To jeden z moich ulubionych majowo –
czerwcowych obiadów. Nie wymaga wiele pracy, a smakuje świetnie.
Jajka w koszulce robiła moja babcia i jeśli podawała je ze
szparagami (a szparagów był dostatek, bo dziadek je uprawiał) to
przygotowywała do nich sos holenderski, który bardzo lubię, ale
robię niezwykle rzadko, bo jest bombą kaloryczną i wtedy nici z
lekkiego obiadu.
A tak szparagi z wody, młode
ziemniaczki z koperkiem i jajko w koszulce stanowią szybki i smaczny
obiad.
Przygotowanie jajka w koszulce nie jest trudne, ale wymaga trochę wprawy. Moje pierwsze próby wyglądały różnie i zabawnie, ale doszłam do wprawy, choć i teraz nie zawsze jajko wyjdzie idealnie równo. Jednak to niczemu nie przeszkadza, w końcu to nie wystawa, a pyszny obiad. Ważne, aby jajka były świeże, najlepiej ze sprawdzonego źródła, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy mają dostęp do wiejskich, dobrych jajek. Świeżość jajka jest o tyle ważna, że białko jest zwarte i nie rozpływa się po garnku.
Składniki na 2 porcje:
500 g szparagów (do wyboru białe
albo zielone – ja do tego dania wolę zielone)
2 duże jajka + 1 łyżka zwykłego
octu spirytusowego
kilka młodych ziemniaków
1 łyżka posiekanego koperku
pieprz i sól (u mnie z młynków
Kotantyi - sól himalajska i kolorowy pieprz)
Szparagi umyć, usunąć zdrewniałe
końcówki (białe obrać zaczynając pod główką). Ugotować na
parze albo w wodzie z ½ łyżeczki soli i ½ łyżeczki cukru – ja
gotuję około 5 - 7 minut, aby szparagi pozostały jędrne.
Ziemniaki oskrobać i ugotować z niewielką ilością soli.
Jajko umyć, sparzyć wrzątkiem,
opłukać ponownie pod zimną wodą. Wbić do małej miseczki (ja
wykorzystuję małe kokilki). W niskim garnku zagotować wodę, gdy
zacznie wrzeć wlać ocet i łyżką zamieszać tak, aby na środku
garnka powstał lekki wir. Jajko przelać delikatnie, ale energicznie
w powstały wir. Białko powinno się ściąć i otulić żółtko –
można na tym etapie pomóc sobie łyżką i delikatnie przesunąć
białko do żółtka. Gotować na bardzo wolnym ogniu przez około 2,5 - 3
minuty – białko powinno być całkowicie ścięte, a żółtko
płynne. Trudno wyczuć ten moment, choć praktyka sprawia, że bez
mierzenia czasu wiadomo, że jajko jest takie jak powinno – po
naciśnięciu łyżką cedzakową jest sprężyste.
Tak przygotowane jajko przełożyć na odcedzone szparagi. Oprószyć solą i pieprzem. Podawać z ziemniakami z koperkiem.
Tak przygotowane jajko przełożyć na odcedzone szparagi. Oprószyć solą i pieprzem. Podawać z ziemniakami z koperkiem.
Ps. Moja koleżanka ze studiów miała jeszcze inny sposób na gotowanie jajek w koszulce. I zawsze jej wychodziły. Do filiżanki wkładała kawałek natłuszczonej folii spożywczej - tak, aby brzegi wychodziły poza filiżankę. Wbijała jajko, związywała folię i przyczepiała do niej klamerkę (spinacz do prania). I tak przygotowany pakuneczek wkładała do wody (spinacz zaczepiała o garnek, aby jajka nie utopić) i gotowała. Potrafiła na raz ugotować 3 jajka. Jakoś nigdy nie spróbowałam tego sposobu, ale chyba się odważę i sprawdzę, bo jej to wychodziło bezbłędnie.
wygląda pysznie!
OdpowiedzUsuńale juz słysze te pytania "a gdzie mięso? ?"
ehh z tymi facetami ;p
Hahaha, robiłam tylko dla siebie, więc pytanie nie padło :-) Choć prawdę powiedziawszy Zielonooki je dania bezmięsne i nie marudzi.
UsuńZaglądam tu już od pół roku, korzystam z przepisów, bo są fenomenalnie napisane. Dziękuję Ci za kawał dobrej roboty. I lubię Twoje zdjęcia, bo są prawdziwe i coraz piękniejsze.
OdpowiedzUsuńNigdy nie robiłam jajka w koszulce. Zmotywowałaś mnie do działania i będą na obiad.
Zosia
Dziękuję bardzo za dobre słowo. Pisanie bloga to dla mnie ogromna frajda, a jeśli komuś się to przydaje to pozostaje mi się tylko cieszyć.
UsuńJestem ciekawa jak tam pierwsze próby z jajkami się udały?
Wybrałam Twój blog do Liebster Blog Award. Więcej informacji znajdziesz na mojej stronie http://krzepa.blogspot.co.uk/ Z pozdrowieniami Krzepa
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo, ale nie pociągnę tego łańcuszka dalej, bo na blogu zamiast przepisów byłby "zwierzenia" :-) Raz jeden dałam się skusić i myślę, że wystarczy.
UsuńPozdrawiam ciepło i czuję się wyróżniona :-)
mmmm bosko wygląda, do takiej porcji chętnie piję kefirek albo maślankę :)
OdpowiedzUsuńPopitka jak najbardziej na miejscu :)
UsuńNo już wiem na co mam ochotę. Tylko kto mi zrobi??? Wygląda pysznie więc bez dwóch zdań tak musi smakować :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak smakuje. A zrobić zawsze można samemu :-)
UsuńJajko w koszulce -no trza ciut wprawy..oczywiście tobie wyszło -a szparagi cóż to nie moja bajka ale może być mizeria nieśmiertelna (ostatnio u mnie z maleńką ilością jogurtu lub bez niczego )brokuły lub jak kto co lubi prawda??
OdpowiedzUsuńWiesz, raz wychodzi ładniej, innym razem mniej, ale i tak się je zje :-) Mizeria też może być, u mnie zawsze na słodko - kwaśno, choć ja akurat szparagi uwielbiam i nie mogę sobie ich odmówić w sezonie.
UsuńSuper, naprawdę ciekawy przepis! Rzadko jadam jajka wkomponowane w całe danie, np. na obiad, a wiem, że są przecież baaaardzo zdrowe. Chyba czas to zmienić!
OdpowiedzUsuńJestem nowa w tym blogowym światku, zapraszam do mnie, każda wskazówka mi się przyda :)
A ja wręcz przeciwnie, dosyć często jadam jajka na obiad - albo sadzone, albo w koszulce, albo w sosie musztardowym. Latem do kalafiora, do fasolki bardzo lubię właśnie jajko w koszulce. I często dwa składniki: warzywa + jajko stanowią cały mój obiad.
UsuńŚwietne, proste danie :)
OdpowiedzUsuńSzparagów, ze wstydem przyznam, jeszcze nie jadłam. Czas to zmienić :)
OdpowiedzUsuńMargarytko, dzięki za przepisy na gulasze. Mazeinę stosuję od jakiegoś czasu i chwalę ją sobie bardzo, nie zmienia smaku sosu tak jak mąka.
Jajka nieźle łączą się z pieczarkami i o nie chcę Cię spytać :)
Czasem udaje mi się kupić większą ilość pieczarek, ale nie potrafię tak ich przygotować do zamrożenia, by nie zczerniały. Może masz jakiś patent, tak jak na paprykę ?
Koperek jest moim ulubionym zielskiem do wszystkiego, no, prawie. Nie mam jeszcze własnego, więc kupuję. I przez cały sezon letni, to, co mi zostaje z pęczka, myję starannie, osuszam, siekam i dosypuję do słoiczka z koperkiem, umieszczonym w zamrażarce. Nie ubijam. Mam przez całą zimę. Tak samo " zapasuję" szczypiorek.
Masło klarowane Mlekowity do tej pory kupowałam, ale już nie będę .
Wczoraj znów z przyjemnością pobuszowałam u Ciebie , gdy piekł się , po raz kolejny, Twój Mój pasztet :)
Przepraszam za ten " groch z kapustą " :), dziękuję, pozdrawiam, tula
Szparagi dobra rzecz, przynajmniej dla mnie - ja bardzo lubię, choć znam wiele osób, które ze nimi nie przepadają. Ale myślę, że warto spróbować, aby samemu się określić.
UsuńJeśli chodzi o pieczarki to ja je po prostu podsmażam na odrobinie klarowanego masła, dodaję trochę soku z cytryny i gdy ostygną przekładam do pudełek. Można je też blanszować tak jak kurki - w wodzie z odrobiną octu - powinny zachować kolor.
Z koperkiem postępuję dokładnie tak jak Ty, gdy skroję pęczek do obiadu i mi zostanie to dosypuję do tego już zamrożonego, choć ja jeszcze po pokrojeniu zostawiam go na kilka minut na desce, aby przesechł. No i nie korzystam ze słoiczków, a z pudełek do żywności - łatwiej wypełnić przestrzeń niż okrągłym słoiczkiem.
Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńjajka w koszulkach robie podobnie jak twoja kolezanka. Tylko folie trzeba natluscic zeby ladnie"odeszly "
eva.
No tak, o tym zupełnie zapomniałam, zaraz uzupełnię :-)
UsuńJajko w koszulce robiłam wielokrotnie jak wspomniana wyżej koleżanka, na folię założoną na szklankę wylewam kilka kropli oleju lub oliwy, rozsmarowuję palcami, wbijam jajko, zawiązuję folię w pakuneczek który zabezpieczam gumką recepturką i hop do wody. Wychodzą idealne jajeczka, mniam :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Justyna Bodzioch
Mnie się nie chce bawić z folią, zawsze wrzucam od razy do garnka. Ale jak widać sposób się sprawdza u wielu osób :-)
UsuńStrasznie mi się to pierwsze zdjęcie podoba. :)
OdpowiedzUsuńJajka w koszulce robiłam kilka lat temu, ale nie wyszły. Chyba przesadziłam z octem, bleh... ;) Ale jajka ogólnie bardzo lubię, w każdej postaci. Zwłaszcza sadzone albo jajecznicę z cebulą (tzn. w moim wykonaniu jest to bardziej cebula z jajecznicą :P). Chyba spróbuję jeszcze raz zrobić te jajka, bo całkiem fajnie wyglądają. :)
Pozdrawiam
Dziękuję - mnie bardziej to drugie.
UsuńOctu rzeczywiście nie trzeba wiele, warto próbować, bo nie mają sobie równych.
A taką Twoją jajecznicę chętnie bym zjadła, bo też lubię, gdy jest w niej dużo cebulki.
Na pewno spróbuję. :)
UsuńNominowałam Cię do Liebster Blog Award. Informacje na temat zabawy na moim blogu http://thisflavour.blogspot.com/2013/06/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńZapraszam do zabawy i pozdrawiam:)
Dziękuję bardzo za kolejną nominację, bardzo mi miło. Jednak nie bawię się w łańcuszki, za dużo ich i ciągle musiałabym odpowiadać na pytania, zamiast publikować przepisy. Niemniej jednak cieszę się, że zostałam doceniona.
UsuńPozdrawiam ciepło.
I pomyśleć, że nigdy jaja w koszulce nie robiłam. Wpraszam się na wspaniały obiad do Ciebie :)
OdpowiedzUsuńI pozdrawiam, słonecznie :)
Zapraszam, a jajko w koszulce polecam, bo pyszne.
UsuńJako milosniczka "lejacego" zoltka, jestem usatysfakcjonwana tym prostym i szybkim przepisem. Tak tez wyszlo, ze i ja mialam pod reka szparagi, wiec obiadek jak malowany: szybki, prosty i smaczny ;-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńOgromnie się cieszę, że pomysł się przydał :-) Pozdrawiam ciepło.
UsuńJeszcze szparagów nie jadłam, mam chęć spróbować. Asiu czy szparagi gotujesz leżąco w garnku? Kiedys czytałam, że szparagi powinno sie gotować w specjalnym garnku na stojąco i zawsze je omijałam. Kurcze nie wiem jak je przygotować, sa białe i zielone, które lepsze.
OdpowiedzUsuńZielone zostaja z główką tak? Czy ja odcinam? Kurcze troche nie kumam tych szparagów i dlatego sie ich bałam.No cóż pujde do sklepu i zobacze jakie są. Zrobię obiad wg tego przepisu ciekawe jak mi wyjdzie :D
Już zrobiłam ten, że obiad i powiem tak. Szparagi smakowo nawet dobre przypominały smak kalafiora polałam masłem z bułką tartą, ale takie włukniste. I teraz nie wiem, czy takie mi się traiły, czy takie są. Kupiłam w biedronce żółte, chciałam zielone, ale nie było paczuszka 500g/6,99zł. Na opakowaniu pisze data dostawy 9.05. a dzisiaj jest 16.05. wyglądały dobrze. Obierałam tak jak pisałaś w przepisie przy kremie ze szparagów. Nie wiem czy mam jeszcze raz próbować z żółtymi czy już ich nie kopować, na pewno kupie jeszcze do sprawdzenia zielone.
OdpowiedzUsuńJajka w koszulce pyszne, takich jeszcze nie jadłam mniam :)
Basiu, białe szparagi są nieco bardziej włókniste i trzeba je dobrze obrać, jak są dobrze obrane to nie powinny się ciągnąć.
UsuńA jeśli chodzi o świeżość szparagów to trochę długo te biedronkowe leżały. Najlepsze są takie świeżo ścinane. Dlatego ja zawsze kupuję na targu, od lat u tego samego pana, który ma plantację szparagów i ma świeżutkie (4 -6 zł / pęczek 500 g) . W lodówce nie przechowuję ich dłużej niż 2 dni (zawinięte w lnianą ściereczkę). Poszukaj może Basiu na targu kogoś, kto sprzedaje tylko szparagi, zapytaj kiedy były ścinane. Ważne, aby nie miały więcej niż 24 godziny. Zobaczysz, że jest różnica. Szparagi szybko drewnieją i najsmaczniejsze są świeżutkie.
Ja z białych szparagów uwielbiam krem i właśnie takie z bułką tartą. Teraz częściej kupuję zielone.
Jeśli chodzi o gotowanie to rzeczywiście, powinny być gotowane w wysokim garnku, na stojąco, tak, aby główki nie były zanurzone w wodzie - są delikatne i szybko się gotują. Ja takim garnkiem nie dysponuję. Ale można uciąć arkusz papieru do pieczenia, owinąć szparagi mniej więcej do połowy wysokości, zawiązać sznurkiem i wstawić je do wysokiego garnka, a wody wlać tyle, aby główki wystawały. Zawsze jest jakiś sposób :-)
Pytasz, które są lepsze? Trudno mi odpowiedzieć, bo ja lubię jedne i drugie.