Kurczak to ptaszydło, które najczęściej gości na naszym stole i to pod różnymi postaciami. Od czasu do czasu robię
takie kawałki kurczaka panierowane nieco inaczej i pieczone w
piekarniku – ot taka zdrowsza wersja. Oczywiście można te kęski
usmażyć i też będą bardzo smaczne. Tym razem wybrałam kawałki
piersi kurczaka zwane „polędwiczkami” (Paulina przepraszam, ale
nie wiem jak inaczej mam je nazwać). Zamarynowałam je w
jogurcie z przyprawami, a potem upiekłam w towarzystwie młodych ziemniaków z ziołami. Do tego
pyszna sałata prosto z tatowej grządki.
Składniki na 4 porcje:
400 g „polędwiczek”
z kurczaka albo filety z kurczaka pokrojone w
kawałki
200 g jogurtu
naturalnego
1 łyżeczka pasty
harissa
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki pieprzu
¼ łyżeczki chili
½ łyżeczki mielonej
kolendry
1 łyżka pikantnego
keczupu
1 łyżeczka musztardy
(dałam sarepską)
2 łyżki bułki tartej
2 łyżki otrąb orkiszowych
3 – 4 łyżki ziaren
sezamu
ziemniaki – tyle ile
każda z osób zje
1 łyżeczka oliwy
1 łyżeczka ulubionych
ziół (ja dałam dalmatyńskie)
Kawałki kurczaka
opłukać, osuszyć papierowym ręcznikiem. Jogurt wymieszać z solą,
pieprzem, chili, kolendrą, pastą harissa, keczupem i musztardą. Do
marynaty włożyć kawałki kurczaka i dobrze wymieszać – tak, aby
kawałek był pokryty marynatą. Przykryć folią spożywczą i
odstawić do lodówki na co najmniej 2 godziny (można i na całą
noc).
W międzyczasie obrać
ziemniaki, włożyć do garnka, dodać sól i ugotować na pół
twardo (ja gotowałam około 5 minut). Odcedzić i wystudzić. Po
przestudzeniu przekroić na połówki. Skropić oliwą, posypać
ziołami i odstawić na kilkanaście minut.
W tym czasie bułkę
tartą wymieszać z otrębami i sezamem (można dodać szczyptę
pieprzu i chili). Kawałki kurczaka obtaczać w panierce i układać
na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Obok kurczaka ułożyć
ziemniaki.
Piekarnik nagrzać do
175 stopni, wstawić blaszkę i piec około 35 – 40 minut (piekłam w termoobiegu z dolną grzałką, a pod sam koniec włączyłam na 5 minut grill).
Podawać ze świeżymi
warzywami i ulubionym sosem: czosnkowym, pomidorowym, ziołowym itp.
takie obiadki uwielbia mój mąż;) przyznam, że ja za takimi smakami również przepadam:)
OdpowiedzUsuńTo zachęcam do wypróbowania, smaczne i zdrowe :-)
Usuńpyszności!
OdpowiedzUsuńdzieki za pomysł na obiad niestety dopiero środowy, bo jutro nie zdązę, ale slina już mi kapie!
OdpowiedzUsuń/przekora/
Aniu, mam nadzieję, że będzie smakować.
Usuńwłaśnie leżakują w lodówce. Co prawda bez pasty, bo w sklepie wielkie oczy zrobili, zupełnie jak w bielixnianym, gdy rozmiar biustonosza podaję. No i bez sezamu będzie, bo tez u mnie na wiosce nie trafiłam, a nie będe ciasteczek sezamek obskubywac;)) Pyry juz podgotowane stygna. Jak nie padnę ze zmęczenia (bom po nocce dzisiaj) to dam znac jak kubeczki smakowe nam zareagowały. W zasadzie cichaczem liczę, że może Lilcia się skusi chociaz na kawałek;)
UsuńNo wiesz, w takim normalnym sklepie to każdy by oczy zrobił, gdybyś o harissę zapytała :-) No nie... ale żeby sezamu nie było? To już szczyt szczytów :-)
UsuńMam nadzieję, że mimo wszystko będą smaczne a Lil będzie sięgała po nie z ciekawością :-)
Świetny pomysł na obiad!
OdpowiedzUsuńZawsze to jakaś odmiana :-)
Usuńo kurczę pieczone!! potrawa wygląda baaaardzo apetycznie :) kurczak w postaci kotletów i kęsków króluje na stołach chyba w większosci domów, bo szybko się piecze :)
OdpowiedzUsuńMargarytko, co to jest pasta harisa?
Tak, to proste i szybkie dania... a jeśli nie trzeba przy nich stać, bo same się pieką to dla mnie pełnia szczęścia :-))
UsuńNikko, to pasta z ostrej papryki chili, z różnymi dodatkami np. czosnku, kolendry, kminu rzymskiego. Jest piekielnie ostra, używana w Tunezji, Libii itp. Moja została przywieziona z Tunezji, ale u nas też można ją dostać (na zdjęciu z przygotowania dania widać taką żółtą tubkę - to właśnie ta pasta).
A ja mam pytanie...czy bez dodatków ostrych marynata bardzo straci?Bo ja na samą myśl o takim potraktowaniu mięska mam ślinotok.No muszę spróbować...muszę!
OdpowiedzUsuńStraci z pewnością na ostrości, będzie bardziej jałowa. Możesz zrezygnować z chili i pasty harissa - będzie łagodne wydanie kęsków :-)
UsuńTak też uczynię ;)
UsuńDziękuję :)
Nie ma za co :-) Przepisy trzeba dopasowywać do swoich upodobań :-)
UsuńDaj znać, czy smakowało :-)
Kurczaczek w takiej postaci wygląda bardzo apetycznie i myślę, że moje maluchy także się na niego skuszą, bo mój małżonek napewno:)))
OdpowiedzUsuńAgata, wydaje mi się, że dzieciom będą takie kęski pasowały :-)
UsuńPrzepis tym razem nie dla mnie, bo jestem uczulona na sezam, ale muszę Ci bardzo podziękować za takie szczegółowe zdjęcia poszczególnych etapów - jeśli ktoś jest wytrawnym kucharzem to wystarczy mu zdjęcie efektów końcowych, ale dla początkujących tak jak ja - każde zdjęcie jest cenne :) Dziękuję i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAniu, zawsze można zastąpić sezam np. ziarnami słonecznika, orzechami :-) A szczegółowe zdjęcia nie zawsze powstają, bowiem czasem nie pamiętam o tym, aby je zrobić :-) Ale będę starała się, aby było ich jak najwięcej :-)
UsuńNa wszystkie takie orzechopodobne mam uczulenie, także na ziarenka wszelkiego rodzaju, ale przypomniał mi się świetny sposób na takie kurczaki - do panierki dodać pokruszone nachosy albo inne chipsy, wtedy robi się super chrupiące! :) bardzo polecam :)
UsuńNo to pozamiatane :-)) A chipsy czy nachosy odpadają u mnie - raczej staram się szukać zdrowej alternatywny :-)
UsuńZnowu coś, co moja rodzinka uwielbia:) Będę musiała się trochę zaopatrzyć w różne sosy i dodatki, ale to już po urlopie:) Ala
OdpowiedzUsuńAlu, gdybyś miała problemy z sosami czy ziołami to daj znać :-))
Usuńgotowe kąski robiłam -moja rodzina wprost uwielbia ..,troszke sobie pozamieniam składniki pod nasze gusta(bez pasty) ..ale nie wiem czym mogłabym zastąpić otręby(bo sezam raczej tak) płatkami kukurydzianymi??ale chyba spieka sie za bardzo ??moze je zmielić??
OdpowiedzUsuńNie musisz używać otrębów, możesz je pominąć. Albo użyć zwykłych płatków kukurydzianych - nawet bym ich nie mieliła, a rozgniotła wałkiem do ciasta.
Usuńpanierka rewelacja! skorzystam. Całe danie przepyszne!!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję - panierka się sprawdza... jeszcze smaczniejsze są, gdy są usmażone... no, ale mnie zależało na tym, aby tego tłuszczu nie było :-)
UsuńU mnie od sierpnia też rodzina będzie przestawiona na bardziej dietetyczne tematy i bez tłuszczu. Póki co usmażę:)))
UsuńSmaż Ago i ciesz się smakiem :-)
UsuńDanie dobre,ale mi jakos nie wyszlo w piekarniku,trzymalam 40min i nic,musialm wyciagnac i dac na patelnie;-)Agnieszka
OdpowiedzUsuńMoże oczekiwałaś efektu takiego jak po usmażeniu na patelni - no cóż, w piekarniku tak nie wychodzi - to inny proces obróbki termicznej. Po 40 minutach w piekarniku kawałki kurczaka są upieczone i leciutko zrumienione.
UsuńMargarytko Uwielbiam zaglądać na twój blog i podglądać cichaczem twoje dzieła kulinarne. Nigdy nie komentowałam żadnej potrawy. Dzisiaj twój przepis kęsiki i opiekane ziemniaki tak przypadł mi do serca a właściwie to moim kubkom smakowym, że postanowiłam się ujawnić. Kęsiki są właśnie tą potrawą, którą lubię tylko,że moje są bardzo skromne bo obtoczone w przyprawach gotowych typu curry lub gyros. Twoje to arcydzieło. Nie mam nawet pojęcia co to jest pasta harrisa. W ogóle jesteś perfekcjonistką i osobą bardzo zorganizowaną.Nie wiem jak znajdujesz czas praca, rodzina, dom i blog? Podziwiam Bodzia.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za miłe słowa i za ujawnienie się :-)) Fajnie wiedzieć, że za liczbami stoją konkretni ludzie :-))
UsuńGotowe przyprawy też są jakąś alternatywą, ale zachęcam do bawienia się smakami - wszystkiego warto popróbować :-)
Pasta harissa to pasta z papryczek chili, z różnymi dodatkami - bardzo ostra. Moja jest z Tunezji, ale u nas bez problemu można ją kupić. Ale równie dobrze można dać więcej chili w proszku i też będzie dobrze.
Rzeczywiście, jestem nieźle zorganizowana - ot taka przypadłość :-))
Pozdrawiam serdecznie.
Margarytko ale Twoje kawalki miesa sa pieknie zarumienione,a moje totalnie blade nic jak je wlozylam tak byly caly czas takie same
OdpowiedzUsuńTrzeba było trochę "podkręcić" temperaturę, wszak piekarnik piekarnikowi nierówny - ja na ostatnie kilka minut włączyłam z góry grill.
Usuńdzięki za przepis na jutrzejszy obiad :DDD podaruję sobie otręby bo nie mam ale jest sezam tadam !!!
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-) Niech Ci się pięknie upiecze.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Zrobiłam i oboje z mężem stwierdziliśmy, że to jest pyszne. Podobnie jak kęski sezamowe smażone ze starego bloga. Dziękuję za przepis.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakowało :-)
Usuńmoje dzieci uwielbiają !!!!! Ostatnio też robiłam w panierce z dodatkiem orzechów ziemnych i płatków kukurydzianych :)
OdpowiedzUsuńChyba większość dzieci przepada za takim kurczaczkiem :) Z panierkami można poszaleć :-)
UsuńOj, to ja przepraszam. "Zboczenie zawodowe". ;)
OdpowiedzUsuńHihihi... nie masz za co, bo przecież masz rację :-)
UsuńA wiesz, co było na 2 miejscu? Salceson z indyka.
Usuń"No proszę, niech państwo wyobrażą sobie indyka. A teraz GŁOWIZNĘ z indyka". Padaliśmy ze śmiechu na tych zajęciach. ;)
Pozdrawiam
No nie, teraz ja padłam :-) Ale takich kwiatków jest sporo... no bo jak widzę drobiowe kabanosy albo szynkową drobiową to sobie myślę "ale o co chodzi?" :-)) Ale salceson z indyka to dla mnie nowość :-)
UsuńJest, jest, nawet całkiem smaczny. ;)
OdpowiedzUsuńWiesz, ja rzadko zwracam uwagę na wędliny drobiowe, bo po prostu ich nie lubię. No chyba, że sama sobie upiekę filet z kurczaka albo indyka. Wędlin kupuję bardzo mało, ale jak już to naprawdę dobrej jakości.
UsuńZrobiłam identycznie jak w Twoim przpisie, nawet identyczną surówkę i powiem tak: obłędne. Tak mi smakują te kęski, że nie da się tego opisać, zjadłam 2 porcje tzn. podwójny obiad. Marynata znakomicie przechodzi w mięso, które staje się mięciutkie, lekko pikantne aa dzięki panierce także chrupiące. Poprostu obłęd, dawno nic mi tak nie smakowało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szamretka :)
Bardzo się cieszę, że dałaś się skusić i że jesteś taka zadowolona :-) Super, że smakowało :-)
UsuńWczoraj zaserwowałam te kęski oraz dwie sałatki z Twojego bloga (ale to już komentarze tam gdzie trzeba) gościom na urodzinach, wyszły bardzo dobre, mięsko delikatne. Pominęłam pastę harissa bo nie mam i ketchup miałam tylko łagodny ale dałam odpowiednio więcej pieprzu i chili, no i też kolendrę pominęłam. Do przepisu na pewno powrócę :)
OdpowiedzUsuńSuper sobie poradziłaś, grunt to zastąpić to czego nie mamy dostępnymi składnikami. Cieszę się, że smakowało.
UsuńPozdrawiam Kasiu.
Są pyszne - obżarłam się tak, że nie mogę się ruszyć.....
OdpowiedzUsuńAgata M.
Cieszę się, ze smakowały :-)
UsuńPozdrawiam
Jaka wszystko z twoich przepisów - chciałoby się dodać :)
OdpowiedzUsuńPolubiłam wręcz pokochałam gotowanie, co wcześniej było dla mnie wielkim problemem i wyzwaniem!
Dziękuję :)
Agata M.
To tym bardziej mi miło, że moje przepisy odczarowały Twoją kuchnię :-)
Usuń