Niektórzy z Was już wiedzą, że w
sobotę miałam okazję wziąć udział w fajnym spotkaniu, którego
pomysłodawczynią była Jola... początkowo to miało być spotkanie
blogerów na sopockiej plaży.
A wyszły świetne warsztaty z marką
Kenwood i cudownym kucharzem, jakim jest Teo Vafidis – pozornie
surowy, a w rzeczywistości sympatyczny, pogodny i ciepły człowiek.
Ja na ten wyjazd zdecydowałam się w
zasadzie w ostatniej chwili... namówiła mnie Asia. I jak tylko
kliknęłam, że wezmę udział w wydarzeniu to Jola zaproponowała
gościnę w swoim domu, a druga Jola przysłała wiadomość, że
jeśli chcę mogę jechać z nimi (a planowałam swoim samochodem). I
takim sposobem w sobotni poranek Jola i Piotr uprowadzili mnie spod
domu i wywieźli do Przyjaźni, gdzie znajduje się śliczny Pałac Kościeszy, w którym mogliśmy wspólnie pogotować.
Warsztaty rozpoczęły się od
krótkiego wstępu szefa Teo, który opowiedział nam o greckich
produktach, z których korzystaliśmy podczas naszego gotowania.
Rzeczą, która mnie zaciekawiła niesamowicie był fakt, że nie ma czegoś takiego jak czarne oliwki. Czarne oliwki powstają w efekcie przechowywania ich w beczkach... a prawdziwe ciemne oliwki mają jaśniejszy kolor i różne odcienie. I ja - nielubiąca oliwek stwierdziłam, że te są całkiem całkiem.
Odkryciem greckiej kuchni był też dla
mnie ser halloumi, do którego spróbowania zachęciła mnie
przedstawicielka firmy Kenwood – Kinga... i dziękuję jej za to,
bo pewnie sama z siebie bym nie spróbowała. Odkryłam coś, co
zdecydowanie odpowiada moim kubkom smakowym i po co będę sięgać.
Na warsztatach przygotowaliśmy kilka
dań – dwa z krewetkami, dwa z kurczakiem, deser i tzatziki.
Każda z 6 grup działała wspólnie i chyba w większości dobrze
się bawiła.
W kulinarnych poczynaniach współdziałałam z Iwoną
i Jackiem, przygotowywaliśmy kurczaka z warzywami (marchewką,
cukinią, pomidorami i oliwkami) używając świetnego sprzętu
Kenwood.
COOKING CHEF KM070
Szef Teo przechodził od stanowiska do
stanowiska, podpowiadał, tłumaczył, uczył i wyjaśniał, a na
koniec podzielił się z nami sztuką jaką jest krojenie... Tak, tak,
gotuję od ponad 20 lat, a okazuje się, że kroić nie umiem :-)
Miałam totalną głupawkę, ale jakoś poszło, paluszki mam całe,
paznokcie też ocalały, a szef przykazał mi ćwiczyć, bo przy
następnej okazji to sprawdzi... nie mam wyjścia, muszę to opanować
:-))
/Nie ma to jak z Grekiem pogadać o krojeniu :-)
Sierota jestem i tyle, za to miny robię tak głupie, że sama się z nich
śmieję/
Warsztaty zakończyły się wspólnym
obiadem – jedliśmy to, co sami ugotowaliśmy. Były 4 dania
główne: dwa z kurczakiem, dwa z krewetkami. Od zawsze twierdziłam,
że krewetek nie lubię (jadłam raz, kilka lat temu i były
niedobre), ale postanowiłam spróbować i się przekonać, czy moje
smaki w tej materii się choć trochę zmieniły. No cóż, nie
zmieniły się i krewetki dalej pozostają w koszu tych produktów,
których nie lubię. Za to makaron od krewetek był rewelacyjny –
szczególnie ten w wersji bardziej pikantnej.
O słodki bufet zadbała cukiernia T.Dekera – mogliśmy wybierać między kilkoma ciastami – mnie
osobiście urzekła tarta cytrynowa – najlepsza jaką jadłam.
I na tym warsztaty się
skończyły...niestety prawie wszyscy „ulotnili” się i z naszego
spotkania na plaży nie wyszło nic. Przyznaję, że na tym polu
jestem trochę rozczarowana – na warsztatach nie było zbyt dużo
czasu, aby porozmawiać, poznać się i liczyłam na to, że to
popołudniowe spotkanie będzie okazją ku temu... Cóż, nie udało
się... ale pod koniec spotkania do naszego stolika dosiadł się
Szef Teo i spędziliśmy jeszcze trochę czasu na pogaduchach.
/już po "cywilnemu"/
Na koniec spotkania Jola, wręczyła każdemu z nas po upominku od firmy Winiary.
Po spotkaniu, wraz z kilkoma osobami
pojechaliśmy do Joli i była impreza tarasowa... ale to, o czym
rozmawialiśmy i co się działo zostawię jednak dla siebie...
Powiem tylko, że atmosferę tworzą ludzie, a ta była wyjątkowo
fajna, luźna i sympatyczna. I choć przed warsztatami nie znałam
nikogo to czułam się tak swobodnie i dobrze jak wśród swoich
znajomych.
I za to dziękuję Joli i jej mężowi
Krzyśkowi, Asi, Joli, Kasi, Anicie, drugiej Asi i Piotrowi... Było naprawdę
super.
No i oczywiście ogromny ukłon w
stronę Kenwooda, który wyszedł nam naprzeciw i zorganizował te
warsztaty. I ja poproszę następne, bo bardzo mi się
podobało :-)
Więcej zdjęć na FB
Super są takie warsztaty, mam nadzieję, że też się kiedyś na takie wybiorę :) Fajnie zobaczyć Cię na zdjęciach, pewnie już wcześniej jakieś były, ale nie miałem okazji obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńTomku, z pewnością będziesz miał okazję kiedyś uczestniczyć w warsztatach - najwięcej odbywa się w Warszawie - ja mam daleko, więc tym bardziej cieszę się, że te były na tyle blisko, że wzięłam w nich udział.
UsuńA moje fotki to żadna tajemnica - już na tablicy FB były publikowane :-)
Super warsztaty, miałam być ale to jednak za daleko ode mnie ..
OdpowiedzUsuńUlcik, też żałuję, że Cię nie poznałam... ale rozumiem, daleka podróż zniechęca.
UsuńUlcik,też miałam nadzieję, że się spotkamy,ale niestety mieszkamy na dwóch krańcach Polski..
UsuńFajne warsztaty i bardzo ciekawe :)
OdpowiedzUsuńJedno pytanie mi się nasuwa,może nieco z innej beczki. Są zdjęcia pysznych ciast i ciastek jakich skosztowaliście z T.Dekera. Już mysłałam,że to Ty je wykonałaś i że w końcu ktoś mi podpowie jak zrobić pewną rzecz do babeczek. Ale myślę,że tak wytworna kucharka będzie wiedzieć. Otóż margarytko, czy Ty może wiesz jak się robi tą galaretkę czy coś czego nie umiem dokładnie określić,tę "galaretkę" która pokrywa owoce na babeczkach?czesto kupując babki w cukierni te babeczki sa tym pokrywane, a jako,że robię w domu babeczki z budyniem i owocami chciałabym się dowiedzieć jak się robi tą galaretkę co je pokrywa i nigdzie nie mogę znaleźć przepisu :( jeśli masz jakieś pomysły-będę wdzięczna.
pozdrawiam goraco-mimi.
W moich kruchych babeczkach możesz zobaczyć, że użyłam specjalnej polewy (w kolorze czerwonym). Można w sklepach kupić taką polewę przezroczystą albo właśnie czerwoną (innej nie widziałam), którą rozpuszcza się podobnie jak galaretkę i polewa gotowe już babeczki. Ja kupuję tę polewę w Aldim - nie zawsze jest, ale w okolicach świąt zawsze udaje mi się kupić. Są pakowane po 5 małych paczuszek.
UsuńRobisz ciut rzadszą galaretkę,gdy zacznie tężeć nakładasz na owoce.Nie może być rzadka,dajesz minimalnie wiecej wody.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Alicja
http://wielkiapetyt.blogspot.com/
Alu, wydaje mi się, że to nie była galaretka na tych babeczkach, ale właśnie ta przezroczysta polewa.
UsuńAle z galaretką też można pokombinować - myślę, że tu fajnie by się sprawdziła ta szybko tężejąca, bo ma taką lżejszą konsystencję.
Witajcie, na babeczkach jest galaretka truskawkowa :)
Usuńpozdr.
Justyna Zalewska PR Manager T.Deker Patissier & Chocolatier
www.tdeker.pl
Justyna, na tych z kiwi też truskawkowa? Myślałam, że to ta przezroczysta polewa do owoców.
UsuńJeśli tak, to zwracam honor Alicji, która mówiła o galaretce :-)
Warsztaty ekstra.Świetny kucharz,świetni ludzie,świetna atmosfera.
OdpowiedzUsuńOby więcej takich, szkoda, że nie miałyśmy okazji dłużej porozmawiać.
UsuńMargarytko,przez 1,5 roku mieszkałam w Grecji i to co tam jadłam zostanie mi na zawsze w pamięci.
OdpowiedzUsuńOliwki o których wspominasz są najlepsze.To tzw.kalamony,które ja uwielbiam!No...jeszcze takie podsuszone.Ser ma bardzo,bardzo intensywny smak :)Też go lubię.I jogurt grecki-dla mnie najlepszy na świecie!
Jedyne czego ja nie jadałam to greckich słodkości.Prawie wszystko zalewają syropem miodowym...a to dla mnie za dużo ;)
W fajnych warsztatach brałaś udział :)Pozdrawiam:)
O, to nawet nie wiedziałam, że miałaś taką grecką przygodę :-) Smaki zostają na zawsze i czasem się szuka podobnego smaku i nijak odtworzyć nie można.
UsuńJa fanką oliwek nie jestem, ale te mi w daniu z kurczakiem nie przeszkadzały :-) Muszę poszukać w sklepie.
Ser mnie zaczarował, podobnie jak greckie suszone pomidory w oliwie - przepyszne. Jogurt grecki od łyżki nie odpadał.
Warsztaty były super.
Tyle że w sklepie u nas nie kupimy takich jak te greckie...Tam oliwki nabierałam prosto z beczek...
UsuńCzasem przy odrobinie szczęścia trafiam na te kiszone podsuszane.Nie są identyczne jak w Grecji,ale dość podobne.
A ja na początku nie doceniłam smaku tego sera...wyobraź sobie...
A jogurt,nie wiem czy wiesz,że jest po prostu przecedzany przez gazę.Dlatego jest tak gęsty(przeczytałam niedawno na blogu o kuchni greckiej).Żeby było śmieszniej to Grecy nie hodują krów,oni sprowadzają mleko...i to właśnie oni są specjalistami od jogurtu.Taki jogurt z migdałami orzechami i miodem to już doskonały deser.
Na pewno było super.Teo to klasyczny Grek.Pamiętam go z programu "Europa da się lubić"-opowiadał fajnie o Grecji.Bardzo speccyficzny naród ;)
Pozdrawiam:)
No rzeczywiście u nas w sklepach nie dostaniemy. Na warsztatach gotowaliśmy jednak z greckich produktów ze sklepu Teo - oliwki były niesamowite.
UsuńSer mi bardzo smakował, a ja raczej jestem sceptyczna jeśli chodzi o sery, ale postanowiłam, że będę próbować wszystkiego. I to był bardzo dobry pomysł :-)
O, taki jogurtowy deser muszę zrobić :-)
Rzeczywiście, Teo to prawdziwy Grek, temperament i pasja - też go oglądałam w tym programie, ale nigdy nie sądziłam, że poznam na żywo i będę miała okazję porozmawiać :-)
I ja żałuję, że choć tak blisko, to być nie mogłam - bo jeszcze mnie nie było w domu - dopiero wieczorem wrócilićmy z urlopu tego dnia;( I szkoda, że się większość rozjechała, myślałam, że się potem spotkaliście i była impreza do białego rana?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Asiu, ja choć mloda stażem blogowania, to też nigdzie ie jeżdżę na warsztaty, bo dla mnie za daleko, ale liczę, że będę nadal prowadzić bloga i kiedyś będę mogła Cię poznać osobiście.
Śmiem twierdzić, że to najlepsze streszczenie Waszego spotkania jakie czytałam, dzięki;)
Miłego poniedziałku!
Ewa, mam nadzieję, że jeśli będą kolejne w miarę blisko to się spotkamy :-)
UsuńNo niestety, spotkania na plaży nie było, więc z częścią osób nie porozmawiałam - nie było kiedy. Szkoda...
Ale za to ekipa, która się spotkała u Joli też była świetna.
A dziękuję za dobre słowo... ale ja już tak mam, że nie umiem krótko. I tak powycinałam trochę, żebyście mi tu nie pousypiali :-)
Joasiu, warsztaty wciągają. Można nauczyć się czegoś nowego i ta atmosfera jest niezastąpiona. Poza tym gdzie spotykamy tyle osób zakręconych kulinarnie ??Jak siedzieliśmy u mnie wieczorem, to o blogowaniu i gotowaniu mogliśmy rozmawić bez końca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
Oj wciągają Jolu, wciągają. Te były naprawdę świetne, a atmosfera kapitalna. Luz i zabawa... No i to jest fajne - w kuchni tematy się nigdy nie kończą :-)
UsuńNo takie warsztaty świetna sprawa -zawsze człowiek coś ciekawego się dowie a i jak widać smaki nowe odkryłaś ..szkoda ,ze nie jadasz krewetek -ja srednio lubię za to mój syn uwielbia a ja ich nie potrafię robić ..
OdpowiedzUsuńNaprawdę fajnie wziąć udział w czymś takim. Ja ogromnie się cieszę, że mi się udało :-)
UsuńNo niestety, krewetki to nie moja bajka.
Ale jesteś brzydka.
OdpowiedzUsuńZałóż sobie konto Google ze swoim wizerunkiem i wtedy to napisz tak odważnie,bo na razie to brakiem kultury i tchórzostwem się wykazujesz.
UsuńSwoją drogą...i co przyniosło ulgę wyplucie jadu?
Też mi odkrycie - toż ja wiem od dawna, że pięknością nie jestem :-) Lustra w domu posiadam, nawet kilka...
UsuńMargarytko masz świetne poczucie humoru!!
UsuńA ty pewnie Anonimie pewnie stałeś w innej kolejce niż tam, gdzie rozum dawali
Usuńhej piękny (a) a czemu ty się nie ujawnisz..
Usuńkurcze.. pierwszy raz ty piszę z małej litery..
po prostu dla takiej GNIDY nie mam szacunku
Kinga
Po pierwsze szczytem kultury jest mówić kobiecie że jest brzydka, po drugie szczytem chamstwa jest pisać o tym anonimowo, a po trzecie nawet jeśli zewnętrzna "skorupka" komuś się nie podoba to liczy się wnętrze a Margarytka ma je piękne - sposób w jaki przekazuje swoją wiedzę kulinarną i uczy Nas gotować, oraz to jak pisze, wymyśla konkursy itp pokazuje jakim jest pięknym człowiekiem... Jedno jest pewne TYLKO Zielonooki ma prawo oceniać jej wygląd a skoro są ze sobą wiele lat oznacza to że Margarytka jest najpiękniejszą kobietą świata :)
UsuńMała podpowiedź dla Ciebie Margarytko - w funkcjach bloga powinno być coś takiego jak sprawdzenie IP każdej wypowiedzi... skoro anonim napisał komentarz zna Twój blog i pewnie kiedyś komentował nie ma jak głośno napisać kim jest jeśli kiedykolwiek się podpisywał no i zablokować IP :)
Ten, kto się uśmiecha nigdy nie jest brzydki! :-)))))))))))))))
UsuńBardzo ciekawe te warsztaty,a sprzęt też niczego sobie.Czy one są płatne?
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo sympatyczną i pogodną osobą.Bije od Ciebie dużo dobrej energii.No i ten dystans do siebie.Szacunek.
Zaglądam do Ciebie często i korzystam z Twoich prostych przepisów.Wszystko mi jak na razie wyszło a dopiero od roku gotuję.
Pozdrawiam
Marek
Nie, warsztaty nie były płatne, organizatorem była firma Kenwood. A warsztaty były bardzo udane i ciekawe.
UsuńDziękuję za dobre słowo i cieszę się ogromnie, że przepisy się przydają - to dla mnie największa przyjemność, gdy ktoś z nich korzysta i jest zadowolony.
Świetne warsztaty, nowi ludzie i nowe doświadczenia:) Oby więcej takich :)))))
OdpowiedzUsuńAgata, mam nadzieję, że będę miała okazję jeszcze w jakichś wziąć udział.
UsuńBosko!!!! aż zazdroszczę tak fantastycznej przygody. I trochę irytuje mnie fakt, że warsztaty są organizowane rzadko i tylko w kilku miejscach w Polsce. Myślę, że powinny się odbywać we wszystkich większych miastach. Ja czekam teraz z utęsknieniem, bo za tydzień będą warsztaty w Makro w Lublinie. Mam nadzieję, że uda mi się dostać, bo chętnych jest sporo.Jeśli nie to wepcham się jako kibic chociaż. Zaś 7 września rozpoczyna się u nas Festiwal Smaku, który uwielbiam. Tu także można podpatrzeć wiele ciekawostek i porozmawiać z wieloma znanymi osobistościami z dziedziny gastronomii, kuchni regionalnej itp. To taka namiastka takich warsztatów jak Twoje. Idę na Fb poogladać te fajne focie. Świetnie wyglądasz i masz bardzo radosne oczęta, chyba odzwierciedlają Twoją duszę. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńp.s
anonimy górą, zwłaszcza te przepiękne...pojawiają się jak dzikie wróżki, namolnie i bez klasy
Agnieszko, było bardzo fajnie. Mam nadzieję, że jeszcze na jakieś będę miała okazję pojechać :)
UsuńFajnie, że i w Lublinie coś się szykuje - jak tyko będziesz miała możliwość to się zapisz, bo to super sprawa.
Ps. Anonimami się nie przejmuję - jak jej/mu ulżyło to na zdrowie :-)
właśnie walczę o to by brać udział:) tak czy siak i tak tam będę, wejście już mam załatwione, a czy puszcza mnie do garów? zobaczymy:))mam nadzieję
UsuńTo trzymam kciuki, aby Ci się udało.
UsuńJuż tak dawno nie pisałam, ale teraz muszę napisać.
OdpowiedzUsuńMargarytko jak fajnie Cie widzieć :)
Powiem Ci, że jestem teraz w fazie pieczenia :) I piekę, piekę, piekę, a końca nie widać ;p
Pozdrawiam Ciepło AM :)
No a co tak namiętnie wypiekasz? Podzielisz się z nami?
UsuńPozdrawiam.
super sprawa :) musiało być ciekawie :)
OdpowiedzUsuńMargarytko, możesz wyjaśnić coś więcej nt. tego rzekomo prawidłowego krojenia?? :) bo jeśli Ty nie potrafisz właściwie kroić, to ja tym bardziej :D ;)
P.S. chamstwo anonimowe potraktuj z góry ciepłym moczem ;)
Nikko, było fantastycznie :)
UsuńHahah, żebym ja to umiała to bym powiedziała :-) Żartuję - chodzi w zasadzie o to, aby kroić środkową częścią noża, a nie czubkiem i to w taki sposób, aby nie odrywać noża od deski - ruchem posuwistym. Takie krojenie sprawia, że ręka nie boli, a krojenie nie jest męczące. Ćwiczę, ale nie jest to proste :-)
Jak już się nauczę to poproszę Zielonookiego, żeby nakręcił filmik instruktażowy :-) Albo ja nakręcę, jeśli będzie mi dane uczestniczyć w następnych warsztatach z Teo :-)
Ps. Chamstwo tak właśnie traktuję :-)
Po raz pierwszy słyszę o takim sposobie krojenia :) w takim razie ja też nie potrafię poprawnie kroić ;)
UsuńNie martw się, ja też wcześniej o nim nie słyszałam :-)
UsuńEch, Margarytko, zazdraszczam bardzo takich warsztatów! Mnie się marzy kurs kuchni włoskiej w Toskanii, nawet już orientowałam się w temacie co nieco, ale to na razie pozostanie marzeniem. Naprawdę super sprawa i czekamy na więcej takich relacji! :)
OdpowiedzUsuńWarsztaty były świetne, mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w kolejnych :-) A takie w Toskanii też mi się marzą :-)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Hej :)
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością nominuję Ciebie i Twojego bloga do nagrody Versatile Blogger Award :) Zapraszam do wspólnej zabawy :) http://tomekgotuje.blogspot.com/2012/08/versatile-blogger-award-nominacje.html
Pozdrawiam :)
Dziękuję Tomku :-) To miłe, ale tak jak Ci napisałam - brałam już w czymś podobnym udział :-)
Usuń