakieś trzy skrzynki :P
Margolko, a to robisz zupełnie inną cebulową, choć z pewnością jest również smaczna. Każda cebulowa ma w sobie coś intrygującego.
UsuńHahaha... trzy skrzynki wina? No nieźle :-)
No, dzisiaj już pięć.
UsuńW końcu pracuję w tej branży :)
O raju i co Ty z tym winem robisz?
UsuńPijemy :) Albo rozdajemy po rodzinie.
UsuńNo to szkoda, że jam nie w tej rodzinie :-) Wino u nas jest mile widziane ;-)
UsuńMargarytko, wymienimy się kiedyś ja Tobie winko, Ty mnie muffinkę :))))
UsuńMogę Ci całą blaszkę upiec ;-)
UsuńMuszę powiedzieć, że chociaż znam i gotuję niezliczoną ilość zup, to akurat z cebulową nam nie było po drodze do tej pory. Bardzo się cieszę, że przepis pojawił się u Ciebie. Teraz już wiem, że zupę cebulową ugotuję na pewno i to w najbliższym czasie. Muszę się tylko zaopatrzyć w odpowiednie wino, bo jak może wiesz, ja za tym trunkiem, zwłaszcza wytrawnym nie przepadam. Bardzo podoba mi się pomysł którejś z dziewczyn, która mrozi wino, też tak zrobię z resztką. Wino wykorzystam jeszcze do konfitury z cebuli, którą bardzo lubię i przy okazji machnę też.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się Twój przepis i zdjęcia zresztą też:) Ala
Alu, ja cebulową robię od czasu do czasu - głównie zimą, bo jest rozgrzewająca i wg mnie bardzo smaczna. I przypomina mi babciny dom.
UsuńWidzę, że nie ma tu zbyt wielu smakoszy wytrawnych win :-) Ale zawsze jest rozwiązanie - można je zamrozić.
Jak już zrobisz to daj znać, czy smakowała :-)
Pozdrawiam ciepło.
Koniecznie muszę ugotować tę zupę !! kiedyś robiłam cebulową i nawet mi smakowała, ale ta to musi być świetna :)
OdpowiedzUsuńA powiedz mi czy nie boisz się miksować metalową końcówką miksera w tych ceramicznych naczyniach ?
Majemi, spróbuj :-)
UsuńNie, nie boję się, bo ten blender ma schowane ostrza, nie wychodzą poza osłonę, a więc nie rysują naczyń :-) Robię to delikatnie.
Och, zupka cebulowa w rożnych konfiguracjach to dość częsta potrawa na naszym stole. Nie tylko ze względu na smak, ale i... cenę. a w dobie kryzysu to (niestety) ważna sprawa. Wino też dodaję raczej z rodzaju da tavola. A zdjęcie Twojej zupy Margarytko jest doprawdy ładne i zachęcające!
OdpowiedzUsuńFaktycznie, zupa nie jest zbyt droga i bardzo smaczna. Moje wino tez nie było jakieś szalenie drogie (około 14 zł za 0,75l), ale smakowo mi odpowiada, a o to właśnie chodzi :-)
UsuńZainspirowana jestem tym przepisem i z przyjemnością skorzystam, choć raczej bez wina, bo węża mam w kieszeni:). Ale przyznaję, że wino to świetna przyprawa: kiedyś robiłam z nim risotto z kaszy jęczmiennej i baaardzo mi smakowało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Matruś, ale bez wina to już zupełnie nie ta zupa :-) Ja nie użyłam jakiegoś drogiego wina. Możesz kupić butelkę, rozlać ją do 4 pojemniczków, jeden wykorzystać do zupy, pozostałe zamrozić i będziesz miała dodatek aż do 4 dań.
UsuńJadłam taką zupę na Wigilii w pracy i była pyszna. Super, ze zamieściłaś ten przepis. Spróbuję ją zrobić w przyszłym tygodniu. Twój blog jest dla mnie wielką inspiracją!
UsuńCzekam też na przepis na kolorowe ciasteczka (zdjęcie było na fb). Co prawda nie będę pewnie miała czasu, żeby pobawić się z tym i przygotować takie na wesele. Ale chętnie bym kiedyś spróbowała je upiec.
Pozdrawiam i życzę dalszych sukcesów! Każdy Twój przepis to poezja!
Spróbuj, mam nadzieję, że się uda i będzie smakowała :-)
UsuńA te kolorowe ciasteczka to nic innego jak malutkie bezy (przepis na bezy jest na blogu), tyle, że dodałam do masy odrobinę barwnika :-) Ale postaram się napisać osobny post.
ojej... aż u mnie zapachniało od Twojego przepisu :)
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńNo, "w sumie" masz rację. To takie moje przyzwyczajenia jeszcze z domu rodzinnego - że wino tylko na specjalne okazje. Mam opory przed kupowaniem bez tejże. Nieraz sobie jednak obiecywałam nabyć jakieś niedrogie tylko w charakterze przyprawy, bo wspomniana przeze mnie kasza była po prostu super.
OdpowiedzUsuńMartuś, to moje też nie było jakieś specjalnie drogie, ale bardzo smaczne. Ale rozumiem - przyzwyczajenie to jak druga natura :-)
UsuńTwoja babcia tez takiego wina używała do tej zupy????? Wszystko co robisz to z przepisów babci fajna miałas babcie! Jola z Poznania
OdpowiedzUsuńPewnie używała innego, tego nie wiem. A co jest dziwnego w tym, że bazuję na wielu rodzinnych przepisach, takich z których gotowała moja babcia? Nie wszystkie przepisy są jej, ale całkiem spora część pochodzi właśnie od niej. Babcia gotowała o całe niebo lepiej niż ja, pewnie nigdy jej nie dorównam, więc nie sądzę, abym miała się czego wstydzić. Ona mnie uczyła gotować, więc choć w taki sposób - wspominając o niej, jej podziękuję.
UsuńJejku Asiu jaka ta zupa jest pyszna :) Tak się najadłam, że sie ruszać nie mogę i te grzanki do tego, pyszota.Tylko ja do zupy nie wkładałam jakos nie lubię chleba wymiękczonego:) Zrobiłam na dwa dni, ale nic z tego, juz nic nie ma :) Oj będzie często u nas na obiad i nie spodziewałam się, że jest taka syta drugiego dania juz nie zjadłam :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Asiu serdecznie i dziękuję za przepis :)
Basiu, bardzo się cieszę, że zupa Wam smakowała. Jest rzeczywiście dosyć sycąca, więc spokojnie może stanowić cały obiad. U mnie dwa dania są od wielkiego święta, przeważnie albo zupa albo drugie.
UsuńPozdrawiam ciepło.