Co region to inna nazwa. Jedni nazywają
je pyzami drożdżowymi, inni parowańcami, pampuchami, buchtami,
paruchami, kluskami na parze, itp. U nas to kluchy na łachu... a
dlaczego tak? Bo kiedyś gotowano je na kawałku płótna, które
było rozciągnięte na garnku z wodą (i pewnie niejedna gospodyni
gotuje je tak do dziś). I tak nazywał je mój dziadek, który sam
przygotowywał takie buły w ilościach hurtowych, bowiem był
niesamowitym łasuchem i uwielbiał je jadać również na deser,
smarując dżemem.
U moich dziadków kluchy na łachu były
podawane przeważnie do kaczki i do zrazów, czyli jadane były na
wytrawnie. I pewnie dlatego i ja zdecydowanie bardziej lubię wersję
wytrawną niż słodką. Jednak w towarzystwie sosu jagodowego
również nimi nie gardzę...
Kluski przygotowane z tego przepisu
wychodzą bardzo puszyste i smaczne, ale trzeba pozwolić im dobrze
wyrosnąć, bo inaczej będą gumowate. A przecież nie chodzi o to,
aby się narobić i nie osiągnąć zamierzonego efektu.
Ja do gotowania tych klusek
wykorzystuję parowar, ale spokojnie można je przygotować przy
użyciu garnka z wodą, lnianej ściereczki albo jeszcze lepiej
pieluchy z tetry (wcześniej wygotowanej) i dużej miski, która
garnek przykryje. Również garnki czy koszyki bambusowe do gotowania
na parze sprawdzą się doskonale.
Składniki na 8 dużych klusek
300 g mąki pszennej (używam tortowej
typ 450)
15 g świeżych drożdży
100 -120 ml letniego mleka
1 łyżeczka cukru
¼ łyżeczki soli
2 łyżki roztopionego masła
1 duże jajko
Z drożdży, cukru i 2 łyżek
mleka zrobić zaczyn, zostawić na 15 -20 minut do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do miski, dodać sól,
jajko, letnie mleko i wyrośnięty zaczyn. Wyrobić jednolite,
gładkie ciasto (jeśli mocno się lepi podsypać niewielką ilością
mąki). Gdy ciasto zacznie odchodzić od ręki albo od haka (ja wyrabiam ciasto w robocie) wlać roztopione masło
i wyrabiać do momentu, aż ciasto przestanie się błyszczeć.
Przykryć ściereczką i zostawić do
wyrośnięcia na około 40 - 50 minut. Ciasto powinno podwoić swoją
objętość. Wyrośnięte ciasto uformować w wałek i podzielić na
8 równych części. Z każdej części uformować bułeczkę i
ułożyć na desce posypanej mąką (łączeniem do dołu). Przykryć
ściereczką i zostawić na 20 - 30 minut do napuszenia. Układać
kluski w parowarze (miski parowaru posmarować delikatnie oliwą), albo na ściereczce naciągniętej na garnek,
zachowując między nimi odstęp. Parować pod przykryciem około 15
minut.
Podawać z sosem mięsnym, z gulaszem, z roladami w sosie chlebowym
albo na słodko – np. z sosem owocowym czy cynamonem, śmietanką,
jogurtem, topionym masłem – jednym słowem z czym kto lubi.
A tu w wersji pikantnej:
Uwielbiam i na słodko i wytrawnie. Strasznie podoba mi się Twoja nazwa. Muszę Ci powiedzieć, że podałaś mi świetny pomysł z tym parowarem, nie pomyślałam, he, normalnie super! miłego wieczoru i gratuluję Ci Twojej super tarty :)
OdpowiedzUsuńNazwa wielkopolska :-) A parowar sprawdza się świetnie, nie trzeba stać i pilnować :-)
Usuńkluski na parze posypuje makiem z cukrem ?mak i cukier przecieram w mlznku na kawe/ i polewam rozpuszczonym maslem .Pycha
UsuńKażda wersja, jeśli tylko nam smakuje, jest w porządku :-)
Usuńzrobilam sie godna :-( napewno zrobie bo uwielbiamy zwlaszzca na slodko z sosem truskawkowym wlasnej roboty!!!moja roczna coreczka tez bardzo lubi:-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dasz znać, czy się udały.
UsuńWitaj Margarytko, bardzo dziekuję za twój przepis. Dwa lata temu byłam w Pradze i jadłam ich sławny gulasz z knedliczkami. Po powrocie wiele razy próbowałam i rezultat daleki od ideału. Moje zawsze wychodziły mało puszyste i bardzo zbite. Mam nadzieję że dzięki twojemu przepisowi moją przygodę z pampuchami zacznę na nowo. Twoje na zdjęciu wygladają jak mojej kochanej Babci ale jej przepisu juz nie odzyskam. Pozdrawiam Justyna
OdpowiedzUsuńTe pyzy można uformować w dłuższy wałek i po uparowaniu kroić w plastry - będzie namiastka czeskich knedliczków :-) Mam nadzieję, że przepis się przyda i sprawdzi - u nas sprawdza się od lat :-)
UsuńHaha, dawno nie widziałam tej nazwy. U mnie w domu jadało się je tylko na wytrawnie :)
OdpowiedzUsuńU nas w zasadzie też, ale za przyczyną dziadka jadłam je czasem z dżemem. Na słodko jadam od kilku lat i to tylko raz na jakiś czas.
Usuńja bym takie zjadla z czekolada w srodku bo uwielbiam ale jak to wykonac Margarytko?Przepis wydaje sie prosty wiecskorzystam
OdpowiedzUsuńNie ma problemu. Możesz włożyć po 2 kostki czekolady albo po łyżeczce nutelli bardzo dokładnie zlepić i uformować bułeczkę.
Usuńzrobiłam :)) udały sie :)) ale jestem pełna he he,a jak mi zostaly to w jaki sposob je zamrozic,doradz dobra kobieto :)
UsuńCieszę się, że wyszły. Zamrozić możesz w pudełku, albo woreczkach :-) A żeby rozmrozić to najlepiej wyjąć i zostawić w temperaturze pokojowej. Odgrzać możesz dokładnie tak samo jak gotowałaś, tylko krócej :-)
UsuńA ja nigdy jeszcze nie jadłam ..
OdpowiedzUsuńTo może warto spróbować :-)
UsuńKurcze nie nadazam ..wszytko bym chetnie wyprobowala dla mnie jestes Mistrzem kulinarnym aaaa no i najawzniejsze dlaczego zatrzymalam sie na dluzej na Twoim blogu? Poniewaz nie uzywasz gotowcow:kostek rosolowych, mmieszanek itd a swietnie je zastepujesz
OdpowiedzUsuń. DLa mnie masterchef:)respect magda
Magdo, powoli wypróbujesz :-) Wiesz, czasem zdarza mi się jakaś gotowa mieszkanka przypraw (ale naturalnych), a kostki praktycznie wyeliminowałam, choć nie zarzekam się jak żaba błota. Używałam ich kiedyś więcej, choć opakowanie 6 sztuk wystarczało mi przeważnie na rok. Od dawna nie ma ich w mojej kuchni :-) Uznałam, że nie ma takiej potrzeby :-)
UsuńUwielbiam je zarówno na słodko jak i na wytrawnie. Dawno nie jadłam i strasznej ochoty nabrałam, tylko nie będę miała kiedy ich zrobić. A przepis na gulasz świetny, nie marynowałam wcześniej mięsa, tylko przyprawiałam podczas duszenia, ale marynowane naprawdę jest lepsze. Wczoraj od razu wypróbowałam, wprawdzie z łopatki a nie szynki, ale patent kupuję i będę stosować.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pomysł na gulasz się przydał. Marynowane mięso zawsze smakuje lepiej, więc jeśli tylko mam czas to je marynuję.
UsuńA pyzy robi się dosyć sprawnie (nie licząc czasu wyrastania nawet dosyć szybko).
Oj pyszne Trzeba będzie je wkrótce zrobić. Bo dość dawno nie było:-)
OdpowiedzUsuńPewnie, że pyszne :-0
UsuńU mnie to buchty :) w zyciu ich sama nie robilam :) moja babcia robi je zawsze w wersji slodkiej nadziewajac je twarogiem lub sliwkami :)
OdpowiedzUsuńCo region to inna nazwa :-) A nadziewane też smaczne, choć ja osobiście wolę takie bez niczego, bo wtedy są uniwersalne :-)
UsuńPiękne te Twoje pampuchy, zawsze chciałam je zrobić tylko nie miałam sprawdzonego przepisu, a teraz już mam :-) Raz skusiłam się na gotowce z Lidla, zjadliwe... dzieciom na słodko smakowały, ale ja wolę zrobić sama :-))))Jutro będzie u mnie siostrzenica mojego męża i może je zrobię, jak mi czasu nie braknie, bo bardzo je lubi, po za tym syn mój jak zobaczył u Ciebie zdjęcie to od razu: "Mamo zrobisz takie", no więc jak mogę mu odmówić, hihihi
OdpowiedzUsuńPewnie, że domowe to domowe... ja się zastanawiam ile te sklepowe muszą mieć różnych dodatków, że mogą tygodniami leżeć.
UsuńNo i dzieciom zdecydowanie się nie odmawia :-) Daj znać jak wyszły.
uwielbiam!
OdpowiedzUsuń:-))
UsuńSą cudowne, nazwa nie ważna ( u mnie parzaki), ja właśnie je robię na szmatce, ale wnerwia mnie to, dlatego rzadko jest robię:( Ale jakbym sprawiła sobie takie urządzonko...:) Lubię i na słodko i na wytrawnie, ale na zawsze zostanie mi w pamięci smak z dzieciństwa, gdy mój wujek przynosił królika, wtedy mama robiła parzaki z sosem i króliczkiem... To taki sentyment i smak, że nie da się go powtórzyć:(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cie mocno!
Asiu, moja bratowa wykorzystuje durszlak metalowy :-) Ale parowar naprawdę sprawdza się super, wstawiam, ustawiam czas i zajmuję się czymś innym.
UsuńOj, ale mi narobiłaś smaku na królika... to musiało być naprawdę pyszne. A smaki dzieciństwa mają to do siebie, że są wieczne.
Dziękuję Ci bardzo za przepis. Ekspresowa jesteś:) Jak wypróbuję Twój przepis to dam znać jak mi wyszły, ale to dopiero po Świętach pewnie, bo teraz mam gruntowny remont kuchni. Ja też jestem z Wielkopolski (okolice Leszna) i u nas mówiło się na nie kluski na parze lub parowane. Pozdrawiam, Ala
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-) Czekam na wrażenia z parowania. Mam nadzieję, że wszystko się uda.
UsuńAlu, ja z Piły :-)
oj są pyzy !!! Margarytko ja z tych co jadają i takie i takie ale wolę słodkie!! i jestes też jeną z nielicznych dodających jajko..nigdy nie robię z jajem..
OdpowiedzUsuńTaki mam babciny przepis, więc tak robię, ale pewnie, że można bez jajka :-)
UsuńZjedlismy dzisiaj na obiadek z gulaszem, robilam pierwszy raz w zyciu, przepyszne, delikatne, bardzo nam smakowaly, a moja 2,5 letnia coreczka powiedziala "to delicje" :):):). Dziekuje za przepis i pozdrawiam bardzo.
OdpowiedzUsuńAle jesteś szybka :-) Cieszę się ogromnie, że się udały i smakowały.
Usuńu mnie na Śląsku mówi się z niemieckiego buchty albo kluski na parze :) osobiście nie przepadam bo nie lubię obiadów na słodko ale czasem jadam u mamy :)
OdpowiedzUsuńPolly, ale je przeważnie robię je jako dodatek do mięs. Na słodko też raczej rzadko, choć mnie akurat obiady na słodko nie wadzą :-)
Usuńtak widzę, że jadasz je nie tylko na słodko ale u mnie jest tak jak napisała Gosia poniżej, że buchty się jada tylko na słodko ;)
UsuńTo może warto to zmienić i spróbować na wytrawnie :-)
UsuńDo mnie to danie zawitało ponad 27 lat temu. Pierwszy raz jadłam kluski na parze jako dodatek do dania mięsnego w Poznaniu. Długo szukałam tego smaku. Robiłam z ciasta drożdżowego "bułczanego", a gotowałam właśnie na "łachu" czyli na pieluszce tetrowej. Potem zmodernizowałam swój przepis i sposób gotowania.Wycinam z ciasta krążki jak na pączki, a na garnku z wrzącą wodą kładę duże, płaskie metalowe sitko. Kiedyś je kupiłam jako nakrywkę do patelni, żeby tłuszcz nie pryskał. Sitka smaruję lekko olejem aby kluchy się nie przyklejały, bo czasem są kapryśne. Nakrywam wszystko pierwszą częścią "sokownika" (tak mi pasuje rozmiar pokrywki ponieważ musi ona być wysoka). Po kilku minutach ostrożnie zaglądam i strząsam rosę z pokrywki zeby nie kapało na kluchy. Dla mojej rodzinki gotuję jednocześnie w dwóch garnkach. Najpierw jest danie podstawowe z sosem grzybowym lub z gulaszem. Potem deser z konfiturą malinową. Dzieciom smakują również kluchy na zimno. Gotuję przeważnie z 1,5 kg mąki i zawsze jest ich za mało.
OdpowiedzUsuńZa tydzień na przyjazd syna :) zrobię kluchy pierwszy raz w parowarze :)
Dziękuję za precyzyjny przepis. Teraz moje kluchy będą jeszcze lepsze.
Pozdrawiam Gospocha :)
O, fajnie to wymyśliłaś i jesteś dowodem na to, że potrzeba matką wynalazków :-) Jeśli masz parowar to polecam - też przesmaruj lekko oliwą miski parowaru i nic nie powinno przylegać :-)
UsuńDo parowaru wchodzi mi 9 dużych klusek.
Ja też jestem ze Śląska i u nas to buchty :) i jada się je wyłącznie na słodko! :)Mąż suszy mi głowę od dawna, żebym zrobiła sama a nie kupowała gotowce. Myślałam że przepis jest skomplikowany, ale z Tobą Margarytko jak zawsze wszystko jest proste, więc czym prędzej dogodzę mężowi :) Dziękuję za przepis i pozdrawiam :) Gosia.
OdpowiedzUsuńNo proszę, co dom to inaczej :-) Przepis jest naprawdę bardzo prosty, nie ma zbyt wiele pracy, trzeba tylko cierpliwości, gdy ciasto sobie rośnie :-)
UsuńMargarytko, czy gotując kluchy w parowarze, kładziesz je i gotujesz jednocześnie na wszystkich trzech pięterkach? Pytam, bo chciałabym ugotować na raz jak najwięcej tego przysmaku.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię Margarytko.
Ciekawska
Tak, układam od razu w trzech miskach - po trzy sztuki do dwóch i dwie do górnej (zawsze robię 8 sztuk).
Usuń
OdpowiedzUsuńNo i zrobiłam te blade kluseczki!Pierwszy raz w życiu jadłam i pierwszy zrobiłam.
Zachęcił mnie syn,u którego w szkole podają je z gulaszem (ciekawe,czy sami je robią?)Minęło kilka dni i pokazałam Mu je na Twoim blogu,a On zakrzyknął TAK,to TE!
Parowara nie mam,kombinacji z budową odpowiedniego zestawu było co niemiara (ostatecznie wykorzystałam sitko przeciw pryskaniu z patelni i prodiż jako przykrywkę)i udały się!Pierwszy raz były na słodko,teraz przymierzam się do dania
głównego.Myślę,że część też zamrożę i będą jak znalazł na słodko czy słono według potrzeb...W każdym razie dzięki za taki całkiem nowy dla mnie przepis,bo takie cuda do tej pory widziałam tylko w marketach,ale nie miałam odwagi kupić,choć mnie mocno intrygowały.
Acha,i jeszcze jedno-ciasto marchewkowe to teraz nasz faworyt.Nigdy bym nie przypuszczała (sądząc po nazwie)że takie "warzywne"ciasto zrobi u nas taką furorę.Toteż gdy pierwszy raz je zrobiłam nie przyznałam się domownikom co zawiera (bo oni są tradycjonalistami i nie widzą konieczności wprowadzania nowości).Teraz jak robię coś nowego to już wiadomo,że wyszperałam to u Ciebie .
Dzięki za inspiracje!No i niezmiennie podziwiam rosnące statystyki...Pozdrawiam,AS
Pełne szaleństwo. Bardzo się cieszę, że dałaś radę, wymyśliłaś sposób i kluski się udały. Spokojnie można je mrozić, nic im się nie dzieje. A te z marketów mogą się schować przy domowych :-)
UsuńMiło mi niezmiernie, że i ciasto marchewkowe znalazło uznanie w Waszym domu...
Dziękuję, a statystyki to tylko liczby, ważni są ludzie :-)
u nas robi się je z gulaszem ale i na słodko tylko my tak jak do pączków wkładamy owoce do środka, w sezonie letnim są to truskawki, jagody i jeżyny a zimą konfiturę, polecam. Magda
OdpowiedzUsuńOczywiście, można je nadziewać czym dusza zapragnie. Ja akurat wolę bez nadzienia, ale co kto lubi :-)
Usuń
OdpowiedzUsuńOje jaka glodna jestem po obejrzeniu zdjec- jutro bede robic te kluchy . Zachcialo mi sie na slodko ! dzieki kochana za inspiracje !
jak nie mam weny to zagladam do Ciebie. pozdrawiam .gaja.
Ps.
a w Kolobrzegu ma byc zima ! chcesz pojezdzic na sankach ?
Trzymam kciuki, żeby się pięknie udały. Fajnie, że do mnie zaglądasz...
UsuńPs. Oj całe lata na sankach nie jeździłam. W Pile też sporo śniegu, dziś dwa razy odśnieżanie było :-)
O ja.. Powiem Ci, że na widok tego sosu jagodowego prawie zaczęłam się ślinić. ;) Wygląda cudnie. Dawno nie jadłam parowańców. Chyba zrobię je w najbliższym czasie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A to tylko jagody ze słoiczka i łyżeczka mazeiny :-) Ja niezbyt często robię te kluski, ale raz na jakiś czas warto się na nie skusić.
UsuńA u mnie w okolicach Kalisza mówią na te kluski parówki albo pyzy drożdżowe :)Pyszne Jakkolwiek by się nie nazywały na słodko i wytrawnie:) A i jeszcze u mnie odsmaża się zimne na masełku i posypuje grubo cukrem PYCHA :)
OdpowiedzUsuńCo region to inaczej, ale to dobrze, bo przynajmniej nie jest nudno :-)
UsuńCześć, chiałabym zgłosić, że zrobiłam i wyszły super. Trochę muszę popracować nad ich "figurą", bo nie wyszły takie kształtne jak powinny, ale po kilku razach powinny, nie tylko smakować, ale i wyglądać. Raz jeszcze dziękuję za przepis. Pozdrawiam, Ala
OdpowiedzUsuńDojdziesz do wprawy, wszak trening czyni mistrza. Najważniejsze, że wyszły Ci smaczne :-)
UsuńU mnie mówi się na nie kluski na parze, moja mama pochodzi w Wielkopolski i zawsze robiła te kluski i właśnie gotowała na kawałku gazy. W Czecha i na Słowacji z gulaszem jada się knedliczki. Gdy byłam młodsza rodzice wysyłali mnie na kolonie i właśnie w Słowacji pierwszy raz zasmakowałam knedliczek z gulaszem i dziwiłam się ich wielkością i smakiem nie jest dokładnie taki sam jak nasze kluski podobny i mają wielkość małego chlebka kroi się je na kromeczki i podaje właśnie z sosem mięsnym. Mogę podesłać przepis :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa :)
Nazw dla nich jest całe mnóstwo. Mieszkam w Wielkopolsce od zawsze, u nas to zawsze były kluchy na łachu. Ale o samą nazwę nie ma co się spierać.
UsuńA knedliczki oczywiście znam i też nauczyłam się je jeść w Czechach. Mam też na nie dwa przepisy, choć robię bardzo rzadko. Też gotuję je w parowarze.
wlasnie na obiad zrobilam,zreszta pierwszy raz i moj maz jest teraz w trakcie jedzenia...ahom i ohom nie ma konca...boje sie ciast drozdzowych bo raz mi nie wyszlo i juz sie za nie nie bralam ale te kluchy to rewelacja :) dziekuje za przepis :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że odczarowałaś drożdżowe ciasto. Ono tak ma, że czasem kaprysi, choć jeśli nie stoi w przeciągu i drożdże nie zostaną zaparzone to nie ma bata, musi się udać :-)
UsuńNo i super, że kluchy smakowały.
przepraszam ze sie nie podpisalam :) Agnieszka z Frankfurtu...zreszta wielka fanka Pani kuchni :)pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWitam Cię Margarytko.
OdpowiedzUsuńPięknie wyglądają Twoje kluchy na łachu (u nas po prostu pyzy na parze), aż mi ślinka pociekła :) Ja aktualnie jestem na diecie, więc się nie skuszę, ale chętnie zrobiłabym synkowi. Czy Twoim zdaniem będzie dużą szkodą dla efektu końcowego jeśli nie użyję jajka? (mam małego alergika) Niby mogłabym spróbować, ale szkoda mojej pracy, jeśli nic by z tego miało nie wyjść...
Nie próbowałam ich robić bez jajka, ale skoro zwykłe bułeczki można upiec bez jajka to pewnie i te kluski powinny wyjść. Pewnie będziesz musiała dodać ciut więcej płynu, aby wyrównać wilgotność.
UsuńA jednak przegoniłam lenia i zanim odczytałam Twoją odpowiedź zrobiłam kluski. Bez jajek też wyszły pyszne, tylko faktycznie dałam więcej mleka (a zamiast masła olej).
UsuńA jak już weszłam do kuchni to od razu "machnęłam" jeszcze placek z rabarbarem z Twojego przepisu (też bez jajek i również bardzo udany, pięknie wyrósł i już dawno pozostało po nim tylko wspomnienie)i Twoje bułeczki pełnoziarniste.
Moi mężczyźni już mi zaplanowali kolejną sobotę w kuchni ;)
Masz zapał, jestem pełna podziwu. Super, że się podzieliłaś wrażeniami, może komuś następnemu Twoje doświadczenie pomoże, a i ja jestem bogatsza o wiedzę "bezjajową" :-) Następnym razem zrobię kluchy bez jaja i zobaczę jaka jest różnica i czy w ogóle zauważalna.
UsuńA synek na wiele rzeczy uczulony? Bo widzę, że doskonale sobie radzisz z tymi ograniczeniami.
zawsze w weekend piekę chleb na cały tydzień i przeważnie coś robię "przy jednym grzaniu piekarnika" :), poza tym tylko w weekend mam czas by coś upiec.
UsuńA z ograniczeniami myślę, że radzę sobie całkiem nieźle, moj syn jest uczulony na niemal wszystkie podstawowe produkty, tj: pszenica, żyto, mleko, jaja, kukurydza i soja. W takiej sytuacji nie ma się wyjścia, tylko trzeba sobie jakoś radzić :) Teraz na szczęście ma już 2 lata, powoli wyrasta i rozszerzam mu dietę, ale na jaja alergia jest b. silna i tego musimy unikać bezwzględnie.
I to dobre podejście, ja też często robię na jednym grzaniu piekarnika kilka rzeczy, od czasu do czasu wrzucam buraczki do upieczenia na surówkę, gdy piekę chleb.
UsuńNo to rzeczywiście alergik niesamowity, jestem pełna uznania dla Ciebie, że potrafisz to "przeskoczyć".
Dziś pierwszy raz raz w życiu robiłam pampuchy, oczywiście z twojego przepisu. Wyszły super, ogromne i puchate. Nic dodać nic ująć. Zawsze myślałam, że dużo roboty z nimi, a tu proszę nic prostszego chyba nie ma:)Już nigdy nie kupię gotowych w sklepie, wolę zrobić sama. Dzięki za przepis margaretko:)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakują. Rzeczywiście nie są trudne i warto je robić samodzielnie, bo są świeże i bez żadnych konserwantów.
UsuńWitam!
OdpowiedzUsuńOd kilku tygodni jestem Twoja fanka codziennie w moimi domu gosci jakis przepis czy to mieso ,czy zupa, czy ryba...
Kiedys u tesciowej jadlam "pampuchy" probowalam jakis czas temu zrobic je mezowi ale wyladowaly w koszu:( mysle ze to przez maka ( mieszka za granica - i akurat nie mialam polskiej maki w domu i zrobilam z tutejszej )
Bardzo smacznie wygladaj Twoje pampuchy:)
Mam make ale trudno jest dostac swieze drozdze ( tylko w polskim sklepie - a jesli juz sa to zamrozone czy z takich sie uda ?) w szafce mam drozdze w proszku ( Dr.oetker drozdze instant ) czy z nich wyjda pappuchy ? i ile ich mam dac? jesli opakowanie to 7 g i pisze ze odpowiada to 25 g swiezych drozdzy? czy te drozdze wogole sie nadaja ?
Bo mam ogromnego smaka na pampuchy :D
Pozdrawiam serdecznie
Miło mi, że przepisy się przydają.
UsuńNie robiłam tych kluch na suchych drożdżach, prawdę powiedziawszy nie przepadam za nimi, albo raczej one mnie nie lubią ;-). Rzadko ich używam, są dla mnie ostatecznością. Ale możesz spróbować zrobić na suchych, po prostu przelicz proporcjonalnie i powinno być ok.
Dzisiaj robiłam kluchy w wersji na sodko z sosem jagodowym,wyszły obłędne:) Dziękuję za przepis,pozdrawiam, Monika
OdpowiedzUsuńBardzo proszę. Fajnie, że smakowały.
Usuńwlasnie je robie,pierwszy raz :) ciasto rosnie,zobaczymy co mi wyrosnie :-p uwielbiam na slodko :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że się udały.
UsuńOd dawna zaglądam na Twój blog i przyznaję, że czerpię z niego pełnymi garściami: kluchy na łachu przywołują mi dzieciństwo. Skorzystałam z Twojego przepisu i efekt był niesamowity!! Kluski były przepyszne, te sklepowe mogą się schować. Dziękuję Ci za ten przepis!! Wypróbowałam też przepisy na surówki i różne mięsa, a także zupy, i chętnie zaglądam do Ciebie jak szukam inspiracji na obiad, bo wiem, że dania z Twojego blogu będą pyszne i zachwycą mojego męża, który jest wybredny :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakowały. Z tego przepisu rzeczywiście zawsze wychodzą cudowne kluchy.
UsuńMiło mi, że przepisy się przydają i dania z nich przygotowane smakują.
Pozdrawiam ciepło.
Ale te kluski maja wiele nazw, ja je znalam jako pampuchy. Zrobilam na obiad i 2 zostaly tez na podwieczorek. Bardzo smaczne i jak sobie ladnie rosna okronglutkie podczas parowania! mnaim mniam
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, nazw mają sporo. U mnie zawsze kluchy na łachu.
UsuńBardzo się cieszę, że Wam smakowały. Pozdrawiam ciepło.
Zrobiłam i wyszły pyszne :D
OdpowiedzUsuńDzisiaj było drugie podejście, bo za pierwszym razem wyszły mi strasznie twarde, ale teraz dałam mniej mąki na początku i potem troszkę tylko dosypałam i wyszły idealne :)
My lubimy z sosikiem z masła i cukru, moja córa wciana aż jej się uszka trzęsą ;)
Pozdrawiam Majemi :)
Wiesz jak to jest - mąka mące nierówna :-) Ale cieszę się, że się udały i smakują.
UsuńWłaśnie tak sobie pomyślałam, że to wina mąki, bo te mąki tutaj w de jakieś takie dziwne czasem są i zauważyłam, że do większości rzeczy wystarcza jej mniej.
UsuńPozdrawiam :)
Ech, nawet u nas mąka mące nierówna, a co dopiero w innym kraju :-) Ale radzisz sobie świetnie i to najważniejsze.
UsuńJej zrobiłam pierwszy raz. Zawsze kupowałam gotowe w sklepie.
OdpowiedzUsuńZrobiłam z podwójnej porcji i brakło, następnym razem zrobie z potrójnej :)
Dziekuje Asiu za przepis bardzo :)
Basiu, a widzisz, dużo mniejszym kosztem można zrobić własne i przynajmniej wiesz, że nie mają żadnych substancji konserwujących.
UsuńCieszę się, że smakują.
Witam dziś robiłam papuchy pierwszy raz w życiu ponieważ drożdżowe rzeczy mi nie wychodzą. A tu niespodzianka wyszły pyszne i miałam czym poczestowac niezapowiedzianych gości. Byli zachwyceni. Dziękuję; )
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się udały i smakowały także gościom :-)
UsuńPozdrawiam.
Ratunkuuuuuuuuuu!I znowu trzeba cwiczyc bo to przeciez kaloryczne.Pozdrowienia.Ewa
OdpowiedzUsuńTrochę kaloryczne :-)
UsuńCzy moge dodac suche drozdze?Tylko takie moge nabyc droga kupna.Ewa
OdpowiedzUsuńTak, możesz dać susze. 25 g świeżych to 7 g suchych.
UsuńMargarytko, nie wiem co źle zrobiłam - ale ciasto musiałam wyrzucić... Chciałam zrobić kluski na słodko z nutellą; po nałożeniu nutelli ciasto nie zlepiało się. Robiłam je pierwszy raz, myślałam że będzie prościej. Nie wiem co zrobiłam nie tak a składniki dawałam tak jak w Twoim przepisie. Czy problem może tkwić w tym, że zaczyn dałam na końcu bo o nim zapomniałam - tzn. wyrobiłam ciasto i wtedy dolałam zaczyn i wyrabiałam ciasto jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńAleż wiesz, co zrobiłaś nie tak :-) Dałaś zaczyn po wyrobieniu ciasta, a powinien być dodany od razu.
UsuńTo ciasto jest bardzo proste i dobrze się z nim pracuje, więc nie powinno się z nim nic dziać jeśli jest zrobione zgodnie ze sztuką wyrabiania ciasta drożdżowego.
Mam nadzieję, że następnym razem będzie lepiej (o ile się na to zdecydujesz).
Pozdrawiam.
kluseczki zrobione ! Są przepyszne ! Takie pulchne, mięciutkie mniam ! Część z nich zamroziłam będą na "czarną godzinę" :)
OdpowiedzUsuńWszystkim polecam !
No to cudownie, że się udały i smakowały :-)
UsuńJeśli chce zrobić z kg mąki to ile powinny wynosić pozostałe składniki? Czy lepiej jest zamrozić surowe czy ugotowane kluski? Jak długo mogą być zamrożone? Jak zamrozić?
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za wskazówki.
Pozdrawiam
Jeśli chcesz zrobić z większej ilości mąki, to po prostu przelicz pozostałe składniki proporcjonalnie do mąki.
UsuńJa generalnie nie mrożę tych klusek, ale można. Można mrozić i surowe i parowane, ja jestem zwolenniczką mrożenia już gotowych, ostudzonych. Wystarczy je włożyć do pudełka albo woreczka i do zamrażarki. Nie powinny leżeć zbyt długo, podobnie jak pieczywo do 3 miesięcy.
Mam pytanie: zrobiłam kluski zgodnie z przepisem i ciasto wyszło bardzo zbite - przypuszczam, że jest to związane z mąką (użyłam takiej jak Ty - tortowa typu 450), co powinnam zrobić aby to ciasto było lekkie i puszyste? Czy powinnam więcej dodać mleka?
OdpowiedzUsuńMąka mące nierówna. Jedna tortowa niestety nierówna drugiej, bo wystarczy, że jest bardziej sucha i już ciasto ma inną konsystencję. Dlatego napisałam 100 - 120 ml mleka. Na 300 g mąki ta ilość mleka, jajko i roztopione mało powinno wystarczyć. Jednak zawsze można dolać trochę mleka.
UsuńRobię już kolejny raz, i udają się bez problemu. rzeczywiście z tą mąką to zamęt;) , dziś np dodałam 140 ml i jest ok,
OdpowiedzUsuńtrzeba ,, wyczuć ,, ciasto... Przepis super -Bożena.
Cieszę się, że przepis się przydaje. A z mąką tak to już jest i tak jak mówisz - trzeba wyczuć ciasto.
UsuńMargarytko droga help !! pomóż mi dociec co robię nie tak...a mianowicie kluski są pyszne, ciasto wychodzi świetne, aleeee po parowaniu jak opuszczam miskę którą przykrywałam garnek nagle kluski się kurczą ze wszystkich stron, wprawdzie nie ujmuje to im smaku, ale nie wyglądają ładnie i do tego w tych skurczonych miejscach lekki zakalczyk jest, co jest nie tak ? za duża temperatura parowania ? czas ? choć paruję dokładnie 15min i widać że są idealnie uparowane, więc już nie wiem...
OdpowiedzUsuńMajemi
Trudno mi powiedzieć dlaczego tak Ci się dzieje. Nigdy nie zauważyłam podobnego zjawiska, ale ja paruję w parowarze.
UsuńMoże to jakiś szok termiczny albo woda się za mocno gotuje i przez to gwałtownie rosną, a po zetknięciu z chłodnym powietrzem się kurczą. To jedyne, co mi do głowy przychodzi.
Następnym razem spróbuję dać na mniejszy ogień i zobaczę czy coś się podzieje. Pozdrawiam
UsuńDaj koniecznie znać, bo sama jestem pełna wątpliwości w tym przypadku.
Usuńrobiła je moja babcia zawsze z gęstą śmietaną i posypane cukrem,znalazłam ten przepis u Ciebie więc zrobię jutro,może się uda
OdpowiedzUsuńEch, te dziecięce wspomnienia :-) Mam nadzieję, że uda się je przywołać.
UsuńPozdrawiam.
I U nas dzis pampuchy. ..mąż nie wie co to ale mówi że ładnie brzmi więc będzie dobre: P jeśli przepis od Margarytki to oczywiście że pyszne.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Asiu, mam nadzieję, że się udały i smakowały.
UsuńU nas na Śląsku Cieszyńskim mówi się na nie gałuszki. Są one na słodko z dżemem w środku. Babcia robiła cudowne, ale jak to ona wszystkie składniki brała na wyczucie. Ja jako wciąż początkująca kucharka nie potrafię jeszcze tak robić. Dlatego jestem Ci bardzo wdzięczna za przepis :)
OdpowiedzUsuńCO region to inaczej. U nas jednak częściej były w wersji wytrawnej. Ale jakie by nie były, to są pyszne i warto od czasu do czasu na nie się skusić.
UsuńParowańce (tak mówiliśmy u nas w domu)- wieki nie jadłam, a sama nigdy nie robiłam. Przy niedzieli postanowiłam, zamiast tradycyjnie rosołu w końcu je zrobić :) Po prostu "niebo w gębie" i lata dziecinne, jak mama na pieluszce tetrowej robiła się przypomniały :)
OdpowiedzUsuńAniu, ogromnie się cieszę, że babciny przepis się sprawdził i przypomniał Ci dzieciństwo :-) Fajnie, że kluchy smakowały.
Usuńwitam,
OdpowiedzUsuńJuż któryś raz je robię. Pamiętam z dzieciństwa. Obydwie babcie robiły(jedna spod Kalisza druga spod Wrocławia), mama. Teraz ja robię swojemu dziecku. Jak zrobić ten sos jagodowy. Moja babcia taki robiła, niestety nie mam przepisu.
Dziękuję
Marta
Ten sos to nic innego jak podgrzane jagody z cukrem, zaciągnięte delikatne mąką ziemniaczaną rozrobioną w niewielkiej ilości zimnej wody.
UsuńMożesz zrobić dzień wcześniej, uparować, a potem odgrzać na parze. Albo zarobić ciasto wieczorem, wstawić do lodówki, żeby tam sobie wyrastało i zrobić na świeżo w dzień konsumpcji.
OdpowiedzUsuńRobię kluski na parze, tak się u nas mówi kolejny raz i są mega. Już nie kupuje gotowych od bardzo dawna mniam :)Uwielbiam z gulaszem :)
OdpowiedzUsuńCieszę się Basiu, że kluski smakują :-)
UsuńPrzeczytałam powyżej, że się kluski kurczą kurcze mi też zawsze się tak robiło. Teraz już wiem za mocno grzałam. Warto czytać komentarze :) właśnie skończyliśmy jeść. :)Pozdrawiam Asiu :
OdpowiedzUsuńBasiu, pewnie, że warto czytać to co inni piszą. Zawsze można jakąś radę znaleźć :-)
UsuńKolejny raz robię pyzy z Twojego przepisu. Powiem krótko - uwielbiam! ☺️
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakują :-)
UsuńCzy można maślankę zamiast mleka?
OdpowiedzUsuńMożesz spróbować, aczkolwiek ja nigdy ich na maślance nie robiłam.
UsuńU nas w domu mawia się na nie paruchy i nigdy nie jadamy ich na słodko, zawsze z sosem mięsnym ;) W domu rodzinnym mojej mamy nie znano ich wcale (podobnie jak potrawki z kurczaka), mama nauczyła się wielu smaków od swojej teściowej spod Nowego Tomyśla. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście też wolę na wytrawnie. Nawet nie musi to być sos mięsny, wystarczy mi np. dobry grzybowy :-)
UsuńTak to już jest z tymi smakami - w jednych domach są czymś oczywistym, w innych nie.
Ja widzę spore różnice np. w świątecznych potrawach w moim wielkopolskim domu i mazowieckim domu mojego męża. Ogromnym zaskoczeniem były dla mnie np. drożdżowe racuchy na Wigilię, które smażyła moja teściowa. Zupełnie u nas nie praktykowane. Oczywiście racuchy się robiło, ale nigdy na Wigilię. U nas są np. ziemniaki do ryby i kapusty, a na mojej teściowej chleb. Ale to w sumie fajne jest. Np. u mojej łemkowskiej babci na święta zawsze były jarskie gołąbki - jedne robione z kiszonej kapusty nadziane surowymi ziemniakami i sosem cebulowo - śmietanowym, a drugie z kaszą i kiszonymi rydzami w sosie grzybowym. Niesamowite są te regionalne dania. I fajnie, że możemy je poznawać też dzięki internetowi.
O! A wiesz, że już miałem pisać, że dla mnie niespotykanym jest podawanie ziemniaków na Wigilię? W sumie nie wiem, czy u nas pieczywo się jada w tym dniu, nie mogę sobie przypomnieć... zawsze są za to trzy zupy: barszcz, grzybowa i rybna. Kompot z suszu był chyba raz tylko, nie cieszył się jednak wzięciem. Z wielkopolskiego domu dziadków pamiętam makiełki, czyli makaron z makiem na słodko. Dawne czasy.
UsuńZapomniałem wspomnieć - kuchnią z Podkarpacia jestem zafascynowany (zaglądam często na bloga "Trzeci talerz" - regionalne przepisy z tamtych terenów właśnie). Niby prosta kuchnia i zwyczajne składniki, ale skomponowane w zupełnie nieoczywisty sposób. Te gołąbki w liściach kiszonej kapusty to musi być marzenie! Przewijają się w internecie od czasu do czasu :) Ale weź i znajdź kapustę kiszoną w główkach...
UsuńTo prawda, kuchnia podkarpacka jest pełna smaków. Choć prosta, bo jak piszesz - opierająca się na zwyczajnych produktach, to jednak bogata w smaki.
UsuńPamiętam jak moja babcia kisiła kapustę w beczce i pomiędzy udeptaną szatkowaną kapustę wkładała całe główki, z których potem robiła te obłędne gołąbki. Smak do dzisiaj gdzieś we mnie siedzi.
U nas w Wigilię zupa grzybowa i barszcz. Kiedyś była tylko grzybowa, ale gdy nastał mój mąż (nie lubi grzybowej), a i dzieciaki były małe i grzybowej jeść nie mogły, to na stole pojawił się również barszcz i został po dziś dzień. Moja babcia jeszcze gotowała taką słodką migdałową (właśnie dla dzieci).
Kompot z suszu u nas brania nie ma, ale moja teściowa gotowała i u nich wszyscy lubili. Mnie sam zapach już przeszkadzał, choć owoce uwielbiam.
U mnie ,onegdaj w Objezierzu k/Obornik WLKP
OdpowiedzUsuńrównież byly Kluchy na Parze ,lub na Łachu,czyli na szmatce ,
lub tetrze /gazie.
A Kluski Żelazne ,szare z utartych pyrków,okraszone słonina /wędzonką,
podawała babcia z ugotowaną/poduszoną marchwią+3 ziemniaki ,masło ,sól do smaku.
"Pyra Wielkopolska"