Gdy wracam pamięcią do dziecięcych
lat stają mi przed oczami bułki z przedziałkiem, zwane u nas
wrocławskimi. Pojawiały się w naszym domu regularnie i do dziś je wspominam z sentymentem. Jedyne w swoim rodzaju, z dosyć miękką skórką i
zwartym miąższem - tego smaku podrobić nie sposób. I choć kilka piekarni próbuje je piec, to nie są takie jak te sprzed lat...
Ja sama próbowałam
już wielu przepisów, aż w końcu metodą prób i błędów doszłam
prawie do ideału... prawie, bo to jeszcze nie są te bułki z
dziecięcych lat. Będę próbować dalej i mam nadzieję, że w
końcu osiągnę to, o co mi chodzi i czego szukam od dawna. Ale
ten przepis jest na tyle fajny, że warto się nim podzielić.
Przepisów na bułki jest bardzo dużo, ja tego nie wzorowałam na żadnym konkretnym, po prostu próbowałam różnych proporcji i te mi pasują. Są bardzo proste do przygotowania, tylko potrzebują trochę czasu, aby wyrosnąć.
Składniki na 12 średnich bułek:
550 g mąki pszennej (dałam tortową,
bo chlebowa mi „wyszła”) + mąka do podsypywania
20 g świeżych drożdży
150 ml letniego mleka
100 ml letniej wody
1 całe duże jajko
30 g miękkiego świeżego masła
1 czubata łyżeczka cukru
2 płaskie łyżeczki soli
Z drożdży, 2 łyżek letniego mleka
(nie może być za gorące, bo zaparzy drożdże) i 1 czubatej
łyżeczki cukru przygotować zaczyn (wszystkie składniki dobrze
wymieszać) i odstawić go na 10 – 15 minut do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do miski i wymieszać
z solą. Dodać miękkie masło, roztrzepane jajko, wlać letnie
mleko i wodę, dodać wyrośnięty zaczyn i zagnieść gładkie
ciasto – można to zrobić z pomocą robota, ale ja lubię
drożdżowe ciasto zagniatać ręką i czuć jak pracuje. Jeśli
ciasto będzie się lepić można je podsypać delikatnie mąką
(niestety wilgotność mąki bywa różna i ilość płynu nie zawsze
będzie właściwa)
Wyrobione ciasto przełożyć do miski posmarowanej oliwą, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 60 -80 minut (powinno przynajmniej podwoić swoją objętość). Ja wstawiłam do piekarnika podgrzanego do ok. 25 stopni i zostawiłam na 40 minut.
Wyrobione ciasto przełożyć do miski posmarowanej oliwą, przykryć ściereczką i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na około 60 -80 minut (powinno przynajmniej podwoić swoją objętość). Ja wstawiłam do piekarnika podgrzanego do ok. 25 stopni i zostawiłam na 40 minut.
Gdy ciasto wyrośnie wyciągnąć z
miski, uformować wałek, podzielić na 12 części. Z każdej części
ciasto uformować kulę (ewentualne złączenie powinno być na
spodzie), lekko ją spłaszczyć, obtoczyć w mące i ułożyć na
blaszce wyłożonej papierem do pieczenia i oprószonym mąką.
Przykryć ściereczką i zostawić na około 30 - 40 minut do
ponownego wyrośnięcia (w lekko podgrzanym piekarniku trwało to 25
minut). Gdy bułki wyrosną to tępą stroną noża zrobić w każdej
głęboki rowek.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni (jeśli
bułki w nim wyrastały to oczywiście wyciągnąć blaszkę z
bułkami przed nagrzaniem piekarnika do pożądanej temperatury).
Bułki wstawić do gorącego piekarnika
i piec około 15 - 20 minut do lekkiego zrumienienia (góra - dół, bez termoobiegu). Przełożyć na
kratkę i zostawić do ostygnięcia... choć prawda jest taka, że
najlepsze są jeszcze lekko ciepłe, bo wtedy skórka jest lekko
chrupiąca (po wystygnięciu mięknie).
Bułki są dobre również na drugi
dzień, nie robią się gumowate, choć oczywiście nie są już tak
cudowne jak od razu po upieczeniu. Można je zamrozić i cieszyć się świeżym pieczywem kiedy przyjdzie nam ochota.
Margarytko,jak dlugo moga byc w zarazarce i jak wyglada krok pokroku proces przywrazania ich do stanu jadalnego po zamrozeniu. z gory dziekuje za wskazowki :)
OdpowiedzUsuńKasiu, zgodnie z tym co mądrzy ludzie mówią to pieczywo można przechowywać w zamrażarce nawet kilka miesięcy. U mnie pieczywo w zamrażarce leży do 2 miesięcy. A bułki można rozmrozić w sposób naturalny - czyli po prostu wyciągnąć i poczekać aż się rozmrożą, albo zrobić to w mikrofalówce na opcji "rozmrażanie". Jest też inny sposób, który też się sprawdza - ściereczkę lnianą skropić wodą, zawinąć w nią zamrożone bułki i włożyć do piekarnika nagrzanego do 50 stopni na kilka minut.
Usuńdziekuje wyprobuje wszystkie po kolei :)
UsuńNo i to jest dobre podejście - sprawdzisz co pasuje Ci najbardziej. Ja przeważnie korzystam z mikrofalówki :-) Szybko i bułeczki lekko ciepłe :-)
UsuńJa jestem bardzo zadowolony ze smaku i korzystam z przepisu na bułki "zwykłe": pół kilo mąki pszennej chlebowej, 330 mililitrów wody, łyżeczka soli i około 12,5 grama (1/8 paczki) drożdży rozrobionych z łyżeczką cukru w 100 mililitrach wody odlanej z całej ilości. Czyli tylko cztery składniki: mąka, woda, drożdże i sól. Wychodzi z tego 16 średnich (po około 60 gramów) bułek.
UsuńNa mniejszą ilość biorę 300 gramów mąki, 200 mililitrów wody, pół łyżeczki soli i 1/16 paczki drożdży czyli około 6 gramów.
Paczkę drożdży po zakupie dzielę na 8 lub 16 kostek i zamrażam. Startują normalnie ale z małym opóźnieniem (do 15 minut).
Niesamowite,ja uwielbiałam je z mlekiem.Teraz w sklepach są jak podeszwa,a Twoje wyszły Ci przepięknie-wyobrażam sobie jaki był zapach....
OdpowiedzUsuńJutro na pewno spróbuję je zrobić.Uwielbiam ciasta drożdżowe,pozdrawiam:)
A wiesz, że ja też - jak już są na drugi albo trzeci dzień to zalewam ciepłym mlekiem, dosypuję trochę cukru i śniadanie jak trzeba :-)
UsuńPachniały rzeczywiście pięknie a i smakowały super. Daj znać jak Ci wyszły.
U nas na Dolnym Śląsku takie bułki nazywano "z przedziałkiem" albo "zwykłe". "Wrocławska bułka", to bułka długa, coś a la bagietka. Nie mniej jednak oba te rodzaje są smaczne. Były... dawniej z GS-owskich piekarni.
OdpowiedzUsuńZ Twojego przepisu skorzystam, żeby przypomnieć sobie dawny smak dobrze wypieczonej, chrupiącej bułki bez polepszaczy, które dają pieczywu gumowatość po kilku godzinach.
Pozdrawiam :) Dolnoślązaczka
Wiem, że w niektórych regionach na takie długie bułki mówi się "wrocławskie" - u nas takie bułki to "paryskie" :-) A wrocławskie to właśnie te z przedziałkiem :-)
UsuńWiesz, to jeszcze nie do końca ten smak, ale w końcu dojdę do takich proporcji, które dadzą mi efekt idealny.
Ech, niestety, dobrych bułek, bez polepszaczy w sklepach już niewiele.
Códeńka:))))
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńUWIELBIAM TE BUŁKI, SZKODA, ŻE U MNIE W SKLEPACH TO RZADKOŚĆ :)
OdpowiedzUsuńNo niestety, dziś w sklepach głównie można dostać bułki "dmuchane".
UsuńOne są cudowne!!!
OdpowiedzUsuńDziękuję i zachęcam do spróbowania.
UsuńWrocławskie?? No coś Ty! U mnie nazywają się poznańskie:) Ale nie ważne jak się nazywają, są cudowne! I koniecznie muszę je mieć:)!
OdpowiedzUsuńHihihi, no widać co kraj to obyczaj :-) Asiu, piecz, bo są pyszne.
UsuńU nas też takie bułki są nazywane poznańskimi. Wrocławskie natomiast to takie małe, okragłe, bez żadnych wzorków :) Ciekawa sprawa z tymi nazwami.
UsuńJesteś niesamowita.
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńPiękne, jak z piekarni :) Taką ciepłą z masełkiem to bym opędzlował w moment :)
OdpowiedzUsuńTomku, bo taka właśnie najlepsza... a jeszcze łyżka powideł śliwkowych do tego i śniadanie gotowe.
UsuńPrzyznaję, że bułeczek jeszcze nigdy nie piekłam. Twoje warte są grzechu. Wyglądają jak z dobrej piekarni. :-)
OdpowiedzUsuńTo polecam, bo te są bardzo proste do zrobienia.
UsuńBułeczki piękne,przypomniałaś mi dzieciństwo,najlepsze były z masłem dżemem i mlekiem letnim nieprzegotowanym.Pozdrawiam:)Teresa
OdpowiedzUsuńCieszę się, że spoglądając na bułeczki przywołałaś miłe wspomnienia :-)
UsuńBułeczki wyglądają fantastycznie! Zawsze podziwiam Twoje piekarskie wypieki, bo mnie - jak może pamiętasz - nic nigdy nie wyrasta :/
OdpowiedzUsuńJednak dla mnie to raczej bułka murarska lub poznańska, za to bułka wrocławska to dla mnie jest to:
http://ratynski.mich.pl/web_images/33.jpg
Widać co region, to obyczaj!
:)
Leżę właśnie chora, już mi się trzy światy dzieją i chętnie bym taką bułeczkę ze świeżym ogórkiem zjadła, ech!
Pamiętam, pamiętam i zupełnie nie rozumiem, jak może nie wyrastać ;-0)
UsuńU nas na takie bułki, jak na fotce mówi się "bułka paryska", ale wiem, że i pod nazwą wrocławska występuje. Ale tak jak mówisz - w różnych regionach inaczej.
Zdrowiej, zdrowiej... ech, gdybyś mieszkała za ścianą to bułeczkę bym Ci podrzuciła :-)
kochana jesteś :*
UsuńOj tam, dobrym trzeba się dzielić :-)
UsuńJakie śliczne. Uwielbiam te buły i aż się dziwię że sama ich nie piekłam nigdy. Trochę mnie denerwuje ta mąka na wierzchu i zanim zjem to wycieram ją sobie, ale to chyba też taki ich urok. Fajny przepis.
OdpowiedzUsuńNadiu, ale spokojnie możesz sobie darować tę mąkę, nie musisz nią bułek obsypywać - ja po prostu takie lubię :-) Wrocławska zawsze była dla mnie omączona :-)
UsuńWitam,Pani blog jest po prostu super!!!! Jestem kulinarnym beztalenciem, a o dziwo wszystko co ostatnio zrobiłam według Pani przepisów wyszło wspaniale!!! Na te bułeczki też naszła mnie ochota, ale zastanawiam się czy te 200 stopni to z termoobiegiem czy bez?pozdrawiam Dora77
OdpowiedzUsuńMiło mi, że przepisy się sprawdzają... i z pewnością nie jesteś kulinarnym beztalenciem - nie ma takich :-)
UsuńJa piekłam bułki w opcji: góra - dół, bez termoobiegu :-)
O kurczę bladę - bułki które kupuje rano do pracy na śniadanie w pobliskiej cukierni nawet do pięt nie sięgają Tym Twoim...aż ślinotoku dostałam, jak sobie pomyślałam o bułeczce z miodem do kawki...dziękuję za podzielenie sie przepisem
OdpowiedzUsuńA wystarczy upiec, wrzucić do zamrażarki i co rano mieć świeże :-)
UsuńJest juz przepis - fantastycznie,kuszą bardzo, ale dziś nie dam rady ich zrobić,bo czas wyrastania jest dość długi, a ja nie bardzo dziś mam czas:( ale na pewno jutro a najdalej pojutrze:))))
OdpowiedzUsuńAgata, ja się wspomagam podgrzanym piekarnikiem, sprawdza się znakomicie. Ale rzeczywiście, trzeba po prostu być w domu, żeby się nimi w odpowiednim czasie zająć. Daj znać jak wyszły :-)
UsuńWłaśnie wcinam jeszcze ciepłą bułeczkę z masełkiem, mniamuśne:DDD i zaraz capnę drugą, hihihi Wyszły pyszne bardzo bardzo smaczne i nawet nie ma co porównywać ze sklepowymi, z pewnością często będę je robić jak tylko czas pozwoli, dziś piękne słońce więc szybko rosły:)))
UsuńNo proszę, dałaś się skusić i Ty :-) Cieszę się, że Ci smakują. Ja upiekłam je późno, więc zdrowy rozsadek nie pozwolił mi na sięgnięcie po więcej niż jedną... ale gdyby było wcześniej to pewnie bym się nie oparła.
UsuńA dziś rzeczywiście pięknie - podobno weekend ma być też taki ładny.
Ja nigdy nie wiem, czy po wyrosnieciu jak wyjmiemy to ciasto czy trzeba je drugi raz zagniatać ?
OdpowiedzUsuńMargarytko powiedz mi, prosze
Ja nie wyrabiam, wyciągam z miski, formuję wałek (bo tak się łatwiej ciasto odrywa), dzielę na części i w rękach formuję kule. Nic poza tym :-)
UsuńDziękuję ślicznie - własnie je robię :)
UsuńIwona
Proszę :-) Trzymam kciuki i jestem ciekawa jak wyjdą.
UsuńProsze powiedziec, jesli ma sie sypkie drozdze,to ile ich trzeba ???
OdpowiedzUsuńNie robiłam z sypkimi, ale przeważnie na pół kilograma mąki daje się małą paczuszkę (7g) - powinno wystarczyć.
UsuńBonjour
OdpowiedzUsuńIls ont l'air appêtissant.......Hum...
Bonne journée
sandrine
rany!! i u mnie bywały "przedziałkowe "bułki...no margarytko jak nic trza zrobić je samemu -ja zjadałam ciepłe najpierw środek potem skorke..ech
OdpowiedzUsuńNo to widzę, że więcej nas tak jadło - ja też :-)
UsuńAsiu dziś zrobiłam z mąka żytnia 1/3 z całości ok. 180 g.reszta pszenna tortówa za mało je spłaszczylam śmieszne wyszły ale 😋
UsuńBo z bułkami to czasem tak jest, że śmiesznie wyrastają. Najważniejsze, aby smakowały.
Usuńboah! jak malowane! :)
OdpowiedzUsuńU mnie bułka wrocławska (inne jej nazwy to wek lub baton)wygląda prawie jak mały chleb :)
U mnie taki baton to bułka paryska :-)
UsuńFajne pupcie... :-)
OdpowiedzUsuńnie mogę się doczekać już kiedy u mnie zagoszczą :-D
Jak pomarudzisz Asi to pewnie już niebawem :-)
UsuńHihihi ile nazw :D u mnie to bułki z przedziałkiem :D Wrocławskie, paryskie mają kszatłt podłużny, taki chlebkowaty - w Łodzi zwane też angielką
OdpowiedzUsuńCo region to inne nazewnictwo, już się do tego przyzwyczaiłam :-)
UsuńU mnie w rodzinie przyjęła się nazwa "bułki sexy", ze względu na wygląd przypominający krągłą pupę:D A twoje dzieło wygląda obłędnie i dlatego w najbliższych dniach spróbuję Ci dorównać:)
OdpowiedzUsuńAnett
No bo w istocie jak pupcie wyglądają :-) A bułeczki polecam, bo pyszne.
UsuńA u mnie w sklepie takie bułeczki są sprzedawane do dziś, uwielbiam je :)
OdpowiedzUsuńU nas też niby są, ale to już niestety nie te same bułki, co 20 lat temu.
UsuńWczoraj je upiekłam i są pyyyszne! Tyle, że miałam jakiś problem z wyrośnięciem ciasta. Niby zaczyn ładnie się zrobił, ale jak odstawiłam ciasto w ciepłe miejsce to strasznie wolno rosło... Dlatego też bułeczki wyszły malutkie, ale bardzo smaczne i zarazem urocze;)
OdpowiedzUsuńAnett
Z tym rośnięciem niestety czasem tak bywa - zależy to nie tylko od temperatury, ale i od mąki, jajek, drożdży - jeśli widzę, że ciasto nie urosło tyle ile powinno to zostawiam je na dłuższy czas do wyrastania.
UsuńAle cieszę się, że bułeczki smakowały :-)
Och, to ja przekażę słowa mojego brata, byłego piekarza-cukiernika: ciasto drożdżowe (czy to na pieczywo czy na deser) nie może za długo wyrastać, bo gara spadnie i będzie klops. W tłumaczeniu na język polski: chodzi o to, że jak nie zajmiemy się ciastem w odpowiedniej chwili (kiedy minął już czas, na który je odstawiamy do wyrośnięcia lub kiedy widzimy, że ciasto wyrosło już wystarczająco), to masa nam będzie opadać i z powrotem będzie mała i ciężko będzie się formować. Sama doświadczyłam tego, kiedy piekłam angielkę i odstawiłam ją na zbyt długi czas. Mój brat mnie ostrzegał, że popełniam błąd zostawiając ciasto na zbyt długi czas, ale go olałam:P Nie dość, że ciasto opadło, to angielka wyszła nieforemna:P Następnym razem będę słuchać brata;)
UsuńAnett
Anett, takie rady są zawsze cenne. Ja jeszcze nie miałam problemu z niewyrośniętym drożdżowym ciastem. Czasem rośnie szybko (np latem, gdy jest gorąco, wtedy pilnuję), a czasem dłużej - ja zostawiam zawsze do podwojenia objętości.
UsuńMam pytanie: co z pieczeniem, jeśli dysponuję piekarnikiem z termoobiegiem, którego nie można wyłączyć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Ania
Skoro nie można go wyłączyć to po prostu zmniejsz temperaturę o 10 - 15 stopni i powinny się upiec. Ja piekę bez termoobiegu. A swoją drogą to ciekawy piekarnik, w którym nie można wyłączyć termoobiegu - jeszcze się z takim nie spotkałam - jednak człowiek uczy się całe życie :-)
UsuńPozdrawiam i mam nadzieję, że bułki ładnie się upieką.
Dziękuję :)
UsuńBardzo proszę :-)
UsuńWłaśnie rośnie mi zaczyn na bułeczki, mąka już przesiana czeka... no, jestem ciekawa czy mi wyjdą- żeby były choć w połowie tak piękne i apetyczne jak Twoje!!! Pozdrawiam serdecznie :) Julka
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak się udały?
UsuńOj udały się bułeczki udały... Udały się tak, że mąż powiedział, żebym ich więcej nie robiła...... z jednej porcji, bo się nie opłaca ;))) Naprawdę fantastyczne, pyszne i co tylko jeszcze. Kiedyś udało mi się kupić podobne w sklepiku osiedlowym, ale nie mam pojęcia, z której lokalnej piekarni były i niestety drugi raz na nie nie trafiłam. Ale skoro teraz już umiem zrobić sama, to nie muszę już liczyć na łut szczęścia w sklepie :)) A, jak dla mnie trochę słone, ale to następnym razem zmniejszę ilość soli - mam nadzieję, że smaku im zbytnio nie ubędzie? Nie chcę, żeby zrobiły się mdłe. Co do wyglądu, to wyszło różnie ;) Różnej wielkości, w jednych ostał się przedziałek, w drugich nie ;) zrobiłam też wersję dla córeczki - z serduszkiem i z gwiazdką, jest strasznym niejadkiem, ale jak jest coś dedykowane specjalnie dla niej, to od razu lepiej smakuje :))
UsuńReasumując przepis naprawdę fajny, a bułki znikają w mgnieniu oka :) Zrobiłam zdjęcie i postaram się je wrzucić zaraz na fb :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Hahaha, dobre, z jednej porcji się nie opłaca :-) Wiesz co, a mnie się wydawało, że już tej soli wiele nie jest - ja w sumie solę niewiele, ale może po prostu mamy różne łyżeczki :-)
UsuńCieszę się, że smakowały. Mnie ostatnio zostały i wysuszyłam - mam do mielonych :-)
Kurczę, chciałabym się obudzić rano, i żeby mi ktoś na śniadanie podał taką świeżutką, pachnącą, jeszcze ciepłą bułeczkę... Ech, rozmarzyłam się. ;) Nie ma to jak domowe pieczywo.
OdpowiedzUsuńEch, też bym chciała... ale jak sama nie upiekę to mogę pomarzyć :-)
UsuńOj, to trzeba nauczyć Zielonookiego, a potem rzucić jakąś aluzję. ;)
UsuńWiesz, On jak chce to umie. Zanim mnie poznał to spod jego ręki wychodził i piernik i sernik i babka... ale teraz wychodzi za założenia, że skoro mi pieczenie i gotowanie sprawia przyjemność to co się będzie wcinał :-)
UsuńAle śniadania do łóżka dostaję często :-)
Oj, pozazdrościć. ;)
OdpowiedzUsuńBułeczki mi wyszły palce lizac może za mało mi wyrosły nie czekałam tak długo z wyrośnięciem pozdrawiam Ziuta
OdpowiedzUsuńNo troszkę czasu na wyrośnięcie trzeba im dać :-)
Usuńu mnie w Lublinie takie bułki nazywają się siedleckie Magda
OdpowiedzUsuńCo region to inaczej :-)
UsuńSkusilam sie... wyszly naprawde bardzo dobre! Ciepla buleczka, maselko, listek salaty, twarozek, pomidorek, szczypiorek, sol i pieprz..... niebo w gebie!
OdpowiedzUsuńFajnie, że dałaś się skusić... o tak, ciepła bułka i masełko... ale ja na razie mogę zapomnieć, nie jem w tej chwili pieczywa poza chrupkim.
UsuńNo kochana, coś czuję ,że jutro zaszaleje z tymi bułkami i również odważę się zrobić w domu sama. Trzymaj kciuki :)
OdpowiedzUsuńTrzymam i czekam na wrażenia :-) Mam nadzieję, że wyjdą jak trzeba i będziesz zadowolona.
UsuńBułeczki są fantastyczne. Piekę je dość często jeśli tylko nachodzi nas ochota i robię wtedy większą ilość. Część zamrażam i zawsze mamy świeże bułeczki. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńO i to jest właściwa postawa - jak chce mi się bułki zaglądam do zamrażarki i zawsze jakąś znajdę :-) Cieszę się bardzo, że przepis się przydaje.
UsuńWczoraj zrobiłam... były pyszne..:) mniam
OdpowiedzUsuńMarta
Super, że się udały :-)
UsuńPiekłam- wyszły mega smaczne:)))))
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo.
UsuńA wiec i ja sprobuje..
OdpowiedzUsuńJustyna Bodzioch
Próbuj, bo warto. I czekam na zdjęcia.
UsuńPierwszy raz pieklam bulki z tego przepisu, co prawda nie wyszly takie ksztaltne jak Twoje, ale bardzo smaczne, nawet fotke strzelilam na pamiatke
OdpowiedzUsuńpozdrawiam Margarytko ;)
Iza
Jak to mawiają: trening czyni mistrza. Następne będą bardziej kształtne.
UsuńA fotkę poproszę na maila, chętnie zamieszczę ją razem z innymi zdjęciami czytelników w galerii na Facebooku.
Pozdrawiam.
wykluczylam z przepisu jajo,a maslo rozpuszczam w cieplym mleku i smak buleczek jeszcze bardziej przypomina te z dziecienstwa:),bo tego prawdziwego smaku chyba nie da sie osiagnac z tej racji,ze byly one pieczone z maki 850,a tej dzis nie uswiadczysz:)
OdpowiedzUsuńRobiłam i bez jajka - nakombinowałam się z tym przepisem sporo. Ale chyba ta wersja mi pasuje najbardziej, choć tak jak mówisz smak dzieciństwa jest nie do odtworzenia.
UsuńUpiekłam te bułeczki po raz n-ty. I znowu wyszły super. Odwróciłam jedynie proporcje soli i cukru. Bułki zniknęły bardzo szybko, a ja pękałam z dumy, że takie mi wyszły jak z GeeSowej piekarni z czasów, kiedy nie było wymyślnych spulchniaczy. Tylko roboty mam nieco więcej, bo rodzinka lubi bułeczki, ale jest to praca, w którą wkłada się serce :)
OdpowiedzUsuńJestem bardzo wdzięczna za ten przepis. Gospocha
Super, że przepis się przydaje, a rodzinka zajada bułeczkami... wtedy aż się człowiekowi chce robić, gdy widzi jak efekty znikają :-)
UsuńZrobiłam bułeczki z Twojego przepisu. Super są!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepis się przydał.
UsuńZrobione i w połowie zjedzone :)) robiłam wcześniej bułki plecione i "na niedzielne śniadanie", dziś pierwszy raz "wrocławskie" i muszę przyznać,że najbardziej nam przypadły do gustu- są po prostu rewelacyjne. Uwielbiam Twoje przepisy! Marysia
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakują :-) To rzeczywiście jedne z najlepszych bułek jakie udało mi się upiec, ale nie spoczęłam na laurach, będę próbować kolejnych mieszanek :-)
UsuńWitam :) przebywam aktualnie w Norwegii i pieczywo mają tutaj średnie. Pokusiłam się o wykonanie bułek z Pani przepisu i wyszły rewelacyjne... Teraz będę już tylko je tutaj robić :) Może nie wyszły tak wyrośnięte jak potrzeba, ale jak na pierwszy raz jestem z nich bardzo zadowolona...
OdpowiedzUsuńhttp://bastalena.blogspot.no/2013/10/breakfast-with-you-5-wrocawskie-dupki-z.html
pozdrawiam,
bastalena
Super wyszły, cieszę się, że przepis się przydał :-)
UsuńPozdrawiam ciepło.
Margarytko kolejny raz dziękuje za przepis wyszły pyszne zniknęły w mgnieniu oka i znów dzięki Tobie zabłysłam przed teściową. U nas ta bułka nazywa się 'zwykła' i wiem gdzie można takie pieczone na naturalnych składnikach kupić, w moim rodzinnym Korzybiu jest taka mała rodzinna piekarenka gdzie takie pyszne bułki i chleb pieką. Zawsze jak tam jestem to kupuje zapas i mrożę. Te bułki to smak mojego dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że smakują. U nas niestety ze świecą takich szukać, więc piekę sama. Mimo, że jest kilka dobrych piekarni działających na starych recepturach to jednak takich bułek nie uświadczysz. Fajnie, że Ty jeszcze możesz je od czau do czasu kupić :-)
UsuńTeż się cieszę ze są jeszcze takie miejsca z tradycją gdzie z pokolenia na pokolenie przekazuję się stare receptury. To prawdziwe perełki. Zawsze jak jestem w Korzybiu to pierwsze co robię to biegnę do piekarni bo wspaniałe bułeczki i chlebuś.
UsuńTylko żal, że takich miejsc coraz mniej...
UsuńUpiekłam dziś Asiu Twoje bułeczki, wyszły pyszne i mają fajny mięciutki miąższ. Na pewno jeszcze nie raz je zrobię :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę Justyś, że smakują. Mam nadzieję, że podeślesz zdjęcie.
UsuńI ja się do nich przymierzam:) Nie wiem czemu nie miałam polubionej Twojej strony na FB, już to zmieniłam:)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za udany wypiek. Pozdrawiam.
UsuńGdy zaczęłam zaglądać na Twój blog - poleciła mi koleżanka, zresztą zdolna "bestia" w kuchni - pomyślałam: "Sylwia nie nadajesz się do robienia takich pyszności!". Ale nie dawało mi spokoju ciasto drożdżowe, które wiele razy robiłam i zawsze zakalec. Więc w lutym 2014 roku zrobiłam je z przepisu Twojego - może nie wszystkie dodatki takie same, ale liczyło się ciasto. Oczywiście wyszło!!!!! - baaardzo się cieszyłam i uwierzyłam we własne umiejętności na razie w pieczeniu. Dokładnie wszystko z najmniejszymi szczegółami opisujesz - co jest bardzo przydatne dla laików kulinarnych.
OdpowiedzUsuńNo i rozkręcam się - upiekłam w marcu wspaniałe bułki wrocławskie. Pyszne były!!!! - nawet przypomniałam mamusi ich smak, zawiozłam na spróbowanie. Nie mogłam się powstrzymać gdy je upiekłam i jak trochę wystygły zjadłam dwie - robiłam małe. Wspaniale, że jesteś!!!! Pozdrawiam.
Uf!!! - cudownie, że jesteś i prowadzisz wspaniały blog. Naprawdę jak dla takiego laika zwłaszcza w pieczeniu można liczyć na Ciebie. Gdy upiekłam drożdżowe z Twojego przepisu było cudowne, pyszne! - uwierzyłam, że i ja umiem piec gdy wszystko dosłownie w najmniejszych szczegółach opisujesz. Skusiłam się na zrobienie właśnie "bułek wrocławskich", robiłam małe i wyszły cudowne. Gdy tylko trochę przestygły zjadłam dwie. Zawiozłam mamusi i smakowały, a mąż powiedział: "jak z piekarni kiedyś!". Moja koleżanka poleciła mi Twój blog (zresztą jest perfekcyjna w potrawach wszelkich w kuchni) i z nie wiarą tu zajrzałam. Teraz ciągle tu zaglądam i spisuje sobie łatwe przepisy - co jakiś czas wypróbuję. Dzisiaj też próbowałam. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSylwiu, bardzo się cieszę, że zaprzyjaźniłaś się z ciastem drożdżowym i już nie sprawia Ci żadnego problemu. No i gratuluję udanych bułek. Bardzo się cieszę, że przepisy się przydają.
UsuńOj tak patrzę a ja nie dałam tutaj komentarza. Te bułki własnie teraz piekę, sa nasze ulubione i dodam, że piekę je chyba już 50 ty raz. Sa pyszne i mięciusienkie :)
OdpowiedzUsuńDiekuje za nie Asiu.
Pozdrawiam.
Basiu, mistrzostwo świata. Tyle razy to chyba ja ich nie piekłam :-) Cieszę się, że tak Wam smakują.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Wiytam, piekłam z córcią wczoraj bułki wyszły bardzo smaczne tylko... no właśnie tu moje pytanie czy brak chrupkości to wynik tego, że dałam pół na pół mąki tortowej i pełne ziarno- trzy zboża? I jak dla mnie (pewnie mam większą łyżeczkę) ilość soli musze zredukować. jeszcze jedno pytanie: jak robić przedziałki na bułkach, moje po upieczeniu zniknęły. Pozdrawiam i dzięki za inspirujący blog. :D
OdpowiedzUsuńJak zaznaczyłam we wstępie te bułki mają raczej miękką skórkę, nie bardzo chrupiąca, więc wszystko jest w porządku :-)
UsuńA z solą to pewnie właśnie tak jest - łyżeczka łyżeczce nierówna. Muszę zważyć i wpisać gramy.
A jeszcze odnośnie przedziałków - robi się je tępą stroną noża i bardzo głęboko, prawie do samego końca, wtedy po upieczeniu przedziałek prezentuje się jak na zdjęciu.
UsuńJak byłam mała to mówiłam na te bułki pupki :) bardzo mi smakowaly.spróbuje dziś zrobić.
OdpowiedzUsuńTych nazw to całkiem sporo :-) Mam nadzieję, że pięknie Ci wyjdą :-)
UsuńNo i znowu je piekę my je uwielbiamy, U nas tak cztery na dzień sie zjada więc jak ostygną to Twoja rada zamrarzam i sobie wyciągam ile trzeba.Tym sposobem nie wyrzucam i nie brakuje. Mąkę tez zmieniam przeważnie większą połowę daję gracham albo orkiszowa i resztę tortowej. Jokoś tak wolę, bo jak robię orkiszowe czy grachamki to wychodza twardsze, ale tez dobre. U mnie wolą takie bo miękciejsze. Chyba , że tamte źle robię i dlatego twardsze mi wychodzą? Ta kosystencja ciasta jest dla mnie idealna. Kurcze mi tez te przedziałki nie wychodzą.
OdpowiedzUsuńAsiu powiedz a jak by tak włożyć do podłużnej blaszki to czas pieczenia się zmienia?
Buziaki.
Basiu, ja się cieszę, że znalazłaś przepis na swoje bułki :-) Mąkę można dowolnie mieszać :-)
UsuńGrahamki są nieco twardsze, ale orkiszowe wychodzą mi mięciutkie.
A przedziałki wyjdą jeśli rowek zrobisz nożem prawie do samego końca :-)
Całe ciasto chcesz wyłożyć do podłużnej blaszki i upiec chlebek? To zdecydowanie czas pieczenia będzie dłuższy, nawet 40 - 45 minut.
Kusi mnie upieczenie tych bułek,oj kusi...czy mąka tortowa musi mieć 550 czy tortowa 450 będzie za mało?
OdpowiedzUsuńNie spotkałam tortowej typ 550, jedynie 405 i 450. I właśnie na 450 piekłam. Typ 550 to mąka luksusowa.
UsuńHihi,a ja pamietam te bulki po 50-groszy I nazywaly sie bulki zwykle.Jutro pieke!Uklony.Ewa
OdpowiedzUsuńNo jakoś tak kosztowały :-)
UsuńHihi,wyszly bardzo dobre.ewa
OdpowiedzUsuńSuper :-)
UsuńChciałabym upiec bułki na śniadanie,czy mogę zrobić ciasto wieczorem i wstawić na noc do lodówki??
OdpowiedzUsuńTak, można, tylko trzeba je przykryć luźno folią zostawiając miejsce na wyrośnięcie ciasta.
UsuńWitam Joasiu. Upiekłam te bułeczki, zrezygnowałam tylko z jajka, ale wyszły wspaniałe w smaku. Polecam szczerze Twoim czytelnikom.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Cieszę się Danusiu, że smakują. Pozdrawiam.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDzis znalazlam ten przepis i okazal sie strzalem w 10😀 buleczki wyszly przepyszne i musze przyznac to moj pierwszy wypiek domowego pieczywa i bardzo udany:) gdyz wiecznie gdy cos chcialam upiec mi nie za bardzo wychodzilo.cieplutkie buleczki na kolavje..mniam pyvhotka moje dzieci sie zajadaly az im sie uszy trzesly 😀 dziekuje za wspanialy przepis i napewno czesto bede korzystac z Twoich przepisow😀 pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że bułeczki się udały i smakowały. A z drożdżowym tak już jest - trzeba do niego z sercem :-)
UsuńWitaj Asiu, upieklam dzisiaj te buleczki i wyszly super. Polecam. Mam tylko pytanie. Jak dlugo mam wyrabiac ciasto za pomoca miksera z koncowka hak? I czy to ok, ze gdy ciasto wyrasta z wierzchu pojawia sie lekko twarda skorka?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Aniu, wyrabiam kilka minut, ile dokładnie, to nie powiem, bo nie mierzę czasu. PO prostu obserwuję ciasto i jak ma właściwą konsystencję to przestaję.
UsuńNa cieście nie powinna pojawiać się twarda skórka, ja przykrywam ściereczką i miską.
Dziekuje za odpowiedz.
OdpowiedzUsuńwłaśnie upiekłam, mniam mniam mniam, super przepis :) pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper, że się przepis się sprawdził, a bułki smakowały.
UsuńMąż mnie wysłał po chleb do sklepu. A ja kupiłam drożdże. Bo tak sobie pomyślałam - Margarytka takie cudne bułki upiekła, a ja nie mogę?? No i proszę, zrobione, częściowo zjedzone, a na tą resztę co została (na jutrzejsze śniadanie) to ja się napatrzeć nie mogę! Nie są takie piękne jak Twoje (już wiem jak przedziałek zrobić poprawnie ;) ), trochę bledsze, ale smakiem na pewno im dorównują! A mąż stwierdził - na pewno dojdziesz do perfekcji, może jutro znowu potrenujesz? Czemu nie! Bardzo przyjemnie się je robiło :) Jutro zjem na śniadanie ze schabikiem z pończochy ;) Pozdrawiam! Paulina
OdpowiedzUsuńNo i słusznie. Pewnie, że każdy może upiec fajne bułki w domu :-) A trening czyni mistrza i każde kolejne będą ładniejsze. I mąż mądrze mówi - dojdziesz do perfekcji.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Margarytko, kolejne to już jak z piekarni wyszły! Dziś - kolejna partia tych, oraz maślane lub mleczne. Mam wolne, to poszaleję ;))
UsuńSzalona :-) Ale cieszę się bardzo, że domowe pieczywo Cię wciągnęło i że pięknie się udaje.
UsuńDzis miałam miłych gości - siostra i kuzynka, obie z dzieciakami - a że to takie drobiazgi, (jak wiadomo - małe dziecko, to poranny budzik) to zapowiedziały sie z rana. Ugościłam ich na wstępie śniadaniem, ależ były zdziwione - świeże, pachnące bułeczki! Za radą męża dzielnie trenowałam, to i bułki coraz lepsze wychodzą - dzieciaki z masełkiem zajadały, mamusie przepisy pobrały :) A ja z dumy puchłam. Bułki pochłonęliśmy, mąż po powrocie z pracy był niepocieszony, to i wieczorem kolejna partia poszła do piekarnika :) Mój sześciolatek chwali - mamusia robi najpyszniejsze bułeczki! I wiesz ci, Margarytko miła - ma rację! Pozdrawiam, Paulina :-)
UsuńNo proszę, teraz to już nie ma po co kupować bułek w sklepie, skoro mistrz pieczenia w domu :-) Bardzo się cieszę, że przepis znalazł uznanie i cieszy się powodzeniem.
UsuńZrobiłam bułeczki w sobotę. Wyszły pyszne, ale jakieś takie malutkie. Zastanawiam się czy to nie mąka, a może zbyt krótko ugniatałam ciasto. Wyrabiałam ręcznie, bo mikser trochę nie wyrabiał. Margarytko, kochana, jak długo wyrabiasz ciasto? Pierwszy raz ciasto mi pięknie wyrosło, ale już na blasze nie chciały za bardzo drgnąć :-( Jakiej mąki chlebowej używasz, żytniej chlebowej? U nas w mieścinie właśnie taką znalazłam, z pszennych były jeszcze 3 zboża lubelli i pszenna pełnoziarnista. Dziękuję za super przepis :*
OdpowiedzUsuńMoje wychodzą normalnej wielkości, jak bułki. Może za dużo mąki dałaś w trakcie wyrabiania i dlatego słabo rosły już po uformowaniu. W takiej sytuacji po prostu trzeba dać im trochę więcej czasu. No i ciasto drożdżowe wyrabiane ręcznie potrzebuje trochę więcej czasu. Robot jednak ma więcej mocy i lepiej je wyrobi. Ja wyrabiam przez kilka minut (dokładnie to nie powiem, bo przeważnie coś sobie w tym czasie robię - ale następnym razem zmierzę mniej więcej czas), aż ciasto jest gładkie. Potem jeszcze chwilę ręcznie, bo po prostu lubię poczuć ciasto w dłoniach.
UsuńMąki używam różnej, ale do bułek przeważnie pszennej chlebowej typ 750 albo luksusowej, a już z baraku to tortowej, bo tę mam w domu zawsze.
Mąki żytniej chlebowej typ 720 też używam, ale to raczej do wypieku chlebów na zakwasie. Mąki chlebowe są lżejsze niż mąki pełnoziarniste i pieczywo z nicy wychodzi jasne. W przypadku mąk razowych to przeważnie zakwas idzie w ruch, bo drożdże nie uciągną ciężkiej mąki i wyjdzie gniot.
Bułeczki tylko obtoczyłam w mące. Może z tą mąką było coś nie teges. Jest ich od groma i ciut ciut i ciężko utrafić tą najlepszą. Może gdzieś uda mi się znaleźć pszenną chlebową. Za podanie czasu (tak mniej więcej) byłabym bardzo wdzięczna. Jakoś nigdy nie miałam okazji zmierzyć się z ciastami na drożdżach i to u mnie kuleje. Może zastosuję mąkę, której używasz, to może mnie bułeczki i drożdże polubią ;-)
UsuńMąka mące zdecydowanie nierówna. Od dawna nie kupuję tych mąk dyskontowych, bo niestety, ale różnica jest spora. Użycie dobrej mąki zwiększa prawdopodobieństwo udanego wypieku. Ja osobiście bardzo lubię mąkę Basię i Lubellę, a także mąki chlebowe z Młynów w Stoisławiu i Młynów Gdańskich.
UsuńMój 12 letni syn upiekł te bułki zupełnie sam, pomogłam mu tylko z piekarnikiem i wyszły cudnie. Tylko troszkę dłużej trzymałam w piekarniku, ale to pewnie wina mojego piekarnika.
OdpowiedzUsuńFajnie, że taki młody człowiek chętnie bierze się za wypieki. Gratuluję i cieszę się,że bułki się udały.
UsuńCzas pieczenia to zawsze kwestia piekarnika.
Margarytko każdy Twój przepis to hit:). Cudowne sa te bułeczki:). Dziękuję za przepis:)
OdpowiedzUsuńJolu, bardzo się cieszę, że się udały i smakują.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńwłaśnie mi garują bułki ,zobaczymy po upieczeniu ,mam nadzieje ze będzie rewelka
OdpowiedzUsuńUdały się? Smakowały?
Usuńwitaj Margerytko bułeczki rewelacyjne,pychota po prostu,wysłałam ci zdjęcia mailem tych bułeczek jak i chałek,nie wiem czy otrzymałaś ?? wiec te bułki będę robić często,i chałki i inne przepisy tez.
OdpowiedzUsuńNo właśnie nie dostałam. Przejrzałam spam i tam też nic nie ma od Ciebie.
Usuńmargerytko podaj proszę dokładnego Maila ,wyślę jeszcze raz
UsuńMargarytko to proszę podaj dokładnego maila gdzie można wysyłać zdjęcia zrobionych pyszności,chyba miałam zły wcześniejszy skoro nie dostałaś
UsuńMail jest podany na samym dole pod komentarzami :-)
UsuńRobię bułeczki drugi raz - smaczne i naprawdę proste do wykonania.
OdpowiedzUsuńBędę nimi częstować przyjaciół i znajomych. Lepsze niż czekoladki. Dziękuję a świetne przepisy.
Bardzo proszę. Cieszę się, że smakują :-)
Usuńmoje pierwsze buleczki wyszly swietne, dzieciaki zajadaja- a ja nie musze tupac do sklepu. dziekuje za przepis. pozdrawiam. iza
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Cieszę się, że smakowały.
UsuńPozdrawiam.
właśnie się zabrałam do roboty :) i mam pytanie ... czy do zaczynu nie trzeba dodać troszę mąki ? Robie jak w pisze w przepisie i boje się że nie wyrośnie zaczyn ...
OdpowiedzUsuńNie trzeba mąki do zaczynu.
UsuńWitam prosze robić według przepisu wyrośnie rozczyn �� ja robiłam wielokrotnie i wychodzą pyszne bułki ��
UsuńZ przepisu korzystałam wielokrotnie. Są bardzo smaczne.
OdpowiedzUsuńDziękuję za podzielenie się przepisem.
Pozdrawiam z Namysłowa.
Bardzo proszę. Fajnie, że przepis się przydał :-)
UsuńU mnie w domu mowo sie na te bułki, bułki z dupką😉 Po raz kolejny piekę, gorace pycja, chłodne tez. Mrożę i jak najdzie mnie ochora wcinam. Pierwszy z jem bułki po np. odmrożeniu, ktore nie sa gumowate. Uwielbiam twoj blog i co chwila przekopuje w poszukiwaniu czegos wow. Dobrze, ze jesteś i dzielisz sie swoja pasją💋
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że przepisy się przydają :-) I najważniejsze, że wychodzą zgodnie z oczekiwaniami :-)
UsuńPięknie wyrastają, łatwe w przygotowaniu i jakie pyszne śniadanko z taką bułeczą :-)
OdpowiedzUsuńSuper, cieszę się, że smakują i przepis się sprawdza :-)
UsuńUpiekłam bułeczki, ciasto pięknie wyrosło, uformowane bułeczki również ale kiedy przed wlozeniem do piekarnika ponacinalam je, zmniejszyły sie i już takie zostały... Choć super smaczne ale malutkie, co to za przyczyna, czy cos nie tak z moim piekarnikiem?
OdpowiedzUsuńO, to ciekawe zjawisko, bo mi się nigdy tak nie robi. Może za długo rosły i jak "dostały cios", to się już nie podniosły? To jedyne co przychodzi mi do głowy, bo ja często pieczywo po wyrośnięciu nacinam, albo robię przedziałki i nic takiego się nie dzieje.
UsuńCzekam na odpowiedź, dziś kolejna proba, będę robić bez przedziałka?
OdpowiedzUsuńA jak wyszły bez przedziałka?
UsuńPs. Przepraszam za opóźnione odpowiedzi, ale w jakimś niedoczasie ostatnio jestem.
Bez przedziałka było lepiej, ale faktycznie chyba to ciasto przerosło, tak mu dobrze było koło kominka a na dodatek spaliła nam się dolna grzałka w piekarniku i to główna przyczyna czarów jakie ostatnio działy się w mojej kuchni. Uwielbiam Pani bloga. Pozdrawiam ☺
OdpowiedzUsuń