Kolejny przepis z serii „rodzinka
gotuje”, czyli przepis na sos czosnkowy mojego brata. Sam, z
własnej woli mi go dziś podał i nawet zdjęcia częściowo
zrobił. W sumie nie wiem, które zdjęcia są moje, które jego,
bo wszystkie zostały wykonane jego telefonem komórkowym (nie noszę
zawsze ze sobą aparatu).
Ja ani czosnku, ani sosu czosnkowego
nie lubię, więc trudno mi ocenić obiektywnie jaki ten sos jest.
Ale wszyscy, którzy próbowali sięgają po więcej, bo podobno
przepyszny. Zielonooki też się mu oprzeć nie może, choć ja grożę
mu wtedy spaniem na kanapie, bo jednak czosnek fiołkami nie pachnie.
Ale do rzeczy. Sos czosnkowy to temat
rzeka, jest wiele przepisów i sposobów na przygotowanie. Moc i
ostrość sosu zależy w dużej mierze od czosnku jakiego użyjemy,
od tego czy jest to świeży czosnek czy taki leżakujący już kilka
miesięcy. Zimną trzeba użyć go więcej, bo jest mniej soczysty i
nie tak intensywny jak świeży. Tajemnicą tego sosu jest dodanie do
niego pasty Sambal Oelek.
Podaję przepis w oryginale, ale jak
twierdzi Artur można go przygotować w wersji mniej kalorycznej
– bez majonezu i niewiele straci na smaku. Gęstość sosu zależy
od naszych własnych upodobań – jeśli ma być gęsty (o
konsystencji gęstej kwaśnej śmietany) to trzeba użyć jogurtu
typu bałkańskiego, jeśli ma być rzadszy to wystarczy pomieszać
jogurt bałkański ze zwykłym jogurtem naturalnym o lżejszej
konsystencji.
Składniki na duży pojemnik sosu:
2 jogurty typu greckiego/bałkańskiego
(albo 1 typu greckiego i jeden zwykły) – każdy po 340 g
½ – 1 ½ główki czosnku (wszystko
zależy od wielkości i jakości czosnku - świeżego mniej, zimowego
więcej, a także od tego czy sos ma być łagodny czy ostry)
3 łyżki majonezu (można z niego
zrezygnować)
½ – 1 łyżki cukru (najpierw dać ½
łyżki, a potem ewentualnie dosmaczyć)
½ łyżeczki świeżo mielonego
pieprzu
¼ łyżeczki pasty Sambal Oelek
(pasta jest bardzo ostra i zawiera sól - można zamiast pasty dać ½
łyżeczki soli i ¼ łyżeczki chili)
Czosnek obrać, wrzucić do blendera,
dolać około 100 ml jogurtu i zmiksować na gładką pastę –
chwilę to trwa, bo czosnek powinien być dobrze rozdrobniony. W przypadku
braku blendera przecisnąć czosnek przez praskę i rozmieszać z
niewielką ilością jogurtu.
Do miski włożyć majonez, dodać
kilka łyżek jogurtu i rozmieszać. Dodać zmiksowany czosnek, pastę Sambal Oelek, cukier, pieprz i dobrze rozmieszać – nie miksować,
bo będzie rzadki. Najlepiej sprawdza się tzw. rózga, bo ładnie
rozbija jogurt, ale go nie rozrzedza.
Jeśli sos jest za gęsty dolać
odrobinę mleka, słodkiej śmietany albo lekkiego jogurtu
naturalnego. Spróbować i ewentualnie doprawić cukrem czy pieprzem.
Sos przechowywać w lodówce, najlepiej w pojemniku ze szczelną pokrywką.
Nie słyszałam o tej paście... Ale uwielbiam czosnek, więc na pewno spróbuję. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
To pasta z Indonezji, bardzo tam popularna, ale u nas do kupienia chyba w każdym markecie. Bardzo pikantna.
UsuńDzisiaj patrzyłam w Oszołomie i nie znalazłam. :( Ale jeszcze poszukam w Tesco. Lubię wszystko, co pikantne. :)
UsuńPaulina, na stoiskach z żywnością orientalną szukaj :-)
UsuńTak właśnie patrzyłam, ale samo sushi, garam masala (której też planuję spróbować) i sosy sojowe. Ale ja się łatwo nie poddaję. ;)
UsuńJa ostatnio w Lidlu widziałam.
Usuńuwielbiam sos czosnkowy! Mam swoj sprawdzony juz przepis ale ten tez sobie wyprobuje :) Pozdrawiam Agnieszka
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może akurat Cię zainspiruje do "podkręcenia" smaku.
Usuńdziś właśnie poszukiwałam przepisu na sos czosnkowy, spadłaś mi z nieba :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście się nie poobijałam przy tym spadaniu :-) Jeśli przepis się przyda to super.
Usuńoj, to wersja dla dorosłych, skoro taka pikantna :)
OdpowiedzUsuńmoj sosik jedza rowniez dzieci ale wypróbuję wersje dla doroslych bez udziału dzieci :)
pozdrawaim
Kasiu, nie wiem jak Twoje dzieci, ale chłopaki mojego brata wcinają tę wersję od jakiś 15 lat (młody trochę krócej). Z pastą trzeba ostrożnie, bo jest ostra.
UsuńSos wypróbuję, bo i ja i moim domownicy lubią czosnek i sosy czosnkowe. Tylko nie wiem czy tu znajdę tą pastę, ale może bez pasty też będzie dobry.
OdpowiedzUsuńBez pasty też będzie w porządku, choć to ona jest sekretem smaku tego sosu. Ale jeśli dasz odrobinę chili i soli w miejsce paty to będzie ok.
UsuńTeż o paście nie słyszałam,a sos robię bardzo podobny tylko zioła dodaję prowansalskie lub podobne jakie mam w domu akurat i oczywiście dużo mniej jogurtu, bo z tych proporcji to nie wiem czy byśmy w 2 tygodnie zjedli.
OdpowiedzUsuńU nas niestety zioła prowansalskie nie przejdą, bo moja bratowa nie lubi :-) Ale to właśnie jest fajne, że smaki są różne i można próbować różnych wersji :-)
UsuńNo tak, spora porcja, ale u mojego brata na dwa dni, szczególnie, gdy student (starszy syn) jest w domu. Więc sobie wyobraź jak wszyscy zieją czosnkiem.
Bardzo lubię sos czosnkowy. Pasty jednak nie daję, robię klasycznie tylko, że z zielenią. Ciekawa receptura z tym dodatkiem
OdpowiedzUsuńAgnieszko, ten przepis mój brat kiedyś wyprosił u jakiegoś kucharza, bo tak mu smakował. I od tej pory robi właśnie tak. I bez zieleniny, bo nie każdy lubi.
UsuńWitam
OdpowiedzUsuńJa też nie znam tej pasty ,ale sos robie w identyczny sposob :)
To znaczy z chili i solą, zamiast pasty?
UsuńMąż poszedł na spacer z psem. Ma wejść do Reala i kupić mi tę pastę. Mam swój przepis, ale jestem ciekawa Twojego. Dam znać. Magda
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa czy będzie Ci smakował.
UsuńChciałam przyjść i napisać,że to jednak mój sos jest lepszy. Ale prawda jest taka, że ten jest smaczniejszy. Od dziś tylko ten,bo jest pychotka. Mąż i syn byli pod wrażeniem,że taki dobry sos im zrobiłam.Dziękuję. Magda
UsuńW takim razie cieszę się bardzo, że przepis się sprawdził, a sos smakuje. Mnie trudno oceniać, bo ja go nie jadam :-)
Usuńsos robię dokładnie tak samo tylko bez pasty ..a dodaję pieprz //u nas to podstawa do tortilli pizzy (oczywiście naszej produkcjii)a nawet do brokułów ze słonecznikiem i kurczakiem..widzę że i brat kucharzy ..niby zwykły sos a jednak z niezwykłym dodatkiem
OdpowiedzUsuńW tej wersji też jest pieprz. Czasem niewielki dodatek potrafi sporo zmienić. Tak jak cukier w zupie.
UsuńBrat raczej jest specjalistą od grilla, dodatków i wina. Ale to on nauczył mnie robić gyros.
mój ulubiony sos:)
OdpowiedzUsuńMój niestety nie... ale widzę, że fanów sosu czosnkowego jest bardzo dużo :-)
UsuńJa robię taki sam, tylko bez pasty (bo jej nie znam) i potwierdzam jest pyszny, ma odpowiednia konsystencję i smak, na pewno spróbuję z tą pastą jaśli gdzieś znajdę :-)
OdpowiedzUsuńSpróbuj, może okaże się, że wersja z pastą i Tobie odpowiada :-)
UsuńUwielbiam :) u mnie w okresie jesienno-zimowym sos czosnkowy jest dodatkiem do potraw 1-2 razy w tygodniu. Przeważnie służy jako dip do kawałków mięsa, albo do jajek w sosie czosnkowym. Polewam nim też placki ziemniaczane (z dodatkiem piersi z kurczaka a la gyros smakują wyśmienicie). Majonezu w ogóle nie dodaję, bo jogurt grecki wg. mnie jest wystarczająco gęsty, naturalny z bakomy też ma do tego odpowiednią konsystencję.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że czosnek ma specyficzny zapach, ale coś za coś. Wolę w zimie uodparniać się taką metodą aniżeli faszerować tabletkami.
No proszę, kolejna fanka czosnku. Masz rację, czosnek jest naturalnym antybiotykiem, ale nic nie poradzę, że ja na surowo przełknąć nie potrafię. Dodaję niewielkie ilości np. do sosu bolońskiego czy do dań indyjskich, ale po obróbce termicznej już nie jest dla mnie niezjadliwy :-)
UsuńRacja, ja czosnkiem nie pogardzę. Nawet do pizzy wolę sos czosnkowy od pomidorowego :)
UsuńCzosnek po obróbce termicznej ma zdecydowanie mniej intensywny smak, więc się nie dziwię, że "na ciepło" możesz go przełknąć :)
Dokładnie, obróbka termiczna bardzo łagodzi i jednak zmienia smak. Na surowo nie jestem w stanie... nawet się z Zielonookim nie całuję, gdy naje się sosu czosnkowego :-)
Usuń:) zatem współczuję Zielonookiemu ;-)))
UsuńWiesz, wybór ma prosty: albo całowanie, albo sos czosnkowy :)
UsuńRobię taki sam, tylko składniki daję "na oko", pierwszy raz słyszę (czytam) o tej paście, ale chili owszem :D omnomnomnom :P
OdpowiedzUsuńBeata
No niestety, na blogu przepisu "na oko" podać się nie da :-) Jak się ma wprawę to wiele rzeczy robi się na wyczucie. Ja w kuchni też nie robię wszystkiego z miarką i wagą, ale przygotowując przepisy na blog robię potrawę i wszystko notuję, bo inaczej co to byłby za przepis :-)
UsuńTo jest coś dla mnie,bo w mojej kuchni czosnek jest wszędzie,nawet w nalewce -pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńW takim razie zdecydowanie polecam :-)
UsuńTy już wiesz, że ja dziwna jestem, i wielu rzeczy nie tykam, ale czosnek uwielbiam:) I sosy czosnkowe też:) Muszę koniecznie spróbować Sosu Twojego Brata. Musi być mniammm!
OdpowiedzUsuńAsiu, no wiem, że zielska nie, białej kiełbasy nie... ale żeby tak czosnek? Nie, no dramat normalnie, a tak liczyłam, że choć Ty się będziesz ze mną solidaryzować ;-) Żartuję oczywiście i zachęcam do spróbowania Arturowego sosu :-)
UsuńTeż muszę spróbować, ale najpierw poszukam wspomnianej przez Ciebie pasty. smaki się zmieniają Margarytko kiedyś kijem czosnku bym nie tknęła a teraz jem go w sosie czosnkowym na okrągło. U mnie sos to opakowanie gestego jogurtu from biedronka chyba tolos, 3 łychy majonezu (winiary albo pomorski) pęczek swieżego koperku(bez gałązek) suszona bazylia + zioła prowansalskie( tak po łyżce) odrobina soli i świeżo zmielony pieprz oczywiście czosnek duża główka pozdrawiam stynka
OdpowiedzUsuńNo cóż, mnie w kwestii czosnku smak się nie zmienił od 38 lat :-) Nie lubię i nie wiem, czy kiedykolwiek polubię... choć nie zarzekam się jak żaba błota, bo nigdy nic nie wiadomo ;-)
UsuńHihi,bardzo lubie sos czosnkowy ale zawsze z zabkow czosnku wycinam srodek....I tym sposobem Zielonooki nie bedzie musial wygniatac kanapy.Usciski dla Was obojga.Ewa
OdpowiedzUsuńEwo, też wyciągam środek, bo on po prosu jest gorzki. A i tak sos śmierdzi niemiłosiernie :-)
UsuńHihi,no tak,czosnek jest bardzo czosnkowy!Ewa
OdpowiedzUsuń