Jestem wielbicielką wszelkich warzyw
(poza przetworzonym szpinakiem), surówki pojawiają się na moim
stole kilka razy w tygodniu, a ta jest jedną z moich ulubionych.
Prosta i można ją zrobić o każdej porze roku. Przy okazji surówek
z młodej kapusty podawałam podobny przepis – ta różni się tym,
że ma znacznie więcej marchewki, co sprawia, że jest słodsza.
Przepis prosty, banalny... ale takie też czasem są potrzebne.
Składniki na 2 duże porcje:
¼ główki małej białej kapusty
2 średnie marchewki
1 jabłko
1 mała cebulka
2 łyżki posiekanego szczypiorku
sól, pieprz (u mnie z młynka Kotanyi)
1 łyżeczka cukru
½ łyżeczki soku z cytryny
1 łyżka oleju sezamowego albo słonecznikowego (można też użyć oliwy z oliwek)
Kapustę oczyścić i poszatkować.
Marchewkę i jabłko obrać, następnie zetrzeć na tarce na średnich
oczkach i od razu skropić sokiem z cytryny. Cebulę pokroić w
drobną kostkę a szczypiorek posiekać (ja wszystkie warzywa, oprócz
szczypiorku starłam w robocie FP279 Kenwood). Warzywa wymieszać,
dodać cukier pieprz, sól. Wszystko razem dobrze wygnieść czystą
dłonią, wlać oliwę i wymieszać. I gotowe.
ja też uważam, że takie przepisy są potrzebne :) kiedyś nie zwracałam uwagi jak one są robione (byłam "przynieś, podaj, pokrój, wymieszaj" mojej mamy;) ) a teraz (kiedy już nie mogę się jej zapytać) w dobie kupnych buraczków ze słoika mam co niekiedy problem ze "standardowymi" surówkami :/ i jak już się rozpisałam, to chciałabym sprawdzony przepis na surówkę z selera :)
OdpowiedzUsuńKilka osób mnie prosiło o przepisy na takie zwykłe surówki do obiadu... więc powoli spełniam życzenia :-) Selerowa pewnie też się w końcu pojawi :-)
UsuńKupne buraczki? Nigdy, robię sama w dwóch wersjach... przepisy jesienią :-)
Oooo dziękuję bardzo :) będę czekała, ja też nie kupuję, nie ma takiej opcji, mimo, że przetwory ograniczam do minimum, to buraczki muszą być :) Ale posiadam niepracującą koleżankę, która kupuje takie "domowe" zasmażane...+ kupuje wszystkie inne możliwe surówki "gotowce"
UsuńNo cóż, trudno mi to skomentować, ale widocznie nie każdemu się chce robić samemu... Ja też wielu przetworów nie robię, ale ogórki, fasolka, buraczki muszą być :-)
Usuńbędzie pyszna
OdpowiedzUsuńByła pyszna :-)
Usuńsamo zdrowie:)
OdpowiedzUsuńSurówka to rzeczywiście samo zdrowie... sznycel już trochę mniej zdrowy, bo w panierce, ale za to usmażony na 1 łyżce masła klarowanego (tzn. dwa usmażyłam na tej 1 łyżce masła :-))
UsuńRobię bardzo podobną, jest pyszna :)
OdpowiedzUsuńCzyli klasyka górą :-)
Usuńpycha, jedna z moich ulubionych :)
OdpowiedzUsuńTo podobnie jak u mnie :-)
UsuńMargarytko kochana wybacz, że tak rzadko zaglądam, przed ślubem mam masę rzeczy na głowie a jeszcze mnie we wtorek złapała... grypa żołądkowa. Nie pytaj. Czuję się już dobrze, ale wolę uważać na jedzenie więc siedzę o kleiku i rozgotowanej marchewce (zaczynam ponownie nienawidzić gotowanej marchewki). Za to piekę na potęgę, bo jutro Chomik mi wyjeżdża a ja za dobra jestem, żeby faceta na dwa dni wypuszczać bez wałówki :) Zrobiłam z Twojego, nawet chyba nie przepisu tylko inspiracji, pierożki pieczone z mięskiem i warzywami i oczywiście również od Ciebie, szybkie ciasto z owocami. I normalnie powinnam się była nagrać a potem Ci przesłać, popłakałabyś się ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńTo jest dowód na to, że osłabiona po chorobie i chyba nie do końca "kojarząca" kobieta nie powinna się W OGÓLE brać za kuchnię.
1. Pierożki piekłam jako pierwsze. Zapomniałam kupić mleka i nagle mnie oświeciło, że w przepisie ono jest, dawaj do sklepu Chomik!
2. Pierożki się pieką, upiekły, super wyglądają, i na wyjazd i do zamrażarki. Ale myślę i myślę, a nuż się nie udały? A Chomik kogoś poczęstuje i jaki wstyd będzie!! No to próbuję tylko kawałek, żeby nie zaszkodzić brzuchowi. Jem i myślę "mrrr... dobre, dobre tylko... O rzesz, przecież ja tam miałam jeszcze jajko wbić i kaszą manną podsypać!"
3. Jedno pudełko spakowane, to z czym ja piekę to ciasto? A, ze śliwkami. Tylko czemu te śliwki jakieś takie małe? Bo został mi ostatni, najmniejszy słoik... Pac, ręką w czoło, myślę sobie - ok, mam papierówki od znajomej, będzie z jabłkami.
4.Wszystkie jabłuszka obrane, pokrojone, robię ciasto. I... mąki mi zabrakło.
Serio.
Jak patrzyłam wcześniej to leżało grzecznie na półce jeszcze jedno opakowanie a nagle go nie ma. Ukradł ktoś czy co?? Zawzięłam się jednak i zrobiłam, z 3/4 porcji. Bo tylko 2 kubki mąki zostały...
5. Doszłam do wniosku, że do mniejszej foremki przeleję i szukam jej szukam. I znowu nic. No już się zaczynam wkurzać, tortownica zawsze w tym samym miejscu jest, razem z innymi blachami, no przecież się nie schowała! Taaa, tylko, że ja sama ją wywaliłam kosza, bo bardzo brzydko mi się pogięła... Dobra, piekę w dużej najwyżej będzie niskie.
6. Kruszonka. Super sprawa. Masło i cukier i wiórki i... no tak, mąka. Zrobiłam z samych wiórek.
7. Przykryłam folią aluminiową, wyczaiłam, że dzięki temu lepiej się piecze i nie ma zakalca. Nawet sprawdziłam, że dobrą stroną założyłam na foremkę. I oczywiście - za nic nie mogę wsadzić jej do piekarnika! Zsuwa się ciągle bo zahacza o boki kratownicy - ok, wyciągnę razem z całą kratką i dobrze ustawię to nie będzie problemu.
8. Był problem. Kurczak, no zapomniałam,że na ryżu i marchewce jestem i mam sił tyle, co żonaty wróbel! Nie uniosłam całości, blaszka mi rymsnęła o dno piekarnika... Musiałam go wyłączyć i na nowo jedno po drugim ułożyć.
Wyszło. Myślę, że przepyszne jest ale napisałam, żeby jeść z pudełka bo się na 100% będzie rozpadało. Zwłaszcza kruszonka. Ale naprawdę jest bardzo, bardzo dobre. Pierożki też (chociaż ciasto to z własnego przepisu na pizzę robiłam).
Chomik ma wstać za 1,5 godziny. Mnie się jakoś odechciało chwilowo snu...
całusy
Panna Pandka wykończona
Ps. Jutro chyba jednak trochę jeszcze poleżę w łóżku...
Kochana, zdrowiej szybciutko i nie daj się chorobie.
UsuńRozbawiłaś mnie, choć Tobie pewnie do śmiechu nie było, ale czasem są takie dni, że wszystko idzie jak po grudzie...
Dobrze, że ten Twój Chomik Cię wspiera i jak trzeba to i do sklepu wyskoczy :-)
Pozdrawiam ciepło :-)
Ale się uśmiałam z wpisu Panny Pandki, współczuję w chorobie, żadna przyjemność, chodzi o to, że wszystko napisane jest bardzo wesoło:) z pewnością tak nie wyglądało, bo sama kiedys też miałam takie przejścia, byłam bardzo osłabiona, a do zrobienia w kuchni było tyle rzeczy i jak na złość czegoś zawsze brakowało:/
OdpowiedzUsuńA surówka Margarytko samo zdrowie, sama również taką robię, pycha:) Poczekam na tą z selerem pewnie sama ją zjem bo moi nie lubią selera:(
Agata, mnie też rozbawiła, choć jak już wspomniałam jej pewnie do śmiechu nie było. W chwilach osłabienia nie chce mi się nic, więc i tak jestem pełna podziwu dla zapału jaki wykazała.
UsuńNa szczęście Zielonooki je każdą surówkę (z warzyw omija tylko kalafiora i fasolkę szparagową :-)).
Dziewczyny uwierzcie, że ja też miałam z siebie niezły ubaw :) Najpierw oczywiście musiałam się zdenerwować, ale potem machnęłam ręką i tylko obserwowałam co mi znowu nie wyjdzie, hihi. Zawsze trzeba patrzeć na tą jaśniejszą stronę życia! A czuję się już bardzo dobrze i nawet sobie wzięłam porządny kawał tego ciasta, a co!
UsuńPs. A Chomik bardzo się sprawdził zwłaszcza jako kucharz - takie dania robił, żeby było w nich akurat coś, czego ja nie lubię (np. koperek) :D Żeby nie było mi szkoda, że on jakieś frykasy wcina a ja na tym nieszczęsnym kleiku...
Dobrze, że masz do tego wszystkiego dystans i podchodzisz z humorem :-) Bardzo się ciesze, że miewasz się lepiej i już możesz jeść coś więcej niż kleik :-)
UsuńDziewczyny i nie tylko:)..śmiech to zdrowie i ma 0 kalorii:)...A tak na serio, jak mi coś jutro nie wyjdzie, to dopiero będzie klops(nie obrażając szanownego klopsa) i nie będzie mi do śmiechu:).
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o suróweczki jem wszystkie, oprócz tych gdzie króluje koperek, pietruszka(korzeń i zielone kwiatki) oraz zielony groszek(jakoś mi nie podchodzą).
Dosia
P.S przepraszam, ale mam głupawkę:). Niestety dość często się u mnie pojawia:P
No pewnie, że śmiać się trzeba, również z własnych potknięć... to taki przytyk do klopsa, którego razu pewnego zapomniałam doprawić (post o klopie w roli głównej)
UsuńO, ja kocham surówkę koperkową, a pietrucha (natka) zupełnie mi nie przeszkadza. Groszek też pasjami... Hmmm... no jakiś sposób na Ciebie znajdę... hihihi...
U mnie też głupawka i w sumie lubię ten stan, więc jest nas dwie :-)
Jak to mówią "w kupie" raźniej:P hahhaa....Powiem Ci, że ja taki stan głupawki praktycznie mam co drugi dzień:)..Podobno zarażam tym kolegów z pracy:p...Ale dosyć o nich..
OdpowiedzUsuńCiasto się udało, nie było za słodkie i oto mi chodziło:). Pomysł na konfiturę w środku kupuję..:):):)
Ciekawa jestem jaki to sposób znajdziesz na mnie?..Nie mogę się już doczekać:) hahahaha
Dosia
P.S Fajnie, że trafiłam na Twoją stronkę:), szkoda tylko,że tak późno:)...Ale...
No to wesoło u Ciebie. Mnie głupawka dopada od czasu do czasu, ale masz rację - to jest zaraźliwe, normalnie jak wirus :-)
UsuńFajnie, że ciacho smakowało i osiągnęłaś efekt, o jaki Ci chodziło.
Myślę, że gdybyś spróbowała mojej zupy z zielonego groszku to byś go pokochała :-)
Ja też się usmiałam czytając te wpisy i Panno Pandko powiem ci, że podziwiam twoją determinację, bo gdyby mnie tak opornie wszystko szło, to pewno rzuciałabym to w kąt i nie zawracała sobie głowy. Kolejna świetna surówka Margarytko, dorastam do tego żeby zakupić taki robot kuchenny jak ty masz, bo wprawdzie jestem szczęśliwą posiadaczką elektrycznej szatkownicy, ale starej i tępej i więcej robię już ręcznie bo tak jest szybciej. W piątek robiłam sałatkę z ogórków z curry do słoików i w sumie pokroiłam wszystkie warzywa w ręcznej szatkownicy, bo ta elektryczna mi je bardziej szarpała niż cięła w plasterki. Może czas zainwestować w porządny i wielofunkcyjny sprzęt ułatwiający pracę w kuchni, niż trzymać pełne szafki czegoś co i tak się nie sprawdza.
OdpowiedzUsuńPanna Pandka to wytrwała zawodniczka :-) Ja też jestem pełna podziwu.
UsuńJa mam ten robot dopiero od dwóch miesięcy, ale jestem z niego bardzo zadowolona, bo ułatwia mi pracę. Też mam taką elektryczną szatkownicę, ale ten robot sprawdza się dużo lepiej. Ma dużo funkcji, a szatkownice mają 5 różnych ostrzy - można też zetrzeć ziemniaki na placki. Ja sobie chwalę. Poza tym uwielbiam kielich do koktajli.
Surówka smakuje całej rodzinie. Robiłam drugi raz w życiu. Wczoraj pierwszy. Super :-)
OdpowiedzUsuńSuper, bardzo się cieszę, że smakowała.
Usuń