Uwielbiam marchewkę pod każdą
postacią. Marchewka z groszkiem, o której już pisałam należy do
moich ulubionych dodatków do obiadu. Ale również taką glazurowaną
bardzo lubię. Staram się nie rozgotowywać marchewki, wolę gdy
pozostaje jędrna i nieco twardsza, ale to jest kwestią własnych
upodobań.
Do glazurowania świetnie nadają się
małe, młode marchewki, które bez problemu można kupić w postaci
mrożonej. Jeszcze lepsze są świeże, ale dostanie ich graniczy z
cudem, więc ja taką marchewkę przygotowuję głównie zimną, gdy
świeżych, sezonowych warzyw jest niewiele.
Do takiej marchewki można dodać swoje
ulubione przyprawy - ja dodaję odrobinę imbiru, cynamonu i pieprzu.
Składniki na 2 duże porcje:
400 g mini marchewek (użyłam
mrożonych)
szczypta soli
szczypta pieprzu
opcjonalnie: po szczypcie imbiru i
cynamonu
2 łyżeczki cukru trzcinowego albo
płynnego miodu (ja daję cukier, bo Zielonooki za miodem nie przepada)
1 łyżka świeżego, nieklarowanego
masła
Marchewki wrzucić do garnka, wlać 1
szklankę wody, wsypać sól i ugotować na półtwardo albo ugotować
na parze bez soli (ja gotowałam na parze). W garnku roztopić masło,
wsypać sól (jeśli marchewka była gotowana na parze), pieprz i
cukier, ewentualnie imbir i cynamon. Na to wrzucić odcedzone i
osuszone (np. na papierowym ręczniku) marchewki i dusić przez 3 –
4 minuty, aż marchewki pokryją się ładną glazurą i będą
miękkie (albo bardzo miękkie jeśli takie lubimy).
Pod koniec można wsypać 2 łyżki
sezamu.
Ja ostatnio ją podałam do pieczonego z pomarańczami udźca z indyka.
Czekałam na ten przepis!!! Wypróbuję i polecę mojej mamie, która jest na diecie! ;-)
OdpowiedzUsuńNo bardzo dietetyczna to ona nie jest, ma i masło i cukier - ale można ograniczyć te składniki :-)
UsuńMargarytko, spokojnie :) Nie chodzi o dietę odchudzającą.
UsuńA, no to spokojnie :-)
Usuńo rany ja to bym się z Tobą ożeniła, gdyby nie mój mąż ;D
OdpowiedzUsuńNiemożliwa jesteś :)
UsuńRobiłam w niedzielę po raz pierwszy, zainspirowana oczywiście Twoją wzmianką przy przepisie na udziec. Dałam miód, ale spróbuję i z cukrem trzcinowym i z syropem klonowym, bo i taki przepis też znalazłam. Marchewka jest pyszna i na pewno będę robiła ją często.
OdpowiedzUsuńIza, grunt to dobra kombinacja. Smaki się czasem tak fajnie mieszają, że ostatecznie wychodzi bajecznie.
Usuńpyszna marcheweczka:) lubię marchewką ale taką z groszkiem nie dam rady zjeść trauma z dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńJa lubię każdą :-) Na szczęście żadna trauma z dzieciństwa mi w kuchni nie towarzyszy :-)
UsuńZrobię ją w niedzielę do kurczaka i podzielę się wrażeniami smakowymi:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie smakowała.
Usuńkuszące marcheweczki..
OdpowiedzUsuńI pyszne.
Usuńdziś w tv widziałam buraczki glazurowane do królika ..obgotowane buraki były pocięte na większe ćwierćplastry dalej jak marchew ale z kapką jakiegoś alkoholu-
UsuńO, glazurowanych buraczków nie robiłam, ale też fajny pomysł. Będę musiała spróbować.
UsuńTaka własnie marchewka "chodzi za mną" chyba już od tygodnia. Narobiłaś mi strasznego apetytu i co ja teraz zrobię kiedy w moim sklepie nie ma takiego cuda jak mini marcheweczki :(
OdpowiedzUsuńO, to u mnie w osiedlowym sklepie można znaleźć te marchewki chyba z trzech firm :-) Nie ma problemu z kupieniem.
Usuńale smakowicie wygląda takie świeże marchewki mini można dostać w delikatesach Piotr i Paweł są zawsze dostępne, ja też wypróbuję przepis bo marchewką z groszkiem zajadamy się bardzo często. Pozdrawiam i gratuluję porządnego sprzętu, porządny robot
OdpowiedzUsuńO, to aż muszę tam zajrzeć, bo prawdę powiedziawszy bardzo rzadko robię zakupy w PiP, ale jeszcze mi się w oczy świeże mini marchewki nie rzuciły.
UsuńDziękuję, mam nadzieję, że będzie mi dobrze służył :-)
Margarytka takie świeże małe marchewki w paczuszkach ostatnio widziałam w Netto. Muszę je kupić i zrobię.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
W Netto powiadasz? Muszę zajrzeć przy okazji :-)
UsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńMam prośbę do Ciebie Margarytko. Bardzo podobają mi się twoje przepisy i często z nich korzystam i żaden mnie nie zawiódł. Ostatnio piekłam pizzę wg twojego przepisu i zrobiła w domu nie małą furorę. Czy mogłabyś podać mi przepis na oponki ? Widziałam n twoim blogu przepis na oponki serowe, lecz z racji tego, że w moim domu fanami sera twarogowego nie jesteśmy, dlatego proszę o przepis na najzwyklejsze w świecie oponki. Z góry dziękuję i pozdrawiam :)
Azko zanim Margarytka Ci odpisze -oponki serowe ale możesz być pewna -nikt nie wyczuje tego sera!!
UsuńAzko, tak jak pisze koleżanka wyżej - w tych oponkach nie wyczuwa się sera, to nie sernik :-) Ale jeśli chcesz zrobić takie klasyczne oponki to wykorzystaj ciasto z przepisu na pączki, a potem postępuj z nim tak jak z ciastem na oponki serowe - rozwałkuj, powycinaj kółka i dziurki. Będzie jak najbardziej w porządku. Ni chyba, że chcesz przepis na oponki nie na drożdżach a na proszku, to postaram się coś znaleźć :-)
UsuńJa robię zawsze te serowe, ale tak jak mówię - nie czuć w nich sera.
Oj, mój stosunek do marchewki jest taki, jak Twój do czosnku. ;)
OdpowiedzUsuńAle je się także oczami, a te marchewki są tak urocze, że mimo wszystko spróbowałabym, jak smakują. ;)
Pozdrawiam
Nie może być? A ja wczoraj posiekałam całe 6 ząbków czosnku do suszonego schabu :-)
UsuńA takie marchewki są pyszne, słodkie, ale nie rozciapane.
Właśnie miałam pytać, jak tam samopoczucie po tej czosnkowej terapii. ;)
UsuńAle jeśli podrzuciłaś schab Rodzicom, to najgorsze i tak Cię ominie. :)
Pozdrawiam
Dokładnie tak, powiesiłam w spiżarni - ma ciemno i średnio ciepło, więc niech sobie schnie :-)
UsuńW takim razie czekam, aż się wysuszy. :)
OdpowiedzUsuńJa prawdę powiedziawszy też, jestem bardzo ciekawa czy będzie mi smakowało.
UsuńTo jak długo jeszcze? ;)
OdpowiedzUsuńW sobotę ją powiesiliśmy, więc jeszcze kilka dni :)
UsuńA ja mój dzisiaj zasypałam cukrem, nie mogłam się doczekać. :)
UsuńCzym przyprawiłaś swój?
Oprócz czosnku dałam słodką czerwoną papryką, chili, pieprz czarny (nie ziołowy, bo ziołowego nie lubię), majeranek i odrobinę bazylii.
UsuńJa zrobię identycznie, tylko bez bazylii. :)
UsuńJa jutro jadę do rodziców po mój. Jestem bardzo ciekawa. Wisi już prawie tydzień.
UsuńJak spróbujesz, napisz mi koniecznie, jak wyszedł. :)
UsuńSpróbowałam, pyszny jest, choć czosnku zdecydowanie za dużo :-)
UsuńOj, czepiasz się tego biednego czosnku.... ;)
UsuńOj tam, oj tam, tylko małą troszkę :-)
UsuńDziękuję za ten przepis :) Już dodałam do ulubionych :)
OdpowiedzUsuńBardzo proszę :-)
UsuńPowiem tak: zrobiłam ową marcheweczkę i jestem potwornie zła i rozczarowana..... ŻE NIE ZROBIŁAM JEJ WIĘCEJ!
OdpowiedzUsuńTo najlepsza marchewka jaką w życiu jadłam, sądzicie że człowiek jest w stanie przeżyć na samej marchewce? ^^
Z braku cukru trzcinowego dałam zwykły.
Teraz wiem czym jest orgazm podniebienia :D
Pisząc ten komentarz pożarłam ostatni kawałek, gdyby nie to że wszystkie sklepy w mojej okolicy są już pozamykane poszłabym po więcej marchewki!
Uffff, a już się bałam, że wyszła kiszka :-) Cieszę się, że smakowała.
UsuńPozdrawiam.