Te drożdżówki
towarzyszą mi od podstawówki, od tzw. ZPT, podczas których
uczyliśmy się gotować, piec i przygotowywać przekąski. Co prawda
te zajęcie były tylko przez rok, ale to był fajny rok, bo bardzo
twórczy.
Nie robiłam ich jednak
od bardzo dawna, a w ubiegłym roku zobaczyłam je na blogu u Majemi
i zatęskniłam za nimi... ale minął kolejny rok. I jak już za mną
tak chodziły, że odczepić się nie chciały to je zrobiłam. Mam podobny przepis do tego, z którego korzystała Majemi, jednak
w trochę innych proporcjach i nieco inne jest wykonanie ciasta.
Drożdżówki są mocno waniliowe, a to za przyczyną pasty
waniliowej, którą do nich dodałam.
Składniki na 12 sztuk
Ciasto:
340 g (2 szklanki) mąki
pszennej luksusowej albo tortowej (podobno do drożdżowych wypieków
najlepsza jest właśnie mąka luksusowa i ja takiej używam)
35 g świeżego masła
25 g świeżych drożdży
2 żółtka z dużych
jajek
125 ml ciepłego mleka (jeśli mąka jest bardzo sucha to można dolać 2 łyżki)
1 łyżeczka jogurtu
naturalnego
3 łyżki drobnego
cukru (u mnie domowy waniliowy)
1 łyżeczka pasty
waniliowej albo 2 łyżeczki esencji waniliowej
¼ łyżeczki soli
Nadzienie:
400 - 500 g twarogu
(dałam 250 g twarogu śmietankowego z lokalnej mleczarni i 150 g
twarożku domowego)
1 jajko
2 – 4 łyżki cukru
(dałam waniliowy domowy)
1 opakowaniu cukru w
prawdziwą wanilią (u mnie Kotanyi)
Lukier:
cukier puder + łyżeczka esencji waniliowej + gorąca woda
Drożdże rozkruszyć,
wsypać 1 łyżkę cukru, wlać 2 łyżki ciepłego mleka, dodać 1
łyżeczkę jogurtu, dobrze rozmieszać i zostawić zaczyn do
wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do
miski, dodać sól. Żółtka utrzeć z pozostałymi 2 łyżkami
cukru na jasny kogel – mogel (ja użyłam trzepaczki ręcznego
blendera Triblade HB724 Kenwood). Masło włożyć do rondelka, wlać
mleko i lekko podgrzać (masło powinno się roztopić). Do mąki
dodać utarte żółtka z cukrem, pastę waniliową, wyrośnięty
zaczyn i wymieszać. Wlać powoli letnie masło z mlekiem, ponownie
wymieszać. Wyciągnąć na stolnicę albo blat i zagnieść
elastyczne ciasto, które ma być gładkie i nie powinno się lepić
(można delikatnie podsypać mąką, ale niezbyt dużo, bo ciasto
będzie twarde). Dobrze wyrobione ciasto włożyć do miski, przykryć
ściereczką i zostawić na około 60 minut w ciepłym miejscu (obok
kaloryfera albo w lekko podgrzanym do 30-40 stopni piekarniku) do
wyrośnięcia. Ciasto powinno przynajmniej podwoić swoją objętość.
W międzyczasie
przygotować nadzienie. Ser zemleć albo przecisnąć przez praskę,
ewentualnie przetrzeć przez sito. Dodać cukier z wanilią i 2 łyżki
cukru. Wymieszać i spróbować. Jeśli nadzienie nie jest
wystarczająco słodkie dosypać jeszcze trochę cukru. Na końcu
wbić 1 jajko, wymieszać i już nie próbować.
Wyrośnięte ciasto wyciągnąć na blat oprószony mąką. Uderzyć w nie 2 – 3 razy, aby odgazować, ale już ponownie nie wyrabiać. Rozwałkować na duży prostokąt o grubości kilku milimetrów.
Na cieście rozsmarować
masę serową. Złożyć na trzy (1/3 ciasta zagiąć od dołu i 1/3
zagiąć od góry). Powstały pas ciasta z serem pokroić na 12
równych części. Każdy kawałek przekręcić w połowie –
powinna powstać „muszka”. Ułożyć na blaszkach do pieczenia
(ja piekę na papierze) zachowując kilkucentymetrowe odstępy między
drożdżówkami. Przykryć ściereczką i odstawić jeszcze na 20
minut do wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do
180 stopni (u mnie góra – dół bez termoobiegu), wstawić blaszkę
z drożdżówkami i piec je około 20-25 minut.
Z cukru pudru, esencji
waniliowej i gorącej wody przygotować lukier. Na tę ilość
drożdżówek wystarczy szklanka cukru pudru i 2 – 3 łyżki
gorącej wody. Trudno określić dokładną ilość wody, bo cukier
różnie ją chłonie – po prostu trzeba wlewać ją powoli i
mieszać aż do uzyskania gęstej, ale jeszcze ciągle płynnej
konsystencji.
Drożdżówki wyciągnąć
na kratkę i jeszcze gorące (tak po 2-3 minutach od wyciągnięcia
z piekarnika) smarować lukrem. Zostawić do przestygnięcia.
Najsmaczniejsze są lekko ciepłe.
Na drugi dzień już
nie są takie dobre, ale jest na to sposób. Wystarczy je zamrozić,
a potem wyciągnąć kiedy przyjdzie nam ochota i zostawić do
rozmrożenia w temperaturze pokojowej albo pomóc sobie
mikrofalówką.