Strony

piątek, 17 maja 2013

Kompot rabarbarowy z malinami

Bardzo lubię wszelkie domowe kompoty owocowe. Zimą ciepłe, latem dobrze schłodzone. Dlatego zamrażam sporo różnych owoców, aby zimą od czasu do czasu przygotować kompot, crumble czy ciasto z owocami.
Dziś kompot z rabarbaru – czyli wspomnienie dziecięcych lat... chyba zawsze będzie kojarzył mi się z dziadkiem i drożdżówką z rabarbarem, którą popijaliśmy dobrze schłodzonym kompotem.
Często do rabarbaru dorzucam truskawki i tym razem taki miałam zamiar. Rabarbar już czekał sobie w garnku, a ja zajrzałam do zamrażarki i jakież było moje zdziwienie, gdy nie znalazłam w niej truskawek (a byłam przekonana, że woreczek jeszcze jest)... No nic, dorzuciłam dwie garści malin i to był strzał w dziesiątkę. Maliny świetnie się skomponowały z rabarbarem i kompot wyszedł przepyszny. A dotychczas uważałam, że tylko truskawki do niego pasują. Ech te przyzwyczajenia.
Ja nie dodaję zbyt wiele cukru (ostatnio chętniej słodzę stewią), bo lubię kwaskowe kompoty, ale jeśli ktoś lubi słodsze to można cukru wsypać więcej. Jeśli rabarbar pochodzi z własnego ogrodu to nie trzeba go do kompotu obierać, wystarczy go dobrze umyć gorącą wodą. Kupiony na targu lepiej obrać. 
 

Składniki:

8 łodyg rabarbaru
1 szklanka malin (u mnie mrożone)
1,2 l wody
4 czubate łyżki cukru (można dać więcej – ja lubię kwaskowe kompoty)
opcjonalnie: kilka listków mięty albo 1 goździk

Rabarbar dobrze umyć, obrać, pokroić w kawałki i wrzucić do garnka. Wsypać cukier i wlać wodę, ewentualnie 1 goździk. Zagotować i dopiero w tym momencie wrzucić maliny. Od chwili wrzenia gotować 5 minut bez przykrycia. Wyłączyć, dorzucić kilka listków mięty, przykryć garnek i zostawić do wystygnięcia.
Kompotu nie ma potrzeby gotować dłużej. Po całkowitym ostygnięciu przecedzić przez sito (albo i nie, jeśli ktoś lubi z kawałkami rabarbaru) i wstawić do lodówki. 


17 komentarzy:

  1. Hihi, dzisiaj w ten sam sposób szukałam truskawek... echh :)
    Piękny, malinowy kolorek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No kurcze, były i wyszły. A przekonana byłam, że tam są :-)
      Kolor rzeczywiście wyszedł śliczny, nawet ładniejszy niż z truskawkami, a smak super.

      Usuń
    2. Ja miałam to samo, a potem przypomniało mi się, że przecież zużyłam je z myślą "zjem, to szybciej przyjedzie lato" :)
      Truskawki dają bardzo intensywny, żywy kolor, malinki dały taki... właśnie malinowy, też intensywny i wesoły :)

      Usuń
    3. Dobre, ale może takie zaklinanie lata coś da? Ja mam jeszcze całkiem sporo porzeczek i borówek :-)

      Usuń
  2. Rabarbar i maliny, połączenie idealne :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no jak tylko natknę sie na maliny skosztuję śliczny kolor ..rabarbarowy i truskawkowy to pyszne kompoty..kiedyś też łączyłam te owoce..teść ma mały krzaczek(czy może pęczek)w ogródku rabarbaru-wlaśnie na niedzielę oskubię mu go- zrobię kompotu i drożdzowca..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie w domu właśnie te dwa smaki się łączyło: rabarbar i truskawki. Ale to eksperymentowanie mi się podoba. Dziś skorzystałam z podpowiedzi na FB i zrobię z pomarańczami - bardzo jestem ciekawa jak to wyjdzie.

      Usuń
  4. Zrobiłam dzisiaj ten kompocik z dodatkiem suszonej mięty. PYCHA!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że smakuje - z listami świeżej mięty jeszcze lepszy.

      Usuń
  5. Piękny kolor kompotu. Robiłam już kompot z rabarbaru z truskawkami, z malinami jeszcze nie - muszę to nadrobić, jak mi wpadną w ręce maliny. A tak w ogóle uwielbiam kompot z rabarbaru - wczoraj go też zrobiłam, ale bez dodatku innych owoców, natomiast z przyprawami - cynamonem w lasce i kardamonem. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu, to też był mój debiut, przez przypadek, ale teraz to już będzie celowe działanie.
      Taki z cynamonem i kardamonem też mi się podoba, wypróbuję, bo lubię te smaki.

      Usuń
  6. Jaki ładny kolor. :) Ale u mnie ten kompot jest nie do zrobienia, zjadłabym wszystkie maliny, zanim zdążyłabym go ugotować. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Użyłam mrożonych, więc szansa na zjedzenie niewielka :-)

      Usuń
  7. Mrożone też wcinam, ale wolniej. ;)

    OdpowiedzUsuń

Spodobał Ci się przepis? Zostaw po sobie ślad w postaci komentarza, dodaj G+.
Ugotowałaś/eś albo upiekłaś/eś coś z przepisu znalezionego na moim blogu? Podziel się swoją pracą, zrób zdjęcie i prześlij je do mnie mnie na adres margarytka75@vp.pl