Zupy lubię od zawsze, gotuję je
często, choć głównie dla siebie, bo Zielonooki je tylko niektóre
i woli konkretne obiady. Dziś przejrzałam lodówkę i
stwierdziłam, że po mięsnym weekendzie zupa jarzynowa będzie
idealna. Miałam jeszcze w zamrażarce porcję chudego, aromatycznego
bulionu drobiowego, który idealnie wpasował się w moją obiadową
koncepcję.
Oczywiście ja nie umiem ugotować zupy
jarzynowej w małej ilości. Jakbym się nie starała to wyjdzie mi
cały garnek... na szczęście tę zupę mogę jeść na obiad i
kolację :-)
Po raz kolejny wykorzystałam do
gotowania mój nowy nabytek – ceramiczny garnek rodzinny Delimano. A ja się zastanawiałam, co będę
w nim gotować. Garnek spisał się świetnie, na najmniejszym
palniku gotowałam zupę zaledwie 15 minut, do czasu aż ziemniaki i
marchewka były na pół twarde, a potem wyłączyłam. I to był
doskonały pomysł, bo warzywa zmiękły, ale pozostały jędrne i
zupa okazała się pyszna.
Składniki na 4 – 6 porcji
2 litry bulionu drobiowego albo
warzywnego (ja dałam zamrożoną bulionetkę własnej produkcji i
uzupełniłam wodą)
4 -5 młodych marchewek
½ korzenia selera
1 nieduży korzeń pietruszki
1 średnia zielona cukinia
1 średnia kalarepa
1 szklanka zielonego groszku
1 młoda cebula
½ główki młodej kapusty
4 – 5 niedużych młodych ziemniaków
1 listek laurowy (u mnie jak zawsze
przyprawy Kotanyi)
2 ziarenka ziela angielskiego
1 łyżeczka soli
świeżo mielony pieprz
1 łyżeczka cukru
opcjonalnie: śmietana albo mleko,
koperek albo natka pietruszki
Wszystkie warzywa obrać i opłukać.
Cebulę pokroić w drobną kostkę, kapustę poszatkować, a
pozostałe warzywa pokroić w grubszą kostkę.
Bulion zagotować, wrzucić listek
laurowy, ziele angielskie, pokrojoną drobno cebulę. Dodać
marchewkę, pietruszkę, seler i poczekać aż całość się
zagotuje. Następnie wrzucić pokrojoną kalarepę, kapustę i
zielony groszek. Na końcu dodać pokrojone ziemniaki i gotować na
wolnym ogniu około 30 minut – aż warzywa będą miękkie.
Pod koniec dodać 1 łyżeczkę cukru
(cukier podkreśla świetnie smak), świeżo mielony pieprz.
Zagotować, spróbować i ewentualnie dosolić.
Na koniec można wlać odrobinę
śmietany albo mleka, choć w przypadku młodych warzyw ja tego nie
robię – lubię taką esencjonalną postać tej zupy. Natka
pietruszki albo odrobina koperku też mile widziana, choć
niekonieczna.
Moja mama do takiej zupy dodawała
jeszcze czasem obranego, rozdrobnionego pomidora – ja nie
przepadam, ale jeśli ktoś ma ochotę spróbować to dlaczego nie.
Smacznego :-)
mmm taką zupkę chętnie bym zjadła:) smaczny widok (dziękuję Margarytko za wzmiankę o cukrze - nigdy bym na to nie wpadła) wypróbuję wkrótce!
OdpowiedzUsuńO tym cukrze wiele lat temu powiedziała mi koleżanka i wtedy przypomniałam sobie, że babcia też dodawała, a ja się zastanawiałam po co. Łyżeczka cukru albo miodu nadaje zupie charakteru :-)
UsuńMargarytko, ale ta zupa jest cudna. Takiej mi ochoty narobiłaś, że jutro ugotuję, tylko muszę kalarepę i groszek dokupić, resztę mam. Dzięki Tobie mam też zawsze zamrożony bulion. To się sprawdza.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie Wam smakowała. A mrożony bulion to dobre rozwiązanie, cieszę się, że przyjęło się u Ciebie.
UsuńMargarytko u Ciebie jak zwykle bardzo smakowicie. Dawno nie gościłam na blogu i mam spore zaległości. Narobiłaś mi smaka tylko na noc to nie zdrowo. Zupa przepyszna i bardzo ładnie reprezentuje się w talerzu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńEch, z tymi zdjęciami zup to zawsze jest problem, ale ta wyszła całkiem, całkiem :-) Najważniejsze, że pyszna.
UsuńJa też uwielbiam takie zupki, tyle tylko, że moja kochana rodzinka, niezbyt, oni z zup to tylko rosół i krupnik... a dla siebie to mi się nie chce robić:( ale nabrałam takiej ochoty, że właśnie, że sobie zrobię! Lubię też dodać cząstki kalafiora:) I u mnie w domu mówiliśmy na to zupa śmietnik. Jak mama mówił, że dziś na obiad zupa śmietnik, to wiadomo było o co chodzi:) Czasem z łyżką śmietany. Mniam... Ale się rozpisałam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Asiu cieplutko!
Asiu, ja wiele rzeczy gotuję tylko dla siebie: kalafiora, fasolkę szparagową, zupy - kremu, zupy jarzynowe... Zaszalej i zrób zupę dla siebie, a co masz sobie żałować :-) Też czasem dodaję kalafiora albo fasolkę szparagową, że o brukselce nie wspomnę... to, co mam w lodówce :-)
UsuńHahaha... u mnie też się mówiło "Zupa śmietnik" - te nasze mamy to miały powiedzonka.
Po zimowym czasie taka zupka to istne szaleństwo rozkoszy dla kubków smakowych!
OdpowiedzUsuńO, to już moja kolejna taka zupka w tym roku :-) Lubię bardzo.
UsuńA ja jak Twoja mama, pomidorek sparzony, pokrojony na ćwiartki musi być i dużo, bardzo dużo koperku.:))
OdpowiedzUsuńIza, u mnie koperek też... ale już po zdjęciach, bo na zdjęciach nie wychodzi zupa ładnie - robiłam już kilka podejść i stąd koperku na zdjęciach brak :-))
UsuńBardzo lubię takie zupki.Ja jak Twoja mama dodaję pomidorka(lub trochę własnego soku pomidorowego)bo lubię troszkę takiej "ostrości",dodaję odrobinę śmietany i dodatkowo wsypuję troszkę kaszy manny.Ot co kuchnia to inny smak i w tym cały urok :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że pomidorek bywa często - ja akurat nie przepadam (zjeść zjem, ale fanką nie jestem). U mnie musi być sporo pieprzu. A kaszę manną daję do kalafiorowej, do której nie dodaję ziemniaków :-)
UsuńA to mnie zadziwiłaś!!!!!! Nie po raz pierwszy zresztą, ale zawsze pozytywnie. Pierwszy raz spotkałam się z takim sposobem gotowania kalafiorowej. A ta kasza to tak jak w krupniku? Czy może kasza w kostkę jak do rosołu i czy śmietanę wtedy też dodajesz, czy już nie?
UsuńIza, jak wejdziesz w zakładkę "zupy" to znajdziesz tam kalafiorową z mięsnymi kulkami :-) Kaszę manną (mniej więcej 2 łyżki) daję pod sam koniec, żeby mi trochę zupę zagęściła. A śmietany zaledwie łyżkę, ale można więcej :-)
UsuńMargarytko bardzo lubie taka zupe jednak gotuje ja tylko dla siebie bo moi domownicy zup nie chca jeść:((
OdpowiedzUsuńAle czasem warto zrobić coś dobrego dla siebie.
UsuńSuper zupka, uwielbiam taką wiosenną zupkę. Czasami dodaję jeszcze do niej takiego (mało) drobnego makaroniku, np. gwiazdki czy kolanka ...
OdpowiedzUsuńJeśli zaś gotuję ją z tych najpierwszych nowalijek, to nie dodaję żadnych makaronów.
Pozdrawiam serdecznie.
Jago, makaron to dobry pomysł, aby zupa była bardziej sycąca - też czasem dodaję, ale pod warunkiem, że zupę się zjada na raz - potem ten makaron robi się taki rozciapany, co mnie już niekoniecznie odpowiada.
UsuńSerdeczności :-)
Bardzo lubię taką zupę, ale moje chłopaki NIE, więc robię tylko dla siebie:)Jeśli nie mam bulionu, to po prostu gotuję takie młode warzywka na maśle i również jest pyszna:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
P.S. Chleb pszenny ze słonecznikiem jest w trakcie przygotowań:)
Agata i to jest dobry sposób. Młode warzywa są tak aromatyczne, że mogą być bez bulionu. Jakoś trzeba sobie radzić :-)
UsuńPs. to czekam na wrażenia z kosztowania chleba :-)
Chlebek już jest i muszę powiedzieć, że jest bardzo bardzo smaczny, choć wyszedł mi trochę spłaszczony (mogłam włożyć do keksówki) i ciasto wyszło mi trochę tępe mimo, że dodawałam wodę to i tak było dosyć ciężkie, ale najważniejsze że się upiekł i jest pyszny:) Następnym razem zrobię tylko z mąki pszennej, może będzie lżejszy, z tego przepisu wyszło mi 2 bochenki.
UsuńAle zanim zrobię jeszcze raz ten to wypróbuję inne chlebki:)
Pozdrawiam
Ha ha ha dopiero taka samą pyszność gotowałam...mniam...uwielbiam:-)
OdpowiedzUsuńNo proszę, zupa jarzynowa rządzi :-)
UsuńMniammmm.Gotuje identyczną zupkę.Ze wszystkimi warzywami dostępnymi, z dodatkiem cukru,odrobiną kminku jeśli jest w niej kapusta lub kalarepka ,dwoma ziarnami ziela angielskiego,koperkiem i lubczykiem.Tak jak Ty gotuję króciutko ,żeby warzywa były al dente.Moja rodzina nazywa ją,,ŚMIECIÓWKA,,Dziś u mnie rolady śląskie z kaszą i ogórkiem małosolnym,a jutro właśnie taka zupka.Gorąco pozdrawiam i czekam na kolejne super przepisy.Aldona
OdpowiedzUsuńJa za kminkiem nie przepadam, dodaję go tylko do kiszonej gotowanej kapusty i to w śladowych ilościach. Zdecydowanie bardziej wolę kumin :-) A do zupy wrzucam co mam akurat w domu - przyjmie wszystkie warzywa :-)
UsuńCiekawe, ja nigdy nie dodaję kapusty do zupy jarzynowej, chociaż kapustę uwielbiam pod każdą chyba postacią. Muszę spróbować twojej wersji. I tak sobie pomyslałam, że ponieważ ja najpierw podduszam jarzyny na maśle to ten garnek sprawdziłby się znakomicie przy gotowaniu takiej zupy. Pewnie zresztą nie tylko zupy. Mogliby zrobić jakąś promocję. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA bo i kapusta konieczna nie jest - ja akurat taką wersję z młodą kapustą bardzo lubię. Oczywiście gotuję też zupy jarzynowe bez kapusty :-)
UsuńWarzywa na maśle podduszam do ogórkowej :-) Ale rzeczywiście taki garnek sprawdziłby się znakomicie i w Twojej wersji zupy. Pewnie jakieś promocje się pojawią - dosyć często mają jakieś naczynia w okazyjnych cenach. Trzeba pilnować.
Mi akurat nie przeszkadza smak kminku,albo raczej się do niego przyzwyczaiłam z racji zdrowotnych.Mam problemy z trawieniem niektórych warzyw,a kminek bardzo pomaga ,nawet zjedzony na sucho(łyżeczka)popity wodą zapobiega wzdęciom i bólom żołądka i wątroby.Aldona
OdpowiedzUsuńO tak, przyzwyczajenie to druga natura człowieka. Ja kminek dodaję do kiszonej kapusty, do kapuśniaku czy do łazanek - właśnie z tego względu, że ułatwia trawienie, ale nie daję go dużo. Do młodej kapusty jednak nie, bo psuje mi smak.
UsuńO w życiu bym nie zjadła kminku łyżeczką :-) Moja mama bardzo lubi ser smażony z kminkiem.
Dla mnie poproszę ze śmietanką:)Taką uwielbiam:)
OdpowiedzUsuńKarola
A bardzo proszę, można i ze śmietaną - nikomu nie bronię :-)))
UsuńOj, chętnie wprosiłabym się na taką zupę... ;)
OdpowiedzUsuńDaj znać kiedy i zrobię specjalnie dla Ciebie :-)
UsuńOj, kusisz, kusisz. ;)
UsuńNo w końcu na drugie mam kusicielka :-)
UsuńW ramach nadrabiania zaległości zrobiłam tę przepyszną zupkę i wcinaliśmy ją przez trzy dni, tyle znowu mi wyszło:) Dodatek młodej kapusty sprawił, że była rewelacyjna w smaku.
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco:)
Cieszę się, że smakowała :-)
UsuńCukinii (chociaż ją bardzo lubię)jeszcze nie dodawałam ale pomidory zawsze.Natomiast dodaję koperek i natkę pietruszki w dość dużych ilościach.Bardzo lubię zieleninę.Basia
OdpowiedzUsuńNic nie stoi na przeszkodzie, aby dodać sobie zielska :-) Ja też lubię zieleninę, ale ta zupa mi pasuje w wersji bez, czasem z koperkiem. Bo jednak zielenina zmienia smak :-) Ważne, aby gotować tak, żeby nam smakowało :-)
UsuńPozdrawiam.