Gdy byłam dzieckiem to
babcia bardzo często robiła takie delikatne pulpeciki z cielęcego
mięsa, zanurzone w niezbyt gęstym sosie z marchewką, pietruszką,
selerem i koperkiem... bardzo je lubiłam. I lubię po dziś dzień.
I od czasu do czasu robię. Są niezłą alternatywą dla klasycznych
mielonych, dużo lżejsze i przy okazji można przemycić dzieciom
trochę warzyw – u nas wszystkie dzieciaki się tymi klopsikami
zajadały. Ja dziś doprawiam je trochę mocniej, robię przeważnie
z chudej wieprzowiny (cielęcinę ciężko dostać, a i jest dosyć
droga) – mięso zawsze mielę sama.
Przeważnie do
pulpecików nie dodaje się cebulki i kajzerki, ale ja dodaję, bo
wtedy pulpeciki są bardziej miękkie i wyraziste w smaku. Nie dodaję
jednak majeranku, jak do klasycznych mielonych, aby jednak nie
zdominował smaku sosu.
Składniki na 4 – 6
porcji:
Pulpeciki:
500 g mięsa (cielęciny
albo chudej wieprzowiny, np. szynki)
½ suchej kajzerki
2 łyżki otrębów
pszennych (albo bułki tartej)
1 jajko
1 mała cebulka + 1
łyżeczka klarowanego masła (można pominąć)
1 czubata łyżeczka
soli
¾ łyżeczki łyżeczki
pieprzu
Sos:
2 duże marchewki
1 mała pietruszka
½ średniego selera
1 mały listek laurowy
1 kulka ziela
angielskiego (u mnie jak zawsze przyprawy Kotanyi)
½ łyżeczki soli
(albo więcej – do smaku, ja solę mało)
½ łyżeczki pieprzu
½ łyżeczki cukru
1 łyżka śmietany do
sosów
1 pełna łyżka
mazeiny albo mąki pszennej
opcjonalnie 1 łyżka
posiekanego koperku – ja dodaję, bo lubię
Kajzerkę namoczyć w
zimnym mleku albo wodzie. Cebulkę obrać, pokroić w drobną
kosteczkę i zeszklić na klarowanym maśle. Mięso opłukać i
zemleć w maszynce, dodać namoczoną i odciśniętą kajzerkę (ja
przeważnie mielę razem z mięsem).
Do zmielonego mięsa
dodać zeszkloną cebulkę, jajko, otręby, sól i pieprz i wyrobić
na jednolitą masę. Jeśli jest klejące można dodać jeszcze jedną
łyżkę otrębów albo bułki tartej. Z masy formować pulpeciki (ja
to robię rękoma zwilżonymi w zimnej wodzie – idzie to dużo
szybciej i łatwiej).
Do garnka wlać około
1 litra zimnej wody, wsypać ½ łyżeczki soli, wrzucić liść
laurowy, ziele angielskie i zagotować. Do gotującej wody włożyć
pulpeciki, doprowadzić ponownie do wrzenia i gotować 10 minut.
W tym czasie obrać
marchewkę, pietruszkę i seler. Warzywa zetrzeć na tarce (ja
wykorzystałam tarkę robota FP 270 Kenwood).
Gdy pulpeciki będą
ugotowane wyciągnąć je za pomocą łyżki cedzakowej, a do
gotującej się wody wrzucić warzywa. Gotować 25 minut. Gdy warzywa
będę miękkie wsypać cukier i pieprz. Spróbować i ewentualnie
doprawić jeszcze do smaku solą.
Mazeinę albo mąkę
rozrobić w niewielkiej ilości wody (ja wykorzystuję do tego
dyżurny słoiczek po koncentracie – wlewam wodę, wsypuję mąkę,
zakręcam i potrząsam). Wlać do sosu i zagotować. Sos nie będzie
bardzo gęsty (jeśli lubicie gęste trzeba dodać więcej mąki). Na
koniec dołożyć łyżkę śmietany i wrzucić ugotowane pulpeciki.
Podgrzewać na malutkim ogniu, aż pulpeciki będą gorące.
Podawać z ulubionymi
dodatkami: ziemniakami, ryżem, makaronem i warzywami. U nas były
ziemniaki i sałatka szwedzka ze słoiczka (domowej produkcji).
No i mam dylemat - na weekend miały być gołąbki a tu u Pani pulpety, ciężko się zdecydować, a to wszystko, że lubię tu zaglądać (zrobił się z tego nałóg, z którego mój mąż się już śmieje). Ale jak nie tym razem to na pewno w najbliższym czasie je na pewno zrobię, bo wyglądają bardzo apetycznie. Pozdrawiam ciepło.
OdpowiedzUsuńPolecam pulpeciki, bo są pyszne, choć gołąbki też uwielbiam - chyba miałabym podobny dylemat... a nałóg jak najbardziej rozumiem, bo też tak mam :-)
UsuńBardzo podobne pulpeciki i ja jadałam ..od wielu lat ich nie robię tylko ja robiłam z kurczaka ...niestety moja familia jest straszna do jedzenia ..ech..a z wołowinki zapewne pyszka!!
OdpowiedzUsuńTo smak dzieciństwa, który bardzo lubię. Ale przyznam, że z kurczaka właśnie nie koniecznie, wolę cielęce albo wieprzowe.
UsuńNo rzeczywiście masz z tą Twoją rodzinką trzy światy :-)
Ależ pysznie wyglądają! To straszne, ja jeszcze śniadania nie jadłam, a Ty takie cudne pulpeciki prezentujesz! Uwielbiam, z chęcią zrobię :)
OdpowiedzUsuńI pysznie smakują. Ale rzeczywiście lepiej najpierw śniadania zjeść zanim się zacznie na blogi zaglądać :-)
Usuńpoczulam sie dziwnie przez moment ;)
OdpowiedzUsuńw nocy przez snem zastanawialam sie co zrobic z mielonego zeby nie bylo mielonych albo spaghetti, usnelam bez pomyslu...
rano wstaje i juz wiem co dzis jemy na obiad :D
przepis wydaje sie prosty, bez udziwnien ktorych nie lubie (znaczy jesc lubie, ale gotowanie ma byc proste :)) wiec bardzo dziekuje :)))))
No widzisz, bo ja, jak każda szanująca się czarownica mam taką szklanką kulę, która mi pokazuje co nieco :-)
UsuńPrzepis się prosty, bo takie przepisy to moja specjalność. Mam nadzieję, że danie smakowało.
Znowu ja ;) Bo dziś też pulpeciki na obiad, raz na jakiś cza powtarzam bo nam smakuje... są delikatne i pycha.
UsuńSuper. Ja robiłam ten sosik ostatnio u teściowej i dodałam dodatkowo pół pęczka koperku, wyszedł super.
UsuńŚwietne i lekkie danie Margarytko. Zarazem idealne dla dzieci, kolorowe kuleczki mięska w jarzynkach zachęcą z pewnością niejednego malucha. Muszę wypróbować przepis. Aneta
OdpowiedzUsuńJa jako dziecko bardzo lubiłam, ale ja jadłam prawie wszystkie warzywa :-) No, ale próbować trzeba - wiem, że dzieci znajomych bardzo lubię te pulpeciki.
UsuńPo przeczytaniu zrobilam sie strasznie glodna! Zapisane do wyprobowania w tym miesiacu jako alternatywa dla "ciezkich" mielonych :-)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie jest to alternatywa dla klasycznych mielonych, ja bardzo lubię tę lżejszą formę.
UsuńPulpetów w takim sosie jeszcze nie robiłam, więc na pewno wypróbuję. Osobiście wolę pulpety niż kotlety mielone, których w zasadzie już nie robię od dłuższego czasu.
OdpowiedzUsuńJa robię mielone, ale prawie bez użycia tłuszczu. Lubię i na ciepło i na zimno jako dodatek do pieczywa albo sałatki.
UsuńAle taki pulpeciki to zawsze miła odmiana.
Na pewno wypróbuję ten przepis, bo może mojemu niejadkowi zasmakuje :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Maju, spróbuj, może akurat takie jej posmakują.
Usuńo kurczę, ale pysznie wyglądają:) i jakie delikatne muszą być, bardzo fajne urozmaicenie dla standardowych sosów do pulpetów:)
OdpowiedzUsuńSą delikatnie i bardzo smaczne.
UsuńZostałaś nominowana do nagrody Versatile Blogger Award na moim blogu : http://gabinkowa-mamusia.blogspot.com/2013/01/nominacja-do-versatile-blogger-award.html.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za wyróżnienie, ale już odpowiadałam na serię pytań.
UsuńMargarytko wspaniale! Ze wzgledow zoladkowych jestem wielka fanka twoich parowych/gotowanych pulpecikow wwarzywach. odejmuje cebule i pieprz i mamobiad gotowy a brzuszek szczesliwy:) Upolowalam kosmicznie droga cielecine (juz mielona wiec mialaw sobie to i owo ale co zrobic jak kilogram nie mielonej kosztuje 36 funtow za kilo) ale udalomi sie rowniez kupic swieze liscie laurowe!! :)) gotowalasz nimi? nie wiesz moze czy sa silnejsze niz suszone czy lagodniejsze? A wracajach do pulpecikow to mam niesmiertlne pytanie co do mrozenia. Moge je zamrozic, prawda? Ugotowane i ostudzone? Jesli tak to jak je najlepiej potem przygotwac do jedzenia? Zamrozone wrzucic na wrzatek lub do mikrofali? Czy moze najpierw rozmrozic przez noc w lodowce a potem do mikrofali? A rozmrazac w sosie? :)
OdpowiedzUsuńO tak, te parowane nie mają sobie równych. Cebula oczywiście jest opcjonalna, ja dodaję bo lubię.
UsuńO matko, rzeczywiście cena kosmiczna, choć i u nas cielęcina nie jest tania, ale raz na jakiś czas lubię kupić i coś z niej zrobić.
Świeżych liści laurowych nie miałam okazji używać, ale myślę, że świeże są bardziej aromatyczne, choć głowy za to nie dam.
Mrożenie pulpecików przebiega klasycznie: do pudełka, zalewam sosem, mrożę. A rozmrażam naturalnie i odgrzewam klasycznie - w rondelku. Jeśli będziesz robiła od razu większą porcję to do sosu, który będziesz zamrażać nie dodawaj mąki - lepiej dodać ją przy odgrzewaniu. Ale jeśli Ci po prostu zostaną z obiadu z zaciągniętym sosem, to też nie ma problemu.
dziekuje za odpowiedz! jako zeprzyszla jak juz sama zdecydowala jak mrozic to wyszlo tak: w pudelku bez sosu luzem pupleciki :) jak takie cos rozmrozic? w cieplym bulionie? mikrofali?
UsuńKasiu, rozmrozić najlepiej naturalnie - a odgrzać można w bulionie, na parze, w sosie.
UsuńHmm.. zachęciło mnie to do zrobienia zupy klopsowej. Może nie dokładnie to co w przepisie ale inspiracja kulinarna została zasiana.
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tą zupą :-) I o to chodzi, aby szukać inspiracji :-)
UsuńWczoraj robiłam na obiad. Pyszne:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam*
Cieszę się, że smakowały.
UsuńZrobiłam to danie wczoraj na obiad. Każdemu bardzo smakowało. Pulpeciki podałam ze szpeclami i wyszło równie smacznie... Dziękuje za dobre pomysły.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Magda M.
O fajny pomysł na dodatek do pulpecików. Ja czasem robię z szerokim makaronem :-) Super, że smakowało.
UsuńZrobiłam w sobotę, pyszne, delikatne, mięciutkie, z błonnikiem (otręby) więc zdrowe, coś wspaniałego. A ten sos, mmmmm, faktycznie smak dzieciństwa. Pamiętam smaki ulubionych potraw z przedszkola a potem ze szkoły, niewątpliwie te pulpeciki przypominają mi tamte czasy. Bardzo, bardzo dziękuję. Jemy już 3 dzień a chłopaki wcinają aż im się uszy trzęsą :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Kasia Młynarska
Kasiu, super, że dałaś się skusić i pulpeciki smakowały. U nas w przedszkolu takich nie robili, ale u babci zawsze można było na nie liczyć :-)
UsuńPozdrawiam.
Swietne danie. Sama wykorzystalam zaledwie kilka natomiast znajoma ktorej podalam adres bloga jest zachwycona i w jej imieniu teraz DZIEKUJE. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za dobre słowo.
UsuńPozdrawiam Ciebie i znajomą :-)
Klopsiki i sos jak u mamy, Margerytko - moja robiła nam takie często. :) Moja córka zresztą też je uwielbiała. To smak dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńTo tak jak moja babcia - u niej były często. Mama raczej takich nie robiłam, przeważnie klasyczne mielone.
Usuńuwielbiam pulpety, to takie moje danie awaryjne, jak nie wiadomo co, to wlasnie one :)
OdpowiedzUsuńU mnie awaryjnie to jakaś wariacja makaronowa :-)
UsuńTak, pyszności. Muszę zrobić te pulpety i to niedługo! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Daj znać, czy smakowały.
UsuńOj, sos chyba nie dla mnie. Nie cierpię gotowanej marchewki. ;) Chyba, że jej bardzo nie czuć. Ale same pulpeciki do wypróbowania. :)
OdpowiedzUsuńWiesz co, wg mnie czuć marchewkę, ale ja lubię, więc się nad tym nie zastanawiałam :-)
UsuńPyszne pulpeciki zrobiłam z filetów kurczaka Wszystkim bardzo smakowały a ten sos to poezja i samo zdrowie mniam:-) Dorota
OdpowiedzUsuńMiło mi, że przepis się przydał. A sosik wychodzi rzeczywiście bardzo smakowity.
UsuńJesli chodzi o sos to musze nastepnym razem pokombinowac aby byl gestszy, ale jesli chodzi o doprawienie pulpecików (zrobilam dokladnie tak jak podalas w przepisie) to mowiac krotko: niebo w gebie. Mi jeszcze nigdy nie udalo sie tak smacznie ich doprawic :-) Dziekuje Ci bardzo !
OdpowiedzUsuńCieszę się, że pulpeciki smakowały. Niby nic wielkiego: sól i pieprz. Ale smaku nadaje im też liść laurowy i ziele angielskie, który dodaje się do gotowania. A do sosu wystarczy dodać trochę więcej mąki, albo mocniej odparować, będzie gęściejszy. Ja akurat taki luźny lubię.
UsuńPulpeciki wyszły pyszne!!! Rewelacja! Zrobiłam je w sosie chrzanowym, bo nie miałam warzyw na sos warzywny. Następnym razem będzie właśnie Twój sosik:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że przepis się przydał. Sos chrzanowy też pyszny.
Usuńszukam inspiracji na jutrzejszy obiad i ... znalazłam! :) dzięki za kolejny prosty i niesamowicie apetyczny przepis.Idę do kuchni działać! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie smakowało :-) Daj znać, czy smakowało.
UsuńPulpeciki pycha:) Dodatek marchewki i koperku do mięs to cudowne połączenie, a jak to pachnie.... To danie na stałe zagościło w mojej kuchni. Polecam ;)
OdpowiedzUsuńGosiu, bardzo mi miło, że pulpeciki się sprawdziły i smakują :-)
UsuńPS. Dziękuję za zdjęcie.
Przypomniał mi się smak dzieciństwa:) Zrobiłam z mieszanego indyczo-kurczęciego mięska. Super wyszło! Dzięki za przepis, upewniłam się że dobrze pamiętam.
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowało i odnalazłaś smak dzieciństwa.
UsuńZrooooobiłam, bardzo mi smakują Dziękuję za przeps .:)))
OdpowiedzUsuńProszę :-) Miło mi, że smakowały.
UsuńSuper...do tej pory gotowalem wiecznie klopsiki w sosie pomidorowym i mimo, ze pyszne, to w koncu sie przejadly. W takim delikatnym sosie warzywnym dla odmiany sa rewelacyjne. I ta szczypta cukru dodawana do sosu jest kluczowa, niesamowicie podciaga smak :)
OdpowiedzUsuńMiło mi, że przepis się przydał, a pulpety smakowały :-)
UsuńRobię podobne w różnych sosach, ale najpierw przygotowuję sos, a kiedy warzywa już prawie miękkie (ale przed zagęszczeniem), wkładam surowe klopsiki i powoli duszę. Sos nabiera smaku mięsa, a mięso dodatkowo dosmacza się sosem. Może ktoś spróbuje mojej metody :)
OdpowiedzUsuńKojarzy mi sie to danie z obiadami w szpitalu i głupio mi się przyznać ale uwielbiałam je jeść! Robiłam taka potrawkę z kurczaka, a dzisiaj zrobię według tego przepisu.
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w szpitalu, więc nie mam takich skojarzeń.
UsuńA pulpety są fajne i nawet mogą być "szpitalne" :-)
Wspaniałe są takie pulpeciki. Ale nie rozumiem, po co je gotujesz w takiej wielkiej ilości wody. Ja przygotowuję sos,a kiedy warzywa są prawie miękkie, wkładam surowe pulpeciki i one duszą się powolutku w tym sosie. Potem zagęszczam. Smaki przenikają się wzajemnie. Wstępne gotowanie nie jest potrzebne. Może komuś spodoba się ten sposób. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTakim przepisem się podzieliłam dawno temu, bo tak gotowała moja mama. Ja dziś robię inaczej, ale gdy jestem u mamy, to te pulpety zawsze smakują doskonale. Więc myślę, że każdy sposób dobry, jeśli nam smakuje.
UsuńBardzo dobry i bardzo prosty sposób na obiad zrobiłem wszystko według przepisu choć sam jestem kucharzem w pięcio gwiazdkowym hotelu i robiłem podobne to te są naprawdę super polecam Demi Chef Artur
OdpowiedzUsuńSuper, miło mi, że przepis się przydał :-)
UsuńRobiłem wczoraj,bardzo dobrze pulpeciki.
OdpowiedzUsuńFajnie, że smakowały.
Usuń