niedziela, 30 września 2012

Gyros albo raczej schab a'la gyros

W zasadzie nie wiem, czy „gyros” to odpowiednia nazwa dla tego dania, wszak prawdziwy grecki gyros to mięso opiekane na wielkim rożnie i przygotowanie go w takiej formie jest w warunkach domowych niemożliwe. Zwłaszcza, że jednorazowo na pionowy ruszt nadziewa się kilkanaście albo kilkadziesiąt kilogramów mięsa – przeważnie szynki wieprzowej (choć spotykany jest również gyros barani, drobiowy i cielęcy). Więc niech to będzie jedynie nazwa umowna.
Gyros nauczył mnie robić mój brat i było to dosyć dawno. Kiedyś stał w kuchni i coś mieszał w dużym garnku, więc nie byłabym sobą, gdybym nie zapytała, co pichci. No i mi powiedział. A, że jedzenie mi smakowało to postanowiłam zrobić je sama.
Raz, drugi, trzeci... i tak weszło do kanonu ulubionych dań. Podaję tu składniki na 2 porcje, bo przeważnie dla dwóch osób gotuję, ale już się przekonałam, że gdy robi się to danie np. dla sześciu osób smakuje dużo lepiej. I zupełnie nie wiem, na czym polega tajemnica tego, że gdy gotuje się czegoś dużo to smakuje to lepiej.
Przez kilka lat zmieniałam przepis i w takiej wersji smakuje mi najbardziej. Oczywiście dobór przypraw jest kwestią własnych upodobań smakowych i można je dowolnie komponować. Można też użyć gotowej mieszanki przypraw "Gyros", choć ja wolę osobne przyprawy. 


Składniki na 2 porcje:

350 - 400 g schabu środkowego bez kości (można użyć również mięsa drobiowego, albo cielęcego)
3 średnie cebule
1 ząbek czosnku (można dać więcej, ale ja fanką czosnku nie jestem)
½ łyżeczki soli
½ łyżeczki czarnego mielonego pieprzu
½ łyżeczki słodkiej czerwonej papryki
¼ łyżeczki chili
 ¼ łyżeczki cuminu
½ łyżeczki oregano
½ łyżeczki rozmarynu
½ łyżeczki cukru

olej do smażenia

Mięso opłukać i pokroić w słupki, czosnek obrać, posiekać i rozetrzeć ze szczyptą soli. Cebulę obrać, opłukać, pokroić w drobną kostkę.
Na patelnię wlać łyżkę oleju, wrzucić mięso i na dosyć mocnym ogniu podsmażyć na złoto* (bez przypraw). Przełożyć do rondla, a na patelnię wrzucić cebulę z czosnkiem (można wlać jeszcze jedną łyżkę oleju) i podsmażyć na złoty kolor. Pod koniec smażenia wlać ¼ szklanki gorącej wody i przelać całość do mięsa.
Przyprawy rozpuścić w ½ szklanki wody, wlać do mięsa, wymieszać i dusić pod przykryciem około 10 minut, aż woda odparuje, ponownie podlać gorącą wodą (¼ szklanki) i dusić jeszcze kilka minut – woda powinna prawie całkowicie odparować. Mięso powinno być gotowe po około 20 – 30 minutach. Wystarczy spróbować, ewentualnie doprawić solą czy pieprzem. 
Podawać z czym kto lubi. W Grecji jest to przeważnie pita i świeże warzywa. U nas był ryż koperkowy i surówka z kapusty pekińskiej z kukurydzą i szczypiorkiem. 

*Jeśli trzeba przygotować danie dla większej ilości osób to mięso najlepiej obsmażać partiami, w małych porcjach - po 400 -500 g.



czwartek, 27 września 2012

Omlet z kurkami

No i znowu kurki... ale sezon w pełni, więc żal z grzybów nie korzystać.
Jajka w moim domu są zawsze, bo ja zdecydowanie jestem „jajeczna”. Oczywiście nie jem jajek codziennie, ale dwa razy w tygodniu z pewnością tak. I w zasadzie lubię je pod każdą postacią, również pod postacią omletu. Dziś proponuję prosty omlet z kurkami.
Szkoły robienia omletów są różne, jedni oprócz jajek nie dodają nic więcej, inni (np. ja) dodają mleko i mąkę i powstają omlety naleśnikowe, jeszcze inni robią omlety biszkoptowe. Co dom to inaczej. Ale chyba pod każdą postacią omlet smakuje świetnie. 


Składniki na 1 porcję

1 szklanka małych kurek (jeśli są duże to pokroić na mniejsze kawałki)
2 jajka
1 płaska łyżka mąki pszennej (daję tortową)
1 łyżka mleka
2 łyżki posiekanego szczypiorku
sól, pieprz
ulubione zioła
1 łyżeczka klarowanego masła
1 łyżka startego parmezanu albo innego twardego sera


Na patelni rozpuścić masło, wsypać kurki i podsmażyć, aż cała woda z nich odparuje.
Białka ubić na pianę, dodać żółtka, mleko, mąkę, sól i pieprz. Zmiksować. Do podsmażonych kurek wlać ubite jajka, posypać szczypiorkiem i na bardzo wolnym ogniu podgrzewać. Przykryć pokrywą i smażyć przez chwilę, aż omlet zacznie się ścinać. Posypać tartym serem i ziołami, ponownie przykryć i podgrzewać jeszcze przez chwilę, aby ser się rozpuścił a omlet dobrze ściął. I gotowe. 




wtorek, 25 września 2012

Risotto z kurkami

Uwielbiam kurki, są to zdecydowanie moje ulubione grzyby. W tym roku jest ich mniej, bo w lasach sucho, ale i tak nie omieszkałam przygotować jednego z moich ulubionych dań z kurkami.
Zielonooki nie jada grzybów, więc danie przygotowuję tylko dla siebie, ale robię od razu dwie porcje i dojadam na kolację. Choć prawda jest taka, że risotto jest najsmaczniejsze od razu po przygotowaniu, odgrzewane już tak dobrze nie smakuje.
Ja robię małą porcję, więc bulion wlewam na 2 – 3 razy, ale jeśli robimy większą porcję to tą chochlą trzeba trochę pomachać i dolewać bulion w małych porcjach. Risotto można też przygotować z ryżu ugotowanego w bulionie, ale wtedy już nie jest takie smaczne i takie kremowe.
Przerabiałam to moje risotto z kurkami kilka razy – na starym blogu była bardzo uboga wersja, choć też smaczna. Czasem pomijam wino, wtedy risotto ma delikatniejszy smak. 
 

Składniki na 2 porcje:

2 szklanki* drobnych kurek
120 -140 g ryżu do risotta (użyłam arborio)
½ średniej cebuli
100 ml białego, wytrawnego wina**
2 łyżeczki klarowanego masła
ok. 1,5 -2 szklanki gorącego bulionu (najlepiej domowego)
1 łyżeczka świeżego masła
1 łyżka startego parmezanu
sól, pieprz, chili

*używam szklanki o pojemności 250 ml


Na głębokiej patelni (użyłam woka ceramicznego) rozpuścić 1 łyżeczkę klarowanego masła. Wrzucić kurki, posolić i popieprzyć, podsmażyć aż do całkowitego odparowania wody. Przełożyć do miseczki.
Cebulkę pokroić w bardzo drobną kostkę. Na patelni rozpuścić drugą łyżeczkę klarowanego masła, wrzucić cebulę i delikatnie ją zeszklić. Wsypać ryż i przez kilka minut podsmażać uważając, aby się zeszklił, ale nie przypalił, bo będzie gorzki. Wlać 100 ml wina i podgrzewać tak długo, aż wino się zredukuje a alkohol odparuje. Wlać 1 chochlę bulionu – ryż powinien być przykryty płynem, zamieszać (można przykryć) i gotować aż ryż wchłonie bulion – co jakiś czas zamieszać. Wlać kolejną chochlę bulionu i czynność powtórzyć. Po wlaniu ostatniej części bulionu dołożyć podsmażone kurki, dodać pieprz i chili. Sól można sobie darować, bo i kurki i bulion sprawią, że danie będzie dosyć słone. Wymieszać i poczekać aż ryż wchłonie resztę płynu – ryż powinien być miękki. Ściągnąć z ognia, dodać 1 łyżeczkę świeżego masła, 1 łyżkę startego parmezanu i wymieszać – masło i ser się rozpuszczą, a danie stanie się bardziej kremowe.



** Wiadomo, że aby wykorzystać 100 ml wina trzeba otworzyć całą butelkę, która nie zawsze zostaje zużyta. Idealnym sposobem jest przelanie wina do małych pojemniczków i zamrożenie (np. po 100 ml)  - można je zużyć później do innych potraw.
Niedawno spotkałam w Lidlu wino w butelkach po 250 ml - ale cenowo wychodzi znacznie drożej niż normalna butelka (po przeliczeniu na ml).

niedziela, 23 września 2012

Ciasto jogurtowe ze śliwkami i kruszonką

Kolejne ciasto z kategorii szybkich i zawsze się udających – takie trochę muffinkowe. Miękkie, pachnące jesienią i bardzo smaczne. Cudowne połączenie śliwek i cynamonu. Następnym razem dam jednak więcej śliwek i zrobię na większej blaszce... bo to co najbardziej lubię w tym cieście to śliwki i kruszonka... Ech, może po prostu powinnam zrobić crumble? :-))


Składniki na tortownicę o średnicy 25 cm:

2 szklanki* mąki pszennej tortowej
¾ szklanki cukru
½ łyżeczki cynamonu
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
¼ łyżeczki sody oczyszczonej
¼ łyżeczki soli
2 jajka
200 g jogurtu naturalnego, ale takiego niezbyt gęstego
½ szklanki mleka
100 g roztopionego masła

Dodatkowo:
500 g śliwek węgierek
1 łyżka cukru trzcinowego
cukier puder do oprószenia ciasta

Kruszonka:
75 g mąki
50 g cukru
40 g zimnego masła
1/2 łyżeczki cynamonu

*używam szklanki o pojemności 250 ml


Składniki kruszonki zagnieść tak, aby miała konsystencję grubego, mokrego piasku (mnie pomógł w tym robot FP270 Kenwood). Wstawić do lodówki, aby się schłodziła.
Śliwki wypestkować, piekarnik nagrzać do 180 – 200 stopni (u mnie 180 stopni: dolna grzałka + termoobieg)
Wszystkie suche składniki ciasta: przesianą mąkę, cukier, proszek do pieczenia, cynamon, sodę, sól wymieszać w jednej misce. Mokre składniki: jajka, jogurt, mleko, roztopione i przestudzone masło wymieszać w drugiej misce. Mokre składniki wlać do suchych, wymieszać łyżką tylko do połączenia składników (albo bardzo krótko zmiksować), przełożyć do formy wysmarowanej tłuszczem i posypanej mąką albo wyłożonej papierem do pieczenia (ja tym razem użyłam tłuszczu w sprayu). Wyrównać ciasto i ułożyć na nim śliwki, posypać je 1 łyżką cukru trzcinowego i kruszonką i od razu wstawić do gorącego piekarnika (ciasto nie powinno czekać)  i piec około 50 – 60 minut, do tzw suchego patyczka. Wyciągnąć, zostawić do wystygnięcia i oprószyć cukrem pudrem.

Ps. Można to ciasto upiec na dużej blaszce, ale trzeba użyć większej ilości śliwek i zrobić podwójną kruszonkę - ciasto będzie niższe.


piątek, 21 września 2012

Tarta „Pożegnanie z latem”

Ta tarta powstała bardzo spontanicznie. W lodówce zalegał mi jeden serek mascarpone (kupiłam za dużo do tortu i mi został), a wczoraj skusiłam się na targu na jesienne truskawki i żółte maliny. Od rodziców przywiozłam ciemne maliny i brakowało mi kontrastu. Ale olśniło mnie, że mam zamrożone borówki, a na stoliku pyszni się melisa. I tak powstała tarta z letnimi owocami na koniec lata - stąd też jej nazwa.
Oczywiście tartę można ozdobić wedle uznania. Ja to robiłam o 7 rano, więc moja wena jeszcze spała i poleciałam „ na okrągło”.


Składniki na 6 - 8 porcji (forma o średnicy 26 cm)

Ciasto:
100 g mąki pszennej tortowej
100 g mąki krupczatki
100 g zimnego masła
70 g cukru pudru
2 żółtka
2 -3 łyżki bardzo zimnej wody (wzięłam mineralną niegazowaną z lodówki)

Masa:
250 g serka mascarpone
200 ml śmietanki kremówki (30 -36%)
2 – 3 łyżki cukru pudru (ja dałam waniliowy)
opcjonalnie zagęstnik do śmietany (ja nie daję)

Dodatkowo:
dowolne owoce (u mnie truskawki, maliny żółte i czerwone, borówki)
przezroczysta polewa do ciast albo ½ jasnej galaretki (cytrynowej, gruszkowej, ananasowej) rozpuszczonej w 200 ml wody


Oba rodzaje mąki przesiać, dodać pokrojone w kostkę masło (albo margarynę) i posiekać nożem (ja wrzuciłam do robota FP270 Kenwood), dodać cukier puder i żółtka, zimną wodę i szybko zagnieść gładkie ciasto. Zawinąć je w folię spożywczą i włożyć na godzinę do lodówki.
Formę do tarty posmarować masłem. Schłodzone ciasto rozwałkować, delikatnie przenieść do formy. Dokładnie wylepić boki (docisnąć do ścianek) i całość nakłuć dosyć gęsto widelcem. Można obciążyć za pomocą ziaren fasoli czy kulek ceramicznych do pieczenia (zawsze najpierw włożyć na ciasto pergamin, a dopiero potem fasolę albo kulki).
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni (góra – dół) i piec około 20 – 25 minut – ciasto powinno się tylko delikatnie zrumienić. Upieczone ciasto zostawić do wystudzenia.

Śmietanę kremówkę ubić na sztywno (można dodać zagęstnik). Serek mascarpone zmiksować z cukrem, dodać ubitą śmietanę i dobrze połączyć (można krótko zmiksować).
Masę wyłożyć na ostudzone ciasto. Ozdobić owocami.
Polewę do ciasto rozpuścić zgodnie z instrukcja na opakowaniu (u mnie saszetka na 250 ml wody) i polać owoce. Gdy używamy galaretki należy rozpuścić ją w 200 ml wody i polać ciasto, gdy galaretka zacznie tężeć.
Tartę podawać schłodzoną.




środa, 19 września 2012

Warzywa z kurczakiem

Dziś kolejne danie z kategorii: co zrobić, żeby się nie narobić, ale zrobić... Danie to przygotuje w zasadzie każdy, jest tak proste, że aż niemożliwe, aby było takie dobre – a jednak takie właśnie jest: zdrowe smaczne i dosyć szybkie do przygotowania :-)
Było już na starym blogu, pojawia się i tutaj, bo uważam, że warto od czasu do czasu sobie ułatwić życie. Można do tego dania wykorzystać gotową mieszankę warzyw na patelnię – wtedy jest szybciej. Ale można przygotować to danie ze świeżych warzy- takich jakie lubimy, wtedy potrzeba trochę więcej czasu na oczyszczenie i przygotowanie warzyw. 
 

Składniki na 2 porcje:

200 - 300 g filetów z kurczaka (u mnie dwa nieduże filety)
450 -500 g ulubionych, oczyszczonych i pokrojonych warzyw albo mrożona mieszanka pt. „warzywa na patelnię”
2 łyżki oliwy
sól, pieprz, chili albo jakaś ulubiona przyprawa do kurczaka
ulubione zioła (u mnie prowansalskie / dalmatyńskie i zioła włoskie z młynka)


Filety z kurczaka umyć, pokroić w dosyć dużą kostkę, dodać sól, pieprz, chili (albo przyprawę do kurczaka) i 1 łyżkę oliwy. Wymieszać i wstawić do lodówki (można to zrobić rano).
Przygotować naczynie do zapiekania (ja użyłam aluminiowej jednorazowej blaszki do ciasta). Posmarować olejem, włożyć warzywa (mrożonych nie rozmrażać), skropić oliwą (świetnie sprawdza się rozpylacz), posypać niewielką ilością soli, pieprzem, ziołami i lekko wymieszać. Na warzywa wyłożyć kawałki kurczaka, przykryć folią aluminiową i wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Po 10 minutach zmniejszyć temperaturę do 160 stopni. Po 30 minutach zdjąć folię i piec jeszcze jakieś 10 -20 minut. Przełożyć na talerze i od razu podawać. 

/Wersja z marchewką, cukinią, groszkiem, ziemniakami, fasolką/ 
 


/Wersja z brokułami, marchewką, papryką, fasolką, kukurydzą, ziemniakami/


wtorek, 18 września 2012

Rozwiązanie jesiennego konkursu z Delimano i Kotanyi

Chyba jeszcze z rozwiązaniem żadnego konkursu nie mieliśmy takiego problemu. Z wielką przyjemnością nagrodzilibyśmy nie 3 a 30 osób, bo wiele dań bardzo nam się podobało. Ale cóż, nagrody są tylko trzy. Przygotowaliście wiele wspaniałych dań, każde zasługuje na uznanie i każdego chętnie bym spróbowała... no właśnie, konkurs z degustacją to byłoby ciekawe doświadczenie - ale to raczej niewykonalne :-)
Każde z nas obstawiało jakieś swoje dania, były też wspólne pomysły. Zielonooki szedł zdecydowanie w stroną słodkości, ja skłaniałam się ku daniom wytrawnym. Ale w końcu konsensus został osiągnięty. Wybór jak zawsze jest subiektywny, ale nie ma nic wspólnego z kumoterstwem, bo żadnej z osób nie znamy. Decyzja jest ostateczna.
No dobra, już nie przedłużam... Ogłaszam, że:

I nagrodę: Delimano Fantasia – zestaw 5 silikonowych form do pieczenia + zestaw przypraw Kotanyi  otrzymuje 
Marcin Bobrowski 
za krem pomidorowy



II nagrodę: Delimano Fantasia – Forma silikonowa do pieczenia babki + zestaw przypraw Kotanyi otrzymuje  
Diana Kowalczyk 
za jesienną tartę



III nagrodę: Delimano Fantasia – Forma silikonowa do pieczenia muffinów + zestaw przypraw Kotanyi otrzymuje 
Klaudia Piosek 
za tartę orzechową z gruszkami



Serdecznie gratuluję... i dodać muszę, że Zielonooki dostał ślinotoku na widok gruszek w cieście francuskim z likierem w czekoladowej nucie, który Agnieszka dodała poza konkursem... gdyby to był przepis konkursowy to zostałby nagrodzony przez Zielonookiego bez mrugnięcia okiem... Tak więc nie mogę zostawić Agnieszki bez drobnego upominku... dostanie więc małą pachnącą niespodziankę.

Wszystkie nagrodzone osoby proszę o przesłanie danych adresowych na terenie RP (z tego samego adresu e-mail, z którego wysłany był przepis) na mojego maila: margarytka75@vp.pl
Na dane czekam do czwartku włącznie, bo chciałabym nagrody wysłać jeszcze w tym tygodniu.

wtorek, 11 września 2012

Tort kawowy

Mając już dosyć pieczenia czekoladowych tortów oznajmiłam rodzince, że poszaleję. Co prawda każdy ma prawo zażyczyć sobie na urodziny taki tort jaki chce, ale mnie już czekoladowe wychodzą bokiem. Poprzedni był owocowy, bo taki zażyczyła sobie bratowa, a dzisiejszy jest kawowy, bo taką myśl podsunęłam Mamie, a ona na to przystała :-)
Nie bardzo jednak wiedziałam co wykombinować, aby on rzeczywiście był kawowy – zdałam się na swoją intuicję i się nie zawiodłam. Myślę, że to jeden z najlepszych tortów jakie wyszły spod mojej ręki. Tort nie jest zbyt słodki, więc jeśli ktoś lubi słodycz to do kremu powinien dodać więcej cukru pudru.
Tort trzeba jednak zrobić dzień wcześniej, aby masa dobrze związała i tort się nie mazał podczas krojenia. Biszkopt najlepiej upiec jeszcze wcześniej, aby dobrze ostygł i dał się przeciąć na równe krążki. Polecam, bo jest pyszny.



Składniki na tort o średnicy 25 cm

Biszkopt ciemny:

6 dużych jajek (używam jajek o wadze ok. 70 g)
1 szklanka* drobnego cukru do wypieków
¾ szklanki mąki pszennej tortowej
½ szklanki mąki ziemniaczanej
2 łyżki ciemnego kakao
1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej miałkiej (nie granulowanej)
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu
szczypta soli

*używam szklanki o pojemności 250 ml

Krem:
750 g schłodzonego serka mascarpone
300 ml schłodzonej śmietanki kremówki (najlepiej 36 %, ale 30% też może być)
1 tabliczka czekolady mlecznej
50 ml bardzo mocnego espresso (można też zrobić mocną kawę zaparzaną albo rozpuszczalną), ostudzonego
2 czubate łyżeczki żelatyny
3 czubate łyżki cukru pudru

Poncz:
100 ml gorącej wody
2 łyżeczki cukru
1 łyżka soku z cytryny
2 – 3 łyżki mocnego alkoholu (u mnie koniak, ale może być inny)
50 ml mocnego ostudzonego espresso

Dodatkowo:
4 łyżki dobrego dżemu albo konfitury (u mnie domowa galaretka z czerwonej porzeczki)
1 płaska łyżeczka kawy rozpuszczalnej miałkiej
ziarenka kawy w czekoladzie do ozdoby

Biszkopt:
Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek dodać proszek do pieczenia i ocet, szybko wymieszać (masa spieni się i odbarwi) i dodać do białek. Ubić a na końcu dodać obie mąki wymieszane z kakao i kawą rozpuszczalną i delikatnie wymieszać.
Dno tortownicy o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy i wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec około 40 - 45 minut, w piekarniku nagrzanym do 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu).
Biszkopt po całkowitym ostudzeniu przeciąć na trzy krążki (ja to robię metodą nitkową, o której pisałam TUTAJ).

Poncz: cukier rozpuścić w gorącej wodzie, zostawić do wystygnięcia, a następnie dodać sok z cytryny, alkohol i espresso.

Krem:
Czekoladę połamać na kawałki, wrzucić do miseczki, wlać 3 łyżki śmietany kremówki i rozpuścić w kąpieli wodnej (stawiając miseczkę na rondelek z gotującą się wodą - miseczka nie powinna dotykać wody). Zostawić do przestygnięcia.
2 łyżeczki żelatyny dokładnie rozpuścić w ¼ szklanki gorącej wody (nie może być grudek).
Śmietanę ubić na sztywną masę z dodatkiem 3 łyżek cukru pudru. Pod sam koniec wlać powoli żelatynę – powinna być jeszcze lekko letnia i płynna. Zmiksować. Serek mascarpone przełożyć do miski, dodać rozpuszczoną czekoladę i ostudzone espresso i zmiksować na gładką masę. Dodać śmietanę i dobrze wymieszać szpatułką – można użyć miksera, ale krótko i na wysokich obrotach. Masa może wydawać się lekko rzadka, więc wstawić ją na 10 minut do lodówki.
Krem podzielić na 3 części – jedna cześć powinna być większa (do posmarowania góry, brzegów i zrobienia dekoracji)

Pierwszy krążek biszkoptu nasączyć ponczem, posmarować dżemem, a następnie nałożyć warstwę kremu i równo rozsmarować. Przykryć drugim krążkiem biszkoptu, który również nasączyć ponczem i posmarować drugą częścią kremu. Na kremie ułożyć trzeci krążek biszkoptu, nasączyć go. Z trzeciej części kremu odłożyć kilka łyżek do dekoracji, a resztę rozsmarować na górze i bokach tortu.
Górę tortu oprószyć kawą rozpuszczalną, z odłożonego kremu zrobić dowolną dekorację (np. za pomocą szprycy albo rękawa cukierniczego). Boki i górę ozdobić ziarenkami kawy w czekoladzie. Wstawić do lodówki na co najmniej 12 godzin.
Podawać z dobrą kawą :-))





poniedziałek, 10 września 2012

Szarlotka z kruszonką na półkruchym cieście

Szarlotkę zmontowałam dosłownie w kilka minut, a wszystko dzięki temu, że miałam jeszcze jedną porcję zamrożonego ciasta półkruchego – idealnie rozwiązanie, gdy trzeba coś zrobić szybko, a czas goni. Ale nawet jeśli nie mamy zamrożonego ciasta to przygotowanie nie zajmuje wiele czasu– raptem jakieś pół godzinki + czas pieczenia. 
Jeśli chcemy upiec dużą blaszkę ciasta to ilość składników wystarczy podwoić. Ja chciałam wypróbować moją silikonową foremkę Delimano i zdecydowałam się na małą szarlotkę. 


Składniki na tortownicę o średnicy 20 - 21 cm (6 porcji)

Ciasto:
1 szklanka mąki pszennej – użyłam tortowej
80 g zimnego masła
1 czubata łyżka cukru pudru
2 żółtka
1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżka gęstej śmietany (dałam homogenizowaną 12 %)

Masa jabłkowa:
5 dużych jabłek
1 łyżeczka przyprawy do jabłecznika
1 łyżeczka cynamonu
1 – 3 łyżki cukru trzcinowego (dałam 1 łyżkę, bo jabłka były słodkie)
1 łyżka bułki tartej

Kruszonka:
75 g mąki
50 g cukru
40 g zimnego masła

Dodatkowo:
1 łyżka bułki tartej do posypania ciasta
cukier puder


Mąkę przesiać do miski, dodać zimne, pokrojone w kostkę masło. Posiekać, dodać pozostałe składniki i szybko zagnieść gładkie ciasto (za mnie zrobił to robot wielofunkcyjny FP 270 Kenwood). Zagniecione ciasto zawinąć w folię spożywczą i włożyć na 20 - 30 minut do lodówki (można też ciasto zamrozić).
Wszystkie składniki kruszonki zagnieść do konsystencji grubego mokrego piasku (i znowu robot FP 270 okazał się przydatny) i włożyć do zamrażarki.
Blaszkę do pieczenia wyłożyć papierem do pieczenia albo wysmarować masłem i oprószyć mąką – ja piekłam w silikonowej foremce, więc tylko posmarowałam masłem.
Jabłka obrać, zetrzeć na tarce o grubych oczkach. Jeśli jabłka mają dużo soku to go odlać (moje nie miały go zbyt wiele). Dodać cynamon i przyprawę do jabłecznika, wymieszać, spróbować i dodać cukier wg potrzeb – ja dodałam tylko 1 łyżkę, bo jabłka były słodkie. Wsypać 1 łyżkę bułki tartej i wymieszać.
Schłodzone ciasto rozwałkować (zamrożone zetrzeć na tarce), wyłożyć nim dno blaszki do pieczenia. Nakłuć gęsto widelcem, posypać 1 łyżką bułki tartej. Na ciasto wyłożyć jabłka, wyrównać i posypać grubo przygotowaną i schłodzoną kruszonką.
Wstawić do piekarnika nagrzanego do 200 stopni ( ja piekłam w termoobiegu z dolną grzałką na 180 stopni) i piec 40 minut.
Wyciągnąć, zostawić do przestygnięcia, posypać cukrem pudrem. I gotowe. 



sobota, 8 września 2012

Z serii "coś na zimę": maliny w cukrze

Maliny w cukrze, podobnie jak jagody być u mnie muszą... no muszą i już. Więc co roku robię kilkanaście słoiczków, aby zimą móc przywołać smak i zapach lata... Są świetnym dodatkiem nie tylko do herbaty, ale również do kaszki manny, budyniu czy naleśników (robię na bazie owoców sos).
Do takich owoców wykorzystuję butelki po frugo (bo mają szerokie otwory) albo małe słoiczki.
Trudno tu podać ilość składników, bo wszystko zależy od wielkości słoików i od tego jak słodkie mają być maliny.
Nie ma w tym żadnej filozofii, więc warto się pokusić o takie malinowe szaleństwo. 


Składniki na 7 butelek o pojemności 250 ml

2 kg malin
21 czubatych łyżeczek cukru (po 3 łyżeczki na butelkę)
3,5 łyżeczki soku z cytryny (po 1/2 łyżeczki na butelkę)


Butelki / słoiczki i zakrętki umyć i wyparzyć (ja wstawiam do nagrzanego do 125 stopni piekarnika i zostawiam na 15 minut).
Maliny opłukać, osuszyć i napełnić butelki, można lekko postukać o blat wtedy maliny się ułożą i wejdzie ich więcej. Wsypać cukier, wlać po 1/2 łyżeczki soku z cytryny i zakręcić.
Do dużego garnka włożyć ściereczkę, wstawić butelki albo słoiczki wypełnione malinami. Wlać zimną wodę do wysokości ½ butelki. Zagotować. Od momentu wrzenia pasteryzować około 10 – 15 minut. Wyciągnąć z garnka, przykryć ściereczką i zostawić do wystygnięcia.
Maliny puszczą sok i skurczą się... normalnie jakby ktoś je wyjadł :-) 


środa, 5 września 2012

Biszkopt

Już dawno obiecałam, że napiszę coś więcej o biszkoptach i ich pieczeniu... przyszedł właściwy czas, więc czynię zadość obietnicy. Mam nadzieję, że te kilka wiadomości ułatwi Wam ich przygotowanie.
O biszkoptach można napisać książkę. Ponoć prawdziwy biszkopt powinien być bez proszku do pieczenia (takie piekła moja babcia), ale ja jakoś się tej prawdy nie trzymam rękoma i nogami. Piekę biszkopty bez proszku, ale i takie z proszkiem i octem (zwykłym, spirytusowym), które zawsze wychodzą mi jak malowane.
Jednak nie zawsze tak było, kiedyś biszkopty nijak mi nie wychodziły, ale od wielu lat piekę je w zasadzie z dwóch - trzech przepisów, które nieznacznie modyfikuje, zmieniając proporcje mąki czy kakao albo zamieniając mąkę na mak czy orzechy. I śmieję się, że mogłabym je piec na zamówienie.
Podstawowym i najważniejszym produktem biszkoptów są jajka i to w stosunku do nich oblicza się ilość mąki i cukru (szczególnie przy biszkoptach bez proszku). Na 1 jajko o wadze 50 - 60 g przypada 30 g cukru i 30 - 40 g mąki (do rolady daje się mniej mąki). Czynnikiem spulchniającym jest powietrze, które jest wprowadzone do ciasta podczas jego ubijania. I tak naprawdę to ilość wtłoczonego powietrza ma znaczenie, bo nawet popularne rzucanie biszkoptem nie ma uzasadnienia w fizyce. Gdy pierwszy raz usłyszałam o tym rzucaniu to byłam ciekawa i zapytałam znajomego fizyka o zasadność tej metody – tylko się uśmiechnął i stwierdził, że uzasadnienia nie ma żadnego – może jedynie sprawić, że pęcherzyki powietrza popękają, a biszkopt może i będzie równy, ale już nie taki puszysty. Więc ja biszkoptem nie rzucam, a mimo to jest równy i puszysty. Ale wiem, że sporo osób tego rzucania się trzyma - ich święte prawo, jeśli im to pomaga, to niech rzucają.  
 
Biszkopty można ubijać klasycznie albo na parze – ja jestem za leniwa, aby bawić się z ubijaniem na parze, więc mikser idzie u mnie w ruch ilekroć zabieram się za biszkopt. Aczkolwiek moja babcia często ubijała żółtka z cukrem na parze, a po ostudzeniu łączyła je z mąką i pianą z białek. I przeważnie robiła biszkopt z sokiem z cytryny, na który przepis dostała od berlińskiego cukiernika jeszcze przed wojną. Ja sama bardzo lubię ten przepis, bo biszkopt wychodzi doskonale (choć nie chce mi się ubijać żółtek na parze) i ma piękny kolor. 
Ciasto biszkoptowe można przygotować nie tylko z mąki, ale również z orzechów, maku czy migdałów.
Można przygotować też biszkopty z dodatkiem spulchniaczy, co ja czasem też czynię. Choć obecnie częściej piekę biszkopt bez proszku, tylko z sokiem z cytryny.

Dno blaszki do pieczenia wykładam papierem do pieczenia albo smaruję masłem i oprószam mąką. Boków nie smaruję - wtedy biszkopt ładnie się po nich wspina, nie odkleja się i środek się nie zapada.  
Ja biszkopty piekę w termoobiegu, w temperaturze 160 stopni. Czas pieczenia w moim piekarniku to 25 – 45 minut - w zależności od wysokości i wielkości blaszki, po prostu sprawdzam patyczkiem (takim do szaszłyków) czy środek ciasta jest upieczony – jeśli nie to zostawiam w piekarniku na kolejne kilka minut.
Po upieczeniu od razu wyciągam biszkopt z tortownicy i odwracam go do góry dnem – układam na desce, ściągam papier do pieczenia i zostawiam na 5 minut, a następnie przekładam na kratkę do całkowitego wystudzenia. Odwrócenie biszkoptu sprawia, że nawet jeśli ma górkę to po takim ułożeniu będzie równy jak stół. A teraz biszkopty, które piekę najczęściej:

Biszkopt jasny bez proszku do pieczenia – na tortownicę 23- 25 cm:

6 dużych jajek
180 g drobnego cukru do wypieków
200 g mąki pszennej
sok wyciśnięty z ½ cytryny
szczypta soli


Biszkopt ciemny bez proszku do pieczenia – na tortownicę 22 – 23 cm:

5 dużych jajek
150 g bardzo drobnego cukru do wypieków
150 g mąki pszennej tortowej
30 g dobrego, ciemnego kakao
sok wyciśnięty z ½ cytryny
szczypta soli


Oba biszkopty bez proszku przygotowuje się tak samo, tyle, że do jasnego nie dodaje się kakao.
Żółtka ubić z cukrem na gładki, gęsty kogel – mogel (muszą być naprawdę dobrze ubite). Białka ubić na sztywną pianę ze szczyptą soli. Do żółtek dodać sok z cytryny, mąkę wymieszaną z kakao i dobrze ubitą pianę. Wszystko razem delikatnie połączyć, mieszając od boków i dna naczynia ku środkowi – do połączenia składników, niezbyt długo.
Dno tortownicy wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Wlać ciasto i wstawić do piekarnika nagrzanego do 160 -180 stopni i piec około 35 - 40 minut (do suchego patyczka – ja piekłam 40 minut na 160 stopni w termoobiegu)

Biszkopt jasny z sokiem z cytryny na tortownicę o średnicy 25 cm:

6 dużych jajek
1 szklanka* drobnego cukru do wypieków
1 i 1/3 szklanki* mąki pszennej tortowej
1 łyżeczka soku z cytryny
szczypta soli

*używam szklanki o pojemności 250 ml

Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek wlać sok z cytryny i wymieszać (masa spieni się i odbarwi). Żółtka dodać do białek ubitych z cukrem i jeszcze chwilę razem ubijać do uzyskania gęstej, jednolitej masy.
Wsypać mąkę i już bez użycia miksera - najlepiej szpatułką delikatnie połączyć masę jajeczną z mąką.
Dno tortownicy o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy. Wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec około 40 minut, 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu)


Biszkopt jasny z proszkiem do pieczenia o średnicy 25 cm:

6 dużych jajek (używam jajek o wadze ok. 70 g)
1 szklanka* drobnego cukru do wypieków
¾ szklanki* mąki pszennej tortowej
½ szklanki skrobi /mąki  ziemniaczanej
1 czubata łyżeczka proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu
szczypta soli 
*używam szklanki o pojemności 250 ml


Żółtka oddzielić od białek. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę, dodając partiami cukier (nie wszystko od razu). Do żółtek dodać proszek do pieczenia i ocet, szybko wymieszać (masa spieni się i odbarwi) i dodać do białek. Ubić razem, a na końcu dodać obie mąki i delikatnie wymieszać łopatką (już nie miksować)
Dno tortownicy o średnicy 25 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo posmarować masłem i posypać mąką. Ciasto przelać do tortownicy. Wstawić do nagrzanego piekarnika.
Piec około 40 minut, 160 - 180 stopni (u mnie 160 stopni w termoobiegu)


Biszkopt ciemny z proszkiem do pieczenia na tortownicę 27 cm:

7 dużych jajek (ok. 70 g)
1 szklanka* cukru (½ szklanki białego, ½ szklanki brązowego)
2/3 szklanki mąki pszennej (wymieszałam krupczatkę z tortową)
2/3 szklanki skrobi/ mąki ziemniaczanej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
2 łyżeczki octu (zwykłego lubi winnego białego)
2 łyżki ciemnego dobrego naturalnego kakao
½ tabliczki czekolady deserowej drobno posiekanej
szczypta soli 
*używam szklanki o pojemności 250 ml


Dno t
ortownicy o średnicy 27 cm wyłożyć papierem do pieczenia albo wysmarować masłem i oprószyć mąką.
Wszystkie rodzaje mąki i kakao przesiać przez sito i wymieszać. Czekoladę deserową posiekać na bardzo drobne kawałki.
Białka oddzielić od żółtek (białka do dużej miski, żółtka do mniejszej). Do białek dodać szczyptę soli i ubić na sztywną pianę dodając partiami cukier (nie wszystko na raz). Gdy piana będzie ubita to do miseczki z żółtkami wsypać proszek do pieczenia i wlać 2 łyżeczki octu. Szybko wymieszać – żółtka robią się prawie białe i będą „pączkować” (zwiększy się ich objętość, więc miseczka nie może być za mała). Od razu przełożyć żółtka do białek i ubijać mikserem około 2 minuty – aż masa będzie jednolita i gęsta. Wsypać mąkę (na 2 razy) i połączyć delikatnie z masą jajeczną mieszając od boków i dna naczynia ku środkowi – do połączenia składników, niezbyt długo . Na samym końcu dodać posiekaną czekoladę i wymieszać łopatką.
Ciasto przelać do tortownicy, wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec około 40 minut w 160 -180 stopniach (u mnie termoobieg i 160 stopni ) do tzw suchego patyczka. Odstawić do wystygnięcia.


Każdy biszkopt zostawić do wystygnięcia i przekroić na 3 albo 4 krążki (zależy od tego jaki wysoki jest biszkopt) – dobrze jest upiec biszkopt dzień wcześniej, wtedy dużo łatwiej się kroi. Aby biszkopt równo przekroić można skorzystać z metody nitkowej: ciasto delikatnie naciąć nożem dookoła na 1/3 i 2/3 wysokości. Długą, mocną nitkę umieścić w nacięciu, skrzyżować i powoli ciągnąć za oba końce przecinając biszkopt na równe krążki.
Mam też przyrząd do przekrawania biszkoptów, ale nijak nie mogę się nauczyć jak go prawidłowo używać. Marzy mi się taka metalowa obręcz, dzięki której otrzymuje się idealnie równe krążki – jak gdzieś zobaczę to sobie kupię... na razie metoda nitkowa sprawdza się znakomicie. 
A z biszkoptów można zrobić różne fajne torty, które moja rodzinka uwielbia :-)


Jeśli jeszcze coś mi przyjdzie do głowy w temacie biszkoptów to dopiszę :-) 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...