Przepis na te bułeczki
jest przepisem, który sobie wymyśliłam, a potem dopracowałam
metodą prób i błędów. Piekłam je już kilka razy i te ostatnie
były najlepsze, idealne. I tym przepisem chcę się dzisiaj
podzielić. Bułeczki potrzebują sporo czasu na wyrośnięcie, bo mają dosyć zwarty
miąższ. Nie są bardzo puszyste, raczej ciężkie i bardzo sycące
– wystarczy jedna, aby się najeść. Bułek piekę przeważnie
osiem,a gdy ostygną to zostawiam do bieżącego zjedzenia, a resztę
zamrażam. I potem przez kilka dni mam świeżą pełnoziarnistą
bułeczkę na śniadanie.
Nie wiem na ile istotna
jest tu sama mąka, ale ja do tych bułek używam pełnoziarnistej
Lubelli (i nie jest to reklama, a jedynie uprzedzenie pytań o mąkę).
W wyrabianiu ciasta pomaga mi robot planetarny Chef Titanium Kenwood, który już na dobre rozgościł się w mojej kuchni i jest bardzo pomocny.
Składniki na 8 bułek:
420 g mąki
pełnoziarnistej (używam mąki pełnoziarnistej „trzy zboża”)
60 g otrębów
orkiszowych
50 g różnych ziaren
(sezam, słonecznik, siemię lniane, kminek, dynia – wg uznania)
30 g świeżych drożdży
2 łyżki letniego
mleka
1 łyżeczka jogurtu
naturalnego
1 łyżeczka cukru
1,5 – 2 płaskie
łyżeczki soli
2 łyżki oliwy
około 300 – 330 ml
letniej wody
oliwa od posmarowania
2 łyżki ziaren do
posypania bułek
Drożdże rozkruszyć,
dodać łyżeczkę cukru, dwie łyżki ciepłego mleka i łyżeczkę
jogurtu. Zostawić do wyrośnięcia na około 15 minut.
Do miski przesiać mąkę
i sól, dodać otręby, ziarna, oliwę, wyrośnięty zaczyn i 300 ml
wody. Wyrobić. Jeśli ciasto wydaje się bardzo gęste to dodać
jeszcze trochę wody. Wyrobić gładkie ciasto. Zostawić do
wyrośnięcia na około 80 - 90 minut w ciepłym miejscu (u mnie stało
obok ciepłego kaloryfera, ale można wstawić ciasto na czas
wyrastania do piekarnika nagrzanego do 30 – 40 stopni). Gdy ciasto
podwoi swoją objętość uderzyć w nie 2 razy pięścią, aby
odgazować. Podzielić na 8 części i uformować bułeczki zwijając
je tak, aby na górze były gładkie, a łączenie miały pod spodem.
Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykryć
ściereczką i zostawić na kolejne 30 minut do wyrośnięcia.
Posmarować oliwą i posypać ziarnami. Wstawić do piekarnika
nagrzanego do 200 stopni (góra – dół) i piec przez 10 minut.
Zmniejszyć temperaturę do 180 stopni i piec jeszcze 10 – 15 minut
do lekkiego zrumienienia (u mnie w sumie pieką się około 20
minut).
Przełożyć na kratkę
i zostawić do wystygnięcia.
Wg mnie bułeczki
najsmaczniejsze są z wytrawnymi dodatkami, te słodkie jakoś mi do
nich nie pasują... ale to moje subiektywne odczucie.
Jak już będę mogła jadać ziarenka, to chętnie wypróbuję, wyglądają pysznie :) a nie dopracowujesz czasem jakiegoś przepisu na grahamki? :) bo mogę i kocham, a jakoś fantazji w kwestii tworzenia i dopracowywania nie posiadam ;>
OdpowiedzUsuńJulka, z grahamkami mam niewielkie doświadczenie, piekłam je ze trzy razy (z trzech różnych przepisów) i ani razu do końca nie byłam z nich zadowolona. Ale jak tylko kupię ponownie mąkę graham (ostatnio nie mieli w moim ulubionym sklepie, a ciężko ją dostać) to obiecuję poeksperymentować. Jednak za szybko to nie będzie, bo za dwa tygodnie zaczynam urlop i wyjeżdżam (najpierw na tydzień do teściowej, a potem na Mazury)
UsuńJa właśnie takie ciężkie bułki lubię - zjem jedną i wystarczy, nie muszę jeść powietrza :)
OdpowiedzUsuńA tak naprawdę to przylazłam zapytać o te domowe wędliny :D
No bo lepiej i łatwiej jest mięcho piec w większych kawałkach. A monsz mój szanowny, zwolennik sklepowej mielonki, póki co mięcha pieczonego jeść nie chce. Sama 1,5 kg szynce nie podołam. Pomyślałam o mrożeniu,ale obawiam się, że takie zamrożone upieczone mięcho straci sporo na smaku, konsystencji. Zwłaszcza jeśli to takie bardziej suche mięso, np. schab. A może się mylę? Mroziłaś? Jeśli tak, to odmrażałaś po prostu w lodówce?
To mamy podobnie - też lubię właśnie takie ciężkie.
UsuńA jeśli chodzi o wędliny to też piekę czy gotuję większe porcje, a po wystygnięciu porcjuję, wkładam w woreczki i dodatkowo w pojemniki (wtedy nie wysychają) i zamrażam. A rozmrażam w lodówce - wstawiam pojemnik do lodówki i na drugi dzień mam rozmrożone. Z domowej szynki czy upieczonego schabu nie wycieka woda, bo co miało wyciec wyciekło w trakcie obróbki.
Schab jest dosyć suchy, ale jak się go przed włożeniem do rękawa albo naczynia żaroodpornego obsmaży szybko na bardzo mocno rozgrzanej patelni (ja wkładam 1 łyżkę smalcu) to zamkną się pory i pozostaje w środku soczysty - o ile o schabie można tak powiedzieć :-) No i nie przechowuję w zamrażarce dłużej niż 2 miesiące.
Dziękuję!
UsuńIwonka, bardzo proszę :-) Pozdrawiam ciepło.
Usuńja jeszcze dodam Catus że jak mi czasem zostanie takie mięso to (gdy nie wyleję tej wody z rękawa) kroję grubsze kawałki do tego sosik lekki z tego co wyciekło podczas pieczenia( podaję z ryżem ) albo dodaje do zapiekanki z makaronem..
OdpowiedzUsuńa bułki uwielbiam a ostatnio w sklebach nawet chleba dobrego nie znajdziesz..muszę zrobić tylko ciekawam czy mąkę znajde//
Oczywiście, z mięskiem można i tak, ale Iwonka pytała raczej o wędlinę do chleba i jej mrożenie :-)
UsuńJa chleba dawno już nie kupowałam, przeważnie piekę sama. Albo chleb, albo bułki. Właśnie w piekarniku siedzi czekoladowy chlebek - jestem ciekawa, co z niego wyjdzie, bo piekłam pierwszy raz.
A jeśli chodzi o mąkę to nie powinno być z nią większego problemu, ona jest nawet w moim osiedlowym sklepie.
Czekoladowy?? nie słyszałam i pieczesz pieczywo sama ??no nie ..ja bym chyba nie nadązyła hihi z moim synem który zjada ilości takie jak my w trójke ..jakoś odwagi mi brak do pieczenia chleba ..
UsuńPiekę sama, ale u nas idzie mało chleba - 1 bochenek na tydzień, albo i dłużej :-)
UsuńNie bój się, chleb nie jest trudny, nawet łatwiejszy niż ciasto drożdżowe. Znajdziesz u mnie kilka przepisów w zakładce "pieczywo".
Do odważnych świat należy :-)
Margarytko czytałam te przepisy juz dawno ..(na pieczywo) robiłam bułki,chałkę ale wydawało mi sie że chleb to wyższa szkoła jazdy??może i sie mylę ..u mnie gdy teraz na co dzień córki nie ma bochenek dziennie idzie ..a gdy córa na wekend zjedzie to i 3 brakuje na 2dni..
UsuńKochana, chleb to naprawdę prosta sprawa, nie ma co się go obawiać. Może ten pierwszy nie będzie idealny, ale trening czyni mistrza. A pieczenie chleba bardzo wciąga :-)
Usuńtakie bułki właśnie uwielbiam- KONKRETNE! że sycące bo ciężkie to wcale nam to nie przeszkadza. Moje Ślubne Szczęście zje takie 2-3 i mu wystarczy, podczas gdy kupczych dmuchanych zjada 10. Poza tym smak jest niesamowity i żadne sklepowe nie dorównują
OdpowiedzUsuńAgnieszko, no właśnie o to chodzi. Ja po jednej mam dosyć. A takich ze sklepu w zasadzie nie jadam. Kupuję czasem Zielonookiemu "na drogę", bo choć na co dzień jemy ciemne pieczywo to do pociągu woli bułkę. A nie zawsze mam upieczone.
UsuńMargarytko nie chce być nie miła ale widziałam Twoje zdjecia i chyba przydałaby Ci się jakaś dietka? ;) ciągle tylko kaloryczne obiadki, ciasta, ciasteczka... promujesz otyłość? chyba nie ;) co powiesz na jakąś serie dietetycznych obiadów na blogu??? pewnie niejedna osoba by skorzystała :) bardzo brakuje mi u Ciebie różnych sałatek, tego typu jak wrzuciłaś dziś na FB. :))) apetycznie wyglada:) masz fantazję kulinarną wiec na pewno wymysliłabys coś fajnego:) sama bym chetnie skorzystała. Lubie twojego bloga ale jednak troche "za tłusto" tutaj. Jestem za serią dietetycznych obiadów!!!! :)))
OdpowiedzUsuńChciałaś być niemiła... i to było zamierzone. Niemiłe... niegrzeczne ... i bardzo złośliwe! W "białych rękawiczkach" krytykujesz blog, bo czym chwalisz właścicielkę za.. kulinarną fantazję. Co za zmienność! Nasza wirtualna przestrzeń jest nieograniczona... jest w niej tysiące blogów i stron z przepisami dotyczącymi wszelkiego rodzaju diet. Nie musisz zaglądać tutaj, jeśli nie podoba Ci się sposób prowadzenia Margarytkowej kuchni. A może sama prowadzisz jakis smętny, smutny blog, gdzie nikt nie zagląda i po prostu przemawia przez ciebie zazdrość?
UsuńGotuj sobie kochana te swoje dietetyczne obiadki...ja tam uwielbiam smażyć na sklarowanym masełku, a do niektórych zup wciąż będę dodawała łyżeczkę kremówki.... :))))
Margarytka była taka jaka jest od zawsze. Mnie to nie przeszkadza i nie widzę nic takiego, co by było bardzo tłuste. Sama nie raz gotuje bardziej tłusto, i wcale nie jestem gruba. A Margarytka to kochana osóbka o spojrzeniu pełnym wiary, uśmiechu... zawsze miała dla mnie dobre słowo. Chyba Tobie się przydałaby dieta, skoro pytasz o nią. A sałatki? Wybacz, ale sałatki to nie jest jakiś szczyt kulinarny. Upiec dobre ciasto czy wyrobić na miękkie ciasto i dobry farsz na pierogi to trzeba już umieć. Gotuję i to sporo. Piec za bardzo nie, chyba że chlebki, bułki... No i wszelkie zapiekanki, mięsiwa... Uważają mnie za bardzo dobrą kucharkę, ale ja się taka nie czuję. Margarytka dla mnie to wzór. I niech będzie dalej taka jaka jest. Jeśli zechce, to się odchudzi. Jeśli nie to też będzie dobrze. Ważniejsze jest co ma w sobie i co ofiaruje nam na blogu czy w realu. Margarytko, musimy się w końcu spotkać, jak będę w Twoim mieście. Trzymaj Cię!
UsuńHelenko, Madziu, dziękuję Wam za wsparcie, ale myślę, że nie warto tego komentować, szkoda słów.
UsuńMadziu, koniecznie daj znać jak będziesz, nie widziałyśmy się ładnych kilka lat :-)
Osobo X skoro tak śledzisz wpisy na Facebooku'u Asi to czemu tam nie napiszesz co myślisz? nie masz konta? to załóż.
UsuńOj wydaje mi się że anonimowy nie czyta ze zrozumieniem przepisów ..wyrażnie w wielu z nich jest -'użyłam łyżkę tłuszczu " albo przepis ostatnio na rosół ?? no fakt kremy do tortów są kaloryczne ale czxy je się jada co dzień?? sama jestem jeszcze większa od prowadzącej bloga i to od niej nauczyłam się uzywać mniej tłuszczu i np zamiast schabowego w bułce która opija się tłuszczem robie częściej duszony z cebulką i odrobinką lub nie pomidorów..a np taki przepis i pierś zjedzona z surówka??nie dietetyczne bo ani nie ma ziemniaków ani ryżu -http://margarytka.blogspot.com/2012/08/kurczak-smazony-w-papirusie.html
UsuńO matko, brak słów :) A te bułeczki to takie kaloryczne, że chyba sobie upiekę, żeby się podtuczyć:) To przykre, że ludziom się chce w ogóle takie rzeczy pisać. Ja tam lubię zaglądać do kuchni Margarytki!! :)
UsuńJeżeli anonimie (juz zabrakło odwagi aby sie podpisać!)uważasz, że Margarytka i jej kuchnia jest tłusta to poszukaj sobie bloga, który promuje diety, albo najlepiej poszukaj sobie jakiejś anorektyczki, która żywi się się ziarenkiem słonecznika i popija szklanką wody. Każdy Blog ma swoją specyfikę, więc nie narzucaj autorce tematów. Do tego ten twój wpis akurat mało adekwatny, bo napisany pod fajnymi, zdrowymi bułkami! Jakbyś to napisała pod jakąś golonką;)
OdpowiedzUsuńA co do wyglądu, to nie każda "tusza" spowodowana jest nadmiarem jedzenia, więc może się zastanów troszkę zanim cos powiesz głupiego.
Jolu, golonki u mnie nie ma... jeszcze nie ma, ale pewnie będzie, bo Darek ma na nią chrapkę. Więc zrobię dla niego, bo ja nie jadam... ba, ja nawet boczek w babce ziemniaczanej zastępuję wędzonym schabem... taka ta moja kuchnia tłusta ;-) A że raz na jakiś czas zrobię pierogi czy kopyta to już inna bajka.
UsuńA odwaga, no cóż... niestety niewielu ją ma.
Witam,
OdpowiedzUsuńWczoraj odrazu zrobiłam bułeczki ale ze nie miałam otrebów orkiszowych to dałam otreby pszenne. Noi niestety za duzo wody mi sie wlało bo ok 310-320 ml i ciasto wyszło luźne. Bułki wyszły troszkę płaskie ale pyszne :) Więc jezeli ktoś bedzie robić z otrebami pszennymi to dajcie mniej wody. Dzięki za przepis ;)
Myślę, że tu też ma znaczenie wilgotność mąki. Moja była bardzo sucha, więc ciasto po zagnieceniu było ścisłe. Ale może i otręby mają znaczenie - spróbuję następnym razem z pszennymi i ewentualnie uzupełnię przepis.
UsuńDziękuję za cenną uwagę.
Witam.Przeczytałam ten komentarz i ręce mi opadły.Pani Joasiu nie ma się czym przejmować, jeżeli ludzie w Pani nie dostrzegają tego co robi dla innych.Wszystko się we mnie gotuje.Tylko ktoś ,kto jest pozbawiony elementarnej kultury między ludzkiej mógł coś takiego napisać.Nikt nikomu nie każe korzystać z przepisów,które mu nie odpowiadają.Od tego są książki z potrawami dietetycznymi i dużo innych blogów w sieci.Bardzo ciepło Panią pozdrawiam,ale sama nie mogę się wyciszyć-przeżyłam ponad 60 lat,ale z takim "zjawiskiem" jeszcze się nie spotkałam:)
OdpowiedzUsuńPani Danusiu, robię, co lubię i przejmować się nie zamierzam... Pewnie, gdybym dostała taką wiadomość mailem, albo w prywatnej wiadomości, wiedziałabym kto to napisał to odniosłabym się do tego i z całą pewnością nie obraziła na tę osobę, ani nie potraktowała jej wypowiedzi jako złośliwości. A tak, nie mam z kim rozmawiać i nie zamierzam tego wpisu więcej komentować.
UsuńPozdrawiam ciepło.
Asiula, czekam na goloneczkę w Twoim wykonaniu, bo uwielbiam.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, pojęcia nie mam kiedy, bo się do niej zbieram od jakiś 2 lat i ciągle robię coś innego :-)
UsuńJesteś moim odkryciem :) Margarytko, najpierw upiekłam schab z morelami ( piekłam taki wcześniej, więc wiedziałam, czego się spodziewać ). Do tego sos z majonezu, chrzanu, żurawiny i śmietany i pokochałam Cię za niego :) Wczoraj piekłam pasztet domowy i jest wspaniały. Zostajesz ze mną :)
OdpowiedzUsuńMuszę dodać - fantastycznie podajesz przepisy, proponujesz potrawy z najdostępniejszych produktów, to ogromnie ważne i nie szafujesz tłuszczem. Jestem, jak Ty, fanką masła klarowanego i zamrażania, też lubię ugotować dużo , na prawdziwym ogniu i część zamrozić. Przede mną wiele Twoich przepisów, bardzo się cieszę. Pozdrawiam , tula ( na codzień Anka P.)
Ps. Doceniam też poprawność pisowni, anonimowa krytykantka winna zwrócić uwagę na własne błędy inaczej byki. Wiadomo, może się zdarzyć, ale co za dużo, to niezdrowo :)
Bardzo mi miło, że przepisy się przydają i sprawdzają. To wielka frajda, gdy wiem, że to, co tutaj zostawiam kogoś inspiruje i pomaga odczarować kuchnię :-)
UsuńFaktycznie, podawałam przepis na sos jednej z czytelniczek - ale jesteś uważna i widzę, że czytasz komentarze.
Dziękuję za dobre słowo, staram się gotować z prostych składników, takich, które w moim niedużym mieście kupuję bez problemu.
Poza tym doceniam sezonowe produkty, nasze rodzime produkty, których nie brakuje.
A jeśli chodzi o pisownię to staram się dbać o poprawność, choć i mnie zdarzają się błędy, bo czasem sama u siebie ich nie widzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo lubię piec bułeczki, wyglądają pyszniasto!
OdpowiedzUsuńPolecam, bo są bardzo smaczne.
UsuńBułeczki cudne, zrobię, bo lubię takie:)
OdpowiedzUsuńa co do komentarza który tu przeczytałam... hmmm... ludzie przychodzą do Ciebie, jak do Twojego domu, są cudnie ugoszczeni i zastanawiam się tylko, co im daje prawo do oceniania i krytykowania... bez zastanowienia się przez sekundę, nad tym co i w jaki sposób piszą... nie będę tego dalej komentować, bo uważam, że nie powinno się schodzić poniżej pewnego poziomu...
Pozdrawiam Cię serdecznie i wiesz... nie przejmuj się:)
Asiu, zrób koniecznie, będziesz zadowolona.
UsuńA tego wpisu to już nie będę komentować... po kolejnym, którego postanowiłam nie publikować, mi się odechciało.
Serdeczności dla Was :-)
Świetne taki bułeczki ale faktycznie z takim serkiem - istna rewelacja
OdpowiedzUsuńBywam monotematyczna i potrafię tak przez cały tydzień :-) Świeża pełnoziarnista bułeczka i twarożek z zielskiem to jest to.
UsuńWitam! Twojego bloga mam w zakładkach od dobrego roku, zaglądam tutaj przynajmniej kilka razy w tygodniu, gdyż to jedno z naprawdę niewielu miejsc w sieci, które od samego początku podbiło moje serce na dobre, które jest jedną wielką kulinarną inspiracją. Trafiasz w me kulinarne gusta jak nikt inny, a atmosfera panuje tutaj iście domowa, za Twoją sprawą oczywiście. Pozdrawiam, Bartek z Koronowa :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za dobre słowo i oczywiście zapraszam do odwiedzania strony ilekroć będziesz miał ochotę.
UsuńPozdrawiam.
Margerytko !
OdpowiedzUsuńMiliony razy słyszałam o zamrażaniu pieczywa a nawet ciasta (!) JAKIM sposobem to później można zjeść ? W wyobraźni widzę rozmrożoną pacię-glajchę.... bardzo proszę o instrukcję dla laika (krowie na rowie....) Pozdrawiam z cieknącą śliną....
Ania M.
Aniu, ja po prostu wyciągam na blat i zostawiam do rozmrożenia. A gdy potrzebuję na "już" to wkładam do mikrofalówki i korzystam z opcji rozmrażania.
UsuńAni z chleba, ani z ciasta nigdy nie robi się pacia. A zamrażam serniki, babki, szarlotki, drożdżówki, rogaliki. Nie mroziłam nigdy serników na zimno i tortów, więc nie wiem jak się zachowują po rozmrożeniu, ale wszystkie inne ciasta są w porządku :-)
Przepis do wypróbowania. Mam fizia-mizia na punkcie wszystkiego, co pełnoziarniste i z błonnikiem. Zboczenie zawodowe. ;)
OdpowiedzUsuńPrzy okazji, spróbuj kiedyś zarodków pszennych. W smaku nie zachwycają, trochę jak ogórek i lekko tłuste, ale skład mają genialny, chyba najlepszy ze wszystkich przetworów zbożowych. Mnóstwo witamin (zwłaszcza z grupy B), masa mikro i makroelementów, błonnik plus najzdrowsze wielonienasycone kwasy tłuszczowe. Kosztują 1,7 zł a dodane do np. jogurtu czy pieczywa znakomicie je wzbogacają. Nasza Pani Profesor od zbóż twierdzi, że zarodki są o wiele lepsze od energetyków (wit B) i przede wszystkim naturalne. ;)
Zarodniki kupiłam kiedyś "przez pomyłkę" i dodałam do chleba zamiast otrębów. Wyszedł całkiem fajnie. Ale skoro mówisz, że takie dobre to muszę kupować częściej. A przy okazji trochę się dokształcić w tym temacie :-) I co ja bym bez Ciebie zrobiła?
UsuńOj, jak tylko Ci smakuje, to jedz nawet codziennie, skład jest genialny.
UsuńCo byś beze mnie zrobiła? Chyba byłoby nudno... ;) Mam takie fajne materiały dotyczące różnych przetworów zbożowych, tam jest bardzo dużo o właściwościach zdrowotnych itp., jak chcesz to mogę Ci wysłać. Dużo rzeczy jak np. pozyskiwanie tam nie jest istotnych, ale reszta może się przydać... Kolejnym produktem, który bym Ci poleciła, są otręby owsiane. Kilka łyżek dziennie i znika problem ze zbyt wysokim poziomem cholesterolu i skokami cukru. To przez beta-glukany, taki fajny błonnik w owsie. Wiesz, ja to w sumie przetestowałam na sobie, to nie tylko wiedza książkowa. ;) Codziennie od lat jem owsiankę na śniadanie, a jakiś czas temu robili mi takie dokładniejsze badania krwi, w tym profil cholesterolowy. Wyszło, że złego LDL praktycznie nie mam, a tego bardzo dobrego HDL mam ponad normę. Lekarz stwierdził, że w życiu czegoś takiego nie widział. xD No, ale ja chorowałam dwa razy na różyczkę, więc wszystko możliwe. ;)
Jestem jak najbardziej chętna na taką edukację. Możesz mi śmiało wysłać materiały.
UsuńA otręby owsiane znam, lubię i używam, szczególnie do pieczenia bułek i chleba. Owsiankę też od czasu do czasu jadam, choć kiedyś nie ruszałam.
Dobrze wiedzieć, że dobrze działa na cholesterol - co prawda nie mam z nim obecnie kłopotu, ale warto wiedzieć :-)
Upiekłam je dziś. Trochę zmodyfikowałam przepis, bo dodałam zamiast otrąb orkiszowych płatki owsiane i otręby owsiane. Dosypałam też więcej ziaren, bo je uwielbiam. :)
OdpowiedzUsuńTylko ciasto wyszło strasznie luźne i musiałam dosypać dużo mąki. Jednak chyba wiem, dlaczego. Moja mąka w nazwie była pełnoziarnista, ale z tyłu przeczytałam, że to graham. Twoja pewnie była razowa, a taka chłonie więcej wody. Przez to, że dosypałam mąki, zrobiłam 10 bułeczek i wyszły ciut za małe, ale za to jakie pyszne. :) Tylko musiałam Babci tłumaczyć, że nie są takie ciężkie z powodu niedopieczenia, jak myślała, tylko dzięki zawartości mąki z wysokiego przemiału, ziaren i otrąb. ;)
To są prawdziwe, dobre bułki, a nie te nadmuchane z supermarketu, po których tylko cukier skacze. Wiesz, że one mają indeks glikemiczny prawie tak wysoki, jak roztwór glukozy? Przeraziłam się, jak pani prof. nam o tym powiedziała. Przecież to tak, jakby wyjadać cukier z cukierniczki. :/
Za to dowiedziałam się, że makaron z mąki durum nie tuczy (tylko sosy mogą nas utuczyć, ale sam makaron nie). Mąka durum zawiera skrobię o typie opornym, bardzo trudną do strawienia przez nasz organizm. To ten wydatek kaloryczny sprawia, że makaron nie tuczy. Dodatkowo, dzięki powolnemu trawieniu glukoza jest uwalniana stopniowo i długo nie jesteśmy głodni. Nic, tylko wcinać makaron. :) Oczywiście prawdziwy, a nie kluchy ze zwykłej mąki. ;)
Pozdrawiam
No i o to chodzi, aby robić tak jak się lubi :-) Rzeczywiście, zmieniając mąkę albo otręby trzeba zmienić ilość wody, bo każda mąka chłonie inaczej. Moje ciasto było naprawdę gęste, powiedziałabym nawet, że mogło być ciut luźniejsze.
UsuńJa też lubię te bułki, a teraz testuję grahamki. Już prawie osiągnęłam ten efekt o jaki mi chodzi. Pewnie jeszcze kilka poprawek i będzie dobrze.
O bułkach z super marketów trudno powiedzieć bułki. U mnie w sklepie też takich nie brakuje, ale tuż obok stoi koszyk, w których są bułki w 100% żytnie - mniejsze, cięższe, bardziej zbite, ale jak już muszę kupić pieczywo to sięgam właśnie po nie, bo są ze starej, lokalnej piekarni i robione starą metodą.
A makaron kupuję głównie z semoliny, o tym już dawno się naczytałam. I bardzo go lubię. Szkoda, że tak ciężko kupić samą semolinę.
Nie pokazuje mi się pod zdjęciem kaloryczność bułeczek?
OdpowiedzUsuńMogłabym się dowiedzieć ile kalorii ma taka pysznie wyglądająca bułeczka? :)
A dlaczego miałaby się kaloryczność pokazywać? Ja tego nie podaję w przepisach.
UsuńZawsze można sobie policzyć dodając składniki i dzieląc je przez ilość bułek.
Zrobiłam bułki wczoraj i jak zwykle pysznie wyszło :) Nie miałam otrębów orkiszowych dałam pszenne. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Asiu :)
Basiu, bardzo proszę. Cieszę się, że po raz kolejny sukces. Pozdrawiam ciepło.
UsuńMargarytko, bułeczki genialne :) Mam kilo otrębów orkiszowych i w końcu wiem, do czego będę je używać :)
OdpowiedzUsuńMonja
Czy dałoby radę upiec je na zakwasie zamiast na drożdżach? Jeśli tak to ile zakwasu należy dodać na podaną porcję? Piekę Twoje chleby na zakwasie, teraz przyszła ochota na bułki :)
OdpowiedzUsuńPewnie by się dało, ale nie piekłam ich na zakwasie i musiałabym popracować nad przepisem. Ale to dopiero po 10 maja, gdy wrócę z urlopu.
UsuńŚwietnie, będę bardzo wdzięczna! A teraz zrobię na drożdżach :)
UsuńIlona
Mam nadzieję, że mi nie ucieknie, bo wiesz w moim wieku skleroza to zaczyna być dobrą przyjaciółką :-)
UsuńMargarytko, jako, że to mój pierwszy komentarz to najpierw chciałam napisać, że stworzyłaś wspaniałe miejsce w sieci. Przepisy są doskonale podane a same potrawy rewelacja - jak ktoś nie nauczył się gotować od mamy to wykorzystując Twoje przepisy może stać się prawdziwym mistrzem domowej kuchni. Chylę czoła :-) Jesteś moją kulinarną idolką :-)
OdpowiedzUsuńPrzechodząc do treści przepisu to mam takie pytanie: czy próbowałaś kiedyś zarobić ciasto na te bułeczki dzień wcześniej i odstawić do wyrośnięcia na noc do lodówki ?
Pozdrawiam,
asia
Dziękuję Asiu za dobre słowo. To cieszy gdy przepisy się przydają i sprawdzają.
UsuńA jeśli chodzi o bułki to oczywiście, że próbowałam ciasto zostawić na noc w lodówce i nawet od czasu do czasu praktykuję. W przepisie na bułki plecione i bułki na niedzielne śniadanie ta metoda jest zastosowana. Jednak śmiało można postępować z każdym ciastem drożdżowym - u mnie czasem nawet na słodkie rogaliki ciasto wyrasta w lodówce - np. rano zagniatam, a wieczorem piekę albo odwrotnie ;-) W przypadku tych bułek też nie ma problemu, tylko trzeba dać im trochę więcej czasu na wyrośnięcie po uformowaniu bułek, bo inaczej będą twarde.
Witaj Margerytko, zrobilam te buleczki. Przepis jak zwykle dopracowany do perfekcji. Mam jednak pytanie, czy zamiast otrebow moge w takiej samej ilosci dodac ziaren? Otrebu dodaja troche gorzkiego smaku (jak dla mnie, bo wiadomo, ze kazdy odbiera smak inaczej). A jezeli nie to moze ciemna maka? bardzo prosze o cenne rady.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo
Ania
Można pominąć otręby i dać trochę więcej ziaren albo mąki. Tylko wtedy może zmienić się nieco konsystencja ciasta - trzeba będzie po prostu obserwować i zobaczyć, czy nie trzeba zmniejszyć ilości wody - otręby chłoną jej więcej niż mąka.
UsuńMieszkam w Danii i nie mam tu dużego wyboru w łąkach. Czy może być orkiszową mąką ?
OdpowiedzUsuńA jaki typ mąki - 1850 czy 2000?
OdpowiedzUsuńJa użyłam 2000, ale spokojnie może być też 1850.
UsuńDziękuję :) z pewnością wykorzystam pani przepis.
Usuń