Bardzo lubię wszelkie domowe kompoty
owocowe. Zimą ciepłe, latem dobrze schłodzone. Dlatego zamrażam sporo różnych owoców, aby zimą od czasu do czasu
przygotować kompot, crumble czy ciasto z owocami.
Dziś kompot z rabarbaru – czyli
wspomnienie dziecięcych lat... chyba zawsze będzie kojarzył mi się
z dziadkiem i drożdżówką z rabarbarem, którą popijaliśmy
dobrze schłodzonym kompotem.
Często do rabarbaru dorzucam truskawki
i tym razem taki miałam zamiar. Rabarbar już czekał sobie w
garnku, a ja zajrzałam do zamrażarki i jakież było moje
zdziwienie, gdy nie znalazłam w niej truskawek (a byłam przekonana,
że woreczek jeszcze jest)... No nic, dorzuciłam dwie garści malin
i to był strzał w dziesiątkę. Maliny świetnie się skomponowały
z rabarbarem i kompot wyszedł przepyszny. A dotychczas uważałam,
że tylko truskawki do niego pasują. Ech te przyzwyczajenia.
Ja nie dodaję zbyt wiele cukru (ostatnio chętniej słodzę stewią), bo
lubię kwaskowe kompoty, ale jeśli ktoś lubi słodsze to można
cukru wsypać więcej. Jeśli rabarbar pochodzi z własnego ogrodu to
nie trzeba go do kompotu obierać, wystarczy go dobrze umyć gorącą
wodą. Kupiony na targu lepiej obrać.
Składniki:
8 łodyg rabarbaru
1 szklanka malin (u mnie mrożone)
1,2 l wody
4 czubate łyżki cukru (można dać
więcej – ja lubię kwaskowe kompoty)
opcjonalnie: kilka listków mięty albo
1 goździk
Rabarbar dobrze umyć, obrać, pokroić
w kawałki i wrzucić do garnka. Wsypać cukier i wlać wodę,
ewentualnie 1 goździk. Zagotować i dopiero w tym momencie wrzucić
maliny. Od chwili wrzenia gotować 5 minut bez przykrycia. Wyłączyć,
dorzucić kilka listków mięty, przykryć garnek i zostawić do
wystygnięcia.
Kompotu nie ma potrzeby gotować dłużej. Po całkowitym ostygnięciu przecedzić przez sito (albo i nie, jeśli ktoś lubi z kawałkami rabarbaru) i wstawić do lodówki.
Kompotu nie ma potrzeby gotować dłużej. Po całkowitym ostygnięciu przecedzić przez sito (albo i nie, jeśli ktoś lubi z kawałkami rabarbaru) i wstawić do lodówki.
Hihi, dzisiaj w ten sam sposób szukałam truskawek... echh :)
OdpowiedzUsuńPiękny, malinowy kolorek :)
No kurcze, były i wyszły. A przekonana byłam, że tam są :-)
UsuńKolor rzeczywiście wyszedł śliczny, nawet ładniejszy niż z truskawkami, a smak super.
Ja miałam to samo, a potem przypomniało mi się, że przecież zużyłam je z myślą "zjem, to szybciej przyjedzie lato" :)
UsuńTruskawki dają bardzo intensywny, żywy kolor, malinki dały taki... właśnie malinowy, też intensywny i wesoły :)
Dobre, ale może takie zaklinanie lata coś da? Ja mam jeszcze całkiem sporo porzeczek i borówek :-)
UsuńRabarbar i maliny, połączenie idealne :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie do siebie pasują.
Usuńno jak tylko natknę sie na maliny skosztuję śliczny kolor ..rabarbarowy i truskawkowy to pyszne kompoty..kiedyś też łączyłam te owoce..teść ma mały krzaczek(czy może pęczek)w ogródku rabarbaru-wlaśnie na niedzielę oskubię mu go- zrobię kompotu i drożdzowca..
OdpowiedzUsuńU mnie w domu właśnie te dwa smaki się łączyło: rabarbar i truskawki. Ale to eksperymentowanie mi się podoba. Dziś skorzystałam z podpowiedzi na FB i zrobię z pomarańczami - bardzo jestem ciekawa jak to wyjdzie.
Usuńwygląda pysznie :-))
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńZrobiłam dzisiaj ten kompocik z dodatkiem suszonej mięty. PYCHA!!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakuje - z listami świeżej mięty jeszcze lepszy.
UsuńPiękny kolor kompotu. Robiłam już kompot z rabarbaru z truskawkami, z malinami jeszcze nie - muszę to nadrobić, jak mi wpadną w ręce maliny. A tak w ogóle uwielbiam kompot z rabarbaru - wczoraj go też zrobiłam, ale bez dodatku innych owoców, natomiast z przyprawami - cynamonem w lasce i kardamonem. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńHaniu, to też był mój debiut, przez przypadek, ale teraz to już będzie celowe działanie.
UsuńTaki z cynamonem i kardamonem też mi się podoba, wypróbuję, bo lubię te smaki.
Jaki ładny kolor. :) Ale u mnie ten kompot jest nie do zrobienia, zjadłabym wszystkie maliny, zanim zdążyłabym go ugotować. ;)
OdpowiedzUsuńUżyłam mrożonych, więc szansa na zjedzenie niewielka :-)
UsuńMrożone też wcinam, ale wolniej. ;)
OdpowiedzUsuń