Strony

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Warsztaty... moje pierwsze i mam nadzieję, że nie ostatnie :-)

Niektórzy z Was już wiedzą, że w sobotę miałam okazję wziąć udział w fajnym spotkaniu, którego pomysłodawczynią była Jola... początkowo to miało być spotkanie blogerów na sopockiej plaży.
A wyszły świetne warsztaty z marką Kenwood i cudownym kucharzem, jakim jest Teo Vafidis – pozornie surowy, a w rzeczywistości sympatyczny, pogodny i ciepły człowiek.
 Ja na ten wyjazd zdecydowałam się w zasadzie w ostatniej chwili... namówiła mnie Asia. I jak tylko kliknęłam, że wezmę udział w wydarzeniu to Jola zaproponowała gościnę w swoim domu, a druga Jola przysłała wiadomość, że jeśli chcę mogę jechać z nimi (a planowałam swoim samochodem). I takim sposobem w sobotni poranek Jola i Piotr uprowadzili mnie spod domu i wywieźli do Przyjaźni, gdzie znajduje się śliczny Pałac Kościeszy, w którym mogliśmy wspólnie pogotować.


Warsztaty rozpoczęły się od krótkiego wstępu szefa Teo, który opowiedział nam o greckich produktach, z których korzystaliśmy podczas naszego gotowania. 


Rzeczą, która mnie zaciekawiła niesamowicie był fakt, że nie ma czegoś takiego jak czarne oliwki. Czarne oliwki powstają w efekcie przechowywania ich w beczkach... a prawdziwe ciemne oliwki mają jaśniejszy kolor i różne odcienie. I ja - nielubiąca oliwek stwierdziłam, że te są całkiem całkiem.
Odkryciem greckiej kuchni był też dla mnie ser halloumi, do którego spróbowania zachęciła mnie przedstawicielka firmy Kenwood – Kinga... i dziękuję jej za to, bo pewnie sama z siebie bym nie spróbowała. Odkryłam coś, co zdecydowanie odpowiada moim kubkom smakowym i po co będę sięgać.
Na warsztatach przygotowaliśmy kilka dań – dwa z krewetkami, dwa z kurczakiem, deser i tzatziki. Każda z 6 grup działała wspólnie i chyba w większości dobrze się bawiła. 



W kulinarnych poczynaniach współdziałałam z Iwoną i Jackiem, przygotowywaliśmy kurczaka z warzywami (marchewką, cukinią, pomidorami i oliwkami) używając świetnego sprzętu Kenwood.

COOKING CHEF KM070


Szef Teo przechodził od stanowiska do stanowiska, podpowiadał, tłumaczył, uczył i wyjaśniał, a na koniec podzielił się z nami sztuką jaką jest krojenie... Tak, tak, gotuję od ponad 20 lat, a okazuje się, że kroić nie umiem :-) Miałam totalną głupawkę, ale jakoś poszło, paluszki mam całe, paznokcie też ocalały, a szef przykazał mi ćwiczyć, bo przy następnej okazji to sprawdzi... nie mam wyjścia, muszę to opanować :-))

/Nie ma to jak z Grekiem pogadać o krojeniu :-) Sierota jestem i tyle, za to miny robię tak głupie, że sama się z nich śmieję/ 

Warsztaty zakończyły się wspólnym obiadem – jedliśmy to, co sami ugotowaliśmy. Były 4 dania główne: dwa z kurczakiem, dwa z krewetkami. Od zawsze twierdziłam, że krewetek nie lubię (jadłam raz, kilka lat temu i były niedobre), ale postanowiłam spróbować i się przekonać, czy moje smaki w tej materii się choć trochę zmieniły. No cóż, nie zmieniły się i krewetki dalej pozostają w koszu tych produktów, których nie lubię. Za to makaron od krewetek był rewelacyjny – szczególnie ten w wersji bardziej pikantnej.
O słodki bufet zadbała cukiernia T.Dekera – mogliśmy wybierać między kilkoma ciastami – mnie osobiście urzekła tarta cytrynowa – najlepsza jaką jadłam. 





I na tym warsztaty się skończyły...niestety prawie wszyscy „ulotnili” się i z naszego spotkania na plaży nie wyszło nic. Przyznaję, że na tym polu jestem trochę rozczarowana – na warsztatach nie było zbyt dużo czasu, aby porozmawiać, poznać się i liczyłam na to, że to popołudniowe spotkanie będzie okazją ku temu... Cóż, nie udało się... ale pod koniec spotkania do naszego stolika dosiadł się Szef Teo i spędziliśmy jeszcze trochę czasu na pogaduchach. 

 /już po "cywilnemu"/

Na koniec spotkania Jola, wręczyła każdemu z nas po upominku od firmy Winiary.
Po spotkaniu, wraz z kilkoma osobami pojechaliśmy do Joli i była impreza tarasowa... ale to, o czym rozmawialiśmy i co się działo zostawię jednak dla siebie... Powiem tylko, że atmosferę tworzą ludzie, a ta była wyjątkowo fajna, luźna i sympatyczna. I choć przed warsztatami nie znałam nikogo to czułam się tak swobodnie i dobrze jak wśród swoich znajomych.
I za to dziękuję Joli i jej mężowi Krzyśkowi, Asi, Joli, Kasi, Anicie, drugiej Asi i Piotrowi... Było naprawdę super.
No i oczywiście ogromny ukłon w stronę Kenwooda, który wyszedł nam naprzeciw i zorganizował te warsztaty. I ja poproszę następne, bo bardzo mi się podobało :-) 

Więcej zdjęć na FB

49 komentarzy:

  1. Super są takie warsztaty, mam nadzieję, że też się kiedyś na takie wybiorę :) Fajnie zobaczyć Cię na zdjęciach, pewnie już wcześniej jakieś były, ale nie miałem okazji obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tomku, z pewnością będziesz miał okazję kiedyś uczestniczyć w warsztatach - najwięcej odbywa się w Warszawie - ja mam daleko, więc tym bardziej cieszę się, że te były na tyle blisko, że wzięłam w nich udział.
      A moje fotki to żadna tajemnica - już na tablicy FB były publikowane :-)

      Usuń
  2. Super warsztaty, miałam być ale to jednak za daleko ode mnie ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ulcik, też żałuję, że Cię nie poznałam... ale rozumiem, daleka podróż zniechęca.

      Usuń
    2. Ulcik,też miałam nadzieję, że się spotkamy,ale niestety mieszkamy na dwóch krańcach Polski..

      Usuń
  3. Fajne warsztaty i bardzo ciekawe :)
    Jedno pytanie mi się nasuwa,może nieco z innej beczki. Są zdjęcia pysznych ciast i ciastek jakich skosztowaliście z T.Dekera. Już mysłałam,że to Ty je wykonałaś i że w końcu ktoś mi podpowie jak zrobić pewną rzecz do babeczek. Ale myślę,że tak wytworna kucharka będzie wiedzieć. Otóż margarytko, czy Ty może wiesz jak się robi tą galaretkę czy coś czego nie umiem dokładnie określić,tę "galaretkę" która pokrywa owoce na babeczkach?czesto kupując babki w cukierni te babeczki sa tym pokrywane, a jako,że robię w domu babeczki z budyniem i owocami chciałabym się dowiedzieć jak się robi tą galaretkę co je pokrywa i nigdzie nie mogę znaleźć przepisu :( jeśli masz jakieś pomysły-będę wdzięczna.
    pozdrawiam goraco-mimi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moich kruchych babeczkach możesz zobaczyć, że użyłam specjalnej polewy (w kolorze czerwonym). Można w sklepach kupić taką polewę przezroczystą albo właśnie czerwoną (innej nie widziałam), którą rozpuszcza się podobnie jak galaretkę i polewa gotowe już babeczki. Ja kupuję tę polewę w Aldim - nie zawsze jest, ale w okolicach świąt zawsze udaje mi się kupić. Są pakowane po 5 małych paczuszek.

      Usuń
  4. Robisz ciut rzadszą galaretkę,gdy zacznie tężeć nakładasz na owoce.Nie może być rzadka,dajesz minimalnie wiecej wody.

    Pozdrawiam
    Alicja
    http://wielkiapetyt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alu, wydaje mi się, że to nie była galaretka na tych babeczkach, ale właśnie ta przezroczysta polewa.
      Ale z galaretką też można pokombinować - myślę, że tu fajnie by się sprawdziła ta szybko tężejąca, bo ma taką lżejszą konsystencję.

      Usuń
    2. Witajcie, na babeczkach jest galaretka truskawkowa :)

      pozdr.
      Justyna Zalewska PR Manager T.Deker Patissier & Chocolatier
      www.tdeker.pl

      Usuń
    3. Justyna, na tych z kiwi też truskawkowa? Myślałam, że to ta przezroczysta polewa do owoców.
      Jeśli tak, to zwracam honor Alicji, która mówiła o galaretce :-)

      Usuń
  5. Warsztaty ekstra.Świetny kucharz,świetni ludzie,świetna atmosfera.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oby więcej takich, szkoda, że nie miałyśmy okazji dłużej porozmawiać.

      Usuń
  6. Margarytko,przez 1,5 roku mieszkałam w Grecji i to co tam jadłam zostanie mi na zawsze w pamięci.
    Oliwki o których wspominasz są najlepsze.To tzw.kalamony,które ja uwielbiam!No...jeszcze takie podsuszone.Ser ma bardzo,bardzo intensywny smak :)Też go lubię.I jogurt grecki-dla mnie najlepszy na świecie!
    Jedyne czego ja nie jadałam to greckich słodkości.Prawie wszystko zalewają syropem miodowym...a to dla mnie za dużo ;)
    W fajnych warsztatach brałaś udział :)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nawet nie wiedziałam, że miałaś taką grecką przygodę :-) Smaki zostają na zawsze i czasem się szuka podobnego smaku i nijak odtworzyć nie można.
      Ja fanką oliwek nie jestem, ale te mi w daniu z kurczakiem nie przeszkadzały :-) Muszę poszukać w sklepie.
      Ser mnie zaczarował, podobnie jak greckie suszone pomidory w oliwie - przepyszne. Jogurt grecki od łyżki nie odpadał.
      Warsztaty były super.

      Usuń
    2. Tyle że w sklepie u nas nie kupimy takich jak te greckie...Tam oliwki nabierałam prosto z beczek...
      Czasem przy odrobinie szczęścia trafiam na te kiszone podsuszane.Nie są identyczne jak w Grecji,ale dość podobne.
      A ja na początku nie doceniłam smaku tego sera...wyobraź sobie...
      A jogurt,nie wiem czy wiesz,że jest po prostu przecedzany przez gazę.Dlatego jest tak gęsty(przeczytałam niedawno na blogu o kuchni greckiej).Żeby było śmieszniej to Grecy nie hodują krów,oni sprowadzają mleko...i to właśnie oni są specjalistami od jogurtu.Taki jogurt z migdałami orzechami i miodem to już doskonały deser.
      Na pewno było super.Teo to klasyczny Grek.Pamiętam go z programu "Europa da się lubić"-opowiadał fajnie o Grecji.Bardzo speccyficzny naród ;)
      Pozdrawiam:)

      Usuń
    3. No rzeczywiście u nas w sklepach nie dostaniemy. Na warsztatach gotowaliśmy jednak z greckich produktów ze sklepu Teo - oliwki były niesamowite.
      Ser mi bardzo smakował, a ja raczej jestem sceptyczna jeśli chodzi o sery, ale postanowiłam, że będę próbować wszystkiego. I to był bardzo dobry pomysł :-)
      O, taki jogurtowy deser muszę zrobić :-)
      Rzeczywiście, Teo to prawdziwy Grek, temperament i pasja - też go oglądałam w tym programie, ale nigdy nie sądziłam, że poznam na żywo i będę miała okazję porozmawiać :-)

      Usuń
  7. I ja żałuję, że choć tak blisko, to być nie mogłam - bo jeszcze mnie nie było w domu - dopiero wieczorem wrócilićmy z urlopu tego dnia;( I szkoda, że się większość rozjechała, myślałam, że się potem spotkaliście i była impreza do białego rana?

    Pozdrawiam Asiu, ja choć mloda stażem blogowania, to też nigdzie ie jeżdżę na warsztaty, bo dla mnie za daleko, ale liczę, że będę nadal prowadzić bloga i kiedyś będę mogła Cię poznać osobiście.

    Śmiem twierdzić, że to najlepsze streszczenie Waszego spotkania jakie czytałam, dzięki;)
    Miłego poniedziałku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, mam nadzieję, że jeśli będą kolejne w miarę blisko to się spotkamy :-)
      No niestety, spotkania na plaży nie było, więc z częścią osób nie porozmawiałam - nie było kiedy. Szkoda...
      Ale za to ekipa, która się spotkała u Joli też była świetna.

      A dziękuję za dobre słowo... ale ja już tak mam, że nie umiem krótko. I tak powycinałam trochę, żebyście mi tu nie pousypiali :-)

      Usuń
  8. Joasiu, warsztaty wciągają. Można nauczyć się czegoś nowego i ta atmosfera jest niezastąpiona. Poza tym gdzie spotykamy tyle osób zakręconych kulinarnie ??Jak siedzieliśmy u mnie wieczorem, to o blogowaniu i gotowaniu mogliśmy rozmawić bez końca.
    Pozdrawiam serdecznie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wciągają Jolu, wciągają. Te były naprawdę świetne, a atmosfera kapitalna. Luz i zabawa... No i to jest fajne - w kuchni tematy się nigdy nie kończą :-)

      Usuń
  9. No takie warsztaty świetna sprawa -zawsze człowiek coś ciekawego się dowie a i jak widać smaki nowe odkryłaś ..szkoda ,ze nie jadasz krewetek -ja srednio lubię za to mój syn uwielbia a ja ich nie potrafię robić ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę fajnie wziąć udział w czymś takim. Ja ogromnie się cieszę, że mi się udało :-)
      No niestety, krewetki to nie moja bajka.

      Usuń
  10. Ale jesteś brzydka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Załóż sobie konto Google ze swoim wizerunkiem i wtedy to napisz tak odważnie,bo na razie to brakiem kultury i tchórzostwem się wykazujesz.
      Swoją drogą...i co przyniosło ulgę wyplucie jadu?

      Usuń
    2. Też mi odkrycie - toż ja wiem od dawna, że pięknością nie jestem :-) Lustra w domu posiadam, nawet kilka...

      Usuń
    3. Margarytko masz świetne poczucie humoru!!

      Usuń
    4. A ty pewnie Anonimie pewnie stałeś w innej kolejce niż tam, gdzie rozum dawali

      Usuń
    5. hej piękny (a) a czemu ty się nie ujawnisz..
      kurcze.. pierwszy raz ty piszę z małej litery..
      po prostu dla takiej GNIDY nie mam szacunku

      Kinga

      Usuń
    6. Po pierwsze szczytem kultury jest mówić kobiecie że jest brzydka, po drugie szczytem chamstwa jest pisać o tym anonimowo, a po trzecie nawet jeśli zewnętrzna "skorupka" komuś się nie podoba to liczy się wnętrze a Margarytka ma je piękne - sposób w jaki przekazuje swoją wiedzę kulinarną i uczy Nas gotować, oraz to jak pisze, wymyśla konkursy itp pokazuje jakim jest pięknym człowiekiem... Jedno jest pewne TYLKO Zielonooki ma prawo oceniać jej wygląd a skoro są ze sobą wiele lat oznacza to że Margarytka jest najpiękniejszą kobietą świata :)
      Mała podpowiedź dla Ciebie Margarytko - w funkcjach bloga powinno być coś takiego jak sprawdzenie IP każdej wypowiedzi... skoro anonim napisał komentarz zna Twój blog i pewnie kiedyś komentował nie ma jak głośno napisać kim jest jeśli kiedykolwiek się podpisywał no i zablokować IP :)

      Usuń
    7. sąsiadkazwładka28 sierpnia 2012 22:57

      Ten, kto się uśmiecha nigdy nie jest brzydki! :-)))))))))))))))

      Usuń
  11. Bardzo ciekawe te warsztaty,a sprzęt też niczego sobie.Czy one są płatne?
    Jesteś bardzo sympatyczną i pogodną osobą.Bije od Ciebie dużo dobrej energii.No i ten dystans do siebie.Szacunek.
    Zaglądam do Ciebie często i korzystam z Twoich prostych przepisów.Wszystko mi jak na razie wyszło a dopiero od roku gotuję.
    Pozdrawiam
    Marek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, warsztaty nie były płatne, organizatorem była firma Kenwood. A warsztaty były bardzo udane i ciekawe.
      Dziękuję za dobre słowo i cieszę się ogromnie, że przepisy się przydają - to dla mnie największa przyjemność, gdy ktoś z nich korzysta i jest zadowolony.

      Usuń
  12. Świetne warsztaty, nowi ludzie i nowe doświadczenia:) Oby więcej takich :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agata, mam nadzieję, że będę miała okazję jeszcze w jakichś wziąć udział.

      Usuń
  13. Bosko!!!! aż zazdroszczę tak fantastycznej przygody. I trochę irytuje mnie fakt, że warsztaty są organizowane rzadko i tylko w kilku miejscach w Polsce. Myślę, że powinny się odbywać we wszystkich większych miastach. Ja czekam teraz z utęsknieniem, bo za tydzień będą warsztaty w Makro w Lublinie. Mam nadzieję, że uda mi się dostać, bo chętnych jest sporo.Jeśli nie to wepcham się jako kibic chociaż. Zaś 7 września rozpoczyna się u nas Festiwal Smaku, który uwielbiam. Tu także można podpatrzeć wiele ciekawostek i porozmawiać z wieloma znanymi osobistościami z dziedziny gastronomii, kuchni regionalnej itp. To taka namiastka takich warsztatów jak Twoje. Idę na Fb poogladać te fajne focie. Świetnie wyglądasz i masz bardzo radosne oczęta, chyba odzwierciedlają Twoją duszę. Pozdrawiam cieplutko

    p.s
    anonimy górą, zwłaszcza te przepiękne...pojawiają się jak dzikie wróżki, namolnie i bez klasy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Agnieszko, było bardzo fajnie. Mam nadzieję, że jeszcze na jakieś będę miała okazję pojechać :)
      Fajnie, że i w Lublinie coś się szykuje - jak tyko będziesz miała możliwość to się zapisz, bo to super sprawa.

      Ps. Anonimami się nie przejmuję - jak jej/mu ulżyło to na zdrowie :-)

      Usuń
    2. właśnie walczę o to by brać udział:) tak czy siak i tak tam będę, wejście już mam załatwione, a czy puszcza mnie do garów? zobaczymy:))mam nadzieję

      Usuń
    3. To trzymam kciuki, aby Ci się udało.

      Usuń
  14. Już tak dawno nie pisałam, ale teraz muszę napisać.
    Margarytko jak fajnie Cie widzieć :)
    Powiem Ci, że jestem teraz w fazie pieczenia :) I piekę, piekę, piekę, a końca nie widać ;p

    Pozdrawiam Ciepło AM :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No a co tak namiętnie wypiekasz? Podzielisz się z nami?
      Pozdrawiam.

      Usuń
  15. super sprawa :) musiało być ciekawie :)
    Margarytko, możesz wyjaśnić coś więcej nt. tego rzekomo prawidłowego krojenia?? :) bo jeśli Ty nie potrafisz właściwie kroić, to ja tym bardziej :D ;)

    P.S. chamstwo anonimowe potraktuj z góry ciepłym moczem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nikko, było fantastycznie :)
      Hahah, żebym ja to umiała to bym powiedziała :-) Żartuję - chodzi w zasadzie o to, aby kroić środkową częścią noża, a nie czubkiem i to w taki sposób, aby nie odrywać noża od deski - ruchem posuwistym. Takie krojenie sprawia, że ręka nie boli, a krojenie nie jest męczące. Ćwiczę, ale nie jest to proste :-)
      Jak już się nauczę to poproszę Zielonookiego, żeby nakręcił filmik instruktażowy :-) Albo ja nakręcę, jeśli będzie mi dane uczestniczyć w następnych warsztatach z Teo :-)

      Ps. Chamstwo tak właśnie traktuję :-)

      Usuń
    2. Po raz pierwszy słyszę o takim sposobie krojenia :) w takim razie ja też nie potrafię poprawnie kroić ;)

      Usuń
    3. Nie martw się, ja też wcześniej o nim nie słyszałam :-)

      Usuń
  16. Ech, Margarytko, zazdraszczam bardzo takich warsztatów! Mnie się marzy kurs kuchni włoskiej w Toskanii, nawet już orientowałam się w temacie co nieco, ale to na razie pozostanie marzeniem. Naprawdę super sprawa i czekamy na więcej takich relacji! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warsztaty były świetne, mam nadzieję, że uda mi się wziąć udział w kolejnych :-) A takie w Toskanii też mi się marzą :-)
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  17. Hej :)
    Z przyjemnością nominuję Ciebie i Twojego bloga do nagrody Versatile Blogger Award :) Zapraszam do wspólnej zabawy :) http://tomekgotuje.blogspot.com/2012/08/versatile-blogger-award-nominacje.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Tomku :-) To miłe, ale tak jak Ci napisałam - brałam już w czymś podobnym udział :-)

      Usuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl