Białą kiełbasę zaczęłam jeść
dopiero kilka lat temu. Wcześniej jakoś nie miałam do niej
przekonania. Wcale nie dlatego, że nie wiedziałam co w niej jest.
Doskonale wiedziałam, bo moi rodzice robią białą kiełbasę
odkąd pamiętam i będąc dzieckiem chętnie im w tym pomagałam.
Ale widocznie musiał nadejść mój
czas, abym zaczęła białą jeść. Dziś lubię ją bardzo i to w
różnych wersjach. Najchętniej jem pieczoną i robiłam ją w
wielu wariantach. Sama nie wiem dlaczego jeszcze o niej nie
napisałam... ale dziś nadrabiam.
Gdy robię białą marynowaną w winie
to przeważnie używam do tego białego wytrawnego wina. Tym razem
jednak białego nie miałam i użyłam półsłodkiego wina z
czerwonej porzeczki (produkcji made in brat). Efekt okazał się
bardzo smaczny, jeszcze smaczniejszy niż z białym winem. Kiełbasa
jak kiełbasa, ale wspaniały smak i słodycz cebuli przeszły moje
najśmielsze oczekiwania. Ja robiłam z połowy składników,
tak aby wyszły dwie porcje.
A przepis na dobra białą kiełbasę znajdziecie TUTAJ
A przepis na dobra białą kiełbasę znajdziecie TUTAJ
Składniki na 4 porcje:
8 niedużych kawałków surowej
białej kiełbasy (po dwa kawałki na osobę)
4 duże cebule (nawet bardzo duże,
albo 6 średnich)
1 łyżka oleju do smażenia
sól, pieprz, chili
1 łyżka ziół prowansalskich
Marynata:
2 łyżki oleju
2 łyżki płynnego miodu
1 łyżka musztardy (u mnie sarepska)
150 ml białego wytrawnego wina (tym
razem dałam półsłodkie z czerwonej porzeczki)
Białe kiełbaski delikatnie nakłuć
widelcem (aby nie pękły podczas pieczenia). Wszystkie składniki
marynaty wymieszać i zalać nią białą kiełbasę – zostawić
najlepiej na kilka godzin, a jeśli nie mamy czasu to dobre będzie i
pół godziny. W takcie marynowania odwrócić kiełbasę
kilka razy.
Cebulę obrać, pokroić w półplasterki
i delikatnie je rozdzielić, aby powstały „piórka”. Na
dużej patelni (ja użyłam grillowej) rozgrzać 1 łyżkę
oleju, wrzucić cebulę, dodać odrobinę soli, pieprzu i chili i na
małym ogniu delikatnie ją podsmażyć – tak, aby była zeszklona,
ale nie brązowa.
Cebulę przełożyć do naczynia
żaroodpornego, na cebuli ułożyć kiełbasę i wstawić do
nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Zapiekać około 40 - 50 minut
bez przykrycia (czas zależy od wielkości kiełbasy). W trakcie zapiekania polewać kiełbasę marynatą,
która została po wyjęciu kiełbasy – ale nie więcej niż
2 łyżki jednorazowo. 10 minut przez końcem posypać kiełbasę
ziołami i można włączyć dodatkowo opcję grill albo zwiększyć
temperaturę do 200 – 220 stopni, aby ładnie kiełbasę
przyrumienić.
Podawać z warzywami i pieczywem, albo
jakie danie obiadowe z ziemniakami.
Muszę koniecznie spróbować! Dotąd jadłam białą kiełbasę tylko w zupie. Skoro w takiej postaci bardzo mi smakowała, w pieczonej pewnie się zakocham. :) Zrobię jutro na obiad, koniecznie. Nie mam jednak dostępu do wina z porzeczki. Jakie byś wybrała w tym momencie? Wytrawne białe czy zwykłe półsłodkie, czerwone?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Paulina, myślę, że jakiego wina byś nie użyła będzie smacznie. Co prawda smaki będą się nieco różniły, ale jeśli przypadnie Ci do taka wersja smaku to następnym razem spróbujesz z innym winem :)
UsuńRobię też białą pieczoną z piwem - wychodzi równie dobra. Mam jeszcze dwa nowe przepisy do wypróbowania, więc pewnie będą się pojawiały :-)
Z piwem pewnie też pyszna, ale muszę dostosowywać przepis do rodzinki. ;) Siostra z mamą mogłyby kręcić na nie nosem, a skoro biała kiełbasa to jedno z nielicznych mięs, jakie jedzą, muszę im dogodzić. ;) Tak mi się wydaje, że obie wersje będą smaczne, ale nie wiem, która mogłaby być lepsza... Na pewno przepis wypróbuję jutro, jak tylko zdecyduję, które wino kupić. :)
OdpowiedzUsuńA to się rozumie samo przez się :-) Rodzince trzeba dogodzić :-) Jestem ciekawa co powiedzą na taką kiełbaskę :-)
UsuńWersja z czerwonym półsłodkim jest po prostu bardziej słodka :-)
Ogolnie za biala kielbasa nie przepadam, ale w takiej wersji chetnie bym sprobowala:)
OdpowiedzUsuńPolecam, bo dzięki tej wersji można białą polubić :-)
UsuńZawsze do tej pory robiłam białą kiełbaskę tak jak i Ty, z tą różnicą, że jej nigdy niczym nie podlewałam. Nabrałam jednak ochoty niebywałej na kiełbasę białą upoj(o)ną i poleciłam mężulkowi przejrzenie naszych zapasów alkoholowych. Win domowej roboty nie mam, ale nalewek parę znalazło się. Z malinówką eksperymentować raczej nie będę, ale z wiśniówką? Kto wie? Gdyby jednak nie, to zawsze znajdzie się Napoleon ze Słowacji i jakoweś brandy też. Tak czy siak, pijaną białą kiełbasę zrobię i zjem z apetytem na pewno:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Iza, u mnie win domowej roboty dostatek - mój brat robi wina od wielu lat i one głównie stoją, bo jednak alkoholu pijamy niewiele :-) Ale wiesz co, ja bym z tą malinówką spróbowała. Skoro w wersji z żurawiną też jest pyszna to dlaczego malinówka miałaby się nie sprawdzić :-)
UsuńJak już napoisz tę kiełbasę i spróbujesz to daj znać, co wymyśliłaś i jak smakowało :-)
Przepis bardzo ciekawy :) Szczerze mówiąc nigdy bym nie połączyła bialej kiełbasy z winkiem - będę musiała koniecznie wypróbować Twój przepis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie! :)
O widzisz, a tu niespodziewajka ;-) Biała kiełbasa i wino to całkiem zgrany duet :-)
UsuńChętnie wpadnę do Ciebie... za chwileczkę, tylko ogarnę komentarze :-)
o rany Asiu jak to pysznie wygląda!!!! powiem Ci że ja tez jakoś tak do białej kiełbasy ..... no nie po drodze nam było ;) I też robi ją mój tata sam :) Jem ją też dopiero od niedawna ale do tej pory tylko w żurku :)I nawet mam w lodówce :D Kurcze muszę koniecznie zrobić :)
OdpowiedzUsuńEliza, ja tam nie wiem, co nas tak od tej białej odpychało, bo przecież pyszna jest... i nasza tym razem bardzo chuda, aż za bardzo, choć mnie to zupełnie nie przeszkadza, bo taką lubię :-)
UsuńA taką pieczoną wersję polecam, bo pyszna.
Marynowałam ostatnio w święta, 24 h w ciemnym piwie, rewelacja polecam również.:) A w białym winku też chętnie wypróbuję.
OdpowiedzUsuńTeż jadam białą kiełbasę od jakieś roku mniej więcej, wcześniej nie lubiłam, przeszkadzał mi nawet jej zapach, kiedy się gotowała. Nie ma to jednak jak zrobić samemu, wtedy chyba do wszystkiego może się człowiek przekonać, nawet polubić! ;)
Kasiu, w piwie robiłam, choć w jasnym - też pyszna. Ale muszę z tym ciemnym spróbować, pewnie nieco słodsza, co z pewnością znajdzie uznanie w moich kubkach smakowych :-)
UsuńJa za zapachem gotującej się białej nie przepadam, ale na szczęście ta pieczona pachnie obłędnie :-)
Pysznie piękna. Zawsze robiłam z piwem i dusiłam a nie piekłam, ale podoba mi sie twój przepis. Duszona nie wychodzi taka rumiana, chociaż smakuje wspaniale. Nieco oporu wzbudza we mnie dodatek miodu do marynaty, ale co szkodzi spróbować i przekonac się jak to smakuje w całości. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNadiu, duszona też jest fajna (od czasu do czasu robię), ale w tej pieczonej robi się taka chrupiąca skórka.
UsuńWiesz, miód jest praktycznie niewyczuwalny, dodaje może odrobinę słodyczy, ale smaku miodu nie ma :-)
Pysznie piękna. Ja białą kiełbasę duszę w piwie, smakuje wybornie, chociaż nie jest tak rumiana i fotogeniczna jak twoja. Ciekawa jestem tego smaku, chociaż miód do marynaty wzbudza moje opory. Ale nie na tyle silne żeby nie wypróbować przepisu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękna. Nie jadłam nigdy w tej wersji z miodem i winem, robię duszoną w piwie albo zapiekaną na kapuście kiszonej, ale twoja wygląda naprawdę kusząco. Trzeba będzie wypróbować. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiękna. Nie jadłam jeszcze w wersji z miodem i winem, ja duszę z piwem albo piekę na kapuście kiszonej, ale ponieważ twoja wersja mnie nęci to pewno niedługo wypróbuję bo jestem ciekawa smaku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPomysł z kapustą kiszoną przedni, zapamiętam i wypróbuję, bo kapustę lubię w każdej wersji :-)
UsuńO bardzo przepraszam za takie zamieszanie z komentarzami, ale za skarby świata nie chciało mnie zalogować i publikować, nie pierwszy raz zresztą a wczoraj się zawzięłam i pisałam, pisałam, pisałam, wkurzałam, pisałam, logowałam, edytowałam, pisałam, logowałam i nic. W końcu dałam sobie spokój a dziś widzę, że namieszałam strasznie. Ale i tak nie wszystko jest zamieszczone i dobrze, bo w stanach silnego wzburzenia zdaża mi się użyć dość pospolitego słownictwa a nie chciałabym obniżać poziomu kultury na twoim blogu. Przepraszam raz jeszcze a skoro mnie odblokowało, to kapustę kiszoną do kiełbasek polecam szczerze. Ja obsmażam najpierw kiełbaski na odrobinie tłuszczu, dodaję cebulę i przesmażam, wyciągam kiełbaski i wrzucam kapustę, doprawiam solą, pieprzem, kminkiem, majerankiem, podlewam winem i duszę aż wino odparuje. Potem przekładam kapustę do naczynia żaroodpornego, na wierzch układam kiełbaski i piekę aż będzie gotowe. Pycha.
UsuńOj tam, oj tam. Nic się nie stało :-) Może nie widziałaś komentarzy, bo od pewnego czasu jest moderacja i zanim się pojawią na blogu ja je muszę zatwierdzić :-) A może faktycznie jakaś fiksacja była :-)
UsuńA patent z kapustą wykorzystam, bo mi się bardzo podoba :-) Dziękuję za pomysł.
Nonen omen zrobiłam zapiekaną białą kiełbasę w zeszłym tygodniu. Były to nasze kiełbaski samodzielnie robione, bo nie jadamy wieprzowiny, więc to takie nasze udawane białe kiełbaski z drobiu i dużej ilości majeranku ;) Też marynuję kiełbaski, ale oprócz tego dodaję masę czosnku. Wiem, że Ty czosnku nie lubisz, ale ja mam na niego specjalny sposób, który pewnie znasz - zapiekam go razem z łupiną, wtedy jest piękny aromat, a ci, którzy czosnek lubią, mogą zawartość łupiny wycisnąć i powstaje taka fajna papka czosnkowa do posmarowania np. zapiekanej kiełbasy, grzanki, mięsa, pieczonych ziemniaków. My czosnek uwielbiamy, dlatego też kilka ząbków czosnku wsuwam w przekłuwane wcześniej kiełbaski. Następnym razem spróbuję marynatę z czerwonego wina! MNIAM!
OdpowiedzUsuńNo proszę jak to sobie można poradzić i zrobić oszukaną białą :-)Gratuluję :-) Ale powiem Ci, że tak jak lubię drób tak wędliny drobiowe nijak mi nie podchodzą - no chyba, że jest to pieczony filet z indyka czy rolada z kurczaka z żurawiną albo morelami (własnoręcznie zrobiona).
UsuńOj tak, czosnkiem to Zielonooki by nie pogardził. Ja taki w łupinach czasem dorzucam do pieczonego kurczaka, zapach upieczonego mi nie przeszkadza. Następnym razem dorzucę do białej i zobaczymy :-) Nie cierpię surowego i granulowanego czy suszonego.
ehhh a my już nie mamy kuchni i raczej sobie póki co nie ugotujemy ;/ wrócę więc do tej białej kiełbaski po remoncie ;)))
OdpowiedzUsuńAle za to potem będziesz miała piękną kuchnię, w której będziesz mogła gotować do oporu :-) Też mi się marzy remont kuchni, ale taki z wszystkim... kompletna przeróbka.
Usuńczyli taki jak u mnie bo właśnie się okazało, że mam teraz toaletę w kuchni a wcześniej graniczyła z nią ścianą ;] rewelka ...
UsuńNo to niezły bałagan masz :-)
UsuńOooo, akurat zjadłam na kolację kawałek białej kiełbaski usmażonej w zwykły sposób na cebuli :) Wersji z winem nie znam, wypróbuję następnym razem.
OdpowiedzUsuńPolecam, ma naprawdę fajny smak :-)
Usuńmatko ..akurat dzisiaj wykorzystałam biala do barszczu ,piekłam kiełbaskę z liściem ,zielem ale taka wersja to iscie królewska !!
OdpowiedzUsuńPieczona z liściem i zielem też brzmi nieźle :-) Ale jeśli będziesz miała ochotę spróbować wersji z winem to polecam :-)
UsuńDzięki za przepis :) zjedliśmy dzis na obiad i była pyszna :) a zrobiłam z czerwonym winem śliwkowo-jagodowym :D
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało. A to wino śliwkowo - jagodowe mnie nęci :-)
UsuńNo to nabralam apetytu na kielbaske, ale ja takiej dobrej tu w Szwecji nie kupie. Trzeba mi czekac do wakacji
OdpowiedzUsuńZawsze można kiełbaskę zrobić samemu :-))
UsuńJa również dzisiaj zrobiłam to danie na obiad :) wyszło świetnie i w końcu wiem do czego będę zużywać hektolitry win produkcji mojego Teścia :) dziękuję za kolejną wspaniałą inspirację! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
No proszę, to przepis się przydał, bo wino zalazło swoje właściwe miejsce :-) Cieszę się, że smakowało.
UsuńWitam. Smakowity przepis i gdyby nie tak późna godzina pognałabym do sklepu po białą kiełbaskę a tak muszę zadowolić się samymi zdjęciami. Chciałabym wprosić się na bloga, gdyż smacznie tworzysz potrawy. Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńBeato, ja tu wszystkich serdecznie goszczę i zawsze można się wprosić :-)
UsuńZapraszam ilekroć będziesz miała ochotę :-)
Pozdrawiam.
Cieszę się, że się skusiłaś na taką odmienioną białą i że okazała się smaczna :-) Grunt to odrobina wyobraźni - w kuchni można wszystko :-)
OdpowiedzUsuńkiełbaska jest zabójcza jutro przygotuje ją 2 raz:)sosiaaa
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakuje :-)
UsuńMam podobnie z białą, jak i Ty - jem od kilku lat dopiero, wcześniej nie lubiłem. Zazwyczaj ojciec robi ją w hurtowych ilościach przed świętami, ale mamy też sprawdzony sklep mięsny, gdzie mają naprawdę dobre i świeże wyroby (ostatnio towar dowozili jednego dnia trzy razy, tylu klientów było). Do rzeczy - próbowałaś białej pieczonej w sosie śmietanowo-chrzanowym? Robi się bardzo podobnie, tylko cebulę dajemy surową. Na to surowa kiełbasa i zalewamy wszystko kwaśną śmietaną wymieszaną z chrzanem (ilość wg uznania, ale moim zdaniem lepiej dać go sporo, bo łagodnieje podczas pieczenia). Na godzinę do pieca i gotowe. Naprawdę pyszne, polecam :)
OdpowiedzUsuńPS. W archeologa się bawię z tym wygrzebywaniem starych wpisów, wybacz :P
Podobno do wszystkiego trzeba dorosnąć :-)
UsuńBardzo mi się podoba ten przepis na sos śmietanowo - chrzanowy. To brzmi bardzo dobrze i rzeczywiście może być bardzo pyszne. Koniecznie spróbuję.
PS. wykopaliska mi nie przeszkadzają :-)