Nie wiem jak w Waszych domach, ale u
mnie mięso mielone ma wiele zastosowań i ja bardzo chętnie z nim
pracuję. Nie kupuję jednak gotowego mielonego, w którym nie wiem
co jest. Sama mielę mięso (na szczęście mam elektryczną maszynkę) i aby zaoszczędzić sobie roboty (bo ja
leniwiec jestem pospolity a poza tym bardzo nie lubię myć maszynki)
to od razu kupuję 2 – 3 kg i mielę, wkładam w pojemniki i do
zamrażarki.
No i od czasu do czasu pojawia się u
nas klops – niezła alternatywa dla klasycznego mielonego. Pod
warunkiem, że się go doprawi i nie trzeba potem się głowić jak
uratować niedoprawione mięso.
Kupując w grudniu nową kuchenkę
postanowiłam przetestować piekarnik i to od razu na większą
skalę, więc był chleb, ciasto, lasagne i klops. No i gdy
przygotowywałam farsz do lasagne to równocześnie robiłam
klopsa i wszystko byłoby pięknie, gdybym ja go doprawiła. A tu nic, ani soli, ani pieprzu, ani majeranku. Ot pięknie wyrobione
mielone mięsko (dobrze, że choć przesmażoną cebulkę dodałam) I
dopiero, gdy wyciągnęłam go z piekarnika uświadomiłam sobie, że
ja go nie przyprawiłam. Zielonooki się uśmiał, ale stwierdził,
że na zimno można go zjeść smarując uprzednio chrzanem. No
niby tak, ale miał być na obiad, więc musiałam coś szybko
wymyślić, aby to coś dało się zjeść. W szafce znalazłam
jeszcze opakowanie sosu pieprzowego Winiary (wygrany w jakimś
konkursie – chyba u Joasi S na blogu) i to on mi uratował obiad.
Pokroiłam klopsa w grube plastry, lekko posoliłam, popieprzyłam,
wrzuciłam do przygotowanego sosu i chwilę poddusiłam. I pewnie
gdybym się nie przyznała Zielonookiemu, że nie doprawiłam to by
się nie zorientował.
Czasem, gdy zostaje mi sos od pieczeni
albo od bitek to wlewam go do pojemniczka i zamrażam (nie lubię
marnować jedzenia), a gdy robię klopsa jest jak znalazł, bo czego
by o klopsie nie powiedzieć to najlepiej smakuje właśnie z
dodatkiem sosu. A sosy można zrobić różne: chrzanowy, grzybowy
(kurkowy, pieczarkowy) – każdy będzie dobry.
Klopsa można urozmaicić w dowolny
sposób – np. wkładając do niego ugotowane na twardo jajko,
ugotowane marchewki albo np. ser feta. Ja podaję wersję
najprostszą, którą od czasu do czasu wzbogacam zieloną pietruszką
albo kolendrą, a czasem suszonymi śliwkami.
Składniki na 4 porcje
600 g mięsa łopatki
1 kajzerka namoczona w mleku
2 małe jajka
1 duża duża cebula
1 łyżka klarowanego masła albo oleju
2 łyżki kaszy manny
3- 4 łyżki bułki tartej
1 płaska łyżeczka pieprzu (u mnie
jak zawsze Kotanyi)
szczypta chili
2 – 3 łyżki startego majeranku
sól (wg uznania, ja solę bardzo mało)
opcjonalnie: zielona pietruszka lub
kolendra
masło i bułka tarta do wysmarowania i
wysypania foremki
Mięso opłukać, pokroić w kawałki,
zemleć razem z namoczoną wcześniej i odciśniętą kajzerką.
Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę i zeszklić na 1 łyżce
masła (nie powinna zrobić się brązowa, a jedynie stracić smak
surowizny). Podsmażoną cebulkę dodać do mięsa, wbić jajka
(najpierw do miseczki, a dopiero potem dodać do mięsa), wsypać
kaszę manną, bułkę tartą i przyprawy. Wyrobić ręką na gładką
masę (ja to robię w jednorazowych rękawiczkach silikonowych).
Foremkę (ja używam silikonowej
keksówki o wymiarach 23 x 10 cm) wysmarować masłem i posypać
bułką tartą.
Masę mięsną przełożyć do foremki
(można foremkę przykryć folią aluminiową, ale ja tego nie robię,
bo lubię, gdy klops się lekko przypiecze).
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 60 minut.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 170 stopni (u mnie termoobieg) i piec około 60 minut.
Świetnie, że wstawiłaś ten przepis, bo ja często niewiem co zrobić z mięsa mielonego oprócz lasagne, spagheti albo gołąbków, zwykłych kotletów mielonych nie lubię za bardzo, więc to świetna odmiana.
OdpowiedzUsuńJa też nie kupuję gotowego mielonego mięsa, bo a któż to wie co tam zmielone zostało ;) przeważnie idę do mięsnego gdzie wybrany kawałek mielą na moich oczach, albo mielę w domu, ale mam maszynkę ręczną więc męki z tym wiele ;)
Raz mi się też zdarzyło nie posolić mielonego w lasagni i cóż to już nie było to, zresztą mnie się często zdarza, często kotlety zwykłe zapominam posolić, a przypomnę sobie wtedy jak już są w panierce ;)
Tak naprawdę ciężko uratować niedoprawioną potrawę mięsną, bo o ile zupę można dosolić to z mięsem, ziemniakami, ryżem jest trudniej... Ale jak się chce to zawsze da się coś zrobić :-)
UsuńU nas z solą nie ma wielkiego problemu, bo ja używam w kuchni bardzo mało soli (gdy gotuję w parowarze to nie solę wcale). Nawet ostatnio Zielonooki, który przez pewien czas w ogóle nie solił, zapytał, czy posoliłam ziemniaki. A ja owszem posoliłam, ale pół łyżeczki :-) Moja teściowa też ostatnio zajadając się ogórkową stwierdziła, że pyszna, ale trochę mało soli... A podobno wystarczy nie solić przez 48 godzin, aby odzwyczaić się od soli :-).
Gdy przychodzą goście to muszę pamiętać, aby dać więcej soli :-)
Nigdy nie robiłam...nigdy.Jak widzę u Ciebie to wiem już że zagości i u mnie!
OdpowiedzUsuńJa sama nie mielę,ale wybieram kawałeczek mięska w sklepie i proszę o zmielenie.Wychodzi na to samo,a jak dla mnie idealnie.
Mmm... ziemniaczki z koperkiem...moja Córka-Bzdurka kocha!
Jeśli nie robiłaś to polecam, naprawdę fajna odmiana i dająca możliwość poszaleć z dodatkami.
UsuńU nas też nie ma problemu ze zmieleniem mięsa w sklepie, ale powiem Ci, że te przemysłowe maszynki mają grubsze sita, a ja wolę drobniej. Mam elektryczną maszynkę, więc zmielenie 2 kg mięsa to raptem kilka minut.
Ja nie mam tak dobrej maszynki niestety.A tak ręcznie to droga przez mękę ;)
UsuńO tak, ręczną można się zajechać... dlatego ja już sobie nie wyobrażam kuchni bez tej maszynki... moja ma już prawie 14 lat, ale mam do niej też przystawki do warzyw (np. ziemniaki na placki ziemniaczane mam starte w 3 minuty) i używam jej bardzo często. Jak mi padnie to kupię nową :-)
UsuńZiemniaki na placki ziemniaczane ??? Kurcze...a ja w sokowirówce...Bo jak patrzę na tarkę to mam dreszcze.Ile razy wzięłam do ręki to paluchy pozdzierane :(
UsuńA ja rzadko robię, baaaardzo... jakiś czasu temu znalazłam przepis, w którym dodaję się do środka trochę ketchupu i smaruje nim wierzch - bardzo fajnie zmienił smak, polecam
UsuńTrilli, bo te przystawki to nic innego jak tarki różnego rodzaju: są 4 różne wkładki, jedna właśnie do ziemniaków. Ziemniaki starte jak na zwykłej tarce :-)
UsuńCicha, ciekawy pomysł z tym keczupem, spróbuję.
Najbardziej lubię potrawy z mielonego mięsa (od dziecka tak mam). Ja też sama robie mielone, najczęściej z kurczaka, piekę w foremce i mam do kanapek lub na obiad, robie też pulpeciki w sosie białym lub pomidorowym:)) Sosu pieprzowego jeszcze nie miałam ale napewno go wypróbuję:)) Lubie Twoje przepisy Margarytko-ostatnio wykorzystałam przepis na orzechowiec, surówkę z czerwonej kapusty, kurczaka duszonego w warzywach, pastę jajeczną i wiele innych:))
OdpowiedzUsuńNo proszę, też tak mam :-) Mielone mogę przerobić na wiele sposobów, a pulpeciki lubię ugotować w parowarze (też hurtowo) i potem do tego robię różne sosy. Pulpety z parowaru są przepyszne.
UsuńCieszę się ogromnie, że moje smaki Ci odpowiadają i znajdujesz coś dla siebie.
super pomysł na coś innego z mielonego!:)
OdpowiedzUsuńAsia
Zawsze to jakaś odmiana :-)
Usuńwidzę, że mamy podobne przyzwyczajenia :) też kupuję więcej mięsa, mielę (w elektrycznej) i zamrażam osobno poszczególne porcje, a co do sosów to ja zamrażam sos z pieczenia mięsa (schabu czy boczku na wędlinkę) a potem mam jak znalazł do bigosu :)
OdpowiedzUsuńBo jakby nie patrzeć takie działanie jest bardzo wygodne i ile czasu nam oszczędza. Pewne rzeczy wolę zrobić raz i zamrozić :-) Tak jak np. wczorajsze gołąbki - duży gar i 4 obiady.
UsuńO, całkiem fajny ten pomysł z tym sosem od mięsa. Ja co prawda piekę przeważnie w rękawie, ale zawsze trochę tego płynu jest :-) Dzięki za podpowiedź.
Maj miesiąć zakochanych i Margarytka na znów na nowo zakochana w Zielonookim, zapomniała doprawić mięska:)
OdpowiedzUsuńW moim rodzinnym domu często mama robiła klopsa, ale u nas przeważnie był na chleb, zamiast wędliny. Mama kroiła w cienkie plastry i z musztardą oraz kiszonym ogórkiem pochłanialiśmy klopsa:) Pychota...
Dobrze, że mi przypomniałaś, że coś takiego można zrobić.
Człowiek czasami jakiś taki zastany jest i ciągle to samo robi, a przecież z tych samych składników można znaleźć coś zupełnie nowego.
Co do mięsa mielonego, często jak się utrafi to nawet taniej wychodzi takie samo umielone. My na szczęście na ślub dostaliśmy super robota z tysiącem funkcji, więc mogę wszystko robić:) Ale nie dostaliśmy takiej fajnej sylikonowej foremki, a myślę, że dobrze się z niej wyciąga klopsa. Chyba na drugą rocznicę muszę dostać od męża:)
Ale wypracowanie:P Pozdrawiam w gorący dzień bardzo przeziębiona:(
Hihihi... Olu, wszystko by się zgadzało, gdyby nie fakt, że ja tego klopsa załatwiłam tak w grudniu :-)) Poza tym ja z tych dziwnych i nie zakochiwałam się nigdy na wiosnę, a jesienią :-))
UsuńU nas też często klops był pieczony jako dodatek do pieczywa, do dziś wolę domowe wędliny, mięska, pieczenie niż te sklepowe za niczym nie smakujące wędliny.
Cieszę się, że o klopsie Ci przypomniałam :-)
No taki robot to super sprawa. Ja się całkiem niedawno zastanawiałam czy robot czy mikser, ale uznałam, że mam maszynkę z tarkami, blender itp, więc sam mikser wystarczy... i dobrze zrobiłam, bo prawdopodobnie robot niebawem się u mnie pojawi, ale na razie jeszcze bez szczegółów :-)
A foremka silikonowa jest faktycznie super, klops sam z niej wychodzi... no dobra, trochę mu pomagam i odwracam foremkę do góry nogami :-)
Pozdrawiam i ja ciepło... koniec przerwy, idę nalać sobie wody i wracam do pracy :-)
To może jeszcze w ramach full service poprosimy o szczegóły dotyczące tego aksamitnego sosu,bo widzę,że klops to pikuś,będzie jutro,ale ten sos...Chyba przerasta moje możliwości kulinarne.Pozdrawiam AS
OdpowiedzUsuńNapisałam we wstępie, że klopsa uratował mi sos pieprzowy z paczki Winiary - na zdjęciu to właśnie ten sos :-) No niestety, czasem i mnie się zdarza użyć gotowca :-) Ale przeważnie do klopsa używam sosu, który mi zostaje od pieczeni czy bitek. Innego rozwiązania na sos pieczeniowy nie ma :-)
Usuń..i ja nie mogłam się oprzeć aby nie zajrzeć do,,klopsa,,i Margarytki.Mielone gości u mnie dość często na stole pod różnymi postaciami,ale najbardziej jako mielone w panierce i wtedy dodaję warzywa tarkowane do masy lub pokrojone jajko.Do klopsa z piekarnika dodaję te same przyprawy i podsmażony wędzony boczek lub coś innego wędzonego co mam pod ręką.Fajnie smakuje i pachnie.
OdpowiedzUsuńKiedyś mielone było najtańszym mięsem w sklepie,a teraz niczym się nie różni od dobrego kawałka np.łopatki Pozdrawiam i czekam na kolejne przepisy.Aldona
No właśnie i to trochę jest przerażające, że cena mielonego mięsa jest podobna do ceny łopatki, a tak naprawdę nie wiadomo co w nim jest.
UsuńCo prawda u nas można kupić na tackach świeżo zmieloną łopatkę, szynkę itp (już kiedyś pisałam, że kupuję mięso w sklepie, w którym rozbierają półtusze). Ale dla mnie to mięso jest za grubo zmielone, wolę na drobniejszym sicie :-)
Gotowy sos? Tego się po Tobie nie spodziewałam. Fajny blog, fajne przepisy a takie świństwa promujesz. Fuj, nie używaj tego bo stracisz wiarygodność!
OdpowiedzUsuńPrzecież tysiąc razy Margarytka już pisała, że bardzo rzadko używa gotowców, a ten wygrała w konkursie...
UsuńKażdemu czasem się zdarzy użyć coś gotowego, to nie morderstwo.
Margarytka prawie zawsze robi wszystko sama, więc nie rozumiem, po co zaraz się Pani/Pan czepia? Lepiej policzyć z tych wszystkich przepisów, w ilu przepisach użyto gotowych produktów...
Anonimowa, na wiarygodność to ja pracowałam kilka ładnych lat i te osoby, które są tu regularnie wiedzą, że gotowy produkt to u mnie wyjątek, więc nie ma o co kruszyć kopi. Uważasz, że bardziej wiarygodna byłabym, gdybym skłamała i napisała, że sos jest np. od pieczeni? Pewnie, mogłam tak zrobić, ale to zupełnie nie w moim stylu.
UsuńGotowców używam bardzo rzadko, ale nie udaję, że tak nie jest :-))
Olu, dziękuję, ale nie ma co się denerwować. Puściłam ten komentarz, żeby nie było, że boję się krytyki. Ale tu nie ma nad czym dyskutować - użyłam gotowca, napisałam o tym i nie mam powodu, aby się tego wstydzić. Ciekawe jest to, że tak wiele osób mówi, że nie używa, a jakoś dziwnie znikają ze sklepowych półek... że nie wspomnę o tym, że fan page Winiar, Knora czy innych firm są pełne przepisów z gotowcami :-)
Strasznie denerwują mnie tacy ludzie... Pseudoekologiczni, którzy nigdy nie użyją gotowców. To rozumiem, że jajka też tylko z ogródka u mamy, mięsko, ze świniobicia z własnych świń??? Przecież banany strasznie śmierdzą w sklepach od tych wszystkich "dojrzewaczy", oni przecież zrywają je jeszcze zielone!
UsuńNie da się uniknąć świństw, nawet w jedzeniu, które myślimy, że nie jest świństwem.
Trzeba by się zaopatrywać w sklepach tylko ze zdrową żywnością, a kogo na to stać?
A gotowce... No cóż, czasami ratują sytuację w kryzysowych momentach, albo kiedy się bardzo spieszymy.
Tak jak mówisz: nikt niby nie używa, a jak tylko jakaś promocja na gotowe sosy w słoikach w markecie, albo kostki rosołowe to w mgnieniu oka ich nie ma.
Olu, nie przeskoczymy tego. Mnie też to denerwuje, bo nie cierpię hipokryzji. Jak ktoś nie chce to nie używa, ale czasem bywa tak, że najgłośniej krzyczą Ci, którzy sami stosuję.
UsuńSama staram się wybierać żywność z pewnego źródła, ale nie zawsze jest to możliwe, bo o ile wiem jakie kupuję jajka czy szparagi to już na wiele innych rzeczy wpływu nie mam... Lubię kupować od działkowców, którzy mają tylko po trochę różnych warzyw czy owoców, bo wiem, że to takie "dla siebie", bez zbędnej chemii.
U mnie gotowce to przeważnie sosy pieczeniowe albo sałatkowe :-)
zgadzam się z Tobą całkowicie i dobrze, że dopuszczasz takie komentarze. Ja też ujawniam co ludzie piszą i nie wstydzę się tego, bo to świadczy o nich samych,a i każdy ma prawo wyrazić własne zdanie. To tak poza tematem.
OdpowiedzUsuńJa też mielę w maszynce elektrycznej mięsiwo i często robię klopsa w różnej postaci. U mnie najbardziej lubią z papryką kolorową albo z pieczarkami. Jadamy tak jak piszesz- do drugiego dania i na kanapki.Mięso mielone to rewelacja i daje ogrom kreatywnych pomysłów. Tak samo robię kurczaka trybowanego nadziewanego mięsem mielonym z dodatkami, można go pokroić na zimno jako wędlinę i tak samo zajadać do obiadku na ciepło. Klopsik palce lizać. Pozdrawiam
Nie puszczam tylko komentarzy, które są jakimiś osobistymi wycieczkami albo wyjątkowymi złośliwościami, bo nie chcę mieć tu żadnych kłótni, a już do tego zmierzało w pewnym momencie i dlatego wprowadziłam moderację komentarzy. Krytyki się nie boję.
UsuńPomysł z papryką i pieczarkami fajny - w taki sposób robiłam już mielone smażone na patelni, ale klopsa jeszcze nie - czas to nadrobić :-)
A wiesz, że ja nie potrafię wytrybować kurczaka? Ale może gdyby mi to ktoś pokazał jak to zrobić to dałabym radę.
ja u siebie pisałam już kilka razy jak ja trybuję, zrobiłam też filmik. Wiele osób skorzystało z pozytywnym skutkiem co bardzo mnie ucieszyło. Są różne sposoby ale ten co ja robię to akurat wydał mi się najprostszy. To wbrew pozorom nie jest trudne. Zapraszam, może się przyda tych kilka wskazówek. Filmik jest na You Tube http://www.youtube.com/watch?v=nMzWMdDEN4A. Pozdrawiam
UsuńO dziękuję Ci dobra kobieto, lecę oglądać. Jak pojmę w czym rzecz to spróbuję zrobić :-)
Usuńalbo tu z opisem i ze zdjęciami. Na blogu dokładniej to opisałam ale tu też chyba jest krok po kroku http://www.youtube.com/watch?v=_hZsuLfBHg0
Usuńfilmik drugi jest do baleronu białoruskiego lub galantyny
UsuńMiłego oglądania.
i jakby co to pytaj, chętnie podpowiem
UsuńDzięki wielkie. Obejrzałam filmik i sobie go zapisałam. No bardzo łatwe to nie jest, ale tak dobrze pokazane, że pewnie dałabym radę.
UsuńSuper, że nakręciłaś ten filmik, bardzo pomocny.
a sosik Winiary fajnie się przydał w odpowiednim momencie:) . Mi też się zdarza zapomnieć i trzeba wtedy szybko jakoś zaradzić:))))
OdpowiedzUsuńDokładnie tak, czasem trzeba się jakoś ratować :-)
UsuńAkurat sos pieprzowy Winiary jak dla mnie jest rewelacyjny! :) Pozdrawiam i chętnie skuszę się na klopsik :)
OdpowiedzUsuńAsiu, ja też się przekonałam, że jest bardzo fajny :-)
UsuńJa za mielonym średnio przepadam, ale oczywiście robię (tradycyjne kotlety mielone, klops z jajem, pulpety), bo ileż można jeść kotlety z kury, czy też potrawki z tym mięsem :) Powyższą wersję muszę spróbować, moja połowica na pewno ucieszy się z takiego dania :)
OdpowiedzUsuńJa w mięso zaopatruję się u rzeźnika, który ma własne gospodarstwo i swoją zwierzynę. Właśnie dzisiaj kupiłam u niego wołowe, poporcjowałam, troche na gulasz, trochę na rolady, trochę zmieliłam i pomroziłam. Z części mięcha zamierzam jutro zrobić spaghetti bolognese. Raczej staram się robić własny sos, ale gdy nie mam wystarczająco czasu na pichcenie, sięgam po gotowca z Knorra. Nie przejmuj się Margatytko wrednymi komentarzami. Ciekawa jestem, czy te anonimy zawsze wszystko przygotowują swojskie i samemu. To jest nierealne. Owszem, osoba niepracująca zawodowo, ma codziennie czas na długie pichcenie i może kombinować tak, by nie uzywać gotowców. Ale osoba pracująca nie zawsze go ma, bo po powrocie z pracy w domu jest multum rzeczy do zrobienia, nie tylko gotowanie.
Nikko, u nas też najczęściej kura, ale ja bardzo lubię dania z mielonego mięsa (drobiowego, wołowego, wieprzowego). Można poszaleć i powymyślać :-)
UsuńZazdroszczę takiego rzeźnika, choć i ja narzekać nie mogę, bo kupuję mięso w sklepie, w którym rozbierają półtusze, mają swoją wędzarnię i mięso jest zawsze świeże.
Jeśli chodzi o sos boloński to tylko zrobiony samodzielnie. Testowałam kiedyś gotowy, dało się zjeść (po doprawieniu), ale jednak wolę wiedzieć co jest w środku, a to jest możliwe tylko wtedy, gdy zrobię go sama. Z takich w słoiku to kupuję raz na jakiś czas słodko - kwaśny, gdy chcę zrobić karkówkę w kapuście albo coś chińskiego na szybko, ale to się zdarza raptem kilka razy w roku.
Staram się nie przejmować idiotycznymi zarzutami, to raczej mnie irytuje niż boli, bo tak jak mówisz - mało kto wszystko przygotowuje od A do Z na bazie świeżych produktów.
Ale nie można dać się zwariować :-)
Ja mieszkam na wsi, więc mam dostęp do swojskich produktów. Rzeźnik na miejscu, więc wieprzowe, wołowe i cielęcinę kupuję u niego. Hodowla drobiu znajduje się kilka km dalej, więc i kurę kupuję ze sprawdzonego źródła. O jajkach i mleku nie wspomnę :)
UsuńJeśli masz dobry, sprawdzony sklep z dobrymi wyrobami to OK. Tyle ludzi kupuje byle jakie mięso i wędliny w sieciówkach i to nie w każdym przypadku z powodu braku funduszy.
Boloński prawie zawsze robię sama, wg podobnej receptury co Ty, bo już kiedyś podawałaś przepis na ten sos. Raz na jakiś czas zdarzy się, że muszę się poratować saszetką. Jedną mam zawsze w zanadrzu, chociaż zdarzy się, że jej nie zużyję i z powodu utraty ważności muszę wyrzucić. Nie smakuje tak jak swój, ale da się zjeść.
Aaaa wiem o które słoiki, chodzi, bo już raz o nich pisałaś :) z tych słoików jadalny jest też sos meksykański, jak coś to polecam :)
No właśnie i to jest zaleta mieszkania na wsi :) U nas kupienie cielęciny graniczy z cudem, a jak już jest to cena zabija.
UsuńO tak, ten mój sklep z mięsem jest super, bo mają dużo klientów i nic im nie zalega. Gdy się przyjdzie wieczorem to już nie bardzo jest w czym wybierać - ale to też dla nas, klientów znak, że towar zszedł i na drugi dzień będzie świeży.
Moi rodzice co jakiś czas kupują świnkę w ubojni (od 20 lat w tej samej), sami robią kiełbaskę, szynki (tata sam wędzi).
Jajka też od lat kupuję od tej samej pani, podobnie szparagi (pan ma swoją plantację), ale niestety z wieloma innymi produktami jest gorzej.
Ja w tej chwili nawet nie mam żadnego gotowego sosu, chyba jutro na zakupach zobaczę co w sklepie mają :-)) No tak, jak już gotowiec ze słoika to Łowicz :-)
Całe wieki nie robiłam klopsa co mnie samą dziwi, bo lubię i to bardzo i chyba nawet bardziej na zimno jako wędlinę, z chrzanem, albo musztardą, z korniszonkami, albo sosem tatarskim. Pycha. Twój wygląda niezwykle smacznie i gdybyś nie napisała o wpadce z przyprawieniem to pewno nikt by sie nie zorientował, że coś z potrawą nie tak. I wiesz co, dzięki że to napisałaś, bo to właśnie moim zdaniem sprawia, że jesteś wiarygodna. Też masz gorsze chwile, też ci coś nie wyjdzie, ale potrafisz z tego wybrnąć i przy okazji poradzisz w jaki sposób. Użycie gotowca to nie zbrodnia i tak naprawdę wszyscy to robimy, nawet jak nam się wydaje że nie, bo nawet majonez to już gotowiec a założę się że krytykujący cię anonimowy sam go w domu nie kręci. Więc po co takie uwagi? Ale jedna rzecz mnie cieszy jak przeczytałam komentarze, coraz częściej zwracamy uwagę na to co jemy, jakiej jakości produkty są, skąd pochodzą i może wreszcie jak będzie nas więcej "wybrednych", czy "dociekliwych" zmieni się jakość produktów w sklepach i zaczniemy kupować naturalną i świeżą żywność, bez konserwantów, polepszaczy, barwników, sztucznych aromatów, o soli drogowej nie wspominając. I może wtedy nie będziemy się wahać czy kupić gotowe mięso mielone, czy męczyc się z mieleniem w domu bo będziemy mieć pewność że ono jest dobre. A dziś na obiad zrobię białą kiełbaskę duszoną w winie i już się jej nie mogę doczekać. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNadiu, czasem tak jest, że coś lubimy, a jakoś o tym nie pamiętamy i odkładamy na wieczne nigdy :-) Cieszę się, że Ci przypomniałam :-)
UsuńHahaha, bo przyprawy mają to do siebie, że ich nie widać :-) Mogłabym poudawać, ale po co? Każdy ma jakieś swoje kulinarne wpadki... ileż to ja razy ziemniaków nie osoliłam, albo osoliłam dwa razy :-) Na szczęście porażki mnie motywują a nie zniechęcają - umiem się śmiać z własnego gapiostwa a czasem nawet głupoty... oj jak doprawiłam kiedyś indyjskie danie to wszyscy ziali ogniem :-)
No właśnie, po co? Ja tego nie rozumiem, Ty nie rozumiesz, a komuś sprawia to frajdę. Jeszcze nie spotkałam w swoim życiu osoby, która wszystko od A do Z robi sama, więc gadanie o nieużywaniu gotowców to dla mnie hipokryzja.
O tak, na jakość produktów należy zwracać uwagę, pytać i nie wstydzić się tego. Choć czasem może i biorą mnie za idiotkę, gdy np. pytam jaka jest zawartość mięsa w kabanosach, ale chcę wiedzieć na co wydaję moje ciężko zarobione pieniądze.
Pozdrawiam serdecznie i mam nadzieję, że obiadek będzie smakował :-)
Margarytko Twoje przepisy to skarb, a anonim chyba nigdy nie używał gotowca to jakby jadł bułkę przez bibułkę;)
OdpowiedzUsuńLeno, dziękuję bardzo :-)
Usuńa Ja pierwszy raz zrobiłam klopsa i bardzo mi i mojej rodzince smakował i bede czesto do niego wracać...uwielbiam twoje przepisy i dziekuje, bo jeszcze nigdy na żadnym sie nie zawiodłam. sosiaaa
OdpowiedzUsuńO, super, że się skusiłaś :-) To fajne i proste danie. Cieszę się, że Wam smakowało.
UsuńPozdrawiam.
Margarytko a jak sadzisz mozna to mielone uszykowac dzien wczesniej, zapakowac w foremke, wlozyc do lodowki, a upiec dopiero następnego dnia? Wiem, że przygotowanie nie trwa długo i można to zrobić na świeżo, ale mam niedługo gości przez dwa dni i chciałabym to wszystko uszykować wcześniej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Kasia
Kasiu, spokojnie możesz przygotować sobie masę dzień wcześniej, tylko chyba lepiej zostawić w szklanej misce i przełożyć do foremki tuż przez pieczeniem. No chyba, że masz szklaną formę to nie ma problemu. W metalowej jednak lepiej mięsa nie trzymać.
UsuńFaktycznie, nie pomyślałam o tym. Dziękuję za radę. Dam znać jak wyszło:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Pozdrawiam.
UsuńWłaśnie się piecze. Zrobiłam czyszczenie lodówki i do klopsa dodałam startą marchewkę, pietruszkę i cukinię oraz suszone pomidory i fetę😊 pachnie w całym domu. Już nie mogę się doczekać kiedy się upiecze. Pozdrawiam Doti
OdpowiedzUsuńO takie klopsy z czyszczenia lodówki czasem cudownie wychodzą. Mam nadzieję, że ten smakował i wyszedł cudnie.
UsuńPozdrawiam.